25 stycznia 2020

Członkowie komisji habilitacyjnej - nie widzą, nie słyszą, nie mówią?


Czytam recenzję z negatywną konkluzją habilitacji z nauk społecznych. Nie, nie dotyczy to pedagogiki, dzięki czemu mam poczucie, że u nas nie jest aż tak źle, chociaż także źle bywa.

Nie ma to znaczenia, z jakiej dyscypliny naukowej jest ta recenzja. Kluczowe wydaje się poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, jak to jest możliwe, że jeden z profesorów od początku do końca akcentuje same słabości, fundamentalne wprost błędy, a pozostali członkowie komisji zachowują się tak, jakby ów recenzent spadł z Księżyca, albo opowiadał bajki?

Przykład? Proszę bardzo, z mojego uniwersytetu:

* "Na dorobek publikacyjny habilitanta składa się 28 opracowań..." . Hmmm, opracowania chyba nie są tekstami naukowymi? Chyba, że jest to taka dyscyplina, w której opracowania stanowią o naukowym charakterze badań.

* "Nie jest to dorobek znaczący". Nieznaczący? To po co składał wniosek? Na co lub na kogo liczył?

* "8 artykułów dotyczy problematyki, której autor poświęcił swoją rozprawę doktorską". Ja widać, niektórzy usiłują dwukrotnie być nagradzani za to samo. Okazuje się, że habilitant obronił dysertację doktorską, a potem publikował na podstawie jej treści artykuły, by wykazać je jako podoktorskie. Istotnie, są podoktorskie w sensie temporalnym, ale treściowo ...? Czy ktoś taki spełnia - zdaniem krytyków wyłuszczających tego typu patologię - wymagania etyki nauczyciela akademickiego?

* "Zakres zainteresowań naukowych habilitanta jest bardzo wąski". Tu bym polemizował z krytycznym recenzentem. W końcu wąska specjalizacja może prowadzić do istotnych dla nauki odkryć. Tak jest np. w medycynie.

* "Autor podaje definicję, którą sam rozumie opacznie". No cóż. Zdarza się. To psycholodzy zachęcają, by czytać opacznie, a nóż się coś odkryje.

* "Habilitant nie wprowadza w swojej analizie niczego nowego i odkrywczego". To jednak jest poważna wada monografii, skoro nie stanowi żadnego wkładu w naukę, tylko powtarza to, co już wszyscy wiedzą.

* "Autor powinien rozpocząć swoje rozważania od... ". Tu chyba recenzent przesadził, bo nie jest opiniodawcą wydawniczym. Skoro książka już się ukazała, to trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy fakt rozpoczęcia jakiegoś rozdziału od rozważań ... ma sens, wartość poznawczą, logiczną itp.?

* "Autor w swojej analizie koncentruje się wyłącznie na .... . Nie uwzględnia w zasadzie... . Niespełnienie tych warunków uniemożliwia... ". Mamy tu podobną krytykę, jak powyżej, tzn. strukturalnie -logiczną, ale i częściowo merytoryczną. Autor powinien jednak napisać o czymś, czego brak źle świadczy o jego wiedzy.

* "Nie mogę się zgodzić z tak sformułowanym problemem badawczym." To już jest poważny zarzut, tym bardziej że recenzent wyjaśnia, dlaczego nie zgadza się z tak sformułowanym problemem. Co gorsza, jak dalej stwierdza ów profesor: "Treść i konstrukcja pracy została podporządkowana temu błędnemu założeniu".

* "Autor rozważa problemy powszechnie znane z literatury i nie wprowadza tu żadnych nowych, oryginalnych tez". Ba, recenzent nawet cytuje owe banały. Czyżby dla pozostałych musiały być nowe i oryginalne? Mogłoby to źle świadczyć o stanie ignorancji pozostałych członków komisji habilitacyjnej.

* "Nie można zgodzić się, iż odkrywcze jest stwierdzenie autora, że..., gdyż jest to powszechnie znane". Tym samym habilitant odkrywa dawno odkrytą Amerykę.

* "Habilitant wrzuca swoje analizy do jednego worka". To pewnie ma problemy z segregacją śmieci, albo woli płacić za niesegregowane odpady. Stać go na to.

Po tylu błędach w jednej tylko monografii habilitacyjnej, po ewidentnych problemach autora z materią, która go przerosła, profesor formułuje w konkluzji postępowania habilitacyjnego opinię negatywną uważając, że habilitant nie spełnił wymogów ustawowych. Nie powinien być samodzielnym pracownikiem naukowym.

No tak, ale od czego są inni recenzenci i członkowie komisji? Nie widzą, nie słyszą, nie mówią? Pewnie coś tam mówili, skoro wniosek został przegłosowany na TAK i rada wydziału habilitowała owego akademika.

Czy nie mają ptoblemu z goleniem się profesorowie, którzy w radzie wydziału głosowali ZA nadaniem stopnia doktora habilitowanego? A co panie profesor protestujące z feministycznej perspektywy, że wśród profesorów jest więcej mężczyzn? Jak może oceniać innych dziekan tego wydziału?

Jak się okazuje niektórzy doktorzy ze Śląska nie mieli takiego szczęścia, więc nie pozostaje im nic innego, jak prowadzenie walki z wiatrakami w postaci pseudonaukowego odwetu. Pseudonaukowcom trudno jest znieść to, że innym los bardziej sprzyjał. Wcale im się nie dziwię. Też byłoby mi przykro, ale wziąłbym się do pracy naukowej, by poprawić i przekonać kolejne gremium, że jednak stać mnie na więcej niż staczanie się w fałszowanie rzeczywistości i pomniejszanie tych, którzy napisali prawdę o ich naukowym kiczu. To, że inni byli nierzetelni, nieuczciwi, albo niekompetentni? No cóż. Taki mają habitus. Ten zaś reprodukuje się z pokolenia na pokolenie...

24 stycznia 2020

Czy należy, a jeśli tak, to kto powinien ponaglić recenzenta wniosku habilitacyjnego?


Habilitanci, którzy złożyli wnioski o wszczęcie postępowania w ub. roku muszą uzbroić się w anielską cierpliwość. Obowiązująca ich do 30 .04.2019 r. ustawa o stopniach naukowych i tytułach naukowych z 2003 r. (z późn.zm.) wprowadziła sześciotygodniowy termin procedowania recenzenckiego. Jest to jednak - biorąc pod uwagę podział terminów ze względu na skutki prawne - termin porządkowy (instrukcyjny), a nie termin zawity. Oznacza to, że przygotowanie recenzji po tym terminie nie czyni jej nieskuteczną. Osoba otrzymująca zadanie napisania recenzji osiągnięć naukowych kandydata powinna wykonać je w ciągu sześciu tygodni, ale jeśli tego nie uczyni, nie można tego zakwestionować czy zaskarżyć.

Musiałaby wykonać zadanie w ciągu 6 tygodni, gdyby ów termin był zawity, ale takim on nie jest. Tym samym przewodniczący komisji habilitacyjnych mogą jedynie prosić dziekanów, a obecnie przewodniczących organu uczelnianego upoważnionego do nadawania stopni naukowych w ramach danej dyscypliny naukowej, by stosownym pismem czy telefoniczną rozmową wpłynęli na recenzenta, który znacząco przekracza ów termin.

Ustawodawca prawdopodobnie wprowadził przed 9 laty termin instrukcyjny licząc się z tym, że recenzent może potrzebować znacznie więcej czasu na rzetelne i obiektywne sporządzenie recenzji. Osiągnięcia habilitantów są nieporównywalne nie tylko ilościowo, objętościowo, ale także ze względu na zastosowane przez nich metody badań, co do których poprawności mogą rodzić się wątpliwości.

Są też zdarzenia losowe (np. choroby) czy przysługujące nauczycielom akademickim przerwy od wykonywania obowiązków służbowych (np. ferie, święta państwowe i religijne itp.), które w naturalny sposób opóźniają wykonanie zadania. Byłoby dobrze, gdyby recenzenci informowali o potencjalnych opóźnieniach przewodniczącego komisji habilitacyjnej. Pozostali bowiem członkowie komisji czekają także z niecierpliwością, kiedy będą mogli uczestniczyć w posiedzeniu komisji, by zapoznać ją z własną opinią.

23 stycznia 2020

Ile punktów otrzymają akademicy za monografię?


Akademicy mają wątpliwości, ile punktów otrzymają za opublikowaną monografię naukową w ocenie własnych osiągnięć dla potrzeb ewaluacji dyscypliny naukowej. Rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 22 lutego 2019 r.w sprawie ewaluacji jakości działalności naukowej" - podaje definicję monografii naukowej oraz określa liczbę punktów, jaka przysługuje autorowi/redaktorowi monografii naukowych wydanych przez wydawnictwa zamieszczone w wykazie tych wydawnictw sporządzonym zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie art. 267 ust. 2 pkt 2 ustawy, zwanym dalej „wykazem wydawnictw”, redakcji naukowych takich monografii i rozdziałów w takich monografiach, a także monografii naukowych wydanych przez wydawnictwa niezamieszczone w wykazie wydawnictw, redakcji naukowych takich monografii i autorstwa rozdziałów w takich monografiach:

Definicja MONOGRAFII NAUKOWEJ:

§ 10. 1. Monografia naukowa jest to recenzowana publikacja książkowa:

1) przedstawiająca określone zagadnienie naukowe w sposób oryginalny i twórczy;

2) opatrzona przypisami, bibliografią lub innym właściwym dla danej dyscypliny naukowej aparatem naukowym.

2. Monografią naukową jest również:

1) recenzowany i opatrzony przypisami, bibliografią lub innym właściwym dla danej dyscypliny naukowej aparatem naukowym przekład:

a) na język polski dzieła istotnego dla nauki lub kultury,

b) na inny język nowożytny dzieła istotnego dla nauki lub kultury, wydanego w języku polskim;

2) edycja naukowa tekstów źródłowych.


Proszę zwrócić uwagę, że MINISTERSTWO ODSTĄPIŁO OD OKREŚLENIA MINIMALNEJ LICZBY ARKUSZY WYDAWNICZYCH, JAK MIAŁO TO MIEJSCE DO 2018 R., KIEDY TO MONOGRAFIA MUSIAŁA LICZYĆ CO NAJMNIEJ 6 ARKUSZY WYDAWNICZYCH. Nareszcie doceniono przekłady literatury naukowej z innych języków na nasz ojczysty, a także uwzględniono jako osiągnięcie naukowe edycję naukową tekstów źródłowych. Jest to szczególnie ważne w badaniach historycznych, humanistycznych i w naukach o prawie.


1) w dyscyplinach nie należących do dziedziny nauk humanistycznych, nauk społecznych i nauk teologicznych za monografie przyznaje się:

wydane w wydawnictwach z wykazu poziomu I - 80 pkt.

wydane przez wydawnictwa z wykazu poziomu II - 200 pkt.

spoza wykazu - 20 pkt.


2) w dyscyplinach należących do dziedziny nauk humanistycznych, nauk społecznych i nauk teologicznych za monografie przyznaje się:

wydane w wydawnictwach z wykazu poziomu I - 100 pkt.

wydane przez wydawnictwa z wykazu poziomu II - 300 pkt.

spoza wykazu - 20 pkt.

Monografie spoza wykazu, po pozytywnej a eksperckiej ocenie Komisji Ewaluacji Nauki (KEN) - można przyznać 100 pkt.


Podstawą prawną jest w/w rozporządzenie.

Przypominam, że w awansie naukowym na stopień doktora habilitowanego czy na tytuł naukowy profesora nie mają znaczenia oceny parametryczne wydawnictw i czasopism. Ważna jest bowiem w ocenie osiągnięć naukowych ich merytorycznie wartość wkładu w rozwój nauki, a nie poziom indeksu Hirscha czy miejsce ich wydania.