04 maja 2017

Anonimowa socjoblogerka odmitologizowuje m.in. środowisko polskiej socjologii


Zupełnie przypadkowo natrafiłem w sieci na blog prowadzony przez panią profesor (chyba uczelnianą), która reprezentuje stołeczną socjologię. Jak na uczoną nie posiada cywilnej odwagi, skoro zamieszczane od 31 stycznia 2013 r. wpisy są anonimowe. Dokonywane są jednak dość regularnie, konsekwentnie, bo co kilka dni, a zatem pisze je dla sobie znanych odbiorców.

Socjobloger- bo taki jest jej zdepersonalizowany pseudonim (nick), identyfikator - potwierdza swoją publicystyką, że w środowisku akademickiej socjologii ma się czego obawiać. Tylko w ukryciu może pozwolić sobie na krytykę zdarzeń, osób, rozpraw naukowych i literatury pozanaukowej bez stawienia czoła jej adresatom czy aktorom. No cóż, socjologia jest zatem w ustawicznym kryzysie, o czym świadczą także dzieła naukowe wielu jej klasyków w kraju i poza granicami.

Wpisy socjoblogerki są interesujące, miejscami bardzo ironiczne, metaforycznie dekonstruujące błędy, patologie, dysfunkcje, ale i problemy, z którymi nie radzą sobie współcześni uczeni o różnym statusie. Zapewne socjoblożka nie ma takich problemów, ale też nie kryje swoich słabości, wątpliwości czy nawet drobnych niepowodzeń. Z treści wpisów możemy wiele dowiedzieć się o socjologii naukowej w Polsce i recepcji dzieł z tej dyscypliny naukowej zagranicznych autorów. Socjoblogerka śmiało "uderza" w przedstawicieli polskich elit opiniotwórczych w osobach socjologów, politologów czy filozofów, ale także w biurokratyczne decyzje władz Polskiej Akademii Nauk czy mało eleganckie postawy w Polskim Towarzystwie Socjologicznym.

Jest też autorka tego bloga komentatorką polityki resortu nauki i szkolnictwa wyższego, ale i bieżących wydarzeń w świecie. Dość łatwo można zorientować się w jej światopoglądzie i ideologicznej "skrętności". Dla mnie nie ma to znaczenia, gdyż ważna jest umiejętność racjonalnego analizowania fenomenów naszego życia, także naukowego.

Sądzę, że słabością socjolożki jest zbyt duża skrótowość wypowiedzi, w większości postów - powierzchowność własnych relacji i interpretacji omawianych kwestii. Kiedy omawia przykładowo konferencje socjologów, to nie dowiemy się o nich zbyt wiele, poza jej ogólnikową opinią, asocjacją czy wrażeniem. Podobnie jest z recenzjami książek. Nie ulega jednak wątpliwości ich bliski związek z blogowaniem w stylu instant. Na tym polega tez siła i wartość blogowania, że każdy może być sobą, pisać o tym, co chce, jak chce i dla kogo chce.

Nie wiem, czy socjoblogerka ma stałych czytelników. Z wpisów wynika, że żaden z jej postów nie był komentowany. Być może dlatego, że trzeba się zarejestrować, a więc i ujawnić swoje dane adresowe. Nie każdy lubi uczestniczyć w tak asymetrycznej relacji. Dla zachęty przywołam zatem niektóre z problemów czy tematów:

* Źle się dzieje w redakcji "Studiów Socjologicznych":

To już trzeci w ostatnim czasie „kamyczek do ogródka” tego ważnego pisma socjologicznego figurującego na liście ERIH i nieźle punktowanego. Nie tak dawno temu nie udało się znaleźć cytowanego w jednym z artykułów fragmentu w pozycji literaturowej, do której stosowny przypis odsyłał, innym razem wart głębszego namysłu okazał się tekst traktujący o „małych ojczyznach” reifikujący to – nie do końca słusznie przypisywane Ossowskiemu znane pojęcie- a teraz (nr 1/2017) można przeczytać w cytowanym przez autora, Jana Domaradzkiego, fragmencie co następuje: „… gdy ukarzą, jak bardzo ludzie są podobni…” (s. 314). I nie chodzi tu o ukaranie, ale o ukazanie… Ciekawe, jaki poziom (formalny i merytoryczny) będą prezentowały polskie czasopisma, jeśli – nie można wszak chyba tego wykluczyć – któreś z nich dostanie kiedyś lepszą punktację albo trafią na jakąś jeszcze bardziej prestiżową listę.

"Już nie podobno, ale na pewno w nr 1/2015 „Studiów Socjologicznych” na s. 45 znajdujemy jako motto artykułu cytat: „Polska socjologia empiryczna bada głównie świadomość ludzi, a lekceważy pozaświadomościową stronę życia społecznego” oznaczony jako {Sułek 2002, s. 121}, a już na następnej stronie tę samą myśl podaną już bez cudzysłowu i oznaczoną jako {Sułek 2002, s. 123}. Rodzi się więc pytanie, czy znany z precyzji i staranności Autor istotnie powtarza się raz po raz, czy może zachodzi tu inna ewentualność. Co ciekawe, jeśli sprawdzić źródło, czyli zajrzeć do książki Antoniego Sułka „Ogród metodologii socjologicznej”, nie znajdziemy tam ani wzmiankowanego cytatu na s. 121, ani też bardzo podobnego sformułowania na s. 123."

* Niezrozumiałe uprzedzenia członków rady naukowej jednego z instytutów:

" (...)w środowisku naukowym nie powinno nikogo dziwić, że doktorant piszący pracę z zakresu socjologii wiedzy chce odwołać się do określenia Ludwika Flecka „kolektyw myślowy”. To dobre określenie i warto je przypominać tym bardziej, że koncepcje Flecka okazały się prekursorskie wobec znanej teorii „paradygmatów” Kuhna, a zwłaszcza dlatego, by realizować postulat „umiędzynarodowiania nauki polskiej”, czyli uświadamiać Kolegom na Zachodzie, że polscy badacze nierzadko wyprzedzali zagraniczne sławy, tylko że mało kto o tym wie. Dlatego musi budzić zdziwienie nieprzejednane stanowisko Rady Naukowej jednego z instytutów socjologii, która nie wyraziła zgody na użycie tego określenia w tytule rozprawy doktorskiej pod tym tylko pretekstem, że słowo „kolektyw” może źle się kojarzyć i prezentować polską naukę w złym świetle. Tym samym jednak właśnie ta Rada zaprezentowała się nieszczególnie, (...)

* Nonsens powinności publikowania w czasopismach naukowych z Listy Filadelfijskiej czy ERIH:

Mimo prowokacji Sokala prestiż tzw. listy filadelfijskiej nie uległ osłabieniu – nadal polskim naukowcom wpajany jest bezkrytyczny podziw dla zamieszczanych tam tekstów, reprezentujących jakoby najwyższy światowy poziom. I nic w tym nie zmienia fakt, że poziom tych tekstów okazuje się niejednokrotnie kompromitujący (vide: „Modne bzdury”). Podobnie rzecz się ma z listą ERIH – choć utworzona przez prywatną firmę, zamknięta i nie aktualizowana, w dodatku nigdy nie poddawana merytorycznej ocenie (a do wpisania na nią pisma wystarczyło wypełnienie przez dowolną redakcję ankiety) – wciąż jest fetyszyzowana przez urzędników MNiSW: publikacja w piśmie z tej listy jest kryterium awansu naukowego i decyduje o wyniku starań o grant.

* O manipulacji GUS danymi statystycznymi w wyniku... zmian definicji kategorii pojęciowych:

"Przynajmniej jeśli próbuje się zrobić jakikolwiek użytek ze statystyki, a zwłaszcza tej jej wersji, jaką uprawia GUS. Niemal z roku na rok zmienia się tam definicje podstawowych pojęć (przykładowo: raz gospodarstwem rolnym jest obszar powyżej 1 ha, innym razem poniżej), mnoży nie zawsze potrzebne dystynkcje (siedziba gospodarstwa i siedziba użytkownika), nie uwzględnia skutków decyzji administracyjnych (w wyniku czego z roku na rok lub nawet z dnia na dzień może o 50% wzrosnąć lub zmaleć liczba zatrudnionych w rolnictwie – bo raz kryterium jest praca w gospodarstwie, a raz uzyskiwanie dochodu), a nawet gubi dane (bo np. na skutek przyjmowanych progów powyżej lub poniżej 1 ha wypadają z rachunku gospodarstwa o powierzchni akurat równej 1 ha) itd."

* Przyczyny braku innowacyjności polskich uczonych :

dziś uprawianie nauki przypomina coraz bardziej pracę na akord (bo parametryzacja), sportową rywalizację (konkurencja o środki i akademicki kanibalizm), wreszcie ćwiczenie w konformizmie środowiskowym (uległość wobec uznanych paradygmatów, bo nic innego nie ma szansy na publikację).


* Nonsensowne marzenie (nie tylko) ministra J. Gowina :

Marzeniem min. Gowina jest, by polskie uniwersytety znalazły się choć trochę bliżej światowej czołówki. Niedościgłym wzorem jest tu oczywiście amerykański Harvard, którego budżet przekracza wszystkie wydatki na szkolnictwo wyższe w całej Polsce. A o tym, jakimi zasadami kieruje się ta najlepsza na świecie uczelnia, można przeczytać w najnowszym numerze „Forum” (24/2016). W artykule o zięciu Donalda Trumpa (niejakim Jaredzie Kuzhnerze) czytamy, iż przyjęto go na Harvard, kiedy jego ojciec ofiarował tej uczelni dotację w wysokości 2,5 mln dolarów. Być jak Harvard? Nic prostszego.

* Autokolonizacja, depolonizacja i wasalizacja polskiej nauki w resortowej strategii jej umiędzynarodowienia:

… dokonuje się m.in. w ten sposób, że projekty badań albo teksty polskich autorów – nawet te, które mają być realizowane w Polsce lub tutaj publikowane – są coraz częściej kierowane do recenzentów zagranicznych.
Tylko czy aby na pewno jest to najlepszy adres, jeśli w wielu sprawach owi recenzenci zagraniczni są absolutnymi ignorantami. (...)

Jaka szkoda, że zagraniczni autorzy nie czują się w obowiązku poddawać swoje teksty recenzji polskich autorów, co przecież bardzo podniosłoby poziom zachodniej nauki! Nie zaniedbują za to domagać się przy każdej okazji, by polscy autorzy trzeba czy nie trzeba powoływali się na ich publikacje (nawet na te najbardziej kuriozalne?). Wszystko to oczywiście w trosce o podniesienie sobie wskaźnika cytowalności, co tylko umocni dominującą pozycję zachodniej nauki i utrwali podrzędną pozycję polskiej. (...)


* Trudność w recepcji referatów socjologów:

(...) prof. Jadwiga Staniszkis, nadal piękna i z błyskiem w oku (ale tym razem w niebieskiej sukni) opowiadała zebranym o „nominalizmie bizantyjskim” i „ontologii hipostazy” jako fundamentach rosyjskiej polityki. Mniejsza już o to, czy Putin wie, iż mówi i działa kierując się nominalizmem innym niż zachodnioeuropejski, nieważne też to, czy wszyscy zebrani nadążali za tokiem myśli i skojarzeń Referentki. Podejrzewam, iż większość miała to samo odczucie, co Augustyn wobec kwestii czasu: iż doskonale rozumie, o co chodzi, dopóki nie zada sobie pytania, co właściwie rozumie, a wtedy zdarza się, że przestaje rozumieć.

itd.

Poświęciłem kilka godzin na przeczytanie ponad stu stron blogowych wpisów anonimowej socjolożki. Dopiero wówczas widać, że powtarza się zarówno w odniesieniach do niektórych lektur z klasyki socjologii, jak i w podejmowaniu tych samych kwestii. Może jest w tym jakaś racja, bo przynajmniej widać, że nie zmienia zdania.

03 maja 2017

Aż czy tylko 100 intelektualistów popiera reformę ustrojową szkolnictwa


Przyznam szczerze, że publikowanie jakichkolwiek Listów Otwartych czy tzw. Listów Poparcia staje się w ostatnich dwóch latach znakiem szczególnym polskich elit rządzących, opozycyjnych oraz środowisk nauki, kultury i sztuki. Co sekundę pojawiają się na Twitterze jakieś wpisy afirmatorów lub przeciwników zapowiadanych czy już wdrażanych lub wprowadzonych zmian w powyższych sferach życia Polaków, toteż poświęcanie im jako wydarzeniom specjalnych not, wpisów czy artykułów jest w rzeczy samej zapisem historycznym.

O wielu tego typu sprawach piszę od dziesięciu lat w tym właśnie miejscu (wpisy w blogu z lat 2007-2009 zostały wydane, stąd nie ma ich w tym miejscu) doświadczając najróżniejszych reakcji najczęściej anonimowych czytelników: od silnego wsparcia i podziękowania poprzez wyrażenie obaw ze strony aktorów opisywanych zdarzeń, aż po jednoznaczne hejty (ideologiczne, ad personam i społeczne). Nie chcę nawet myśleć o tym, co stanie się po tym wpisie, bo przecież podziały między Polakami nasilają się z każdym dniem, o co troszczy się tak władza, jak i opozycja. Tylko patrzeć, jak wyłoni się trzecia strona, która wkroczy na scenę polityczną z "czarną teczką lękotwórczych rozstrzygnięć" lub koszem obietnic.


O ile odwagą cywilną było sygnowanie własnym podpisem listów przez opozycjonistów w państwie totalitarnym, o tyle w państwie rodzącej się demokracji świadczą one o czyjejś bezradności, bo przecież ich skutek jest "zerowy", niczego nie zmienia. Jak list publikuje środowisko opozycji parlamentarnej czy pozaparlamentarnej lub określona grupa zawodowa, to władze tym bardziej mają powód do nieliczenia się z jego przesłaniem. Kiedy nadawcą jest środowisko popierające rząd, to tym bardziej nie chodzi tu o zmianę tylko o status quo.

W PRL listy otwarte odgrywały znaczącą rolę w poszerzaniu sfery oporu wobec (pro-)sowieckiego reżimu, a zarazem dodawały nadziei, że nie wszyscy godzą się z realnym socjalizmem. Dzisiaj - jak powiada się w dyskursie publicznym - odwaga staniała, więc swój protest czy poparcie może wyrażać każdy bez obaw o związane z tym skutki. Musi jednak dziać się w kraju coś złego, niepokojącego, skoro trzeba dawać wyraz w odrębnie konstruowanych i upublicznianych via media listach otwartych. Taki list nikogo nie boli, nie powoduje utraty miejsca pracy, stanowiska, nie skutkuje relegowaniem autorów ze szkół czy uczelni, nie powoduje internowania czy kar więziennych. Z jednym wszakże wyjątkiem, a mianowicie, kiedy autor listu narusza czyjeś dobra osobiste.

Tak więc publikuję List Otwarty, który został zatytułowany: Poparcie dla dobrej zmiany w polskiej oświacie – list 100.

Od roku trwają prace reformujące polską oświatę. Autorami tych działań są liczne osoby, środowiska, instytucje – Ministerstwo Edukacji Narodowej, akademiccy profesorowie, aktywni nauczyciele, rodzice zatroskani dotychczasowym niskim poziomem nauczania. Reforma edukacji napotyka silny opór przedstawicieli wcześniej dominującego układu. Ataki te, politycznie inspirowane, mają charakter ideologiczny i przedstawiają zachodzące zmiany w języku partyjnych rozgrywek.

W rzeczywistości główne cele reformy w zakresie przedmiotów humanistycznych, to przekazanie rzetelnej wiedzy, zwłaszcza o kulturowym dorobku ludzkości, zachodniej cywilizacji i Polski, umocnienie naszej tożsamości narodowej, kształtowanie postaw obywatelskich i kreatywności uczniów, a także przywrócenie autorytetu nauczycielom i wpływu rodziców na treści przekazywane w szkołach ich dzieciom.

Podstawowe metody osiągania tych celów polegają na odejściu od jednostronnie pragmatycznego nastawienia (produkcji wykwalifikowanej siły roboczej na rynek pracy) oraz na zwiększeniu przekazywanej wiedzy o kulturze i historii narodowej (zwłaszcza najnowszej), umacnianiu podstaw aksjologicznych, utworzeniu kanonu literackich lektur, który umożliwi lepszą komunikację symboliczną wspólnocie Polaków.

Dlatego popieramy działania MEN oraz tych środowisk, które tworzą nowe podstawy programowe, listy lektur oraz struktury organizacyjne, czyli podnosząc poziom oświaty, ratują ogólnoludzkie dziedzictwo oraz polską kulturę w epoce postmodernistycznej globalizacji.


Kwiecień 2017

Krzysztof Bilica, muzykolog, aforysta, eseista

Tomasz Błeszyński, inżynier

Wojciech Boberski, historyk sztuki

Anna Borkowska-Włosek, nauczyciel

dr Tomasz Burek, krytyk i historyk literatury

dr Ewa Justyna Chłap-Nowak, historyk literatury

Anna Czartoryska-Sziler, polonistka, kulturoznawca

dr Przemysław Dakowicz, poeta, eseista, literaturoznawca

Zuzanna Dawidowicz, prezes Wydawnictwa ARCANA

dr hab. Stanisław Domański, ekonomista

prof. dr hab. Maria Dzielska, historyk

dr Izabella Galicka, historyk sztuki

Bożena Gorska, pisarka, autorka podręczników polonistycznych

dr hab. Tomasz Garbol, historyk literatury

Bożena Grabowska, historyk sztuki

dr hab. Artur Grabowski, pisarz, literaturoznawca

dr Edyta Gracz-Chmura, historyk literatury, nauczyciel

prof. dr hab. Janusz Gruchała, polonista

Maria Gudro-Homicka, polonista, edukator, konsultant metodyczny

Bogusław Homicki, pedagog, prawnik

prof. dr hab. Dorota Heck, teoretyk literatury

Janina Hera, historyk teatru

Jerzy Gizella, poeta, krytyk literacki

Ewa Lach-Gizella, pisarka

Wacław Holewiński, pisarz

Andrzej Horubała, krytyk, powieściopisarz

prof. dr hab. Grażyna Halkiewicz-Sojak, historyk literatury

Anna Jurek, nauczyciel

Jakub Jurkowski, polonista i filolog klasyczny,

dr hab. Jerzy Kaczorowski, prof. UKSW, teoretyk i historyk literatury

prof. dr hab. Krzysztof Kawalec, historyk

Krzysztof Kłopotowski, publicysta, krytyk filmowy

dr Andrzej Tadeusz Kijowski, pisarz, teatrolog

Eugeniusz Knapik, kompozytor,

dr hab. Cezary Kochalski, prof. UE, ekonomista

dr Stanisław Konarski, ekonomista, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie

dr hab. Kazimierz Korab, prof. WSPMiSB, pedagog

prof. dr hab. Marek Kornat, politolog

Zdzisław Koryś, polonista, redaktor

red. Krzysztof Kuczkowski, poeta, wydawca

Wojciech Kudyba, poeta, historyk i krytyk literatury

Maria Kunicka, pedagog

prof. dr hab. Wojciech Kunicki, germanista, tłumacz

Piotr Legutko, dziennikarz, publicysta

Antoni Libera, pisarz, reżyser teatralny

dr hab. Agnieszka Libura, prof. UWr., językoznawca

Jacek Lilpop, artysta malarz, performer, poeta, publicysta

Adam Lizakowski, pisarz, dyr. Polish Arts and Poetry Association w Chicago

Agata Ławniczak, publicysta

dr hab. Ewa Matkowska, germanistka

Anna Maziarska, architekt, tłumacz

Filip Memches, filozof i publicysta

Katarzyna Miezian, nauczyciel, dyrektor LO

Maryna Miklaszewska, pisarka, publicystka

prof. dr hab. Stanisław Mikołajczak, językoznawca, prezes AKO w Poznaniu

dr Małgorzata Misiak

dr hab. Piotr Mueldner-Nieckowski, prof. UKSW, językoznawca, pisarz, wiceprezes SPP

Teresa Murak, artysta plastyk

prof. dr hab. Aleksander Nalaskowski, pedagog

dr Aleksandra Niemirycz, prezes Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich

prof. dr hab. Andrzej Nowak, historyk i publicysta

prof. dr hab. Elżbieta Nowicka, historyk literatury

Bogusław Nowicki, muzyk

prof. dr hab. Kazimierz Nowosielski, pisarz, literaturoznawca

dr hab. Beata Obsulewicz-Niewińska, prof. KUL, literaturoznawca

prof. dr hab. Edward Opaliński, historyk

prof. dr hab. Krzysztof Józef Ożóg, historyk

dr hab. Stanisław Pieróg, prof. UW, historyk filozofii

prof. dr hab. Lucjan Piela, chemik, członek Europejskiej Akademii Nauk

Maria Dorota Pieńkowska, poetka, kustosz Muzeum Literatury

dr hab. Krzysztof Polechoński, literaturoznawca

dr Paweł Rojek, filozof, red. nacz. „Presji”

Jan M. Ruman, redaktor nacz. „Biuletynu IPN”

prof. dr hab. Jarosław Marek Rymkiewicz, pisarz, historyk literatury

dr hab. Wawrzyniec Rymkiewicz, filozof, red. nacz. „Kronosu”

prof. dr hab. Wojciech Rypniewski, biochemik, biofizyk

dr hab. Magdalena Saganiak, prof. UKSW, historyk literatury

dr hab. ks. Jerzy Sikora, prof. UKSW, poeta, historyk literatury i kaznodziejstwa

dr hab. Henryk Słoczyński, historyk

prof. dr hab. Marek Skwara, historyk literatury

prof. dr hab. Marta Skwara, polonistka, komparatystka

ks. prof. dr hab. Jan Sochoń, pisarz, filozof, duszpasterz

Jolanta Sokołowska, historyk

Wojciech Starzyński, prezes Fundacji „Rodzina Szkole”

prof. dr hab. Włodzimierz Suleja, historyk

prof. dr hab. Andrzej Sulikowski, literaturoznawca, pisarz

Barbara Szkutnik, ekonomista

dr hab. Krzysztof Szwajgier, prof. AMK, kompozytor i teoretyk muzyki

prof. dr Ewa M. Thompson, slawistka

prof. dr hab. Mieczysław Tomaszewski, teoretyk i historyk muzyki

Wojciech Tomczyk, pisarz

dr hab. Maciej Urbanowski, historyk i krytyk literatury

prof. dr hab. Krystyna Waszakowa, językoznawca

Wojciech Wencel, poeta, eseista, felietonista

Janusz Węgiełek, pisarz

Joanna Wnuk-Nazarowa, kompozytorka, teoretyk muzyki, dyr. NOSPR

prof. dr hab. Jacek Wojtysiak, filozof

prof. dr hab. Tadeusz Wolsza, historyk

Andrzej Wroński, historyk

Waldemar Żyszkiewicz, poeta, publicysta

W mediach są już pierwsze, jakże skromne komentarze. W prawoskrętnej prasie czy mediach publicznych i społecznościowych są tylko i wyłącznie teksty oraz komentarze popierające 100 sygnatariuszy listu, zaś w mediach lewicowo-liberalnych wprost odwrotnie. Każdy pisze do "swoich". Są też tacy wśród nas, którzy nie podpisują, ale piszą, nie apelują o działanie, ale działają.

02 maja 2017

Pedagog - MaciejTanaś - doktorem honoris causa Winnickiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego im. Mychaiła Kociubińskiego

Najwyższa godność uniwersytecka jaką jest nadanie uczonemu tytułu doktora honoris causa - przypadła w dn. 20 kwietnia 2017 r. profesorowi pedagogiki medialnej - dr. hab. Maciejowi Tanasiowi prof. APS, obecnemu Dziekanowi Wydziału Nauk Pedagogicznych Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Wyróżniony pedagog jest także kierownikiem Pracowni Edukacyjnych Zastosowań Technologii Informacyjno-Komunikacyjnych w Pionie Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego NASK w Warszawie. Wieść i gratulacje rozeszły się przysłowiowym lotem błyskawicy na Fb, ale nie każdy korzysta z tego medium.

W uroczystości wzięli udział m.in. prof. APS Franciszek Szlosek (prezes Towarzystwa Naukowego „Polska-Ukraina”, dyrektor Instytutu Pedagogiki APS w Warszawie oraz zagraniczny członek NANP Ukrainy, prof. APS Jan Łaszczyk (b. rektor APS, kierownik Zakładu Metodologii i Pedagogiki Twórczości w tej uczelni). Pierwszy zastępca przewodniczącego Administracji Państwowej Winnicy Andrij Gyżko powiedział w trakcie tej uroczystości, że to (...) wydarzenie – to wielka sprawa naukowa i duchowa, która bez wątpienia zapoczątkuje nowy etap współpracy między Winnickim Państwowym Uniwersytetem Pedagogicznym im. Kociubińskiego i Akademią Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej”. Także dyrektor Departamentu Edukacji i Nauki Administracji Państwowej Winnicy Igor Iwasiuk mówił, że tego typu uroczystości stają się znakomitym dowodem na to, że współpraca pomiędzy polskim a ukraińskim narodem staje się coraz bardziej owocna nie tylko w dziedzinie edukacyjnej.


Dla polskiej prasy nie jest to news, gdyż nie dotyczy wojen, konfliktów, patologii, dewiacji, ale szeroko pojmowanego DOBRA. Poza tym uroczystość miała miejsce w pięknej oprawie na Uniwersytecie Pedagogicznym w Winnicy na Ukrainie, a więc poza granicami kraju. Ufam, że dostrzeże to wydarzenie "Forum Akademickie".

Ważna to okoliczność i cieszyć powinna środowisko nauk pedagogicznych w kraju, gdyż jest niewątpliwym dowodem uznania zasług polskiego pedagoga dla współpracy naukowej między obu krajami. Wydział, którym zarządza prof. APS M. Tanaś jest od ponad 20 lat środowiskiem wyjątkowej wymiany naukowo-badawczej, wspólnych projektów, a także wzajemnie potwierdzanych awansów naukowych. To w Akademii Pedagogiki Specjalnej znajduje się swoistego rodzaju "centrum" współpracy komitetów naukowych obu państw, w którego ścisłym kierownictwie i z akademickim wsparciem są profesorowie instytutów pedagogicznych APS, wszyscy rektorzy tej Uczelni doceniający i animujący w różnych zakresach tę wyjątkową formę bilateralnego partnerstwa.

We wrześniu Wydział Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego będzie z APS gospodarzem kolejnego Forum Polsko-Ukraińskiego w zakresie rozwoju nauk pedagogicznych. Uhonorowany przez Senat Uniwersytetu Winnickiego - prof. APS Maciej Tanaś jest teraz kolejnym ambasadorem polskiej pedagogiki na Ukrainie i ukraińskiej pedagogiki w Polsce. Wyróżniony Profesor jest twórcą nowego czasopisma naukowego International
Journal of Pedagogy, Innovation and New Technologies, założonego w 2014 roku w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie we współpracy z Ukraińskim Uniwersytetem Państwowym w Kamieńcu Podolskim, a jest on udostępniany w ramach wolnego dostępu za pośrednictwem platformy Copernicus.


Serdeczne gratulacje dla Doktora honoris causa, prof. APS dr. hab. Macieja Tanasia, który swoją twórczością naukową, działalnością organizacyjną i w kształceniu kadr akademickich wspiera rozwój nauk pedagogicznych w kraju oraz poza granicami.


(źródła fotografii - Facebook)