06 grudnia 2019

Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi - edukacyjną "perłą w koronie"



Reforma szkolnictwa zawodowego jest wielką klapą nie tylko tego rządu. Poprzednie też się do niej walnie przyczyniły. Nie można kształcić profesjonalistów zamieniając jedynie nazwę "szkoła zawodowa" na "szkoła branżowa", gdyż od tego nic nie ulegnie zmianie. Wydano dziesiątki tysięcy złotych na nowe szyldy, pieczątki, druki, a nawet zmianę szkolnego bohatera. System polskiej edukacji w wyniku deformy trzyma się resztkami dobrej woli i pasji części nauczycieli i tych, którzy nie mają innego wyjścia. Muszą pracować bez względu na to, jakie będą stawiane im warunki czy ograniczenia.

Minister Anna Zalewska powinna być osądzona przez Trybunał Stanu za zniszczenie ustroju szkolnego, na temat efektywności którego obecny minister edukacji Dariusz Piontkowski kłamliwie mówi, że osiągnięcia polskich piętnastolatków w badaniach PISA 2018 są następstwem tej właśnie zmiany. Na stronie MEN odnotowano jego opinię:

"– Wyniki polskich uczniów w badaniu PISA 2018 lokują ich wśród najlepszych na świecie. To istotna informacja na temat pewnego aspektu polskiej edukacji i powód do dużej satysfakcji. Poprzednia edycja badania PISA zrealizowana wiosną 2015 r. przyniosła wyraźny spadek rezultatów osiąganych przez uczniów z naszego kraju. Wyniki z 2018 roku wskazują zauważalny wzrost, jaki dokonał się w ciągu ostatnich trzech lat".

Czy trzeba być aż tak cynicznym w manipulacji informacją o wynikach PISA, by przypisywać zniszczeniu gimnazjów walor znaczącego wzrostu wiedzy i umiejętności uczniów? Czy z samego faktu, że polską (...) edycję badania przeprowadził zespół naukowców z Instytutu Badań Edukacyjnych, a finansowanie zapewniło Ministerstwo Edukacji Narodowej, mamy wyciągnąć wniosek o mocy sprawczej w doprowadzeniu do poprawy wyników piętnastolatków?

Może minister edukacji przyzna się do tego, że w świetle badan PISA tylko 62% polskich uczennic i uczniów jest zadowolonych z życia? Zajmują trzecie miejsce w Europie, ale od końca. Zostawmy badania PISA, które są fotografią nabywanej latami wiedzy i umiejętności przez młodzież. Została ona wyselekcjonowana do pomiaru w wyniku precyzyjnych ustaleń metodologicznych.

Spełnia się - wydawałoby się, że utopijna w latach 70. XX w. - wizja Ivana Illicha descholaryzacji społeczeństwa tzn. przesunięcia edukacyjnego z państwowych czy samorządowych placówek oświatowych do edukacyjnych ośrodków pozasystemowych, do kształcenia poza formalnym przymusem i jego instytucjonalizacją.

Taką edukacyjną "perłą w koronie" pozaformalnej oświaty jest od ponad 25 lat Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego. W dn. 4 grudnia 2019 r. nastąpiło w nim uroczyste otwarcie z udziałem Rady Społeczno-Doradczej tego Ośrodka nowych stacji techniczno-dydaktycznych". To w tym Centrum pozaformalnej edukacji zdobywają swoje kwalifikacje zawodowe, a także uzyskują potwierdzenie ich nabycia osoby w różnym wieku, a zainteresowane rozwojem własnego profesjonalizmu oraz nabyciem kompetencji zawodowych, które są poszukiwane przez pracodawców.


Jeszcze kilka lat temu nie mówiło się o nasilających się trudnościach z dostępem do wody pitnej, ale już 3 lata temu dyrektor powyższego Centrum Janusz MOOS po przeprowadzeniu gruntownych diagnoz na regionalnym rynku pracy oraz wysłuchaniu ekspertów postanowił zainwestować w przygotowanie, zakup wyposażenia i wyszkolenie edukatorów do utworzenia nowej stacji dydaktycznej - AKWATRONIKA. W ciągu jednego roku odnotowano w Polsce spadek ilości wody o 20%, a to oznacza, że narasta problem z dostępem do niej. Hiszpanie mają 12 tys. zbiorników na wodę, a my mamy ich zaledwie 11.


Troska o wodę jest kluczowa dla naszego życia, a ilość wirusów, bakterii w wodzie jest przeogromna. Musimy zatem inwestować w infrastrukturę wodną oraz kształcenie kadr do pracy w systemie poboru, oczyszczania, uzdatniania i transportu wody z zastosowaniem najnowocześniejszych systemów sterowniczych. Utworzono zatem stanowiska mechatroniczne, które w jednym miejscu, w skali mikro, odtwarzają cały proces pozyskiwania wody pitnej.

Uczący się w swoim czasie wolnym mogą właśnie w tym miejscu zdobyć konieczne kwalifikacje do pracy w powyższym systemie, rozumiejąc jego funkcje, potencjał, warunki działania i doświadczając także w symulacyjnych warunkach zagrożeń, z jakimi będą mogli się spotkać na różnych stanowiskach pracy.


Znakomici pedagodzy-informatycy państwo Anna i Jarosław Koludowie wymyślili oryginalną, innowacyjną pomoc dydaktyczną do nauki programowania. Sami ją wyprodukowali. Dzieci już w wieku przedszkolnym mogą zrozumieć dzięki niej, na czym polega kodowanie i programowanie "bez prądu". W czasie zajęć mają bowiem możliwość poprzez działanie zapoznania się z możliwościami wykorzystania różnorodnych (typowych i nietypowych) pomocy dydaktycznych w rozwijaniu myślenia komputacyjnego. Objęcie ofertami zajęć wszystkich grup wiekowych sprawia, że ŁCDNiKP stanowi istotny czynnik w walce z wykluczeniem cyfrowym części Polaków.

Powołane do życia Studia Aktywności Dzieci i Nauczycieli oferują zajęcia z cyklu "Doświadczamy i eksperymentujemy", w trakcie których wykorzystuje się konstruktywistyczną strategię dochodzenia do wiedzy. Zajęcia w dziecięcej Akademii Młodych Twórców w sekcji Badaczy i Odkrywców prowadzą nauczycielki edukacji wczesnoszkolnej.

Zobaczyliśmy też zupełnie nową stację dydaktyczną, w której jest możliwość mechatronicznego projektowania nowych materiałów odzieżowych przewodzących ciepło czy pozwalających na zakodowanie w nich danych cyfrowych. Stacja nosi zatem nazwę przyszłościowej specjalności profesjonalnej: TEKSTATRONIKA.

Mówiliśmy w toku dyskusji o konieczności likwidacji w szkolnictwie podziału na przedmioty, by miało w nich miejsce uczenie się interdyscyplinarne, konstruktywistyczne. Najwyższy czas likwidować dychotomię kształcenie ogólnego i kształcenia zawodowego. Już od przedszkola dzieci powinny doświadczać mechatroniki, uczyć się przez działanie, laboratoryjnie, eksperymentalnie doświadczając skutków realizacji własnych projektów poznawczych.


Nasze dzieci są ciekawe świata, wspomagają też w procesie uczenia się nauczycieli, bo wiele uczą się same od siebie. Za mało wychodzą ze szkoły do zewnętrznego świata. Nie powinno się zabraniać dzieciom korzystania w szkołach z telefonów komórkowych, gdyż dzięki nim mogą ćwiczyć koncentrację uwagi oraz rozwijać nowe kompetencje, które będą im potrzebne w przyszłości. Znakomicie potwierdzają sens pracy z tym medium nauczyciele "Budzącej się szkoły" (SP nr 81 w Łodzi).

W ŁCDNiKP powstała stacja dydaktyczna kształcąca specjalistów do naprawiania i obsługi samochodów z nowoczesnym rozwiązaniem napędzania (napęd elektryczny). Jak wskazywano w debacie, nie ma w Polsce rozwiniętej infrastruktury i wykształconych ludzi, którzy będą wiedzieli, jak naprawiać te samochody. Programy kształcenia nie przewidują takich treści. Trzeba też przygotować nauczycieli.

Łódź może być dumna z ŁCDNiKP, które stanowi od lat wyspę nowoczesności dydaktycznej, gdzie ma miejsce kształcenie od podstaw w zakresie nowoczesnych technologii i ich wdrażania, a zgromadzony w jednym miejscu najnowocześniejszy sprzęt mechatroniczny budzi podziw zagranicznych gości. Są tu obrabiarki sterowane cyfrowo, symulatory do wyposażenia inteligentnych domów czy urządzenia pozwalające symulacyjnie uczyć się diagnozowania problemów technologii w budownictwie czy logistyce. Napawa to nas optymizmem.

Tymczasem w publicznym szkolnictwie branżowym brakuje wysokiej klasy nauczycieli. Budżet na wyposażenie tych szkół w nowoczesne pracownie dydaktyczne lokuje nas na szarym końcu wśród państw UE. Niskie płace dla nauczycieli powodują, że nie trafią do szkół branżowych najzdolniejsi absolwenci studiów inżynierskich z kwalifikacjami pedagogicznymi. Po co mieliby w nich pracować, skoro czeka na nich wielokrotnie wyższa pensja w sektorze prywatnym, rzemieślniczym i produkcyjnym?



05 grudnia 2019

Kodujmy w dniach 9-15 grudnia 2019! (Computer Science Education Week – CSEdWeek)



Profesor Maciej M. Sysło zaprasza do udziału w "Godzinie Kodowania", która od 10 lat przypada na tzw. Tydzień Edukacji Informatycznej . W tym roku odbędzie się to w dniach 9-15 grudnia 2019 r.


Szczegółowe informacje na temat tego wydarzenia edukacyjnego są tutaj - dzięki społecznej pracy Profesora na rzecz tej inicjatywy, w tym także w przetłumaczeniu jej założeń na język polski. Jak pisze:

Godzina Kodowania to inicjatywa/ruch obecna w blisko 180 krajach, przekładana na 45 języków. Statystyki z ostatnich lat dla Polski są OSZAŁAMIAJĄCE - ponad 600 tys uczniów w czasie 900 tys. sesji, a w pierwszym kwartale 2019 nasi uczniowie 12 mln razy odsłaniali strony tej inicjatywy.

Jest to NAJPOPULARNIEJSZA INICJATYWA EDUKACYJNA W POLSCE. Głównym mottem tej inicjatywy jest: "Każdy uczeń w każdej szkole powinien mieć szansę uczyć się informatyki". Formalne podstawy w szkołach tworzy nowa (od 2017) podstawa programowa
przedmiotu informatyka, którą objęci są uczniowie od pierwszej po ostatnią klasę w szkole powszechnej. Podstawa ta obejmuje także naukę programowania i kształtowanie myślenia komputacyjnego.


W dziale „Materiały dla nauczycieli” (na stronie) znajdują się uwagi metodyczne do poszczególnych łamigłówek. Zapoznanie się z nimi pozwoli "(...) lepiej kierować pracą uczniów, nadając znaczenie kolejnym etapom tworzenia przez nich tańców. W trakcie przechodzenia przez kolejne poziomy pojawiają się filmy przybliżające uczniom czekające ich wyzwania – polecam je również. W tych uwagach podkreśla się znaczenie zdarzeń (ang. events) w programach (są to bloki na zielonym tle), które umożliwiają interakcję użytkownika z aplikacją i faktycznie stanowią podstawowe „narzędzie” kreatywności uczniów".

W przyszłym roku ta inicjatywa zostanie poszerzona o elementy sztucznej inteligencji!

04 grudnia 2019

Znakomite szkoły oddolnych innowacji


Gdybym nie uczestniczył w Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej prof. Ewy Filipiak z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy poświęconej kulturze innowacji w edukacji, nie miałbym okazji do spotkania z Ewą Radanowicz, dyrektorką Szkoły Podstawowej w Radowie Małym. Na szczęście jest jeszcze uczelnia w naszym kraju, w której pielęgnuje się współpracę badaczy z nauczycielami-pasjonatami, profesjonalistami o ponadnormatywnym zaangażowaniu w szkolnictwie publicznym.

Nie jest bowiem sztuką alternatywne kształcenie w szkole niepublicznej, skoro ta może pracować według własnego planu kształcenia, zgodnie z przyjętym przez nauczycieli autorskim modelem edukacji, organizacji zajęć, form, metod i technik wspomagania rozwoju uczniów. Szkoły niepubliczne są w istocie poza gorsetem nadzoru pedagogicznego władz centralnych i regionalnych, gdyż podmiotem prowadzącym nie jest władza resortowa czy samorządowa.

Coraz częściej spotykam się z diagnozą, że szkoły niepubliczne tracą swój innowacyjny charakter w wyniku pójścia na tzw. "pedagogiczną łatwiznę", czyli naśladowanie znanych już i doskonalonych na świecie szkół alternatywnych jak np. szkoły montessoriańskie, steinerowskie, planu daltońskiego, freinetowskie, demokratyczne, itp. Zadajemy ich nauczycielom pytanie, w jakim stopniu ich alternatywna szkoła jest jeszcze alternatywną? Czy szkoły demokratyczne są w istocie szkołami samorządności partycypacyjnej?

Tymczasem ponury obraz szkolnictwa publicznego rozświetlają nauczyciele transformatywnego oporu wobec powszechnie dominującej i obowiązującej edukacji dyrektywnej, odgórnie sterowanej przez partię władzy. Standaryzowana przez MEN edukacja publiczna, szczególnie w tym roku po upokorzeniu nauczycielskiego środowiska, sponiewierania w telewizji publicznej resztek jego autorytetu szmirą propagandowej krytyki za to, że ośmielili się zaprotestować, odsłania w rożnych miejscach naszego kraju wielu entuzjastów konstruktywistycznej dydaktyki i humanistycznego wychowania.

Władzy nie może się to podobać, bo przecież młode pokolenie ma być kształcone w posłuszeństwie i do posłuszeństwa władzy państwowej, która nie musi z nim czegokolwiek uzgadniać, cokolwiek negocjować, gdyż lepiej wie, co jest dla niego dobre i jedynie słuszne. Władzy nie wolno krytykować, nie należy się jej sprzeciwiać, bo natychmiast zostanie to potraktowane jako atak na państwo, zamach na polską suwerenność, podważanie autorytetu władzy.

Jeśli jednak są jeszcze nauczyciele, którym zależy na ich uczniach, to muszą wykrzesać w sobie moc sprawczą działania wbrew wszelkim oporom, barierom czy przeszkodom, które staną na drodze między nimi a ich podopiecznymi. Musi pojawić się w szkole ktoś, kto ma dar bezinteresownego oddziaływania na innych w ramach pełnionej roli zawodowej, w wyniku którego doświadczy sensu własnego zaangażowania, dozna niepowtarzalnej radości bycia z uczniami i dla nich uzyskując zarazem wewnętrzną satysfakcję z obserwacji i doświadczania ich wzrostu, rozwoju, pokonywania kolejnych progów szkolnej edukacji.

W kameralnej sali konferencyjnej Biblioteki Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy mieliśmy możliwość spotkania nauczycieli pozytywnie zakręconych, którzy w swoich wyspach oporu wobec edukacyjnego schematyzmu potrafią wykrzesać moc zmiany, która promieniuje na innych. Byli w sali obecni nie tylko referujący własne projekty i sukcesy edukacyjne akademicy, ale nauczyciele, dyrektorzy placówek oświatowych i studenci pedagogiki.


Najpierw prof. Dorota Klus-Stańska z Uniwersytetu Gdańskiego podzieliła się w swojej autobiograficznej narracji wspomnieniami o stworzonej przez siebie w latach 90. XX w. Autorskiej Szkole Podstawowej "Żak". Mogliśmy usłyszeć i zobaczyć na slajdach z zajęć w tej niepublicznej placówce, w jaki sposób możliwe było wdrożenie do praktyki konstruktywistycznego modelu kształcenia dzieci. Znakomita uczona, autorka niedawno opublikowanej monografii o paradygmatach współczesnej dydaktyki wykazała, że możliwe jest przejście od teorii uczenia się, od modeli progresywistycznego kształcenia do dynamicznego i podmiotowego uczenia się dzieci już od pierwszej klasy szkoły podstawowej.

Oparcie edukacji na swobodnej eksploracji uczniowskiej, uczeniu się od rówieśników, wytwarzaniu nowej wiedzy przez dzieci zostało zweryfikowanej w praktyce, w szkole, która stała się dla wszystkich podmiotów uczących się swoistego rodzaju laboratorium rozwijania wiedzy osobistej, a przy tym także do uczenia się na błędach i dzięki popełnianym błędom. Odejście od kierowniczej, dominującej w klasie szkolnej sterowniczej roli nauczyciela na rzecz rozwijania postawy poszukującej, krytycznej, dialogicznej wymagało ogromnego zaangażowania nauczycieli przed każdym wejściem do szkoły.

Tam lekcje były tworzeniem okazji dla różnego rodzaju aktywności dzieci z założonym poczuciem niepewności, co do możliwych wyników, efektów edukacyjnych prób i doświadczeń. Jak mówiła prof. D. Klus-Stańska: "uczeń jest tajemnicą, nie toteż wiemy, czym nas danego dnia zaskoczy w szkole. Właśnie dlatego nonsensowne są konspekty, projektowane cele operacyjne, gdyż szkoła nie jest produkcyjnym przedsiębiorstwem, ale środowiskiem zróżnicowanego uczenia się świata, siebie i innych. W sieci znalazłem prezentację pro. D. Klus-Stańskiej, która ilustruje w znacznie większym zakresie jej innowacyjny projekt, który - choć nie trwał długo - wpisał się w rozwój polskiej pedagogiki alternatywnej.



Drugą z wysp pozytywnego w edukacji oporu przedstawiła nam dyrektorka publicznej Szkoły Podstawowej - mgr Ewa RADANOWICZ. Zachęcałem ją po wystąpieniu do tego, by koniecznie napisała książkę o procesie indukcyjnego dochodzenia do swojej alternatywy, gdyż wyrosła ona w realiach małej, popegeerowskiej miejscowości z lokalnymi zagrożeniami w wyniku wysokiej stopy bezrobocia, różnego rodzaju osobowościowych zaburzeń niektórych mieszkańców czy rodzin z egzystencjalnymi problemami.

Innowacyjność stała się dla dyrektorki placówki efektywnym sposobem wychodzenia ze stanu głębokiej zapaści edukacyjnej, skoro osiągnięcia szkolne uczniów lokowały tę placówkę na szarym końcu regionu. Z jednej strony pojawiła się potrzeba niesienia pomocy własnemu środowisku, z drugiej zaś także chęć samorealizacji zawodowej, która nie prowadziłaby do depresji, ale stanowiła wyzwanie także dla własnego profesjonalizmu. Pani dyrektor postawiła wraz z nauczycielskim zespołem na innowacyjność, a więc na poszukiwanie takich rozwiązań, dzięki którym będą mogli realizować to samo, co inni nauczyciele w innych szkołach, ale ... lepiej, efektywniej, z poczuciem pełnej satysfakcji.

Znakomicie rozpoznano w toku autodiagnozy, że nie ma co oglądać się na zewnętrzne okoliczności, bowiem jeśli chce się mieć rzeczywiście realny wpływ trzeba zacząć od siebie, przyjrzeć się samym sobie. Rychło się okazało, że na co dzień robili dużo niepotrzebnych rzeczy, spalali się na sprawach zbytecznych. Odkryli, że mają problem z planowaniem zajęć, z refleksją nad sensem własnej pracy. Powoli, oddolnie, z mocą sprawczą zainteresowanych zmianą, wyjściem z marazmu i poczucia niemożności, bez jakiegokolwiek przymusu zaczynali od wprowadzania nowych form pracy z uczniami. Zmienili klimat szkoły orientując proces kształcenia na kompetencje, które pozwolą uczniom w przyszłości realizować się w świecie dorosłych.

Trzeba mieć odwagę, podejmować decyzję, odpowiadać za to, co się robi, wzmacniać poczucie sprawstwa, by zarażać tym swoich uczniów w przygotowywaniu ich do pełnienia przyszłych ról społecznych. Zaczęli zatem zmianę od budowania kultury organizacji opierając ją na wartościach poszanowania godności, zaufania oraz odpowiedzialność za to, co się robi. Przemodelowali szkołę tak, by nauczycielom chciało się w niej pracować, a uczniowie nie uciekali z niej na wagary. Trafnie rozpoznała pani dyrektor, że w szkole najważniejszy jest nauczyciel, który ufa sobie, wierzy w siebie i uczniów, ma jakieś zainteresowania, uzdolnienia, talenty stanowiące punkt wyjścia do kreowania nowych ofert edukacyjnych. W takiej szkole NAUCZYCIEL JEST WARTOŚCIĄ DLA KAŻDEGO DZIECKA.

Zobaczcie zresztą sami w świetnie opracowanym klipie filmowym "Jak skutecznie reformować szkołę - Radowo Małe":