16 czerwca 2016

Socjalizująca przemoc w multikulturowym świecie i uwarunkowania jej eskalacji






Zachęcam do lektury książki niemieckiego badacza kultury i publicysty - Klausa Theweleit’a pod bardzo długim, a jakże intrygującym tytułem: „Śmiech morderców. Breivik i inni. Psychogram przyjemności zabijania. Zanim SS sięgnęło po władzę, nawet Himmler był zwykłym „Templariuszem”. Breivik: niezrzeszony esesman”, (Warszawa, PWN 2016), która nie powinna nigdy powstać, ale skoro już doszło w 2011 r. w Norwegii - na wyspie UTØYA - do nikczemnych zdarzeń, to cieszę się, że znalazł się autor podejmujący problem mentalności wyrafinowanych morderców. Ci byli od początku ludzkości, są i będą, więc nie przypuszczam, by na skutek naukowej analizy mogło cokolwiek ulec zmianie w życiu naszego gatunku. Być może świat zmierza ku kolejnej, wielkiej wojnie, z której trudno już będzie powrócić do imperium humanum.

Treści tej książki nie da się ani zapomnieć, ani też wymazać z pamięci opisanych w niej wydarzeń oraz ich psychokulturowej interpretacji. Rzecz bowiem dotyczy bezwzględności morderców, których stan emocji w momencie dokonywania zbrodni ujawnia się na skali między zwykłym śmiechem a obłędnym rechotem. To bliscy ofiar są w głębokiej rozpaczy, ale u tego, który strzelał do nich z bliska, odrąbywał maczetą czyjeś kończyny, gwałcił, maltretował itp. nawet nie drgnęła powieka, nie wspominając już o poruszeniu sumienia.

Rzecz nie dotyczy tylko Andreasa Behringa Breivika, który zamordował w ciągu 60 minut sześćdziesiąt dziewięć istnień ludzkich tylko dlatego, że były na obozie młodych socjaldemokratów, że ci młodzi ludzie byli dla niego OBCYMI, niepożądanymi intruzami na terytorium "jego" kraju. Nacjonalistyczna wrogość wobec INNYCH, ekstremalna do nich nienawiść ma rzekomo usprawiedliwić jego zbrodnię, a nawet uczynić z niego narodowego bohatera.

Klaus Theweleit odsłania w swojej publikacji wspólną cechę killerów, którzy w XX i XXI wieku przejawili przypisaną sobie boską zbrodniczość, prawo do rozstrzygania o czyimś życiu, a połączone z poczuciem dumy i osobistej radości z możliwości dokonywania perfidnej eksterminacji. Na kartach poszczególnych rozdziałów pojawiają się postaci takich bestii, jak indonezyjski prezydent Sukarno, kambodżański Pol Pot, islamscy fanatycy z ISIS, przywódca bośniackich Serbów - Radovan Karadzič, milicjanci Hutu z Rwandy, amerykańscy strażnicy w Abu Ghraib w Iraku, socjalizowane do zabijania maczetami innych dzieci w Afryce Środkowej, sprawca masakry w Srebrenicy - Ratko Mladić, gwatemalskie oddziały rządowe itd., itd.

To jednak nie jest reportaż z różnych miejsc ludobójstwa, gdyż te są tu przywoływane jedynie jako egzemplifikacje zdarzeń, w których można odczytać warunki prowadzące do zabijania innych. Autor książki zwraca uwagę na to, że są to:

1) rzeczy, które wcześniej były w całości zabronione, muszą stać się czymś zupełnie normalnym; na porządku dziennym dochodzi do łamania zakazów werbalnych i myślowych;

2) z rządowej strony musi nadejść jasny i niesprzeczny rozkaz działania w konkretny sposób, należy do tego również zapewnienie o totalnej bezkarności;

3) spora część społeczeństwa musi mieć możliwość osiągnięcia jakiejś korzyści z wypędzania i mordowania
. (s. 62-63)

Jak wynika z psychogramu zabójców, są nimi często osoby wykluczone społecznie czy dyskryminowane. Biuro turystyki ludobójczej "Dzihad" - jak pisze Theweleit - zasilają pochodzący z Niemiec bojownicy, którzy są (...)młodzi, męscy i z reguły niewykształceni. Tylko co czwarty z nich posiada dyplom ukończenia szkoły. Sześć procent skończyło szkołę zawodową, dwa procent studia wyższe. W chwili wyruszenia najmłodsi mieli piętnaście lat, najstarszy miał sześćdziesiąt cztery.(s. 169)

Można zapytać, jakie to ma znaczenie, w imię jakiej religii, ideologii czy doktryny jedni mordują innych? Jak się okazuje, każdy może stać się dżihadystą, esesmanem, ubeckim katem, jeśli - jak wynika z różnych badań porównawczych - miał patologiczne dzieciństwo, a jest mężczyzną w młodym wieku 15-30 lat, lekkomyślnym i lekceważącym śmierć, wierzącym w autorytet i presję grupy. To często jest ktoś będący terytorialnie czy społecznie blisko swojej ofiary, o uwolnionym czy zagłuszony sumieniu dzięki temu, że członkowie jego grupy (...) rozbrajają śmiechem wszystkie zahamowania (s. 104). To są często nekrofile mordujący swoich wrogów z poczuciem przyzwolenia ze strony nadrzędnej władzy.

Jak się okazuje, zabijanie ludzi z zimną krwią przynależy już nie tylko do struktur normatywnych wojny, ale wpisuje się w jej konstruowanie na użytek własnej natury, cielesnej ekstazy, która wywołuje odruchowo śmiech. Autor tej książki wprowadza termin protodiakryzy (...) oznaczającej pewien stan umysłu ludzkiego, który cierpi na zaburzenie uniemożliwiające rozróżnienie między przedmiotem martwym a żywym. (s. 107) Takim jest w psychospołecznej rekonstrukcji autora tej książki właśnie Breivik, który w sądzie mówił o dokonaniu spektakularnego zamachu, by przeciwstawić się kulturowo - marksistowskiej dyktaturze, doktrynie multikulturalizmu, a tym samym żeby uniemożliwić islamizację Europy, a szczególnie jego narodu i kraju.

Jak mówił Breivik w sądzie: Bez wątpienia dojdzie w Europie do wojny pomiędzy nacjonalistami i internacjonalistami. Jesteśmy pierwszymi walczącymi nacjonalistami, pierwszymi kroplami, które przechylą szalę oczyszczenia! Nadejdzie czas - niestety - gdy ulicami europejskich metropolii popłyną rzeki krwi. A wtedy moi nacjonalistyczni bracia i siostry sięgną po władzę, kończąc epokę skrajnie lewicowej kontroli, trwającej od czasu upadku państw osi. (s. 139)

Zachęcam do lektury książki, by spróbować dotknąć doznań i myśli sprawców oraz ofiar zabójstw, z których ci pierwsi nie mają żadnego poczucia winy, kiedy są przekonani o działaniu w imię rzekomo stanu wyższej konieczności. W swoim manifeście Breivik twierdził, że zabijał dla dobra własnego narodu, (...) w imię narodu, mojej kultury, mojej religii, mojego miasta i mojego kraju. (s.140) Jego młode ofiary miały stać się nośnikiem reklamy powyższych idei.

Może też powinniśmy rozejrzeć się wokół, czy aby w pobliżu nie wyrastają, nie dojrzewają i nie czekają na akcję kolejni radykałowie, których fascynuje możliwość sprawowania władzy nad czyimś życiem lub pragną zemsty za własne warunki egzystencji. Co zamierza uczynić z tym trendem pedagogika czy nauki o bezpieczeństwie? Na co mają zwracać uwagę antyterroryści, a na co służby policyjne?

Czy nadal będziemy koncentrować się na dawno już rozpoznanych determinantach przemocy, którą wypiera zupełnie nowa siła socjalizowania młodych ludzi do bycia w gotowości mordowania innych? Czy nieustanna fascynacja konsumpcją, narcystyczną dbałością o samych siebie, zrywanie międzyludzkich więzi i redukcja humanistycznych wartości nie tworzą pustego miejsca dla kolejnych rzeźników o tożsamości "wielkich bohaterów" lub "zakompleksionych herosów"?

15 czerwca 2016

Innowatorzy w edukacji - od przedszkola do seniora


ŁÓDZKIE CENTRUM DOSKONALENIA NAUCZYCIELI I KSZTAŁCENIA PRAKTYCZNEGO w Łodzi zorganizowało wczoraj w Muzeum Historii Miasta Łodzi finał PODSUMOWANIA RUCHU INNOWACYJNEGO W EDUKACJI. Po raz trzydziesty! Zwracam na to uwagę, bo to oznacza, że pierwsze tego typu gale najlepszych pedagogów miały miejsce jeszcze w okresie PRL. To tylko potwierdza, że nowatorstwo edukacyjne ma się dobrze, niezależnie od tego, czy ktoś mu podcina skrzydła, czy też uczy kogoś dopiero latać.


W trakcie tegorocznej uroczystości Kapituła Konkursów Innowacyjnych, której przewodniczyła Konsul Wielkiej Brytanii - Małgorzata Brzezińska, wyróżniła łącznie 146 utalentowanych uczniów, wybitnych nauczycieli, naukowców i pedagogów, autorów innowacji programowych, metodycznych, organizacyjnych oraz firm, NGO i instytucji. W wyniku konkursów otrzymali oni tytuły (kategoria indywidualna lub grupowa):


"Talentów Uczniowskich" - 14 szczególnie utalentowanych uczniów, twórców programów komputerowych, potrójnych laureatów konkurów umiejętnościowych, wybitnych sportowców, utalentowanych artystycznie i humanistycznie,


„Ambasadorów Innowacyjnych Idei i Praktyk Pedagogicznych”,


„Mistrzów Pedagogii”,




(fot. Mistrzowie Pedagogii - prof. dr hab. Beata Przyborowska - Prorektor UMK w Toruniu; prof. UŁ dr hab. Jolanta Bonar i prof. dr hab. Jarosław Płuciennik - prorektor UŁ)



„Liderów w Edukacji” - 9 nauczycieli i trzy certyfikaty grupowe za pełnienie różnych ról przywódczych i liderowanie ważnym procesem edukacyjnym, np. Barbara Jarecka-Kowalczyk, Szkoła Podstawowa nr 166 – Coach, mentor, lider projektu „Przedszkolaczek i już żaczek, a za chwilę czwartaczek”, menedżer oświaty; Halina Piastuszko, Gimnazjum nr 2 w Łodzi – lider edukacji poprzez eksperyment, lider doradztwa zawodowego; Izabela Kowalczyk III LO – lider wielu przedsięwzięć edukacyjnych; Gimnazjum nr 31 – klasa o profilu ratowniczo-medycznym, uczenie robotyki; Gimnazjum nr 30 w Łodzi – lider procesów odwróconego kształcenia z wykorzystaniem technologii informacyjnych,

„Nauczycieli Innowatorów” - 11 nauczycieli autorów innowacji metodycznych i organizacyjnych, np. Zdzisław Pełczyński, Gimnazjum nr 6 – nowatorski program „Mediacje”, „Infotechnik”; Anna Horwat, XXVI LO – realizacja programu eTwining, współpraca międzynarodowa,

"Kreatorów Kompetencji Społecznych" - 10 kreatorów szkolnych i dwa certyfikaty grupowe, m.in. Agnieszka Wilczyńska, Gimnazjum nr 33 w Łodzi – projekt dotyczący zwalczania cyberprzemocy i mowy nienawiści; Ewa Michalak, Gimnazjum nr 22 w Łodzi – prace nad organizacją Młodzieżowego Parlamentu Europejskiego; Anna Kordas, Gimnazjum nr 41 – wspieranie uczniów ze specyficznymi trudnościami w uczeniu się; Szkoła Podstawowa nr 130 – organizacja Laboratorium Przyrodniczego, stosowanie w praktyce edukacyjnej WebQuestów,

"Organizatorów Procesów Innowacyjnych" - 6 nauczycieli, pracowników firm i nauczycieli akademickich oraz 8 certyfikatów grupowych m.in. Ewa Słowińska, Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 5 – innowacyjne zajęcia edukacyjne z wykorzystaniem platformy Moodle i technologii informacyjnych, Małgorzata Zawadzka-Cisek dyrektor XXI LO, STOP zwolnieniom z wychowania fizycznego; Gimnazjum nr 26 – program „Innowacyjna Technika”; Gimnazjum nr 18 – organizator doradztwa zawodowego, innowacja „Język łaciński z elementami wiedzy o kulturze”,

"Kreatorów kompetencji Zawodowych" - 9 nauczycieli i pracowników firm i cztery certyfikaty grupowe, m.in. Damian Mikołajczyk, Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 20 w Łodzi – organizator prac modelowo-konstrukcyjnych; Izabela Rosiak, Zespół Szkół Przemysłu Spożywczego – organizatorka eksperymentu „Jakość i bezpieczeństwo żywności”; Bożena Ozimek, Zespół Szkół Zawodowych Specjalnych nr 2 w Łodzi – współtwórczyni corocznej kolekcji odzieżowej, stosowanie WebQuestów w praktyce szkolnej,



"Liderów Szkolnego Doradztwa Zawodowego" - VIII Liceum Ogólnokształcące i Gimnazjum nr 5 w Łodzi;

"Partnerów Przyjaznych Edukacji" - 6 certyfikatów w kategorii indywidualnej, m.in. dr Kazimierz Kubiak (EEDRI), Bogusław Słaby (Lewiatan), Sławomir Suliński – Naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi oraz cztery tytuły honorowe dla firm: m.in. Powiatowy Urząd Pracy w Łodzi, Zakład Cukierniczy R. Dybalski i B. Dybalska,

"Multiinnowatorów" - 7 tytułów, m.in. dla Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 9 w Łodzi, Zespołu Szkół Przemysłu Spożywczego, Zespołu Szkół Gastronomicznych, Zespołu Szkół Samochodowych i Stowarzyszenia Elektryków Polskich,

"Kreatorów Innowacji" - 11 osób, m.in. Joanna Poselt, dyrektor Przedszkola nr 55 (efekty wdrażania koncepcji inteligencji wielorakich Gardnera); Małgorzata Morawska, Gimnazjum nr 33 autorski program „Oswajamy matematykę i chemię”, „Z chemią za pan brat”; Krzysztof Durnaś, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 35 (organizator Klubu Rodziców Odpowiedzialnie Kochających); Izabela Miszczak, Przedszkole nr 120 w Łodzi (jedyne przedszkole wdrażające program MISTRZOWIE KODOWANIA – JUNIOR),

"Promotorów Rozwoju Edukacji"– dla firmy Learnetic; Ambasador Innowacyjnych Idei i Praktyk Pedagogicznych – dla prof. dr hab. inż. Józefa Masajtisa (PŁ – organizator nowej specjalności „Architektura Tekstyliów); Afirmator Ruchu Innowacyjnego – 15 osób i firm, m.in. PAMSO SA, Microsoft Polska, Łódzka Specjalna Strefa Ekonomiczna,

"Skrzydła Wyobraźni" - 9 osób i instytucji , m.in. Pałac Młodzieży im. J. Tuwima w Łodzi (org. Festiwalu Twórczości MŁODYCH, Akademia Tolerancji, Centrum Wolontariatu); Bronisław Wrocławski – aktor; dr Tomasz Rożek – autor SONDY 2.

" MÓJ MISTRZ-MENTOR" - 10 nauczycieli wybranych przez uczniów, m.in. Małgorzata Jabłońska, Szkoła Podstawowa nr 5 w Łodzi; Paweł Pachnowski, Gimnazjum nr 16.

Pomysłodawcą, charytatywnym Mistrzem i patronem duchowym corocznej "Gali Innowatorów" jest dyrektor ŁCDNiKP w Łodzi - postać wybitna i niepowtarzalna w dziejach naszej oświaty, bowiem - jak nikt inny - potrafi dostrzec, docenić i wspierać tak nowatorskich nauczycieli, sojuszników placówek oświatowych, sił społecznych, jak i utalentowaną młodzież - Janusz Moos . Jego trzydziestoletnia misja owocuje każdego roku wyróżnieniami pedagogicznymi primus
inter pares
.





Żadne z miast w naszym kraju nie ma nie tylko takiej formy wyrażenia wdzięczności bezinteresownym kreatorom nowatorstwa pedagogicznego, jak i tak długich tradycji, bogatych zasobów kadrowych i świadectw doceniania trudnej, często ofiarnej służby nauczycielskiej, oddolnego projektowania i wdrażania innowacji oraz eksperymentów edukacyjnych. Tym większe należą się wyrazy uznania dla władz miasta Łodzi, w tym szczególnie samorządowców i radnych odpowiedzialnych za edukację, dla Kuratorium Oświaty w Łodzi oraz wszystkich pracowników ŁCDNiKP w Łodzi, którzy swoją codzienną misją wzmacniają potencjał kreatywności naszego środowiska.


Nic dziwnego, że tego typu uroczystość gromadzi elity polityczne, samorządowe, akademickie, ale i przedsiębiorcze oraz zarządcze, które swoją obecnością wzmacniają racje i pasje działań na rzecz dobra wspólnego, dzięki edukacji młodych pokoleń, z jej udziałem i dla edukacji. Uroczystość rozdania certyfikatów i statuetek "Skrzydła Wyobraźni" odbywa się każdego roku w Muzeum Historii Miasta Łodzi, w salach pięknego Pałacu Poznańskiego.

Wręczanie poszczególnych kategorii wyróżnień przeplatały występy utalentowanych muzycznie uczniów łódzkich szkół, zaś uczennice Szkoły Baletowej z gracją wbiegały ba scenę, by każdemu laureatowi wręczyć czerwoną różę.

W najnowszym numerze czasopisma ŁCDNiKP w Łodzi - "Dobre Praktyki. Innowacje" (2016 nr 15), który rozdawano z listą wszystkich nagrodzonych jest felieton Macieja Samoleja z cyklu "A w budzie pod psem... Nauczycielski Nobel, czyli o nagrodach dla nauczycieli słów kilka". Autor zaczyna go tymi oto słowami:

"Nie pamiętam już kto pierwszy użył tego hasła, ale powtarzam je wciąż do znudzenia: "Nagrody są jak hemoroidy. Wcześniej czy później każdy je dostaje...".








(fot. Aktor Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi - Bronisław Wrocławski)




Nie mogę zgodzić się z autorem reprodukowanego bon motu, gdyż wielu nauczycieli i pozaszkolnych sojuszników edukacji od przedszkola do seniora nie doświadcza wyróżnienia, albo otrzymuje je za późno. Bywa, że niektórzy zwierzchnicy znajdują maść przeciwko hemoroidom, jeśli to nie oni mają być wyróżnieni. Pan Samolej przyznaje, że są tacy dyrektorzy szkół, który nagradzają jedynie "swoich" lub posiłkują się donosami "kapusiów".

Niektórzy ratują swoje cv glosowaniem sms-owym, kiedy jedna z lokalnych gazet ogłasza konkurs na najlepszego nauczyciela roku. Dobrze zatem, że mamy w mieście możliwość wyłonienia najlepszych z najlepszych, pasjonatów, oddanych swoim wychowankom, podopiecznym, studentom czy ustawicznie uczącym się dorosłym.


Niby tak niewiele trzeba do tego, by zorganizować pod koniec roku szkolnego spotkanie pedagogów, nauczycieli, wychowawców, terapeutów, sojuszników, katechetów, producentów, przedsiębiorców, służby socjalne i związane z naszym bezpieczeństwem, ludzi kultury i sztuki, mediów i nauki, wolnej strefy ekonomicznej oraz dyrektorów placówek oświatowych, by poznać i odczuć wspólnotę osób autentycznie oddanych edukacji, zaangażowanych w różnych jej wymiarach, dziedzinach, zinstytucjonalizowanych formach na rzecz wspomagania dzieci, młodzieży, dorosłych i osób starszych.

Już nie mogę doczekać się XXXI Gali Ruchu Innowacyjnego w Łodzi, bo każda z nich zaskakuje nowymi talentami, wspaniałym przygotowaniem, oprawą, symboliką i administracyjno-politycznym potwierdzeniem sensu angażowania się w alternatywny sposób na rzecz coraz lepszego kształcenia i wychowywania dzieci i młodzieży, kreowania nowych forma, metod, technik oraz środków dydaktycznych czy profesjonalnego łączenia edukacji przed- i zawodowej z najlepszymi firmami polskiej gospodarki i przedsiębiorczości.

Niestety, nie wszystkie fotografie są podpisane, ale tempo tej uroczystości było tak niezwykłe, a przy tym pasjonujące, że po powrocie z uroczystości trudno było mi zidentyfikować wszystkich uczestników. Zamieszczam jednak poniżej pełen wykaz laureatów tegorocznego, jubileuszowego Podsumowania Ruchu Innowacyjnego w Łodzi i województwie łódzkim.


14 czerwca 2016

Odpowiedzialność dyscyplinarna nauczycieli akademickich – doświadczenia i problemy


MNiSW opublikowało raport Zygmunta Hasiewicza na temat odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli akademickich. Jak rozumiem, ta odpowiedzialność wynika z faktu, że naruszyli oni prawo o szkolnictwie wyższym albo o stopniach naukowych i tytułach naukowych. Niestety, nie dowiemy się tego z materiału w formie prezentacji. Uwielbiam materiały mieniące się analizami, których w nich nie ma.

Prezentacja w pdf zapewne była opatrzona jakimś komentarzem jakościowym w trakcie konferencji, bez którego jej wartość jest w istocie niewielka. Autor tego materiału jest profesorem automatyki i robotyki na Politechnice Wrocławskiej, a więc nie jest specjalistą od konstruowania raportów, które w tym przypadku powinny mieć charakter socjopedagogiczny. Może właśnie dlatego analiza zjawisk dotyczy podania danych liczbowych bez dociekania ich znaczeń, uwarunkowań i następstw?

Po co komu taki materiał? Co i dla kogo ma z niego wynikać? Założonym celem tej "diagnozy" było wypracowanie propozycji ewentualnych zmian prawa w zakresie odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli akademickich. Wartość zatem sondażu opinii jest niewielka. Ot, skierowano ankietę do przewodniczących uczelnianych komisji dyscyplinarnych, a oni (albo ktoś w ich imieniu) podali odpowiedzi na zawarte w niej pytania.

Na ponad 400 szkół wyższych uzyskano dane od zaledwie 53 podmiotów, przy czym akurat z tych szkół, w których jest najwięcej patologii (szkół niepublicznych, których jest dwukrotnie więcej, niż państwowych) uzyskano zwrot od zaledwie 8 osób. Prezentacja zawiera takie dane, jak:

Poziom wiedzy prawnej wśród członków komisji dyscyplinarnych: (ciekawe jak został stwierdzony?)
Wysoki 9 - 19%; Przeciętny 22 - 46%; Niski 14 - 29%; Bardzo niski 3 - 6%.

Udział w składach orzekających osoby z przygotowaniem prawniczym: Tak: 40% (19 głosów); Nie: 60% (29 głosów). Mogłoby się wydawać, że o naruszeniu prawa decydowały osoby w większości niekompetentne. Nie, bowiem prawdopodobnie pozbawionych prawników 29 podmiotów korzystało z pomocy prawnej. Pomocy udzielał radca prawny uczelni, kancelaria prawna, prawnicy wchodzący w skład UKD, sędzia Sądu Najwyższego - biegły z zakresu prawa autorskiego, zaś pomoc polegała na: uzgadnianiu procedury, opiniowaniu dokumentów i pism procesowych, wyjaśnianiu kwalifikacji karnej czynu, udzielaniu wyjaśnień w sprawach, w których występują wątpliwości co do szczegółowego stosowania przepisów prawa (karnego, administracyjnego), interpretacji przepisów (Ustawy i Rozporządzenia).

Na najmniej wartościowe pytania, bo banalnego rozstrzygnięcia:

a) Czy przepisy dotyczące odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli akademickich są jasne i zrozumiałe? Tak odpowiedziało 75% (40 głosów), a Nie - 25% (13 głosów).

b) Czy przepisy dotyczące odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli akademickich w wystarczający sposób regulują tok postępowania? odpowiedziało Tak - 68% (36 głosów) oraz Nie - 32% (17 głosów).

Koniec. Kropka.

Które przepisy są jasne, a które niezrozumiałe? Tego ankieter nie dowiedział się. Po co jednak miał tego dociekać, skoro zamawiający sondaż zapewne zakładał, że prawo trzeba zmienić. Potrzebne jest tylko jakieś uzasadnienie.

Respondenci zapisali lub zaznaczyli w ankiecie, że pociąganie nauczycieli akademickich do odpowiedzialności dyscyplinarnej rodzi jakieś przeszkody. Odpowiedzialność za coś (nie wiemy, dlaczego nie zostały tu skategoryzowane chociażby czyny wymagające podjęcia decyzji przez komisję dyscyplinarną) ma ponoć takie przyczyny:

nadmierne sformalizowanie i brak elastyczności procedur;

trudności w jednoznacznej ocenie czynu
, przede wszystkim plagiatu;

dziwne decyzje instancji wyższych, odwoławczych;

przewlekłość rozpatrywania odwołań przez Komisję przy Radzie, w dodatku bez udziału rzecznika uczelnianego;

przewlekłość przekazywania odwołań od orzeczeń Komisji przy Radzie do sądu i przewlekłość rozpatrywania spraw przez Sąd Apelacyjny.


Z treści opracowania wynika, że komisje dyscyplinarne zajmowały się głównie lub wyłącznie plagiatami.

Oto bowiem na kwestie dotyczące postępowania dowodowego i jego niedostatków, respondenci stwierdzili, że nie ma ich 37 jednostkach (37 głosów), a tam gdzie występują wynikają z:

braku narzędzia do jednoznacznej oceny, czy ma się do czynienia z plagiatem;

braku obowiązku przeprowadzania ekspertyz, w szczególności w zakresie nierzetelności naukowej;

braku możności wyegzekwowania stawiennictwa świadków;

niejasnej kompetencji składów orzekających w zakresie uzupełniania materiału dowodowego i trudności z uzyskiwaniem dowodów spoza uczelni
.

Szczególnie niepokojąco brzmią dane o tym, że w 11 jednostkach miały miejsce sprawy nauczycieli akademickich z podejrzeniem braku lub ograniczonej poczytalności. Problemem był tu brak wymogu opinii psychiatrycznej, gdy zachodzi podejrzenie zaburzeń psychicznych oraz brak możliwości wymuszenia poddania się badaniom psychiatrycznym lub psychologicznym dla oceny poczytalności i zdolności uczestniczenia w rozprawie. Ciekawe, na jakiej podstawie stwierdzono występowanie zaburzeń, skoro nie było specjalistycznych ekspertyz?

Jakie zostały zastosowane kary wobec nieodpowiedzialnych nauczycieli akademickich? Upomnienie, naganę, naganę z pozbawieniem prawa do pełnienia funkcji kierowniczych w uczelniach oraz pozbawienie prawa do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego. Zdaniem zaledwie 9 podmiotów spośród wszystkich ankietowanych katalog kar dyscyplinarnych wymaga zmian bowiem: obecny jest niewystarczający w stosunku do osób, które nie mają uprawnień do piastowania stanowisk kierowniczych na uczelni; powinna istnieć kara zawieszenia w prawach nauczyciela akademickiego, nagany z ograniczeniem praw do pełnienia funkcji akademickich, kara w postaci pracy społecznej, publikacji orzeczenia z usunięciem z dorobku zakwestionowanych publikacji (w przypadku naruszenia praw autorskich); powinien być bardziej elastyczny i wskazane powinny być jaśniejsze kryteria doboru kary; należałoby wycofać karę pozbawienia prawa do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego, a w przypadkach zagrożonych taką karą z urzędu kierować sprawy do sądu.

Respondenci - tym razem nie wiemy, dlaczego nie wszyscy, bo zaledwie 34 na 59 - odnieśli się w większości do sugestii, że powinna mieć miejsce kara upomnienia przez rektora, z pominięciem trybu dyscyplinarnego, jak i do tego by była możliwość odwołania do uczelnianej komisji dyscyplinarnej po udzieleniu kary przez rektora. Zaledwie 20 osób przyznało, że stosowało przepisy Kodeksu postępowania karnego w postępowaniu dyscyplinarnym, zaś 31 stwierdziło, że w postępowaniu dyscyplinarnym nie brali udziału profesjonalni obrońcy, mimo że powinno być to standardem wynikającym z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego.

Przewodniczący komisji są w większości przeciwni temu, by studenci uczestniczyli w postępowaniach dotyczących nauczycieli akademickich, chyba że sprawa naruszenia porządku dotyczyła relacji studentów z oskarżonym nauczycielem. O tym, czego dotyczą patologie można wywnioskować z opinii na temat tego, czy powinny toczyć się mediacje albo postępowanie przed sądem koleżeńskim przy lżejszych przewinieniach dyscyplinarnych. Z opinii 38 osób wynika, że:
większość spraw to spory, a nie przewinienia; wiele spraw ma jako podłoże konflikty interpersonalne; mediacja i możliwość dobrowolnego poddania się karze powinny być pełnoprawnym elementem postępowań dyscyplinarnych; w sprawach nie mających znamion przestępstwa, komisje dyscyplinarne powinny być zastąpione sądami koleżeńskimi, a przestępstwa (różne formy naruszenia własności intelektualnej lub dóbr osobistych) powinny być rozpatrywane w sądach.