19 kwietnia 2020

Edukacja w systemie awaryjnym




Zwolennikom merytorycznej analizy sytuacji edukacji szkolnej w okresie pandemii, podobnie jak i ziejącym "nienawiścią" do profesora Aleksandra Nalaskowskiego (jego do niedawna jeszcze koleżankom i kolegom profesorom, także z KNP PAN) polecam wywiad, jakiego udzielił jednej ze stacji telewizyjnych. Mimo wszystko warto posłuchać nie tyle po to, by odreagowywać własne kompleksy, uprzedzenia, różnice światopoglądowe itp., z którymi wiele osób nie może sobie poradzić, ale by zacząć może wreszcie myśleć o tym, CO BĘDZIE Z POLSKĄ EDUKACJĄ PO PANDEMII?

Rzecz jasna, nikt z polityków nie jest w stanie samodzielnie i uczciwie powiedzieć, kiedy ów okres nastąpi, bo jeden mówi, że klasyczna edukacja szkolna nie zostanie już przywrócona do wakacji, a inni powiadają, że się zobaczy tuż przed wyborami prezydenckimi, ale chyba jesienią będzie powrót zachorowań... A zatem przerwa może potrwać do ok. dwóch lat, aż wszyscy zostaną zaszczepieni (oczywiście, ci, którzy dożyją) itd. Nie mówcie o szkole, ale o wyborach, bo to jest w tej chwili najważniejsze wydarzenie w naszym kraju.

Wywiad z profesorem A. Nalaskowskim nie dotyczy prognoz walki z COVID-19, ale dotyka niesłychanie ważnych kwestii, a mianowicie:

1. Czy edukacja domowa może zastąpić, wyprzeć edukację szkolną?

2. Jaka jest skuteczność, wartość, sensowność rodzinnej (auto-)edukacji w okresie zamknięcia szkół?

Rozmowa z Profesorem kończy się pytaniem o los edukacji akademickiej, skoro odszedł (a może jednak zdezerterował przed odpowiedzialnością za zniszczenie universitas) minister Jarosław Gowin?

Posłuchajcie, bo mimo wszystko - warto. Warto zastanowić się nie nad tym, kiedy uczniowie wrócą do szkoły, tylko po co mają do niej wracać? Kluczowe jest sięgnięcie do teorii kształcenia - pedagogicznych/dydaktycznych, psychologicznych i socjologicznych, by przestać wmawiać społeczeństwu, że nauka nie zna odpowiedzi na tak banalne pytania!

Odpowiedzi nie znają jedynie populistyczni, demagogiczni, tchórzliwi i cyniczni politycy w obozie władzy i opozycji. Ani pani Anna Zalewska, ani Dariusz Piontkowski nie pokazali w TVP mistrzowskiej lekcji w ramach swoich kwalifikacji. Tak, tak, po obu stronach mamy "chore jelita polityczne", bezwzględne w swojej trosce o władzę, której nie oddadzą zgodnie z danym przed laty przyrzeczeniem. Nóżkami już przebierają w opozycji ci, którzy niszczyli polską edukację czerpiąc z niej osobiste korzyści, a teraz czekają na swój powrót do MEN.

Od wielu lat nie mówi się już w Polsce o polityce jako racjonalnej trosce o dobro wspólne, tylko jako o uzasadnionej walce o władzę - o jej zdobycie, utrzymanie lub odzyskanie. Poziom degeneracji polskich polityków, ich ucieczki od jakiejkolwiek racjonalności został powstrzymany jedynie w sferze biologicznej, fizjologicznej, toteż zaczęli wreszcie rozumieć, że nie znają się na medycynie, na leczeniu, na opiece pielęgniarskiej.

Nawet do sieci wrzuca się wyrwane z kontekstu myśli wybitnych uczonych w poniższym stylu, by z jednej strony wyśmiewać kolejnych młodych-dorosłych wiceministrów, a z drugiej utrzymywać w społeczeństwie przekonanie, że właśnie im większy ignorant, tym lepiej. No to czekajcie aż kolejnemu prawo - lub lewoskrętnemu spadnie jabłko na głowę. Zapewne będzie to polskie jabłko, chociaż kto wie, czy nie chińskie?


18 kwietnia 2020

Dydaktyka paliatywna to nie tanatopedagogika

Kiedy dowiedziałem się o teoretycznej koncepcji współczesnej dydaktyki określanej mianem DYDAKTYKI PALIATYWNEJ sądziłem, że mamy tu do czynienia z wiedzą z zakresu tanatopedagogiki. Tymczasem autor neologizmu - AXEL KROMMER wykorzystał metaforę paliatywnej opieki do wyjaśnienia zachodzącej na świecie rewolucji, z jaką mamy do czynienia właśnie w dydaktyce w wyniku zmian technologicznych i technicznych. Jego punkt widzenia jest odpowiedzią na pytanie, w jaki sposób media zmieniają wiedzę i uczenie się.

Dygitalizacja - zdaniem A. Krommera - radykalnie zmieni uczenie się w dotychczasowym systemie szkolnym. Częściowo doświadczamy tego boleśnie właśnie teraz, w okresie przymusowej kwarantanny i zamknięcia szkół. Nagle, wszyscy nauczyciele, ich uczniowie i rodzice uświadomili sobie, że NOWE MEDIA W HOMESCHOOLINGU (EDUKACJA DOMOWA) są jedynym ratunkiem, a zarazem darem ponowoczesnego świata, dzięki któremu nie musi być przerwany tradycyjny proces uczenia się.

W okresie pandemii zaczęto zdawać sobie sprawę z tego, że tradycyjna szkoła z systemem klasowo-lekcyjnym, prowadząca edukację w paradygmacie dydaktyki opartej na wynalazku Gutenberga, druku, książek, materiałów pisanych, które zawierają hidden curriculum (ukryty program indoktrynacji), wchodzi właśnie w stan agonii, jest dotknięty śmiertelną chorobą. Tak kończy się SZKOŁA ANALOGOWEGO PARADYGMATU.

Nadchodzi szkoła EDUKACJA TURINGA (od nazwiska jednego z twórców informatyki), ale zanim to nastąpi, zanim upadnie dotychczasowy system szkolnej edukacji, społeczeństwa muszą przejść przez fazę kryzysu, w której właśnie się znaleźliśmy. Już wiemy - jak twierdzi A. Krommer - klasyczna szkoła weszła w stan terminalnej choroby. Musi umrzeć, zejść z tego świata w takim właśnie wydaniu, które jeszcze usiłuje się ratować na wszelkie możliwe sposoby. Do tego potrzebna jest dydaktyka paliatywna (łac. pallium „płaszcz”).





Otulamy jeszcze płaszczem dobroci, spolegliwości, nieutulonego żalu szkołę jako chorego pacjenta znajdującego się w terminalnym (paliatywnym) stadium nieuleczalnej choroby. Celem dydaktyki paliatywnej nie jest wyleczenie chorej szkoły, patologicznej, nieskutecznej edukacji, ani też zatrzymanie procesu chorobowego, ale przede wszystkim rolą DYDAKTYKI PALIATYWNEJ jest poprawienie jakości życia nauczycieli i uczniów w tym stadium choroby, by przejść do nowego życia.

Uzyskuje się to przez: złagodzenie objawów choroby, a więc tłumaczenie, że szkoła musi boleć dla dobra każdego dziecka; przez likwidację bólu, kiedy udaje się m.in.: usunąć ze szkół toksycznych nauczycieli, zabronić korzystania z notebooków, smartfonów czy telefonów komórkowych, wyeliminować prace domowe, zastąpić stopnie szkolne ocenami opisowymi, zlikwidować testy, rywalizację między uczniami itp. Nadal jednak szkoła będzie w tej postaci umierać.

Szkołę toczy złośliwy nowotwór nieprzystawania do ponowoczesnego świata, do wirusa, który sukcesywnie niszczy jej komórki, osłabiając organizm i wykazując tym samym jego niezdolność do samoobrony. System immunologiczny szkoły zarządzanej centralistycznie, politycznie (partyjnie), odgórnie, w trybie systemu klasowo-lekcyjnego już jest tak chory, że nie da się go uratować. Jedyne co można uczynić, to otoczyć paliatywną opieką dydaktyczną odchodzącą edukację, otulić ją płaszczem wyrozumiałości, żalu, ale i życzliwymi dla niektórych nauczycieli czy podręcznikowych treści wspomnieniami.

DYDAKTYKA PALIATYWNA ma pomóc nauczycielom, uczniom i rodzicom w rozstaniu się z tradycyjną edukacją na rzecz uczenia się konektywistycznego, konstruktywistycznego, uczenia się z pomocą nauczycieli jako lekarzy ludzkich dusz, bo tutorami, przewodnikami, facylitatorami pokonywania przez uczniów kolejnych etapów zdobywania wiedzy i umiejętności. Dydaktyka paliatywna przedłuża jeszcze żywot szkoły wyposażając uczniów w media, które zastępują tabletem wydrukowane podręczniki, a tablicę szkolną z kredą i ścierką - tablicą interaktywną.

Jak pisze A. Krommer:

Życie szkoły podtrzymuje jeszcze monopol na wydawanie świadectw. Kto chce studiować, musi uzyskać świadectwo maturalne. Tak długo, jak długo jeszcze będą uznawane te certyfikaty, uda się utrzymać szkołę przy życiu. Kiedy jednak zaniknie wiara w szkołę, zniknie też ona jako instytucja. Szkoła jest - podobnie jak pieniądz - częścią społecznej rzeczywistości uzależnioną od zbiorowego interesu (por. Searle 2010): Szkoły są tak długo szkołami, jak długo wierzymy w to, że one są szkołami. W międzyczasie wiele firm stosuje własny system weryfikacji kadr, nie ufając już świadectwom szkolnym, co tylko potwierdza zbliżający się koniec powyższego paradygmatu szkoły.

Paliatywna dydaktyka oznacza otulenie starych zasad pedagogicznych teoretycznymi koncepcjami uczenia się z zastosowaniem digitalnych technik. Fatalny dla uczniów system nauczania frontalnego jest wypierany przez możliwość serfowania w sieci i korzystania z programów medialnych YouTube oraz rozwiązywaniu zadań-testów na zasadzie bodziec-reakcja, kiedy można błyskawicznie otrzymać informację zwrotną o poprawności rozwiązania zadania czy popełnionym błędzie. W sensie historycznym nie jest to żadna nowość, bowiem już Skinner wyjaśniał w 1954 r. funkcje maszyn dydaktycznych (Teaching Machine).


(źródło: Paradigmen und palliative Didaktik. Oder: Wie Medien Wissen und Lernen prägen, 2019)





17 kwietnia 2020

Dobre myśli - ponadczasowe idee na trudne czasy - pod rozwagę politycznym hipokrytom


Dzisiejszy wpis dedykuję nie tylko tym, którzy mienią się chrześcijanami, konserwatystami, ale także i ich oponentom ziejącym jadem nienawiści. Katolicy postępują tak wbrew nauce społecznej Kościoła katolickiego, także na łamach prasy narodowo-katolickiej czy w innych mediach. Uprawiają społeczną krucjatę wrogości i nienawiści.

W tym roku akademickim Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie obchodzi Jubileusz dwudziestolecia, ale jego początki sięgają 1954 r., kiedy to powstała Akademia Teologii Katolickiej (ATK). To tę akademię przekształcono ustawą sejmową w uniwersytet państwowy. "Aktualnie uczelnia kształci około 10 000 studentów i doktorantów na 43 kierunkach studiów, posiada 13 uprawnień do nadawania stopnia doktora oraz 10 uprawnień do nadawania stopnia doktora habilitowanego". Jedno z uprawnień do nadawania stopnia naukowego doktora habilitowanego w dziedzinie nauk społecznych posiada ta Uczelnia dla dyscypliny naukowej - pedagogika.

Uczelnia ma piękną historię i akademickie tradycje sięgające swoimi korzeniami do Uniwersytetu Warszawskiego, na którym powołano w 1816 r. Wydział Teologiczny. Pragnę jednak dzisiaj przywołać wybrane myśli patrona UKSW - Prymasa Tysiąclecia kardynała Stefana Wyszyńskiego (3.08.1901-28.05.1981). Autorka znakomicie napisanej biografii Prymasa - Ewa K. Czaczkowska syntetycznie ujęła w swoim wprowadzeniu życie wybitnego Polaka:

"Urodził się, gdy Polska była jeszcze pod zaborami. Przeżył dwie wojny i powstanie warszawskie, widział śmierć, cierpiał głód i tułaczkę. W dzieciństwie przeżył śmierć matki. Przez długie lata zmagał się z chorobą" (s.30).

Książka o kardynale Stefanie Wyszyńskim pozostawi głęboki ślad w każdym czytelniku, który przeżył przynajmniej większość z czasu jego życia i działalności religijnej, patriotycznej, charytatywnej. Szczególnie teraz, kiedy doświadczamy kontrrewolucyjnej zmiany politycznej i aksjonormatywnej w życiu społeczno-politycznym, poglądy Prymasa Tysiąclecia są kluczowe ze względu na ich głębokie zakorzenienie nie tylko w losach i doświadczeniach z okresu okupacji i dramatycznego pozbawienia go przez reżim minionego ustroju prawa do przewodzenia Kościołowi katolickiemu w naszej ojczyźnie.

Dla współczesnej pedagogiki życie, dokonania, myśli i nauczanie Prymasa wpisują się w wyjątkową, a wciąż badaną przez współczesnych humanistów tradycję rozwoju nauki społecznej Kościoła katolickiego oraz w jej zakresie także pedagogiki chrześcijańskiej, która miała swoich mistrzów w okresie II Rzeczypospolitej. Mój wybór obejmuje kilkanaście cytatów ze względu na ich ponadczasowy charakter:

* "Wolność narodu wspiera się na wolności osoby ludzkiej. Wolność osoby jest więc początkiem wolności narodu i państwa" (s. 290);

* "Czy państwo musi wszystko wiedzieć, co czyni obywatel? Przecież takie państwo staje się więzieniem, nie jest już demokracją" (s. 339);

* "Zapewne nie wszystkie [przemiany społeczne] dadzą się pogodzić z katolicką nauką społeczną. Inne są zbyt bolesne dla człowieka pracującego, który dość często ma wrażenie, że jest niewolnikiem nowoczesnych faraonów i wszechwładzy państwa (...) Idzie tylko o uchronienie się od niebezpieczeństwa etatyzacji i biurokratyzmu, który z obywatela czyni niewolnika i zwierzę spożywcze" (s. 155);

* "Jeżeli uprawnienia obywateli, zagwarantowane w Konstytucji PRL, zależne są od jednego człowieka, to mamy do czynienia z ustrojem totalitarnym, a obywatele są niewolnikami jednego człowieka" (s. 339);

* Kościół żyje przez dwadzieścia wieków na ziemi dzięki temu właśnie, że umiał skupiać wokół siebie ludzi i budować przyszłość, choćby na ostatnim kamieniu dobra, jaki pozostał jeszcze w duszy, (…) że umiał stanąć przy człowieku, choćby ten stał pod szubienicą (s. 140);

* (...) niszczenie religii prowadzi do erozji moralności w życiu społecznym i ekonomicznym, a zatem obraca się przeciw całemu społeczeństwu; próby niweczenia Kościoła są równocześnie zamachem na ludzką uczciwość, prawość, sumienność i wzajemne zaufanie, do którego chrześcijaństwo nieustannie wychowuje swoich wyznawców" (s. 338);


* "Być świadkiem sloganowego kłamstwa, ciasnoty i tupetu półinteligenckiego - nie jest łatwo" (s. 340);

* "Jeżeli otwierają drogę, jeżeli dają trybunę, i to nie byle jaką, bo sejm, jeżeli nie stawiają warunków, jeżeli obiecują, że nie będą cenzurować przemówień poselskich - to nie wolno odmówić. Musicie wejść i demonstrować, że reprezentujecie inną kulturę, że jesteście z innego świata. Nie miejcie tylko zbyt wielkich złudzeń. Ale musicie mieć odwagę, by zaryzykować. Oraz odwagę, by odejść, gdy taka będzie potrzeba" (s. 347);

* Nie ma większego nieszczęścia dla Narodu, jak społeczeństwo zastraszone, milczące, niezdolne do wyznania prawdy!

* "Cóż bardziej dzikiego, jak wypędzać religię ze szkół, przedszkoli, dlatego, że władcy nie uczyli się religii lub stracili wiarę? (s. 75);

* "Rozluźnienie dyscypliny, demoralizacja, która w czasie wojny dotknęła całe społeczeństwo, jak widać, nie ominęła także duchowieństwa (...). Myśmy się stali "Kościołem siedzącym", zarośliśmy jak kamień w lesie, zatyło serce nasze, boimy się zmian, choć ciągle biadamy na miejsce zasiedzenia jak Hiob na nawozie. (...) Trzeba nam wrócić do obyczajów apostolskich! więcej ruchu, więcej wędrówki od wsi do wsi, od chaty do chaty! Niech plebanie nie będą twierdzami niedostępnymi, obrośniętymi krzewami, pośród których trudno znaleźć furtkę!"(s. 80);

* "Partia nie ścierpi najdrobniejszej samodzielności myślowej [...] nie można "dwóm panom służyć"" (s. 364);

* "Sprawować władzę to znaczy z pokorą służyć człowiekowi" (s. 365);

* (...) pytany o skonfiskowane kościelne majątki, mówił: "bardzo dobrze, że nam je zabrali. Majątki nie są nam potrzebne. Dzięki temu możemy się skupić na pracy duszpasterskiej" (s. 117);

* „życie społeczne tym większą ma wartość, im lepiej szanuje” istniejące w nim odrębności, im lepiej umie harmonizować i zespalać różne wspólnoty, które tworzą się, by zrealizować szczegółowe cele i potrzeby człowieka: gospodarcze, społeczne, kulturalne, religijne i moralne. Wzywał też do zachowania jedności, bo większą mądrością jest „jednoczyć niż rozbijać” (s. 72-73);

* "A więc nie jątrzyć, nie dzielić ludzi, nie przeciwstawiać ich sobie, nie wywoływać przygnębienia. Ale raczej godzić i uspokajać, jednoczyć i łączyć, zespalać w obliczu Boga, podnosić na duchu i dźwigać. (s. 140);

* Z powodu odmienności przekonań "nikt nie może być zniesławiony jako wróg. Doszukiwanie się wrogów w ludziach dlatego tylko, że dobra narodu pragną wedle swoich odmiennych przekonań, nie służy moralności społecznej i pozbawia naród wielu szlachetnych sił i inicjatyw" (s. 368);

* "lepiej umrzeć z głodu w kruchcie kościoła, niż dzielić władzę z bezbożnymi" (s. 141);

* "większości katolickich inteligentów brakuje kręgosłupa moralnego. Gotowi są iść na układy z komunistyczną władzą, dając się nawet użyć przeciw Kościołowi (...) wielu ludzi załatwia biurokratyczne obstalunki ideowe komunizmu (...) tworzy się warstwa ludzi tchórzliwych, którzy pospolite tchórzostwo, zamykające im usta przed wyznaniem prawdy, nazywają roztropnością. Jest to szkodliwe (s. 383);


* "Byłbym złym pasterzem i moglibyście słusznie nie słuchać głosu mego, gdybym od was żądał miłości i przebaczenia wszystkim nieprzyjaciołom, a sam nie stosowała się do tego przykazania. Stosuję się do niego w pełni i nikogo na świecie nie uważam za swojego wroga, bo w sercu moim nie znajduję żadnego uczucia wrogości do nikogo" (s. 387); "Ciągle was pouczam, że ten zwycięża – choćby był powalony i zdeptany – kto miłuje, a nie ten, który w nienawiści depce. […] Kto nienawidzi, już przegrał! (s. 395).

* "Musimy bardzo uważać, by nie pójść na konformizm. Kompromis musi być do ut des - daję, abyś dawał, ale nie dalej" (s. 621).

* "Partię trzeba leczyć" (...) ale większość nie pójdzie na dietę leczniczą, nie rozstanie się z malwersacjami, ze złodziejstwem, z wygodnymi willami i świadczeniami "lewymi czy prawymi" (...) Postęp nie jest dziełem partii, tylko narodu; musi zerwać z korupcją i z życiem na koszt kasy Państwa; musi się rozprawić ze złodziejami dobra publicznego; musi wypowiedzieć wojnę korupcji, defraudacjom i urządzaniu się "towarzyszy" na koszt Państwa; musi poprawić swój stosunek do społeczeństwa, do narodu i do praw obywatelskich ludzi; musi pozyskać zaufanie społeczeństwa. (s. 639).

Patrzcie, jak nic się nie zmieniło w tym zakresie w naszym kraju.