20 stycznia 2018

Ewaluacja osiągnięć naukowych w postępowaniach habilitacyjnych


Bardzo mi się podoba udostępnienie przez dra hab. Emanuela Kulczyckiego prof. UAM w Poznaniu rozprawy doktorskiej pani dr Ewy A. Rozkosz pt. Ewaluacja osiągnięć naukowych w postępowaniach habilitacyjnych. Kryteria oceny a praktyki ewaluacyjne w naukach humanistycznych i społecznych. Dysertacja została obroniona na Wydziale Nauk Historycznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu na początku stycznia 2018 r., w dziedzinie nauki humanistyczne, w dyscyplinie bibliologia i informatologia.

Praca jest bardzo interesująca a z jej treścią powinni zapoznać się wszyscy samodzielni pracownicy naukowi, szczególnie osoby odpowiedzialne w uczelniach za postępowania naukowe. Ufam, że przeczytają ją także członkowie Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów.

Na szczęście, co zdarza się rzadko, promotor udostępnił rozprawę , dzięki czemu możemy ją przeczytać zanim ukaże się w wersji drukowanej. Uważam, że warto wydać taką pracę, bowiem każde badanie dotyczące postępowań naukowych zasługuje na uwagę. Otrzymujemy w tym przypadku nową wiedzę o kluczowych w nauce dokumentach, jakimi są recenzje osiągnięć naukowych habilitantów.

Podjęcie tego zagadnienia jest tym bardziej cenne, że w Polsce od kilkunastu lat ścierają się ze sobą zwolennicy dwóch „frontów” akademickich: ci, co są za tym, aby nadal obowiązywała habilitacja oraz przeciwni temu stopniowi naukowemu. Autorka nie wchodzi na pole akademickiej walki, ale w jakiejś części może jej praca posłużyć do tego, by politycy dokonali wyboru „ZA” lub „PRZECIW”.

Rozprawa jest nam udostępniona we właściwym momencie, gdyż trwają właśnie dyskusje o konieczności przyspieszenia zmian w polskiej nauce, a MNiSW przygotowuje projekt Ustawy 2.0, która ma upełnomocnić przeprowadzenie kolejnej reformy w szkolnictwie wyższym i nauce.

Autorka dysertacji pisze we wstępie, że celem jej pracy było (...) pokazanie dyscyplinarnej różnorodności i podobieństw w praktykach recenzenckich w ramach ewaluacji osiągnięć naukowych w postępowaniach habilitacyjnych z zakresu nauk humanistycznych i społecznych. Wprawdzie nie badała praktyk recenzenckich tylko ich wytwory, jakimi były zamieszczone na stronie Centralnej Komisji recenzje w 300 postępowaniach habilitacyjnych w pięciu dyscyplinach naukowych: ekonomia, językoznawstwa, prawa, psychologia i teologia, ale mimo to odczytuje w nich interesujące dane.

Analizą ilościową objęła wybrane dane o postępowaniach habilitacyjnych ze wszystkich obszarów wiedzy (N = 3695), natomiast analiza jakościowa dotyczyła recenzji z w/w pięciu dyscyplin naukowych z obszaru nauk humanistycznych i obszaru nauk społecznych (N = 300) poszukując w ich formie i treści odpowiedzi na pytanie: Jakie są wzory praktyk recenzenckich w różnych dyscyplinach?

Znajdziemy w tej rozprawie odpowiedź na pytania:

(1) Jaka jest charakterystyka ilościowa postępowań habilitacyjnych?

(2) Jak recenzenci w postępowaniach habilitacyjnych argumentują ocenę osiągnięć naukowych i konkluzję?

(3) Jak recenzenci w postępowaniach habilitacyjnych używają kryteriów oceny osiągnięć naukowych wskazanych w aktach prawnych?

(4) Jak recenzenci w postępowaniach habilitacyjnych używają metod bibliometrycznych w ewaluacji osiągnięć naukowych?


Nie będę zdradzał wyników tych badań, bo każdy zainteresowany znajdzie w tej rozprawie coś interesującego dla siebie.

Prawnicy dowiedzą się, że Porządek ministerialny zobowiązuje do stosowania wskaźników bibliometrycznych zgodnie z regułami, opisanymi w obowiązujących aktach prawnych regulujących procedurę habilitacyjną (ustawie i rozporządzeniach). (...) Zgodnie z obowiązującą ustawą, określającą zasady postępowania habilitacyjnego oraz towarzyszącymi jej aktami wykonawczymi, recenzenci powinni użyć trzech wskaźników bibliometrycznych w ewaluacji osiągnięć naukowo-badawczych. Te wskaźniki to, jak już wspomniałam, SumIF, liczba cytowań i indeks Hirscha..

W innym miejscu rozprawy przeczytają:

Te porządki nie są literalnie ujęte w przepisach prawa, a stanowią wynik rekonstrukcji źródeł zasad wyznaczających zasady habilitacji w zakresie interpretacji tego, co oznacza spełnienie kryterium. Zatem jeden recenzent może uznać, że wyższa od zera wartość danego wskaźnika bibliometrycznego spełnia kryterium, natomiast drugi recenzent może uznać, że do spełnienia kryterium konieczne jest uzyskanie wartości równej 5 (np. indeksu Hirscha = 5). Pozostawienie swobody pozwala recenzentowi na ocenienie wartości wskaźnika i na tej podstawie stwierdzenie, czy kryterium zostało spełnione z uwzględnieniem kontekstu danej dyscypliny, w szczególności przyjętych w tej dyscyplinie praktyk publikacyjnych oraz właściwej jej kultury cytowań.

Słusznie zatem uświadamia nam wszystkim to, o czym pisał w komentarzu do Ustawy b. sekretarz Centralnej Komisji prof. Hubert Izdebski, że w powyższej kwestii nie ma porządku ministerialnego i nie ma żadnego zobowiązania prawnego do tego, by recenzenci w postępowaniach habilitacyjnych rozstrzygali o tym, czy ktoś może uzyskać stopień naukowy dra hab. na podstawie wskaźników bibliometrycznych, czy też nie.

Dlaczego? Z bardzo prostego powodu. Była minister Barbara Kudrycka nie ustanowiła żadnych kryteriów bibliometrycznych, tylko sformułowała postulaty, na co recenzenci mogliby zwrócić uwagę oceniając osiągnięcia naukowe, dokonania organizacyjne i dydaktyczne kandydatów do awansu naukowego po uzyskaniu stopnia doktora.

W Rozporządzeniu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 1 września 2011 r. w sprawie kryteriów oceny osiągnięć osoby ubiegającej się o nadanie stopnia doktora habilitowanego (Dz. U. 2011, nr 196, poz. 1165)nie ma żadnych bibliometrycznych wskaźników. Nie ma w tym rozporządzeniu minimalnych norm bibliometrycznych, których uzyskanie pozwoliłoby na rozstrzygnięcie, czy można wystąpić z wnioskiem o wszczęcie postępowania habilitacyjnego, czy też nie oraz jaka liczba i jakość (także wydawnictw) publikacji odpowiada minimalnej liczbie koniecznych do uzyskania punktów parametrycznych!

To zatem, czy habilitant ma indeks Hirscha=0 czy 20 nie ma z prawnego punktu widzenia żadnego znaczenia i nie może być argumentem do negowania jego osiągnięć naukowych. Habilitant nie musi spełnić żadnego z kryteriów, gdyż ustawodawca zobowiązuje go do spełnienia wymagań, a tymi są osiągnięcia naukowe. W przypadku nauk humanistycznych i społecznych stanowią je publikacje naukowe.

Pani dr Ewa A. Rozkosz wprowadza zatem czytelników w błąd pisząc: Recenzenci są zobowiązani do stosowania kryteriów przy ocenie osiągnięć. Ustawodawca wprost zobowiązał recenzentów do oceny, czy osiągnięcia spełniają kryteria. Tym samym zobowiązał ich do ewaluacji tych osiągnięć. Ewaluacja jest więc w postępowaniu habilitacyjnym procesem oceny, polegającym na sprawdzaniu spełniania kryteriów. Różni się ona tym od oceny, że jej rezultat powinien jasno wskazywać, czy kryterium zostało spełnione czy też nie.

Sama sobie zaprzecza, kiedy w założeniach badawczych pisze:

Wykaz kryteriów można zatem traktować jako matrycę stosowaną przy ewaluacji osiągnięć habilitanta, w której rozstrzygnąć trzeba, czy poszczególne kryteria są spełnione, jednakże niespełnienie części kryteriów nie musi skutkować negatywną oceną osiągnięć pod kątem ich znacznego wkładu w rozwój dyscypliny naukowej lub negatywną oceną aktywności naukowej.

Nie tylko pani doktor ma z tym problem, bo dziekani niektórych jednostek naukowych załączają recenzentom do umowy o dzieło formularz, w którym członkowie komisji habilitacyjnej mają odnotować, czy każde z kryteriów zostało spełnione i w jakim zakresie. To jest niezgodne z prawem. Kryteria oceny nie są bowiem wymogami, które muszą być spełnione przez habilitantów.

Jest jeszcze jedna kwestia prawna, która została przez autorkę tej pracy poruszona w niewłaściwy sposób.
Błędne, bo niezgodne z obowiązującym prawem, jest następujące stwierdzenie:

„W 2011 r. ustawodawca wprowadził udogodnienia dla osób, które posiadają stopień doktora, a także odpowiednie osiągnięcia zdobyte podczas wcześniejszej pracy za granicą, w tym doświadczenie w kierowaniu zespołami badawczymi. Takie osoby mogą uzyskać uprawnienia równoważne z uprawnieniami doktora habilitowanego, nie wszczynając postępowania habilitacyjnego, tylko dzięki decyzji rektora uczelni, stanowiącej miejsce ich zatrudnienia. Jednakże uprawnień, wynikających z art. 21a, nie można przenosić między uczelniami. Wystarczają one jednak (jako substytut habilitacji) do występowania z wnioskiem o nadanie tytułu profesora”.

Otóż, decyzja rektora o tym jeszcze nie stanowi, gdyż musi ona uzyskać akceptację Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów. Z postępowań, które mają miejsce w każdej sekcji CK wynika, że większość takich wniosków nie jest zatwierdzana, gdyż rektorzy - głównie szkół prywatnych - składają lub potwierdzają fałszywe oświadczenia o rzekomym kierowaniu przez doktora poza granicami kraju zespołem badawczym albo/i o posiadaniu przez niego wybitnych osiągnięć naukowych.

To są jedynie sprostowania, które warto wziąć pod uwagę czytając tę interesującą dysertację czy przygotowując ją do druku. Każdy zainteresowany może zapoznać się nie tylko z jej treścią, ale także recenzjami z tego postępowania, gdyż są one dostępne na stronie Wydziału Humanistycznego UMK w Toruniu.

Doktoranci mogą uczyć się od pani Ewy A. Rozkosz nie tylko tego, w jaki sposób konstruować własny projekt badawczy, ale także jak przedstawić go w rozprawie, by wyeliminować wątpliwości dotyczące wiarygodności uzyskanych danych.

Autorka znakomicie porusza się w literaturze z naukoznawstwa, jak i w zakresie bibliologii, o czym wypowiadają się w superlatywach recenzenci. Może mieć zatem poczucie satysfakcji z wykonanych zadań badawczych niezależnie od powyższych kwestii prawnych. W gruncie rzeczy dzięki tym badaniom możemy zorientować się, z jakimi problemami spotkają się przewodniczący komisji habilitacyjnych (o ile jeszcze takowe pozostaną), jeśli będą musieli rozstrzygać o spełnieniu wymagań na podstawie właściwie skonstruowanych wskaźników bibliometrycznych.

Bardzo ciekawa jest analiza jakościowa 300 recenzji, w części dotyczącej przyjętych przez autorkę ram analitycznych, które wykorzystała w analizie danych. Mnie najbardziej zaciekawiła pierwsza rama analityczna dotycząca argumentacji recenzentów. Jak pisze E.A. Rozkosz:

Pierwsza rama jest przeznaczona do analizy argumentacji recenzentów w ocenie osiągnięć naukowych i konkluzjach. Podstawa drzewa kodowego (kody: „Ocena pozytywna”, „Ocena negatywna”, „Konkluzja pozytywna”) powstała na podstawie pytania badawczego: Jak recenzenci w postępowaniach habilitacyjnych argumentują ocenę osiągnięć naukowych i konkluzję? Przyjęłam dwa założenia. Po pierwsze, założyłam, że recenzenci będą jednoznacznie orzekać o jakości poszczególnych osiągnięć habilitanta i że będzie tym samym możliwe zakodowanie fragmentów, w których ocena osiągnięć jest pozytywna lub negatywna.

Nie zdradzam już więcej danych z tej rozprawy. Gratuluję Autorce i Promotorowi.











19 stycznia 2018

Czemu lub komu służą konferencje naukowe?



Pisze do mnie profesor pedagogiki na temat dość powszechnej praktyki stosowanej podczas organizowania konferencji naukowych w naszym kraju. Zwraca uwagę na zjawisko, które staje się coraz bardziej powszechne, a jest swoistego rodzaju kupowaniem kota w worku. Jednostki organizacyjne szkół wyższych rozsyłają gdzie tylko się da informacje, komunikaty o organizowanych konferencjach. Najważniejszą w nich informacją jest ... opłata konferencyjne, która jest bardzo wysoka.

Kiedy chcę zakupić jakąś usługę, to jednak najpierw sprawdzam, czy odpowiada ona moim potrzebom, oczekiwaniom, weryfikuję jej jakość ze względu na konieczne normy, jakie powinna spełniać. Tymczasem organizatorzy konferencji rozsyłają informację o wiodącym temacie, miejscu i okresie jej przebiegu oraz obowiązku wniesienia opłaty. Program konferencji jest konstruowany na podstawie liczby zgłoszeń osób i spośród części także zaproponowanych przez nie tematów wystąpień.

Zainteresowany wysyła abstrakt wystąpienia, ale organizatorzy nie są w stanie przedstawić mu nawet ramowego programu konferencji (wbrew wcześniejszym zapowiedziom), natomiast upominają się o "terminowe" uiszczenie opłaty konferencyjnej. Dla wielu osób przesądzony jest udział w tej czy innej konferencji, gdyż muszą wykazać się aktywnością w zakresie upowszechniania wyników własnych badań. Wpłacą, pojadą, wysłuchają lub/i wygłoszą referat i powrócą do domu.

Jest w tym poważna ułomność życia naukowego. Oprócz pomysłu, organizatorzy nie są w stanie niczego zaoferować, chociaż konferencja ma trwać kilka dni. Komu zatem i czemu służą tak organizowane konferencje naukowe? Wydaje się, że lokowane są w tym przypadku różne oczekiwania tak ze strony organizatorów, jak i uczestników. Z perspektywy organizatorów konferencje mogą służyć do:

1. świętowania rocznicy ważnych wydarzeń, czyjegoś jubileuszu, tym samym towarzysząca temu konferencja stanowi uhonorowanie owych podmiotów. Tego typu konferencje najczęściej nie mają otwartego charakteru, a nawet stanowią prestiżową okoliczność do spotkań z szacownymi postaciami świata nauki;

2. autoafirmacji jednostki (organizatora konferencji) - wówczas nie ma znaczenia, jaki jest jej temat. Ważne, by ktokolwiek chciał przyjechać i cokolwiek wygłosić, żeby można było odnotować na stronie szkoły czy jej jednostki. W sprawozdaniach m.in. dla PKA - informacja o przeprowadzonych konferencjach zastępuje brak prowadzenia badań naukowych i pracy z kadrą. W regulaminach oceny pracowników wskazuje się na powinność uczestniczenia jakichkolwiek konferencjach, bo przecież i tak nikt nie weryfikuje ich merytorycznej zawartości oraz sensowności poniesionych kosztów;

3. wykreowania nowej subdyscypliny naukowej lub przedmiotu badań - monotematyczne konferencje stanowią rzeczywisty wkład ich uczestników w wymianę wyników własnych badań. Tu spotykają się pasjonaci, specjaliści z danej problematyki, których bardzo interesuje to, co mają do powiedzenia inni oraz jak postrzegają i oceniają ich dokonania;

4. spotkań towarzyskich, by pod szyldem konferencji móc odbyć istotne konsultacje, przeprowadzić rozmowy w sprawach akademickich czy innych;

5. turystycznych doświadczeń. Korzystają z tego osoby, które za główny cel swojej aktywności przyjęły zwiedzanie świata, toteż włączają się do różnych programów wymiany międzynarodowej, z których nic nie wynika dla nauki, ani dla ich indywidulanego wkładu w naukę.

Ciekawe, że rozwój technologii komunikacyjnej wcale nie zmniejsza liczby bezpośrednich spotkań, debat naukowców w kraju i w sferze wymiany międzynarodowej. Podróżujemy z jednego końca kraju czy świata na drugi. Na Zachodzie Europy dyskutuje się o digitalizacji nie tylko kształcenia, ale i prowadzenia badań naukowych oraz upowszechniania ich wyników w modelu 4.0.

18 stycznia 2018

Członek komisji habilitacyjnej


Nie tylko habilitanci mają problem ze zrozumieniem roli CZŁONKA KOMISJI HABILITACYJNEJ, którego powołuje Centralna Komisja Do Spraw Stopni i Tytułów. Także ci samodzielni pracownicy naukowi, którzy otrzymują stosowne powołanie do tej roli nie wiedzą, jak ją pełnić poszukując informacji i jurydycznych regulacji. Pisałem o tym w książce "Habilitacja", są bardzo dobre komentarze prof. Huberta Izdebskiego do Ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym, przy czym te ostatnie są wyraźnie adresowane przede wszystkim do nauczycieli akademickich i pracowników naukowych uczelni oraz do gremiów posiadających uprawnienia do nadawania stopni naukowych.

Komisja habilitacyjna nie jest organem nadających stopień naukowy, ale rada jednostki, która posiada właściwe uprawnienie. W składzie komisji habilitacyjnej jest 3 recenzentów, którzy są zobowiązani do przedłożenia dziekanowi wydziału (czy jeśli uprawnienie ma instytut - to dyrektorowi instytutu) pełnej i rzetelnej oceny osiągnięć naukowych kandydata do stopnia naukowego doktora habilitowanego, a po przyjęciu recenzji przez dziekana/dyrektora instytutu - wszystkim członkom komisji habilitacyjnej.

Centralna Komisja może wnioskować do rady jednostki akademickiej o zmianę wskazanego przez nią członka komisji czy recenzenta, jeżeli nie odpowiada temu kryterium. Takie postępowanie ma miejsce już od kilku lat, co czasami budzi zdumienie wśród władz jednostek rekomendujących Centralnej Komisji trzech członków (sekretarza, recenzenta i członka komisji), gdyż nadal panuje przekonanie o nieznaczącej roli członka komisji.

Istotny jest zapis z rozporządzenia MNiSW z dnia 26 września 2016 r. w sprawie szczegółowego trybu i warunków przeprowadzania czynności w przewodzie doktorskim, w postępowaniu habilitacyjnym: "§ 14.2. W skład komisji habilitacyjnej nie może być powołana osoba, w stosunku do której zachodzą uzasadnione wątpliwości
co do jej bezstronności." Wielu akademików uważa, że członkiem komisji habilitacyjnej może być każdy samodzielny pracownik naukowy, bez względu na to, czy jest ekspertem, specjalistą przedstawicielem danej dyscypliny i subdyscypliny naukowej, czy też nie.

Niestosowne jest rekomendowanie przez jednostki pracy eksperckiej w komisji habilitacyjnej samodzielnych pracowników, którym chce się w ten sposób zapewnić formalny udział w postępowaniach habilitacyjnych czy ze względu na jakieś pozamerytoryczne okoliczności. Członkiem komisji habilitacyjnej nie może być osoba, która jest przełożoną habilitanta, współpracownikiem w tej samej jednostce (zakładzie, katedrze), promotor czy recenzent na wcześniejszym etapie rozwoju naukowego, a więc w przewodzie doktorskim, ani też recenzent wydawniczy tak pracy podoktorskiej (jeżeli była wydana), monografii habilitacyjnej czy innych publikacji naukowych kandydata. Nie muszę tu uzasadniać także istniejących więzi rodzinnych czy faktu pełnienia roli recenzenta w poprzednich postępowaniach habilitacyjnych, jeżeli takowe miały miejsce, a zakończyły się niepowodzeniem.

Członkowie komisji habilitacyjnej nie rozpoczynają swojej pracy w dniu otrzymania trzech recenzji. Z chwilą powołania, a więc w tym samym czasie, co recenzenci, przystępują do analizy dorobku naukowego habilitanta, gdyż - podobnie jak recenzenci - będą w tej sprawie podejmować równoważną decyzję, czy są za nadaniem stopnia doktora hab., czy są za odmową nadania, czy też wstrzymują się od głosu. Czynią to na podstawie otrzymanej dokumentacji kandydata, niezależnie od tego, jaki będzie wynik pracy recenzenckiej osób powołanych do roli recenzenta.

Różnica między czterema członkami komisji habilitacyjnej a trzema recenzentami polega jedynie na tym, że TREŚĆ RECENZJI jest publikowana po zakończeniu postępowania habilitacyjnego. Natomiast członkowie komisji przygotowują swoją opinię na piśmie w dowolnym czasie od otrzymania dokumentacji lub przedstawiają ją werbalnie w czasie posiedzenia komisji i załączają ją do umowy o dzieło (w przypadku wersji pisemnej) lub umowy o zlecenie (nie ma załącznika treści - w przypadku tylko słownej wypowiedzi, co wiąże się z innym opodatkowaniem umowy).

Nie mają zatem racji habilitanci, którzy usiłują kwestionować opinię członków komisji habilitacyjnej twierdząc, że ustawowe uprawnienia do oceny osiągnięć naukowych habilitanta i spełnienia przez niego kryteriów ustawowych mają jedynie ci członkowie komisji habilitacyjnej, którym powierzono funkcje recenzentów. Art.18a.pkt.5.1. jednoznacznie i równoznacznie określa, że każdy z czterech członków komisji musi być naukowcem "o uznanej renomie naukowej, w tym międzynarodowej". Nie można zatem twierdzić, że sporządzona przez członka komisji opinia jest "nielegalna" czy nieprawomocna, gdyż właśnie jest wprost odwrotnie. Ma ona takie samo znaczenie w pracy komisji habilitacyjnej, jak recenzja każdego z trzech recenzentów.

Celem powołanej komisji jest przeprowadzenie postępowania habilitacyjnego. Od tego jest posiedzenie komisji habilitacyjnej, żeby siedmiu jej członków odbyło rzetelną dyskusję i dokonało rzetelnej oceny osiągnięć kandydata do stopnia dra hab. Nie ma zatem jedynie "ważnych" i tym samym "ważniejszych" recenzji oraz rzekomo "mniej ważnych" opinii. Wszystkie głosy, wypowiedzi oraz treści pisemne muszą stanowić podstawę do przygotowania się przez komisję do głosowania w sprawie o nadanie stopnia doktora habilitowanego, a po ustaleniu wyniku głosowania przygotowania treści uchwały wraz z jej uzasadnieniem.

Ustawa nie jest aktem prawa, który ma określać szczegółowo procedury, bo od tego są akty wykonawcze, a i te nie są zbyt szczegółowe. Mam tu na uwadze ROZPORZĄDZENIE
MINISTRA NAUKI I SZKOLNICTWA WYŻSZEGO z dnia 26 września 2016 r. w sprawie szczegółowego trybu i warunków przeprowadzania czynności w przewodzie doktorskim, w postępowaniu habilitacyjnym oraz w postępowaniu o nadanie tytułu profesora.

Znajdujący się w tym rozporządzeniu rozdział: "Szczegółowy tryb przeprowadzania czynności w postępowaniu habilitacyjnym" dotyczy trybu, a nie kwalifikacji członków komisji habilitacyjnej i nie normuje ono zasad ich pracy, ale jedynie działania całej komisji. Rady jednostek przyjmują na tej podstawie własne regulaminy dookreślające sposoby procedowania, by obowiązujące w ustawie normy były w pełni przestrzegane.

Habilitanci powinni to zrozumieć, że podobnie jak oni, kiedy otrzymują do recenzji prace licencjackie, magisterskie czy wydawnicze do oceny żaden z dziekanów nie określa im szczegółowo, jak mają wykonywać tę pracę, podobnie jest z samodzielnymi pracownikami naukowymi. O ich kwalifikacji zdecydowały już znacznie wcześniej odpowiednie gremia naukowe. właśnie dlatego mamy tu do czynienia z SAMODZIELNYMI PRACWNIKAMI NAUKOWYMI, a nie urzędnikami w procedurach naukowych. Kto tego nie rozumie, nie dojrzał do roli, o którą się ubiega.