18 maja 2018

Odwołanie namiastki dziecięcej "demokracji"



Nareszcie mogę pochwalić Marszałka Sejmu, nie tyle za powód, co za skutek odwołania obrad Sejmu Dzieci i Młodzieży. Ponoć przyczyną decyzji są jakieś (czyjeś?) zagrożenia.

Dziwię się, że do tej pory uprawia się i podtrzymuje każdego roku pseudodemokratyczny spęd służący politykom do manipulacji. Od 1994 r. ma miejsce w dniu 1 czerwca, a więc z okazji Dnia Dziecka NAMIASTKA DEMOKRACJI. Przyznaje to w swoim Oświadczeniu pan Marek Michalak - Rzecznik Praw Dziecka pisząc:

Przez ponad 20 lat aktywnej obecności dzieci w Sejmie RP, po raz pierwszy w historii zdarzyła się rzecz kuriozalna, nieczytelna i niezrozumiała – odwołano posiedzenie Sejmu Dzieci i Młodzieży. Dzieci okazują się być zagrożeniem dla bezpieczeństwa. Decyzja ta niewątpliwie narusza prawa dziecka i godzi w podstawy demokratycznego państwa. Przez te wszystkie lata Sejm RP był otwarty dla dzieci, przygotowywał je do życia obywatelskiego, był szkołą demokracji. Dzisiaj młodym ludziom zabiera się szansę na uczestniczenie w ważnym dla nich wydarzeniu.

Takie działania - odebranie młodym ludziom prawa do głosu i uczestnictwa w namiastce demokracji, jaką są obrady Sejmu Dzieci i Młodzieży - uznaję za antypedagogiczne. Dorośli kolejny raz zawiedli młodych!



W tym przypadku nie jestem zgodny z opinią Rzecznika Praw Dziecka, którego szanuję i cenię za troskę o monitorowanie i egzekwowanie przestrzegania praw dzieci w naszym kraju. Nic bardziej nie demoralizuje dzieci i młodzieży, jak namiastka czegoś, co nie jest tym, czego powinno się doświadczać. Sejm Dzieci i Młodzieży jest od samego początku pozorem, iluzją, eventem, który został zainicjowany w 1994 r., a więc w okresie rządów SLD i PSL po powrocie postkomuny do władzy na skutek tzw. solidarnościowej wojny "na górze".

Od ponad dwudziestu lat piszę o tym, by przestać manipulować młodym pokoleniem - jak miało to miejsce za Edwarda Gierka - wmawiając uczniom, że jak raz w roku przyjadą do Sejmu, to doświadczą demokracji. Równie dobrze mogliby udać się na Stare Miasto w stolicy albo na Wawel w Krakowie czy na rynek w Poznaniu i tam odczytać sprawdzone przez ich nauczycieli i/lub skrywających się za ich plecami partyjnie zaangażowanych rodziców wypowiedzi na temat tego, jak jest pięknie, albo fatalnie, jak są wzruszeni albo przerażeni, bo cały ten antypedagogiczny właśnie "teatr" niczego w życiu ich przedstawicieli poprzednich edycji nie zmienił oraz nie nauczył.

Ani ministrom edukacji, ani marszałkom Sejmu czy Senatu, ani premierom czy wicepremierom nie zależało na tym, by szkolni "wycieczkowicze" referowali i uchwalali cokolwiek w "teatrze jednego dnia pseudodemokracji". Demokracja nie polega na tym, że przyjedzie się raz w roku do Warszawy na koszt podatników, odsiedzi cały dzień w Sejmie, coś wygłosi, czego i tak nikt z polityków partii władzy nie uwzględni ani w prawie oświatowym, ani w sterowanej odgórnie przez resort jedynie słusznej praktyce edukacyjnej, i powróci do domu z gadżetami oraz różnymi wrażeniami.

Niech młodzi Polacy-uczniowie wszystkich typów szkół będą gospodarni, empatyczni i prospołeczni. Niech zaoszczędzone pieniądze z odwołanego teatrzyku "namiastki demokracji" zostaną przekazane strajkującym w Sejmie rodzicom niepełnosprawnych dorosłych. Opinia uczniów nie ma żadnego znaczenia dla tej władzy, jak i dla jej poprzedników, natomiast młodych skutecznie demoralizuje, bowiem odsłania grę fikcji i pozorów. Politycy różnych ugrupowań partyjnych wykorzystają wypowiedzi niektórych z nich do propagandowych celów.

Czy widział ktoś, z jakich szkół rekrutują się nieletni "posłowie"? Ciekawe, jakie było kryterium ich doboru, a raczej wskazań przez kuratorów oświaty? Czyżby PiS nie uderzał tą decyzją w swój elektorat? Dorośli kolejny raz by zawiedli młodych, gdyby ten SDiM przeprowadzili!


A jednak... Dzień Dziecka będzie we wrześniu :)

---
(zdjęcie - Kancelaria Sejmu)

17 maja 2018

Wychowanie do wartości europejskich


Wydział Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie obchodzi 10-lecie swojego istnienia. Bogatym w dzieje i tradycje własnej uczelni może się wydawać to mało istotną okolicznością do jej świętowania, ale ta jednostka akademicka zasługuje na szczególne docenienie. W tak krótkim okresie czasu kolejno sprawujące władzę dziekańską kadry profesorskie zatroszczyły się nie tylko o młodych uczonych, promując ich rozprawy doktorskie oraz przygotowując do postępowań habilitacyjnych, ale uzyskały w 2011 r. uprawnienie do nadawania stopnia naukowego doktora w dziedzinie nauk społecznych, w dyscyplinie naukowej - pedagogika.

Jest to zatem znakomite świadectwo dynamicznego i autentycznego zaangażowania wszystkich grup pokoleniowych Wydziału w rozwój naukowy, badawcze osiągnięcia i znaczącą ofertę kształcenia studentów. Jest to jeden z tych Wydziałów w kraju, w którym dominuje orientacja pedagogiki chrześcijańskiego personalizmu, a wydawane czasopismo naukowe "Forum Pedagogiczne" zostało objęte patronatem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN jako jedno z najbardziej znaczących periodyków naukowych naszej dyscypliny.


Historia Wydziału nie jest jednak tak krótka, bowiem jego tradycja sięga Salezjańskiego Instytutu Wychowania Chrześcijańskiego (SIWCh), działającego w latach 1988-2002 jako samodzielna jednostka Papieskiego Wydziału Teologicznego - sekcja "Bobolanum". Wydział Nauk Pedagogicznych UKSW został powołany w wyniku usamodzielnienia się Instytutu Pedagogiki im. św. Jana Bosko, który od 2002 roku tworzył wspólnie z Instytutem Filologii Polskiej Wydział Nauk Humanistycznych UKSW.

Jubileusz zapoczątkowała zgodnie z akademicką tradycją w dn. 16-17 maja 2018 r. w Warszawie Międzynarodowa Konferencja Naukowa, której temat brzmiał: "Wartości w europejskich systemach edukacyjnych". Uroczystego otwarcia dokonał JM Rektor UKSW ks. prof. dr hab. Stanisław Dziekoński, który niezależnie od powitania wszystkich uczestników debaty, wygłosił własny referat o wychowaniu w i do wartości w świetle nauczania Jana Pawła II. Jak wskazał w swojej analizie myśli św. Jana Pawła II przyczyną niepowodzeń jest deprecjacja wartości w naszym codziennym życiu. Subiektywiści lokują źródła wartości tylko w podmiocie, stąd mogą one być postrzegane jako zmienne, relatywne.


Wielkiego znaczenia nabiera pytanie, co stanowi wartość? W tym zakresie odwołał się ks. Rektor do katalogu istotnych wartości w życiu każdego człowieka jak godność osoby, solidarność, poświęcenie dla wspólnego dobra i pokoju, patriotyzm i prawość, uczciwość i wychowanie do prawdy i wolności. wychowanie powinno zatem prowadzić do do wzrastania dziecka w wolności wobec dóbr materialnych, poczucia prawdziwej sprawiedliwości, miłości i kształtowania troski oraz bezinteresownej służby wobec innych.

To, co - zdaniem ks. prof. S. Dziekońskiego - rozwija człowieka, to m.in. życie w prawdzie i miłości. Wolność jest darem Boga, ale i zadaniem, przy czym wolność jest nierozerwalnie związana z odpowiedzialnością. Bez prawdy wolność jest zakłamana, toteż należy jej używać dla dobra kierując się prawym sumieniem. Wartość wiary ma ogromne znaczenie dla egzystencji człowieka, bowiem pozwala odkrywać sens świata i naszej egzystencji. Odwołanie się do Boga pozwala wybierać wartości moralne, zaś prawe sumienie uwalnia osobę od egoizmu, pychy.

W swoim referacie JM zwrócił uwagę także na kwestie komunikowania wartości. W tym procesie niezwykle ważne jest świadectwo wartości w postawie i czynach każdego wychowawcy, bycie wzorem dla dzieci. Dzisiaj świat bardziej potrzebuje świadków wartości moralnych, aniżeli nauczycieli mówiących o wartościach. W wychowaniu chodzi o to by człowiek stawał się bardziej człowiekiem, by umiał być z innymi i dla drugich. Nie bez znaczenia jest tu potencjalność rozwoju osoby i jej zdolność transcendowania. Warto czynić wszystko, co w naszej mocy, by uczeń umiał żyć z innym i umiał żyć dla innych. W tym celu skuteczne jest aktywizowanie wychowanków jako aktywnych podmiotów wychowania.


Przekaz wartości odbywa się w bezpośrednim kontakcie osobowym pomiędzy wychowawcą a wychowaniem. Trzeba towarzyszyć wychowankowi w tym procesie, być z nim opierając wzajemną komunikację na dialogu otwartym na prawdę, a prowadzonym w duchu życzliwości i zaufania. Wzmacniajmy zatem wolę dziecka, by potrafiło być odporne na przeszkody, niepowodzenia, ale i by potrafiło wymagać od siebie nawet wówczas, gdyby inni od od niego niczego nie wymagali.


Założenia merytoryczne konferencji, której spiritus movens był ks. prof. dr hab. Jarosław Michalski zostały przedstawione w obszernym wprowadzeniu, z którego zacytuję w tym miejscu tylko fragment odsyłając do źródła:

Celem konferencji jest interdyscyplinarna analiza porównawcza aksjologicznych podstaw systemów edukacyjnych w Europie i Polsce, zawierająca się w kulturoznawczym podejściu perspektywy humanistycznej, odnoszącej się do tego, jakie wartości preferują różne kultury oraz jak te wartości wpływają na ich (kultur) rozwój i procesy edukacyjne. Podejmowana w ramach konferencji analiza modeli kształcenia aksjologicznego plasuje się w perspektywie epistemologicznej, czyli sposobach w jakich poznajemy wartości, przeżywamy, uzasadniamy ich istnienie, porządkujemy dokonując ich hierarchizacji.

Żyjemy w świecie wartości. W oparciu o nie codziennie podejmujemy niejednokrotnie bardzo istotne decyzje. Wybór konkretnej hierarchii wartości określa nas jako osoby, wyraża naszą moralność i duchowość. Wpływa też na kształt więzi społecznych, kultury osobistej, narodowej i globalnej. Skłania do poszukiwania wartości najwyższych i absolutnych. Znaczenie wartości w życiu i rozwoju każdej osoby, a także w kształtowaniu się społeczeństwa i jego kultury, wskazuje na potrzebę pogłębionej refleksji
i odważnego zaangażowania wychowawczego.


(fot. ks. prof. dr hab. Jarosław Michalski)

Dla nauk pedagogicznych, zajmujących się przede wszystkim wychowaniem i jego realizacją, kluczowym problemem staje się pytanie: jakie wartości powinno preferować się w życiu najbardziej i dlaczego? Pytanie to posiada głęboki sens wychowawczy i dotyczy problemu o charakterze egzystencjalnym. Zawiera się w nim bowiem implicite także pytanie o to, jak żyć godnie i ku czemu zmierzać w życiu, co jest w nim najważniejsze, a co drugorzędne czy wręcz niepożądane i szkodliwe. Przytoczone pytania nie znalazły – jak dotąd – zadowalającej odpowiedzi na gruncie nauk o wychowaniu. W dyskursie dotyczącym aksjologicznych podstaw wychowania znajdujemy się ciągle w sytuacji, którą można określić jako: między ufnością a ryzykiem.

Sytuację tę pogłębia fakt, iż wszyscy jesteśmy świadkami głębokich przeobrażeń społeczno-politycznych, dzięki którym można w sposób jawny i jednoznaczny opowiadać się za wartościami, głoszonymi i uznawanymi przez różne orientacje czy koncepcje filozoficzne oraz wyznania religijne. Owe przemiany cywilizacyjne domagają się ponadto nowego,
integralnego spojrzenia na człowieka i świat wartości przez niego uznawany. Chodzi o to, aby w procesie wychowania nadać wszelkim, godnym uznania wymogom społecznym, normom, zasadom czy wzorom postępowania rangę wartości nie tylko pożądanych, lecz także rangę wartości, którym człowiek dobrowolnie ulega i z którymi się identyfikuje,
a z czasem uważa je w wyniku procesu internalizacji za część składową swych zachowań i postaw w życiu codziennym.





16 maja 2018

Punkty, punkciki - pun(Kto)za?




Nie mogę pominąć po lekturze projektu rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego tego, za co naukowcy będą otrzymywać dla swojej dyscypliny punkty lub punkciki. Jak wiadomo, cudze chwalą, swego nie doceniają, toteż punkty będą za publikacje w czasopismach zagranicznych, a punkciki za te w periodykach krajowych. Ba, punkty będą za artykułu w czasopismach z wykazu ustalonego przez Ministra, a punkciki będą przyznawane "ryczałtem" - 5 pkt. za teksty w czasopiśmie nie indeksowanym w bazie Scopus.

Co ciekawe, artykuł "(...) musi spełnić wymogi formalne: min. 4 strony, bibliografia załącznikowa, odpowiedni aparat metodyczny uznany w danej dyscyplinie naukowej". Rozumiem, że ustalający to minimum nie są w stanie napisać więcej niż 4 strony, albo zostali już wyćwiczeni w testach na egzaminach państwowych (gimnazjalnym i maturalnym). Mnie się to bardzo podoba, bo na 4 stronach, chyba z bibliografią, to doprawdy da się odsączyć artykuły od zbytecznej treści.

Ryczałtowo zostaną też potraktowane monografie (20 pkt.), monografie pod redakcją (10 pkt.) i rozdziały w monografiach (5 pkt.) wydanych przez wydawcę nieuwzględnionego w wykazie wydawców. Odpowiednio będą za to przysługiwać jednostce punkty.

Niewątpliwie nastąpi wzrost zatrudnienia w wydawnictwach uczelni państwowych, bo ktoś jednak będzie musiał obrobić składane w nich do druku teksty. Z "przecieków", bo przecież nadal nie ma w tym procesie żadnej transparentności, a więc CBA będzie miało co czynić, mają być w powyższym wykazie wszystkie oficyny uczelniane. Które z tych pozauczelnianych zostaną uwzględnione, tego jeszcze nie wiemy.

Natomiast w projekcie rozporządzenia określono, jaką liczbę punktów przyzna się podmiotom za rodzaj publikacji i miejsce jej wydania:

Artykuł opublikowany w czasopismach oraz materiałach konferencyjnych indeksowanych w bazie Scopus lub Web of Science, a zarejestrowanych w wykazie ustalonym przez Ministra, punktacja będzie następująca:

20 pkt - czasopismo z najniższego kwartyla wykazu,

40 pkt - czasopismo z górnych 75% wykazu,

70 pkt. - czasopismo z górnych 50% wykazu,

100 pkt. - czasopismo z najwyższego kwartyla wykazu,

140 pkt. - czasopismo z najwyższego decyla wykazu,

200 pkt. - czasopismo z najwyższego centyla wykazu.

MONOGRAFIE także będą punktowane w oparciu o listę wydawnictw - na wzór skandynawski - na dwóch poziomach:

monografia poziomu 1 otrzyma 80 lub 250 pkt.

monografia pod redakcją (redakcja) - 40 lub 125 pkt.

rozdział w monografii - 20 lub 70 pkt.

Ranking na poziomie 1 będzie ustalony we współpracy z Biblioteką Narodową obejmując uznane krajowe wydawnictwo o zasięgu krajowym i zagraniczne;

Ranking na poziomie 2 - będzie przygotowany w oparciu o istniejące i używane w wielu krajach międzynarodowe zestawienia najbardziej prestiżowych wydawców międzynarodowych.

W tej sytuacji, będę zachęcał moich współpracowników do tego, by przygotowywali prace zbiorowe, pod redakcją, skoro jednak będą doceniane w tych rankingach. Dotychczas za artykuł w rozprawie zbiorowej w naukach społecznych jednostka otrzymywała 0 pkt. Teraz może to być min. 20 pkt., czyli jak artykuł w indeksowanym w bazie Scopus czasopiśmie. Fajnie.

Za dwie monografie zbiorowe pod redakcją a wydane poza wykazem ustalonym przez Ministra też otrzyma podmiot 20 pkt. Inna kwestia, to czy znajdzie się autorów za pięć punkcików? W ten sposób zacznie się niszcząca naukę choroba, którą od lat określamy mianem PUNKTOZY. Nie będzie ważne, co i po co publikujesz, ale za ile i gdzie oraz jak to można "załatwić", bo Polacy potrafią wiele.

W dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych, a zatem i w pedagogice, liczba uwzględnianych w ewaluacji monografii, rozdziałów w monografiach i redakcji naukowych nie może być większa niż 40%.

Powodzenia! Naukowcy do piór, a politycy do ... Parlamentu Europejskiego.

Polecam felieton prof. Aleksandra Nalaskowskiego