27 sierpnia 2018

O kształtowaniu umiejętności wchodzenia w relacje ze zwierzętami

W okresie wakacyjnym napisał do mnie profesor Antoni Sawicki dzieląc się obserwacją relacji człowiek–zwierzęta domowe. Trafnie wskazuje w liście na olbrzymie braki edukacji w naszym społeczeństwie w powyższym zakresie:

Właśnie wróciłem z wycieczki objazdowej po Gruzji i Armenii. Co tam zaobserwowałem? Niektórzy uczestnicy naszej wycieczki ze śniadań w formie szwedzkiego stołu zabierali mięsa i wędliny i upychali nimi swoje torby. Po przyjeździe do obiektu turystycznego otaczała nas grupa bezpańskich zgłodniałych (często chorych) psów. Wtedy rozpoczynało się ich karmienie.

Ja głośno protestowałem: „Ludzie co wy robicie. W ten sposób zwabiacie wokół nas różne chore i zdziczałe psy. Z tymi psami będą się spotykali nasi polscy turyści w następnych turnusach. Przecież w niektórych obiektach psy rozkładają się na schodach, w ciemnych korytarzach, pod krzesłami i ławkami itd. Łatwo można na nie nadepnąć i zostać pogryzionym. Wśród turystów są także dzieci, które są mniej ostrożne”.

Turyści dużo fotografują i filmują, przez to mało patrzą pod nogi i nie ma wycieczki bez kilku wypadków i urazów. Sam to przeżyłem w ubiegłym roku w Portugalii. To może sprzyjać niechcianym ostrym kontaktom turystów z bezpańskimi psami. Zauważyłem, że po mojej interwencji niektóre panie odchodziły od grupy na zaplecze obiektów. Jeden z karmiących psy starszych panów profesorów (mechanik) pokazał mi, jak właśnie go ugryzł w rękę półzdziczały karmiony pies. Tym ludziom błędnie się wydaje, że z religijnego punktu widzenia wykonują dobre uczynki, a narażają innych na niebezpieczeństwo.

Podobne, aczkolwiek mniej drastyczne, sytuacje występowały podczas mojej poprzedniej wycieczki w maju do Serbii i Bośni.

Wiem, że edukacja nie zastąpi zwykłego zdrowego rozsądku. Przecież zdarzają się lekarze alkoholicy i narkomani, a prawnicy złodzieje i mordercy. Jednak trzeba coś robić. U nas ochrona zdrowia nie jest świadomie płatna. Leczenie tych lekkomyślnych Polaków kosztuje nas wszystkich. Przez wiele lat szokowała mnie i nadal szokuje sytuacja, w której (ktoś) prowadzi w swoim domu hodowlę kilku kotów. Robi to podobno do zabawy swoich wnuków. O szkodliwości takiego działania nie przekonują go odzwierzęce choroby, które już nawet przebył. Choroby odzwierzęce są bardzo powszechne
Mam prośbę do Pana Profesora o udzielenie mi informacji:

Czy na studiach pedagogicznych są jakiekolwiek przedmioty związane z edukacją dzieci i młodzieży na temat relacji ze zwierzętami domowymi?

Czy są na uczelniach pedagogicznych w Polsce są katedry lub zakłady zajmujące się problemami relacji ludzi ze zwierzętami domowymi?

Czy tylko ja wyolbrzymiam problem, bo go faktycznie nie ma?

Najprawdopodobniej wielkie zyski z braku odpowiedniej edukacji młodzieży mają: hodowcy - rozmnażający zwierzęta, weterynarze, producenci i handlarze pokarmów, hotelarze zwierząt i treserzy itd.


Na studiach pedagogicznych mamy tylko jeden kierunek szkolny-edukacyjny, jakim jest pedagogika wczesnej edukacji (elementarna, nauczanie zintegrowane, kształcenie wczesnoszkolne itp.) nie przewiduje się przedmiotu zajęć, w trakcie którego studenci mieliby uczyć się właściwych relacji z domowymi zwierzętami. Nie przypuszczam, by na jakimkolwiek innym kierunku nauczycielskim ktoś się tym zajmował.

Czy jest to rzeczywiście problem? Moim zdaniem jest, ale bardziej powinien być rozstrzygany przez rodziców niż nauczycieli dzieci czy nauczycieli-nauczycieli. Wprawdzie wszystko zależy od ludzi, od ich wyobraźni, wiedzy i doświadczeń. Mam dwa psy, groźne, w tym jeden na III miejscu najbardziej niebezpiecznych ras, toteż kiedy przechodziła koło ogrodzenia grupa przedszkolaków, ich pani podeszła z nimi bliżej do bramy i pouczała dzieci, by nigdy nie wkładały ręki przez siatkę, by pogłaskać psa, nie karmiły go niczym, ani nie drażniły.

To była prawdziwa edukacja. Psy przyglądały się dzieciom z uwagą, bacznie je obserwowały gotowe do reakcji. Nie mogę zapewnić, że jeden z nich nie zaatakowałby dziecka, które wykonałoby dla niego jakiś nieprzewidywalny gest, ruch lub okazało mu wrogość. Nie ma złych psów, ale są niewychowani ludzie, którym wydaje się, że mogą czynić, co chcą, naruszać czyjeś terytorium, czyjąś godność bez możliwych następstw.

Tak więc uczymy się przez całe życie, także wówczas, kiedy wbrew tytułom naukowym czy wykształceniu nadepniemy niechcący jakiemuś psu na ogon.

26 sierpnia 2018

Wakacyjne konsultowanie "projektów" rozporządzeń MNiSW


Do 16 sierpnia 2018 r. można było opiniować rozporządzenia do megaustawy o szkolnictwie wyższym:

1. w sprawie ewaluacji jakości działalności naukowej

2. w sprawie dziedzin nauki i dyscyplin naukowych oraz dyscyplin artystycznych

3. w sprawie sporządzania wykazów wydawnictw monografii naukowych oraz czasopism naukowych i recenzowanych materiałów z konferencji międzynarodowych.

Wyniki opinii akademickich podmiotów i środowisk zapewne będzie można zobaczyć na stronie legislacja.rcl.gov.pl Niewątpliwie, jednym z kompleksowo podchodzącym do tego procesu środowisk było w okresie wakacyjnym Stowarzyszenie KKHP, które świetnie się zorganizowało w sieci pozyskując ekspertów do sformułowania opinii na temat opublikowanych przez resort projektów rozporządzeń. Podałem w tytule "projekty", bowiem to, czy rzeczywiście mieliśmy tu do czynienia z konsultacjami będzie możliwe do wiarygodnego rozstrzygnięcia po podpisaniu powyższych aktów wykonawczych przez ministra Jarosława Gowina.

Jeden z profesorów zakomunikował nam w odniesieniu tylko do jednego z projektów, jakże kluczowego dla każdego naukowca i jego jednostki organizacyjnej:

Po zapoznaniu się z rozporządzeniem dot. czasopism i wydawnictw dochodzę do wniosku, że jego opiniowanie raczej nie ma sensu, skoro pod koniec uzasadnienia pada zdanie, że ministerstwo nie widzi i nie zakłada możliwości żadnych alternatywnych rozwiązań. Można oczywiście krytykować to, że bazą punktowanych czasopism ma być Scopus i część WoS, a nie inne lub także inne bazy (w tym bardziej lokalne), ale to prawie na pewno nic nie da, no i ja nie jestem kompetentna, by taki czy inny wybór dobrze uzasadnić. Można kwestionować sposób wyliczania wskaźników C i D, ale to jest tak techniczny punkt, że jego analiza wymaga specjalistycznej wiedzy o wyliczaniu "wpływu". Można ogólnie krytykować wskaźnikologię, ale to beznadziejne, skoro już przyjęto to za fundament nowej ewaluacji.

Co do wydawnictw, trudno odnieść się do ogólnych - zgoła ogólnikowych - wytycznych, gdy nie wiadomo, do sporządzenia jakiej konkretnej listy one doprowadzą. Ile będzie wydawnictw za 80 pkt? Ile i jakie za 200? Czy będzie tam jakieś polskie wydawnictwo? (raczej nie) Najbardziej kontrowersyjna jest chyba ta dwustopniowa skala i radykalna różnica punktacji między jej dwoma stopniami. Z tego wynika, że można będzie wydać wielką rzecz w nawet dobrym polskim wydawnictwie za ułamek punktów, które ktoś dostanie za byle książeczkę wydaną w wydawnictwie globalnym, np. amerykańskim. Jest to zdecydowanie za duży prymat "widzialności" nad wartością i oceną merytoryczną. No ale skoro w założeniach reformy podstawowym miernikiem wartości jest widzialność i "dziedziczenie prestiżu", to obawiam się, że takie argumenty padną grochem na ścianę.
Tu cała "filozofia" oceny wartości publikacji jest do chrzanu. Ale sporu filozoficznego w ramach opinii do rozporządzenia prowadzić się nie da.


Teksty projektów rozporządzeń były pod poniższymi adresami:

http://legislacja.rcl.gov.pl/docs//506/12314506/12525472/12525473/dokument352562.pdf

http://legislacja.rcl.gov.pl/docs//506/12314505/12525429/12525430/dokument352542.pdf

http://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12314504/katalog/12525380#12525380

Komitet Nauk Pedagogicznych PAN wyraził swoją opinię na temat projektu rozporządzenia dotyczącego dziedzin i dyscyplin nauki. Przygotowałem ją po konsultacji z dostępnymi w okresie urlopowym profesorami, kierując do resortu następującą treść:

w imieniu Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk wnoszę o skorygowanie w treści projektu rozporządzenia stanowiącego wykonanie upoważnienia zawartego w art. 5 ust. 3 ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (Dz. U. poz. …) a określającego klasyfikację dziedzin nauki i dyscyplin naukowych oraz dyscyplin artystycznych w dziedzinie sztuki – w dziedzinie nauk społecznych nazwy dyscypliny ujętej w nim jako: pedagogika i nauki o edukacji

Zmiana ta – z dotychczas istniejącej w klasyfikacji dyscypliny „pedagogika” jest sprzeczna nie tylko z treścią Uzasadnienia do w/w projektu, ale także z logiką klasyfikacji nauk w OECD i Komisji Unii Europejskiej.

W pełni zgadzamy się z tym, że:

Podstawowym celem nowej klasyfikacji dziedzin naukowych oraz dyscyplin naukowych i artystycznych jest zdecydowane ograniczenie rozdrobnienia tych dyscyplin, co stanowi warunek konieczny do przeprowadzenia miarodajnej ewaluacji jakości działalności naukowej. Od wyników ewaluacji zależeć będzie nie tylko podział środków finansowych na utrzymanie i rozwój potencjału badawczego, ale także uprawnienia do nadawania stopni doktora i doktora habilitowanego w danej dyscyplinie naukowej albo artystycznej oraz możliwość uzyskania pozwolenia na utworzenie studiów na określonym kierunku, poziomie i profilu, prowadzenia szkoły doktorskiej czy przystąpienia do programów „Inicjatywa doskonałości – uczelnia badawcza” lub „Regionalna inicjatywa doskonałości”.

Ze względu na konieczność przyporządkowania wszystkich obszarów badawczych do określonych dyscyplin naukowych i artystycznych w proponowanej klasyfikacji odstąpiono od dyscyplin o charakterze rezydualnym, występujących w każdej dziedzinie klasyfikacji OECD pod określeniem „inne nauki” (mieszczące się w zakresie danej dziedziny, ale konkretnie nienazwane). (...)

Wiele obecnych dyscyplin obejmuje wąski zakres tematyczny, a ponadto reprezentuje je niewielka liczba pracowników uczelni, instytutów naukowych Polskiej Akademii Nauk i instytutów badawczych, posiadających co najmniej stopień naukowy doktora albo stopień doktora w zakresie sztuki. W przypadku ponad 1/5 dyscyplin naukowych i artystycznych liczba takich osób nie przekracza 100 w skali całego kraju. W przypadku trzech dyscyplin liczba reprezentujących je pracowników naukowych jest natomiast mniejsza niż 24. Zgodnie z nowymi zasadami ewaluacji działalności naukowej w każdej z tych dyscyplin oceniana mogłaby być zatem działalność nie więcej niż jednego podmiotu”.



Jednakże powyższa diagnoza w odniesieniu do PEDAGOGIKI nie ma żadnego potwierdzenia. Jest to bowiem tak samo suwerenna, szerokoprofilowa nauka, jak np. psychologia, która ma swoją epigenezę, tradycję naukową, kulturę piśmienniczą, szkoły badawcze, a w Polsce wysoce liczną społeczność naukową posiadającą stopnie naukowe właśnie z pedagogiki.

Na przysługujące naszej dyscyplinie 3 miejsca w Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów profesor z trzecim wynikiem miała 30 głosów poparcia, zaś z pierwszym wynikiem 67, co przy liczbie kandydujących do tego organu ponad profesorów wyraźnie wskazuje na jednoznacznie silną społeczność autonomicznej nauki, której zaledwie częścią składową są studia nad edukacją, badania edukacyjne.

Z danych Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN z 2017 r. wynika, że tylko samodzielnych pracowników naukowych ze stopniem naukowym doktora habilitowanego i tytułem naukowym profesora uzyskanymi na podstawie osiągnięć naukowych z PEDAGOGIKI jest ok. 600 akademików w całym kraju.

Nie należy zatem powoływać obok pedagogiki nowej, a w koniunkcji do niej, kategorii dyscypliny „nauki o edukacji”, gdy z ta ostania nie tworzy odrębnego zbioru odrębnych nauk o edukacji.

Wszystkie te badania o charakterze interdyscyplinarnym jak pedagogika i psychologia; pedagogika i socjologia; pedagogika i nauki o zdrowiu; pedagogika i nauki o zarządzaniu, pedagogika i nauki ekonomiczne itp., czy prowadzone w pedagogice badania hybrydalne, a więc na pograniczu dwóch dyscyplin naukowych jak np. pedagogika i historia (np. historia oświaty, historia myśli pedagogicznej, historia wychowania, biografistyka pedagogiczna), pedagogika i kulturoznawstwo (np. pedagogika popkultury), pedagogika i filozofia (filozofia wychowania, filozofia edukacji), pedagogika i nauki o mediach (pedagogika medialna) itp., są w pełni i adekwatnie przypisywane do pedagogiki jako odrębnej nauki, toteż nie mogą być redukowane do wąsko pojmowanych nauk o edukacji.

Pragnę zaznaczyć, że w Polsce wydany został pierwszy, międzynarodowej rangi czterotomowy podręcznik akademicki „Pedagogika” z autorami z krajów europejskich (Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne 2006, 2010). Nasza dyscyplina ma swoją wyrazistą odrębność naukową i istotny wkład w rozwój pedagogiki na świecie. Jak trafnie wskazuje się w Uzasadnieniu do w/w rozporządzenia (…) rozdrobniona klasyfikacja nie służy właściwej rozpoznawalności w światowym obiegu nauki wyników badań polskich naukowców".

Tym samym zwracam się z prośbą o usunięcie z treści rozporządzenia „nauki o edukacji” i pozostawienie w dziedzinie nauk społecznych dyscypliny pod nazwą jedynie PEDAGOGIKA.


25 sierpnia 2018

Kiedy uczeni byli na wakacjach ... opiniowaliśmy m.in. projekt MNiSW w sprawie sporządzania wykazów wydawnictw monografii naukowych oraz czasopism naukowych i recenzowanych materiałów z konferencji międzynarodowych


Sejm RP przyjął Konstytucję dla Nauki, a minister Jarosław Gowin zachęcał do opiniowania projektów rozporządzeń. Urzędnicy urlopu nie mieli, więc mogli liczyć na to, że akademickie środowisko nie podejmie wysiłku z braku kapitału ludzkiego. Ten bowiem został mocno wyczerpany w okresie poprzedzającym ten okres. Tak, jak Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Państwowych ponoć bezwzględnie i bezwarunkowo popierała projekt Ustawy 2.0, tak po raz kolejny przekonali się rektorzy uczelni, że to, co akceptowali i tak zostanie zmodyfikowane w toku prac sejmowej komisji, Sejmu i Senatu. Od kilku lat wiarygodność władzy jest tyle warta, ile uzyskała ona poparcia w czasie wyborów w 2015 roku.

Nie zawiódł Komitet Nauk Pedagogicznych PAN, którego - wprawdzie nieliczne, ale jednak - grono gotowych do merytorycznego wsparcia profesorów monitorowało i opiniowało niektóre z projektów rozporządzeń, ale także niezwykle aktywny był Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej. Z tym środowiskiem współdziałaliśmy w ramach wybranych kwestii, a ekspertyzę przygotowała w imieniu pedagogów dr hab. Ryszarda Cierzniewska, prof. UKW w Bydgoszczy wraz z dr. Patrykiem Wawrzyńskim z UMK w Toruniu. Poniżej cytuję przygotowaną przez tych uczonych opinię:


Uwagi ogólne:

Czas konsultacji oraz tryb wprowadzanych zmian powodowanych przedmiotowym rozporządzeniem nie pozwala na przygotowanie się zarówno wydawnictw jak i uczonych do nowych warunków. Dotychczas prowadzona procedura publikacyjna i wydawnicza, znacznie odbiegająca od proponowanych przez Ministerstwo algorytmów nie uwzględniała sformułowanych w rozporządzeniu oczekiwań, co stawia w bardzo niekorzystnej sytuacji wielu uczonych oraz wydawców poddanych ocenie ewaluacyjnej (za minione trzy lata wydawnictwa i cztery naukowców, przy czym nie jasna jest różnica okresów objętych ewaluacją).

Konieczny jest czas na dostosowanie się zarówno środowiska akademickiego, jak i wydawców czasopism i monografii do nowych kryteriów. Należy zaznaczyć, że oczekiwanie na indeksowanie czasopisma w bazach wymienionych w rozporządzeniu §6 ust. 1 pkt 1 może trwać od kilku miesięcy do kilku lat, podobnie rzecz się ma z procedurą publikowania artykułu w znaczących w obiegu międzynarodowym czasopismach.

Ustawodawca zakłada, że wysoką wartość naukową ma tylko i wyłącznie publikacja wydana w czasopismach/wydawnictwach o renomie międzynarodowej i ma potencjalny wpływ na naukę światową, natomiast jako niewartościowe uznaje wytwory opublikowane/wydane w krajowych mediach/wydawnictwach naukowych. Jest to jednoznaczna dyskredytacja naukowego obiegu w Polsce, służącego Polsce i Polakom. Podobnie rzecz się ma w odniesieniu do konferencji naukowych, które zasługują na uznanie, a ich pokłosie po uprzedniej recenzji zostanie opublikowane z pieniędzy polskiego podatnika tylko wtedy, gdy skład uczestników debaty będzie międzynarodowym rodowodzie (nie są podane kryteria takich konferencji, np. liczba gości z zagranicy).

Trudno również zgodzić się z pominięciem prac zbiorowych (zarówno z uczonymi spoza Polski, jak i samych Polaków), bez uprzedniej konferencji, które w wielu przypadkach mają bardzo wysoki poziom naukowy. Pomijanie wpływu rozwoju nauki w krajowym obiegu naukowym (który jest doceniany przez inne kraje na świecie) uderza bezpośrednio w wiele dyscyplin humanistycznych oraz nauk społecznych, zamykając im drogę rozwoju i utrzymania potencjału naukowego dotychczas już wypracowanego. Problem jest tym większy, że nie mamy w Polsce wielu indeksowanych we wskazanych bazach międzynarodowych czasopism właśnie z tych obszarów. Wobec przyjętej przez ustawodawcę logiki „dziedziczenia prestiżu”, można zadać pytanie, to jaki prestiż międzynarodowy (bo o taki chodzi ustawodawcy) mają dziedziczyć uczeni skupieni na lokalnych/polskich problemach?

Wystawienie polskich uczonych na sprostanie głównie wymagań zewnętrznych jest jednocześnie groźbą podejmowania przez nich problemów badawczych, na które jest zapotrzebowanie na świecie, a nie w Polsce. Inaczej mówiąc nie będą badać tego, co domaga się zbadania, tylko to, co ma dużą szansę wpisania się w „mody” badawcze, co znacznie ograniczy rozwój polskiej nauki i będzie li tylko podążaniem za innymi, a nie tworzeniem własnych specjalności naukowych. KKHP widzi konieczność wprowadzenia projakościowych mechanizmów rzeczywiście wzmacniających rozwój polskiego czasopiśmiennictwa i wydawnictw, jednak uwzględniających stan obecny i specyfikę naszych polskich potrzeb, oraz dyscyplinarne różnice.

Jednym z kluczowych kryteriów zakwalifikowania wydawnictwa/czasopisma jest jego uczestnictwo w programie „Wsparcie dla czasopism naukowych” § 6 ust. 1 pkt 1 ppkt 2, przy czym do dnia dzisiejszego nie jest znany termin naboru wniosków i decyzji o rozstrzygnięciu konkursu, a efekty ewaluacji mają być określone do końca 2018 roku. W uzasadnieniu (s. 11), jest powiedziane, że program jest kierowany do czasopism, które nie są indeksowane w bazie Scopus, ani Web of Science i prezentują wysoki poziom naukowy, a kryteria ich wyłaniania obok oczywistych, takich jak walory etyczne i wydawnicze, zawierają enigmatyczne określenie odpowiadają „strategii rozwoju”, co otwiera możliwość wolnej interpretacji i eliminowania czasopism zajmujących się ważnymi/choć niszowymi/unikatowymi zagadnieniami i jak to bywa w nauce, mogącymi nabrać znaczenia w dalszej przyszłości, jak również marginalizowania periodyków z nauk humanistycznych, przez określanie dziedzin dla, których ogłaszany jest konkurs (Ustawa z 3 lipca 2018 roku, art. 401. Ust.1)

Zastrzeżenie również budzi automatyczne odrzucenie czasopism, które są indeksowane w wymienionych bazach, a w skutek chronicznego niedoinwestowania borykającymi się z problemami finansowymi (tu opowiadamy się za rozszerzeniem potencjalnych beneficjentów, lub uruchomieniem programu wzmacniającego te czasopisma).

Wsparcie dla czasopism naukowych” zgodnie z Ustawą z dnia 3 lipca 2018 roku jest kierowane do wydawnictw będących „przedsiębiorstwami” i działającymi w oparciu o prawo prasowe (zgodnie Rozporządzeniem Komisji Unii Europejskiej nr 651/2014 z art. 1 (załącznik do Rozporządzenia). Mamy zatem dwie uwagi o zasadniczym znaczeniu. Pierwsza, jeżeli rozporządzenie dotyczy przedsiębiorstw (małych i średnich), to wymaga konsultacji z odnośnymi instytucjami unijnymi. Uwaga druga, program wsparcia jest dedykowany komercyjnym czasopismom, bowiem uczelniane, instytutów PAN, wydawnictwa stowarzyszeniowe i fundacyjne nie spełniają tego wymogu, gdyż nie są przedsiębiorstwami.

Rodzi się zatem wątpliwość komu ma służyć ten program? Czy ustawodawca w ten sposób, za publiczne pieniądze podejmuje próbę utworzenia rynku wydawniczego na wzór koncernów wydawniczych CUP, OUP, Elsvire czy Sage, co przy zakładanym wolnym dostępie do publikacji może narazić skarb państwa na kolosalne wydatki? Podsumowując idea programu „Wsparcie dla czasopism”, przy założeniu jej skuteczności dla podniesienia jakości badań jest w obecnym kształcie chybiona.

Należy w naszym przekonaniu celować w dofinansowywanie czasopism (uczelnianych, stowarzyszeniowych, fundacyjnych, komercyjnych), ale skanalizowane na odpłatnych recenzjach, które mają rzeczywisty wpływ na jakość badań, sposób ich prezentowania i rangę czasopisma. Jednocześnie recenzje wykonywane dla takiego czasopisma powinny przynosić uczonemu nie tylko prestiż i gratyfikację finansową, ale również punkty, podobnie jak każda recenzja awansowa, co nie zostało dotychczas uwzględnione w ewaluacji uczonych i jednostek naukowych.

Rozporządzenie proponuje niezwykle uproszczony i jednowymiarowy model oceny jakości publikacji naukowych, uznający współczynnik cytowań za jedyny mierzalny wskaźnik wpływu artykułu naukowego. Pominięte zostały inne wskaźniki, które mogłyby zostać uwzględnione – recenzja ekspercka (wzorowana na procedurach inkluzji w Scopus, Web of Science lub Directory of Open Access Journals) czy udostępnienie w wolnym dostępnie (dotąd strategiczny cel unijny i narodowy dla nauki, uwzględniony w działaniach Komisji Europejskiej i Ministerstwa). Oznacza to, że ocena jakości czasopism naukowych sprowadzona zostanie do ewaluacji jednowymiarowej, bazującej na zewnętrznej i komercyjnej infrastrukturze komunikacji naukowej, której interesy handlowe nie uwzględniają specyfiki rozwojowej Polski oraz wyzwań społeczno-ekonomicznych naszego kraju.

Dodatkowo, przyjęte rozwiązanie ignoruje całkowicie inne niż mierzone wskaźnikiem wpływu SNIP wartości publikacji naukowej, które wynikają z innego niż komercyjny modelu zarządzania czasopismem, np. ukierunkowania na powszechność dostępu, upowszechnianie wiedzy naukowej w modelu B+R lub S+R oraz transfer wiedzy do otoczenia społecznego lub gospodarczego nauki. Założyć można, że proponowane rozwiązanie przyczynić może się do intensyfikacji komercjalizacji komunikacji naukowej i podniesienia progu dostępności najnowszych jakościowych polskich badań naukowych dla powszechnego odbiorcy (w tym biznesowego i społecznego).

W konsekwencji przyjęte w rozporządzeniu wskaźniki wyboru czasopism i wydawców obliczone są na moc wpływu międzynarodowego kompletnie ignorując, a wręcz uznając za nieważne znaczenie nauki dla Polski i polskiego odbiorcy, który nie sięga do płatnej bazy nauki, aby zrozumieć swoją historię, lokalne problemy społeczne, edukacyjne, kulturowe.

Zaproponowany podział wydawnictw naukowych na trzy grupy jest niezrozumiały i dalece uproszczony – po odrzuceniu oficyn nie-naukowych i paranaukowych, pozostają dwa poziomy zróżnicowania, które nie odzwierciedlają dywersyfikacji jakościowej wydawców, a zarazem nie uwzględniają różnic kapitałowych między międzynarodowymi koncernami wydawniczymi a wydawcami krajowymi – przykładowo wartość Cambridge University Press oceniana jest na 316 milionów funtów brytyjskich, Elsevier na 2,5 miliarda funtów, zaś Wiley and Sons na 1,7 miliarda dolarów amerykańskich (oznacza to, że wartość CUP jest wyższa niż roczne nakłady na badania podstawowe finansowane przez Narodowe Centrum Nauki!).

Ponadto, przyjęte kryteria są niejasne, arbitralne i trudne do społecznej kontroli, brakuje w nich czynnika stymulującego wydawców do rozwoju oraz mechanizmu wsparcia publikacji analogicznego do „Wsparcia dla czasopism naukowych” (jednak z usunięciem systemowych barier zawartych w tym programie, o czym będzie w dalszej części).

Ranking wydawców i czasopism ma być sporządzony przez Ministra na podstawie listy wydawnictw stworzonej przez Komisję Ewaluacji Nauki, jednak nadal nie jest znany tryb powoływania Rady, jej skład i reprezentatywność kwalifikacji dla poszczególnych dziedzin i dyscyplin naukowych, co ma kluczowe znaczenie dla oceniania zarówno jednostek naukowych jak i „produktów” (publikacji) naukowych. W uzasadnieniu ustawodawca dodaje, że ocena czasopism i wydawnictw zwartych (monografii i pokonferencyjnych) będzie się odbywała w oparciu o dotychczasowe recenzje, które mają być „podstawowym narzędziem oceny jakości i oryginalności wyników badań naukowych przedstawionych w publikacjach”. Jeżeli KEN uznaje recenzje jako podstawę oceny, to jej eksperckie działanie w tym zakresie jest nieczytelne i de facto sprowadza się do wypełnienia kolejnych kryteriów wyboru wydawnictw i czasopism, które w każdym przypadku wraz ze składem Komisji powinny być transparentne.

Mocne strony projektu:

Propozycja rozporządzenia porządkuje wykazy czasopism, które dotychczas bazowały na anachronicznym podziale i wskaźnikach pozbawionych merytorycznego uzasadnienia (np. liczba artykułów czy liczba wydawanych zeszytów). Wprowadzony zostaje wykaz wydawców, który pozwoli autorom staranniej wybrać oficynę, do której skierują propozycję monografii naukowej. Urealniona została proporcja między publikacją artykułu w wiodącym międzynarodowo czasopiśmie i publikacją monografii naukowej w wydawnictwie o najwyższym zasięgu oddziaływania (200 i 200 punktów), przy czym publikacja monografii naukowej pozostaje osiągnięciem o istotnym znaczeniu, porównywalnym do publikacji artykułu w czasopiśmie o istotnym stopniu oddziaływania na dyscyplinę (80 względem 70–100 punktów).

Słabe strony projektu:

Propozycja rozporządzenia wyraźnie osadzona jest w trendach w komunikacji naukowej i zarządzaniu nauką, które uznać można za ustępujące, a które powszechne były w strategiach rządów w latach 1990-tych. Wartość badań naukowych sprowadzona została do współczynniku wpływu SNIP oraz wartości C i D, które odzwierciedlają wyłącznie cytowalność publikacji naukowej ignorując inne aspekty wpływu, w tym wpływ na otoczenie społeczne i biznesowe, tak mocno artykułowane w Ustawie, będące podstawą dla ewaluacji ośrodków naukowych i kierunków akademickiego kształcenia. Podczas gdy w innych państwach podejmowane są – jak w Szwecji czy Austrii – działania na rzecz zwiększenia roli publikacji w wolnym dostępie, projekt rozporządzenia skupia się jedynie na wzmocnieniu rozwiązań skomercjalizowanych i zewnętrznych względem polskiej gospodarki jak Scopus i Web of Science.

Dotychczas, Ministerstwo nie przedstawiło uzasadnienia, dlaczego wsparcie tych rozwiązań infrastrukturalnych komunikacji naukowej jest korzystne dla polskiej nauki, polskiej gospodarki i polskiego podatnika – wręcz przeciwnie, wobec ich wysokiej komercjalizacji zachodzi ryzyko tzw. potrójnej odpłatności (podatnik utrzymuje pracowników i infrastrukturę naukową, finansuje badania naukowe w ramach systemu NCN lub NCBiR, a także zmuszony jest ponosić koszty dostępu do publikacji zawierających wyniki badań). Działanie to należy uznać za szkodliwe dla polityki naukowej i budżetowej Polski.

Proponowane rozporządzenie tworząc potrzebny wykaz wydawnictw naukowych dzieli je wyłącznie na dwie grupy, po wcześniejszej eliminacji wydawnictw nie-naukowych i paranaukowych. Problem stanowi daleka arbitralność decyzji i kryteriów, na podstawie rozróżnienie będzie realizowane – (1) co oznacza „istotny wkład” w rozwój dyscypliny i w jaki sposób będzie on oceniany przez KEN, (2) jaki zakres geograficzny odpowiadać ma „globalnej dystrybucji”, zwłaszcza w kontekście e-sprzedaży, (3) czym jest „uznanie przez środowisko naukowe za wiodące wydawnictwo” i jakie wykazy mają dowodzić takiego uznania, a także czy Ministerstwo zakłada dywersyfikację kulturową „uznania przez środowisko naukowe”.

Słabością projektu jest także dwustopniowość podziału – przy siedmiostopniowej hierarchii dla czasopism – gdyż nie oddaje ona różnic między jakością wydawców naukowych. Zarazem istotnym brakiem jest rezygnacja z programu analogicznego do „Wsparcia dla czasopism naukowych” skierowanego do wydawców monografii naukowych, w szczególności poprzez wzmocnienie obecności publikacji polskich autorów w obiegu międzynarodowym.

Sugerowane zmiany

§ 3–5: Należy wprowadzić przynajmniej dwa dodatkowe poziomy różnicujące jakość publikowanych monografii naukowych – obecny podział wskazuje, że wydawnictwa mogą być albo wybitne (200 punktów), albo przeciętne (80 punktów). Zaledwie zrównanie monografii z artykułem jest sygnałem dla środowiska, że warto z nich rezygnować na rzecz krótkich form (artykułów) publikowanych w renomowanych czasopismach, co w przypadku nauk humanistycznych i społecznych nie sprzyja jakości nauki.

§ 3, ust. 2: Przedstawione kryteria są niejasne, nieprecyzyjne, arbitralne i niemożliwe do efektywnej kontroli społecznej. Należy określić, czym jest „istotny wkład w rozwój dyscyplin” lub wyjaśnić, w jaki sposób i na jakich postawach będzie oceniany (litera a). Należy doprecyzować, czym jest międzynarodowa dystrybucja i w jaki sposób będzie odróżniana od dystrybucji nie-międzynarodowej (ppkt b), a także wyjaśnić, czy wobec jednolitego rynku UE możliwym jest uznanie polskiego wydawcy za nieprowadzącego dystrybucji międzynarodowej – jeśli tak, to na podstawie jakich przepisów. Należy doprecyzować, czym jest „uznanie przez środowisko naukowe wydawnictwa za wiodące” i jakie wykazy wydawców będą brane pod uwagę – w uzasadnieniu należy podkreślić znaczenie dywersyfikacji kulturowej źródeł oceny, z uwzględnieniem wschodzących rynków naukowych np. Chińskiej Republiki Ludowej.

§ 6, ustęp 1, punkt 2: Program „Wsparcie dla czasopism naukowych” nie posiada ram prawnych i instytucjonalnych, stąd „w ostatnim konkursie poprzedzającym udostępnienie wykazu czasopism w Biuletynie Informacji Publicznej” powinna zostać zastąpiona na: „w konkursach rozstrzygniętych w dwóch latach poprzedzających udostępnienie wykazu czasopism w Biuletynie Informacji Publicznej”. Obecne, działania Ministerstwa wskazują, że nowy program wzorowany będzie na doświadczeniu Działań Upowszechniających Naukę (DUN), które pozwalały na dwuletni okres realizacji – przyjęty kształt przepisu może doprowadzić do patologicznej sytuacji, w której nieopłacalnym będzie wnioskowanie o długofalowe wsparcie Ministerstwa dla rozwoju czasopism, gdyż prowadzić może to do ich usunięcia z listy czasopism punktowanych.

§ 7, punkt 3: Należy rozważyć zasadność przypisywania dyscypliny naukowej wobec rosnącej liczby czasopism inter- i transdyscyplinarnych, a także postępu badań w przestrzeniach niemożliwych do jednoznacznego przypisania określonej dyscyplinie, np. studia nad pamięcią (memory studies).

§ 8: W przypadku współczynników C i D proponujemy, aby uzupełnione zostały one o dodatkową wartość dla wzoru – O, która stanowić będzie parametr otwartości dostępu. Zarówno wartość C, jak i D w obecnym wzorze powinna być iloczynem z wartością dla O, gdzie 0,5 oznaczać będzie brak udostępnienia tekstów w wolnym dostępie; 0,65 – udostępnienie po okresie dłuższym niż 12 miesięcy; 0,8 – udostępnienie w okresie miedzy 6 a 12 miesięcy, zaś 1,0 – udostępnienie wraz z publikacją. Pozwoli to uwzględnić wartość publikacji nieujętą w poziomie cytowań, a wynikającą z dostępności, a zarazem zmniejszyć ryzyko potrójnej odpłatności i eksploatacji polskiego podatnika przez zewnętrznych dostawców infrastruktury komercyjnej. Redefinicja celów istnienia wykazów winna być priorytetem, aby większe znaczeni przypisać udostępnianiu w wolnym dostępie (zgodnie z priorytetami KE i MNiSW) oraz modelom transferu wiedzy B+R i S+R.

§ 9: Należy uwzględnić wprowadzenie dodatkowego parametru otwartości dostępu O i dostosować wartości przedstawione w przepisie ustępu 1 pkt 1–2.

§ 10: Należy zastąpić „nie rzadziej niż raz na dwa lata” określeniem „raz na dwa lata” wraz ze wskazaniem miesiąca publikacji wykazu. Zapewnienie stabilności rynku czasopism i efektywności publikacyjnej wymaga uwzględnienia opóźnienia wejścia w życie wykazu – biorąc pod uwagę efektywną długość procesu redakcyjnego i recenzyjnego należy przyjąć, że wykaz powinien być ogłoszony co najmniej 12 miesięcy przed rozpoczęciem roku akademickiego, w którym miałby obowiązywać. Wydłużone vacatio legis ogłoszonego wykazu sprzyjać będzie autorom decydującym się na publikowanie w wiodących periodykach, których procedury redakcyjne są bardziej czasochłonne niż w przypadku pism o niższej renomie.

Dodatkowe uwagi i propozycje:

W kontekście wydawnictw naukowych dalszego rozwinięcia wymaga kwestia oficyn branżowych, które niejednokrotnie posiadają bardzo wysoką renomę w danej dyscyplinie, subdyscyplinie lub polu badawczym – opiniowane Rozporządzenie doprowadzi do ich marginalizacji na rynku polskim względem wydawców o profilu ogólnym. Preferencje dla dużych wydawców (cztery dziedziny) proponujemy ograniczyć do dwóch, bądź wprowadzenie stosownej punktacji dla wydawnictw w zależności od liczby dziedzin specjalizacji. Ustawa z 3 lipca 2018 roku wprowadza osiem dziedzin (dotychczas było 21), a zatem przepisy wykonawcze, jakim jest opiniowane Rozporządzenie odnoszą się do nowej klasyfikacji nauk. W tej sytuacji wymiar czterech dziedzin, stawia ogromne wyzwania przed wydawcami i kategorycznie eliminuje właśnie te specjalistyczne, branżowe, często na bardzo wysokim poziomie naukowym i one wręcz potrzebują wsparcia.

Projekt nie uwzględnia kategorii podręcznika akademickiego, co jest zaprzeczeniem deklaracji Ministerstwa o docenianiu wpływu wiedzy naukowej na otoczenie społeczne.

W obecnym kształcie procedura oceny wydawców realizowana przez KEN odbiega pod względem stopnia konkretyzacji od procedury dla czasopism naukowych – o ile dla periodyków współczynniki C i D są możliwe do bezstronnej weryfikacji (także po uwzględnieniu sugerowanego komponentu O), o tyle ewaluacja wydawnictw jest całkowicie uznaniowa i pozbawiona mechanizmu kontroli społecznej. Kryteria przepisu ustępu 1 artykułu 3 są bardziej precyzyjne niż ustępu 2 – standardy publikacji zgodne z wytycznymi COPE i ustalona procedura recenzyjna są możliwe do weryfikacji i kontroli, podczas gdy litery a–c ustępu 2 pozostawiają organowi nieograniczoną możliwość interpretacyjną, zaś przepis litery d jest trudy do weryfikacji (choć w pełni uzasadniony merytorycznie). Koniecznym jest też uwzględnienie ścieżki odwoławczej.

Proponowany projekt rozporządzenia daje wyłączną możliwość zaproponowania wydawców Komisji Ewaluacji Nauki – nie jest jednak określone, w jaki sposób lista ta będzie konstruowana i czy będzie konsultowana z zagranicznymi organizacjami, które będą dostarczać informacji o wydawcach zarejestrowanych poza Polską. Koniecznym jest stworzenie wiarygodnego mechanizmu, poprzez który będą mogły być zgłoszone także wydawnictwa naukowe, które nie są popularne w Polsce, a więc mogą być przez Komisje pominięte, przez samo środowisko naukowe – przykładowo, znajomość rynku wydawniczego Japonii czy Chin może być nikła wśród członków KEN, lecz jakość wydawców z tych państw będzie odpowiadać kryteriom określonym przez Ministra w rozporządzeniu.

Podkreślamy, że w naszej opinii zakończenie prac nad rozporządzeniem powinno być wstrzymane do czasu ogłoszenia projektu programu „Wsparcie dla Czasopism”, który należy konsultować równolegle z omawianym rozporządzeniem, gdyż wspólnie układają się w nową architekturę komunikacji naukowej w Polsce. Ponadto, program ten - jak i niniejsze rozporządzenie – powinien zawierać zachętę do konsolidacji czasopism naukowych lub tworzenia nowych tytułów na fundamencie nowo utworzonych redakcji, dzięki czemu zwiększy się ich potencjał włączenia do wiodących baz międzynarodowych (wobec mniejszego obciążenia ryzykiem niskiej cytowalności w już indeksowanych źródłach, będącego kluczową barierą wejścia dla polskich czasopism do Scopus). Obok wsparcia inicjatyw o ugruntowanej renomie, powinny też móc uzyskać długoterminowe wsparcie takie projekty, które dopiero będą – dzięki wsparciu Ministerstwa – powołane do życia, a które przedstawią pięcioletnią perspektywę rozwoju czasopisma prowadzącą do włączenia do prestiżowych baz międzynarodowych.

Wartym rozważenia jest zainicjowanie przez Polskę na forum Unii Europejskiej programu na rzecz utworzenia wspólnej dla Unii, niekomercyjnej bazy indeksacyjnej artykułów naukowych, która mogłaby stanowić podstawę do obliczenia współczynnika wpływu w sposób alternatywny do metodologii JCR czy SNIP. Stworzenie niekomercyjnego rozwiązania infrastrukturalnego mogłoby sprzyjać realizacji celów polskiej polityki naukowej oraz docelowo mogłoby zwiększyć efektywność udostępniania w wolnym dostępie wyników badań finansowanych lub wspieranych ze środków budżetowych UE i państw członkowskich. Równoczesna dywersyfikacja pozwoliłaby na wydłużenie okresu przejściowego dla czasopism humanistycznych, które uzyskałyby dłuższą perspektywę dostosowania się do zmieniających się trendów praktyki publikacyjnej oraz wzmocniłyby procesy modernizacyjne w czasopismach z zakresu nauk społecznych.

Polski rynek wydawniczy nie jest w stanie konkurować z potentatami międzynarodowego rynku wydawniczego ze względu na drastyczne różnice kapitałowe, sieci sprzedażowe oraz renomę, która kształtowana jest również przez renomę naukową innych państw. Wprowadzane w ramach Konstytucji dla Nauki rozwiązania powinny skupić się na stymulowaniu rozwoju polskiej nauki w kontekście współpracy i wymiany międzynarodowej, nie zaś na uzależnieniu polskiej nauki od komercyjnej infrastruktury zagranicznej i traceniu przez nią podmiotowości (nieuchronnego wobec minimalnego finansowania nauki i badań w porównaniu do wartości gospodarki).