28 stycznia 2024

Oświadczenie habilitanta/-ki

 


Członek komisji habilitacyjnej pyta, czy osoba składająca wniosek o wszczęcie postępowania habilitacyjnego powinna dołączyć odrębne oświadczenie, jeśli wcześniej składała wniosek habilitacyjny, ale nie został on pozytywnie sfinalizowany? Jak pisze: "Podobno jest gdzieś wniosek (na stronach RDN), gdzie się to wszystko opisuje", ale zainteresowana tym osoba nie może go znaleźć. Pyta zatem, czy jest konieczność składania takiego dokumentu, niezależnie od powodu nieuzyskania wcześniej przez habilitantkę stopnia doktora habilitowanego, a jeśli tak, to gdzie mogłaby pobrać stosowny załącznik? 

Uczelnie są w tym zakresie autonomiczne, toteż ich senaty przyjęły w 2019 roku zasady przeprowadzania postępowań w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego. Zapewne takie informacje znajdują się na ich web-stronach. 

Przykładowo, klarownie uprzystępnił takie zasady wraz z odpowiednimi formularzami Senat Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie: 

"Osoba ubiegająca się o nadanie stopnia doktora habilitowanego dołącza do wniosku określonego w ust. 3 informację o wszczęciu i przebiegu postępowania habilitacyjnego lub postępowania o nadanie stopnia doktora habilitowanego, jeżeli uprzednio ubiegała się o nadanie stopnia doktora habilitowanego w tej samej dziedzinie nauki lub dyscyplinie naukowej (KLIKNIJ I POBIERZ WZÓR) - Przedmiotowe oświadczenie powinno zawierać informację o dziedzinie i dyscyplinie, w której kandydat ubiegał się o habilitację oraz o przebiegu i wyniku tego postępowania/ przewodu (rodzaj uchwały, w tym umorzenie)". 

W związku z tym, że nie wiem, z jakiej uczelni wpłynęło niniejsze zapytanie, to zachęcam do sprawdzenia w jednostce, która ma prowadzić czyjeś postępowanie habilitacyjne, czy zamieściła odpowiedni komunikat i wzór formularza do wypełnienia przez kandydata.  Równie dobrze można je opracować samodzielnie. 


(źródło fotografii: Galeria Sztuki APS - autor)


27 stycznia 2024

"Wywiad" z francuskim psychopedagogiem na temat wychowania i rezygnacji z zadawania prac domowych

 


(źródło: memy.pl) 

"Spotykam się" z francuskim pedagogiem, profesorem Uniwersytetu w Caen, autorem tak znakomitych rozpraw z psychologii pedagogicznej, jak m.in:  Psychopédagogie des moyens audiovisuels dans l'enseignement du premier degré, Paris, (1964); Éducation nouvelle et monde moderne, Paris, (1966); L'apprentissage de la lecture, Paris, (1966);  Introduction aux sciences de l’éducation, Delachaux et Niestlé, UNESCO, (1985); Pédagogie générale, Paris, PUF, 1991; La psychopédagogie, Paris, PUF, « Que sais-je ? », no 2357, 5e édition, (2002); Psychologie de l'éducation, Paris, (2011), by zapytać go o kwestie wychowania i kształcenia, w związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej postulatami wprowadzania powyborczych zmian w edukacji. Moim „rozmówcą” jest autor jednej z powyższych rozpraw - Gaston Mialaret:

Panie Profesorze, jest tak wiele koncepcji pedagogicznych na świecie. Jak radzą sobie z tym nauczyciele i zarządzający edukacją?

1) G.M.: Rzeczywiście, ci, którzy powinni otrzymać wykształcenie w tym zakresie, pełni są wątpliwości, a władze publiczne, niekompetentne raczej z powodu ignorancji niż złej woli, nie chcą angażować się w żadnym określonym kierunku, przekonane, iż dadzą w ten sposób dowód swej mądrości. 

Bloger (B): No właśnie. Mamy w kraju poważne problemy wychowawcze, a niektórzy nie wiedzą, czym jest wychowanie i czy jest im do tego potrzebna pedagogika? 

2) G.M.: Mnie odpowiada definicja wychowania socjologa Durkheima: "Wychowanie jest oddziaływaniem pokoleń dorosłych na te, które nie dojrzały jeszcze do życia społecznego". Wychowanie jako oddziaływanie jednej osobowości na inne, jako tworzenie kontaktów psychicznych między istotami ludzkimi, mieści się w dziedzinie sztuki - jest sztuką stwarzania warunków sprzyjających działaniu zapewniającemu rozwój jednostki w określonym kierunku, sztuką posługiwania się pewnymi technikami oddziaływania, sztuką sterowania ku określonym celom, które mamy na względzie. 

B: To nie jest łatwo być pedagogiem, wychowawcą, skoro oczekuje się od tych osób bycie sztukmistrzami. 

3) G.M.: Precyzując jasno naszą myśl, odróżniamy wyraźnie wychowanie, które samo przez się wkracza w sferę sztuki, wnikliwości i intuicji, od badania faktów pedagogicznych, które może i powinno być prowadzone metodami uznanymi przez nas za metody naukowe. 

B: Czego powinniśmy oczekiwać od nauczyciela-wychowawcy? 

4) G.M.: Dwa najważniejsze czynniki sytuacji pedagogicznej to dziecko i nauczyciel. Znajomość pierwszego jest nieodzowna dla drugiego, jeśli chce on skutecznie na nie oddziaływać (...), tak więc nauczyciel godny tego miana nie może lekceważyć podstawowych pojęć z zakresu biologii i współczesnej psychologii rozwojowej.  Oczywiste jest, że niezależnie od wszelkich wiadomości teoretycznych powinien on posiadać jeszcze to, co chętnie nazwalibyśmy "zrozumieniem dziecka". Wszyscy jednak wiemy, że ta intuicyjna, podstawowa wiedza, z pewnością niezbędna, wcale nie jest wystarczająca. Aby nauczyciel żyjący w środowisku dziecka i w kontakcie z innymi dorosłymi (rodzicami uczniów i kolegami) mógł uświadomić sobie rolę, jaką odgrywa jego osobowość w całokształcie sytuacji pedagogicznej, powinien posiąść znajomość pewnych pojęć z zakresu psychologii ogólnej i psychosocjologii. 

B: Politycy władzy zamierzają odstąpić od zadawania uczniom prac domowych, gdyż obiecali to swoim wyborcom. Co Pan sądzi o takim podejściu do zmian w edukacji szkolnej? Czy to zmieni sytuację naszych uczniów?  

5) G.M.: Jak można wyjaśnić nieuwagę dziecka, jeśli się nic nie wie o jego biologicznym zmęczeniu, o tempie jego aktywności, o poziomie zainteresowań intelektualnych, o pobudkach, o atmosferze domu rodzinnego i o trudnościach, jakie dziecko napotyka we współżyciu z osobami bliskimi?  Nauczyciel powinien więc znać dokładnie różne stadia rozwoju, aby zrozumieć wszystkie reakcje dziecka, aby niektóre z nich akceptować, a inne modyfikować i aby wiedzieć jakie może mu stawiać wymagania w związku z wprowadzeniem nowego materiału. 

B: Czy to znaczy, że rozporządzeniem ministry zapewni naszym uczniom lepsze warunki uczenia się? 

6) G.M: Prawa zmęczenia, przyswajania, okresów powtarzania leżą wszak u podstaw wszystkich metod, technik i sposobów wychowawczych. Główne prawa percepcji i poznawania świata przez dziecko, ogólne zasady rządzące motywacją i rozwojem zachowania się ludzi powinny stanowić dla nauczyciela wartościowe i żywe wytyczne działania. 

B: Czy to znaczy, że nie ma sensu sterowanie procesem uczenia się za pośrednictwem centralistycznie podejmowanych decyzji? 

7) G.M.: Wnikliwość i intuicja wychowawcy powinny tu brać górę nad jego wiadomościami teoretycznymi i zmysłem porządku (opierając się jednak na nich). Każdy uczeń stanowi przypadek o szczególnych warunkach życia, o własnych doświadczeniach, charakterystycznych cechach i oryginalności. Nauczyciel powinien więc dysponować pewnym zasobem informacji prowadzących do takiej konkretnej, a zarazem solidnej znajomości.  

B: Panie Profesorze, czy właściwe jest odbieranie uczniom czy zakazywanie przynoszeni do szkoły telefonów komórkowych? 

8) G.M.: Ubolewania godne jest również lekceważenie przez niektórych nauczycieli całej techniki nowoczesnej, podważanej wyłącznie przez tych, którzy nie znają jej wartości skuteczności. Niewolnik przesądów, pewny swej wyższości nauczyciel, który nie wykracza poza granice dawno zdobytej wiedzy , daje dowód niepewności i niezdolności do postępu, a tym samym i do wykonywania funkcji pedagogicznej. Szkoła nie uratuje siebie i nie będzie mogła uratować społeczeństwa, jeśli nie nawiąże z nim ścisłych związków, aby i ona, i ono mogły z siebie wzajemnie korzystać.   

B: Dziękuję za udzielenie wyjaśnień w kwestiach tak kluczowych dla procesu kształcenia i proponowanych zmian przez nasze władze.     


Źródło: G. Mialaret, Wprowadzenie do pedagogiki, tlum. B. Baranowski, Warszawa: 1968: Przypisy: 1) s.13, 2) s. 14, 3) s.18, 4) s.19, 5) s. 106,  6) s.108, 7) s. 1098-109, 8) s.157.

     


 publiczne  

26 stycznia 2024

Nie nastąpi wzrost zainteresowania pracą w szkolnictwie



Przed prawie stu laty Jan Władysław Dawid pisał: 

W żadnym zawodzie człowiek nie ma tak wielkiego znaczenia, jak w zawodzie nauczycielskim. Architekt może być złym człowiekiem i zbudować dom ładny i wygodny; inżynier, który przebił tunele, przeprowadził wielkie drogi, pobudował mosty – mógł być człowiekiem lichym. Już mniej jest to możliwe u lekarza; zapewne nie chciałby nikt leczyć się u takiego, o którym wiedziałby na pewno, że jest złym człowiekiem. A już nauczyciel – zły człowiek jest sprzecznością w samym określeniu, niemożliwością. Nauczyciel taki może tego lub innego czasem nauczyć, rzeczy oderwanych, przypadkowych, ale pozostanie dla ucznia kimś obcym, w jego życiu żadnego wpływu nie odegra.(J.W. Dawid, O duszy nauczycielstwa. Opracował wstępem i przypisami opatrzył oraz podał do druku Edward Walewander , II wyd., Lublin: RW KUL 2002, s. 34)


To zadziwiające, że po trzydziestu czterech latach transformacji ustrojowej nie jesteśmy w stanie wyegzekwować fundamentalnej dla jakości edukacji autonomii nauczycieli w procesie kształcenia i wychowywania uczniów w szkolnictwie publicznym. Ciągle piszemy i mówimy o podmiotowości dzieci, ale nie dostrzegamy tego, że coraz więcej ubywa jej ostatnimi laty w pracy ich pedagogów.


Nadal nauczyciel będzie "trybikiem" w odgórnie sterowanym systemie oświatowym pracującym na najniższym szczeblu hierarchicznej struktury zależności oświatowych: MEN – kuratorium oświaty – dyrektor przedszkola/szkoły. Wysokość płac ma jedynie charakter wyrównania wieloletnich strat w tej profesji, gdyż nawet po tegorocznych podwyżkach nie są to płace na poziomie atrakcyjności dla najlepiej wykształconych absolwentów studiów magisterskich i inżynieryjno-magisterskich. 

 

Absolwenci technicznych studiów II stopnia oraz absolwenci studiów kierunkowych w uniwersytetach nie skierują swojego cv do placówek oświaty publicznej, bo nie mają zamiaru zarabiać ledwo powyżej minimalnej płacy w kraju. Propagandowe nakręcanie przez władze MEN emocji o rzekomo wysokich podwyżkach tylko uderza w już zatrudnionych w szkolnictwie nauczycieli, którym wytyka się roszczeniowość i niezadowolenie z podwyżek ich płac. 

 

Być może wróci z emerytury część nauczycieli, w dużej mierze wypalonych zawodowo, ale zainteresowanych dorobieniem sobie do emerytury. Im to się opłaci. Młodzi jednak nie przyjdą, nie tylko z powodu nadal niskich płac w tej profesji, ale także ze względu na jej niską atrakcyjność i znaczący spadek społecznego prestiżu. Nie ulega przy tym wątpliwości, że w tym zawodzie - podobnie jak w medycznym, prawniczym itp. trzeba ustawicznie doskonalić się, samokształcić, gdyż jest to praca w coraz trudniejszych warunkach społeczno-kulturowych, upadku obyczajów, chaosu prawnego itd. Kto chce zatem pracować w coraz trudniejszych warunkach za niską płacę, skoro znacznie więcej można zarobić z tym samym wykształceniem w innych dziedzinach funkcjonowania społeczeństwa? 

 

Ministrowie nie wiedzą, że w uniwersytetach i akademiach nie ma już studiów nauczycielskich, bowiem te zostały zlikwidowane już kilka dekad temu. Kto chce asekuracyjnie uzyskać kwalifikacje do pracy w szkole od klasy IV wzwyż, musi uczestniczyć w odrębnych, dodatkowych zajęciach na swoim kierunku studiów czy płacić za dokształcenie w ramach studiów podyplomowych. 

 

Do pracy w przedszkolach i edukacji początkowej, zintegrowanej nauczycieli przygotowuje się na jednolitych, pięcioletnich studiach pedagogicznych. Młodzież woli wybrać studia I stopnia na innych kierunkach, by szybko zdobyć jakiś zawód i zacząć zarabiać na życie. Nie jest zatem zainteresowana pięcioletnimi studiami, z wyjatkiem np. medycyny. 

 

Wreszcie, gdyby nawet wzrosło zainteresowanie studiami na kierunku wczesnoszkolna edukacja, to uczelnie państwowe mają ogranicznik przyjęć ze względu na tzw. wskaźnik Gowina (na 1 nauczyciela akademickiego nie powinno przypadać więcej niż 13 studentów). Przekroczenie liczby studiujących w stosunku do liczby nauczycieli akademickich skutkuje bowiem niższą dotacją. Nie opłaca się zatem państwowym uczelniom przyjmowanie większej liczby chętnych na ten kierunek studiów.

Rządzących nie interesuje nauczycielska dusza. 

(źródło foto: autor)