10 października 2013

Analfabetyzm (nie tylko) w Polsce




















Ma on miejsce także w wysoko rozwiniętych gospodarczo krajach świata. Nie został zlikwidowany w okresie PRL, który mienił się jako ustrój sprawiedliwości społecznej i wyrównywania szans edukacyjnych, a pogłębia się w dobie III Rzeczpospolitej, co muszą wytykać nam (na życzenie MEN i finansowane z publicznych pieniędzy) raporty OECD na temat nędzy wykształcenia osób dorosłych. Tu już nie ma żartów, bo o tym, że ma miejsce w naszym kraju stan zapaści edukacyjnej pisali eksperci PAN w raporcie Polska 2050+, a także nieustannie piszą od początku transformacji w swoich rozprawach socjolodzy edukacji i pedagodzy porównawczy (R. Dolata, Z. Kwieciński, M. Dudzikowa, K. Szafraniec i in.). Oczywiście, wydany przez prof. Czesława Kupisiewicza pod koniec lat 80. XX w. Raport o Stanie Oświaty w PRL został ostentacyjnie wyrzucony przez młodych rewolucjonistów do śmieci, gdyż PRL się skończył. Sami już nie chcieli lub nie potrafili niczego badać, żeby czasami nie okazało się, w jakim kierunku i z jakimi skutkami rozwija się polskie szkolnictwo. Publikowane w XXI w. tzw. raporty edukacyjne w wydaniu IBE nie są żadną diagnozą o stanie polskiej edukacji, tylko mieleniem danych statystycznych z różnych źródeł metodą peer review. Dorabianie w ten sposób gęby do taktyki neoliberalnej władzy wspierane jest cząstkowymi badaniami, które obciążone są - niestety - także błędami metodologicznymi, a co gorsza, zawierają one nieuprawnione naukowo interpretacje, wzajemnie wykluczające się wnioski. Pisałem o tym wielokrotnie, więc nie będę do tego wracał w tym miejscu.

Opublikowany przez Organizację Wspólnoty Gospodarczej i Rozwoju (OECD) raport Międzynarodowego Badania Kompetencji Osób Dorosłych (PIAAC - The Programme for the International Assessment of Adult Competencies) i już nagłośniony przez resortowy Instytut Badań Edukacyjnych w Warszawie, który wydał na ten temat specjalny komunikat prasowy oraz udostępnił pełną jego wersję w języku polskim, będzie w najbliższym czasie wałkowany na różne strony. Opozycja znajdzie w nim źródło klęski polskiego szkolnictwa, zaś propagandziści Ministerstwa Edukacji Narodowej wykażą, z jak doskonałym stanem wykształcenia wśród osób dorosłych mamy w naszym kraju po dwudziestu latach. No cóż, wyniki badań potwierdzają, że jeszcze przez wiele, wiele lat rządzący będą mogli spokojnie manipulować tłumem, polskim narodem, bowiem ten nie potrafi czytać ze zrozumieniem. Jakaś nadzieja jest w mediach, których specjaliści i dobrze wykształceni dziennikarze mogą uprzystępniać społeczeństwu dość trudne, bo napisane językiem nauk społecznych interpretacje danych z raportów badań.

Niemcy robią to znakomicie, ale może dlatego, że są od 2009 r. w nieustannym "PISA-szoku", kiedy to dowiedzieli się o przeciętnym poziomie alfabetyzacji własnego, a zróżnicowanego kulturowo społeczeństwa. Nie będę zatem w tym miejscu powielał treści wspomnianego Raportu PIAAC, gdyż są one dostępne w Internecie i każdy z zainteresowanych może się z nimi zapoznać. Z komunikatu MEN wynika, że jest to świetna okazja, by wiceminister edukacji podróżował sobie po świecie - ostatnio wziął udział w Informal Meeting of OECD Ministers of Education w Stambule. Czy jak wiceminister jedzie na nieformalne spotkanie, to pokrywa koszty z własnej kieszeni, czy podatników? Co innego, kiedy jedzie do Irlandii, by spotkać się w Ambasadzie RO w Dublinie przedstawicielami irlandzkich władz oświatowych, szkół publicznych, w których nauczany jest język polski, oraz szkół społecznych prowadzonych przez organizacje polonijne, a także szkolnych punktów konsultacyjnych przy placówkach i dowiedzieć się, jak funkcjonuje system edukacyjny w tym kraju. Pewnie wiceminister chciał zweryfikować, czy prawdą jest to, że dzieci w wieku 5 lat nie uczą się w szkołach, tylko tak, jak jeszcze ma to miejsce w polskich przedszkolach, bawiąc się uczą. A może przywiózł nam z Irlandii jakiś hit edukacyjny i wdroży go do polskiego szkolnictwa? A może nasz , wiceminister pojechał pogratulować Irlandczykom, że w badaniach PIAAC są od nas w zakresie umiejętności matematycznych lepsi o 1,9 pkt., a zarazem pochwalić się, że Polacy są w umiejętności czytania lepsi od Irlandczyków o 0,6 pkt.? Dystans jest niewielki, ale ponoć małe robi różnicę... .

Ciekawe, dlaczego w Polsce nie publikuje się zadań z tego typu testów, nawet przykładowych, z którymi nie mogli poradzić sobie młodzi i starsi dorośli? Czy nasi andragodzy będą teraz sami ich poszukiwać, by sprawdzić, jaka była ich struktura i poziom trudności? Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" opublikował kilka takich zadań w wersji dla obywateli Niemiec, ponieważ co szósty dorosły Niemiec czyta jak dziesięciolatek. Jak ktoś chce i zna język niemiecki, może zerknąć na te zadania i spróbować je rozwiązać.

09 października 2013

Pisarskie pasje nie tylko humanistów
















Ciekawe, kto zdradzi kulisy swojej kuchni pisarskiej? Wielu naukowców twierdzi, że w humanistyce i naukach społecznych nie ma gotowych sposobów na pisanie pracy naukowej. Także autorzy różnego rodzaju podręczników, rozpraw przeglądowych głoszą, że każdy musi tu realizować się w sposób twórczy, niekonwencjonalny, niezależny, a nie odtwórczy, gdyż rozprawy naukowe nie mogą być pracami warsztatowymi, dyplomowymi. Powinny powstawać na bazie własnego zaangażowania, często wieloletnich studiów, poszukiwania i analizowania literatury przedmiotu własnych zainteresowań poznawczych.

Dobry warsztat wymaga konstruowania autorskiej sztuki narracji i stosowania technik oraz środków przekazu wyników własnych badań jako właśnie naszych, ale odwołujących się do wiarygodnych źródeł. Profesor historii Marek Jan Chodakiewicz zwraca uwagę na to, że (...) dobry naukowiec powinien zapoznać się ze wszystkim, co na temat przedmiotu jego badań opublikowano, wykluczać ostracyzm wobec źródeł, które mówią co innego niż badacz chciałby. W środowiskach badaczy postpeerelowskich i ich następców przemilczanie zarówno źródeł niewygodnych dla ich spojrzenia na historię, jak i osób, które się nimi posługują, jest normą.

Znany dziennikarz, reportażysta - Ryszard Kapuściński tak mówił o tym, jak pisał swoje książki:

Na ogół droga do tekstu jest tajemnicą. Struktura przychodzi sama, staje się: rozmyślasz nad tym, jak ją ugryźć i nagle pojawia się pomysł. Za każdym razem jest inaczej. Ja nigdy nie wiem, jak będę pisać książkę: szukam raczej pierwszego słowa i kiedy już je znajdę, piszę pierwsze zdanie, i kiedy je mam, pisze drugie, i potem trzecie, i tak dalej. Nie definiuję a priori struktury, której będę się trzymał, aby budować tekst w określony sposób. Przed rozpoczęciem pisania nie mam pojęcia, jak zmierzyć się z tematem. Dlatego czasami jestem nawet zdumiony tym, co piszę. (To nie jest zawód dla cyników, Warszawa: Biblioteka Gazety Wyborczej. Literatura Faktu PWN 2013,, s. 69.)


Michał Urbaniak, legenda światowego jazzu, który zadebiutował we wchodzącym na ekrany filmie "Mój rower", zapytany po projekcji przez jednego z posłów: Na czym polegała jego gra w filmie? Odpowiedział: - Tak, jak powinien to robić poseł – na mówieniu prawdy.

Podobnie jest z nauką, jeśli traktuje się ją jak sztukę, to ona musi być świadectwem prawdy - teoretycznej, metodologicznej i etycznej. Jak pisał przed laty Stanisław Ossowski: naukowe traktowanie doświadczenia ludzkiego tym różni się od nienaukowego, laickiego, że odwołuje się (…) nie do ezoterycznej metodologii, lecz do odpowiedzialności za słowo. Nie ma separacji między problemami warsztatowymi a moralnymi; moralna postawa uczonego nie jest lukrem na metodologicznym cieście; jest mąką, z jakiej się ciasto wiedzy socjologicznej ugniata. (za: Z. Bauman, R. Kubicki, A. Zeidler-Janiszewska, Życie w kontekstach. Rozmowy o tym, co za nami i o tym, co przed nami, Warszawa: WAiP 2009, s.15).

Krytyk filmowy i publicysta Krzysztof Kłopotowski stwierdził w jednym ze swoich artykułów:

Dziennikarz jest powiernikiem prawdy. Nie tworzy prawdy, ale odkrywa i przekazuje opinii publicznej. Może być kanalią, a może Katonem. Poruszamy się między tymi biegunami. Oby to było najdalej od kanalii.

A może potraktować własną pracę naukową tak, jak postrzega ją poetka - Julia Hartwig, która uchyliła rąbka tajemnicy w odniesieniu do swojej pracy twórczej: Co dzień – a właściwie co noc – pracuję przez kilka godzin. Piszę byle czym. Łacińskie przysłowie nulla dies sine linea (ani dnia bez linijki) ma głęboki sens – pisanie wymaga dyscypliny. Charles Baudelaire powiedział bardzo mądre zdanie: praca jest lepsza niż rozkosz. Bo rozkosz w końcu nudzi i męczy, a praca nigdy nie męczy i nie nudzi, jeśli się ją naprawdę lubi.

No proszę, i kto to mówi, że prawdziwi naukowcy są pracoholikami? - prof. Barbara Skarga, która w jednym z wywiadów tak określiła swoją naukową pasję: (...) jeżeli widzę sens, to jedynie w mojej pracy, w niczym więcej. Ten sens jest jednak wielce problematyczny i może mieć znaczenie tylko dla mnie, nie dla innych. Może się nim łudzę? Moje książki jakoś się rozchodzą, najlepszy dowód, że nie można ich znaleźć. Ale czy one dają coś ludziom? Czy mają dla nich jakieś znaczenie? Nie wiem. Pisze się dla siebie, nie dla innych.

Piszcie zatem książki ... dla siebie. Może sięgnie też po nie ktoś inny.

08 października 2013

Studenci filozofii ślą protest do minister Barbary Kudryckiej















Zupełnie zbytecznie, bo w tym resorcie tego typu protesty czyta się i odkłada ad acta, jeśli tylko nie są po myśli pani minister. Zresztą być nie powinny, bo przecież wszyscy doskonale wiedzą, że kto jak kto, ale pani minister kieruje tym resortem wzorcowo. Trafiła do niego rezygnując z europosłowania a wkrótce ma doń powrócić, bo właśnie ma być kandydatką PO do Brukseli. Różnie można to odczytywać: albo jako wskaźnik politycznego zesłania za nieudolność i błędy w sprawowaniu tego urzędu, albo wprost odwrotnie, jako dowód nagrody i uznania za wielkie zasługi dla polskiej nauki i szkolnictwa wyższego. Niech każdy wybierze sobie jedną z tych dwóch odpowiedzi i zachowa dla siebie.

Cóż to może nie podobać się studentom łódzkiej filozofii, że postanowili aż wysłać list protestacyjny? Przecież cała reforma z 2011 r. była dla nich, dla młodego pokolenia, dla dobra polskiej nauki i światłego rozwoju polskich uczelni publicznych i niepublicznych, ze szczególnym zwróceniem uwagi na te ostatnie. Zdaniem łódzkiej młodzieży pani minister niszczy polską humanistykę, a ja bym jeszcze dodał, że niszczy uniwersyteckie szkoły badań humanistycznych i społecznych. Kandydaci na filozofów piszą o tym m.in.:

"Obecnie największe środki na działalność dydaktyczną i naukową otrzymują kierunki, mogące pochwalić się największą liczbą studentów. Ci zaś wybierając studia kierują się tym, czy będą mogli znaleźć po nich pracę. Uniwersytet natomiast za jedynie racjonalne kryterium utrzymywania danego kierunku przyjmuje jego ekonomiczną opłacalność. Cierpią na tym nauki humanistyczne, postrzegane w ostatnim czasie jako niedające perspektyw zatrudnienia. (...) "Obserwowane przez nas dostosowywanie programu nauczania do wymogów rynku sprawia, że uniwersytet przestaje służyć społeczeństwu jako centrum wymiany myśli, które wymaga od swoich pracowników poświęcenia".

Gdyby ktoś nie wiedział, dlaczego warto studiować filozofię, to odsyłam do interesującej inicjatywy pod patronatem Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Jej twórcy podkreślają, że dzięki studiowaniu filozofii:

1) łatwiej znajdziemy pracę niż po wielu innych kierunkach. "Dziś profesje żyją krócej niż ludzie, a absolwenci filozofii świetnie umieją dostosować się do zmian."

2) logicznie zdyscyplinowane rozważanie najbardziej abstrakcyjnych problemów filozoficznych ma dla naszego życia umysłowego podobne znaczenie jak systematyczne ćwiczenia fizyczne dla naszego organizmu. Filozofia buduje „tężyznę umysłową”, którą możesz wykorzystać wszędzie.

3) nauczymy się myśleć i mówić o sprawach fundamentalnych, których wielu ludzi w ogóle nie dostrzega. Ta umiejętność stawia filozofów ponad tłumem bezmyślnych konsumentów i uodparnia ich na manipulacje. Przydaje się też w każdej pracy i w życiu codziennym.

4) poznamy świetne tradycje w dziedzinie filozofii i kadrę dydaktyczną, która potrafi uczyć w nowoczesny sposób.

5) wiedza, którą tak bardzo sobie dzisiaj cenimy, jest zaledwie jednym ze składników mądrości, do której dążymy. „Umiłowanie mądrości” to etymologiczne znaczenie słowa „filozofia”.

6) filozofowie mają różne poglądy w danej kwestii, ale potrafią dostrzec i racjonalnie wyartykułować podstawy tych różnic oraz uchwycić słabości własnych poglądów. W tym sensie studiowanie filozofii jest szkołą prawdziwego pluralizmu, samodzielnego myślenia i takiego zaangażowania, które nie jest obarczone szkodliwym dogmatyzmem.



Zapewniam, że studenci filozofii otrzymają gładką i słuszną odpowiedź na swoje troski. Tymczasem pozostają im do przemyślenia poglądy na temat roli filozofii w III RP ruchersa (to określenie Leszka Millera) - prof. Jana Hartmana z UJ. Mówi o niej w wywiadzie dla Gazety Wyborczej: Nawet wydarzenia polityczne nie potrzebują dziś filozoficznych diagnoz, lecz fachowej analizy. To, co niegdyś stanowiło żywotną tkankę idei filozoficznych podbudowujących politykę, jest już zgrane. Po prostu weszło w rzeczywistość społeczną. Filozofia, która jest projektem elitarnym (choć zapraszającym "wszystkich"), stała się w demokracji niepotrzebna i niewiarygodna w swej samozwańczej roli strażnika i opiekuna wszelkich poznawczych skarbów. Ludzie nie dają się nabrać, że jak ktoś nazwie się filozofem, to jest mądrzejszy. Słowo "filozofia" służyło do pompowania prestiżu, tworzenia aury wyjątkowości, lecz retoryczna moc tego słowa już się wyczerpała. (GW. Magazyn z dn. 28-29.09.2013, s. 28)


Trwa jednak konsultacja postulowanej nowelizacji prawa o szkolnictwie wyższym oraz ustawy o stopniach i tytle naukowym. Już wiemy, że filozofami i filozofią nikt się nie przejmie. Warto zatem zapoznać się z opiniami, stanowiskami różnych gremiów. Te wydają się bardziej zasadne, niż listy protestacyjne w powyższej stylistyce, które nie wnoszą niczego nowego do ewentualnych zmian, poza jakimś "głosem rozpaczy". Ten w przyszłości odnotują w swoich badaniach historycy oświaty i szkolnictwa wyższego.

Tu do pobrania obszerny dokument KRASP, propozycje zmian wraz z komentarzami na temat:
1) przepisów dotyczących „uwłaszczenia naukowców” (Zał. 1):

http://top500innovators.org/images/wydarzenia/konsultacje_0813/Zal1.pdf

(2) przepisów dotyczących wspierania mobilności krajowej i zagranicznej naukowców przez jednostki macierzyste (Zał. 2):

http://top500innovators.org/images/wydarzenia/konsultacje_0813/Zal2.pdf

(3) oraz wnioski różne dotyczące propozycji zmian różnych artykułów Ustawy (Zał. 3).

http://top500innovators.org/images/wydarzenia/konsultacje_0813/Zal3.pdf


oraz Raport z sondażu na temat uwłaszczenia naukowców: http://top500innovators.org/images/wydarzenia/konsultacje_0813/ankieta.pdf