20 września 2014

Życie jako podróż a podróże życia naukowców Letniej Szkoły Młodych Pedagogów


(fot. Prof. Eugenia Potulicka z Wydziału Studiów edukacyjnych UAM w Poznaniu)




Piątkowe obrady XXVIII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów KNP PAN w Sandomierzu kończą tygodniowy cykl prac, debat i warsztatów doktorantów, doktorów i profesorów nauk humanistycznych oraz społecznych wokół wspomnianej już wcześniej problematyki autobiograficzno-narracyjnej "OPOWIEM CI O SWOJEJ PASJI - SŁOWEM, DŹWIĘKIEM I OBRAZEM...".

Przedpołudniową sesję otworzyła relacja prof. Eugenii Potulickiej do wybranych spośród wielu, w których była, krajów - Indii i Nepalu. To jest zupełnie naturalne, oczywiste, że pedagog porównawczy nie może prowadzić badań komparatystycznych, pisać czy promować dysertacji naukowych o edukacji w krajach, których nie poznał osobiście lub nie doświadczyli ich kultur podopieczni doktoranci. Prof. E. Potulicka stworzyła poznańską szkołę komparatystyki, która owocuje znakomitymi badaniami i publikacjami ich wyników. Na Letniej Szkole w Sandomierzu poznańska Profesor podzieliła się z nami refleksjami, którym przyświecała kluczowa teza: Podróże pozwalają nam zachwycać się różnorodnością kultur i pięknem przyrody, którym zostaliśmy obdarzeni. W trakcie podróży konfrontujemy własną wiedzę o tym, czego się dowiedzieliśmy o kraju docelowej podróży a tym, czego o nim nie wiedzieliśmy.

Kiedy Profesor zdecydowała się na wyprawę do Indii i Nepalu wiedziała, że jedzie do kraju uduchowionego, szczycącego się filozofią wielkiej kultury. Znała z literatury to, jak kształtują się stosunki społeczno-kulturowe i bieda na świecie. Spodziewała się, że zetknie się z tym zjawiskiem także w tych krajach, ale to, co tam zobaczyła, przerosło jej oczekiwania. Wiedzieć bowiem o nędzy i biedzie to nie to samo, co ją zobaczyć na własne oczy. Szokujące było dla Profesor to, że hinduskie dziecko nie wie, co zrobić z cukierkiem a dziecko w Nepalu kupuje sobie tylko jeden cukierek.


Poruszające nie tylko wyobraźnię, ale przede wszystkim emocje było - dla prof. E. Potulickiej - obserwowanie i doświadczanie niemalże na każdym kroku żebractwa, otaczanie każdego autokaru przez głodne i pobite dzieci. Głęboko zapadł Jej w pamięci widok straszliwie okaleczanych dzieci, by wzbudzały wśród zagranicznych turystów litość, a tym samym mogły zebrać od nich większą kwotę. Widziała dzielnice ogromnej nędzy. W Indii życie toczy się na ulicy – tam się szyje, strzyże, sprzedaje, a nawet załatwia potrzeby fizjologiczne. W dzielnicach biedy nie ma koszy na śmieci, a mężczyźni oddają mocz na ulicy patrząc w twarz innym. Z odchodów krowich niektórzy tworzą materiał budulcowy do swoich lepianek.

Trafiła do państw o strukturze kastowej, która reprodukuje swoją strukturę społeczną, ekonomiczną i kulturową. Kraj który się szczyci że jest tygrysem Azji, nie ma kanalizacji. Wszędzie doznawany brud i ubóstwo były dla niej nie do zniesienia. Nawet paleniska zmarłych wywołują szok, kiedy widzi się niedopalone szczątki ludzkiego ciała. Dlaczego? Także z biedy. Drzewo jest tam bowiem bardzo drogie, a więc i zwłoki są niedopalone. Także tak osławiony w podręcznikach do geografii Ganges jest nieprawdopodobnie brudny. Na ulicach panuje straszny hałas i zgiełk. Riksze są tu środkiem komunikacji, a przejedzie ten, kto głośniej krzyczy.

Indie to kraj głębokiego analfabetyzmu. Istnieją w nim nieliczne szkoły dla elit, w których dzieci wyróżniają się mundurkami i możliwością zdobywania wiedzy oraz umiejętności niedostępnych dla większości. Państwo nie jest w stanie zlikwidować analfabetyzmu. Wszędzie natomiast można spotkać tybetańskich mnichów, u których wielu młodych chłopców pobiera nauki. Rodzina jest tu bardzo patriarchalna. Los kobiety jest godny pożałowania. Jeśli mąż umarł wcześniej, tzn., że żona o niego nie dbała. Są zatem ośrodki dla kobiet żyjących samotnie, a przy tym w wielkiej nędzy.

Nieco więcej optymizmu tchnęła E. Potulicka w relację z Nepalu, gdzie wprawdzie szkoła nie ma ściany od strony ulicy, ale uczęszczające do niej dzieci uczą się w schludnych warunkach. Wiele jednak rodzin żyje w dżungli. Można zatem spotkać po drodze dzieci ulicy, wałęsające się, maluchy bez spodni i majteczek. Znakomity narracyjnie wykład przeplatany był prezentacją zdjęć. Co w nas zmienia tego typu refleksja? Na co zwracamy uwagę, kiedy zamierzamy wyjechać do innego kraju?

Kolejnym gościem referującym swoją pasję o bardziej ekstremalnym charakterze był z wykształcenia geograf a obecnie prof. KUL w zakresie filozofii prawa - dr hab. Krzysztof Wroczyński. Mówił o swojej pasji wspinania się przez 35 lat po wysokich pasmach gór – w Tatrach i Himalajach. Ma za sobą 5 wypraw, w trakcie których zdobył 3 himalajskie szczyty. Na bazie własnej przygody z górami podzielił się uwagami, które wyznaczają trzy etapy dochodzenia do mistrzostwa w tym zakresie:

I etap określił jako techniczny – obejmował on okres młodości, w której uczył się techniki wspinania i nabierał swoistej pasji. Był to dwuletni okres swoistej gimnastyki górskiej.

II etap był czasem uczenia się wędrowania po górach w grupie społecznej. Tu zdobywanie szczytów nie może być traktowane jako akrobatyka na ścianie, gdyż góry są nieprzewidywalne. Konieczna jest zatem zdolność do współpracy z ludźmi i rozwijanie wzajemnego zaufania. On sam terminował u wielkich himalaistów - najpierw w Tatrach, które wcale nie są łatwymi górami. W zetknięciu z nimi poznawał siebie, swoją wydolność fizyczną, sprawność i weryfikował, czy nadaje się do tego sposobu przeżywania świata. Odkrywał nowy świat. Przygotowywał się do wyjazdów pytając Mistrzów o to jak wytrzymać w innym klimacie i warunkach niż te, jakie są w Warszawie. Na lodowcu musiał zmierzyć się w dzień z temperaturą powyżej 25 st., a w nocy spadała ona już do minus 17 st.

Trzeba zatem było hartować swój organizm, przygotowywać go do wyjątkowego wysiłku. Po każdej wyprawie tracił po kilkanaście kg. W górach każdy musi być zdrowy psychicznie, gdyż mogą stać się powodem jego tragedii. W tym pierwszym okresie K. Wroczyński wychowywał się na ideologii romantycznej – na budowaniu w grupie taterników wielkiej przyjaźni.

III etap przypadł na wspinaczkę w Himalajach. Tam już nie wejdzie się po drodze do schroniska. Trzeba umieć znosić wysokość, by nie przeżyć choroby, która może być dla niego śmiertelna. W Himalajach nie ma już romantyzmu. Tam każdy idzie na własną rękę. Wyprawy rozciągają się w przestrzeni gór, bo każdy idzie na własną rękę i odpowiedzialność. Wielkim przeżyciem jest przebywanie przez 7-8 godz. w samotności, gdyż inni albo są poniżej, albo przed nami, powyżej. Gdyby wpadł w szczelinę, to nawet nikt nie wiedziałby o tym. To jest inna poetyka niż ta tatrzańska.

W chodzeniu po górach kluczową rolę odgrywa autorytet. Może być zespół złożony z 9 osób, ale jak nie ma autorytetu, który go poprowadzi, to jest źle. Pasja Profesora była bardzo kosztowna. W okresie PRL trzeba było mieć na nią dużo pieniędzy, stąd wielu alpinistów, himalaistów handlowało alkoholem, żeby zdobyć środki na kolejną wyprawę. Polacy byli w tym wyśmienici. Na zakończenie Profesor przekazał kilka uwag:

1) Postęp techniczny w zakresie wyposażenia zdobywców gór jest wprawdzie w himalaizmie ogromny, ale technika nie zwiększa bezpieczeństwa. Jest tyle samo wypadków, co przed laty.

2) W górach musi być ktoś, kto ma autorytet, kto spaja całość.

3) Kiedy ktoś pyta: Po co się wspinać? - odpowiada Profesor, że jest to najlepszą dla niego szkołą życia, sprawdzania siebie, często w ekstremalnie trudnych warunkach.

W zupełnie inną podróż zabrała nas prof. Maria Dudzikowa, która swoją narrację biograficzną poświęciła książkom jako jej szczególnej miłości. Istotnie, nikt, kto tylko miał okazję spotkać i poznać Panią Profesor, nie zaprzeczy, że nieodłącznym przedmiotem jej pasji są właśnie książki. O ile wcześniej, kiedy była nauczycielką języka polskiego w szkolnictwie państwowym, poświęcała się studiom nad literaturą piękną, o tyle już w roli pracownika naukowo-dydaktycznego nie ma sobie równych w naszym kraju, w środowisku akademickim w monitorowaniu najnowszych rozpraw naukowych z wielu dziedzin nauki. Każdy, kto chciałby dowiedzieć się, co warto przeczytać, kupić/wypożyczyć, a co pozwoliłoby mu/jej na rozwiązanie problemu badawczego, może w całej pełni liczyć na poradę. Nie wiem, czy jest taka problematyka, której kanonicznej literatury nie czytałaby prof. Maria Dudzikowa.

W trakcie swojego wystąpienia poznańska Profesor sięgnęła jednak do głębokich pokładów czytelniczej pasji, jakimi była dla Niej najbliższa rodzina - mama i tata. Przywiozła z sobą "Dziennik Ojca", który został przez niego założony w okresie okupacji hitlerowskiej i był prowadzony do lat niemalże 60.XX w. Ów "Dziennik" Tata zaczął pisać niejako z pozycji narodzonych dzieci, w tym Marii Dudzikowej. Poruszająca to była dla nas lektura, bowiem już od pierwszej strony Jej tata zachwycał się wyjątkową osobowością, naturą, żywotnością, zaciekawieniem, które z biegiem lat przekształciło się w pasję czytania. Profesor odsłoniła w autobiograficznej narracji rodzinne źródła własnej miłości do książek. Odwoływała się do dziennika swojego Ojca oraz wspomnień Mamy, która pisała o tym, jak przechowywali Żydów w swoim domu. Kiedy jeden z uratowanych przyszedł do Mamy by podziękować: „Nie mam Pani co ofiarować, ale żeby Pan Bóg dał , żeby z paninej córki był wielki człowiek, żeby jej pani wszyscy zazdrościli”.



19 września 2014

Dziewięćdziesiąte urodziny Profesora pedagogiki

Profesor Stanisław Kaczor - kolejny z tegorocznych Jubilatów dziewięćdziesięciolatków - urodził się 19 września 1924 roku w rodzinie chłopskiej, we wsi Dzierżąźnia, gmina Krynice, powiat Tomaszów Lubelski. Po wojnie w 1948 r. uzyskał wykształcenie ogólnokształcące a następnie kwalifikacje pedagogiczne. Jeszcze jako nauczyciel niekwalifikowany podjął pracę w Uniwersytecie Ludowym im. M. Rataja w Rachaniach. W latach 1951-1952 Stanisław Kaczor kierował w Opolu szkołą zawodową o profilu artystycznym wspomagając zarazem rozwój oświaty w tym mieście.

W 1952 r. powrócił do Warszawy, kiedy kierowana przez niego placówka została przeniesiona do Turczynka pod Warszawą i tam otrzymała status placówki trzywydziałowej: przyrodniczy, artystyczny i techniczny. W tym czasie nasz Jubilat podjął studia w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Warszawie, która w późniejszym czasie została włączona do Uniwersytetu Warszawskiego. Tam ukończył w 1959 r. studia na kierunku „pedagogika” z „historią literatury polskiej”.

W 1954 roku S. Kaczor rozpoczął pracę w Liceum Pedagogicznym Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Warszawie jako nauczyciel klas harcerskich (OHPL). Jednocześnie został powołany na nauczyciela przysposobienia wojskowego, co wymagało uzyskania dodatkowych uprawnień w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie. W 1959 r. został powołany do pracy w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego na stanowisko wicedyrektora Departamentu Studiów Ekonomicznych i Pedagogicznych. W czasie pracy w tym resorcie uczestniczył w seminariach doktorskich pedagoga społecznego - prof. Ryszarda Wroczyńskiego, a następnie u dydaktyka prof. Czesława Kupisiewicza. Pod kierunkiem także tegorocznego Jubilata, o którym pisałem wcześniej w blogu, w 1971 roku obronił pracę doktorską w dziedzinie nauk humanistycznych z dyscypliny pedagogika w Uniwersytecie Warszawskim uzyskując promocję w lutym 1972 r.


W 1978 roku uzyskał na Uniwersytecie Warszawskim stopień doktora habilitowanego, a od 1983 r. został profesorem tej uczelni. Mianowanie na profesora zwyczajnego nauk humanistycznych otrzymał w 1989 r. W latach 1987-1989 Profesor uczestniczył w pracach Komitetu Ekspertów do Spraw Edukacji Narodowej, którym kierował prof. Czesław Kupisiewicz. Od 1984 r. kierował jako redaktor naczelny czasopismem „Pedagogika Pracy”. Przy Zarządzie Głównym Stowarzyszenia Oświatowców Polskich Stanisław Kaczor opracowywał i wydawał czasopismo „Oświatowiec”. Jest również członkiem Komitetu Naukowego periodyku „Edukacja Ustawiczna Dorosłych”, który ukazuje się od 1993 r., a na liście punktowanych czasopism MNiSW ma 8 pkt.

Prof. Stanisław Kaczor przez kilka lat współpracował z ośrodkami Ukraińskiej Narodowej Pedagogiki. Jako pierwszy z zagranicznych pedagogów został wyróżniony w 2007 r. tytułem doktora honoris causa przez Akademię Nauk Pedagogicznych Ukrainy w Kijowie. Przedmiotem badań naukowych Profesora są takie zagadnienia jak: edukacja dorosłych, dydaktyka szkolnictwa zawodowego, dydaktyka szkoły wyższej, pedagogika pracy. Jego dorobek naukowy obejmuje ponad 250 publikacji z zakresu andragogiki i dydaktyki, w tym prac poświęconych dydaktyce szkoły wyższej.


Jubilat jest autorem i redaktorem kilkudziesięciu pozycji monograficznych m.in, 10 lat w służbie oświaty 1972-1982; Teksty semiprogramowe dla pracujących; Kształcenie i doskonalenie zawodowe w okresie przemian; Kształcenie kursowe dorosłych; Kształcenie zawodowe: elementy diagnozy; Nauczyciel w kształceniu pozaszkolnym dorosłych; Samokształcenie nauczycieli studiujących; Kształcenie zawodowe w wybranych krajach socjalistycznych; Tendencje rozwoju kształcenia zawodowego w krajach gospodarczo rozwiniętych; Wybrane problemy edukacji i eurointegracji, Z metodologii badań oświatowych; Kształcenie i doskonalenie zawodowe w okresie przemian; (red.) Problemy pedagogiki dorosłych w Niemczech.

W nocie biograficznej Stanisława Kaczora, którą zamieścił Wincenty Okoń w swoim „Nowym Słowniku Pedagogicznym”, jest też interesująca informacja o tym, że Jubilat jest autorem tomików poezji, co obok pracy naukowo-dydaktycznej jest jego kolejną pasją. Profesor Stanisław Kaczor otrzymał w 2011 r. w ramach dorocznych wyróżnień Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi certyfikat „Ambasador Innowacyjnych Idei i Praktyk Pedagogicznych”.

(na zdjęciu od lewej: Janusz Moos i prof. Stanisław Kaczor)

Tym, którzy uważają, że profesorowie w wieku emerytalnym nie powinni już czynnie uczestniczyć w kształceniu kadr zawodowych i naukowych czy prowadzeniu badań, zaprzecza nasz Jubilat, bowiem – jak wynika z danych ministerialnej bazy kadr naukowych (OPI) - prof. Stanisław Kaczor w wieku 90 lat jest zatrudniony w podlegającym Ministerstwu Edukacji Narodowej - Instytucie Badań Edukacyjnych w Warszawie, na Wydziale Pedagogicznym Wyższej Szkoły Społeczno-Ekonomicznej w Warszawie, na stanowisku profesora wizytującego w Wszechnicy Polskiej - Szkole Wyższej Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Warszawie oraz w Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji w Opolu, gdzie na Wydziale Pedagogicznym pracuje w Katedrze Pedagogiki Ogólnej i Badań Edukacyjnych. To właśnie w tej ostatniej uczelni - w dniu 25 września odbędzie się Jubileusz z okazji 90-lecia urodzin prof. zw. dr hab. Stanisława Kaczora.

Życzymy Profesorowi jeszcze wiele lat radości życia i twórczej pracy oraz tak życzliwego wsparcia środowiska akademickiego oraz oświatowego, z jakim zasłużenie spotyka się na co dzień.


(źródła: Informacja Rektora Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu dr hab. Mariana Duczmala, prof. WSZiA w Opolu, „Nowy Słownik Pedagogiczny” Wincentego Okonia; za fotografie dziękuję dyrektorowi ŁCDNiKP w Łodzi - Januszowi Moosowi oraz Sławomirowi Śliwie - prodziekanowi Wydziału Pedagogicznego WSiZ w Opolu).

Opowiadają nam swoje pasje - słowem, obrazem i dźwiękiem

(fot. ks. prof. Marian Nowak - dyrektor Instytutu Pedagogiki KUL; twórca naukowego "serialu" w Sandomierzu)




Pracownicy naukowi Instytutu Pedagogiki Wydziału Nauk Społecznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II dokonali czegoś fenomenalnego, niepowtarzalnego, bowiem podjęli się organizacji i nasycenia pedagogiczną pasją uczestników XXVIII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznego PAN. Od poniedziałku do piątku ponad 80 doktorantów, doktorów wraz z doktorami habilitowanymi i profesorami z kluczowych dla rozwoju nauk pedagogicznych akademii i uniwersytetów, w których kształci się na najwyższym poziomie przyszłych pedagogów oraz prowadzi badania naukowe, dzieliło się tym, co czyni ich indywiduami, osobami kreującymi w wyjątkowy sposób szeroko pojmowany świat (re-)socjalizacji, wychowania, kształcenia, opieki, terapii czy wspomagania rozwoju INNYCH.

Letnie Szkoły organizowane są od 1979 r. (z wieloletnią przerwą w okresie upadającego PRL). Od początku transformacji ustrojowej nabrały one zupełnie nowego charakteru - wyzwolonego z podległości wobec jedynie słusznej ideologii i włączającego się do odnowy pedagogiki w III RP. Każda ze SZKÓŁ jest inna, wnosi do pola problemowego badań w naukach humanistycznych i społecznych, do debat naukowych, prezentacji wyników badań z jednej strony coś niepowtarzalnego (ze względu na miejsce i organizatora), z drugiej zaś łączącego potrzebę namysłu, prowadzenia sporów o istotę, znaczenia, sensy, uwarunkowania, przebieg i następstwa procesów edukacyjnych.


W ubiegłym roku debatowaliśmy obradowaliśmy w Wojanowie dzięki naukowcom z Wydziału Nauk Pedagogicznych Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu. Temat wiodący ubiegłorocznej SZKOŁY brzmiał: Między sferą publiczną a sferą prywatną. Tam też zrodziła się potrzeba mówienia w 2014 r. o pasji jako fenomenie, który wpisuje się w życie i działalność wybitnych osobowości.

W ciągu trwających od rana do późnych godzin nocnych warsztatów, sesji, konsultacji, referatów, prezentacji, sesji plakatowych, rozmów i dyskusji pojawia się tak duże natężenie wiedzy oraz ma miejsce tak intensywny przekaz umiejętności metodologicznych, że nie ulega już dla nikogo wątpliwości uniwersalna, ponadczasowa "wartość dodana" Letniej Szkoły, w wyniku której - taką mamy zawsze nadzieję - spełni się teza Leonarda da Vinci: "KIEPSKI TO UCZEŃ, KTÓRY NIE PRZEWYŻSZY SWOJEGO MISTRZA". Właśnie po to organizowane są LSMP KNP PAN, byśmy mogli z tym większą satysfakcją powitać w jej "murach" młodych-dojrzałych. Łza się kręci w oku nie tylko prof. dr hab. Marii Dudzikowej, kiedy gościmy już wśród wykładowców, MISTRZÓW profesorów tytularnych, którzy przed dwudziestu laty zaczynali swoją pracę naukową.

(fot. prof. Stanisław Popek - psycholog UMCS w Lublinie; mówił o istocie i mechanizmach pasji)

Referat prof. Stanisława Popka otworzyło motto Konfucjusza: „Wybierz sobie zawód,który lubisz,a całe życie nie będziesz musiał pracować”. Lubelski psycholog przypomniał, że podstawową odmianą szczęścia człowieka jest właśnie pasja. Jakże wielu myślicieli, filozofów jeszcze w czasach starożytnych twierdziło, że najważniejszą wartością życia ludzkiego jest szczęście. Czyż zatem nie miał racji prof. Władysław Tatarkiewicz, kiedy w swoich dziełach „O szczęściu” (1947) i „O doskonałości” (1976)pisał o szczęściu tych, którzy swoje życie wypełniają pasją obdarzającą także ich bliskich i jej odbiorców wielkim darem. W latach 50. XX w. S. L. Rubinsztejn opracował najpełniejszą teorię, w której opisał i wyjaśnił mechanizm pasji. Można także doszukiwać się najnowszych odsłon uwarunkowań pasji w wynikach badań polskiego psychologa Józefa Kozieleckiego, twórcy transgresyjnej teorii osobowości. To z nich wynika, że najbardziej korzystną sytuację mamy wówczas, gdy aspiracje jednostki w niewielkim stopniu przewyższają poziom możliwości.

Rekonstruując dotychczasową wiedzę psychologiczną prof. S. Popek stwierdził, że pasja określana jest jako:

* wielka zniewalająca miłość,
* źródło radości,
* poczucie spełnienia i samorealizacji,
* także siła aktywności i tworzenia,
* mądre postępowanie i kompetencja,
* cierpliwość, odporność na zmęczenie i stres,
* lekarstwo na nudę i poczucie beznadziejności,
* lekarstwo przeciw wypaleniu zawodowemu,
* poczucie bezinteresowności,
* poświęcenie i determinacja,
* poczucie wolności,
* zanik poczucia czasu,
ale także
* niewola wyobraźni, uzależnienie i zapamiętanie się w sobie,
* namiętność i cierpienie (mania).



(fot. Kasztelan Zamku Królewskiego w Sandomierzu witał prof. Marię Dudzikową - kierującą po raz dwudziesty pierwszy Letnią Szkołą Młodych Pedagogów KNP PAN)


W tym roku znaleźli się wśród MISTRZÓW profesorowie (a tak niedawno temu uczestnicy LSMP absolwenci studiów magisterskich) z Uniwersytetu Adama Mickiewicza - Agnieszka Cybal-Michalska i z Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji w Cieszynie Uniwersytetu Śląskiego Zenon Gajdzica. Po raz pierwszy gościła wśród tegorocznych MISTRZÓW wypromowana przed kilku miesiącami (także b. "uczennica" LSMP) doktor habilitowana Monika Wiśniewska-Kin z Uniwersytetu Łódzkiego. Narracje o ich naukowej pasji lub analiza istoty tego fenomenu wzbogaciły nas wszystkich intelektualnie, emocjonalnie i duchowo. Bo pasja, to - jak definiuje się jej istotę w Słowniku Języka Polskiego (1980, s. 555) (łac. passio namiętność, cierpienie) jest silnym, namiętnym przejęciem się czymś, zamiłowaniem do czegoś, przedmiotem czyjejś namiętności”, lub jest to „silny gniew, furia”, a w religii „Męka Jezusa opisana w Ewangelii, obrzęd w Wielkim Tygodniu, a także utwór muzyczny (wokalno-instrumentalny) obrazujący mękę Jezusa”.

Jeśli każdy z nas - uczestników XXVIII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów KNP PAN w Sandomierzu - miał szansę odniesienia powyższych cech do własnej postawy, zaangażowania, aspiracji i dokonań, to niewątpliwie, bez koncentracji na pasji jako celu życia, sam wpisze ją w jego treść w sposób nieuświadamiany dla siebie, zaś rozpoznawalny przez innych.


(fot. dr hab. Monika Wiśniewska-Kin z pasją mówiła o swojej drodze do naukowych sukcesów)