21 marca 2018

Rząd przyjął projekt ustawy 2.0


Wczorajsze komunikaty o przyjęciu przez rząd projektu Ustawy 2.0, którą przygotował zespół ministra nauki i szkolnictwa wyższego dr. Jarosława Gowina czeka jeszcze sejmowa ścieżka legislacyjna. Ta zaś może mieć różne uwarunkowania, bowiem to, co rzekomo poparła większość ciał rektorskich i organów doradczych władzy może zostać poddane solidnej weryfikacji. Niewątpliwie będzie to też sprawdzian perswazyjnej mocy premiera rządu, który obejmując urząd zobowiązał się do poparcia reform w szkolnictwie wyższym i nauce.

Nikt nie twierdzi, że takie nie są potrzebne. Wielokrotnie o tym pisałem, a media zasypywane są najróżniejszymi komentarzami, opiniami, sprawozdaniami z konsultacji, debat, konferencji i stanowisk różnych organów władz i jednostek akademickich, stowarzyszeń, związków zawodowych itp. Sprzeczności w tym jest wiele, a jeszcze więcej tętniących podskórnie konfliktów na skutek niezadowolenia także zwolenników zmian.

Wczoraj minister J. Gowin przyznał, że pracownicy naukowo-dydaktyczni publicznych szkół wyższych, uniwersytetów, akademii i politechnik nie mają co marzyć o jakichkolwiek środkach finansowych, które są konieczne dla urealnienia projektu reform. W wywiadzie udzielonym w programie "Money" minister pytany ws. podwyżek dla nauczycieli akademickich, ujawnił, że jest po rozmowach w tej kwestii z premierem Morawieckim oraz minister Czerwińską. - Rozmawialiśmy o tym wzroście nakładów na naukę i szkolnictwo wyższe. Kwestie podwyżek na razie odłożyliśmy.



Tymczasem doktorant otrzymuje płace na niższym poziomie niż pracownik dyskontu. Zresztą, co ministra obchodzą płace naukowców. -Zobaczymy, jak będzie się rozwijać nasza gospodarka, jaka będzie realizacja budżetu". Takie komunikaty słyszymy od lat, więc możemy przypuszczać, że jak akademicy zagłosują w wyborach na PIS, to mogą liczyć na ewentualną łaskę i sypnięcie groszem pod stół.

Jeśli ustawa zostanie przyjęta w przedłożonej wersji przez Sejm, to część regulacji wejdzie w życie już od 1 października 2018 r. Zacznie się szybka ścieżka nowych tzw. "docentów marcowych", bowiem likwidując uprawnienia dotychczasowych jednostek do nadawania stopni naukowych wraz z przekazaniem ich bez jakichkolwiek minimów kadrowych uczelniom podwyższy status także tym, którzy pogrążą polską naukę w ignorancji i bylejakości. Czyż nie o to tu chodzi?

Większe wymagania doktorantom mają zatem stawiać także ci doktorzy, którzy nie powinni mieć dyplomu magistra czy inżyniera, bo taki jest niestety poziom części akademickiego środowiska w wielu dziedzinach nauk. MNiSW nie wycofuje się z habilitacji, by uspokoić konserwatywne skrzydło akademickie, ale zarazem "diabłu daje ogarek" w formie zatrudniania na stanowisku profesora uczelni osób ze stopniem doktora. Miało to miejsce w latach 1997-2005 r. w państwowych i niepublicznych wyższych szkołach, gdzie niemalże każdy doktor miał stanowisko profesora. Do dziś mamy takich wśród kanclerzy czy prezydentów uczelni. I co? Dno.

Ma też zniknąć limit 9 lat na uzyskanie po doktoracie stopnia doktora habilitowanego. Osoby kierujące prestiżowymi grantami badawczymi o renomie międzynarodowej będą mogły ten stopień uzyskać bez odrębnej procedury. Bardzo dobrze. Tylko po co? Nie lepiej mianować ich profesorami tytularnymi?

Wraca do szkolnictwa wyższego lustracja, która ponoć jest ważniejsza od wszystkich innych regulacji, skoro i tak nie ma na nie pieniędzy. Projekt Ustawy 2.0 przewiduje, że nauczyciel akademicki, który pracował w organach bezpieczeństwa, współpracował z nimi lub odbywał w nim służbę między 1944 a 1990 r., nie będzie mógł otrzymać tytułu profesora, nie będzie też mógł być rektorem, członkiem takich gremiów jak rada uczelni, kolegium elektorów, czy senat ani pełnić funkcji w ogólnopolskich instytucjach szkolnictwa wyższego i nauki. Bardzo dobrze. Ciekawe, czy to też będzie dotyczyło szkół prywatnych i państwowych wyższych szkół zawodowych, bo w nich aż roi się od b. tajnych współpracowników SB z okresu PRL?

Podobno ma być jeszcze wysłuchanie publiczne przedłożonego projektu, co w świetle wprowadzanych w kraju nowych regulacji wydaje się mało realne i skuteczne. Cieszy fakt, że minister J. Gowin podziękował za udział w dotychczasowych debatach i konsultacjach wszystkim uczestnikom, także krytykom projektu.

20 marca 2018

Kto chce obudzić nauczycieli?






Przywołuję dzisiaj treść apelu nauczycieli, którzy mają już dość proletaryzacji ich profesji. Społeczeństwo jest wprowadzane w błąd na temat rzekomo znakomitej sytuacji nauczycieli w szkolnictwie i wcale nie zamierza się temu przeciwstawiać. Niestety, ale pokutuje tu zła pamięć szkoły dużej części Polaków, a tym samym ich wrogi stosunek do nauczycieli. Nie ma chyba takiego absolwenta dowolnego typu szkoły, który nie wskazałby na co najmniej jednego nauczyciela, który był dla niego postacią toksyczną. Z jednej strony nauczyciele cieszą się powszechnym szacunkiem, ale z drugiej strony wielu Polaków z przyjemnością czyta o tym, jak to dobrze, że nauczyciele tak mało zarabiają.

Nauczyciele zaczynają zatem sami tworzyć ruch profesjonalnego oporu przeciwko kolejnej władzy w resorcie edukacji, która potrafi zatroszczyć się o siebie, bo rola Pinokia nie należy do najtrudniejszych w polityce publicznej. Oto kolejny przykład akcji nauczycielskich środowisk, która tymczasem skierowana jest do posłów wszystkich partii politycznych:


DO KLUBÓW PARLAMENTARNYCH:

Klub Parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości
Klub Parlamentarny Platformy Obywatelskiej
Klub Parlamentarny PSL-UED
Klub Poselski Kukiz’ 15
Klub Poselski Nowoczesna
Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży

Jako nauczyciele Szkoły Podstawowej 2 w Chełmnie, zwracamy się do posłów ze wszystkich Klubów Parlamentarnych oraz Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży z wnioskiem o podjęcie inicjatywy ustawodawczej, anulującej najnowsze zmiany w Karcie Nauczyciela wprowadzone ustawą z dnia 27 października 2017 r. o finansowaniu zadań oświatowych.

Uzasadnienie
W ślad za wprowadzeniem zmian w Karcie Nauczyciela, podjęliśmy oddolną akcję protestacyjną, wyrażającą nasze niezadowolenie z nowo wprowadzonych zapisów tj. wydłużenia drogi awansu zawodowego, zmiany kryteriów oceny pracy, zmiany trybu przyznawania urlopu zdrowotnego. Wysłaliśmy list protestacyjny do Pana Premiera, Pana Prezydenta oraz do Kancelarii Sejmu. Poprosiliśmy nauczycieli z innych szkół, aby przyłączyli się do nas i uczynili to samo.

Z naszych informacji wynika, że listów takich napływa coraz więcej. Otrzymaliśmy bardzo szybko odpowiedź z Kancelarii Sejmu, z której wynika, że inicjatywę ustawodawczą mają minimum 15-osobowe grupy poselskie, dlatego zwracamy się do wszystkich klubów parlamentarnych oraz Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży o podjęcie takiej inicjatywy. Prosimy też wszystkich posłów o przyjęcie ustawy anulującej nowe zapisy w Karcie Nauczyciela, gdyż:

1. Zmiany w Karcie Nauczyciela nie są akceptowane przez środowisko nauczycielskie, są dla nas krzywdzące i niekorzystne. Dwa tygodnie po wystosowaniu naszego listu, Pani Minister Anna Zalewska wystosowała list do nauczycieli, z którego można wyciągnąć wniosek, że zmiany są wprowadzone dla dobra nauczycieli. Niestety, nasze odczucia są zupełnie inne. Są to zmiany narzucone i absolutnie nieakceptowane.

2. W tym samym liście, Pani Minister pisze, że zmiany w Karcie Nauczyciela wprowadzono na zasadzie kompromisu, razem ze związkami zawodowymi i samorządami. Dziwi nas to, gdyż widzimy niezadowolenie zarówno ze strony ZNP, jak i sekcji oświatowych NSZZ Solidarność /np. Gdańsk i Rybnik/. Jeżeli wszystko było uzgodnione, to co mają znaczyć intensywne rozmowy ze związkami zawodowymi, które toczą się w ostatnich dniach ? Zastanawiające jest również określenie „kompromis”, które niepokojąco sugeruje, że ministerstwo planowało jeszcze gorsze zmiany dla nauczycieli.

3. Gdyby nauczyciele otrzymali proponowane podwyżki płac, bez zmian w Karcie Nauczyciela, być może niezadowolenie naszego środowiska byłoby mniejsze . Zmiany te powodują jednak, że wielu nauczycieli nie będzie więcej zarabiało, gdyż odebrano im dodatek, a wydłużenie drogi awansu zawodowego, jest jednoznaczne z mniejszymi poborami. Nowe zasady oceniania nie mają nic wspólnego z praktyczną pracą z dziećmi. Będą tworzone kolejne sterty papierów, które nikomu i niczemu nie posłużą. Wielu specjalistów mówi, że spełnienie kryteriów na ocenę wyróżniającą, przez nauczyciela dyplomowanego, jest nierealne. Więc czemu to ma służyć ?

4. W naszym liście protestacyjnym piszemy o systematycznej degradacji zawodu nauczyciela, która ma miejsce od przynajmniej dwóch dekad. Ostatnie zmiany to kolejny krok w tym kierunku. Nie ma drugiej takiej grupy zawodowej, która miałaby tak skomplikowaną drogę awansu zawodowego - staże, egzaminy, rozmowy kwalifikacyjne, kursy, szkolenia, tworzone sterty papierów, przedkładanie sterty zaświadczeń, godziny spędzone przed komputerami itp. i to dzieje się praktycznie nieprzerwanie. Jako nauczyciele chcemy pracować z dziećmi, im poświęcać czas i swoją energię, z korzyścią dla wszystkich.

5. List Pani Minister dotarł do wszystkich szkół w jeden dzień, drogą elektroniczną. Jaki jest więc problem z tym, żeby dokonać konsultacji społecznych zarówno ze środowiskiem nauczycielskim, jak i samorządami. Gdyby do szkół wysłać krótką ankietę z dwoma pytaniami do nauczycieli: akceptujesz lub nie akceptujesz zmiany w Karcie Nauczyciela, po tygodniu MEN miałoby pełna wiedzę w tym zakresie. Tymczasem narzucono przepisy, bez konsultacji z samymi zainteresowanymi i bez ich akceptacji.

6. W naszym liście protestacyjnym podkreślamy, że nasz zawód jest systematycznie degradowany. Jeżeli tego stanu się nie odwróci i nie odbuduje prestiżu zawodu nauczyciela, to kto będzie w przyszłości uczył i wychowywał przyszłe pokolenia ? Ktoś komu nie uda dostać się na medycynę, prawo, politechnikę i inne uczelnie, a wybór zawodu nauczyciela będzie ostatecznością. Nie tak chyba ma wyglądać przyszłość polskiej oświaty.

Nasz protest wynika z tego, że jako środowisko nauczycielskie chcemy wyrazić swoje niezadowolenie. Nie robimy nic złego, nie przerywamy procesu dydaktycznego, nie dezorganizujemy pracy szkół, chcemy natomiast, żeby ktoś zechciał nas wysłuchać, nauczycieli, którzy codziennie pracują przy tzw. tablicy.

Prosimy traktować nasz wniosek, jako podpisany przez wszystkich nauczycieli, którzy list protestacyjny wysłali m.in. do Kancelarii Sejmu, gdyż w jego pierwszym punkcie zapisany jest postulat o „Zmianę ustawy z dnia 27 października 2017 r. o finansowaniu zadań oświatowych, w zakresie rozdziału 11, dotyczącego zmian w Karcie Nauczyciela i przywrócenie poprzednich zapisów, które były korzystniejsze dla nauczycieli”. Nie jest jeszcze za późno, gdyż nowe zapisy obowiązywały będą od 1 września. Jest więc jeszcze czas na ich wycofanie. W załączeniu przekazujemy treść listu protestacyjnego, który wysyłany jest przez nauczycieli. Liczymy, że posłowie pomogą nam w realizacji wystosowanych w nim postulatów.


Oto odpowiedź z Sejmu:

Informacja z dodatkowego posiedzenia Zespołu ds. Edukacji, Kultury i Sportu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, które odbyło się 06 marca 2018 r. w Warszawie została opublikowana na stronie dr. Bogdana Stępnia. Ekspert samorządowców po raz kolejny przywołuje w swoim wpisie urzędnika MEN, by przestał dzielić przez ZERO! Zdaje się, że jednak ów pan tego nie rozumie. ZERO od lat jest jedną z ważniejszych liczb w tym resorcie.

19 marca 2018

Jak długo jeszcze kolejny rząd zamierza degradować profesję nauczycieli?


Można pisać o tym w nieskończoność, a dzieje się tak od czasów PRL, kiedy krążyło w nauczycielskim środowisku retoryczne pytanie: CO TO ZA KRAJ, W KTÓRYM POLICJANT ZARABIA WIĘCEJ OD NAUCZYCIELA? Zmienił się ustrój, ale nie zmieniła się mentalność kierujących polskim państwem, w tym resortem edukacji. O ile 29 lat temu można było powiedzieć - rozumiemy, teraz jest czas transformacji gospodarczej, więc musimy zacisnąć pasa i dalej służyć społeczeństwu, o tyle z końcem drugiej dekady XXI wieku jest to już nie tylko patologią, ale kulturową destrukcją najwyższych władz państwowych!

Mamy kolejną ekipę rządzącą, która "ekonomicznie wygłodniała" po 8 latach życia w opozycji postanowiła szybko zatroszczyć się o siebie i o swoich popleczników, byle zdążyć w ciągu tej, a może i jeszcze kolejnej kadencji. Tymczasem NAUCZYCIELE nie są lokajami władzy. To nie są narzędzia do realizacji zmieniających się politycznie celów formacji rządzących. Oni mają służyć DOBRU WSPÓLNEMU, CAŁEMU SPOŁECZEŃSTWU, PAŃSTWU, mają nieść kaganek oświaty młodym Polakom, dzieciom i młodzieży, by stawali się dorosłymi obywatelami (w tym także patriotami) kraju, wykształconymi, autonomicznymi społecznie i moralnie podmiotami.

Dzięki przedszkolnej i szkolnej edukacji zdobywający wiedzę, umiejętności, rozwijający swoje postawy młode pokolenia stają się współsprawcami nie tylko własnego rozwoju, ale i państwa, w którym powinny móc realizować własne pasje, godnie w nim żyć i zapewnić trwałość konstytucyjnych wartości. Obchodzimy stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości, to niech wreszcie nauczycielskie (oświatowe) związki zawodowe zafundują Ministerstwu Edukacji Narodowej tablicę z wykutym na niej fragmentem uchwały Ogólnopolskiego Zjazdu Oświatowego z dn. 14.IV. 1919, której treść nie może być nadal zrealizowana:

Pragniemy, żeby szkoła nie urabiała dziecka polskiego dla celów i interesów ani chwilowo panujących partii politycznych, ani dla widoku biurokracji, imperializmu, socjalizmu czy jakiegokolwiek innego kierunku społeczno-politycznego, lecz dla interesów samego dziecka. Dziecko samo w sobie, jego rozwój duchowy i fizyczny, jego dusza i serce, jego wyszkolenie obywatelskie, zdolności twórcze i zainteresowanie do pracy – oto cel, któremu służyć chcemy, któremu w naszym imieniu – służyć winna szkoła polska.

Nośnikiem kultury może być ten nauczyciel, który godnie zarabia, a zatem stać go na uczestniczenie w kulturze narodowej i światowej, na kino, teatr, filharmonię, wejście do muzeum, podróż do innego kraju, stać go na literaturę piękną i specjalistyczną, na prenumeratę prasy i czasopism, na zabezpieczenie życia własnej rodzinie. Tymczasem co proponuje kolejna minister edukacji - Anna Zalewska?

Zaplanowana na 1 kwietnia 2018 r. rzekoma podwyżka wynagrodzeń nauczycieli nie tylko jest na żenująco niskim poziomie, gdyby miała wynieść zapowiedziane 5 proc., ale nawet nie spełnia tego warunku, skoro uwzględniając różne czynniki, m.in. inflację, będzie wynosić zaledwie 1,45 proc.! Kolejna minister edukacji operuje postprawdą, czyli przekazuje społeczeństwu w celach jedynie propagandowych fałszywe informacje mając zresztą tego pełną świadomość.



Związkowcy "Solidarności" milczą, bo mają inne profity z tego tytułu, toteż jedynie ZNP demistyfikuje tę postprawdę A. Zalewskiej pisząc:

"W projekcie rozporządzenia określono nowe stawki wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli, uwzględniając 5 proc. podwyżkę wynagrodzeń od dnia 1 kwietnia 2018 r. W związku z tym, że w roku bieżącym nie przewidziano wyrównania podwyżki wynagrodzeń od 1 stycznia 2018 r., faktyczna podwyżka wynagrodzeń w skali roku wynosić będzie 3,75 proc.. Odliczając inflację szacowaną w roku 2018 na 2,3 proc, uzyskujemy podwyżkę wynagrodzeń nauczycielskich na poziomie 1,45 proc. (...)

Pseudopodwyżka wynagrodzeń została wykreowana nie tylko z rezerwy celowej nr 81, w wyniku której wzrost części oświatowej wynosi jedynie 0,1 p.%, ale także jest pochodną oszczędności związanych z likwidacją dodatków do wynagrodzenia, innych świadczeń pracowniczych oraz wydłużenia ścieżki awansu zawodowego nauczycieli o dwa lata dla każdego ze stopni. To oczywiste, że wydłużenie drogi awansu nie jest żadną zmianą systemową, ani też troską o wyższy poziom rozwoju zawodowego nauczycieli, by w ten sposób poprawić jakość edukacji, a jedynie stanowi rozwiązanie, które ma służyć rozciągnięciu w czasie wciąż haniebnie niskich podwyżek wynagrodzenia.

WSTYD PANI MINISTER. Tak pisze się czarny scenariusz polskiej oświaty, tak prowadzi się do niszczenia polskiej kultury i szkolnictwa. Warto zejść z piedestału, z zakłamanej instytucji, by zobaczyć, że najmłodsi stażem nauczyciele zarabiają poniżej pensji minimalnej. Stawki wynagrodzenia minimalnego dla nauczyciela stażysty (1877 zł) i dla nauczyciela kontraktowego (1923 zł) są odpowiednio o „223 zł i 177 zł niższe od kwoty minimalnego wynagrodzenia za pracę w roku 2017! Czyżby za to była ministra edukacji premiowana przez premiera rządu?

Jaka jest różnica między podwyżką dla nauczyciela a premią dla ministra edukacji? Co sądzą na ten temat nauczyciele? Widać to w sieci!


Mało kto wie o tym, że 23 lutego 2018 r. została wystosowana ODEZWA DO ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH:

W naszym apelu napisaliśmy „Nasz protest nie ma nic wspólnego z polityką i nie jest związany ani z żadną partią polityczną, ani z żadnymi związkami zawodowymi” i tak faktycznie jest. Na bok odłożyliśmy nasze poglądy, pod pismem podpisywali się członkowie zarówno jednych, jak i drugich związków zawodowych, a także ci którzy do żadnych nie należą. To co z nami robią, dotyczy przecież nas wszystkich. Apelujemy do sekcji oświaty NSZZ Solidarność oraz ZNP, żeby w sprawach dotyczących nauczycieli, zaczęli mówić jednym głosem i wspólnie walczyli o godność naszego zawodu. Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad, rządzący, niestety, skrupulatnie wykorzystują brak naszej jedności. Nasza inicjatywa jest oddolna i zdajemy sobie sprawę, że nie mamy żadnych umocowań prawnych. Wy jednak je posiadacie i Wy możecie mieć ogromny wpływ na sytuację w polskiej oświacie. Jest jednak jeden warunek, wspólna i konsekwentna walka o człowieka, jakim jest nauczyciel, jego prawo do godnego życia i pracy w godnych warunkach. Takie są oczekiwania, setek tysięcy nauczycieli, którzy codziennie stają przy tzw. tablicy.

W imieniu grupy Degradowany nauczyciel – Janusz Błażejewicz

degradowany.nauczyciel@gmail.com lub facebook Degradowany nauczyciel