21 lutego 2018

Republika Dziecięca w stylu soft




Przypadkowo trafiłem na blog niesamowitego pedagoga społecznego, młodzieńca w wieku niemalże 25 lat, który zwrócił się do swoich czytelników z prośbą, by zamiast podarować mu prezent z okazji właśnie nadchodzących okrągłych urodzin, wpłacili na wskazane konto 12,50 zł. Będzie to cena biletu dla dziecka z prowadzonej przez niego i współpracowników Republiki Dziecięcej.

Tak brzmiał jego apel:

Wielkimi krokami zbliżają się moje 25 urodziny. Jak sobie przypomnę, co się wydarzyło w trakcie tego czasu, to łapię się za głowę. W ciągu tylko ostatnich lat moje życie nabrało zupełnie nowych kształtów i kolorów. Mam wspaniałą żonę, kochaną córeczkę, wspaniałych przyjaciół. W ciągu tych 25 lat poznałem wielu bardzo dobrych ludzi. Tych znanych z pierwszych stron gazet, jak i tych czuwających w ukryciu.

To niesamowite. Skoro zbliża się taka piękna rocznica, to chcę ją wykorzystać, aby zrobić znów coś dobrego. Swoje życie już na wieki związałem z dziećmi. To misja, którą mam do zrealizowania. Jedni kochają piłkę nożną, inni realizują się tworząc cudowne obrazy. Są i tacy, którzy mają smykałkę do biznesu. A ja dbam o dobro dziecka. Skoro to urodziny to nie oczekuję kwiatów, niezwykłych prezentów z najlepszych gablot sklepowych. Nie. To wszystko nie jest mi potrzebne. Chcę, prosić Cię o to, co dla mnie ważne.

Dzisiaj chcę poprosić Cię o ufundowanie biletów do kina dla dzieci z Republiki Dziecięcej. To najlepszy prezent, jaki możesz mi zrobić.
Mamy czas do 28 lutego. Wtedy się urodziłem. Jeden bilet to tylko 12,50 zł. Chcę ze sobą zabrać 30 dzieci. Ich uśmiech to będzie najlepszy prezent, jaki mógłbym sobie w tym dniu wymarzyć. Karol Walas Odkrywca Niesamowitego. Za każdy ufundowany bilet jestem Ci ogromnie wdzięczny!



Inicjator potrzebował na tę akcję 375 zł, by zafundować seans filmowy 30 dzieciom. Kiedy wpłacałem na wskazane konto okazało się, że ma już na nim 887.50 zł. Tym samym ma środki na ponad dwa seanse filmowe. Zachęcałbym go, żeby zabrał Dziecięcą Republikę chociaż raz także do teatru czy do muzeum. Niech dzieci poznają różne rodzaje kultury.

Zapewne niektórych czytelników zaintryguje nie tyle ta akcja, bo takie mają miejsce w mediach społecznościowych z różnych okazji, czasami dramatycznych powodów, ale to, czym jest DZIECIĘCA REPUBLIKA w wydaniu pana Karola Walasa.

Nie kieruje nią sam, ale stworzył ją niezwykle ciekawy zespół wychowawców-pasjonatów -
pozytywnych pajdocentryków, humanistów, edukatorów i społeczników odwołujących się do autosocjalizacji dzieci i młodzieży.

Ich aksjologiczny dziesięciościan obejmuje takie wartości pedagogiczne jak: otwartość, szacunek, refleksyjność i rozwój, profesjonalizm, indywidualne podejście, partnerstwo. odpowiedzialność, dialog, miłość, odkrywczość i kreatywność.

Zaangażowani pedagodzy społeczni stworzyli przestrzeń, w której pomagają dzieciom w ich rozwoju zmieniając ich świat, by i one mogły zmieniać "jednocześnie wielki świat nas wszystkich"

K. Walas tak pisze o REPUBLICE:

Tworzymy miejsce, w którym dzieci budują micro-społeczność zbliżoną do małego Państwa. Chcemy umożliwić im stanowienie o sobie samym w bardzo konkretnych i co ważne, stworzonych przez nich samych warunkach. W Republice Dziecięcej istnieje władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza. To miejsce, w którym dzieci posiadają własną konstytucję oraz własne środki płatnicze.

Podsumowując ten wpis muszę jednak odnotować, by studenci pedagogiki nie byli wprowadzani w błąd, że to, co czyni zespół/stowarzyszenie K. Walasa nie jest radykalną Republiką Dziecięcą, mimo że sami tak siebie nazywają. Taką spotkamy w Boliwii, ale nie w Polsce, bo nie pozwoliłoby na to nasze prawo.

Republika dziecięca z prawdziwego zdarzenia jest wówczas, kiedy dzieci - bez jakiejkolwiek ingerencji dorosłych, a tym bardziej bez ich animacji, kierownictwa, ukrytego czy jawnego oddziaływania - same kierują własnym życiem i losem.

Nie jest to też pierwsza w kraju tzw. Republika Dziecięca, jakkolwiek by jej nie określać, chociaż sama posługuje się taką nazwą, gdyż w Krakowie dnia l marca 1983 roku założona została z inicjatywy dzieci, a nie dorosłych, Korczakowska Republika Dziecięca Dyliniarnia. O tym już doczytacie na jej stronie.

20 lutego 2018

W co grają grantobiorcy badając parametryczną grę?


Mamy postmodernistyczną jakość projektowania badań naukowych i uzyskiwania w Narodowym Centrum Nauki środków publicznych na ich realizację. Ścieżka jest tu bardzo prosta. Nie wymaga nawet formułowania problemu badawczego, który byłby ważny dla nauk społecznych i humanistycznych, a więc zaliczałby się do badań podstawowych. W istocie bowiem chodzi o to, żeby wyprodukować dane do z góry założonej hipotezy. Przy okazji posłuży wynik projektu politykom sprawowującym władzę.

W taki sposób można produkować tysiące tematów, tylko na ich realizację musi znaleźć się sponsor. Najlepiej, żeby określoną tematyką było zainteresowane ministerstwo, bo wówczas nie będzie żadnych problemów z uzyskanie pozytywnych ocen w NCN. Jest jeszcze drugi warunek do spełnienia, a mianowicie, trzeba samemu być ekspertem dla tej władzy generując uprzednio problem pozornie naukowy, pozwalający na zgromadzenie danych, na podstawie których będzie można pokpić sobie z akademickiego środowiska.

Od szeregu lat prowadzony jest w środowisku akademickim spór o parametryczny gorset, który został skrojony nie tylko przez władzę, ale i owego badacza. Teraz, kiedy jest decydentem w organie centralnym może przeprowadzić badania w następującym zakresie. Zacytuję, by nie przekłamać:

"Nowe modele zarządzania nauką kładą nacisk na policzalność i rozliczalność efektów prac naukowców. Każdy naukowiec ma nie tylko badać i opisywać świat, ale również ma publikować swoje wyniki w najbardziej uznanych kanałach komunikacji naukowej. W ten sposób nauka w XXI wieku stoi pod znakiem „przyśpieszonej akademii” oraz reguły „Publish or Perish” (Publikuj albo Zgiń). Konieczność mierzenia produktywności naukowców pociągnęła za sobą wdrażanie systemów ewaluacji nauki również na poziomie całych krajów, tak jak ma to miejsce w Polsce, Wielkiej Brytanii, Norwegii czy Danii.

Celem proponowanego projektu jest sprawdzenie, w jaki sposób wykorzystywanie rozwiązań krajowego systemu ewaluacji nauki (w Polsce często mówi się o „parametryzacji”) oraz kopiowanie go na poziom poszczególnych uczelni czy wydziałów zmienia sposób pracy naukowców oraz to, jak publikują wyniki swoich badań. Hipoteza ta zakłada, że kopiowanie rozwiązań krajowych wytwarza tzw. punktozę (grę parametryczną), czyli takie prowadzenie badań i publikowanie ich wyników (np. wybieranie „publikowalnych” problemów badawczych), które pozwala wpisywać się w priorytety i reguły funkcjonującego w danej społeczności akademickiej systemu ewaluacji nauki, któremu podlega dana społeczność akademicka.

Granie w grę oznacza zatem funkcjonowanie w społeczności akademickiej, awansowanie, zdobywanie stanowisk poprzez odpowiednie realizowanie celów systemu ewaluacji nauki. Projekt pozwoli nam przebadać grę parametryczną, w którą grają naukowcy. Skupimy się w projekcie na przedstawicielach nauk humanistycznych i społecznych pracujących w polskich instytucjach naukowych. Odpowiedzi na pytania badawcze stawiane w projekcie pozwolą pokazać, jakie konsekwencje ma polityka naukowa dla praktyk naukowych, w tym praktyk publikacyjnych polskich badaczy.

Dodatkowo scharakteryzujemy wzory publikacyjne polskich badaczy, tzn. jakie i dlaczego typy publikacji wybierają, jak decydują o języku publikacji, co sprawia, że piszą współautorskie teksty. Co więcej, aby zrozumieć kontekst, w którym punktoza jest wytwarzana, zrekonstruujemy dyskursy, które toczą się nad ewaluacją nauki już od 1918 roku w Polsce. Pokażemy również, że reguła „Publish or Perish” sprawia, że naukowcy coraz częściej korzystają z kanałów publikacji tzw. Fałszywej Akademii, czyli drapieżnych czasopism i konferencji.

Podczas realizacji projektu przeprowadzimy 167 wywiadów z kadrą zarządzającą i naukowcami z polskich uczelni i instytutów Polskiej Akademii Nauk oraz przeprowadzimy rozległe analizy bibliometryczne i naukometryczne polskich jednostek naukowych. Równolegle będziemy budować korpus oficjalnych regulacji i publikacji z lat 1918–2017, poświęconych ewaluacji w nauce. Dodatkowo zbudujemy bazę bibliometryczną prezentującą udział polskich naukowców w Fałszywej Akademii.

Wyniki projektu będą szczególnie interesujące dla badaczy nauki i szkolnictwa wyższego oraz komunikacji naukowej, szczególnie naukometrystów, bibliometrystów, specjalistów z zakresu polityk publicznych. Co istotne, nasze badania przyczynią się do zrozumienia tego, jak naukowcy postrzegają i rozumieją wytyczne ewaluacyjne oraz pozwolą wskazać pożądany i niepożądany wpływ polityki naukowej na naukę."


Już nie mogę doczekać się wyników tych "badań". Naukoznawca skonstruował projekt, który mieści w sobie postmodernistyczną nowość, a mianowicie wyręcza prokuraturę krajową, MNiSW, KEJN i Najwyższą Izbę Kontroli w ich statutowych zadaniach. Szczególnie ciekawe będzie "odkrycie" niepożądanych wpływów polityki naukowej na naukę.

19 lutego 2018

Krzysztof Zalewski zaśpiewał w Filharmonii Łódzkiej (nie tylko) kultowe utwory Czesława Niemena


Cale szczęście, że Łódź znalazła się na trasie koncertowej Krzysztofa Zalewskiego, w trakcie której promował swój najnowszy album z piosenkami Czesława Niemena. W lutym ten młody i niezwykle uzdolniony artysta jest w Gdańsku, Lublinie, Warszawie, Poznaniu, Szczecinie, Krakowie, Katowicach oraz Jarocinie. Bilety na łódzki koncert w dn. 17.02.2918 r. w Filharmonii Łódzkiej im. Artura Rubinsteina zostały sprzedane błyskawicznie, toteż pozostało mi jeszcze miejsce siedzące na schodach.

Warto było posłuchać live piosenek Czesława Niemena w aranżacjach Jurka Zagórskiego i Krzysztofa Zalewskiego tym bardziej, że utwory wykonywał w gronie jednych z najlepszych instrumentalistów w naszym kraju - z Jerzym Zagórskim (gitara), Tomaszem Dudą (saksofon, flet), Jarosławem Jóźwikiem (instrumenty klawiszowe), Patem Stawińskim (gitara basowa) i Kubą Staruszkiewiczem (perkusja). Jakże miłym zaskoczeniem były siostry Przybysz - Paulina i Natalia, które nie tylko były chórkiem, ale każda z nich zaśpiewała po jednej piosence Czesława Niemena.

Usłyszeliśmy kultowe utwory w zupełnie nowej aranżacji jak „Dziwny jest ten świat”, „Jednego serca”, "Mów do mnie", "Przyjdź w taką noc" oraz mało znane utwory Niemena -„Dolonidola” czy „Pielgrzym”. Było to dla wielu słuchaczy zaskoczeniem, że można zupełnie inaczej zaśpiewać „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena, który był po raz pierwszy wykonany przez tego artystę pół wieku temu! Wczoraj mogliśmy powrócić do piosenki, której przesłanie jest na wieki, a w nowym aranżu równie przejmujące i poruszające serca oraz myśli.

Krzysztof Zalewski nie musi promować swojego albumu, gdyż od prawie miesiąca znakomicie jest przyjmowany przez melomanów i wielbicieli zmarłego przed laty artysty. Jego żona - Małgorzata Niemen tak m.in. napisała o młodym artyście, który podjął się niezwykle trudnego projektu:

" Cieszę się, że pan Krzysztof postanowił wyśpiewać piosenki z repertuaru Czesława Niemena, bo jestem spokojna, że będą wykonane z szacunkiem dla pierwowzoru a jednocześnie z zachowaniem "pazura", tak charakterystycznego dla Krzysztofa Zalewskiego".

Rzeczywiście, pokazał "pazur" w Międzynarodowym Dniu Kota, a publiczność nie chciała wypuścić artysty wraz z zespołem bijąc im przez kilkanaście minut brawa na stojąco.