06 stycznia 2015

Co najmłodszym uczniom szykuje Ministerstwo Edukacji Narodowej?




Trwa wojna ministra zdrowia z lekarzami tzw. Porozumienia Zielonogórskiego, której ofiarami stają się niektórzy pacjenci. Władza ma tę przewagę, że dysponuje publicznym medium o najwyższej jeszcze sile socjotechnicznego wpływu oraz usłużną, bo przez nią sponsorowaną prasę (via kontrakty na reklamy, zatrudnianie dziennikarzy w roli rzeczników w różnych instytucjach państwowej administracji itp.), toteż obywatele częściowo nieprzygotowani do odbioru komunikatów i zmasowanego "ataku" informacyjnego władzy tracą orientację i bardziej skłonni są wierzyć władzy (czyli mediom), aniżeli dociekać prawdy. Ta zaś jest dwustronna, dwoista - jak powiedziałby zapewne prof. Lech Witkowski. To znaczy, że za czyjąś prawdą (całkowitą lub częściową) kryje się czyjeś kłamstwo (całkowite lub częściowe).

Być może w ten sam sposób prowadzi politykę Ministerstwo Edukacji Narodowej, które ma do dyspozycji ogromny potencjał środków budżetowych, a więc z podatków obywateli, które wykorzystuje częściowo dla ich dobra i dobra ich dzieci, a częściowo dla własnych, partykularnych celów (politycznych - wzrost poparcia politycznego, ekonomicznych - czerpanie korzyści materialnych, społecznych - tworzenie sieci dla SWOICH itp.). Minister edukacji może zorganizować konferencję prasową, na którą stawi się wielu dziennikarzy i może przekazywać informacje takie, jakie są korzystne dla władzy, a nie dla społeczeństwa.

Dla przykrycia tej taktyki sięga się po populistyczne rozwiązania (np. darmowy podręcznik), którym nawet opozycja nie jest w stanie się przeciwstawić, gdyż natychmiast byłaby posądzona o działania na szkodę własnych wyborców. Władze tak konstruują treść ustaw pod własne interesy, żeby nie można było podważyć nonsensowności rozwiązań, które są w ten sposób upełnomocnione. Mamy już zapowiedź powierzenia przez ministrę pracy nad kolejnymi częściami podręczników dla klasy II osobie, która nikomu, niczego już nie musi udowadniać, gdyż jest chroniona zapisem ustawy o prawie do bycia nominowaną bez spełnienia kryteriów autorskich.

Oczywiście, że wskazana przez ministrę autorka ma doświadczenie nauczycielskie. Takie jednak posiada ponad 450 tys. nauczycieli. Jej atutem jest to, że ponoć była w państwie azjatyckim, gdzie tresuje się korposzczury. Niech zatem będzie docenione to kryterium, bo istotnie, kolejne korporacje będą potrzebowały coraz więcej taniej i dyspozycyjnej siły roboczej. Elity władzy i tak kształcą swoje dzieci w szkołach prywatnych, więc nie muszą martwić się o koszty psychiczne ich edukacji.

Każdy z kręgu władzy może być namaszczony jako autor nie tyle podręcznika, co jego części, bo rzecz dotyczy jakiejś wersji do nauczania matematyki. Kto inny zapewne będzie pisał część związaną z edukacja językową, a kto inny przyrodniczo-społeczną czy w zakresie sztuki i kultury fizycznej. Prezes NIK ogłosił, że sprawdzi dostępność podręczników szkolnych. To śmieszne, że nie interesuje go fakt zmarnotrawionych milionów złotych na honoraria, druk i udostępnienie pierwszoklasistom dwóch części elementarza rządowego. Piszę o dwóch częściach, bo ponoć nie ma jeszcze w szkołach trzeciej, a czwartej też nikt nie widział.

Tymczasem prasa - informująca o planowanej kontroli NIK - ideologicznie przygotowuje już audytorów do tego zadania: "darmowe podręczniki niosą ze sobą szansę dla dzieci i młodzieży z terenów wiejskich oraz uboższych rodzin. Eksperci są zgodni, że uczniom należy stworzyć wyrównane warunki do nauki. Nie jest zatem ważne, jakie są te podręczniki, tylko czy w ogóle są. Z samego już faktu ich istnienia i dostępu do nich wynika - zdaniem tych wybitnych ekspertów - wyrównywanie szans do nauki. To już nie jest nawet śmieszne. Internauci sami już proponują: Czas zmienić nazwę tego resortu na Ministerstwo Elementarzy Nieudanych.

Nie wiem, czy prawdą jest, że pani Premier zatrudnia w MEN - jako jedną z sześciu swoich pełnomocniczek - poseł Urszulę Augustyn ds realizacji programu bezpieczeństwa w szkołach nie na stanowisku wiceministra edukacji (w miejsce odchodzącego podsekretarza stanu)tylko pełnomocnika premiera, by pani poseł nie musiała zrezygnować z poselskiej pensji? Dwa w jednym? Ministra J. Kluzik-Rostkowska w rozmowie z red. M. Olejnik w TVN24 wiła się, by tego nie wytłumaczyć. Tak kręciła, żeby prowadząca wywiad jej nie dopytywała, co potwierdza nie tylko w tym przypadku upadek klasy tej dziennikarki.

NIKt nie jest zainteresowany rozliczeniem b. ministry edukacji K. Szumilas z wydatkowania z 6 mln zł, jakie miała do dyspozycji w ramach programu „Bezpieczna i Przyjazna Szkoła" aż 4,5 mln zł na propagandową kampanię promującą reformę obniżenia wieku obowiązku szkolnego. Jak pisał red. A. Grabek w "Rzeczpospolitej": Kontrola KPRM wykazała, że wcześniej wcale nie było lepiej. W latach 2008-2011 przeszło 60 mln, które państwo przeznaczyło na poprawę bezpieczeństwa w szkołach, wydano bez jakiejkolwiek logiki, a MEN nie było nawet w stanie wytłumaczyć co dzięki tym środkom osiągnięto. Rozumiem jednak, że zakontraktowane w puli środków unijnych także te na edukację stają się łakomym kąskiem do dalszego ich konsumowania przez rządzących.

Na osłodę społeczeństwo otrzymało informację, że ministra edukacji zwolniła osoby odpowiedzialne za realizację elektronicznych podręczników do edukacji. Kto ponosi odpowiedzialność za poniesione z tego tytułu - zmarnotrawione środki budżetowe? To tak można w naszym państwie wydać lekką rączką miliony na honoraria dla osób, którym następnie się dziękuje i powołuje kolejnych do danego zadania? Gdyby tak postąpił dyrektor przedszkola czy szkoły miałby już na karku prokuratora za niegospodarność czy naruszenie dyscypliny budżetowej. W MEN nikt nie ponosi odpowiedzialności za decyzje, które kosztują społeczeństwo ciężko wypracowane miliony złotych?

Tymczasem niezależny od rządu portal tak wyjaśnia sprawę zwolnienia z pracy koordynatorki projektu e-podręcznik Marleny Plebańskiej oraz zatrudnionych w ORE ekspertów. Wśród zwolnionych jest m.in. Barbara Halska, nauczycielka roku 2014. Jak wyjaśnia wcześniej zwolniony z ORE K. Wojewodzic: Nagła zmiana całego zespołu e-podręcznika może być podyktowana politycznym obsadzaniem stanowisk. - W następnej perspektywie unijnej będzie do wydania ponad 4 mld zł na Cyfrową Szkołę, czyli sprzęt i nawet 300 mln zł na zasoby cyfrowe. Myślę, że w MEN jest chęć, by ten temat objąć kontrolą. Uważam, że zwolnienie Nauczycielki Roku 2014 jest polityczną decyzją. Odejście moje i poprzedniego dyrektora ORE Piotra Dmochowskiego-Lipskiego było podyktowane podobnymi przesłankami, czyli niezgodą na darmowy podręcznik (...).

O dziwo w całej aferze z darmowym podręcznikiem nie pada nazwisko obecnej wiceszefowej MEN Joanny Berdzik. A wystarczy sięgnąć pamięcią dwa lata wstecz, żeby wiedzieć, że padać powinno. Już wówczas „Rzeczpospolita” alarmowała, że wielomilionowe zlecenia dotyczące realizacji e-podręcznika trafiają do firm, instytucji i ludzi z otoczenia wiceminister edukacji Joanny Berdzik właśnie.


Ktoś nieźle lobbował w MEN lub resorcie finansów, skoro z dniem 1 stycznia 2015 r. uzyskano zerową stawkę VAT na dostawy do szkół tylko sprzętu komputerowego, ale już nie na laptopy czy notebooki. Muszą to być komputery stacjonarne. Pogratulować władzy zbieżności rzekomej troski o edukację wirtualną w sytuacji, gdy ona wymaga właśnie sprzętu niestacjonarnego. Ten zaś będzie droższy. Ciekawe, kto będzie wygrywał przetargi na dostawy tego sprzętu.



05 stycznia 2015

Smutny początek roku nie tylko w środowisku socjologicznym



















(źródło fotografii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Edmund_Wnuk-Lipi%C5%84ski)

W niedzielę, 4 stycznia 2015 r. zmarł prof. dr hab. Edmund Wnuk-Lipiński - klasyk polskiej socjologii politycznej, ale także autor trylogii z nurtu political fiction o Apostezjonie (napisanej jeszcze w czasach PRL, pt. "Wir pamięci", "Rozpad połowiczny", "Mord założycielski"). Był znakomitym analitykiem i recenzentem rzeczywistości społecznej, przez wiele lat pracującym na emeryturze w warszawskim Collegium Civitas. Do ostatnich chwil swojego życia był czynnym członkiem Sekcji I Nauk Humanistycznych i Społecznych Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów.

Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia ukazał się pod red. ks. prof. Józefa Stali tom pt. Nauki o rodzinie w służbie rodziny (Kraków: Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie 2014), w którym zamieściłem wraz z E. Wnuk-Lipińskim opracowanie założeń teoretyczno-metodologicznych i zakresu instytucjonalizacji w świecie - powołanej do życia rozporządzeniem minister B. Kudryckiej (lipiec 2011) nowej dyscypliny naukowej – NAUKI O RODZINIE. Popierał powołanie jej do życia wskazując na potrzebę uczynienia jej nauką interdyscyplinarną.

Wspólnie pracowaliśmy nad tym dokumentem ponad trzy lata temu, konsultując jego treść i przesłanie z środowiskami nauk społecznych i teologicznych w naszym kraju, z których jedynie te ostatnie odpowiedziały na apel o wskazanie kluczowych założeń dla tej dyscypliny naukowej. Profesor był osobą niezwykle skromną, taktowną, o ogromnej kulturze osobistej i mądrości wykraczającej poza obszar własnej dyscypliny naukowej.

W blogu pisałem o Profesorze, kiedy ukazała się książka pt. Wywiady Teresy Torańskiej, w której właśnie od Niego zaczęła swoją podróż w codzienny świat życia i nauki postaci wspaniałych i wielce zasłużonych także dla polskiej zmiany ustrojowej.


Prof. E. Wnuk-Lipiński przyczynił się do powołania oraz kierowania Instytutem Studiów Politycznych PAN (1990-1994) a następnie Instytutem Spraw Publicznych (1995-1996). Z tego ostatniego wywodzi się obecna minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Lena Kolarska-Bobińska. Zmarły Profesor współtworzył niepubliczną szkołę wyższą w Warszawie - Collegium Civitas będąc w niej m.in. prezydentem i rektorem latach 2006-2012, a od dwóch lat honorowym jej rektorem. Prowadził w niej wykłady i promował młode kadry naukowe. Był też czynnie zaangażowany w prace Rady Służby Cywilnej oraz Narodowej Rady Integracji Europejskiej.

Wydał niezwykle interesujące rozprawy naukowe, jak m.in.

"After Communism",

"Demokratyczna rekonstrukcja. Z socjologii radykalnej zmiany społecznej",

"Values and Radical Social Change",

"Granice wolności",

"Świat międzyepoki. Globalizacja – demokracja – państwo narodowe" czy

"Socjologia życia publicznego".


Prezydent Bronisław Komorowski uhonorował Profesora w 2011 r. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności naukowo-badawczej, dydaktycznej i społecznej oraz popularyzowanie nauki w Polsce i na świecie.
Wydawnictwo Prószyński i s-ka zapowiedziało wydanie w tym roku autobiografii Edmunda Wnuka-Lipińskiego pt. „Światy równoległe. Autobiografia subiektywna w sensie ścisłym". Wielka szkoda, że nie będzie mógł cieszyć się jej recepcją i spotykać z tymi, którzy wielbili Jego naukową twórczość, by wspominać przy okazji autonarracji także to, o czym w tej książce nie napisał.

W jednym z grudniowych wywiadów jakiego udzielił Aleksandrze Kaniewskiej dla pisma „Instytut Idei” (2014 nr 5) wyraził niepokój wobec wysokiego poziomu braku zaufania wśród Polaków. To jest proces, który nigdy się nie kończy! Polską chorobą jest brak zaufania. I ma to wymierne konsekwencje – ekonomiczne, społeczne i polityczne. W wymiarze ekonomicznym podważa wszystkie transakcje.

Oznacza to, że każda umowa między ludźmi musi być ubezpieczana. Profesor odniósł się także do mechanizmu, który w okresie transformacji ustrojowej głęboko zakorzenił się już w naszej rzeczywistości niszcząc fundamenty nie tylko dla rozw2oju kapitału społecznego, ale i demokracji. Stwierdził, że tym negatywnym zjawiskiem w kraju jest (…): amoralny familizm, czyli sytuacja, w której dążymy do celu nawet z pogwałceniem norm moralnych teoretycznie uznawanych przez nas za ważne. Przymiotnik „amoralny” wskazuje, że jesteśmy gotowi działać w sposób, który gwałci uznawane przez nas normy moralne („bo wszyscy tak czynią”), a „familijny” oznacza, że nie myślimy w kategoriach dobra wspólnego, lecz raczej partykularnego interesu własnego i najbliższych. Część Polaków tkwi w takim błędnym kole, uważając, że skoro wszyscy kradną, to nawet jeśli ja nie kradnę, i tak wszyscy myślą, że kradnę, więc w sumie będę kradł, bo to nic nie zmienia.(s.13)

Na Twitterze pojawiły się wpisy, także członków polskiego rządu.
Donald Tusk napisał: Edmund Wnuk-Lipiński - mój serdeczny i mądry doradca. Jeden z najwybitniejszych Kaszubów. Szlachetny człowiek. 17:31 - 4 sty 2015

Lena Bobińska - Dzisiaj rano zmarł nasz przyjaciel Edmund Wnuk-Lipiński. Twórca wielu instytucji naukowych i publicznych. 11:18 - 4 sty 2015



Niestety, niewiele nauczycieli się od prof. E. Wnuka-Lipińskiego. Nic dziwnego. Profesor uważał, że władze III RP też należą do grupy współczesnych wyzyskiwaczy polskiego kapitału ekonomicznego i politycznego, gdyż są emanacją polskiego, zdeformowanego moralnie społeczeństwa. W walce o własne stanowiska zniszczyły fundament polskiej „Solidarności”.

Jak mówił: Względy partykularne powodują, że człowiekowi ginie z pola widzenia dobro wspólne – interes całego kraju. Kieruje się dobrem partykularnym, czyli interesem swoim lub własnej partii. (…)Teraz, kiedy w Polsce nie ma już wroga w postaci komunizmu czy okupanta, staliśmy się wrogami dla siebie samych. Można się zastanawiać, czy to tylko fikcja literacka, czy już rzeczywistość. (s. 18) Nekrologii zapewne będą liczne i wzruszające, ale w bieżącej polityce hipokryci i troglodyci dalej będą realizować swoje cele, gdyż już nie ma wśród nas świadka i komentatora ich gry częściowo prowadzonej przeciwko polskiemu społeczeństwu.

Druga smutna wiadomość dotarła do nas z Niemiec, gdzie w dn.1 stycznia 2015 r. zmarł profesor socjologii z Uniwersytetu w Monachium i w London School of Economics - Ulrich Beck. Ciekawe, czy prezydent Słupska wie, że ten światowej renomy socjolog urodził się w tym mieście w dn. 15 maj 1944 r.

(fot. http://en.wikipedia.org/wiki/Ulrich_Beck#mediaviewer/File:Beck,Ulrich_2007.jpg)

Wydawnictwo Naukowe Scholar wydało najpierw 2002 r. przekład jego najgłośniejszej książki pt. Społeczeństwo ryzyka. W drodze do innej nowoczesności, a następnie jego rozprawę pt. Władza i przeciwwładza w epoce globalnej. Nowa ekonomia polityki światowej” (Warszawa 2005).

WN PWN wydało natomiast przekłady dwóch współautorskich monografii U. Becka: - z Anthony Giddensem i Lash Scott w 2009 r. pt. Modernizacja refleksyjna: polityka, tradycja i estetyka w porządku społecznym nowoczesności oraz najnowszą z Elisabeth Beck-Gernsheim pt. Miłość na odległość. Modele życia w epoce globalnej (Warszawa, 2013). Na kolejne tytuły przyjedzie nam zapewne trochę jeszcze poczekać.

Nie pisałem w ub. roku, gdyż nie wiedziałem o tym, że zmarł w dn. 20 styczniu 2014 r. socjolog edukacji, którego podręcznik „Socjologia edukacji” (Toruń 1993) cieszy się ogromną popularnością - Roland Meighan (1937-2014).

(źródło fotografii: http://blog.personalisededucationnow.org.uk/2014/01/20/dr-roland-meighan-1937-2014/)

Doktor nauk społecznych R. Meighan był zatrudniony na stanowisku Special Professor of Education na University of Nottingham oraz jako Senior Lecturer at University of Birmingham. Pełnił funkcję dyrektora Centre for Personalised Education – Personalised Education Now (CPE-PEN). Do Polski sprowadził tego socjopedagoga jako specjalistę od flexischoolingu (edukacji domowej) i liberalnej w latach 90. XX w. prof. Aleksander Nalaskowski, za sprawą którego ukazało się też polskie wydanie w/w książki.

Pedagodzy nie zapomną o ich dziełach i życiu.

04 stycznia 2015

Gra w dyskurs krytyczny

Niektórzy uprawiają nową dyscyplinę
pedagogikę krytyczną wśród nauk społecznych
W tym, kto nie zna jej pojęć, wywołują winę
choć sam dyskurs czasami bywa niedorzeczny.


Hegemonia zdewaluowanego paremptoryka uświadamia nam jak immanentna praktyka konstruowania znaczeń - w myśl krytycznej analizy dyskursów - wytwarza intertekstualne idiosynkrazje. W kontekście konstytuującego naukowy język paradygmatu nabiera aksjonormatywnych i ontologicznych wypaczeń. Epistemologiczne, teoriopoznawcze strategie modeli eksplikacji, chociaż są umocowane w racjonalności typu emancypacyjnego i technicznego, sprzyjają intersubiektywnej sprawdzalności i komunikowalności prawomocności sprawstwa. Oddalają zarazem ostateczny rozpad wtórnej anomii modernistycznej edukacji pomimo heterogeniczności jej debat na temat etosu transwersalnego rozumu.


Hermeneutycznie bowiem eksplikowane ontologie bytu i konstytuujące go aporie edukacji generują inhibitory reform funkcjonalno-strukturalistycznych. Te zaś mogą optymalizować potencjał interpersonalnych relacji w sytuacji stresu ekspozycji społecznej. Projekcja inspiracji w postdyscyplinarnej rekonfiguracji inkluzji fundamentalnych kategorii fenomenów dyskursu obliguje ramy instytucjonalnej partycypacji do intelektualnej reprodukcji lub apoteozy potencjalnego koniunkturalizmu personalistycznego.

Niestety, amnezja intrasubiektywnych sensów implikuje regres poststrukturalistycznego kreowania roszczeń wobec funkcjonalnej mentalności zawoalowanej w ukrytych kontynuacjach paralogicznych iluzji o dominacji marginalnych aksjomatów. Kompromis jako negacja interpersonalnych gier antagonizujących swoistość melioracji przedsądów, determinuje formację intelektualną nowej generacji o sfragmentaryzowanych perspektywach i animacji postrzegania fasadowości przestrzeni publicznej. Konieczna jest debanalizacja intensyfikacji transmisji meritum, które manifestuje się w odsłonie mechanizmów kierujących medialną komunikacją.

Naturalizowana socjalizacja jednostek uruchamia wir redukcji kulturowego cynizmu i hybrydalnych asocjacji, które interferują z manifestowanymi postawami kontestacji wobec recyklingu informacji. Ekskluzja tej perspektywy uwalnia ideologiczne fikcje redukując zarazem dialektykę i korelacje między głębią antynomicznego charakteru a niedostatkiem frustracji w wyniku preferowanej, a złożonej narracji. Hipotetyzowanie procesów kreujących realia interferencji zmiennych wymaga ich operacjonalizacji, by niezerowe korelacje cząstkowe zbiorów informacji służyły predykcji wartości składowej pozornej determinanty. Cykliczna logika dyslokacji scalającej deontologiczną identyfikację realnego JA czyni współzbieżnym imperatywem powrotu do koherencji podmiotu, który dekonstruuje paradoks demonstracji i dystrybucji postrzegalności rytuału prawdy naddeterminacji.

Populistyczna egzaltacja, przesiąknięta sentymentalizmem relacji i znaczeniem koncepcji produkcji, dystrybucji i reprodukcji kiczowatej formy wytworów dystynktywnie badanych respondentów, która jest zarazem upostaciowioną tekstualnością sprawia, że nie jest ona kontrolowana w wirtualnej sferze samoafirmacji personalnej instrumentalności czy skończoności partykularnej paraleli degradacji paraestetyki podmiotu. Nie pozwala na to logika pól wyłaniającej się heterodoksji teorii heterogenicznej natury, która funkcją fantazmatu zasłania habitus jądra longitudalności pragnienia monolitycznej sprawczości agensów.


Identyfikacja tego procesu jest zarazem konstatacją symbolicznego porządku, który jest zawarty zarazem implicite w biografii nacechowanej asymetrią procesów uniwersalistycznych i inkontrologicznych. Czas wrócić do reprywatyzacji karnawalizacji i koncesjonowanych strategii kontestacji panującej dominacji i hegemonii reifikacji. Interioryzowanie tej afirmacji wymaga edukacji depozytariuszy semantycznie pustej dialektyki tożsamości i różnicy.

Niech więc spełnia się w 2015 r. obietnica niekonkluzywnej metaforyzacji w przeddefiniowanej ludzkiej egzystencji unikającej w bezrefleksyjnym dryfie totalnej alienacji czy recentracji własnej profesji.