22 marca 2018

Komitety Wydziału I PAN Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN przerywają (z-) mowę milczenia i arogancji władz odpowiedzialnych za naukę


Z takim przesłaniem Komitet Nauk Pedagogicznych PAN otrzymał w ostatnich dniach wsparcie w sprawie, która zapewne jest już w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego przesądzona, ale nie można milczeć i zaniechać działań, bo środowisko akademickie jest przekonane, że wszystko jest w porządku a władza działa na rzecz dobra (czyjego?).

Przypominam zatem, że KNP PAN jeszcze w październiku 2017 r. przyjęło stanowisko krytyczne wobec planów naszego resortu zlikwidowania listy czasopism krajowych jako niegodnych dalszego ich preferowania punktami, które przyznał prawie 3 lata temu po raz ostatni Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych. Przyznał, i zamilkł. Wygodna to rzecz. W ten sposób można udawać, że nie ma problemu, że to jacyś nieudacznicy usiłują utrzymać punktację czasopismom naukowym wykazu B i C! Ba, nawet ośmielają się upominać redakcje powstałych kilka lat temu czasopism o przyznanie im punktów parametrycznych.

Naszym Stanowiskiem z dnia 4 listopada 2017 r. zainteresował się Komitet Językoznawstwa Polskiej Akademii Nauk (zajmujący w ostatniej parametryzacji w Wydziale I Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN pierwszą pozycję! Drugie miejsce miał nasz Komitet) oraz Komitetu Nauk o Kulturze PAN. W piśmie do Wicepremiera Jarosława Gowina członkowie Komitetu Językoznawstwa wyrażają zaniepokojenie decyzją władz odpowiedzialnych w Polsce za rozwój nauki dotyczące polskiego czasopiśmiennictwa naukowego z dziedziny nauk humanistycznych i społecznych.

Przywołują w piśmie zaskakującą w tym zakresie decyzję władz Polskiej Akademii Nauk, które zaprzestały z rokiem 2018 dofinansowywania ze środków Akademii najważniejszych polskich periodyków językoznawczych, indeksowanych w szeregu baz o międzynarodowym zasięgu i obecnych na ministerialne liście B z liczbą 12-13 punktów (po protestach środowiska wykonanie decyzji odroczono o rok, ale samą decyzję utrzymano w mocy), teraz z kolei planuje się likwidację czasopiśmienniczej listy B.

Tzw. ministerialna lista B jest podstawową trybuną wypowiedzi polskich badaczy pracujących w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych. Czasopisma naukowe z tej listy skierowane są do trzech adresatów:

1. do rodzimego środowiska pracowników nauki w odnośnych dyscyplinach wiedzy

2. do rodzimych odbiorców spoza środowiska stricte naukowego (do wykładowców, nauczycieli, studentów, popularyzatorów wiedzy itp.) orz

3. do naukowych środowisk zagranicznych (nie tylko zresztą polonistycznych czy, szerzej, slawistycznych), w których znajomość języka polskiego jest niemała i dorównuje zainteresowaniu historią Polski, jej kulturą i językiem.

Przeprowadzona niedawno ewaluacja polskich czasopism naukowych pokazała, że wielki wysiłek ich redakcji doprowadził w ciągu ostatnich paru lat do znacznego podniesienia poziomu polskiej periodyki naukowej i wydatnego zbliżenia jej do europejskich standardów, są też polskie czasopisma językoznawcze, które same taki standard wyznaczają.

Likwidacja listy B byłaby zniweczeniem tego wysiłku, przyniosłaby trudne do zmierzenia szkody w swobodnym wewnętrznym i zewnętrznym obiegu polskiej myśli naukowej, miałaby też wymierne a fatalne skutki wizerunkowe w odbiorze Polski za granicą.

Niedawna decyzja władz PAN o zaprzestaniu finansowania ze środków DUN "Roczniak Slawistycznego" wywołała za granicą konsternację, a przedstawiciele Akademii Nauk Rosji, Ukrainy, Macedonii zdecydowali się skierować do władz PAN listy protestacyjne. (...)

Sprzeciw budzi też fakt, że o tak istotnej dla naszego środowiska naukowego sprawie, jak likwidacja podstawowej dla niego platformy wypowiedzi, środowisko to dowiaduje się drogami pośrednimi, między innymi z enuncjacji prasowych. Komitety naukowe PAN, których członkowie wybierani są w tajnych ogólnopolskich wyborach nierzadko spośród kilku tysięcy samodzielnych pracowników nauki (w wypadku Komitetu Językoznawstwa - spośród niemal tysiąca), stanowią najbardziej reprezentatywne przedstawicielstwa dyscyplin naukowych, wydawałoby się więc logiczne, że to one właśnie będą pierwszymi adresatami projektów tak radykalnych zmian i podmiotami o decydującym głosie w ich konsultowaniu; Komitety mają wszak wpisany w swoje regulaminy obowiązek działań opiniodawczych i opiniotwórczych. (...)

Komitet Językoznawstwa PAN w pełni solidaryzuje się ze stanowiskiem innych Komitetów Wydziału I PAN - Komitetu Nauk Pedagogicznych, Nauk o Kulturze, Nauk o Kulturze Antycznej, Nauk o Literaturze, Nauk o Sztuce, Komitetu Słowianoznawstwa - a także ze stanowiskiem Zarządu Polskiego Towarzystwa Kulturoznawczego w sprawie zmian w wykazie czasopism, w których zwarto apele o zachowanie ministerialnej listy B i odejście od pomysłu wiązania parametryzacji z funkcjonowaniem bazy SCOPUS.

Komitet Językoznawstwa PAN podziela zdanie, że zignorowanie argumentacji zawartej w tych apelach będzie miało - i w krótszej, i w dłuższej perspektywie - trudne do odwrócenia a groźne dla naszej nauki i społeczeństwa skutki".


Przypominam niektóre teksty na ten temat:

Stanowisko Komitetu Nauk Pedagogicznych w sprawie projektowanej likwidacji wykazu B czasopism punktowanych

Redaktorzy ogólnokrajowych czasopism naukowych z wykazu B - MNiSW apelują do ministra i posłów!

Po co "Raport o czasopismach naukowych" ?

Komitet (częściowej) Dewaluacji Jednostek Naukowych?

PAN wycofał się z decyzji o zaprzestaniu finansowania tylko niektórych czasopism naukowych

Czyżby minister miał zamiar wykupić niektórym czasopismom z wykazu B MNiSW miejsca na liście A (JCR) ?


21 marca 2018

Rząd przyjął projekt ustawy 2.0


Wczorajsze komunikaty o przyjęciu przez rząd projektu Ustawy 2.0, którą przygotował zespół ministra nauki i szkolnictwa wyższego dr. Jarosława Gowina czeka jeszcze sejmowa ścieżka legislacyjna. Ta zaś może mieć różne uwarunkowania, bowiem to, co rzekomo poparła większość ciał rektorskich i organów doradczych władzy może zostać poddane solidnej weryfikacji. Niewątpliwie będzie to też sprawdzian perswazyjnej mocy premiera rządu, który obejmując urząd zobowiązał się do poparcia reform w szkolnictwie wyższym i nauce.

Nikt nie twierdzi, że takie nie są potrzebne. Wielokrotnie o tym pisałem, a media zasypywane są najróżniejszymi komentarzami, opiniami, sprawozdaniami z konsultacji, debat, konferencji i stanowisk różnych organów władz i jednostek akademickich, stowarzyszeń, związków zawodowych itp. Sprzeczności w tym jest wiele, a jeszcze więcej tętniących podskórnie konfliktów na skutek niezadowolenia także zwolenników zmian.

Wczoraj minister J. Gowin przyznał, że pracownicy naukowo-dydaktyczni publicznych szkół wyższych, uniwersytetów, akademii i politechnik nie mają co marzyć o jakichkolwiek środkach finansowych, które są konieczne dla urealnienia projektu reform. W wywiadzie udzielonym w programie "Money" minister pytany ws. podwyżek dla nauczycieli akademickich, ujawnił, że jest po rozmowach w tej kwestii z premierem Morawieckim oraz minister Czerwińską. - Rozmawialiśmy o tym wzroście nakładów na naukę i szkolnictwo wyższe. Kwestie podwyżek na razie odłożyliśmy.



Tymczasem doktorant otrzymuje płace na niższym poziomie niż pracownik dyskontu. Zresztą, co ministra obchodzą płace naukowców. -Zobaczymy, jak będzie się rozwijać nasza gospodarka, jaka będzie realizacja budżetu". Takie komunikaty słyszymy od lat, więc możemy przypuszczać, że jak akademicy zagłosują w wyborach na PIS, to mogą liczyć na ewentualną łaskę i sypnięcie groszem pod stół.

Jeśli ustawa zostanie przyjęta w przedłożonej wersji przez Sejm, to część regulacji wejdzie w życie już od 1 października 2018 r. Zacznie się szybka ścieżka nowych tzw. "docentów marcowych", bowiem likwidując uprawnienia dotychczasowych jednostek do nadawania stopni naukowych wraz z przekazaniem ich bez jakichkolwiek minimów kadrowych uczelniom podwyższy status także tym, którzy pogrążą polską naukę w ignorancji i bylejakości. Czyż nie o to tu chodzi?

Większe wymagania doktorantom mają zatem stawiać także ci doktorzy, którzy nie powinni mieć dyplomu magistra czy inżyniera, bo taki jest niestety poziom części akademickiego środowiska w wielu dziedzinach nauk. MNiSW nie wycofuje się z habilitacji, by uspokoić konserwatywne skrzydło akademickie, ale zarazem "diabłu daje ogarek" w formie zatrudniania na stanowisku profesora uczelni osób ze stopniem doktora. Miało to miejsce w latach 1997-2005 r. w państwowych i niepublicznych wyższych szkołach, gdzie niemalże każdy doktor miał stanowisko profesora. Do dziś mamy takich wśród kanclerzy czy prezydentów uczelni. I co? Dno.

Ma też zniknąć limit 9 lat na uzyskanie po doktoracie stopnia doktora habilitowanego. Osoby kierujące prestiżowymi grantami badawczymi o renomie międzynarodowej będą mogły ten stopień uzyskać bez odrębnej procedury. Bardzo dobrze. Tylko po co? Nie lepiej mianować ich profesorami tytularnymi?

Wraca do szkolnictwa wyższego lustracja, która ponoć jest ważniejsza od wszystkich innych regulacji, skoro i tak nie ma na nie pieniędzy. Projekt Ustawy 2.0 przewiduje, że nauczyciel akademicki, który pracował w organach bezpieczeństwa, współpracował z nimi lub odbywał w nim służbę między 1944 a 1990 r., nie będzie mógł otrzymać tytułu profesora, nie będzie też mógł być rektorem, członkiem takich gremiów jak rada uczelni, kolegium elektorów, czy senat ani pełnić funkcji w ogólnopolskich instytucjach szkolnictwa wyższego i nauki. Bardzo dobrze. Ciekawe, czy to też będzie dotyczyło szkół prywatnych i państwowych wyższych szkół zawodowych, bo w nich aż roi się od b. tajnych współpracowników SB z okresu PRL?

Podobno ma być jeszcze wysłuchanie publiczne przedłożonego projektu, co w świetle wprowadzanych w kraju nowych regulacji wydaje się mało realne i skuteczne. Cieszy fakt, że minister J. Gowin podziękował za udział w dotychczasowych debatach i konsultacjach wszystkim uczestnikom, także krytykom projektu.

20 marca 2018

Kto chce obudzić nauczycieli?






Przywołuję dzisiaj treść apelu nauczycieli, którzy mają już dość proletaryzacji ich profesji. Społeczeństwo jest wprowadzane w błąd na temat rzekomo znakomitej sytuacji nauczycieli w szkolnictwie i wcale nie zamierza się temu przeciwstawiać. Niestety, ale pokutuje tu zła pamięć szkoły dużej części Polaków, a tym samym ich wrogi stosunek do nauczycieli. Nie ma chyba takiego absolwenta dowolnego typu szkoły, który nie wskazałby na co najmniej jednego nauczyciela, który był dla niego postacią toksyczną. Z jednej strony nauczyciele cieszą się powszechnym szacunkiem, ale z drugiej strony wielu Polaków z przyjemnością czyta o tym, jak to dobrze, że nauczyciele tak mało zarabiają.

Nauczyciele zaczynają zatem sami tworzyć ruch profesjonalnego oporu przeciwko kolejnej władzy w resorcie edukacji, która potrafi zatroszczyć się o siebie, bo rola Pinokia nie należy do najtrudniejszych w polityce publicznej. Oto kolejny przykład akcji nauczycielskich środowisk, która tymczasem skierowana jest do posłów wszystkich partii politycznych:


DO KLUBÓW PARLAMENTARNYCH:

Klub Parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości
Klub Parlamentarny Platformy Obywatelskiej
Klub Parlamentarny PSL-UED
Klub Poselski Kukiz’ 15
Klub Poselski Nowoczesna
Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży

Jako nauczyciele Szkoły Podstawowej 2 w Chełmnie, zwracamy się do posłów ze wszystkich Klubów Parlamentarnych oraz Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży z wnioskiem o podjęcie inicjatywy ustawodawczej, anulującej najnowsze zmiany w Karcie Nauczyciela wprowadzone ustawą z dnia 27 października 2017 r. o finansowaniu zadań oświatowych.

Uzasadnienie
W ślad za wprowadzeniem zmian w Karcie Nauczyciela, podjęliśmy oddolną akcję protestacyjną, wyrażającą nasze niezadowolenie z nowo wprowadzonych zapisów tj. wydłużenia drogi awansu zawodowego, zmiany kryteriów oceny pracy, zmiany trybu przyznawania urlopu zdrowotnego. Wysłaliśmy list protestacyjny do Pana Premiera, Pana Prezydenta oraz do Kancelarii Sejmu. Poprosiliśmy nauczycieli z innych szkół, aby przyłączyli się do nas i uczynili to samo.

Z naszych informacji wynika, że listów takich napływa coraz więcej. Otrzymaliśmy bardzo szybko odpowiedź z Kancelarii Sejmu, z której wynika, że inicjatywę ustawodawczą mają minimum 15-osobowe grupy poselskie, dlatego zwracamy się do wszystkich klubów parlamentarnych oraz Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży o podjęcie takiej inicjatywy. Prosimy też wszystkich posłów o przyjęcie ustawy anulującej nowe zapisy w Karcie Nauczyciela, gdyż:

1. Zmiany w Karcie Nauczyciela nie są akceptowane przez środowisko nauczycielskie, są dla nas krzywdzące i niekorzystne. Dwa tygodnie po wystosowaniu naszego listu, Pani Minister Anna Zalewska wystosowała list do nauczycieli, z którego można wyciągnąć wniosek, że zmiany są wprowadzone dla dobra nauczycieli. Niestety, nasze odczucia są zupełnie inne. Są to zmiany narzucone i absolutnie nieakceptowane.

2. W tym samym liście, Pani Minister pisze, że zmiany w Karcie Nauczyciela wprowadzono na zasadzie kompromisu, razem ze związkami zawodowymi i samorządami. Dziwi nas to, gdyż widzimy niezadowolenie zarówno ze strony ZNP, jak i sekcji oświatowych NSZZ Solidarność /np. Gdańsk i Rybnik/. Jeżeli wszystko było uzgodnione, to co mają znaczyć intensywne rozmowy ze związkami zawodowymi, które toczą się w ostatnich dniach ? Zastanawiające jest również określenie „kompromis”, które niepokojąco sugeruje, że ministerstwo planowało jeszcze gorsze zmiany dla nauczycieli.

3. Gdyby nauczyciele otrzymali proponowane podwyżki płac, bez zmian w Karcie Nauczyciela, być może niezadowolenie naszego środowiska byłoby mniejsze . Zmiany te powodują jednak, że wielu nauczycieli nie będzie więcej zarabiało, gdyż odebrano im dodatek, a wydłużenie drogi awansu zawodowego, jest jednoznaczne z mniejszymi poborami. Nowe zasady oceniania nie mają nic wspólnego z praktyczną pracą z dziećmi. Będą tworzone kolejne sterty papierów, które nikomu i niczemu nie posłużą. Wielu specjalistów mówi, że spełnienie kryteriów na ocenę wyróżniającą, przez nauczyciela dyplomowanego, jest nierealne. Więc czemu to ma służyć ?

4. W naszym liście protestacyjnym piszemy o systematycznej degradacji zawodu nauczyciela, która ma miejsce od przynajmniej dwóch dekad. Ostatnie zmiany to kolejny krok w tym kierunku. Nie ma drugiej takiej grupy zawodowej, która miałaby tak skomplikowaną drogę awansu zawodowego - staże, egzaminy, rozmowy kwalifikacyjne, kursy, szkolenia, tworzone sterty papierów, przedkładanie sterty zaświadczeń, godziny spędzone przed komputerami itp. i to dzieje się praktycznie nieprzerwanie. Jako nauczyciele chcemy pracować z dziećmi, im poświęcać czas i swoją energię, z korzyścią dla wszystkich.

5. List Pani Minister dotarł do wszystkich szkół w jeden dzień, drogą elektroniczną. Jaki jest więc problem z tym, żeby dokonać konsultacji społecznych zarówno ze środowiskiem nauczycielskim, jak i samorządami. Gdyby do szkół wysłać krótką ankietę z dwoma pytaniami do nauczycieli: akceptujesz lub nie akceptujesz zmiany w Karcie Nauczyciela, po tygodniu MEN miałoby pełna wiedzę w tym zakresie. Tymczasem narzucono przepisy, bez konsultacji z samymi zainteresowanymi i bez ich akceptacji.

6. W naszym liście protestacyjnym podkreślamy, że nasz zawód jest systematycznie degradowany. Jeżeli tego stanu się nie odwróci i nie odbuduje prestiżu zawodu nauczyciela, to kto będzie w przyszłości uczył i wychowywał przyszłe pokolenia ? Ktoś komu nie uda dostać się na medycynę, prawo, politechnikę i inne uczelnie, a wybór zawodu nauczyciela będzie ostatecznością. Nie tak chyba ma wyglądać przyszłość polskiej oświaty.

Nasz protest wynika z tego, że jako środowisko nauczycielskie chcemy wyrazić swoje niezadowolenie. Nie robimy nic złego, nie przerywamy procesu dydaktycznego, nie dezorganizujemy pracy szkół, chcemy natomiast, żeby ktoś zechciał nas wysłuchać, nauczycieli, którzy codziennie pracują przy tzw. tablicy.

Prosimy traktować nasz wniosek, jako podpisany przez wszystkich nauczycieli, którzy list protestacyjny wysłali m.in. do Kancelarii Sejmu, gdyż w jego pierwszym punkcie zapisany jest postulat o „Zmianę ustawy z dnia 27 października 2017 r. o finansowaniu zadań oświatowych, w zakresie rozdziału 11, dotyczącego zmian w Karcie Nauczyciela i przywrócenie poprzednich zapisów, które były korzystniejsze dla nauczycieli”. Nie jest jeszcze za późno, gdyż nowe zapisy obowiązywały będą od 1 września. Jest więc jeszcze czas na ich wycofanie. W załączeniu przekazujemy treść listu protestacyjnego, który wysyłany jest przez nauczycieli. Liczymy, że posłowie pomogą nam w realizacji wystosowanych w nim postulatów.


Oto odpowiedź z Sejmu:

Informacja z dodatkowego posiedzenia Zespołu ds. Edukacji, Kultury i Sportu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, które odbyło się 06 marca 2018 r. w Warszawie została opublikowana na stronie dr. Bogdana Stępnia. Ekspert samorządowców po raz kolejny przywołuje w swoim wpisie urzędnika MEN, by przestał dzielić przez ZERO! Zdaje się, że jednak ów pan tego nie rozumie. ZERO od lat jest jedną z ważniejszych liczb w tym resorcie.