01 listopada 2016

Zapalmy świeczkę pamięci!


W tym roku odeszli od nas profesorowie, których życie, aktywność akademicka i twórczość naukowa wyznaczały wielu pokoleniom pedagogów, nauczycieli, wychowawców kierunek i wzory profesjonalizacji oraz humanistycznej orientacji w nauce. Żegnaliśmy w 2016 r. dydaktyka z poznańskiej szkoły naukowej - prof. dr. hab. Kazimierza Denka doktora honoris causa.

Właśnie ukazał się wydany przez Polskie Towarzystwo Nauczycieli Twórczych tom pt. Paideia – drogą do uniwersalizmu w wychowaniu. Księga dedykowana pamięci Profesora Kazimierza Denka – Honorowego Prezesa Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Twórczych, red. Leszek Pawelec, Szczecinek: PSNT 2016, którego Profesor miał być współtwórcą i jednym z autorów, ale nie było mu to dane. Został w nim godnie pożegnany przez akademickie, krajoznawcze i oświatowe środowisko, z którym przez kilkadziesiąt lat współpracował i wspierał je w rozwoju.


O Profesorze K. Denku piszemy z prof. UŚl - Markiem Rembierzem także w dostępnym w sieci kwartalniku "Studia z Teorii Wychowania". Piękne wspomnienie zostało opublikowane przez Polskie Stowarzyszenie Nauczycieli Twórczych, którego Profesor K. Denek był Honorowym Przewodniczącym.

Kilka dni temu nadeszła smutna wiadomość o śmierci wybitnego historyka idei w naukach społecznych, socjologa - Profesora dr. hab. Jerzego Szackiego, członka rzeczywistego PAN, doktora honoris causa. Był wielką postacią socjologii i jednym z filarów polskiej humanistyki, gdyż do 2011 r. socjologia była dyscypliną naukową w naukach humanistycznych. Dzisiaj jesteśmy spadkobiercami wielkich dzieł Jerzego Szackiego, z których sam uczyłem się jeszcze w okresie siermiężnego PRL odnajdując w nich fragmenty wolnego świata nauk.
Profesor J. Szacki (1929-2016) wykształcił kilkadziesiąt roczników studentów i wypromował kilkudziesięciu doktorów. Imponujący wkład w naukę owocował rozumieniem jej fundamentów, pozwalał na konstruowanie przesłanek teoretycznych do badań naukowych nie tylko w socjologii, ale także w pedagogice i naukach o polityce.

Żegnają Profesora jego Uczniowie w pisanych na gorąco wspomnieniach m.in.:

* Izabela Desperak - Jerzy Szacki, przewodnik po krainie utopii ;


* Adam Leszczyński - Profesor Jerzy Szacki nie żyje. Był jednym z najwybitniejszych polskich socjologów;

* Redakcja "Newsweeka" - Nie żyje profesor Jerzy Szacki. Wybitny polski socjolog miał 87 lat.


Z grona wybitnych humanistów, których dzieła są znaczące dla tej części pedagogów, którzy prowadzą badania historyczne lub filozoficzne, przywołuję w świadomości żyjących odejście tak wybitnych profesorów jak:

* prof. dr. hab. Cezarego Wodzińskiego - filozofa, wybitnego znawcę myśli Martina Heideggera, tłumacza i eseisty; wykładowcy m.in. Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Warszawskiego;


* prof. dr. hab. Janusza Tazbira - członka rzeczywistego PAN, historyka, wybitnego badacza dziejów kultury i ruchów religijnych w Polsce, głównie w XVI i XVII w., wieloletniego Przewodniczącego Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów oraz Sekcji I Nauk Humanistycznych i Społecznych CK.




31 października 2016

Ja też zrobię sobie wolne


Piątek jest najgorszym dniem na wykłady ogólnowydziałowe, a piątek przed dniami Wszystkich Świętych powinien być dniem wolnym od zajęć dydaktycznych, mimo że do konkretnego święta jest jeszcze kilka dni wolnych - sobota, niedziela czy nawet poniedziałek.

Administracja jednostki działa sprawnie. Wszyscy pracownicy są na swoich stanowiskach. Zdarza się, że nawet pojawi się jakiś student, by załatwić swoją sprawę. Są uczelnie publiczne i niepubliczne, w których z końcem października jeszcze ok. 30 proc. studentów nie złożyło egzaminu dyplomowego. Ci, którzy go zdali, jeśli są po licencjacie, to zapewne w większości podejmą studia II stopnia (magisterskie). Absolwenci studiów magisterskich albo już znaleźli miejsce pracy, albo dopiero zaczną rozglądać się za takowym. Wcale nie jest łatwo o tej porze, gdyż po studiach pedagogicznych czy nauczycielskich należałoby podjąć starania najpóźniej w maju, a więc na kilka miesięcy przed rozpoczęciem roku szkolnego.

Nie o tym jednak chcę pisać. PIĄTEK - ZŁY POCZĄTEK. Rzeczywiście. Dla jednych piątek jest ostatnim dniem pracy w tygodniu, a dla innych początkiem kolejnego zadania. W moim przypadku piątki są dniem wykładowym, a zatem trudno mówić tu o początku czegoś, co jest de facto tego kontynuacją. Jeden z takich piątków okazał się dniem szczególnym, bowiem po pokonaniu 26 km i ryzykowaniu życiem na polskich drogach, po których poruszają się także psychopaci, frustraci, macho'iści, nieudacznicy, itp. dojechałem bezpiecznie na uczelnię, by - jak co tydzień - spotkać się ze studentami studiów stacjonarnych.

To są ci studenci, którzy korzystają z przywileju i dobrostanu budżetu III (czy już IV?) Rzeczypospolitej oraz miłościwie nam panującej władzy, a zatem studiowanie nic ich nie kosztuje. Nooo, może odrobinę pracy nad sobą, by po nieprzespanej nocy, balandze, serfowaniu w sieci czy innych przyjemnościach albo dolegliwościach obudzić się, umyć, coś spożyć i dojść lub dojechać do uniwersyteckiego pawilonu z aulą.

Moja jednostka tak dużej auli nie posiada, a zatem musi płacić za jej wynajem ze środków, które "zarobiła" z czesnego studentów studiów niestacjonarnych (zaocznych). Równie dobrze, można byłoby te środki wydać na zakup literatury, multimediów lub dać pracownikom premie. Dla studiujących stacjonarnie wszystko to, z czego korzystają należy im się jak przysłowiowa karma dla psa czy kota (tak się mówi: "należy mu się jak psu zupa"). Nie płacą przecież za wynajem sal,ich utrzymanie, oświetlenie, ciepło i wodę zimną oraz gorącą, wysprzątanie, ochronę itp.

Kiedy ich zapytałem, kto za to wszystko płaci, byli zdumieni, bo przecież wiadomo - państwo. A państwo to my wszyscy, także nasi rodzice, wszyscy zatrudnieni we wszystkich możliwych sektorach produkcji i usług, ot, płatnicy różnych podatków. Tak więc edukacja akademicka, tym bardziej poprzedzające ją ogólnodostępne kształcenie oraz opieka od przedszkola do matury lub egzaminu zawodowego, wcale darmowymi nie są.

Wchodzę do budynku, a tu cisza. W auli wygaszone światła, zaś w szatni siedzą przy grzejniku przesympatyczne panie szatniarki gotowe do obsłużenia naszej młodzieży i jej nauczycieli. Odebrały ode mnie kurtkę z lekkim uśmiechem na twarzy, ale pomyślałem sobie, że są w dobrym nastroju. Może JM Rektor przyznał jakieś premie, albo cieszą się, że jest to także dla nich ostatni dzień pracy w tym tygodniu.

Wchodzę do auli, a tu .... PUSTKA. Studentów - ani widu, ani słychu. Ani jednego. Powinno ich być 270! Przyjechałem wcześniej, więc naiwnie sądziłem, że może jest awaria trakcji komunikacyjnej w mieście i za chwilę, nieco spóźnieni jednak dojadą. Gdzież tam.

Pozostała mi zatem konwersacja z paniami z szatni, bo jeszcze łudziłem się, że nie sprawdziłem w Intranecie, czy są godziny rektorskie. Studenci zawsze wiedzą wcześniej od wykładowców. Okazało się, że w piątek, od samiutkiego rana nie było ani jednego studenta. Ulżyło mi. To oznaczało bowiem, że nie przyszli na dwa wcześniejsze wykłady.

Tym samym zapowiem młodzieży, że ja też zrobię sobie wolne w jeden z piątków i podobnie jak oni nie uprzedzę ich o tym. Niech przyjdą, dojadą, pokonają własne słabości lub nagle odkryte w sobie pokłady edukacyjnych aspiracji i... pogadają z miłymi paniami w szatni o tym, jak nieodpowiedzialnego mają wykładowcę. Przecież oni przyszli, a jego nie ma.

Może nawet napiszą skargę do dziekana lub poskarżą się lokalnej prasie. W końcu "klient" nasz "pan". To prawda, nasz, ale nie wasz. Jestem zwolennikiem demokracji, a zatem partnerstwa, równości, tolerancji. Jak im wolno, to mnie także.

Nie martwcie się. To wszystko, o czym tu napisałem, jest tylko marzeniem sennym - być może studentów, ale na pewno moim. Obudziłem się spocony ze strachu, że nie dojechałem na zajęcia. Co za upiorne sny. Córka pocieszyła mnie, żebym się nie martwił, bo przecież w piątek było halloween, czyli polskie święto dyni, albo październikowych przebierańców.





30 października 2016

Raz - Dwa - Trzy, czyli I am the Sound

Wczoraj uczestniczyłem w Międzynarodowym Festiwalu Producentów Muzycznych Soundedit-2016, który odbywa się już po raz ósmy w Łodzi. Ten nietypowy Festiwal adresowany jest do wszystkich miłośników muzyki, płyt i koncertów. W Klubie Wytwórnia, który stał się centrum festiwalowych wydarzeń, rozbrzmiała wyborna muzyka.

Podczas tegorocznej edycji Festiwalu mają miejsce m.in. spotkania z twórcami i koncertami spod znaku el-muzyki, wśród których znalazł się m.in. występ innowacyjnego, wręcz rewolucyjnego, berlińskiego zespołu Atari Teenage Riot. Jego lider Alec Empire jest kompozytorem, producentem muzycznym i muzykiem rockowym, który gra m.in. na instrumentach klawiszowych.

(Na fotografii - Brian Eno; zdjęcie wykonał: Shamil Tanna)

Współzałożyciel grupy Roxy Music. Pionier i mistrz stylu ambient przygotował też specjalny set DJ-ski złożony z utworów polskich twórców muzyki elektronicznej. Brytyjczyk współpracował z wieloma muzykami i zespołami, takimi jak: U2, Talking Heads, Devo, Ultravox, James, My Bloody Valentine, John Cale, Coldplay czy Phil Collins.

Po ośmiu latach starań, nareszcie udało się Organizatorom zaprosić na Soundedit artystę, o którym pisano, że: „jest Bogiem”. Tą absolutną legendą jest Brian Eno – wybitny muzyk, kompozytor, producent, laureat nagrody Grammy, zaliczany do tzw. muzycznej ekstraklasy. W czasie uroczystej gali w Klubie Wytwórnia – Brian Eno otrzymał statuetkę „Człowieka ze Złotym Uchem” w uznaniu za całokształt swojej pracy producenckiej.

Po wręczeniu nagrody i spotkaniu Briana Eno z publicznością wystąpił mój ulubiony Zespół "Raz Dwa Trzy", który przygotował na Soundedit unikatowy występ. Finezyjna poezja, genialna muzyka i wokal Adama Nowaka zostały wzbogacone udziałem w jego koncercie orkiestry ICON oraz Kwartetu Henryka Miśkiewicza. Niespodzianką dla nas był występ z Zespołem Raz-Dwa-Trzy dwóch znakomitych artystów młodego pokolenia - Brodki i Dawida Podsiadło, którzy zaśpiewali z Adamem Nowakiem po jednym utworze.










Po koncercie artyści spotkali się z uczestnikami Soundedit-16 podpisując swoją najnowszą płytę. Opuszczałem Klub Wytwórnia z brzmieniem genialnie wykonanych utworów. I am the Sound!