18 marca 2017

Bezpieczne 24H w szkole i w związku z edukacją



Do przygotowania dzieci i młodzieży na czyhające ich w świecie (u-)rządzonym przez ludzi dorosłych niebezpieczeństwa, zagrożenia nie potrzeba ani ministra edukacji, ani dyrektora jakiegokolwiek departamentu czy pełnomocnika rządu do tych spraw, gdyż szkoły publiczne - jeśli tylko ich kadry same tego chcą - mogą suwerennie kreować proces kształcenia, wychowania czy podejmować działania profilaktyczne na rzecz bezpieczeństwa podopiecznych przez 24 godziny na dobę.


Trzeba tylko umieć budować w szkole i w związku z edukacją szkolną wspólnotę środowiskową na rzecz bezpiecznej edukacji i życia naszych dzieci w związku z ich powinnością uczęszczania do szkoły. Można powołać radę szkoły, można poszerzyć wachlarz działań rady rodziców tak, by najbardziej kompetentni wśród nich mogli wspierać społeczność szkolną swoimi umiejętnościami, wiedzą, doradztwem czy nawet poprowadzeniem zajęć warsztatowych dla uczniów.


Jak rodzic jest ekonomistą, pracuje w banku czy jakiejś firmie, gdzie odpowiada za rzetelność i uczciwość rozliczeń finansowych, to może przecież spotkać się raz w roku z uczniami, by uczulić ich np. na niebezpiecznych oszustów, wyłudzających pieniądze np. od ich babci czy dziadka oczekujących w domu na powrót bliskich. Mogą opowiedzieć uczniom o tym, na co zwracać uwagę, by nie zostać oszukanym przez oszustów finansowych, itp.

Zapewne w gronie uczniów każdej szkoły znajdzie się rodzic czy członek rodziny, który ma związek z policją, strażą pożarną czy służbami ratownictwa medycznego, a to już wystarczy, by włączyć takiego profesjonalistę do tego, aby w jak najbardziej wiarygodny sposób podzielił się z dziećmi czy młodzieżą szkolną swoimi umiejętnościami w zakresie ochrony czy ratowania życia, profilaktyki czy właściwego reagowania na realne zagrożenia.


Tak stało się w Szkole Podstawowej Nr 2 w Tuszynie, której dyrekcja wraz z gronem nauczycielskim postanowiła poświęcić cały dzień nie tylko uczniom, ale właśnie i ich rodzicom, lokalnym służbom pomocowym, socjalnym, medycznym, a nawet leśniczym itp. na to, by nie tylko rozmawiać o czyhających na wszystkich niebezpieczeństwach, ale też uczyć si ę właściwego reagowania na nie, radzenia sobie z tym, co mogłoby nagle zaskoczyć i uniemożliwić racjonalne działanie.

W dniu przedwczorajszym pojawili się w tuszyńskiej szkole najlepsi eksperci, bo o przestępczości mówili uczniom i prowadzili z nimi interaktywne warsztaty policjanci z Powiatowej Komendy Policji w Koluszkach. O zagrożeniach w lesie, kiedy może pojawić się pożar lub coś nas skusi, by zerwać nieodpowiedni grzyb mówili leśnicy, ale i strażacy.


O tym, jak radzić sobie z własnymi emocjami, lękami, niepokojami czy problemami w uczeniu się mówili rodzice-psycholodzy, terapeuci czy pedagodzy, ale zwracali tez uwagę na to, by nie tylko koncentrować się na tym, co złe, negatywne, ale i umieć cieszyć się życiem, mieć dobry humor.


Wreszcie w jednej z sal lekcyjnych uczniowie różnych klas, rotacyjnie ćwiczyli umiejętności poruszania się rowerem w trudnych warunkach, przechodzenia przez ruchliwą arterię drogową czy poznawali znaki drogowe oraz możliwości wzywania służb ratunkowych. Jak się okazało, w jednym z warsztatowych modułów dzieci uczyły się nie tylko o tym, jak żyć zdrowo, odżywiać się właściwie, ale i dbać o własną kondycję fizyczną.

Cały dzień trwały warsztaty, zajęcia z udziałem profesjonalistów, także nauczycieli i wychowawców tej szkoły, która ma znakomite wyposażenie do zajęć z wykorzystaniem mediów elektronicznych (w większości klas są tablice interaktywne, które zostały zakupione przez ... rodziców!). Nic dziwnego, ze uczniowie dowiadywali się o konieczności zachowania bezpieczeństwa w przestrzeni wirtualnej.


Wrażenie zrobiło włączenie w roli ekspertów-edukatorów absolwentów tej szkoły, a będących już gimnazjalistami czy licealistami. Ze względu na nabyte przez nich umiejętności np. w ratownictwie medycznym, działalności wolontariackiej czy w umiejętnościach sportowych, mogli błysnąć przed młodszymi i pozytywnie popisać się przed nimi. Młodsi chętnie uczą się od niewiele od nich starszych koleżanek czy kolegów, a tak rozumiane partnerstwo rówieśnicze skutkuje trwałością wiedzy.

Wydawałoby się, że sześcioletnia szkoła podstawowa nie wymaga aż tak "zmasowanej" i zróżnicowanej formy uczulania na istniejące czy potencjalne zagrożenia w codziennym życiu. Jednak tak nie jest. W czasach otwartości, płynnej rzeczywistości, zmieniających się reguł życia i władz nie wiemy, co jeszcze może nas zaskoczyć. Nauczyciele świetnie poradzili sobie z pozaszkolnym chaosem dzieląc się z dziecięcymi duszami i umysłami fundamentalnymi także w ich życiu wartościami oraz wzmacniając ich praktyczne umiejętności.


Właśnie lokalnie, autonomicznie i we wspólnocie społecznej tworzy się skuteczną edukację, bo odpowiadającą na rzeczywiste potrzeby i oczekiwania konkretnego środowiska uczniowskiego i rodzicielskiego. Dzieci nie są własnością państwa czy szkoły, gminy czy parafii, zaś szkoła publiczna jest po to, by wspierała rodziców w procesie wychowawczym ich dzieci. Szkoły publiczne muszą być dla dzieci, by mogły godnie żyć i realizować się w zgodzie z własnym potencjałem rozwojowym oraz uzyskanymi kompetencjami i wykształceniem.

17 marca 2017

Kolejny socjolog zarządzać będzie Instytutem Badań Edukacyjnych

Nie ma w tym żadnej sensacji. To było tylko kwestią czasu, kiedy nastąpi zmiana na stanowisku dyrektora Instytutu Edukacji Narodowej, który zarządzał milionami na różnego rodzaju badania diagnostyczne, a teraz szykują się kolejne transze. Każda władza chce mieć "swoich", co stało się już rytualnym tańcem nad "trumną" każdego poprzedniego rządu. Jak PIS przegra wybory - kiedyś przegra - to przyjdą nowi i wprowadzą swoich. Chyba, że nowy dyrektor dr Piotr Stankiewicz dokona przełomu.

Edukacja musi z tym żyć, dopóki nie nastąpi istotna zmiana systemowa. To, że prawdopodobnie szybko nie nastąpi, jest tylko hipotezą, albo - jak kto woli - sądem probabilistycznym. Instytut Badań Edukacyjnych podlega Ministerstwu Edukacji Narodowej, toteż od samego początku swojego istnienia służył przede wszystkim władzy, a od czasu do czasu, od projektu do projektu - także niektórym podmiotom edukacyjnym.

Władza musi mieć narzędzie do weryfikowania danych czy projektowania zmian ze szczególnym uwzględnieniem towarzyszącego im ryzyka, niepewności, losu czy intencjonalnego lub sytuacyjnego - jawnego lub ukrytego oporu, sprzeciwu. Komunikat MEN z krótką charakterystyką nowego dyrektora IBE jest czytelny:

"Pan Piotr Stankiewicz jest doktorem nauk społecznych w zakresie socjologii, adiunktem w Zakładzie Interesów Grupowych Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Nowy dyrektor IBE jest absolwentem socjologii i filozofii w ramach Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz studiów podyplomowych na Uniwersytecie w Kolonii. Brał udział w wielu pobytach studyjnych i badawczych na uniwersytetach w Konstancji oraz Hamburgu (w Centre for Globalization and Governance).

Dwukrotny stypendysta Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej oraz Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej DAAD. Laureat nagrody II stopnia im. Floriana Znanieckiego za pracę magisterską z socjologii przyznawanej przez Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Socjologicznego."


Dyrektor IBE jest osobą świetnie wykształconą, z toruńskiej szkoły socjologii wiedzy - prof. UMK Andrzeja Janusza Zybertowicza (kto nie czytał znakomitych rozpraw tego socjologa, to może sięgnąć do tygodnika "wSieci", gdzie jest stałym felietonistą, komentatorem naszej codzienności) pod kierunkiem którego napisał i obronił we wrześniu 2008 r. dysertację doktorską pt. "Ryzyko i konflikt. Strategie zarządzania konfliktami technologicznymi w Polsce".

Skoro ma kierować Instytutem mającym w nazwie edukację, to ktoś z MEN wpadł na pomysł, by mu ją życiorysowo "dorobić", stąd w charakterystyce znajduje się zdanie: "Jego dotychczasowe prace badawcze i zainteresowania naukowe obejmują m.in. edukację naukową w zakresie społecznego rozumienia innowacji naukowo-technologicznych (zjawiska scientific literacy i public understanding of science)."

Muszę zacząć się dokształcać, bo nie spotkałem się z kategorią "edukacji naukowej", ale ... nowe pokolenie zapewne nadało jej już sensowne wytłumaczenie. Gdyby ktoś je znał, to proszę o komentarz z odesłaniem do naukowej lektury na temat tego rodzaju edukacji.

Pozostałe dane biograficzne są imponujące:

Współpracował z wieloma organizacjami pozarządowymi, władzami samorządowymi i centralnymi przy działaniach informacyjno-edukacyjnych dotyczących poszukiwania gazu łupkowego oraz budowy elektrowni atomowej w Polsce. W latach 2011-2012 pracował w Gdańskim Parku Naukowo-Technologicznym i Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej koordynując prace Forum Dialogu i Współpracy Województwa Pomorskiego „Energia i Samorządność”.

Członek międzynarodowych organizacji naukowych, m.in.: European Sociological Association (ESA), European Association for the Study of Science and Technology (EASST), członek rady redakcyjnej czasopism Climate Policy oraz Energetyka-Społeczeństwo-Polityka, a także współpracownik Biura Analiz Sejmowych.

Prywatnie żonaty, ojciec trzech córek, maratończyk oraz miłośnik biegów na orientację. Biegle włada językiem niemieckim oraz angielskim."


Proszę nie myśleć, że wyznaję zasadę "Umarł król, niech żyje król", ale problematyka badawcza po uzyskaniu stopnia naukowego doktora pana dra P. Stankiewicza jest mi bardzo bliska. Ten młody uczony zajmował się w praktyce tym, czego nie chcą, co blokują i czemu się przeciwstawiają kolejne rządy w MEN od 1993 r., a mianowicie - demokracją partycypacyjną.

Sprawdził się w dwóch, znaczących i bardzo trudnych projektach życiowych, środowiskowych, a nie tylko metasocjologicznych, o czym możecie się Państwo przekonać po jego poniższej wypowiedzi w czasie jednej z debat na temat Piotr Stankiewicz partycypacji, dialogu i aktywności społecznej:


Z dużym zatem zainteresowaniem będę monitorował wyniki prac IBE, które - zgodnie z dotychczasowym doświadczeniem nowego dyrektora (o czym sam mówi w powyższym zapisie debaty) - mają co najmniej dwie możliwe orientacje:

1. Włączenie IBE do kolejnego rozpoznania stanu zniszczenia demokracji w polskim szkolnictwie , by MEN mogło podjąć wreszcie działania na rzecz tworzenia czy inspirowania lokalnych komitetów dialogu edukacyjnego z udziałem samorządów i powstających rad szkolnych;

2. Wynajęcie specjalisty do weryfikowania w strefie oświatowej realnych wyników reform, by powiedział władzom państwowym, w tym kierownictwu resortu edukacji, jak przekonać społeczeństwo, żeby nie protestowało przeciwko narzucanym mu zmianom (pseudoreformom) edukacyjnym.

A może jest jeszcze trzecia droga... dalszego konsumowania środków unijnych na zaspokajanie interesów władzy i niektórych jej elit? Kojarzy się to wówczas z omawianymi łup(k)ami.


(źródło fotografii: www.men.gov.pl)

16 marca 2017

Odeszła gdańska pedagog - dr hab. Teresa Bauman


W godzinach wieczornych w dn. 15 marca 2017 r. zmarła prof. Uniwersytetu Gdańskiego - TERESA BAUMAN, znana chyba wszystkim studentom pedagogiki z rozpraw z metodologii badań jakościowych i dydaktyki szkoły wyższej - akademicka nauczycielka, badaczka, wspaniała koleżanka.

SMS-owa wiadomość o przedwczesnej przecież śmierci naszej Koleżanki sprawiła, że zaczynam coraz bardziej martwić się o akademickie kadry. Odchodzi pokolenie autorów (także moich) lektur akademickich, podręczników, rozpraw, które pozostawiają trwały ślad w pedagogicznej myśli.

Mam w swojej biblioteczce domowej książki, które są zawsze pod ręką, blisko, bo chętnie do nich powracam, polecam moim studentom czy doktorantom. Warto sięgać do rozproszonych w różnych tomach zbiorowych artykułów tej autorki, bowiem nie straciły na swojej aktualności. Jednym z nich jest np. interesujący tekst pt. "O szczególnym znaczeniu lektur niepedagogicznych dla poznawania współczesnej pedagogiki" (Rozmowy o wychowaniu. Kontrowersje, spory, dyskusje, red. J. Rutkowiak, Gdańsk 1992) czy jakże pięknie i mądrze skonstruowana rozprawa pt. "Mistrzowie i szkoły myślenia w uniwersytecie" (Gdańskie rodowody pedagogiczne, red. E. Rodziewicz, K. Rzedzicka, E. Zalewska, Gdańsk: 2004).

Trudno jest pisać o Teresie Bauman w czasie przeszłym. Była bardzo ceniona w naszym środowisku, co zostało potwierdzone przed kilkunastu laty jej członkostwem w Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN. Aktywnie działała w Oddziale Gdańskim Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego. Do odejścia na emeryturę kierowała w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego Zakładem Dydaktyki, koncentrując się w ostatnich latach na problematyce jakości kształcenia w uniwersytecie. W ostatnich latach pracowała w Wyższej Szkole Bankowej w Gdańsku.


Habilitowała się na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego w 2003 r. na podstawie monografii pt. "Uniwersytet wobec zmian społeczno-kulturowych. Casus Uniwersytetu Gdańskiego" (Gdańsk: UG 2001) oraz po pozytywnie zdanym kolokwium. Uzyskała wówczas stopień doktora habilitowanego nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki.

Zainteresowanych poglądami gdańskiej pedagog polecam nagranie jej wystąpienia i Jarosław Jendzy na konferencji pt. "Dialog w uniwersytecie- uniwersytet [w] dialogu?"


Teresa Bauman zwracała uwagę na niedostateczne wykorzystywanie wyników badań empirycznych w kształceniu akademickim pedagogów. Jak wynika z Jej badań procesu kształcenia w uniwersytecie z perspektywy potrzeb nauczycieli i oczekiwań studentów, studenci nisko oceniali stawiane im w toku studiów wymagania, nie odczuwali satysfakcji z własnego studiowania, a najwięcej korzyści z punktu widzenia przyszłej pracy upatrywali nie w teorii, a w praktykach zawodowych.

To m.in. publikacje T. Bauman z metodologii badań pedagogicznych przełamały w naszym środowisku naukowym lęk przed paradygmatem badań jakościowych, biograficznych. Wydana po raz kolejny rozprawa zbiorowa pod red. T. Bauman pt. "Praktyka badań pedagogicznych" jest często wykorzystywana przez naszych studentów. Jest to pokłosie jej twórczego i aktywnego uczestniczenia w seminariach metodologicznych, które od szeregu lat prowadzi prof. Dariusz Kubinowski.

Jak pisze recenzent tego tomu Krzysztof Wróblewski:

"W drugiej grupie tekstów, bezpośrednio odnoszących się do praktyk badawczych, zawarto spojrzenia na różne wycinki tej praktyki: od pytania, w jaki sposób w naukach pedagogicznych wykorzystywana jest teoria, przez ujawnianie mitów, jakie nagromadziły się wokół badań etnograficznych, aż do tropienia najczęściej popełnianych błędów w badaniach empirycznych i rozważań nad kompetencjami metodologicznymi pedagogów.

Autorzy tekstów, przyglądając się krytycznie stosowanym praktykom, wskazują na konsekwencje przyjmowania określonych założeń w badaniach biograficznych i sygnalizują błędy popełniane przez początkujących badaczy. Analiza założeń przyjmowanych przez badaczy zjawisk pedagogicznych uwrażliwia na trudności, jakie napotykają na swej drodze, wskazując jednocześnie na potencjał, jaki tkwi w krytycznie zinterpretowanych badaniach jakościowych.

Refleksja nad kłopotami metodologicznymi, których doświadcza każdy badacz, uświadamia nam, w jakim horyzoncie myślowym, wobec jakich dylematów staje współczesny badacz, a refleksja nad prowadzonymi badaniami przybliża nieco wiedzę na temat rodzajów i jakości praktyk badawczych
. "

Trzecim obszarem aktywności naukowo-badawczej i oświatowej było wspieranie przez prof. UG Teresę Bauman alternatyw edukacyjnych w szkolnictwie publicznym. Zależało Jej na tym, by zmienić transmisyjny model szkoły, która jest oparta na autorytarnych i hierarchicznych relacjach, braku zaufania oraz na behawiorystycznym modelu ludzkiej psychiczności na taki, który stwarzałby wreszcie możliwości do rozwoju szkoły otwartej, a w niej edukacji rozwijającej i wspomagającej twórczość dzieci i młodzieży.

Jak mówiła w czasie jednej z edukacyjnych konferencji dla nauczycieli: "Szkoła nie może być barierą utrudniająca myślenie twórcze, ponieważ proces uczenia się jest długotrwały i wymaga aktywności. Każdy wysiłek jest ważny, nawet ten, który nie przyniesie zakładanego rezultatu. Ważne jest bowiem, aby wiedzieć, dlaczego pomysł się nie udał i co można by zmienić, żeby uzyskać lepsze efekty w przyszłości. Wspólny wysiłek ucznia i nauczyciela – zaangażowanie, zaciekawienie, dialog, praca w zespole, dostrzeganie problemów i pokonywanie barier są nieodzownym elementem procesu twórczego.


A im bardziej dziecko zaangażuje własne emocje i wyobraźnię, tym bardziej twórczo potrafi wykorzystać zdobytą w takich warunkach wiedzę… Po co szkolna klasa staje się sceną, statkiem, obcą planetą? Po co zastanawiać się, jak wygląda zapach lub co ubierałby dzisiaj Zeus? Być może po to, żeby uczyć się i odkrywać coś nowego i jednocześnie dobrze się bawić, unikać schematów, rutyny i nudy nie tylko z perspektywy ucznia, ale i nauczyciela
."


Kierowany przez Profesor UG Zakład Dydaktyki sprawował naukowy patronat nad interesującym i niezwykle inspirującym uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych Ogólnopolskim Konkursem Twórczego Myślenia, który organizowany jest przez Stowarzyszenie Twórcze i Edukacyjne „Wyspa” w Sopocie.

Żegnamy Panią Profesor, oddanego nauce i oświacie pedagoga. Niech spoczywa w spokoju!