04 kwietnia 2014

Młodzi naukowcy i młode dyscypliny naukowe w ślepej uliczce


Już kilkakrotnie sygnalizowałem problem, z jakim spotykają się młodzi stażem naukowcy. Jedna z wnioskodawczyń do Narodowego Centrum Nauki o środki na własne badania otrzymała dwie - jej zdaniem - dobre recenzje. Jedną nawet uznała za bardzo dobrą. Jednak wniosek został odrzucony przez Zespół Ekspertów w wyniku obowiązującego rankingu. Tak jest w przypadku każdego konkursu, który ma ograniczony limit środków. Tego typu konkursy muszą bazować na tzw. rywalizacji antagonistycznej (grze o sumie zerowej), której istotą nie jest docenienie wszystkich bardzo dobrych wniosków badawczych, ale tylko najwyżej ulokowanych w rankingu, zgodnie z zasadą: "zysk jednych osób (tych najlepszych) jest osiągany kosztem strat innych osób".

Budżet NCN nie jest z gumy, nie jest otwarty na wszystkie bardzo dobre wnioski, tylko najlepsze wśród najlepszych. Przy tak twardych regułach gry najmłodsi stażem naukowcy de facto nie mają wielkich szans. Kiedy ktoś otrzymuje recenzję swojego wniosku, który został odrzucony w wyniku tak "brutalnej" selekcji strukturalnej, pojawia się pytanie o sens ubiegania się o środki. Cóż po opinii, że projekt jest bardzo dobry, ale... jego autor nie ma publikacji w czasopismach z tzw. listy filadelfijskiej (wykaz A - MNiSW)? To poważnie obniża szanse takiego kandydata mimo, że ma wiele rozpraw w czasopismach z wykazu ERIH, w tym także w czasopismach zagranicznych spoza katalogu MNiSW. Co ma zatem czynić? Publikować, publikować i jeszcze raz publikować, ale w czasopismach listy A, a tym samym przestać pisać dla polskiego odbiorcy. To po co polskiemu społeczeństwu taki naukowiec, który swoje teksty adresuje do obcokrajowców? Edukacja toczy się tu, w III RP, a nie w USA czy Afryce Południowej. Czy publikacje z pedagogiki mają służyć prywatnym wydawcom innych państw, którzy świetnie żyją z zabezpieczenia miejsca dla pisma na odpowiedniej liście?

Oczywiście, można jeszcze poprawić projekt, by ponownie startować do konkursu w tej samej kategorii - w tej chwili jest otwarty OPUS 7 (termin zamknięcia - połowa czerwca). To oznacza rywalizowanie z profesorami, a 30 procent oceny wniosku stanowi ocena dorobku kierownika projektu. Można też poprawić projekt i wystartować w konkursie SONATA BIS - dla osób po doktoracie (od 2 do 12 lat). Nowa edycja będzie otwarta 16 czerwca. Tutaj jednak są ograniczenia dotyczące składu zespołu - wykonawcą nie może być samodzielny pracownik naukowy. Mimo wszystko próbowałbym w jednym lub drugim konkursie, bo jednak nie jest prawdą, że profesorowie zarzucają NCN wnioskami, w związku z czym młodsi nie mają szans. A może się mylę?

Inna ślepa uliczka dotyczy jednej z nowych dyscyplin naukowych. Wśród nich pojawiła się - w wyniku decyzji sierpniowej w 2011 r. pani prof. Barbary Kudryckiej, a bez konsultacji z środowiskiem akademickim - dyscyplina "nauki o rodzinie". Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że okres wakacyjny nie posłużył b. minister do podjęcia trafnej decyzji w tej sprawie, toteż zwolennicy ubiegania się o uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora z tej dyscypliny znaleźli się w strukturalnej, a zastawionej przez MNiSW pułapce. Mamy w kraju wiele instytutów i katedr nauk o rodzinie, a tym samym i naukowców z dużym dorobkiem naukowym, ale na wydziałach ... teologicznych. Tymczasem pani minister wpisała "nauki o rodzinie" do obszaru i dziedziny nauk humanistycznych.

Tym samym bardzo trudno będzie stworzyć minimum kadrowe dla tej dyscypliny, skoro w dziedzinie nauk humanistycznych nie ma teologii, pedagogiki (z jej wiekową niemalże tradycją badan nad środowiskiem rodzinnym w ramach pedagogiki społecznej), nie ma psychologii (w tym samodzielnych pracowników naukowych z psychologii rodziny) i nie ma w tej dziedzinie socjologii (w tym socjologii rodziny, z równie odległymi tradycjami i szkołami badan naukowych nad rodziną). Ci naukowcy, którzy dotychczas prowadzili badania nad rodziną, ale w dziedzinie nauk teologicznych, zostali na przysłowiowym "lodzie", bowiem nie mogą oni firmować minimum kadrowego dla tej dyscypliny nauk.

W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat został wypracowany pokaźny dorobek naukowy, którego przedmiotem badań były małżeństwo i rodzina, do którego przyczyniły się takie nauki, jak w dziedzinie nauk społecznych: nauki o polityce, pedagogika społeczna, psychologia rodziny, socjologia rodziny oraz w dziedzinie nauk ekonomicznych: ekonomia, nauki o zarządzaniu; w dziedzinie nauk prawnych: nauki o administracji, prawo. Od 1995 roku powstało w Polsce kilkanaście ośrodków prowadzących studia na kierunku nauki o rodzinie oraz prowadzone są systematyczne badania w tym zakresie. Cieszą się one dużym, ciągle wzrastającym zainteresowaniem. Przygotowują one specjalistów ds. rodziny podejmujących pracę m.in. w oświacie, pomocy społecznej, organizacjach samorządowych i pozarządowych, w sądownictwie oraz innych instytucjach społecznych i kościelnych.

Nauki o rodzinie są dyscypliną naukową na Słowacji i w USA, gdzie można uzyskać stopnie i tytuły naukowe w tym zakresie. W krajach europejskich nauki o rodzinie są uprawiane zazwyczaj w instytutach międzywydziałowych. W Polsce Wydział Studiów nad Rodziną UKSW w Warszawie współpracuje z Instytutem Jana Pawła II przy Uniwersytecie Laterańskim, gdzie są studia doktoranckie i gdzie można uzyskać promocję doktorską z tej dyscypliny. Od 2010 r. istnieje na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego Instytut Nauk o Rodzinie, podobnie jak na KUL. Przedmiotem badań „Nauk o rodzinie” jest życie małżeńsko-rodzinne w szerokim tego słowa znaczeniu.

W Polsce nie da się upełnomocnić tej dyscypliny w ośrodkach akademickich, gdyż pani minister popełniła błąd wpisując je do dziedziny nauk humanistycznych. Tu do minimum kadrowego mogą być zaliczani filozofowie, językoznawcy, a nawet archeolodzy, tylko nie ... teolodzy rodziny, pedagodzy społeczni, psycholodzy rodziny czy socjolodzy rodziny. Art.6.1. wyraźnie określa, że uprawnienie do nadawania stopnia doktora może otrzymać jednostka organizacyjna, która zatrudnia w pełnym wymiarze czasu pracy co najmniej osiem osób posiadających tytuł profesora lub stopień doktora habilitowanego...reprezentujących dziedzinę nauki lub dziedzinę sztuki, w zakresie której jednostka organizacyjna ma otrzymać uprawnienie". Nauki teologiczne są odrębną dziedziną nauk, a zatem wszyscy, nawet najbardziej zasłużeni i z ogromnym dorobkiem w zakresie badań nad rodziną profesorowie czy doktorzy habilitowani nauk teologicznych zostali przez panią minister "wyautowani". A innych dobrać nie można. Tak w Polsce tworzy się prawo, w świetle którego niby coś można, ale w istocie nie wolno. Ślepa ulica.

03 kwietnia 2014

Zauszne kwalifikacje psycholożki i ramowe dla pedagogów przedszkolnych



Dzisiaj będzie wycinek z naszej codzienności zawodowej i akademickiej. Od kilku lat wdrażane są w środowisku akademickim Krajowe Ramy Kwalifikacji, które pojawiły się jako obowiązkowe, biurokratyczne rozwiązanie. Mają być "nowym" sposobem opisywania szeroko rozumianej edukacji – poprzez efekty uczenia się. Miały one wymusić dopasowanie się uczelni i ich pracowników do potrzeb rynku pracy i idei uczenia się przez całe życie. Ich celem było także zapewnienie nie tylko skutecznego inwestowania w kapitał ludzki w ramach systemów kształcenia i szkolenia, ale i zapewnienie dalszego rozwoju cywilizacyjnego Unii Europejskiej, w tym także Polski. Jak widać na stronach internetowych uczelni, ich poszczególnych jednostek organizacyjnych, które prowadzą kształcenie na określonych kierunkach studiów, niektórzy bardzo się starają, a niektórzy wklejają, co popadnie.

Oto w jednym z najlepszych polskich uniwersytetów, gdzie prowadzi się kształcenie pedagogów przedszkolnych i wczesnoszkolnych, zamieszczono na stronie internetowej studentom informacje na temat tego, czego będą mogli nauczyć się w ramach przedmiotu "Podstawy pedagogiki przedszkolnej". Szkoda, że nikt się pod tym programem nie podpisał, bo przynajmniej wiedzielibyśmy, jakiego to ignoranta ze stopniem naukowym zatrudnia uczelnia publiczna. Ani chybi, musi to być co najmniej doktor nauk społecznych w dyscyplinie pedagogika, skoro sylabus dotyczy wykładu na powyższy temat. Znajdziemy w nim wiele błędów, które w tym miejscu wytłuszczam:

Wykład ma za zadanie poznanie źródeł historycznych - pedagogicznych. Przedstawienie pedagogów-myślicieli oraz praktycznych przedsięwzięć pracy z małym dzieckiem (Komeński, Pestallozzi, Fröebel, Montessori, Freinet).
(...)

- Wybrane źródła myśli o pracy pedagogicznej z dzieckiem w tym wieku (m.in. J. A. Komeński, H. Pestallozzi, F. Fröbel, przedstawiciele epoki Nowego Wychowania).

Literatura:
Bronfebrenner U., Czynniki społeczne w rozwoju osobowości, ...

Wadworth B., Teoria Piageta. Poznawczy i emocjonalny rozwój dziecka, Warszawa 1998;

Przy n/w autorach wykładowca(-czyni) już nie wysilił się, by podać pełne dane o źródle, a przy tym dalej popełniał błędy:

J.F. Pestallozzi,
F. Fröebel,
M. Montessori, Domy dziecięce
M. Mikna, Zrozumieć Montessori
C. Freinet, Gawędy Mateusza
E. Erikson,
Donaldson, Myślenie przedszkolaka



Jednym z efektów uczenia się jest:
Student poznaje historię formułowania się tej dziedziny pedagogiki.

Cudne!

Wcale nie jest lepiej z kształceniem na psychologii. Nie wiem, gdzie niektórzy psycholodzy kończą studia i kto wydał im dyplom, ale jak czytam wypowiedzi niektórych z nich, to załamuję się, bo aż przerażenie bierze, że ktoś z tak niską wiedzą może udzielać nie tylko porad terapeutycznych, ale i wywiadów. Oto jedna z takich pseudo psycholożek stwierdziła: Z góry przepraszam, ale mężczyźni, którzy angażują się do pracy w świetlicy, przedszkolu mogą potencjalnie wykorzystywać dzieci . Nie wiem, czy ta wypowiedź ma coś wspólnego z gender, ale niewątpliwie jakiś dobry psycholog, koniecznie mężczyzna, powinien wziąć tę panią pod swoją opiekę. Tej pani bowiem - jak stwierdza - jakiś diabeł wychodzi zza ucha, który mówi: wszyscy twoi pacjenci to ofiary druha na obozie harcerskim albo trenera szkółki łyżwiarskiej.

Celem projektu Europejskich Ram Kwalifikacji jest ułatwienie porównywania kwalifikacji zdobywanych w różnym czasie, miejscach i formach, lepsze dostosowanie kwalifikacji do potrzeb rynku pracy, a w efekcie wzrost mobilności pracowników, wypromowanie i ułatwienie uczenia się przez całe życie. Tej psycholog pozostaje zapewne konieczność douczenia się w życiu z czegoś więcej, niż tylko "zza ucha".

02 kwietnia 2014

Rozpoczyna się IX Forum Wychowania Przedszkolnego w Krakowie

Już po raz dziewiąty spotykają się w Krakowie nauczyciele wychowania przedszkolnego z całego kraju, którego Organizator - Wydawca miesięcznika "Bliżej Przedszkola" Robert Halik postanowił skupić uwagę na nauczycielskim powołaniu, mistrzostwie i pasji. Problem może wydawać się nazbyt staroświecki, jakby nieprzystający do dzisiejszych, a jakże brutalnych wobec tej profesji, czasów. Na głównej stronie Forum pojawiają się bowiem następujące kwestie:

"Co leży u podstaw pracy nauczycielki przedszkola?
Co jest istotą Osób, którym każdego dnia
setki tysięcy rodziców powierzają swoje dzieci?

Podczas 9. FORUM spróbujemy odszukać i poznać dar, który przynależy każdej nauczycielce przedszkola.
Nauczycielce przedszkola, która prawdziwie traktuje
swoje powołanie: tej, która każdego dnia stawia
czoła nielogicznej biurokracji, tej, która rzetelnie
przygotowuje się do zajęć i przede wszystkim tej,
która oddaje całą siebie – dziecku.

Co jest tym darem?"


Już samo Forum jest darem tych, którzy uwielbiają swoją profesję, kochają pracę z dziećmi i czynią wszystko, by nie odczuwały one patologii otaczającego nas świata. Na Forum zapraszani są wykładowcy, którzy mogą wnieść do edukacji przedszkolnej nową jakość wzajemnego obdarowywania siebie wiedzą, refleksją, doświadczeniem, pomysłami, projektami, metodami i technikami pracy wychowawczej, materiałami dydaktycznymi itp. Każdy jest tu primus inter pares. Nie chodzi przecież o to, by utrwalać w sobie konformizm, uległość, wygaszać pragnienie spełniania się w roli nauczyciela-wychowawcy-opiekuna-terapeuty, ale odkrywać i wzmacniać pasję, energię, obdarzać się tym, co w nas najcenniejsze. Jak pisze R. Halik:

Forum to tylko krótki epizod na Twojej nauczycielskiej Drodze.
Ale w tych trzech dniach
ukryty jest drogocenny skarb.
Ten skarb to Tajemnica Dziecka.
Dziecka, które jest celem
Twoich codziennych zabaw, pląsów, śpiewanek
i serduszkowych wycinanek…


Magia poprzednich forów została utrwalona na filmach, które można zobaczyć na stronie. Nie każdy może w tych dniach opuścić swoich podopiecznych, by zatroszczyć się o siebie, o własny rozwój, o poszerzenie sieci kontaktów społeczno-zawodowych. Forum jednak żyje tak w trakcie corocznych spotkań, jak i pomiędzy, także w przestrzeni wirtualnej czy wydawniczej. Także tegoroczne Forum będzie okazją do chwilowego oderwania się od przestrzeni, struktur i zadań wpisujących się w codzienną "powinność", by móc cieszyć się powiewem wolności, radości, samorealizacji wśród takich samych pasjonatów. Tego typu sesje, warsztaty, debaty i prowadzone spory czy wymiana poglądów tworzą niepowtarzalny klimat.