23 września 2020

Personalno-egzystencjalny pedagog

 

W 101 rocznicę urodzin śp. ks. profesora Janusza Tarnowskiego mogliśmy poznać recepcję jego pedagogiki dialogu we wspomnieniach Jego przyjaciół (a miał ich wielu)  i referatach prelegentów wideokonferencji,  której pierwsza część  miała miejsce 21 września, zaś druga zapowiedziana jest przez Instytut Tutoringu Szkolnego na 28 września (jeszcze można się zarejestrować).

Debatę otworzyła dr Wiesława Buczek ukazując w swojej wypowiedzi i prezentacji  ks. J. Tarnowskiego jako mistrza dialogu i wychowania chrześcijańskiego. Wspominała wspaniałego duszpasterza, kapłana, pedagoga i uczonego, a przy tym niestrudzonego przyjaciela dzieci, młodzieży i dorosłych, ilustrując to zdjęciami ze spotkań, konferencji, a nawet z obrony własnej dysertacji doktorskiej.  


 Mogłoby się wydawać czymś niemożliwym praktykowanie czterech podstawowych kategorii egzystencjalizmu w procesie wychowania młodych pokoleń, a jednak dialog między osobami, między wychowawcą a wychowankiem zaistnieje tam, gdzie jest wzajemna płaszczyzna porozumienia, którą warto odkrywać w każdym geście, słowie, emocjach. To one prowadzą zainicjowaniu rozmowy, która może przekształcić się w dialog sprzyjający wzajemnemu zrozumieniu i podejmowaniu wspólnych działań. 

Jak mówiła dr W. Buczek: 


Metoda dialogowa nie jest łatwa w praktyce edukacyjnej. Trzeba zaakceptować osobę, z którą się rozmawia, by nikt nie czuł dystansu, trzeba uszanować wolność swojego rozmówcy, by jednocześnie tak prowadzić rozmowę wywołującą u interlokutora odczucie, iż rzeczywiście jest kimś ważnym, wzbudzającym autentyczne zainteresowanie. Osoba autentyczna, zaangażowana, otwarta na dialog  z każdą osobą może niejako "wlewać" miłość w jej serce, potrafił "zaszczepić" w człowieku pragnienie bycia kimś szczególnym. 

Obyśmy spotykali w swoim życiu takich mistrzów. Prelegentka prowadzi stronę internetową poświęconą pedagogice personalno-egzystencjalnej, na której dzieli się z odwiedzającymi swoją wiedzą, doświadczeniem i pedagogiką dialogu ks. prof. Janusza Tarnowskiego.    


Drugą prelegentką była dr Adrianna Sarnat-Ciastkz UJD w Częstochowie, która mówiła o pedagogice dialogu podsumowując zarazem własne zaangażowanie w rozwój Autorskiego Liceum Artystycznego i Akademickiego w tym mieście, prekursora tutoringu edukacyjnego w naszym kraju. Znakomicie zarysowała dwie przestrzenie funkcjonowania tej szkoły jako "wyspy pozytywnego oporu edukacyjnego" na mapie polskiej oświaty  - personalną i dydaktyczną. 


Pięknie zarysowała rdzeń skryptu organizacyjnego tej szkoły, jakim jest fenomen SPOTKANIA, który mieści w sobie zarówno dialog, autentyczność, zaangażowanie i spotkanie. Dla niej autorskie licea są - metaforycznie to ujmując - jak tkanina utkana ze spotkań, utkanych z zarówno pojedynczych niteczek, jak i tworzących na tej tkaninie cały wzór, który tworzy się dalej. Z każdą szkołą powstają nowe wzory.

 Wrocławska ALA ma już 25 lat, a więc jest dojrzałą placówką oświatową. W 2003 r. powstała jej młodsza "siostra" - ALA w Częstochowie. Nie jest bez znaczenia to, jak dochodziło do powstania tych szkół, bowiem podstawową zmienną niezależną je konstytuujących były właśnie personalno-egzystencjalne spotkania pedagogów.  

Najpierw powstało we Wrocławiu Społeczne Liceum Samorozwoju ASSA, którego twórców gościłem na I Międzynarodowej Konferencji "Edukacja alternatywna - dylematy teorii i praktyki" w Dobieszkowie k/Łodzi. To z niego wyrosło Autorskie Liceum Artystyczne, które wzmocniło kategorię samorealizacji dialogowo stymulowanym procesem wychowawczym, a w moim przekonaniu bardziej samowychowawczym, by nie utożsamiać jednak zachodzących w nim procesów z jakimś jednostronnym oddziaływaniem nauczycieli na uczniów.   

W 1997 r, powstało Liceum Ogólnokształcące Sztuk Plastycznych ALA, zaś w listopadzie 1999 r. powołano do życia Towarzystwo Edukacji Otwartej, które jest organem prowadzącym szkoły ALA.

Co ciekawe, powyższe liceum przyjmowało do siebie nie tylko dzieci artystycznie uzdolnione, ale było otwarte dla młodzieży niechcianej, niedostosowanej społecznie, wykluczanej z innych szkół ogólnokształcących.  Tu, w przestrzeni artystycznej wolności, mogli młodzi ludzie odnaleźć dla siebie miejsce i rozwijać się z pożytkiem własnym oraz społecznym. Młodzież kontestująca mogła odnaleźć się w alternatywnej szkole. 

Tym, co zadecydowało o przeformatowaniu pedagogii tych szkół, było - jak relacjonowała dzieje ALA pani Doktor - spotkanie nauczycieli tych szkół w 2005 r.   z ks. prof. Januszem Tarnowskim, który tę szkołę wówczas odwiedził. W 2006 r. wrocławska ALA staje się szkołą eksperymentalną pod opieką naukową DSW we Wrocławiu, zaś częstochowska osiąga ten status w 2008 r. i jest pod opieką naukową Akademii Jana Długosza w tym mieście (obecnie Uniwersytet)

Jak mówiła dr A. Sarnat-Ciastko: 

ALA musiała stać się szkołą eksperymentalną, by wprowadzić takie rozwiązania organizacyjne i dydaktyczne, które zasadniczo odbiegały od tych w szkołach ogólnodostępnych np. nie było tu drugoroczności. Uczeń nie tracił czasu rozwojowego, gdyby miał być odroczony z racji nieopanowania wiedzy i umiejętności. Natomiast stwarzano mu możliwość nadrabiania, wyrównywania braków bez tej strukturalnej przemocy. 

W 2006 r. powstało kolegium tutorów Towarzystwa Edukacji Otwartej. W 2008 r. rozpoczęto na szerszą skalę- ale tylko wśród rzeczywiście tym zainteresowanych gimnazjach - upowszechnianie nauczycielskiego tutoringu.  W 2011 r. założono w Częstochowie Autorskie Gimnazjum Artystyczne oraz rozpoczęto realizację nowego projektu edukacyjnego zatytułowanego "wychować człowieka mądrego", zaś szkoły ALA stały się wzorcowymi dla niego placówkami oświatowymi.

O tym, jak ukonstytuowano pedagogikę personalno-egzystencjalną w szkołach ALA świadczy nie tylko udostępniony po raz pierwszy fragment rozmowy ks. prof. J. Tarnowskiego z jej uczniem i nauczycielem-tutorem, ale także realizowany program (samo-)wychowawczy,  z którym każdy może się zapoznać zaglądając na web-strony tych placówek. 

Ich nauczyciele są otwarci na spotkania,  rozmowy, wymianę doświadczeń, natomiast jeśli ktoś mógłby mieć jakiekolwiek wątpliwości lub wiodła nim ciekawość, jak jest w tych szkołach naprawdę, to zapraszamy do zarejestrowania się i wzięcia udziału w wirtualnym (ze względu na pandemię) spotkaniu z pedagogami dialogu, tutorami w dn. 28 września. 


 Część II: Czy dialog w edukacji jest możliwy? Głos praktyki (uwarunkowania i efekty)

10:00 - otwarcie, przywitania oraz relacja z części I,


10:15 - Mariusz Budzyński - prelekcja pt. "Z doświadczeń 25 lat dialogu w ALA - czyli o tworzeniu warunków zwykłej miłości w szkole i tutoringu czyli w tutoringu szkolnym",


11:00 - ks. Julian Dzierżak, SDB - prelekcja pt. "Dialogiczny tutoring a podejście św. Jana Bosko w Liceum Salezjańskim",

- Agnieszka Guzik i Agnieszka Górecka - prelekcja pt. "Dialogiczny tutoring a podejście Marii Montessori",

e-mail 12:15 - Henryk Cichecki - prelekcja pt. "Dialog w szkole publicznej - czy to możliwe?",

13:00 - wymiar praktyczny pedagogiki dialogu - uwarunkowania i efekty - pytania i dyskusja,

13:45 - podsumowanie i zakończenie konferencji.


Udział w konferencji jest odpłatny. Bilet uprawniający do wstępu na oba dni kosztuje 50 zł od osoby. Zakup biletu: https://app.evenea.pl/event/857807-2/ 





22 września 2020

Dialog pokazuje, że możesz spotkać drugiego człowieka, jeśli jest ON dla ciebie ważny

 

Wczoraj odbyła się konferencja, którą zapowiadałem jakiś czas temu, by zachęcić  do udziału w niej osoby zainteresowane edukacją w dialogu. Pierwsza część debaty miała naukowy charakter, bowiem zaproszeni do niej prelegenci udzielali odpowiedzi na pytanie: Czy dialog w edukacji jest możliwy? Co sądzi na ten temat współczesna nauka? 

Konferencja odbywała się w 101 rocznicę urodzin ks. Janusz Tarnowskiego i 25 – lecie dialogicznej praktyki pedagogicznej w szkołach ALA (Autorskie Licea Artystyczne), których założenia odwołują się do twórcy polskiej pedagogiki personalno-egzystencjalnej.  Po raz pierwszy mieliśmy zarazem okazję do wyjątkowego wydarzenia medialnego, jako że otwierał deabatę materiał filmowy ilustrujący spotkanie dialogowe śp. ks. Profesora z uczniami i nauczycielami Autorskiego Liceum Artystycznego (ALA).  

Założyciel tej szkoły, ZNAKOMITY DYREKTOR ALA,  NAUCZYCIEL i NAUCZYCIEL NAUCZYCIELI, a zarazem kreator dialogicznego modelu tutoringu w edukacji szkolnej - Mariusz Budzyński  wraz z prezesem Instytutu Tutoringu Szkolnego Piotrem Nitą oraz liderami tego ruchu nowatorstwa pedagogicznego z różnych ośrodków w kraju - wspominał swoje pierwsze spotkanie z Mistrzem Dialogu na Uniwersytecie Łódzkim w 1998 r. w ramach Międzynarodowej Konferencji "Edukacja alternatywna - dylematy teorii i praktyki". 

Rzeczywiście ks. Profesor J. Tarnowski przyjeżdżał na wszystkie edycje organizowanej przeze mnie konferencji, począwszy od 1992 r. w Dobieszkowie, którą systematycznie inicjowaliśmy z zespołem Katedry Teorii Wychowania UŁ co trzy lata. Ostatnia, piąta edycja tej konferencji miała miejsce na kilka dni przed śmiercią ks. Profesora J. Tarnowskiego w Warszawie (organizatorem była wówczas zatrudniająca mnie Chrześcijańska Akademia Teologiczna w Warszawie). 



W 2012 r. ks. Profesor był już bardzo chory, chociaż jeszcze pół roku wcześniej zapowiadał, że uczyni wszystko, by włączyć się do naszych obrad. Na każdej z tych konferencji była specjalna sesja poświęcona pedagogice dialogu. Treść referatów ks. Profesora znajduje się w wydawanych po nich odrębnych publikacjach.  Jednym z efektów wspólnych spotkań stała się - jak wspomniał M. Budzyński - dalsza współpraca ks. Profesora ze szkołami ALA.  Tym samym spełniło się jedno z założeń międzynarodowych konferencji EA (edukacja alternatywna), by nauka służyła praktyce, a praktyka pedagogiczna oświetlała naukę.  Jest to zarazem namacalny dowód na to, że prawdziwe, egzystencjalne SPOTKANIE jest możliwe.    

Drugim, jakże fascynującym wydarzeniem  medialnym będącym dialogiem z pedagogami ALA - z okazji wczorajszej konferencji - była niedzielna homilia w Katedrze Parafii Archikatedralnej św. Stanisława Kostki w Łodzi  Jego Eminencji ks. abp. prof. Grzegorza Rysia, której treść niezwykle pięknie i głęboko nawiązuje do istoty dialogu w relacjach międzyludzkich. Dialog pokazuje, że drugi człowiek jest dla ciebie ważny

Gorąco polecam jej wysłuchanie. 




W następnym wpisie odniosę się do treści referatów prelegentów zaproszonych przez Organizatora i współtworzących tę konferencję Autorskie Licea Artystyczne i Akademickie we Wrocławiu, Centrum Rozwoju i Edukacji w Łodzi i Towarzystwo Edukacji Otwartej

20 września 2020

Bezobjawowa decentralizacja polskiego szkolnictwa, czyli kto podtrzymuje mit o decentralizacji

 

Dodaj podpis

Bardzo trudno jest przekonać zachodnich uczonych, że nie możemy dokonywać badań porównawczych między ustrojami szkolnymi, skoro są one osadzone w znacząco odmiennych strukturach politycznej determinacji. Znacznie wcześniejszymi od Anny Zalewskiej destruktorami polskiego szkolnictwa byli Mirosław Handke oraz premier Jerzy Buzek, bowiem załatwili sobie, swoim partyjnym kolesiom rozwiązania pozwalające na czerpanie korzyści z upozorowania decentralizacji polskiej oświaty.

Niestety, rzekomi badacze ze stopniami naukowymi przez lata utrzymywali, a inni bezmyślnie za nimi to powtarzają, że w Polsce mamy decentralizację oświaty. Tymczasem ustrój szkolny wcale nie jest zdecentralizowany, a szkoły i przedszkola nie są autonomicznymi podmiotami, w których profesjonalnie przygotowani do zawodu nauczyciele mogliby realizować podstawy programowe kształcenia ogólnego. 

Nie ma decentralizacji, gdyż nadal mamy w Polsce system centralistyczny, o czym wie każdy nauczyciel i dyrektor szkoły. Natomiast nie wie i nie rozumie istoty zakorzenionego od lat fałszu opinia publiczna. W micie decentralizacji utrzymywani są także studenci kierunków nauczycielskich i pedagogicznych przez tych nauczycieli akademickich, którym nie chce się refleksyjnie, naukowo, w trosce o prawdę dociekać istoty rzeczy. 

W 2012 r. ukazała się publikacja prof. UW Jana Herczyńskiego, która wyrządziła więcej zła, niż dobra (Decentralizacja oświaty polskiej: stan obecny i wyzwania na przyszłość, 2012). Autor bowiem nie zadał sobie trudu, by dokonać rzetelnej analizy politycznej systemu oświatowego. Nic dziwnego, że wypisuje bzdury, które dobrze służą już od ponad dwudziestu lat kolejnym szefom resortu edukacji i nominujących je na to stanowisko partii władzy.

Dla J. Herczyńskiego dowodem na decentralizację są następujące wydarzenia polityczne: 

1993 – dobrowolne przejęcie szkół podstawowych przez gminy

1996 – obligatoryjne przejęcie szkół podstawowych

1999 – przejęcie szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych przez powiaty

2000 – wprowadzenie obecnego algorytmu podziału subwencji. 

Profesor UW nie rozumie, że tak wygodne dla centralizmu rozwiązania, które mają połowiczny charakter, de facto nie decentralizują tego, co jest kluczowe dla procesu kształcenia i wychowywania młodych pokoleń. Nie wystarczy bowiem przekazać placówek państwowych w zarządzanie samorządów terytorialnych, skoro i tak wszystkie regulacje ich dotyczące są nadal w rękach centralnej władzy partii politycznej. 

Nie rozumie tego naukowiec z tak znakomitego uniwersytetu? Czy może z innych powodów było mu na rękę sprzyjanie temu, by nie pisać, że do decentralizacji de facto nie doszło? To, że nie doszło, nie ma wątpliwości. Kiedy nauka służy polityce, a raczej politykom, to uczestniczy w zakłamywaniu rzeczywistości, a co gorsza utrwala fałszywe przeświadczenie o czymś, czego w istocie nie ma.    

W czasie piątkowej konferencji UMK w Toruniu nawet prof. Zbigniew Kwieciński - po moim referacie - jakże trafnie przypomniał wszystkim uczestnikom naukową - a nie propagandową w stylu powyższego autora - wykładnię tego, na czym polega destrukcyjny związek między nauką a władzą polityczną. Przywołał rozprawy z lat 30. XX w. (sic!) prof. Kazimierza Sośnickiego i prof. Sergiusza Hessena.  Czytajcie drodzy studenci, nauczyciele i dyrektorzy publicznych placówek oświatowych naukowe, a nie pseudonaukowe, propagandowe analizy polityki oświatowej w Polsce. 

Gdyby polski system szkolny był zdecentralizowany, to nie miałaby w nim miejsca dwuwładza, schizoidalność zarządzania w modelu TOP-DOWN, z góry  - na dół. Tymczasem tak jednostki samorządu terytorialnego, jak i wszystkie placówki publiczne są całkowicie uzależnione od partyjnych interesów i decyzji rządu, od ustalanych przez większość parlamentarną (tożsamą z partią władzy i jej "ogonkami", którym czasami "troszeczkę zrywa beretkę" - cyt. za J. Brudzińskim). Dyrektorzy przedszkoli i szkół wcale nie mają autonomii, a tym bardziej zatrudniani przez nich nauczyciele! 

Schizoidalne władza oświatowe (odrębny organ prowadzący placówki i odrębny - a najczęściej kontestowany przez JST - nadzór pedagogiczny) nie podlegają żadnej kontroli społecznej, a zatem mogą autorytarnie (co zresztą czynią) rozstrzygać o tym, jak mają funkcjonować powyższe placówki, w co mogą być wyposażone, kogo mogą zatrudniać i jak opłacać, w jaki sposób ma być realizowany program kształcenia i wychowania, kto może a kto nie w nim partycypować, jak ma wyglądać organizacja roku szkolnego itp., itd.  

Tymczasem prof. J. Herczyński wypisywał w 2012 r. bzdury na temt rzekomych sukcesów polskiej decentralizacji, o czym mają świadczyć: inwestycje w szkoły, stabilność finansowania, reforma gimnazjalna, wyniki PISA, autonomia organów prowadzących, cywilizacyjny postęp stanu i wyposażenia szkół (nieprzeciekające dachy, działające toalety, suche i czyste pomieszczenia, szczelne okna), skokowy postęp wyposażenia szkół (np. komputery). 

Okres zamknięcia szkół i przedszkoli wiosną tego roku unaocznił brak powyższych sukcesów i skutki braku decentralizacji. Po 30 latach transformacji ustrojowej Polska oświata nie wyszła ze stanu demokracji nieskonsolidowanej. Cechuje ją niski poziom strukturalnej integracji, niewielki zakres uzgodnień normatywnych i traktowanie ustroju szkolnego jako środka do realizacji interesów dominującej w danym okresie partii władzy politycznej. Nie powstały mechanizmy i formy kontroli społecznej. Nie ma rad szkolnych, nie ma terenowych rad oświatowych i Rady Edukacji Narodowej, nie istnie Samorząd Zawodowy Nauczycieli. 



To, co ma miejsce w Sejmowej Komisji Edukacji nadaje się na kabaret, ale nie na poważne podejście do oświaty i wyraz rzeczywistej troski o młode pokolenia i ich nauczycielskie kadry. Jak przeczytałem stenogram z posiedzenia tej Komisji w dn. 18 sierpnia br., to nie mogłem uwierzyć w to, że była ministrzyca Platformy Obywatelskiej nie wyciągnęła wniosków i niczego się nie nauczyła po klęskach wyborczych swojej formacji. 

Krytykując pseudooświatową politykę PiS w wydaniu Dariusza Piontkowskiego była ministrzyca mówiła m.in.: 

Szkoły nie były przygotowane do takiego sposobu prowadzenia zajęć, nie tylko od strony merytorycznej, bo z tą stroną nauczyciele dość szybko sobie poradzili, lecz przede wszystkim chodziło o stronę techniczną – dostęp do sprzętu, zorganizowanie tego w taki sposób, aby każdy uczeń miał szansę uczestniczenia w zdalnym nauczaniu.

Ile milionów wydano z budżetu państwa na wyposażenie szkół publicznych w latach 2007-2015? Ile środków wydatkowano na tzw. szkołę cyfrową? Już zapomniała o działaniach przestępczych w ramach tych programów z udziałem pracowników Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli?  

Jeszcze lepiej od niej kłamał minister edukacji D. Piontkowski, który przywołując ostatnią edycję międzynarodowego pomiaru osiągnięć szkolnych piętnastolatków (PISA) stwierdził z charakterystyczną dla siebie bufonadą: 

Przedstawię trochę danych dotyczących tego, jak wygląda dostęp do sprzętu, do komputerów i internetu w Polsce. Mamy różne dane w obiegu publicznym. Międzynarodowe dane przygotowane przez OECD przy okazji badań PISA wskazują na możliwość dostępu do komputera przez uczniów. Proszę zauważyć słupek, który wskazuje, że Polska jest jednym z najbardziej dostępnych internetowo i komputerowo państw w Europie i na świecie. Naprawdę nie musimy się wstydzić.    

Wstydzić się powinien mówiący to minister edukacji, bowiem badania PISA nie są wiarygodnym źródłem dla głoszenia takich tez (bzdetów). Po pierwsze, uczestniczy w pomiarze PISA ok. 5 tys. losowo wybranych uczniów tylko w tej grupie wiekowej (nic nie wiemy na temat ich zasobów materialnych i wyposażenia w domu w sprzęt komputerowy), a po drugie, niektórzy kuratorzy oświaty wraz z dyrektorami wylosowanych szkół zatroszczyli się o to, by ów rzekomo reprezentatywny dobór losowy został nieco "podkręcony" - jak ma to miejsce u niektórych sprzedawców używanych samochodów, którzy redukują liczbę przejechanych kilometrów. 



Zejdźmy wreszcie na ziemię, przestańmy okłamywać społeczeństwo, które utrzymuje ze swoich podatków takich ignorantów na resortowych stanowiskach wraz z ich urzędnikami. Poseł PiS Joachim Brudziński przyznał, że w istocie większościowa partia władzy w Sejmie, jaką jest Prawo i Sprawiedliwość - obsadza w instytucjach państwowych osoby do pełnienia funkcji, które niejednokrotnie przerastają ich możliwości, doświadczenie czy kompetencje. Nareszcie wypłynęła szczera prawda.