04 lutego 2016

Zmarł prof. Kazimierz Denek - poznański uczony, klasyk polskiej pedagogiki, wielki patriota


W dniu dzisiejszym zmarł em. prof. Wydziału Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, doktor honoris causa Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, wybitny Polak odznaczony Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Orderu Polonia Restituta oraz Złotym Laurem Medalu POLONIA MATER NOSTRA EST - wspaniały nauczyciel akademicki, wychowawca i edukator wielu pokoleń młodzieży, nauczycieli, pedagogów, instruktorów i kadr naukowych w naszym kraju - KAZIMIERZ DENEK.

Trudno jest pisać o śmierci Profesora, z którym rozmawiałem jeszcze w styczniu będąc przekonanym, że dzwoni w sprawie materiału do przygotowywanej przez siebie kolejnej książki. Wiedzieliśmy o postępującej chorobie Profesora, ale wciąż mieliśmy nadzieję, że tak jak w wielu wcześniejszych kłopotach zdrowotnych, które pojawiają się wraz z wiekiem, poradzi sobie z nimi i spotkamy się z Nim na kolejnym Tatrzańskim Seminarium Naukowym.

Odszedł pedagog o niezwykle wysokiej kulturze osobistej, wielki patriota, a zarazem wyjątkowo oddany pasji swojego życia, którą zarażał tysiące swoich studentów, współpracowników, znajomych, a nawet obcych, których spotykał na górskich szlakach. Był bowiem człowiekiem rozmiłowanym w polskich Tatrach, uwielbiającym ich piękno i mistykę, kochającym własny kraj i zaszczepiającym miłość do niego w sposób wyjątkowy, a jakże skuteczny, bo własną postawą i działaniami, twórczością i stylem życia, wiernością chrześcijańskim wartościom i zgodnym z nimi życiem.

Profesor Kazimierz Denek był niepowtarzalną OSOBOWOŚCIĄ UNIWERSYTETU, któremu poświęcił całe swoje życie naukowe - tu kierując Katedrą Dydaktyki Ogólnej. Przeszedł na emeryturę w 2002 r., ale na macierzystym Wydziale Studiów Edukacyjnych zachował swój status "wiecznie" dostępnego dla zainteresowanych profesora, odbywając w środy dyżury w pok. 502. Czynnie mógł jeszcze kształcić młodzież w niepublicznej Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji im. Mieszka I w Poznaniu.

Profesor Kazimierz Denek miał niespożytą energię, pozytywne i aktywne nastawienie do życia, które było pełne licznych dokonań, o zróżnicowanym charakterze i zakresie przez co trudno było na bieżąco poddawać je analizie i refleksji, gdyż zawsze mieliśmy Autora niejako "pod ręką", gotowego do wyrażenia własnej opinii, napisania ekspertyzy czy podzielenia się własnymi sugestiami. Był niemalże wszechobecny, także w wirtualnym świecie, bo wystarczy wpisać w dowolną wyszukiwarkę Jego nazwisko, by w kilka sekund otrzymać dostęp do ponad 15 tys. linków.

Tak więc był, jest i będzie z nami. Nie tylko w sercach Rodziny i najbliższych Profesorowi osób zapanuje głęboki ból i smutek, ale także wśród akademickiej społeczności pedagogicznej. Dzielę się w tym momencie wyrazami głębokiego współczucia, bo płakać będą też Tatry, które tak ukochał i gdzie na górskich szlakach uczył nas miłości do własnego kraju oraz sztuki równoważenia aktywności umysłowej kulturą fizycznej regeneracji sił psychofizycznych. Odszedł PEDAGOG HUMBOLDTOWSKICH WARTOŚCI UNIVERSITAS i troski o DOBRĄ EDUKACJĘ.



Uroczystości ceremonii pogrzebowej Zmarłego Profesora Kazimierza Denka odbędą się w piątek 12. lutego według poniższego:

- 11.00 - msza św. pogrzebowa w Kościele pw. św. Jana Bosko, ul. Warzywna 17 (Poznań - Winogrady);

- 13.45 - ceremonia pogrzebowa na cmentarzu komunalnym - Junikowo.

Uczcie tego, co bliskie sercu młodzieży



Całe szczęście, że w Łodzi jest hala koncertowa (Atlas Arena), która spełnia światowe standardy, bo dzięki temu ściągają do naszego miasta - w zależności od tego, kto ma występ - ludzie co najmniej dwóch pokoleń. Koncert znakomitego zespołu rockowego Imagine Dragons, który miał miejsce we wtorek, zgromadził tysiące młodzieży, ale także liczną grupę młodych dorosłych.

Widać było po ich zachowaniach w czasie przerwy poprzedzającej występ, że umówili się na fejsie, jak będą reagować na swojego idola, żeby jak najlepiej zapamiętał pobyt w Polsce i chciał tu jeszcze raz przylecieć. Mieli przygotowane plansze z napisem "LOVE", "WELCOME TO POLAND". W odpowiednim momencie zapalały się w poszczególnych sektorach hali lampki wyciągniętych ku scenie telefonów komórkowych, a młodzi mieli już przed koncertem przećwiczoną "falę" (podnoszenie się osób z kolejnych sektorów z miejsc, z równoczesnym wznoszeniem obu rąk do góry).

Wykonujący muzykę Indie Rock, Indie pop i alternatywny rock lider amerykańskiego zespołu zapewne był zachwycony, kiedy oddawał głos publiczności, by ta, zamiast niego, śpiewała kolejny fragment piosenki. W tym momencie najlepiej było słychać, jak zgromadzeni świetnie opanowali na pamięć teksty wszystkich piosenek tej grupy. Fenomenalny akcent, perfekcyjna znajomość słów i wspaniała, wspólna zabawa.

Można chcieć nauczyć się angielskiego? Można.
Można chcieć śpiewać po angielsku? Można.

Można być dumnym z tego, że jest się Polakiem? Można. Do elementów patriotyzmu nawiązał sam Reynolds, kiedy jeden z utworów wykonał trzymając w ręce polską flagę.

Wcześniej jednak, przed tym utworem powiedział, że uwielbia swój zawód, bo dzięki niemu może swobodnie podróżować po świecie i spotykać się z ludźmi różnych kultur, religii, koloru skóry, poglądów politycznych, których w czasie koncertu nic nie dzieli. Łączy ich za to fascynacja muzyką, sztuką i miłość do własnego kraju. Żadni terroryści - jak dodał - nie zniszczą piękna sztuki muzycznej, a ta będzie dalej służyć temu, żebyśmy solidarnie budowali na tym świecie pokój. To rzeczywiście był piękny, krótki, intensywny przekaz wartości.



Czy wybierający się na ten koncert uczniowie poprosili swojego nauczyciela języka angielskiego, by pomógł im lepiej zrozumieć treść kulturowego przekazu piosenek Imagine Dragons? Czy ktoś ich zapytał, nie o to, którędy idzie się na pocztę, albo gdzie można kupić bułki, tylko jak rozumie tekst piosenki ulubionego zespołu? Być może tak. Wiem, że są tak pracujący z młodzieżą nauczyciele.

Oby częściej uczniowie poznawali wiedzę, język, struktury gramatyczne nie tylko na podstawie podręczników szkolnych, ale właśnie tych tekstów, które są dla nich ważne "tu i teraz", które są przez nich autentycznie przeżywane. A wspólnie z Danem Reynoldsem śpiewali m.in. piosenkę p.t. "Demons":
Tekst piosenki:

When the days are cold
And the cards all fold
And the saints we see
Are all made of gold

When your dreams all fail
And the ones we hail
Are the worst of all
And the blood's run stale

I wanna hide the truth
I wanna shelter you
But with the beast inside
There's nowhere we can hide

No matter what we breed
We still are made of greed
This is my kingdom come
This is my kingdom come

When you feel my heat
Look into my eyes
It's where my demons hide
It's where my demons hide
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide
It's where my demons hide

When the curtain's call
Is the last of all
When the lights fade out
All the sinners crawl

So they dug your grave
And the masquerade
Will come calling out
At the mess you made

Don't wanna let you down
But I am hell bound
Though this is all for you
Don't wanna hide the truth

No matter what we breed
We still are made of greed
This is my kingdom come
This is my kingdom come

When you feel my heat
Look into my eyes
It's where my demons hide
It's where my demons hide
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide
It's where my demons hide

They say it's what you make
I say it's up to fate
It's woven in my soul
I need to let you go

Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how

When you feel my heat
Look into my eyes
It's where my demons hide
It's where my demons hide
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide
It's where my demons hide

03 lutego 2016

Cofanie w rozwoju ... edukacji


Dwa tygodnie temu, w tygodnika "Polityka" ukazał się artykuł byłej ministry edukacji Katarzyny Hall pt. "Cofanie w rozwoju" (2016 nr 4). Nie powracałbym do niego, gdyby nie fakt, że pani K. Hall nie wyciągnęła ze swojej aktywności żadnych wniosków. Teraz jest moda na krytykę obecnej władzy, a zatem chwyciła wiatr w żagle, by odwrócić uwagę od fatalnej polityki poprzednich rządów. Nie jest pierwszą byłą ministrą, która krytykuje swoją następczynię będąc w opozycji parlamentarnej.

Katarzyna Hall nie może pogodzić się z faktem, że PiS znowelizował z końcem grudnia ustawę oświatową, w wyniku czego powrócono do wieku 7 lat jako odpowiedniego dla rozpoczęcia obowiązku szkolnego. Zarazem podaje, że nowa władza zlikwidowała obowiązek przedszkolny dla pięciolatków. Powtarza już do znudzenia te same - jak to mówi młodzież - "głodne kawałki", że potrzeba obniżenia wieku obowiązku szkolnego wydawała się aż nadto oczywista, a jacyś badacze pedagogiczni (ciekawe jacy?) wskazywali, że dla takiej zmiany z przyczyn demograficznych najlepsze będą lata 2007-2009.. Dobrze, że po raz kolejny polityk PO przyznaje, że wdrażał projekt SLD, bo to tylko potwierdza jak lewicowo-populistyczne były jego korzenie.

Powołuje się na jakichś pedagogów, których zdaniem dzieci nieobjęte wcześniej edukacją przedszkolną zdecydowanie gorzej funkcjonowały w zerówce i późniejszych latach szkolnych. Nie ma na to empirycznego dowodu, ale takie komunały można prawić, bo lud tego i tak nie sprawdzi. W rzeczy samej, nie o dzieci chodzi w tym wieloletnim sporze, który każdej władzy jest na rękę, ale o ustalane w Komisji Europejskiej wskaźniki obowiązkowego objęcia jak najwcześniejszą edukacją przedszkolną dzieci, a najlepiej szkolną. Te, które zbyt późno rozpoczynają swoją przedszkolną karierę, są ponoć gorzej rozwinięte i mają kłopoty z nauką.

Piszę - "ponoć", ponieważ nikt w Polsce nie prowadził badań wzdłużnych (longitudinalnych), a przecież można było na to wydać miliony z dotacji UE zamiast na sondaże opinii rodziców, nauczycieli i dzieci. Tylko po co, skoro można niekompetentnym zlecić fuchę, a potem na podstawie "przykrawanych" do postulowanych przez władzę danych interpretować wyniki zgodnie z zamówieniem politycznym.

Pani K. Hall usilnie chce przekonać Polaków, jaką to była wspaniałą ministrą w wyniku upowszechnienia edukacji przedszkolnej (nie podaje wskaźników tego sukcesu i kryterium ich doboru). Pomija jednak fakt, że to właśnie za jej rządów dostęp do przedszkoli publicznych był ograniczony. Nie było miejsc dla wszystkich dzieci, za to z przyjemnością przyjmowały je przedszkola prywatne, które rozrastały się jak grzyby po deszczu. Cóż z tego, że wyeliminowała konieczność powtarzania nauki tego samego w zerówce i klasie szkolnej? Dlaczego patologię nazywa sukcesem?

Nie ulega wątpliwości, że wprowadzanie tych zmian miało charakter tylko i wyłącznie partyjnej gry o władzę, a nie pedagogicznej troski o polskie dzieci, do czego przyznaje się K. Hall pisząc: "Przez ostatnie lata sprawa sześciolatka cały czas była polityczna. Teraz - z politycznych powodów - zawrócono system edukacji do dawnych czasów, bez szukania merytorycznych argumentów, związanych z potrzebami rozwojowymi dzieci, ani prowadzenia konsultacji z eksperckimi środowiskami".(S. 30)

Usprawiedliwianie własnego nieudacznictwa oraz partyjnych, równie niekompetentnych koleżanek (K. Szumilas i J. Kluzik-Rostkowska) jest w tym przypadku powrotem do podtrzymywania mitów i ukrywania własnych działań toksycznych dla jakości polskiej edukacji. Otóż zapomniała pani K. Hall o tym, jak to:

- sprzyjała likwidowaniu szkół właśnie na terenach wiejskich;

- przygotowywała warunki pod prywatyzację sieci szkół w małych środowiskach, którymi potem mogło zająć się nie tylko jej stowarzyszenie;

- poparła milionowe straty na produkcję dydaktycznego bubla, jakim stał się rządowy elementarz;

- niszczyła system jakości kształcenia nauczycieli zmieniając na niekorzyść dla dzieci w wieku wczesnej edukacji wymóg wykształcenia pedagogów z magisterskiego na licencjacki oraz lekceważąc opinie ekspertów wskazujących na to, że nie wolno traktować kształcenia nauczycieli przedszkolnych jako tożsamego (zamiennie) z kształceniem nauczycieli do edukacji zintegrowanej w szkole podstawowej.

Tak więc pseudo-reforma w wykonaniu Katarzyny Hall wprowadzała dzieci do szkół, które były w dużej mierze nieprzygotowane infrastrukturalnie, ale przede wszystkim dydaktycznie. Zmiana wymagała metodycznego doskonalenia nauczycieli do pracy z dziećmi niedojrzałymi do uczenia się w szkole. Nic dziwnego, że buntowali się rodzice i niektórzy naukowcy, bowiem tych strat u ich ofiar już nie da się odwrócić. Co z tego, że w niektórych szkołach pojawiły się w klasach miejsca z dywanikami oraz dostosowanymi do wieku dzieci zabawkami czy placami zabaw. Nadal b. ministra edukacji nie rozumie, że to o wiele za mało na odpowiedzialną wczesną edukację dzieci w przedszkolach i szkołach.

(źródło memu - Facebook)

W pełni zgadzam się z Katarzyną Hall, że rodzice, a przede wszystkim nauczyciele tych sześciolatków, które rozpoczęły edukację rok temu, a mają z nią problemy, nie powinni dopuścić do tego, żeby powtarzały klasę. Byłoby to kompromitacją przede wszystkim szkoły i prowadzącego nauczyciela. Tak więc ratujmy dzieci przed powtarzaniem klasy! Nie cofajmy ich do przedszkola czy oddziału zerowego.

Jeśli chcemy zmieniać system szkolny, to w pierwszej kolejności musimy mieć po swojej stronie nauczycieli i rodziców dzieci. Jest jeszcze jeden, konieczny warunek - trzeba zapomnieć o partyjniackich interesach tylko zacząć myśleć globalnie, ogólnonarodowo, bo nasze dzieci nie są własnością żadnej partii i ustanowionego przez nią rządu.