29 maja 2018

Reforma szkolnictwa wyższego i nauki bez wysłuchania publicznego


W dniu dzisiejszym spotka się po raz drugi Podkomisja Sejmowa Edukacji, Nauki i Młodzieży, by podjąć "prace" nad projektem Ustawy 2.0. Niestety,m w związku z wyjazdem na Erasmusa nie mogę śledzić obrad. Odnotowuję zatem kolejne opinie w sprawie projektu ustawy.

Otrzymałem pismo będące pokłosiem spotkania związków zawodowych Politechniki Białostockiej i Uniwersytetu w Białymstoku, które zostało rozesłane do wszystkich posłów Podlasia z prośbą o publiczne wysłuchanie środowiska akademickiego. Pismo zostało wysłane przed pierwszą debatą w komisji sejmowej i miało być przedstawione w trakcie posiedzenia.

Zapewne było, albo nie, ale jak wiemy, nie miało to żadnego znaczenia, skoro posłowie PiS mający arytmetyczną większość przegłosowali wraz ze swoim przewodniczącym (rzekomo od dawna przeciwnym tej Ustawie) odrzucenie wysłuchania publicznego. Dzisiaj zatem będzie dalszy ciąg mechanicznego już zatwierdzania zgłoszonych poprawek przez lojalnych wobec władzy i wspólnych z nią interesów postaci.

Załączam zatem treść tego apelu, bo skoro nie może mieć miejsca wysłuchanie publiczne, to niech chociaż publicznie będzie ono dostępne w innej formie. Po co były te ustawiane przez władzę rzekome debaty środowiskowe? Po co wydano na nie miliony złotych? Po co trzy zespoły eksperckie pracowały za kolejne setki tysięcy złotych nad diagnozą i prognozami rozwoju szkolnictwa i nauki w naszym kraju, skoro i tak w resorcie nauki i szkolnictwa wyższego zapadły decyzje o niewyobrażalnych startach dla polskiej nauki? Wiadomo. A jak nie wiadomo o co chodziło, to tez wiadomo.



Obudziła się w "Solidarności" Krajowa Sekcja Nauki! Oto jej Stanowisko w sprawie projektów ustaw „Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce” (druk 2446) oraz „Przepisy wprowadzające ustawę - Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce” (druk 2447)

Krajowa Sekcja Nauki NSZZ „Solidarność”, uważa, że niezbędne są zasadnicze zmiany w projekcie ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, złożonym w Sejmie 5 kwietnia 2018 roku. (warto zwrócić uwagę na to, że ministerstwo ustawicznie przytacza na swoim portalu nieaktualną już wersję z marca 2018 r.- dop. BŚ)

Uwagi ogólne

Projekt, podważając dotychczasowe zapisy stabilizujące ustawowo powoływane uczelnie akademickie, zagraża wolności nauki i konstytucyjnie zapewnionemu powszechnemu i równemu dostępowi do wykształcenia wyższego. Uczelniom akademickim, które nie będą uczelniami badawczymi, grozi obniżenie ich statusu, a nawet likwidacja, i jest to sprzeczne z programem zrównoważonego rozwoju całego kraju.

Konieczne jest przywrócenie konstytucyjnie zagwarantowanego nam prawa do zawierania ponadzakładowego układu zbiorowego pracy przez związki zawodowe pracowników uczelni publicznych. Domagamy się przyjęcia zasady uzgadniania wszystkich spraw pracowniczych ze związkami zawodowymi.

Żądamy realizacji programu wzrostu wynagrodzeń pracowników publicznych szkół wyższych oraz powrotu do przyjętej w 2001 roku koncepcji ładu płacowego w szkolnictwie wyższym, poprzez ustawowe gwarancje poziomu średnich płac w grupach profesorów, adiunktów wraz z starszymi wykładowcami, asystentów wraz z lektorami i pracowników niebędących nauczycielami akademickimi co najmniej w relacjach 3:2:1,25:1,25 w stosunku do średniej płacy krajowej w gospodarce narodowej.

Stanowczo protestujemy przeciwko proponowanym uprawnieniom rad uczelni.

Protestujemy przeciwko projektom obniżenia rangi rad naukowych oraz nadawaniu rektorowi uczelni daleko idących uprawnień. Konieczne jest skrócenie formalnej drogi awansu zawodowego nauczycieli akademickich poprzez zniesienie habilitacji, wielokrotnie krytykowanej przez OECD w raportach z lat 1994, 2007 i 2017.

W sprawach pracowniczych zapisy ustawy należy dostosować do Zalecenia Komisji Europejskiej w sprawie Europejskiej Karty Naukowca i Kodeksu postępowania przy rekrutacji pracowników naukowych z 2005 roku oraz Rekomendacji UNESCO w sprawie statusu nauczycieli akademickich z 1997 roku.

Domagamy się zapewnienia nauczycielom akademickim stabilizacji zawodowej i ekonomicznej, zatrudniania ich na czas nieokreślony w pełnym wymiarze czasu w podstawowym miejscu pracy.

Postulujemy przywrócenie wyborów członków Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego przez kolegia elektorskie w części składu reprezentującej uczelnie, co zapewni rzeczywiste przedstawicielstwo społeczności akademickiej.

Domagamy się zwiększenia finansowania szkolnictwa wyższego i nauki z budżetu państwa do poziomu 2% PKB.

Konieczny jest wzrost nakładów na naukę ze środków publicznych i wprowadzenie różnorakich mechanizmów systemowych stymulujących finansowanie pozabudżetowe i umożliwiających osiągnięcie w obszarze badań i rozwoju nakładów poziomu przyjętego w Strategii Europa 2020, tj. blisko 2% PKB.

Uważamy, że konieczne jest oprócz środków przydzielanych w postępowaniu konkursowym - utrzymanie odpowiednio wysokich funduszy na badania statutowe. System oparty wyłącznie na grantach nie zapewnia ciągłości finansowania badań naukowych, a tym samym ich stabilności. Realizowane ograniczanie finansowania działalności statutowej, jest szczególnie dotkliwe dla instytutów Polskiej Akademii Nauk.

Uważamy, że dłużej nie stać nas na oszczędzanie na nauce i edukacji. Szkolnictwo wyższe i nauka powinny być traktowane - ponad politycznymi podziałami - nie jako obciążenie budżetu, ale jako atut rozwojowy, wymagający wsparcia i ochrony ze strony instytucji państwa polskiego. Badania naukowe i edukacja są najlepszą i najbardziej opłacalną inwestycją w przyszłość narodu, w materialny, kulturowy i cywilizacyjny rozwój Polski.


Czeka nas zatem gorący okres, bo manipulacje władzy nie mają żadnych szans nawet po przyjęciu ustawy przez Sejm wbrew środowisku, które jej nie zaakceptuje. Politycy powinni wiedzieć, że środowisko nauki nie jest tak bierne i uległe jak oświaty. Potrafi upomnieć się o PRAWDĘ. Nie wystarczy żądać zmian rzucając pod stół ogryzione przez władzę kości.

28 maja 2018

Ranking (najbogatszych) uniwersytetów na świecie wobec polskiej mizerii finansowej


W 14. edycji rankingu najlepszych uczelni na świecie przygotowanego przez Times Higher Education polskie uniwersytety znalazły się baaaardzo daleko. Dziennikarze ekonomiczni i społeczno-polityczni nareszcie będą mogli wywieszać przysłowiowe "psy" na naszym szkolnictwie wyższym, zamiast na sprawujących władzę politykach, którzy potrafią jedynie operować sloganami, zakłamywać rzeczywistość i publicznie krytykować akademików za rzekomo niską pozycję polskiej nauki na świecie.

Times Higher Education jest rankingiem ustanawiania listy 1000 najlepszych uczelni z 77 krajów na świecie. Kryteria oceny są uwzględniane przez ekspertów z tych krajów, przy czym nie wolno im wypowiadać się na temat własnych uczelni, a dotyczą takich kwestii, jak: jakość kształcenia, stosunek liczby studentów na pracownika uczelni, poziom badań naukowych realizowanych w danej szkole wyższej oraz wskaźnik cytowań.

Wśród 1000 uczelni na świecie polskie znalazły się na następujących pozycjach:

501-600 Uniwersytet Warszawski
601-800 Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie
601-800 Uniwersytet Jagielloński
601-800 Politechnika Warszawska
601-800 Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
801-1000 Politechnika Gdańska
801-1000 Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
801-1000 Uniwersytet Śląski w Katowicach
801-1000 Uniwersytet Wrocławski

Muszę przyznać, że to i tak jest niezły wynik, skoro środki finansowe na naukę i szkolnictwo wyższe są w opłakanym i kompromitującym elity polityczne stanie. Od czternastu lat jesteśmy porównywani z gigantami nauki najbogatszych państw i instytucji z naszą nędzą budżetową, a nie twórczą, badawczą. To tak, jakby porównywać pracowite "mrówki" z aktywnymi "słoniami" w USA, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii czy w Niemczech.

Spośród uniwersytetów państw postsocjalistycznych przed nami jest tylko Uniwersytet Karola w Pradze, który znajduje się na pozycji 401-500. Równoważną pozycję z naszym UW ma w tym kraju tylko Uniwersytet Masaryka w Brnie, zaś na pozycji 601-800 są u południowych sąsiadów jeszcze Politechnika Czeska w Pradze, Uniwersytet Technologii Chemicznych w Pradze oraz Uniwersytet Palackiego w Ołomuńcu.

Nie ma w tym rankingu ani jednej uczelni z Bułgarii, Węgier i Rumunii.

Na jeszcze niższych pozycjach są uczelnie słowackie: Uniwersytet J.A. Komeńskiego w Bratysławie jest na pozycji 601-800, zaś Słowacki Uniwersytet Technologiczny w Bratysławie oraz Politechnika w Koszycach są na pozycji 801-1000. To już jest koniec. Nie ma w tym wykazie uniwersytetów Preszowie, Bańskiej Bystrzycy, Rużomberoku, Nitrze, Trnawie czy Żilinie.

Z kim chcemy się równać? Z jakim budżetem w skali całego kraju chcemy rywalizować w świecie nauki, skoro budżet jednego amerykańskiego czy brytyjskiego uniwersytetu jest większy od sumy dotacji, jaką przeznacza MNiSW na szkolnictwo wyższe w Polsce? Niech czasami minister J. Gowin nie wykorzystuje wraz ze swoimi "Misiewiczami" wyników tego rankingu do uzasadniania potrzeby wprowadzenia reformy, skoro nie ma na to środków finansowych!

27 maja 2018

Nie odwołujcie minister Anny Zalewskiej!



Nie odwołujcie minister edukacji Anny Zalewskiej! Co strzeliło do głowy Związkowi Nauczycielstwa Polskiego?! Toż to jest absurd. Nie wolno tak wspaniałej ministry edukacji teraz odwoływać.

ZNP ogłosiło 10 powodów zdymisjonowania ministry edukacji:

Żądamy odwołania Anny Zalewskiej z funkcji Ministra Edukacji Narodowej z powodu:

1) wdrożenia wbrew opinii ekspertów i większości opinii publicznej nieprzemyślanej, źle przygotowanej i niezwykle kosztownej reformy ustrojowej i programowej polskiej szkoły;

2) zniszczenia 18-letniego dorobku gimnazjów poprzez ich stopniową likwidację;

3) spowodowania chaosu organizacyjnego i kadrowego w szkołach;

4) pozorowania dialogu oraz posługiwania się nieprawdą i manipulacją;

5) składania deklaracji bez pokrycia, między innymi w zakresie przywrócenia pragmatyki nauczycielskiej pracownikom domów dziecka i pogotowi opiekuńczych czy przywrócenia uprawnień nauczycielskich w zakresie przechodzenia na emeryturę bez względu na wiek (art. 88 Karty Nauczyciela);

6) przyzwolenia na pracę nauczycieli w formie wolontariatu;

7) nowelizacji Karty Nauczyciela prowadzącej do likwidacji niektórych dodatków i uprawnień socjalnych, ograniczenia dostępu do urlopów zdrowotnych, a także wydłużenia ścieżki awansu zawodowego i wprowadzenia permanentnej oceny pracy nauczycieli;

8) przeforsowania w Parlamencie, wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi, zapisu w ustawie Karta Nauczyciela obowiązku tworzenia w każdej szkole i placówce regulaminów wskaźników oceny pracy nauczyciela, a w każdym samorządzie regulaminów wskaźników oceny pracy dyrektorów;

9) wprowadzania podziałów w radach pedagogicznych poprzez ustanowienie dodatku za wyróżniającą pracę tylko dla nauczycieli dyplomowanych;

10) dalszej pauperyzacji środowiska pracowników oświaty.




Jestem zwolennikiem naturalnych sankcji. Skoro wyliczono, że rekrutacja do szkół ponadpodstawowych (ponadgimnazjalnych) będzie w 2019 roku katastrofą i dramatem dla dzieci, bowiem mamy podwójny rocznik, a szkoły nie są z gumy, to dobrze. Pani minister wyjaśni przed przed kamerami TVP1-2 i TV TRWAM, że to jest dla dobra dzieci. Przecież jest cudownie, wspaniale, wszyscy uczniowie dostaną się do wymarzonych przez siebie szkół średnich, ale ... wirtualnie.

Po takim wystąpieniu przyjdzie czas na reakcję społeczną, bo rodzice polskiej młodzieży nie są już tak głupi, jak sądzi jakiś redaktorzyna czy urzędnik MEN wraz z kierownictwem tego resortu, żeby ich to uspokoiło. Niech minister Anna Zalewska sama przekona się na własne oczy, doświadczy skutków nadchodzącego kryzysu, rodzinnych dramatów, sfrustrowanej młodzieży i odczuje psychicznie, co to znaczy manipulacja, cyniczne kłamstwo i pozbawianie młodzieży szans na zaspokojenie przez nią własnych aspiracji edukacyjnych.

Jak ktoś jest nieodpowiedzialnym politykiem, któremu wydaje się, że można podejmować decyzje uciekając od odpowiedzialności moralnej, społecznej i politycznej, to jest w błędzie. Przypomnę tylko, jak to arogancka w Platformie Obywatelskiej ministrzyca edukacji Krystyna Szumilas zapłaciła cenę za swoją ignorancję w czasie wyborów do Parlamentu Europejskiego. Obywatele-rodzice zapamiętali jej postawę antyobywatelską, antyedukacyjną, toksyczną i głosem wyborczym pozbawili ją szans na ucieczkę do Brukseli.

Czyżby pani Anna Zalewska liczyła na to, że jej decyzje nie spotkają się z adekwatną do ich skutków reakcją??? Czy może też szykuje się do Brukseli?