01 marca 2014

Polska filozofia pod włos



Ilekroć pojawiają się w Polsce wybory, do ataku o poselską pozycję przystępują niektórzy filozofowie. Zawsze lepiej jest mieć pensję unijną, niż siedmiokrotnie niższą na uniwersytecie. Być może ta ucieczka do wolności staje się powodem braku zainteresowania kandydatów studiami na tym kierunku, gdyż tracą wybitnych wykładowców, myślicieli. Trudno przecież, by po zaliczenia egzaminów jeździli do Brukseli.

Ci, którzy w swej większości pozostają w polskich uczelniach, muszą zatroszczyć się o właściwy poziom rozwoju tej dyscypliny. W sukurs przyszła im b. ministra nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka, która słusznie przywróciła uczelniom prawo do samostanowienia o uruchamianiu własnego kierunku kształcenia. Szkolnictwo niepubliczne świetnie sobie z tym radzi od lat, tylko to na garnuszku państwowym jakoś nie może być bardziej elastyczne. Niektóre jednostki ogłaszają w geście rozpaczy i bezradności likwidację kierunku "filozofia". Czy warto tak się poddawać? To może i przedstawiciele innych, a równie mniej dochodowych kierunków studiów ogłoszą alarm i stwierdzą, że opuszczają akademicką "piaskownicę"? Jest przecież wyjście z sytuacji ponoć kryzysowej.

Prof. Maria Dudzikowa dostrzegła w czasie jednej ze swoich podróży po kraju ciekawy szyld: "Filozofia fryzur. Pełne usługi fryzjerskie". Poszukałem w Internecie i znalazłem. Są! Są! Nareszcie filozofia trafiła pod włos, czyli strzechy Polaków! Czyż to nie jest genialne! Nareszcie uniwersytety i akademie mogą spełnić się w realizacji Deklaracji Bolońskiej i zaoferować studia praktyczne, zawodowe, licencjacko niezwykle atrakcyjne. Dość już tego gadania o Platonie, Sokratesie czy Habermasie, skoro cynicy są dzisiaj w cenie. Po co uczyć studentów myślenia, krytycznej analizy tekstów, rozprawiania o ontologii, epistemologii, antropologii czy aksjologii, skoro zakłady fryzjerskie czekają na adeptów uniwersyteckiej filozofii!?

Zamiast ogłoszeń typu: "Podaruj włosom Joico, Kerastase, L'oreal, który spełnia oczekiwania najbardziej wymagających klientek na całym świecie. Łączy nowoczesną technologię, skuteczną pielęgnację i doznania dla zmysłów. Zamienia wizytę w salonie fryzjerskim w niepowtarzalne, odprężające doświadczenie" niech wreszcie uniwersytety i akademie ogłoszą: "Podaruj głowie Rorty'ego, Derridę czy Jaspersa i uczesz ją zgodnie z Kantem. Niech studia na filozofii fryzjerstwa spełniają oczekiwania najbardziej wymagających klientek na całym świecie. Tylko na naszym uniwersytecie połączymy nowoczesną technologię 'strzyżenia umysłów na odległość" (e-learning) ze skuteczną pielęgnacją fenomenologicznego doznawania świata.



Tylko absolwenci naszej filozofii będą potrafili zamieniać wizytę w salonie fryzjerskim w niepowtarzalne, odprężające doświadczenie paradygmatu intersubiektywności. Kto będzie miał kłopoty ze zdaniem egzaminów, to władze wydziału odpowiednio zmyją mu głowę, stosując najlepszy preparat "le senne". Powinniśmy uczyć studentów filozofii fryzur techniki GREAT SHOT, czyli stosowania wspaniałego zastrzyku nawilżenia i blasku na włosy zadumanej osoby! Jeśli jednak trafi im się w pracy zawodowej klient bezmyślny, to powinni opanować wobec niego HOLD ON, czyli erystyczną technikę suchego i super mocnego lakieru hermeneutyki, dzięki której nie dojdzie do klejenia się włosów myśli.

Każdy filozof powinien podnosić własne kwalifikacje, poznawać najnowsze nurty myśli swojej dyscypliny. W przypadku filozofii fryzjerstwa studenci powinni poznać zgodnie z odpowiednim wskaźnikiem Krajowych Ram Kwalifikacyjnych te idee filozofii pragmatyzmu, dzięki którym będą mogli uzupełniać swoim klientkom niedobór kwasu Metaphysical Club we włosach i skórze głowy zafascynowanej poglądami Richarda Rorty'ego. Takie podejście musi zawierać wyciągi z pragmatyzmu Jamesa. Dzięki studiom pragmatyzmu Peirce'a włosy uzyskują sprężystość, a myśl będzie bardziej giętka niż mowa. Z badań nad losami absolwentów tego kierunku studiów wynika, że ich klientki są zachwycone wysokim poziomem profesjonalizmu filozoficznych kadr fryzjerskich. Mają nawet wrażenie, że dzięki uświadomieniu sobie w wyniku przeczesywania tekstów filozofów ducha i neokantystów jest na ich głowach więcej włosów, które łatwiej się rozczesują i układają, oraz - co ważne - po nocnym wkuwaniu w czasie sesji mniej są zagniecione rano. Są dłużej świeże i nie obciążone.

Wreszcie w ramach praktyk zawodowych na uniwersyteckiej filozofii fryzur studenci powinni zgodnie z oczekiwaniami rynku i pracodawców, czyli w tym przypadku kierowników zakładów i salonów fryzjerskich nauczyć się stosowania terapii Hair Spa, która opiera się na równoległym stosowaniu foto-terapii oraz organicznej kąpieli w dziełach filozofów współczesnych do skóry głowy i kuracji HIST. Taka metoda jest bezinwazyjna, bezpieczna i bardzo skuteczna wobec problemów: wypadania włosów myśli, nadmiaru transcendencji, wrażliwej i suchej skóry oraz łupieżu gender. Foto-terapia opiera się na użyciu zimnego, czystego światła metaforycznego o dużej wartości energetycznej. Sekwencyjne stosowanie różnej długości fal pozwala na podniesienie potencjału energetycznego komórek w naskórku i skórze właściwej naszych przyszłych klientów. W konsekwencji powyższa terapia przyśpiesza proces regeneracji historii myśli filozoficznej oraz stymuluje intersubiektywne mieszki do wejścia w cykl rozwoju.

Sądzę, że dzięki niniejszej inspiracji będzie łatwiej naszym akademikom dobrać do macierzy wskaźników kształcenia odpowiednią wiedzę, umiejętności i postawy studiujących filozofię fryzur. Być może zainteresują się nią także przedstawiciele nauk o kulturze fizycznej, gdyż tu fryzjerstwo jest podstawą do ewaluacji zajęć drużynowych (wiadomo -= kompetencje społeczne).




28 lutego 2014

Krajowe habilitacje z pedagogiki













W tym tygodniu pomyślnie zakończyły się postępowania habilitacyjne rodzimych pedagogów: jedno miało miejsce we wtorek 25 lutego 2014 r. na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego, a jego bohaterem był dr Jan Rutkowski. Natomiast następnego dnia - 26 lutego odbyło się na Wydziale Nauk Pedagogicznych Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie kolokwium habilitacyjne dr Marzeny Dycht z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

W pierwszym kolokwium brałem udział jako recenzent dorobku habilitanta, który jedną ze swoich monografii naukowych poświęcił poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: Czy w ponowoczesnym społeczeństwie ma miejsce zmierzch kształcenia? Ramą kategorialną do własnych dociekań uczynił myśl filozoficzną Leo Straussa i Erica Voegelina”. Autor tej pracy jest adiunktem w Zakładzie Filozoficznych Podstaw Pedagogiki na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie zajmuje się filozofią wychowania, ze szczególnym uwzględnieniem związków pedagogiki z filozofią polityki i etyką. Już we wstępie dr J. Rutkowski do swojej dysertacji wyjaśnia powody potrzeby powrócenia do fundamentalnego w pedagogice pytania o możliwości, warunki i zagrożenia kształcenia w perspektywie dominujących współcześnie, lecz mających swe korzenie u podstaw nowożytności, sposobów rozumienia i uzasadniania demokracji liberalnej ufundowanej na idei umowy społecznej (s.9). Nie będę tu omawiał wszystkich wątków mojej recenzji, ale zwrócę uwagę na niektóre kwestie.

Sposób odczytywania przez tego pedagoga rozpraw filozoficznych Leo Straussa i Erica Voegelina sprawia, że otrzymujemy dzieło niebanalne, chociaż miejscami kontrowersyjne. Sformułowane przez niego pytania: Czy współczesny przedstawiciel kultury zachodniej potrzebuje kształcenia w znaczeniu, jakie przypisuje się greckiemu pojęciu paidei czy niemieckiemu słowu Bildung? Czy uznaje jeszcze potrzebę, a może nawet konieczność, kształtowania i formowania człowieczeństwa? - nie zostały zadane dla uzyskania oczywistej odpowiedzi, lecz w celu skłonienia czytelników do przemyśleń na ważny kulturowo problem, dla podkreślenia jego ponadczasowego znaczenia. Znakomicie, że J. Rutkowski upomina się o konieczność powrotu społeczeństw postnowoczesnych, z dominacją w nich ideologii neoliberalnej, do debaty teleologicznej. Ta jednak nie mieści się w granicach naukowego uzasadniania racji w kategoriach prawdy lub fałszu. Co innego, gdyby dokonał wtórnej analizy raportów socjopedagogicznych badań empirycznych, bo wówczas dysponowałby wiedzą o faktach, o edukacyjnej rzeczywistości, którą tak się przejmuje. Tymczasem w habilitacji Autor posługuje się analizą sądów normatywnych, które w żadnej mierze nie mogą być analizowane w kategoriach sądów logicznych, a więc wyrażających prawdę lub fałsz. Sądy postulatywne mogą być jedynie odczytywane w kategoriach ich słuszności lub niesłuszności, trafności lub nietrafności, izomorfizmu, zbieżności lub rozmijania się z określoną wizją, utopią, modelem czy postulowanym stanem rzeczy.

Można nie zgadzać się z niektórymi tezami Habilitanta, oceniać zasadność, trafność czy nawet rzetelność formułowanych przez niego ocen w sytuacji, gdy dokonuje miejscami interpretacji myśli niejako „z drugiej ręki”, ale nie można jednego mu odmówić, a mianowicie tego, że potrafi opisywać i wyjaśniać pewne stanowiska filozoficzne w sposób rzeczywiście interesujący i zachęcający do polemik. Odsłania swoje podejście do ideowych sporów nie wprost, kryjąc je za przywoływanymi poglądami innych (zob. m.in. rozdz. Polityka i kształcenie). Po raz kolejny, chociaż w zupełnie inne konfiguracji filozoficznych treści, powracamy dzięki książce J. Rutkowskiego do odnowy pojęć etycznych i politycznych jako istotnych dla pedagogiki, kiedy analizuje on takie kwestie jak m.in.: Czym jest wolność? Czym jest dla edukacji demokracja? Co oznacza „dobre życie”, a co „dobre wychowanie”? Jaką rolę odgrywa polityka w kształceniu młodych pokoleń? Czy polityka jest jeszcze potrzebna? Czy można odpolitycznić sferę publiczną, a zatem i edukację, która do niej przynależy? Jak wartościować proces kształcenia? itp.

Pisząc swoją rozprawę habilitacyjną J. Rutkowski nie znał lub być może nie chciał wnikać m.in. w treść pracy E. Potulickiej i J. Rutkowiak, pt. Neoliberalne uwikłania edukacji (Kraków 2010), gdyż znalazłby w niej pogłębioną krytykę neoliberalizmu, chociaż pisaną z neolewicowej ideologicznie perspektywy i w oparciu o źródła postfrankfurtskiej szkoły pedagogiki krytycznej. Podobnie zresztą czynią to naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego - Tomasz Szkudlarek, Małgorzata Lewartowska-Zychowicz czy Lucyna Kopciewicz. Autor zresztą pomija wielu pedagogów współczesnych, którzy w treści swoich rozpraw są zbieżni z przywoływanymi tu tezami E. Voegelina czy L. Straussa na temat tego, że np. pedagogika jeśli chce być nauką, to musi wyzbyć się z przedmiotu swoich badań wartości, norm (por. K. Konarzewski, A. Folkierska). Kiedy zatem sugeruje, że współczesna kultura popularna kieruje do nas jedynie nihilistyczny przekaz, wikła się w demagogiczną narrację. Nie sięga bowiem do poważnych już badań naukowych nad istotą i wpływem kultury popularnej na dzisiejszą młodzież i dorosłych. Posługuje się natomiast zbitkami asocjacji z totalitaryzmami i ich zbrodniczymi trybami oraz skutkami dla ludzkości (por. rozdz. Postęp – banalność zła o demoniczność wyborów). Przydałoby się w tym procesie zwrócenie uwagi nie tylko na faszyzm, ale i socjalizm (komunizm), który równie dotkliwie niszczył polskie społeczeństwo, kulturę i jego elity.


Następnego dnia miałem okazję wysłuchania opinii o dorobku naukowym Marzeny Dycht , która wydała rozprawę habilitacyjną poświęconą Henrykowi Ruszczycowi - wychowawcy w Laskach. Odniosła się w swoich badaniach m.in. do poglądów i dokonań wychowawczych Janusza Korczaka oraz bliskich jego wizji pracy pedagogicznej. Nie wypowiadam się merytorycznie na temat tego dorobku, gdyż nie jestem tu specjalistą, ale zainteresowani pedagogiką specjalną, a tyflopedagogiką w szczególności, mogą znaleźć w tej rozprawie interesujące wątki pracy pedagogicznej z osobami niewidzącymi. Jako członek Rady Wydziału z przyjemnością wysłuchałem odpowiedzi na stawiane jej pytania dotyczące nie tylko problemów metodologicznych badań historyczno-problemowych, biograficznych, ale i związanych z problematyką m.in. inkluzji społecznej wobec kreowanych utopii społecznych czy specyfiki wychowania młodzieży w internacie.


Autorka w/w monografii podjęła się bardzo trudnego, a jakże interesującego poznawczo zadania przybliżenia społeczeństwu postaci z tzw. "drugiej linii pedagogicznego frontu", jaką reprezentują w każdym pokoleniu osoby znaczące w oświacie, liderzy-wychowawcy, kreatywni nauczyciele, dyrektorzy placówek oświatowo-wychowawczych itp. Do takich niewątpliwie należał Henryk Ruszczyc (1901-1973), uczestnik kampanii 1920 i 1939, a od 1930 wychowawca w Laskach, gdzie od 1933 kierował internatem. Od 1936 kierował warsztatami szkolnymi, zaś w 1945 zorganizował Ośrodek dla Ociemniałych Żołnierzy w Surhowie, potem w Głuchowie i w Jarogniewicach. Był też radcą w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej. Jest to postać wielce zasłużona dla pedagogiki specjalnej. Ruszczyc był bowiem także inicjatorem powstania czterech spółdzielni niewidomych. To on kreował nowe zawody dla ociemniałych oraz nowe formy ich szkolenia oraz zatrudnienia absolwentów. Od 1947 r. pełnił funkcję Wiceprezesa Zarządu Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi. Był też jednym ze współtwórców Dzieła Lasek.

Obojgu doktorom habilitowanym życzę dalszych sukcesów naukowych.







27 lutego 2014

Polska nauka, w tym pedagogika resocjalizacyjna - straciła swojego Mistrza - profesora Bronisława Urbana






Wczorajszy dzień przyniósł środowisku pedagogiki resocjalizacyjnej, społecznej oraz specjalnej bardzo smutną wiadomość o śmierci wybitnego specjalisty w zakresie resocjalizacji, wspaniałego Profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego - BRONISŁAWA URBANA. Od kilku lat wiedzieliśmy o Jego zmaganiach z chorobą, ale mimo związanych z nią problemów, nieustannie był z nami i dla nas, ze swoimi studentami i doktorantami, współpracownikami i autorami publikacji, których oficyny zabiegały o recenzję wydawniczą.

Na Profesora zawsze mogliśmy liczyć, często dociążając go naszymi prośbami, naukowymi czy akademickimi problemami. Należał do jednych z najbardziej cenionych recenzentów, ekspertów w Sekcji Nauk Humanistycznych i Społecznych Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów Naukowych. Właśnie dlatego miał dziesiątki, jeśli nie setki przez siebie (w sensie dosłownym i pośrednim) wykształconych pedagogów resocjalizacyjnych. Był człowiekiem oddanym nauce i państwu, toteż w ostatnich latach pełnił niezwykle zaszczytną rolę rzeczoznawcy w zespole powołanym przez Senat RP ds. reformy systemu resocjalizacji nieletnich.

W obecnej kadencji Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN zwróciliśmy się do Profesora z prośbą, by mimo osłabienia, zgodził się jeszcze wspierać nasze środowisko swoją mądrością, doświadczeniem i znakomitym piórem przewodnicząc Zespołowi Pedagogiki resocjalizacyjnej przy naszym Komitecie. Z jak wielką pasją służył młodym pokoleniom naukowym, swoim doktorantom z UJ najlepiej świadczy fakt, że jeszcze na dwa dni przed śmiercią poprosił o zgodę, by w szpitalu mógł poprowadzić z nimi konsultacje. Z jednej strony był człowiekiem wielkiej służby, oddania innym, a z drugiej niezłomnym bohaterem zmagań z własną chorobą i ufnością, że ma jeszcze przed sobą tyle spraw do załatwienia... Tym razem jednak organizm odmówił już posłuszeństwa mimo, iż wielokrotnie powracał ze szpitala do domu, do Najbliższych, do swojej akademickiej wspólnoty.


Profesor B. Urban zawsze stosował najwyższe standardy pracy badawczej i etycznej, toteż Jego oceny nie budziły niczyjej wątpliwości, kiedy były wysoce pochwalne, ani też żalu czy rozczarowania, kiedy musiały i były bardzo krytyczne. Był uczniem i kontynuatorem krakowskiej szkoły pedagogicznej profesora UJ Jana Konopnickiego. Wymagał od siebie, a przy tym był niezwykle empatyczny i akademicko braterski dla innych. Opublikował rozprawy naukowe, podręczniki akademickie, monografie i prace pod swoją redakcją, które stały się dla tysięcy studiujących resocjalizację klasyką, podstawą do rozwoju profesjonalnego i osobistego, do doskonalenia i samokształcenia. Zmodyfikował do diagnozy niedostosowania społecznego szeroko stosowane w krajach Europy Zachodniej, Kanadzie i USA narzędzia zachowania przystosowawczego.

Pedagogikę resocjalizacyjną postrzegał jako dyscyplinę o interdyscyplinarnym charakterze w obszarze nauk społecznych podkreślając zarazem, że zrozumienie jej teoretyczno-metodologicznej specyfiki wymaga określenia jej usytuowania w całokształcie nauk pedagogicznych oraz powiązań z szerszym układem współczesnych dyscyplin naukowych. (w: Pogranicza pedagogiki i nauk pomocniczych, red. S. Palka, Kraków 2004, s.165) Jego zdaniem - ta nowa i stosunkowo młoda dyscyplina nauk sięga swoimi korzeniami i uzasadnieniami do humanizmu nowożytnej filozofii, bez której nie byłby możliwy postęp w podejmowaniu działań resocjalizacyjnych, terapeutycznych i profilaktycznych wobec osób potępionych i odrzuconych społecznie. To właśnie pod wpływem tej filozofii następowała zmiana w systemach resocjalizacyjnych oraz sposobach wykonywania kary pozbawienia wolności.


Profesor B. Urban uczył nas historii dziejów myśli resocjalizacyjnej, tego, jak ona ewoluowała, a wraz z nią - jak zmieniał się świat naukowej diagnozy, interpretacji i osądzania zachowań patologicznych osób, które nie osiągnęły dojrzałego stopnia socjalizacji i inkulturacji. Zwracał też uwagę na to, jak w ostatnich stuleciach załamywały się - mimo ogromnych nakładów finansowych oraz w wyniku nieskuteczności - różne podejścia i systemy resocjalizacji. Był też świadom tego, że ponowoczesne społeczeństwo sieci stanowi tylko możliwość, układ instrumentalny, który może być różnie wykorzystywany do zrozumienia powiązań o globalnym zasięgu, ułatwiających przepływ nowych wartości i wzorców. Musimy zatem zastanawiać się nad tym, w jaki sposób powiązać kulturowe cele i sukcesy z własną odpowiedzialnością, która powinna stanowić główny regulator zachowania się człowieka w momencie załamywania się kontroli zewnętrznej, hierarchicznej struktury wzajemnych relacji, nieprzejrzystości i nasilającej się niepewności w codziennym świecie życia.

Pod kierownictwem prof. zw. dr hab. Bronisława Urbana zaczął ukazywać się rocznik „Resocjalizacja Polska”, który w ostatniej ocenie parametrycznej czasopism naukowych uzyskał na liście MNiSW swoje miejsce. Napisał i wydał znakomite podręczniki, które wzbogacają wiedzę pedagogiczną w zakresie m.in. uwarunkowań społecznych rozwoju zachowań dewiacyjnych młodzieży nie tylko naukowców czy służb resocjalizacyjnych w naszym kraju. Czytali je bowiem także wychowawcy i rodzice młodzieży zagrożonej różnego rodzaju patologiami postaw i zachowań. Ostatnio wydał takie książki, jak:


Zaburzenia w zachowaniu i przestępczość młodzieży. Wydawnictwo UJ, Kraków 2000.

Dewiacje wśród młodzieży. Uwarunkowania i profilaktyka. Wydawnictwo UJ, Kraków 2001.

Zachowanie dewiacyjne młodzieży w interakcjach rówieśniczych, Wydawnictwo UJ, Kraków 2006.


Resocjalizacja. Teoria i praktyka pedagogiczna. Podręcznik akademicki T. 1 i 2. PWN, Warszawa 2007.

Agresja młodzieży i odrzucenie rówieśnicze, PWN, Warszawa 2012.


Toczą się właśnie w różnych uniwersytetach w naszym kraju postępowania na tytuł naukowy profesora - kolejnych Uczniów profesora Bronisława Urbana. Odszedł ich Mistrz, ale zgodnie z tezą Leonarda da Vinci - "Kiepski to uczeń, który nie przewyższa swojego mistrza" - muszą podjąć się kontynuacji tak wysokiego poziomu pedagogiki resocjalizacyjnej, by służyła ona naszemu społeczeństwu i kolejnym pokoleniom badaczy środowisk młodzieżowych dotkniętych przemocą. W pamięci i sercach tych, którzy mieli możliwość osobistego poznania Profesora B. Urbana - pozostanie na zawsze, w sposób szczególnie osobisty, zaś w dziejach polskiej nauki, a w szczególności pedagogiki i resocjalizacji, zapisał się już na wieki. Pożegnanie Profesora Bronisława Urbana ma się odbyć w dn.6 marca 2014 r. Uroczystości pogrzebowe rozpoczną się w kaplicy Cmentarza Rakowickiego w Krakowie o godz. 11.40.

Wspomnienie o Profesorze w: Na Temat