28 marca 2019

Dlaczego rządzący tak nie lubią nauczycieli?


W Polsce pisze się o nauczycielach przede wszystkim źle, krytycznie, destrukcyjnie, byle tylko odreagować za niepowodzenia szkolne własne lub własnych dzieci. Pamięć złej szkoły przeważa nad doświadczaniem w niej także wspaniałych pedagogów, oddanych uczniom nauczycieli, którzy włączali często we własną codzienność także troski swoich podopiecznych. Zdarza się, że w prasie nauczycielskiej znajdziemy wywiady z ciekawymi postaciami tej profesji lub reportaże z ich pracy.

Na początku lat 90. XX w. prof. Alicja Kargulowa z Uniwersytetu Wrocławskiego opublikowała wyniki badań wśród uczniów odpowiadających na pytanie: Dlaczego dzieci nie lubią szkoły? Może czas powtórzyć także badania wśród nauczycieli prof. Aleksandra Nalaskowskiego z okresu sprzed reformy Mirosława Handke, z których wynikało, że duży odsetek z nich nie tylko nie lubi szkoły, ale i nienawidzi własnej pracy, a mimo to w niej pracuje?

Dlaczego kolejne od 1992 r. rządy w naszym kraju lekceważyły troskę o stan ducha polskich nauczycieli? Jak to jest, że nie inwestuje się we wszystkich możliwych zakresach w grupę zawodową, od której kwalifikacji i jakości osobistego życia zależą losy naszych dzieci?

Jak mogą szkołę opuszczać inteligenci, skoro ich nauczyciele traktowani są jak podrzędna (w sensie, i pomimo, uzyskanego poziomu wykształcenia) klasa społeczna, która ma bezwzględnie i bezkrytycznie podporządkowywać się kolejnym deformom szkolnym wbrew nie tylko racjonalności pedagogicznej, ale kulturowej i psychospołecznej?


Krótko sprawujący funkcję ministra w resorcie edukacji Ryszard Legutko opublikował ze środków podporządkowanego mu Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w 2007 r. swój pogląd na polską edukację, który dobrze odzwierciedla stan ignorancji każdego z kolejnych ministrów edukacji kierujących się uprzedzeniami, potoczną wiedzą czy własnymi kompleksami szkolnymi. Książeczce nadał nawet bojowy, paramilitarny tytuł: "Batalia o szkołę", jakby rzeczywiście takowa w ogóle się toczyła, skoro właśnie nadchodził moment samorozwiązania Sejmu.

Żaden minister edukacji nie toczy batalii o szkołę, tylko o interes własnej partii i osobistego awansu, traktując politykę oświatową jako trampolinę do wyższych dóbr i stanowisk. Zdaniem Ryszarda Legutki, obecnie posła PE z ramienia PiS:

"W ramach tego systemu nie da się odróżnić dobrych nauczycieli od złych i nie ma żadnych mechanizmów selekcji. Jedynym rozwiązaniem jest odejście od istniejącego rozwiązania i oddanie większej władzy w ręce dyrektorów, którzy będą mogli prowadzić samodzielną politykę rekrutacyjną, nieograniczoną przywilejami grupowymi. Utrzymywanie dotychczasowej fikcji i dalsze inwestowanie w przemysł edukacyjny, w rożnego rodzaju programy, strategie, kursy, psychologiczno-pedagogiczne treningi będzie sankcjonowaniem złego stanu rzeczy i jałową konsumpcją pieniędzy państwowych i europejskich. Od tego nie przybędzie nam ani jednego dobrego nauczyciela i ani jednej dobrze przeprowadzonej lekcji" (s.18).

Może zatem należałoby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego sprawujący władzę polityczną w kraju tak nienawidzą nauczycieli, że nie zamierzają nawet zastanowić się nad tym, jakież to przyczyny generują częściowo negatywną selekcję do tej profesji? Co zrobić, by do szkół trafiali przede wszystkim najlepsi, najzdolniejsi, najbardziej inteligentni absolwenci szkół wyższych? Odpowiedź jest prosta: musieliby na starcie otrzymywać taką pierwszą płacę, jak absolwenci studiów informatycznych, programiści, a więc minimum 10 tys. złotych, a przecież tak nie lubimy nauczycieli, że byłoby trudno nagle zmienić swój sposób postrzegania ich i szanowania ich pracy, stawiając im rzecz jasna dużo większe wymagania.

Minister Anna Zalewska właśnie dlatego "ucieka" do Parlamentu Europejskiego, że ma dość poselskiej i ministerialnej biedy. Nie po to wciskała kit społeczeństwu, żeby teraz ta podwyżka ekonomicznego statusu jej się nie należała. Oczywiście, że się należy. Nie zazdrośćcie jej tego. Ciężko na to haruje od prawie czterech lat.

Ona też nienawidzi szkoły i do niej nie zamierza wrócić, bo gdyby uwielbiała pracę z młodzieżą, to by jej nie zostawiła na pastwę skumulowanego rocznika. Przynajmniej udzielałaby korepetycji w okresie strajkowym. Minister musi tracić twarz niemal codziennie wmawiając społeczeństwu, jak wspaniale będą mieli nauczyciele od 1 września 2019 r., kiedy staną się beneficjentami kolejnego programu socjalnego.

27 marca 2019

Mistrz świata - Global Teacher Prize 2019




W prawicowych mediach pojawiła się informacja o przyznaniu tegorocznej nagrody Nauczycielowi Świata - bratu franciszkaninowi z Kenii, który naucza matematyki i fizyki w wiosce Pwani - br. Peterowi Tabichi'emu. Do konkursu zostało zgłoszonych 10 tys. nauczycieli z wszystkich zakątków świata, w tym także z Polski.

Lewicowe media nie przeprowadzą z nim wywiadu, ani nie napiszą, bowiem troska o biednych, wykluczonych, zapomnianych przez możnych tego świata jest dobra tylko i wyłącznie na okoliczność kampanii wyborczej. Jak tu bowiem pisać o księdzu, skoro zaciekle walczy się z Kościołem katolickimi we własnym kraju.

Mimo prawa do edukacji nie wszystkie dzieci na świecie mogą się uczyć. W wielu państwach Afryki rządzący nie są zainteresowani tym, żeby ludność była wykształcona. Jeśli już, to przyzwolenie na uczęszczanie do szkoły dotyczy przede wszystkim chłopców. Z tym większym zrozumieniem przyjąłem werdykt Kapituły Fundacji Verkey - organizatora tego "konkursu", bowiem doceniono autentycznie misyjną pracę nauczyciela, który kształcąc dzieci z enklaw biedy, często sieroty lub mające jednego rodzica, otrzymują wsparcie w wielu wymiarach codziennego życia.

Brat Peter Tabichi przeznacza 80 proc. swoich miesięcznych dochodów na dożywianie uczniów, wyposażenie ich w książki, a nawet ubrania. Szkoła staje się ich drugim domem, miejscem wsparcia i okazywanej dzieciom troski o ich los. "Gdy br. Peter Tabichi odbierał nagrodę, opowiedział o kilku faktach ze swojego życia. Wspomniał, że jego mama zmarła, gdy miał 11 lat. Wychowaniem jego oraz całego rodzeństwa zajął się ojciec – nauczyciel szkoły podstawowej. Br. Peter publicznie podziękował mu za zaszczepienie wiary chrześcijańskiej, a potem… zaprosił go na scenę i wręczył mu nagrodę. Wywołało to wrzawę na sali, wybuchły oklaski i okrzyki (...) .

Jak mówił dla BBC:

"Jako nauczyciel pracujący na pierwszej linii widziałem, jak dobrze zapowiadają się ci młodzi ludzie – ich ciekawość, talent, ich inteligencja, ich wiara. Młodzi ludzie w Afryce nie będą już dłużej powstrzymywani przez niskie oczekiwania. Afryka będzie tworzyć naukowców, inżynierów, przedsiębiorców, których nazwiska pewnego dnia będą znane w każdym zakątku świata. I dziewczynki będą ogromną częścią tej historii (...)"

Nagroda i tak prestiżowy tytuł nie zostały przyznane zakonnikowi także dlatego, że swoją pracą pedagogiczną stworzył najlepszą w Kenii szkołę, ale także za to, że włączył uczniów do zmian w ich środowisku życia. Jak piszą o tym dziennikarze: Obecnie 60% uczniów z jego szkoły startuje w narodowych i międzynarodowych olimpiadach. Z pomocą nauczyciela, uczniowie stworzyli już system pozyskiwania prądu ze wzrostu roślin, jak również specjalne urządzenie, które umożliwia niewidomym osobom mierzenie przedmiotów, ale Tabichiemu udało się coś znacznie większego. Dał uczniom nadzieję i wiarę w samych siebie.

W tym konkursie nie ma przegranych. Zwycięzcami są w nim zawsze i wszędzie uczniowie, którzy mają kontakt z wspaniałymi nauczycielami, w różnym zakresie dzielącymi się własną osobowością, promieniującymi pasją życia i własnej profesji.


26 marca 2019

O paradoksach polskiej polityki oświatowej i kontrowersyjnych funkcjach szkoły



Okres przedstrajkowy jest znakomitą okazją do tego, żeby porozmawiać także o szkole, o tym, co się w niej dzieje, a jak dziać się (nie)powinno. Gorąco polecam wysłuchanie wykładu profesora Aleksandra Nalaskowskiego o funkcjach szkoły i o paradoksach, które nonsensownie akceptujemy jako społeczeństwo. Wygłosił go w 2013 r. i nie stracił na swojej aktualności.

Zdaniem Profesora, w sytuacji reformy trzeba się wsłuchać w głos rodziców, ale nie traktować ich jak partnerów, bo o edukacji powinni stanowić bardzo dobrze wynagradzani profesjonaliści. Nie zabieram czasu na własne analizy, bo wolę w tym momencie oddać go Profesorowi A.Nalaskowskiemu.

Warto wysłuchać 25-minutowego wykładu w trakcie strajku wraz z rodzicami i porozmawiać o szkole oraz o jakości edukacji. Minister Anna Zalewska niech posłucha, to może zrozumie, czym się różni ignorancja, która nie powinna być podstawą zmian i perfidnej, politycznej socjotechniki od naukowej wiedzy o szkole.


Dla miłośników profesora Aleksandra Nalaskowskiego i jego analiz dzisiejszych sporów politycznych wokół szkoły przygotowałem nieco dłuższy, bo 70-minutowy materiał ze studia Telewizji Trwam i Radia Maryja. W audycji: ROZMOWY NIEDOKOŃCZONE: STANDARDY ZŁEJ I DOBREJ EDUKACJI udział wziął także poseł PiS, socjolo dr hab. Jacek Kurzępa.