26 września 2018

Przesądzona nominacja dla nowej Rzecznik Praw Dziecka


O pierwszej próbie "wyborów" Rzecznika Praw Dziecka pisałem dwukrotnie. Rysowała się nadzieja, że to stanowisko obejmie osoba kompetentna, znająca Międzynarodową Konwencję o Prawach Dziecka i problematykę egzekwowania tych praw w naszym kraju przez rodziców czy opiekunów prawnych dzieci, a respektowania ich przez wszystkie środowiska pozarodzinnej socjalizacji, edukacji, opieki i wychowania. .

Do wyborów wrześniowych zostało nominowanych trzech kandydatów, w tym rekomendowana przez partię władzy dr Sabina Zalewska - jako jedyna niespełniająca wymogów etycznych ze względu na posługiwanie się fałszywą tożsamością zawodową i naruszenie praw autorskich - oraz dwóch, znakomitych kandydatów, których rekomendowały partie opozycyjne: dr hab. Ewa Jarosz z Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego oraz lekarz Paweł Kukiz-Szczuciński. Mimo skompromitowania się tej pierwszej osoby wydawało się, że posłowie obecnej kadencji staną na wysokości zadania i dokonają ponadpartyjnego wyboru jednej z dwóch, szlachetnych i godnych tego urzędu postaci. Rzecznik Praw Dziecka powinien bowiem być apartyjny i pełnić swoją służbę niezależnie od tego, jaka formacja polityczna jest u władzy.

Niestety, tak się nie stało.


W czasie posiedzenia dwóch Komisji Sejmowych: Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Polityki Społecznej i Rodziny w dn. 12 września 2018 r. większość członków reprezentująca posłów koalicyjnej władzy odmówiła poparcia E. Jarosz i P. Kukizowi-Szczucińskiemu, ale nie raczyła oficjalnie potępić własnej kandydatki, która przybyła na wysłuchanie do Sejmu tak, jakby nic się w jej życiu nie wydarzyło a media wprowadzały w błąd opinię publiczną. Dopiero po posiedzeniu w/w Komisji S. Zalewska (ciekawa zbieżność nazwisk) raczyła złożyć rezygnację.

Brak standardów moralnych i obłuda są cnotą polityków każdej formacji jak tylko obejmują w państwie władzę. Tych "cnotliwych inaczej" jednak jest już za dużo, a obywatele tracą rozeznanie - who is who? Cóż im pozostaje? Media. Te zachowują wiele danych o osobach, którym wydaje się, że skoro dotychczas były poza przestrzenią publiczną, to kiedy zaczną się w niej przepychać do centrum, nikt nie zwróci uwagi na ich przeszłość, na wyrażane poglądy, opinie, zajmowane stanowiska w sprawach, które dotyczą wielu obywateli, a dzieci w szczególności.


Tym razem - a jest to tylko moja hipoteza - partia władzy postanowiła uniemożliwić zainteresowanie się kolejną kandydatką Prawa i Sprawiedliwości na stanowisko Rzecznika Praw Dziecka. Wypuszczono w prawicowych mediach (prasie i na portalach internetowych) wywiad z prof. dr. hab. Markiem Konopczyńskim, który opatrzono sugestią posiadania przez niego "rekomendacji partyjnej" na w/w stanowisko. Jak spekulowano:

W związku z zaistniałą sytuacją w mediach natychmiast ruszyła giełda nazwisk potencjalnych kandydatów na to stanowisko. Wśród nich coraz częściej wymienia się m.in. prof. Marka Konopczyńskiego, pedagoga i autora koncepcji twórczej socjalizacji i resocjalizacji, od lat stosowanej w polskich szkołach i placówkach opiekuńczo-wychowawczych oraz szkołach i placówkach dla dzieci młodzieży nieprzystosowanej społecznie.

oraz

"Wiemy, kogo PiS wystawi na ważne stanowisko. Duża niespodzianka! Zjednoczona Prawica nie ma szczęścia do kandydatów na Rzecznika Praw Dziecka. Zaczęło się od oskarżanej o plagiat Sabiny Zalewskiej. Na wypadek, gdyby zdobyła za mało głosów, PiS przygotował kandydatkę awaryjną – małopolską kurator oświaty, Barbarę Nowak. Jednak ta okazała się równie kontrowersyjna, ze względu na swoje wypowiedzi na temat Islamu. Jak nieoficjalnie ustalił Fakt24: kolejny, trzeci już kandydat, to zajmujący się resocjalizacją, prof. Marek Konopczyński."

Tymczasem była to zasłona dymna. W ostatnim dniu zgłaszania kandydatów mieliśmy same niespodzianki:

po pierwsze, wycofali zgodę na kandydowanie Ewa Jarosz i Paweł Kukiz-Szczuciński, bo słusznie stwierdzili, że nie będą brać udziału w farsie, w grze pozorów;

po drugie, wbrew złożonej prof. Markowi Konopczyńskiemu deklaracji ministra Jarosława Gowina o poparciu jego kandydatury z ramienia partii władzy, okazało się, że jednak to nie on będzie rekomendowany, ale pani dr Agnieszka Kloskowska-Dudzińska reprezentująca - zgodnie z doktryną MNiSW - nie socjologię, ale "nauki socjologiczne".

Kim jest jedyna Kandydatka do powyższego urzędu?

Pani dr Agnieszka Klosowska-Dudzińska uzyskała stopień naukowy doktora nauk humanistycznych w dyscyplinie socjologia w dn. 29 maja 2009 r. w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk na podstawie dysertacji pt. Reprezentacja polityczna w Polsce na różnych szczeblach systemu władzy. Promotorem jej doktoratu był prof. dr hab. Jacek Wasilewski z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Recenzentami w przewodzie byli dr hab. Mirosława Helena Grabowska oraz prof. dr hab. Tomasz Żyro.

Kandydatka doskonale zatem wie, czym są partie polityczne i jak funkcjonują w Polsce. Z jej badań - jak podaje w OPI - wynika m.in.:

* (...) jednoznacznie, że reprezentacja polityczna w Polsce jest procesem w przeważającej mierze pośredniczonym przez partie polityczne.

* (...) reprezentacja polityczna na szczeblu krajowym realizuje się inaczej niż na szczeblu lokalnym, jednak różnica nie jest tak wyraźna, jak oczekiwano. Na szczeblu krajowym dominuje model skrajnego upartyjnienia reprezentacji, natomiast na szczeblu lokalnym jest ona w większym stopniu spersonalizowana.

Mimo to jednak na szczeblu lokalnym również wyraźne jest pośrednictwo partii politycznych w procesie reprezentowania. Wniosek ten odnosi się w szczególności do wymiaru proceduralnego, dotyczącego sposobu wyłaniania reprezentantów, ma jednak swoje konsekwencje w pozostałych wymiarach, zarówno strukturalnym, jak i behawioralnym.

* (...) Realizowany model bliższy jest typowi "delegata", przy czym instrukcje dla posłów pochodzą nie bezpośrednio od wyborców, ale od klubów partyjnych.

Obok partykularyzmu partyjnego silny jest również partykularyzm terytorialny, związany z własnym regionem czy miejscowością.


(...) na poziomie zachowań posłów w głosowaniach widać, że podstawowym obiektem reprezentacji są partie polityczne. To ich programy są reprezentowane w Sejmie, i to zgodnie z modelem delegata, a nie powiernika - rzadko bowiem kluby dopuszczają głosowanie zgodnie z własnymi przekonaniami, a nie dyscypliną partyjną. Nie musi to oznaczać ?słabszej" reprezentacji obywateli, potwierdza jednak, iż partie są podstawowym i w zasadzie jedynym pośrednikiem w procesie reprezentacji politycznej obywateli.


Odsłona partyjnych manipulacji w Sejmie jest w jej rozprawie czytelna:

Niepokojąco silny jest po stronie reprezentantów partykularyzm grupowy, w szczególności partyjny. Wyraża się on zarówno w głosowaniach, jak i w materiale ankietowym dotyczącym ważności różnych obiektów reprezentacji. Ów partykularyzm rzuca się w oczy tym bardziej, iż stoi w sprzeczności nie tylko z obowiązującą normą prawną, ale także z oczekiwaniami obywateli co do roli reprezentanta. Jego jawne praktykowanie, zwłaszcza na szczeblu Sejmu, którego prace są relacjonowane przez media i przez to w większym stopniu trafiają do opinii publicznej, staje się powodem zniechęcenia wyborców do polityki. Jest on też istotną przyczyną absencji wyborczej.

Ów partykularyzm partyjny wynika w sposób nieuchronny z proporcjonalnej ordynacji wyborczej i zawartego w niej wymogu konstruowania list.Przeprowadzone badania dowodzą, że istnieje duże poparcie opinii publicznej dla zmian instytucjonalnych w tym zakresie. Wielokrotnie w grupach fokusowych pojawiały się sugestie wyborców dotyczące wprost wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, bądź też wskazujące na ogromną frustrację przeżywaną przez tych, którzy głosowali na lokalną "gwiazdę" polityczną, która w wyniku algorytmu przeliczania głosów na mandaty mimo świetnego bezwzględnego wyniku nie uzyskiwała mandatu.

W obecnie funkcjonującym w Polsce systemie politycznym postulat nałożenia kwot na liczebność poszczególnych kategorii demograficznych w ciałach przedstawicielskich nie znajduje uzasadnienia, pomimo zaobserwowanych znacznych dysproporcji strukturalnych w składzie ciał przedstawicielskich w stosunku do reprezentowanych przez nie społeczności.

Widoczny jest bowiem stały samorzutny trend do wyrównywania proporcji różnych grup demograficznych w składzie ciał przedstawicielskich.Na dalsze badania zasługuje mechanizm podejmowania decyzji przez reprezentantów. W szczególności łatwo dostępnym, lecz bardzo obszernym materiałem są protokoły z posiedzeń komisji Sejmu i rad, gdzie prawdopodobnie w znacznej mierze zapadają decyzje, formalnie akceptowane potem na posiedzeniach plenarnych.

W przypadku Sejmu na uwagę zasługuje ponadto rola coraz liczniej tworzonych zespołów parlamentarnych w kształtowaniu decyzji.Ważnym przyszłym kierunkiem badań nad reprezentacją polityczną powinno być także dopracowanie modelu teoretycznego, uwzględniającego nakładanie się perspektywy reprezentacji indywidualnej i kolektywnej w i tak już złożonym procesie reprezentowania.


Jak więc widać, nie musimy martwić się o wybór Rzecznika Praw Dziecka, który tym razem wyborem już nie będzie, bowiem - jak napisała w swojej pracy naukowej jedyna Kandydatka - poparcie sejmowych komisji będzie tylko formalnością, a dyscyplina partyjna posłów władzy stanie się jeszcze jednym faktem empirycznym nie tylko w jej badaniach. Nie ma potrzeby czekania do posiedzenia Sejmu. Można już składać gratulacje!

Jak pisał Karol Wojtyła w swojej znakomitej rozprawie "Osoba i czyn": "Czyn jest szczególnym momentem oglądu, ujawnienia osoby, wglądu w jego istotę i jego zrozumienie. (...) Dobro i zło zachodzi tylko w czynach i poprzez nie staje się udziałem człowieka." Poczekajmy zatem na czyny osoby, która będzie Rzecznikiem Praw Dziecka.






24 września 2018

Jak czytać fake newsy



W dobie elektronicznej komunikacji warto korzystać z poradników specjalistów, którzy na co dzień zmagają się w swojej profesji z informacjami o różnym stopniu wiarygodności. Fake newsy należą do tych, które tworzą na użytek propagandowej walki różne osoby, byle tylko osiągnąć założony cel. Zbliżają się wybory samorządowe, a zatem warto uczulić się na to, jakie komunikaty trafiają do naszych skrzynek pocztowych, na Facebooka czy Tweetera, by nie dać się zwieść kłamstwom celowo, cynicznie tworzonym przez ich beneficjentów.

Ktoś na tym zarabia, by wprowadzać nas w błąd. Żyjemy w świecie równoległym, a więc także upełnomocnionym przez możliwość rozpowszechniania fałszywych komunikatów, nieprawdy, których nie jesteśmy w stanie natychmiast zweryfikować, a być może nawet nigdy. Oto właśnie chodzi ich autorom, byśmy zareagowali podświadomie, emocjonalnie i uwierzyli w fałsz tylko dlatego, że nie możemy go sami sprawdzić. Właśnie dlatego publikuję komunikat przygotowany przez Facebooka, Politykę Insight i magazyn „Press, by zainteresowani skorzystali z raportu: Jak czytać w erze fake news.


"Z jednej strony, projekt miał charakter poznawczy, ponieważ zrozumienie jest pierwszym i koniecznym krokiem, by ograniczyć to zjawisko" – tłumaczy w raporcie ideę warsztatów Jakub Turowski head of public policy, Poland & Baltics z Facebooka. "Z drugiej, odrywał rolę edukacyjną, pozwalając na zgłębienie tematyki studentom dziennikarstwa, którzy w przyszłości będą wpływać na jakość informacji i dyskursu w Polsce" – zauważa.

W raporcie "Jak czytać w erze fake news" podsumowano rekomendacje młodych, które zebrano podczas warsztatów. Co ciekawe, ponad 60 proc. rekomendacji skierowanych jest do czytelników – studenci uważają, że należy odwołać się bowiem do ich zdolności krytycznego myślenia. Studenci oczekują też, że media będą potrafiły się przyznać do popełnionego błędu i nie będą niepotrzebnie podgrzewać atmosfery sensacyjnymi nagłówkami i emocjonalnymi leadami.

Swoje zalecenia młodzi kierują również do Ministerstwa Edukacji Narodowej i uczelni wyższych. Wskazują m.in. na niedostateczną wiedzę wykładowców na temat zjawiska fake newsów bądź brak ich zainteresowania tą problematyką.


23 września 2018

Najnowsza książka prof. Marka Kwieka - "Changing European Academics"


Właśnie ukazała się najnowsza monografia naukowa profesora Marka Kwieka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu pt. "Changing European Academics: A Comparative Study of Social Stratification, Work Patterns and Research Productivity" (Routledge 2018), która jest komparatystyką zmian na uniwersytetach europejskich widzianych przez pryzmat stratyfikacji społecznej w nauce.

Są tu analizy trwającej przez dekady, niezmiennej nierówności w nauce już nie na poziomie krajów i instytucji czy wydziałów, ale nauczycieli akademickich. Ramy teoretyczne całości dostarcza wprowadzenie (stratyfikacja społeczna, systemy nagród w nauce, konflikty i napięcia w ramach profesji, struktura kariery naukowej), zaś każdy rozdział ma dodatkowo jasno zarysowane swoje podstawy teoretyczne.

Jak pisze Profesor M. Kwiek:

Jesteśmy częścią "European academic profession" - i nasze różnice widać w każdym rozdziale i przy każdej postaci prototypowej: inni są nasi top performers i inni są nasi internationals. Ale i tak są oni bliżsi swoim zachodnim odpowiednikom z 10 krajów - niż zachodnim low performers czy zachodnim locals. Stratyfikacja społeczna przyjmuje tu sześć form, a przedstawionych w sześciu rozdziałach: academic performance stratification (najbardziej produktywna kadra), academic salary stratfication (kadra najlepiej zarabiająca), academic power stratification (kadra o największej władzy uczelnianej), international research stratification (kadra współpracująca z zagranica w badaniach), academic role stratification (kadra zaangażowana w badania i kadra zaangażowana w kształcenie) i academic age stratification (młoda kadra i kadra starsza). Polsce naukowcy są w Europie skrajnie podzieleni co najmniej według powyższych kategorii.

Monografia jest panoramą zmian na uniwersytetach europejskich widzianych przez pryzmat stratyfikacji społecznej w nauce, czyli potężnego zróżnicowania ról, zadań, typów podejmowanej pracy i jej efektów. To state-of-the-art w obszarze globalnych badań szkolnictwa wyższego. Polska jest obecna w każdym rozdziale, i prawie zawsze ma swoja specyfikę. Od Europy Zachodniej (10 badanych krajów) fundamentalnie się różnimy… Jest to podsumowanie niemal dekady badań, od etapu zbierania pierwotnych danych empirycznych (17,000 zwróconych kwestionariuszy i ponad 500 wywiadów pogłębionych).

Stratyfikacja w nauce - czyli potężne w jej ramach nierówności – zostały pokazane poprzez wyeksponowanie roli prototypowych postaci akademickich niezbędnych do twardego empirycznego ujęcia różnic: to research top performers (vs. reszta kadry), academic top earners (vs. reszta kadry), internationalists (vs. locals), seniors (vs. juniors) oraz academics under 40 (vs. starsza kadra). W każdym rozdziale i w każdym podziale kadry wedle powyższych kategorii pojawia się Polska – w oparciu o ponad 3,7 tys. rozległych kwestionariuszy ankietowych.

Książka nie odnosi się bezpośrednio do reform - ale pokazuje kierunki zmian i ich konsekwencje. Zwłaszcza w konkluzjach w ostatnim rozdziale. W centrum stoją zawsze: atrakcyjność kariery akademickiej i akademickiego miejsca pracy; kadra jako rdzeń akademii. W tym sensie książka to "use-inspired fundamental research" - zaawansowane badania podstawowe osadzone w rzeczywistości społecznej i analizie społecznej instytucji uniwersytetu w 11 krajach. Nie ma w sobie nic z "raportu" z "wnioskami" dla "decydentów" w Europie - ale wnioski te są czytelne, jeśli ich się szuka.

Poszukiwanie akademickiego uznania (a nie żadnego innego) i konkurencja o nie w ramach quasi-rynków naukowych, które tworzą inni naukowcy, to kluczowy wymiar funkcjonowania akademii: tak było 50 lat temu, i tak jest dzisiaj. Nie zmienia się motywacja do uprawiania nauki ani predyktory osiągania w niej sukcesu - pokazuje tutaj, ze oczywiście segment kadry najbardziej produktywnej w dużej mierze pokrywa się z segmentem kadry współpracującej międzynarodowo w badaniach, a ten pokrywa się z kolei z segmentem kadry najlepiej zarabiającej (w ramach nauki akademickiej).

Nasza kadra akademicka jest częścią „European academic profession” - a nasze różnice widać w każdym rozdziale i przy każdej postaci prototypowej: inni są nasi najbardziej produktywni naukowcy i inna jest nasza kadra nastawiona na naukę globalną (inna jest też struktura powiązań dochodów akademickich z produktywnością badawczą). Ale i tak nasi top performers i nasi internationalists są bliżsi swoim zachodnim odpowiednikom z 10 badanych krajów - niż zachodniej kadrze publikującej mało czy mało współpracującej międzynarodowo w badaniach. Napięcie między polskimi internationalists i polskimi locals w badaniach jest tak samo silne u nas jak w przypadku kolegów z uniwersytetów Zachodniej Europy.

Nauka wyłania się z tej pracy jako instytucja społeczna oparta na jednolitych wzorcach, szeroko przyjętych, wspólnych normach - w ramach których skrajna nierówność wkładów i wyników to jej cecha konstytutywna, do tego niekwestionowana. Poszukiwanie akademickiego uznania i konkurencja o nie w ramach quasi-rynków naukowych, które tworzą inni naukowcy to kluczowy wymiar funkcjonowania akademii: tak było 50 lat temu, i tak jest dzisiaj.

Nie zmienia się motywacja do uprawiania nauki ani predyktory osiągania w niej sukcesu. Książka pokazuje, że segment najbardziej produktywnej kadry w dużej mierze pokrywa się z segmentem kadry współpracującej międzynarodowo w badaniach, a ten pokrywa się z kolei z segmentem kadry najlepiej zarabiającej (w ramach nauki akademickiej)...

Jednocześnie w żadnym badanym systemie nie ma konfliktu i nie kwestionuje się fundamentalnej nierówności w nauce i jej niedemokratyczności: nie buntują się "have-nots" (nieposiadajacy) i nie protestują oni przeciwko dominacji "haves" (posiadaczy - publikacji, cytowań, zaszczytów, nagród, uznania, infrastruktury, środkow na badania etc.). Jak pokazuje Wprowadzenie – najsilniejsze napięcia w akademii wprowadza dziś komercjalizacja badań, która (na razie w USA) instaluje w akademii zupełnie nowe reguły gry, oparte na sukcesie finansowym wdrożeń, a nie na sukcesie publikacji i ich cytowań.

Dominację górnych segmentów nauki pokazuje jeszcze bardziej analiza bibliometryczna - rozkład już nie tylko prac, w tym przede wszystkim prac opublikowanych w najlepszych czasopismach - ale i cytowań, w tym cytowań w owych najlepszych globalnie czasopismach, które znane są w każdej dyscyplinie naukowej.


Szkoda, że nie ma równoległego wydania tej rozprawy w języku polskim, bo trafiłaby "pod strzechy", a tak, to będą z niej mogli skorzystać tylko ci, których stać na zakup tego tytułu w brytyjskich funtach. Inna rzecz, że ukazał się on w wydaniu drukowanym, jak i w pdf, a więc zwolennicy e-booków mogą niemalże natychmiast po wpłaceniu odpowiedniej kwoty zacząć jego lekturę.

Niech zazdroszczą krajanie, choć warto zdać sobie sprawę z tego, że M. Kwiek poświęcił na napisanie tej książki pięć lat. Nic dziwnego, że jest ona na pewno state-of-the-art w obszarze higher education research. Niektóre z poruszanych w książce zagadnień były publikowane na łamach polskich czasopism naukowych. W świecie już jest ogromne zainteresowanie tym tytułem, toteż nic dziwnego, że prof. M. Kwiek będzie teraz rozchwytywany przez uniwersytety od Hongkongu, Japonii i Tajwanu po Harvard, Boston College, Georgie i Toronto. Oficjalny book launch dla prasy akademickiej będzie w Londynie, a stara się też o to Nowy Jork, gdzie Routledge ma siostrzana siedzibę.

A to jeszcze inne, najnowsze rozprawy tego naukowca-ambasadora polskiej nauki:

M. Kwiek (2018). "Changing European Academics: A Comparative Study of Social Stratification, Work Patterns and Research Productivity" (Routledge)
M. Kwiek (2018). "High Research Productivity in Vertically Undifferentiated Higher Education Systems: Who Are the Top Performers?". Scientometrics.
M. Kwiek (2018). "Academic top earners. Research productivity, prestige generation, and salary patterns in European universities". Science and Public Policy.
M. Kwiek (2018). "International Research Collaboration and International Research Orientation: Comparative Findings About European Acadmemics". Journal of Studies in International Education.
M. Kwiek (2017). "De-privatization in Higher Education: A Conceptual Approach". Higher Education.
M. Kwiek (2016). "The European research elite: a cross-national study of highly productive academics across 11 European systems". Higher Education.
M. Kwiek (2015). "Academic generations and academic work: Patterns of attitudes, behaviors and research productivity of Polish academics after 1989". Studies in Higher Education.