04 lutego 2018

Warmińsko-mazurski wicekurator oświaty ocenzurował "własne" poglądy?


Facebookowicze i twitterowicze są na dwudziestoczterogodzinnym czuwaniu, bo dzięki temu mogą zaistnieć jako pierwsi, którzy coś odkryli, zauważyli, porównali, a o czym większość nie ma pojęcia. Krytyka przeniosła się do sieci, bo prasa i media elektroniczne zaczynają być coraz bardziej ostrożnymi w ujawnianiu różnych patologii, dysfunkcji, dewiacji czy najzwyklejszych potknięć osób będących "na świeczniku".

Przyznaję, nie należę do powyższego grona poszukiwaczy sensacji, ale są życzliwi, którzy puszczają je w obieg także drogą elektronicznej poczty. Kiedy więc otrzymałem treść: Komunikatu Warmińsko-Mazurskiego Wicekuratora Oświaty do Dyrektorów Szkół i Nauczycieli" postanowiłem się z tym zapoznać, bo w ostatnim dwudziestoleciu pisanie listów otwartych przez urzędujących w MEN czy kuratoriach oświaty funkcjonariuszy stało się czymś niezwykle modnym.

W tym przypadku jest oszczędność, bo zamieszczony Komunikat nie został opublikowany w formie reklamy prasowej. Tymczasem pamiętam, jak to b. minister edukacji Roman Giertych zamieszczał na łamach Rzeczpospolitej błagalny list do nauczycieli, by sami zgłaszali się po Medal Komisji Edukacji Narodowej, skoro jego ówczesny wiceminister M. Orzechowski usunął wszystkich nominowanych do tego wyróżnienia za to, że mają w swoim życiorysie przynależność do lewicowego Związku Nauczycielstwa Polskiego. Czasy się zmieniają, ludzie też, toteż nic dziwnego, że mecenas R. Giertych staje się w mediach naczelnym oponentem obecnej władzy, a ówczesnego premiera.

Powrócę jednak do wspomnianego Komunikatu, który został zdjęty ze strony urzędu. Otóż wicekurator po krótkim akapicie wskazującym na zalety zadawania uczniom prac domowych, postanowił jednak sobie i dydaktyce zaprzeczyć zauważając z niepokojem, że ponoć (...)często czas przeznaczony na realizację pracy domowej w wymiarze tygodniowym jest znacznie większy, niż optymalna efektywna jego wartość szacowana dla ucznia.

Skutkuje to w wielu przypadkach fizycznym i psychicznym przeciążeniem dzieci i młodzieży. Ogranicza także czas, który uczniowie powinni poświęcić na odpoczynek, rozwijanie własnych zainteresowań czy spotkania z rodziną.(...) niebagatelną kwestię z punktu widzenia praw dziecka stanowi nieuzasadniona ingerencja szkoły w życie prywatne rodziny poprzez pośredni wpływ na rozkład dnia w domu rodzinnym ucznia i utrudnienia w podejmowaniu swobodnych decyzji co do dysponowania wspólnym czasem dzieci i rodziców."


Chociaż raz przedstawiciel rządzących odwołał się implicite do Konstytucji III RP, w świetle której szkoła ma pełnić jedynie rolę pomocniczą dla rodziny w kształceniu i wychowywaniu dzieci. Państwo ma pełnić funkcję subsydiarną wobec rodziny i jej potrzeb w zakresie edukacji własnych dzieci. Szkoła zatem nie ma prawa ingerować w życie dziecka bez akceptacji rodziców. Tyle mówi na ten temat prawo, doktryna prawna i w swej istocie, implicite - wicekurator oświaty Wojciech Cybulski. Dlaczego zatem ó Komunikat został wygaszony?

To może jednak warto powrócić do pierwszego akapitu tego Komunikatu?

03 lutego 2018

MEN pod lupą Klubu Jagiellońskiego






Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego opublikowało pod redakcją dr. Marcina Kędzierskiego i Pawła Musiałka "Ranking polityk publicznych 2017". Prawdę powiedziawszy analizy tego Klubu są kiepskiej jakości, czemu dawałem już wyraz jakiś czas temu, ale postanowiłem raz jeszcze sięgnąć do najnowszego materiału, bowiem datowanego na styczeń 2018 r. Jedną z polityk publicznych jest oczywiście POLITYKA EDUKACYJNA, której realizatorom - czyli Ministerstwu Edukacji Narodowej - redaktorzy wystawili ocenę niedostateczną z minusem. Ostro pojechali!

Jak piszą we Wstępie: Ranking powstał (…) z potrzeby rzetelnej oceny ostatnich dwóch lat rządów. Chcieliśmy przyjrzeć się konkretnym obszarom działania państwa i ocenić je w sposób jak najmożliwiej obiektywny. Powstał z potrzeby rzetelnej oceny ostatnich dwóch lat rządów. Chcieliśmy przyjrzeć się konkretnym obszarom działania państwa i ocenić je w sposób jak najmożliwiej obiektywny."

Niestety, do rankingu trzeba stosować w miarę precyzyjne kryteria ocen, a tych w tym materiale nie ma. Co to zatem za ranking? Jak może mieć obiektywny charakter, nawet "jak najmożliwiej", skoro kilka akapitów dalej stwierdza się:

Zdajemy sobie sprawę, że taka ocena ma przeważnie subiektywny charakter. Wynika to nie tylko z określonej perspektywy, jaką przyjmują poszczególni analitycy, ale także ze skomplikowania materii funkcjonowania administracji publicznej.

Po przeczytaniu tego kompromitującego autorów sądu powinienem plik wyrzucić do kosza. Jak bowiem można mówić o rankingu, co rankingiem nie jest, a tym bardziej, gdy zapowiada się obiektywizm zaprzeczając zaraz podejściem subiektywistycznym. Czy tego typu publikacje nie ośmieszają krakowskiej kultury i filozoficznej refleksji? Coś złego dzieje się z doktorami, którzy firmują treści zaprzeczające ich personalnie naukowemu statusowi.

Polityka edukacyjna w tym rankingu znalazła się na samym końcu jako jedna z jedenastu, w tym najniżej ocenionych polityk publicznych. Najwyżej, ale na ocenę dobrą (4.0) zostały ocenione trzy polityki: regionalna, gospodarcza i szkolnictwa wyższego. Kto tak nisko ocenił pracę ministry Anny Zalewskiej? Ekspertem okazała się tu pani Barbara Strycharczyk, która jest nauczycielką języka łacińskiego i kultury antycznej w Liceum „Strumienie” Stowarzyszenia Sternik. W gruncie rzeczy formalne kwalifikacje ma równe pani minister, a zatem nauczycielka oceniła nauczycielkę w roli centralistycznego urzędnika.

Na niską ocenę tej polityki złożyły się zdaniem ekspertki:

- Nielogiczna i niespójna zmiana ustroju szkolnego, będąca powrotem do starej struktury systemu edukacji działającej przed zmianami systemowymi, gospodarczymi i technologicznymi, która nie znalazła merytorycznego uzasadnienia. Ministerstwo nie potrafiło wskazać, (...) co w funkcjonowało źle, nie określono bowiem mocnych i słabych stron poprzedniej reformy". Tym samym nie zlikwiduje się (...) problemów, dla których likwiduje się gimnazja, ponadto przedłuża naukę w liceum o rok.

- W momencie wprowadzania nowej podstawy programowej dla szkół ponadpodstawowych (...) brak było spójnej wizji programowej wynikającej z istoty edukacji – procesu z następującymi stopniowo i ściśle powiązanymi ze sobą etapami. Opublikowany przez MEN dokument zawiera szczegółowy wykaz treści i umiejętności właściwie zastępując program nauczania, (...) w którym znika przestrzeń na autonomię szkoły i nauczyciela.

- Nie proponuje się istotnych zmian w kształceniu nauczycieli. (...) Nie pojawił się żaden nowy pomysł nauczania i przygotowania do zawodu nauczycieli tak, aby w istotny sposób poprawić jakość edukacji.

- Jest też coś pozytywnego w "Dobrej zmianie": Z uznaniem można przyjąć propozycję wsparcia metodycznego dla nauczycieli i zwiększenie liczby doradców. Jednak, żeby nie było zbyt słodko dolewa się nieco goryczy stwierdzeniem: "Silny akcent położono natomiast na funkcję nadzorczą kuratoriów i kontrolę szkół oraz nauczycieli przy jednoczesnym osłabieniu roli ewaluacji. Jest to krok wstecz wobec wypracowanych wcześniej dobrych praktyk, ponieważ buduje poczucie ograniczonego zaufania. W szkołach pojawili się "objazdowi nauczyciele", zatrudniani na "kawałki" etatu, co niszczy jakość procesu kształcenia i wychowania.

- Organizację pracy szkół cechował z początku roku szkolnego chaos i zamieszanie związane z trudnościami zatrudniania /zwalnia nauczycieli, dostosowania oddziałów do nowych przedmiotów kształcenia i brakiem (re-)finansowania wielu gminom koniecznych inwestycji i remontów.

Rzecz jasna, redaktorzy zastrzegają się we wstępie, bo podsumowania w tej publikacji nie znajdziemy, że:

"Reformy, szczególnie te o systemowym charakterze, można rzetelnie oceniać dopiero po okresie, gdy znane są jej długofalowe skutki, zwłaszcza te nieprzewidziane przez decydentów. Dokonując oceny reformy na etapie przyjęcia określonych regulacji przyjęliśmy założenie, że jest to ocena wyłącznie danego etapu dłuższego procesu, która może ulec zmianie w toku dalszego rozwoju wydarzeń."

Jaki Klub, taka ekspertyza. Nic dziwnego, że w MEN mogli ją wyrzucić do kosza, co wcale nie zmienia zasadności zawartych w niej tez. Tak to już bywa z subiektywnymi opiniami i ocenami.


02 lutego 2018

Jedni stracą prawa w szkolnictwie wyższym, inni je zachowają



Wraz z wejściem w życie nowej ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym straci moc m.in. ustawa z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki (Dz. U. z 2017 r. poz. 1789). Doktoranci, adiunkci i doktorzy habilitowani martwią się, co z nimi będzie. Nie ma podstaw do obaw.

Uprawnienia jednostek organizacyjnych (rad wydziałów, rad instytutów) uczelni do nadawania stopnia doktora lub doktora habilitowanego, przyznane na podstawie przepisów dotychczasowych, stają się uprawnieniami uczelni do nadawania stopnia doktora lub doktora habilitowanego.

Wszczęte i niezakończone przed dniem wejścia w życie ustawy postępowania w sprawach nadania uprawnienia do nadawania stopnia doktora lub doktora habilitowanego będą prowadzone na podstawie przepisów dotychczasowych, z tym z tym że, jeżeli nadanie stopnia doktora, stopnia doktora habilitowanego lub tytułu profesora następuje po dniu 30 kwietnia 2019 r., stopień lub tytuł nadaje się w dziedzinach i dyscyplinach określonych przez ministra, a jak wiemy mają one ulec zmianie.

Przewody doktorskie, postępowania habilitacyjne i postępowania o nadanie tytułu profesora wszczęte po dniu wejścia w życie ustawy i niezakończone przed dniem 1 maja 2019 r. są przeprowadzane na zasadach dotychczasowych, z tym że stopień doktora, stopień doktora habilitowanego lub tytuł profesora nadaje się w dziedzinach i dyscyplinach określonych jak wyżej. Jak wiadomo, ma być zmienione rozporządzenie o obszarach, dziedzinach i dyscyplinach nauk.

Do dnia 30 września 2019 r. w powyższych postępowaniach stopień doktora albo stopień doktora habilitowanego nadaje rada podstawowej jednostki organizacyjnej, która posiada takie uprawnienia. Po tym terminie nada je inny podmiot wskazany w ustawie. Jeżeli postępowania oraz przewody doktorskie nie zostaną zakończone do dnia 31 grudnia 2021 r. , to będą umarzane albo zamknięte.

Ważne jest także to, że w okresie od dnia 1 maja 2019 r. do dnia 30 września 2019 r. nie wszczyna się postępowań w sprawie nadania stopnia doktora, stopnia doktora habilitowanego i tytułu profesora. Z dniem 1 stycznia 2021 r. Rada Doskonałości Naukowej wstępuje w prawa Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów. Jednak kadencja CK będzie skrócona wcześniej, bowiem zakończy ona swoją działalność z dniem 31 maja 2019 r.

Zgodnie z art. 46 ust. 2 „Stosunek pracy mianowanego pracownika naukowego zatrudnionego na stanowisku profesora lub profesora instytutu wygasa z końcem roku, w którym ukończył on 70. rok życia.”.