06 marca 2018

Przewodnicząca PTP - wiceprezydentem World Education Research Association


Reprezentująca Polskie Towarzystwo Pedagogiczne w World Education Research Association przewodnicząca PTP - prof. dr hab. Joanna Madalińska-Michalak z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego została wybrana wiceprezydentem tej organizacji.

Nowe władze powoływane są na dwie kadencje, rozpoczynając je z dniem 1 czerwca 2018 r. Tak więc prof. J. Madalińska-Michalak jest wiceprezydentem -elektem WERA, co jest niewątpliwie jej osobistym sukcesem, jak i naszego środowiska akademickiego, które licznie było reprezentowane w czasie posiedzenia WERA.


Światowe Stowarzyszenie Towarzystw Badań Edukacyjnych - WERA (World Education Research Association), który skupia już 25 narodowych, regionalnych i międzynarodowych organizacji, towarzystw prowadzących naukowe badania oświatowe, zostało powołane do życia w 2009 r. Polskie Towarzystwo Pedagogiczne zostało przyjęte w poczet jego członków w grudniu 2014 roku. Można być także członkiem indywidualnym WERA.


Prezydentem-elektem tej organizacji został dotychczasowy wiceprezydent - profesor Mustafa Yunus Eryaman , który jest prezesem Tureckiego Stowarzyszenia Badań Edukacyjnych (EAB). Profesor Eryaman pełni również funkcję prezesa Międzynarodowego Stowarzyszenia Pedagogów (INASED). Ostatnie dwa lata pracował jako profesor w Instytucie Badań Porównawczych i Międzykulturowych na Uniwersytecie w Hamburgu w Niemczech. Był też m.in. profesorem wizytującym i członkiem honorowym Research Institute w Institute for Policy Studies w Education w Londynie. Profesor Eryaman jest redaktorem naczelnym czasopisma "International Journal of Progressive Education". Opublikował w 2008 r. monografię pt. "Teaching as Practical Philosophy".


Sekretarzem Generalnym WERA została Liesel Ebersöhn - psycholog specjalizująca się w psychologii wychowawczej. Pracuje na stanowisku profesora pełniąc zarazem funkcję dyrektora Centre for the Study of Resilience na Wydziale Edukacyjnym University of Pretoria.

Gratulujemy naszej Koleżance-Profesor tak zaszczytnej działalności na niwie międzynarodowej.



05 marca 2018

5 godzin na rozmowie u Prezesa, czyli o poglądach wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego


Na portalu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego możemy znaleźć link do bardzo interesującej strony, a mianowicie Bazę ogłoszeń o wolnych stanowiskach naukowych, akademickich oraz w sferze zarządzania nauką w Polsce. Gorąco ją polecam wszystkim tym dziennikarzom, którzy dają się uwieść poglądom wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego pana Piotra Müllera na temat potrzeby głębokiej reformy nauki i szkolnictwa wyższego.

Oto tylko kilka wybranych ogłoszeń o potrzebie zatrudnienia naukowców z tzw. Science!

uczelnia Uniwersytet Medyczny w Łodzi adiunkt łódzkie Łódź medycyna
uczelnia Uniwersytet Medyczny w Łodzi adiunkt łódzkie Łódź medycyna
uczelnia Uniwersytet Medyczny w Łodzi adiunkt łódzkie Łódź medycyna
uczelnia Uniwersytet Medyczny w Łodzi adiunkt łódzkie Łódź medycyna
uczelnia Uniwersytet Medyczny w Łodzi adiunkt łódzkie Łódź medycyna
uczelnia Uniwersytet Medyczny w Łodzi adiunkt łódzkie Łódź medycyna
uczelnia Uniwersytet Medyczny w Łodzi adiunkt łódzkie Łódź medycyna
uczelnia Uniwersytet Medyczny w Łodzi asystent łódzkie Łódź medycyna
uczelnia Uniwersytet Medyczny w Łodzi asystent łódzkie Łódź medycyna
uczelnia Politechnika Rzeszowska im. Ignacego Łukasiewicza adiunkt podkarpackie Rzeszów inżynieria środowiska

uczelnia Politechnika Gdańska adiunkt pomorskie Gdańsk elektrotechnika

uczelnia Uniwersytet Medyczny im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu adiunkt wielkopolskie Poznań nauki medyczne

uczelnia Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego adiunkt mazowieckie Warszawa Nauki fizyczne

uczelnia Uniwersytet Jagielloński, Wydział Biologii i Nauk o Ziemi profesor zwyczajny małopolskie Kraków nauki biologiczne

uczelnia Politechnika Warszawska profesor nadzwyczajny mazowieckie Warszawa telekomunikacja (...).

Warto poczytać treści tych ogłoszeń. Dlaczego nie ma naukowców chętnych do pracy w szkolnictwie wyższym, i to w uczelniach flagowych? Na to pytanie nie znajdziemy odpowiedzi w wywiadzie z wiceministrem nauki i szkolnictwa wyższego, jakiego udzielił "Rzeczpospolitej".

Żadna z ofert nie zawiera konkretów finansowych, a przecież dotyczą one uczelni publicznych. Żadna z ofert nie zawiera tego, co jest czymś zupełnie normalnym w USA czy Europie Zachodniej, a mianowicie gwarancji zabezpieczenia mieszkania, dostępu do szkół dla dzieci pracownika czy nawet miejsca pracy dla współmałżonka/-i. W Polsce tylko się żąda, wymaga, oczekuje, ale niewiele się daje. Chyba, że posłom, senatorom, ministrom i wiceministrom.

Są oczywiście potrzeby zatrudniania w jeszcze innych dziedzinach nauk, w tym z prawa, toteż dziwię się, że wiceminister nie podjął wyzwania, by osobiście przekonać się, na czym polega różnica między statusem socjoekonomicznym asystenta na uniwersyteckim Wydziale Prawa a wiceministra z takim samym wykształceniem. Z treści ogłoszeń dowiemy się, dlaczego tzw. reforma 2.0 jest iluzją, której dodatkowym efektem będzie zniszczenie tego, czego nie da się już odbudować przez następne lata.

Mój wpis nie jest przeciwko tej reformie. Wprost odwrotnie. Jestem ZA, tylko niech ją konstruują ci, którzy cokolwiek wiedzą na temat badań naukowych, organizacji zespołów badawczych i konieczności finansowania także tego, co dzisiaj wydaje się komuś zbyteczne. Dzielić pieniądze podatników może każdy ignorant, bo nie ponosi z tego tytułu żadnej odpowiedzialności, nawet politycznej, gdyż zawsze może załapać się do innej partii. Mgr Piotr Müller powiada:

"(...)przez 30 lat pozwoliliśmy ludziom gnić w biedzie, a teraz opozycja uważa, że można się podzielić bogactwem. To pokazuje absurd tego myślenia. Przy transformacji zawsze ktoś będzie cierpiał. Można to złagodzić. (...) Celem PIS jest uznanie godności ludzi, którzy byli do tej pory zapomniani przez władzę. Pochodzę z regionów PGR-owskich. Tam jest większy problem i żadne pieniądze tego nie zmienią. Tam musi się zmienić mentalność ludzi".

Otóż to, nie zmieniła się od 30 lat mentalność zarządzających szkolnictwem wyższym i nauką, gdyż każdy, która przekroczy mury gmachu resortu zaczyna od remontowania gabinetów, wyścielania pokoi dywanami i rozpoznania, gdzie są "konfitury", bo złote żyrandole znajdują się w innym budynku. Pan Muller zna się na wszystkim, toteż dziwię się, że nie został zaangażowany do prac socjalnych, albo w MEN. Rozmawiał (...) z Ministerstwem Edukacji Narodowej o podniesieniu prestiżu zawodu nauczyciela."
Już z niecierpliwością czekam, jak będzie ten prestiż podnosił!

Wiceminister odsłania w wywiadzie dla Rzeczypospolitej (PlusMinus 8/2018) własną niekompetencję, kiedy powiada:

"Musimy ograniczyć liczbę pseudoszkół wyższych, które prowadzą kształcenie na pedagogice. To jest wielki przemysł niemający nic wspólnego z jakością kształcenia".

Po pierwsze, ten wielki przemysł pseudoszkół wyższych od 1990 r. funduje Polakom właśnie ten resort, a min. J. Gowin swoim współczynnikiem dla uczelni publicznych 1 nauczyciel na 13 studentów właśnie taki kicz dydaktyczny podtrzymuje, a nawet sprzyja jego dalszemu rozwojowi. Wiceminister chyba nie przeczytał raportu własnego resortu, jaki wydał Departament Szkolnictwa Wyższego - "Informacja o wynikach rekrutacji na studia na rok akademicki 2017/2018 w uczelniach nadzorowanych przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego", z których wynika coś zupełnie odwrotnego. Czas zatem na demistyfikację postprawdy.

Oto dane: Najpopularniejsze kierunki studiów na studiach stacjonarnych pierwszego stopnia i jednolitych studiach magisterskich według ogólnej liczby zgłoszeń kandydatów (powyżej 10 tys.):

1. Informatyka 42434

2. Zarządzanie 24069

3. Psychologia 20222

4. Ekonomia 17938

5. Prawo 17896

6. Automatyka i robotyka 15825

7. Finanse i rachunkowość 15535

8. Filologia angielska 14132

9. Budownictwo 13195

10. Pedagogika 12732

11. Kierunek lekarski 12431

12. Mechanika i budowa maszyn 12090

13. Logistyka 11684

14. Zarządzanie i inżynieria produkcji 11505

Studiujmy dalej te dane:

Według liczby zgłoszeń kandydatów na jedno miejsce (cztery i więcej zgłoszeń):

Inżynieria i analiza danych: 54,6; zarządzanie inżynierskie: 19,4; chemia i toksykologia sądowa: 18,9; kierunek lekarski (uczelnie nadzorowane przez MNiSW): 16,7; filologia (filologia norweska): 14,5; neofilologia (filologia orientalna - japonistyka): 12,0; inżynieria danych: 12,0; inżynieria pojazdów elektrycznych i hybrydowych: 10,5; bioinformatyka: 10,3; korozja: 10,2; biogospodarka: 9,4; skandynawistyka: 9,3; neofilologia (filologia orientalna - sinologia): 9,3; neofilologia (filologia szwedzka): 9,2; komunikacja wizerunkowa: 9,1; kryminologia: 9,1; neofilologia (filologia hiszpańska): 9,0;

inżynieria mechaniczno-medyczna: 8,9; filologia (dalekowschodnia): 8,9; orientalistyka: 8,7; neofilologia (filologia angielska): 8,6; filologia (italianistyka): 8,4; chemia budowlana: 8,3; reżyseria: 8,3; dziennikarstwo i medioznawstwo: 8,2;

pedagogika przedszkolna i wczesnoszkolna: 7,9; logistyka i administrowanie w mediach: 7,6; weterynaria: 7,4; zarządzanie i prawo w biznesie: 7,3; filologia (język angielski stosowany, z hiszpańskim): 7,2; inżynieria kosmiczna:

7,2; sinologia: 6,9; inżynieria mechaniczna i materiałowa: 6,8; inżynieria biochemiczna: 6,8; fotonika: 6,7; filologia (filologia duńska): 6,7; dyplomacja: 6,7; inżynieria bezpieczeństwa pracy: 6,6; zielone technologie i monitoring: 6,5; Tourism management: 6,5; Filologia (filologia koreańska): 6,5; finanse, rachunkowość i ubezpieczenia: 6,4; matematyka w technice: 6,3; informatyka w biznesie: 6,3; filologia włoska: 6,3; logopedia ogólna i kliniczna: 6,2; systemy sterowania inteligentnymi budynkami: 6,1; lotnictwo i kosmonautyka: 6,1; nanotechnologia: 6,0;

genetyka i biologia eksperymentalna: 5,9; neofilologia (filologia włoska): 5,9; filologia (japonistyka): 5,9; geoinformatyka: 5,8; inżynieria mechatroniczna: 5,8; marketing: 5,8; Finance: 5,7; neurobiologia: 5,7; włókiennictwo i przemysł mody: 5,5; nowe media i kultura cyfrowa: 5,4; zarządzanie instytucjami artystycznymi: 5,3; inżynieria zarządzania: 5,2; profilaktyka społeczna i resocjalizacja: 5,1; automatyka i robotyka: 5,1; antropozoologia: 5,1; psychologia: 5,1; filologia (filologia romańska z językiem angielskim): 5,1; Digital Design: 5,1; zarządzanie dziedzictwem kulturowym: 5,0; turystyka: 5,0; filmoznawstwo i wiedza o nowych mediach: 5,0; kulturoznawstwo - cywilizacja śródziemnomorska: 5,0;

biomateriały inspirowane naturą: 4,9; zarządzanie kulturą i mediami: 4,9; technologie komputerowe: 4,9; anglistyka: 4,9; reżyseria dźwięku: 4,8; zarządzanie środowiskiem przyrodniczym: 4,8; papiernictwo i poligrafia: 4,8; monitoring środowiska przyrodniczego: 4,8; sztuka i media: 4,7; realizacja obrazu filmowego, telewizyjnego i fotografia: 4,7; filologia (lingwistyka stosowana: język włoski z językiem hiszpańskim): 4,7; biologia stosowana: 4,7; mechatronika: 4,6; browarnictwo i słodownictwo: 4,6; inżynieria chemiczna i procesowa: 4,5; filologia (filologia hiszpańska): 4,5; filologia ugrofińska: 4,5; ekologiczne źródła energii: 4,5; amerykanistyka: 4,5; energetyka i chemia jądrowa: 4,5; analityka gospodarcza: 4,5; komunikacja i psychologia w biznesie: 4,4; elektroradiologia: 4,4; inżynieria biomedyczna: 4,4; inżynieria obliczeniowa: 4,4; energetyka: 4,3; edytorstwo: 4,3; filologia (lingwistyka stosowana (język francuski z językiem hiszpańskim)): 4,3; Undergraduate Programme in International Relations: 4,3; inżynieria materiałowa: 4,2; telekomunikacja: 4,2; jakość i bezpieczeństwo żywności: 4,2; animacja osób 50+: 4,2; filologia (sinologia): 4,1; kultura i praktyka tekstu: twórcze pisanie i edytorstwo: 4,1; marketing i komunikacja rynkowa: 4,1; człowiek w cyberprzestrzeni: 4,0; sport: 4,0; aktywność fizyczna i żywienie w zdrowiu publicznym: 4,0; chemia medyczna: 4,0; lingwistyka stosowana: 4,0.


Proszę wskazać tu pedagogikę!!! Jedynym kierunkiem nauczycielskim na pedagogice jest pedagogika przedszkolna i wczesnoszkolna. Skąd wiceminister ma wiedzę na temat złej jakości kształcenia na tym kierunku, skoro absolwenci tej pedagogiki świadczą najwyższe standardy pracy właśnie w edukacji przedszkolnej i elementarnej?!!! Takim kłamstwem nie podnosi urzędnik tego resortu prestiżu, którego sam nie posiada, a w oczach akurat tych nauczycieli już stracił.

Mam nadzieję, że przestanie wiceminister obrażać kadry kształcące na kierunku pedagogika. Czas najwyższy skończyć z mitem, któremu przeczą fakty. Jeśli Polska Komisja Akredytacyjna podlegająca MNiSW ośmiela się legitymizować od lat jakąś nędzę dydaktyczną, to należy natychmiast ją zlikwidować a skorumpowanych członków pociągnąć do odpowiedzialności! Skoro wiceminister twierdzi, że jest w Polsce "przemysł niemający nic wspólnego z jakości ą kształcenia", to co czynią służby nadzoru tego Ministerstwa???

Co robił pan Piotra Müller za rządów PO i PSL jako ekspert i członek Prezydium Polskiej Komisji Akredytacyjnej (2013-2014)??? Przecież to ten organ podwyższał noty dla jednostek prywatnych z negatywnych na pozytywne z zaleceniami!!! Nie pamięta Pan tego jak prezydium PKA manipulowało i nadal to czyni podtrzymując ten stan rzeczy? To właśnie pedagodzy krytykują i dokumentują negatywne fakty w "Roczniku Pedagogicznym " KNP PAN , których nie raczy się brać pod uwagę. Ryba psuje się od głowy!

Jakim prawem, na jakiej podstawie pan Muller twierdzi: "Samo odhaczenie studiów wyższych nie sprawa, że ktoś będzie dobrym nauczycielem. Będziemy tu podejmować radykalne kroki. Trzeba ograniczyć ten kierunek do uczelni, które zapewniają odpowiednio wysokie standardy i robią cokolwiek naukowo w zakresie pedagogiki czy psychologii".

WSTYD i HAŃBA! Jak można głosić takie bzdety!

Gdyby o reformie mówił uczony ze znaczącym dorobkiem naukowym, posiadający doświadczenie w zarządzaniu jakąkolwiek jednostką akademicką (już nie oczekuję nawet bycia rektorem), to zrozumiałbym zasadność zaangażowania na stanowisku urzędnika, które wydawałoby się wymaga jednak od sprawującego taką funkcję coś więcej niż magisterium z prawa, 5 godzin rozmowy z prezesem, solidarnościową przeszłość rodzica i złożoną deklarację do partii władzy.

Rzeczywiście, należy współczuć panu wiceministrowi, który miał problemy z akceptacją swoich poglądów jako działacz Parlamentu Studenckiego w okresie rządów PO i PSL ponoć dlatego, że w czasie studiów działał w PIS i kandydował z listy tej partii do Sejmu. Jak widać, dostał się innymi drzwiami do struktur władzy, by teraz "zadbać o stabilność większości rządowej".

Gdyby był rzecznikiem prasowym tego resortu, to nawet bym zrozumiał poziom politycznego zaangażowania, by jednak nie stracić dobrze płatnej pracy. Kiedy jednak chce się zarządzać instytucjonalnym środowiskiem akademickim, to wypadałoby jednak posiadać nieco więcej pokory i szacunku wobec pracy tysięcy asystentów, adiunktów i profesorów uczelniach oraz tytularnych.

Wywiad z kimś, kto nie ma koniecznego doświadczenia i wiedzy, a bazuje na plotach, propagandowo nośnych mitach nie dostrzegając belki we własnym resorcie zaszkodzi reformie, która jest konieczna, ale żeby zrozumieć jej sens, trzeba umieć wyjść poza dostarczone informacje i zacząć wreszcie pracować oraz finansować naukę nie dla "swoich".

04 marca 2018

Powrót pseudonaukowej krytyki pragmatyzmu Johna Deweya i pedagogiki humanistycznej


Nie przypuszczałem, że mogą powrócić czasy ordynarnej propagandy ideologicznej, która nie ma nic wspólnego z wiedzą naukową, historią szkolnictwa na świecie i biografią wybitnych postaci w dziejach myśli pedagogicznej.

Pierwsza fala pseudonaukowej, reżimowej indoktrynacji politycznej miała miejsce wraz z nasilającą się ortodoksją sowiecką w polskiej oświacie na przełomie lat 40. i 50. XX wieku. Po raz wtóry, wprawdzie na krótko powróciła ta fala w latach 2006-2007 wypowiedziami ówczesnych polityków, którzy postanowili powrócić do kreowania binarnego świata dzielącego pedagogikę na białą - jedynie słuszną, prawdziwą, monistyczną i pożądaną oraz czarną – humanistyczną, co zdumiewające naznaczoną jako niepożądana (jak w PRL - pedagogika świata Zachodu, a więc wówczas określana jako burżuazyjna), bo rzekomo odwołującą się do personalizmu i do praw naturalnych jednostek ludzkich.

Rok 2017 zamyka odsłona "przedzałożeń polskiej polityki oświatowej" w wydaniu mgr inż. geodezji i kartografii, nauczycielki zrzeszonej w Radzie Szkół Katolickich oraz aktywnej w administracji rządowej i samorządowej na stanowiskach: zastępcy dyrektora departamentu MEN, naczelnik Wydziału Edukacji,. zastępcy burmistrza Dzielnicy Ursus m.st. Warszawy, a obecnie członkini Narodowej Rady Rozwoju, Sekcji Edukacja, Młode Pokolenie, Sport - Jolanty Dobrzyńskiej. Każdy, kto interesuje się postprawdą, manipulacją, fałszowaniem historii myśli pedagogicznej powinien koniecznie przeczytać artykuł tej pani w dwumiesięczniku ARCANA (2017 nr 6).

Wprawdzie szkoda na to źródło wydawać pieniądze, ale wiedza kosztuje, także pseudowiedza. Autorka tekstu nie zadała sobie trudu, by zapoznać się z literaturą naukową, w tym z dziełami krytykowanego przez nią Johna Dewey'a i Celestyna Freineta. Nie jest pierwszą czytelniczką pozorującą rzekomą znajomość dzieł klasyków Nowego Wychowania, toteż zastanawia mnie to, czym kierują się fałszerze myśli pedagogicznej? Jakie cele prywatne lub polityczne chcą osiągnąć wprowadzając w błąd nie tylko swoich zleceniodawców, chociaż być może niektórzy piszą bzdury z własnej inicjatywy, ale przede wszystkim społeczeństwo polskie? Dlaczego nie napiszą wprost, że nie interesuje ich prawda, tylko fragmentaryczność wyimków z tekstów, których samemu się nie rozumie, ale wykorzystuje w skrywanym, a niegodnym dla nauki i edukacji celu?

Nie odnoszę się do subiektywnej diagnozy stanu polskiej edukacji w wydaniu b. nauczycielki, bo w końcu jako postać ideologicznie zaangażowana w pedagogikę prawoskrętną ma prawo opierać się na niewiedzy, gdyż tę można ukryć za sformułowanymi ogólnikami, banałami, danymi pozbawionymi wiarygodności w wyniku diagnoz i badań naukowych. Pani magister inżynier geodezji i kartografii ma prawo nie wiedzieć tego, że nie wie, bo w końcu odebrała socjalistyczne wykształcenie w okresie PRL. Wówczas jej nauczyciele faszerowali ją pseudonaukową papką ideologiczną, marksistowsko-leninowską, popłuczynami z czasów socjalizmu, więc być może postanowiła odreagować po latach wreszcie odzyskanej wolności.

Szczególnie od nauczycieli, niezależnie od tego, jakie mają wykształcenie kierunkowe, wymaga się uczciwości wynikającej z etyki ogólnej oraz szczegółowej. W rozprawach na temat edukacji i pedagogiki, podobnie jak dotyczących innych dziedzin życia publicznego i osobistego Polaków, nie wolno kłamać, nie wolno w tej profesji bazować na mitach, pseudowiedzy, fałszach i insynuacjach, gdyż bardzo szybko traci się własną twarz, być może kosztem zyskania autorytetu wśród tych, którym bliska jest inżynieria społeczna. Nie ma to nic wspólnego z nauką społeczną Kościoła Katolickiego, natomiast nie ulega wątpliwości, że idealnie wpisuje się w to środowisko katolickie, które neguje naukę posttotalitarnej pedagogiki chrześcijańskiej, pedagogiki otwartej, ekumenicznej, dialogicznej, w tym także katolickiej i jedno z jej źródeł, jakim był Sobór Watykański II.

To, co określa Dobrzyńska błędem (...)nowożytnej myśli filozoficznej, odciskającym się na naukach społecznych, a także na całej rzeczywistości kulturowej, tkwi - jej zdaniem - (…) w zaprzeczeniu realności świata i możliwości jego poznawania. Miejsce odkrywania prawdy poprzez naukowe żmudne dociekania zajęły założenia aprioryczne i budowane na nich konstrukty myślowe. w edukacji błąd ten przyniósł nam pedagogiczne utopie i mity, dokonał spustoszeń systemów szkolnych. (s. 14)

Autorka niechlubnego, potocznego paszkwilu - wbrew powyższej tezie - nie przeprowadziła żmudnych dociekań w imię odkrycia prawdy o krytykowanej przez nią pedagogice progresywizmu pedagogicznego Johna Dewey'a i jego kontynuatorów. Ona nie tylko zaprzecza ponadczasowej wartości tej pedagogiki, ale i czyni z Deweya komunistę, który odwiedziwszy Kraj Rad ponoć "wyraził wdzięczność za determinację, z jaką wcielano przez lata w życie jego idee, oraz uznanie z powodu skutecznego budowania "nowej psychiki społecznej i nowego porządku moralnego. Wkrótce Stalin zadecydował o zakończeniu destrukcji systemu szkolnego, gdyż krajowi brakowało wykształconej siły wytwórczej". (s. 15)

Nawet nie sprawdziła powyższa propagandzistka, że J. Dewey odwiedził Związek Radziecki wraz z delegacją amerykańskich pedagogów w 1927 r., a nie w 1928 r. Powyższe połączenie Deweya z rzekomym zachwytem przez niego Stalinem przypomina haniebną broszurę bolszewickiego pisarczyka oświatowego, którego służby sowieckie zainstalowały w polskiej oświacie w 1948 roku - W.S. Szewkina, a noszącej tytuł: "Reakcyjna pedagogika Johna Deweya" (Warszawa: PZWS 1948).

Polecam nie tylko tekst J. Dobrzyńskiej, ale wszystkim zainteresowanym prowadzeniem rzetelnych badań na temat recepcji pedagogiki Johna Deweya propagandowe paszkwile i wypaczające prawdę czytadła polityczne, żeby wiedzieć, co należy weryfikować w takim procesie. W tym też kontekście należy przeczytać artykuł w "Arcana", a następnie sięgnąć do jego bolszewickich przesłanek z okresu stalinizmu, a więc broszury W.S. Szewkina w przekładzie sowietyzującego polskie nauczycielstwo Michała Szulkina.

Przeczytamy tam o filozofii edukacji Dewey'a, który "(...) jako herold wojującego imperializmu amerykańskiego, usiłuje proces wychowawczy sprowadzić do zwykłego przystosowania do ustroju kapitalistycznego" (M. Szulkin, Wstęp [w:] W.S. Szewkin, Reakcyjna pedagogika..., s. 9).

Zdaniem „ekspertki” Prezydenta III RP John Dewey (...) Swoją ideę nauki przez działanie oparł na pragmatyzmie, hołdując poglądowi, iż jedynie skuteczność i praktyczna użyteczność decyduje o tym co prawdziwe i dobre. Był twórcą idei instrumentalizmu w edukacji, zgodnie z którą myślenie stanowić miało u człowieka jedynie pomocniczą funkcję działania" (s. 14). Warto zwrócić uwagę na przysłówek "jedynie", którego funkcja w tych zdaniach ma pełnić właśnie propagandową użyteczność i skuteczność, która tym samym zaprzecza prawdzie.

Jak można przypisywać J. Dewey’owi pogląd o rzekomo pomocniczej funkcji myślenia? Może jednak autorka takiej tezy najpierw przeczyta rozprawę tego pedagoga pt. "Jak myślimy?", by znaleźć potwierdzenie zupełnie odwrotnej sytuacji. Amerykanin wyraźnie pisze o tym, jak pomóc dziecku w przejściu od myślenia względnie praktycznego i bezpośredniego do myślenia abstrakcyjnego. To na zlekceważonych przez panią magister inżynier pięciu jasno i logicznie konstruowanych stopniach myślenia wykazał Dewey, jak przebiega proces myślenia, żeby można było rozwiązywać różne problemy w różnych dziedzinach życia i działania człowieka, w tym w dochodzeniu do przyjęcia lub odrzucenia hipotez.

Jeszcze wyraźniej J. Dobrzyńska zaprzecza sobie nie tylko w tym jednym akapicie, bo przecież już całego tekstu tu cytować nie będę, kiedy twierdzi: "W wychowaniu odrzucał Dewey istnienie obiektywnych norm moralnych twierdząc, że świat wartości rodzic się z praktyki życia codziennego. Nie uznawał autorytetu i dyscypliny, był przeciwnikiem kar i nagród. Kładł nacisk na swobodę decyzji dziecka i jego samodzielność. Wpajał w wychowanka ducha obywatelskiej służby." (s. 14)

Tymczasem, żeby już połączyć kwestię myślenia i wartości moralnych w filozofii Dewey’a, tylko odnotuję, że dla niego myśl nie jest zlepkiem wrażeń zmysłowych, ani wytworem świadomości czy Absolutnego Umysłu, lecz ma służyć ludzkiemu przetrwaniu i dobru. Warto zatem z rozpraw Dewey’a dowiedzieć się, na czym polega dociekanie prawdy i kształcenie moralne oraz czym jest demokracja i edukacja demokratyczna. W jego tekście pt. "Co to jest szkoła?" przeczytamy m.in.:

„- wychowanie moralne zawiera się właśnie w pojęciu szkoły, rozumianej jako pewna postać życia społecznego. Najlepsze i najgłębsze nawyknienia moralne zdobywa się mianowicie w bezpośrednich i żywych stosunkach z innymi we wspólnocie pracy i myśli. Współczesne metody wychowawcze , zaniedbując i niwecząc tę wspólnotę, utrudniają , a nawet uniemożliwiają wszelkie planowe nabywanie prawdziwie moralnych nawyknień” (J. Dewey, Moje pedagogiczne credo" w: Źródła do dziejów wychowania i myśli pedagogicznej, red. S. Wołoszyn, Kielce 1998, s.71)

Co ciekawe, J. Dobrzyńska chce usilnie dostrzec źdźbło w nieznanych sobie dziełach amerykańskiego pedagoga, a nie widzi belki w oku własnej niewiedzy, skoro w innym swoim artykule napisała m.in. ”Na przekór wiedzy. Na edukacji zna się każdy, bo każdy kiedyś chodził do szkoły a teraz posyła do niej swoje dzieci lub wnuki. Ta cyniczna uwaga odsłania jedną z bardziej gorzkich prawd nie tylko o naszym społeczeństwie, ale przede wszystkim o związanych z oświatą politykach. Tymczasem, znacznie bliższe prawdy jest zdanie przeciwne: na edukacji jako państwowym systemie nie zna się w Polsce nikt. Wiedzy o edukacji jako całościowym systemie kształcenia i wychowania nie dostarcza żadna szkoła wyższa, nie jest w nią wyposażany nauczyciel ani pedagog szkolny. (Jolanta Dobrzyńska: Kilka myśli o polskiej polityce oświatowej)

Mogę jedynie współczuć autorce, że miała tak kiepskich wykładowców na studiach z geologii. Ma jednak jeszcze szansę na to, by zacząć czytać nie tylko J. Dewey'a, ale także obrzucane przez nią - w bolszewickim stylu - rozprawy z pedagogiki Celestyna Freineta. Jeszcze pominęła Petera Petersena, Marię Montessori, Rudolfa Steinera, Helen Parkhurst i Janusza Korczaka nie wspominając o bogactwie myśli humanistycznej Floriana Znanieckiego, Józefa Chałasińskiego, Bogdana Nawroczyńskiego, Kazimierza Sośnickiego, Aleksandra Kamińskiego, Helenę Radlińska czy Marię Grzegorzewską.

Zapewne przygotowuje w zaciszu politycznych intryg kolejne odcinki z własnej niewiedzy, którą tak łatwo i pragmatycznie wykorzystać do pseudonaukowych sporów, by głosić jedynie słuszną prawdę. Mam nadzieję, że na jej odkrywanie nie jest jeszcze za późno.

Być może rację ma Robert B. Westbrook - autor studium o Dewey'u pisząc w tłumaczonym na wiele języków świata, w tym także na język polski do tomu zbiorowego Międzynarodowego Biura Wychowania w Genewie pod auspicjami UNESCO pt. "Myśliciele - o wychowaniu" co następuje:

"wysiłki Deweya, aby przekształcić własną filozofię w żywy fakt w szkołach, otaczał spór, który do dziś pozostaje ośrodkiem debaty nad brakami amerykańskiego wychowania: pomiędzy nieustającym nawoływaniem złych konserwatystów, "aby wracać do podstaw", i inspirującym prekursorstwem reformatorów wychowania skoncentrowanego wokół dziecka. Obie strony wykazują w tych debatach tendencje do błędnego odczytywania dzieła Deweya; przeceniania jego wpływu i niedoceniania demokratycznych ideałów, które były sercem jego pedagogiki" (Myśliciele - o wychowaniu, Warszawa: POW, UNESCO 1996, s. 278)

Zdaje się, że problem dotyczy istoty demokracji i naukowej prawdy. Manipulacja jest pochodną celowo błędnego odczytywania dzieł nie tylko tego pedagoga nurtu HUMANISTYCZNEGO WYCHOWANIA. Jakże trafnie oceniał tego typu ataki na myśl personalistyczną Jan Paweł II mówiąc: To człowiek, który występuje przeciwko drugiemu człowiekowi w imię określonych idei buduje system instytucji i środków przemocy, uruchamia machinę zła, która w różny sposób niszczy jego i jego świat.

Do częściowo słusznej zresztą w jej wydaniu krytyki polityki oświatowej rządów PO i PSL nie trzeba sięgać po fałszywe przesłanki, bo ich autorka kompromituje siebie, zacne Stowarzyszenie i politykę Prezydenta III RP. Nie przypuszczam, że taki był jej zamiar.