02 czerwca 2017

Mała książeczka, a cieszy

Pierwszy raz spotkałem się z wydawnictwem, które na tylnej okładce naukowej książki przedstawiło wszystkie koszty jej wydania. Jest to bardzo interesująca informacja, bowiem wynika z niej, że publikacja - licząca faktycznie może dwa arkusze wydawnicze - wymaga od spragnionego wiedzy czytelnika zapłacenia aż 36 zł. Na tę cenę składają się następujące elementy:

- honoraria (Autor, redaktor językowy, korektor, projektant graficzny, koordynator produkcji i skład) - 4,28 zł;

- koszty druku i papieru: - 5,42

- koszty utrzymania książki w obiegu (transport, magazynowanie, dystrybucja, promocja) - 5,28 zł;

- marża księgarń i hurtowni - 15,32 zł;

- podatek - 1,80 zł;

- zysk przeznaczony na realizację celów statutowych Fundacji - 3,90 zł.

Jak zatem widać, najmniej zyskuje na tym Autor, a więc wytwórca dobra kulturowego, jakim jest książka. W księgarni nikt jej nie znajdzie, bo jeśli nawet ją zamówiła, to przy tak wysokiej cenie potencjalni interesanci przejdą obok. To tylko pokazuje kryzys, w jakim znajduje się polskie czytelnictwo na skutek wysokich kosztów produkcji książek oraz z jakim ubóstwem muszą liczyć się autorzy publikacji.

Rozpraw naukowych nie wydaje się dla zysków oficyn akademickich czy tym bardziej autorów, bo te są na poziomie kilku złotych od sprzedanego egzemplarza. Książki nie znalazłem w Łodzi. Zajrzałem do sieci. O połowę taniej mogłem ją kupić w ... antykwariacie, nowiuteńką. Kto na tym stracił? Zapewne wydawca i autor. Jako czytelnik - zyskałem, bo kupiłem ją za 20 zł, a więc w cenie jednego miesięcznika, a nie za 36 zł.

Rozprawę wydała oficyna organizacji pozarządowej, która specjalizuje się w niszowej problematyce nauk społecznych, ale o bardzo wysokich walorach poznawczych. Ot, rozprawa dla inteligencji, naukowców, dla może kilkunastu czy kilkudziesięciu czytelników. Dobrze, że się ukazała, bo dzięki temu mam dostęp do wysokiej jakości wykładu jednego z cenionych uczonych o nowej sytuacji, w jakiej toczy się dziś nasze życie. Jak pisze:

Tworzy ją ogromna złożoność świata, skutkująca dużą skalą i intensywnością przez nikogo nieplanowanych zdarzeń, sprzężeń zwrotnych, incydentów oraz katastrof, wszechobecnością emergencji i zbiorowych zachowań o trudnym do kontrolowania przebiegu. Ta zasadnicza zmiana podważa przekonanie człowieka o własnej wszechwładzy i rodzi pytanie o strategie życia w nowym, wyłaniającym się na naszych oczach świecie. Każe zastanowić się też nad zagrożeniami, jakie on z sobą niesie, oraz niebezpieczeństwami, które wywołują niepewność i strach". (okładka)

Właśnie o tych incydentach pisałem dzień wcześniej w blogu, a tu, taka książka, której autor odczytuje przejście od nowoczesnych do ponowoczesnych form uspołecznienia osób w świecie pełnym niepewności, lęków czy prekarności. Gdyby studiujący resocjalizację czy pedagogikę społeczną chcieli przeczytać, jak można za pomocą wiedzy socjologicznej odczytywać złożoność naszego świata, to gorąco im polecam tę rozprawę. Jest syntetyczna, napisana świetnym językiem i łamie dotychczasowe myślenie o incydentach jako czymś patologicznym, rzadkim, wyjątkowym, niepowtarzalnym. To nieprawda, pisze prof. Marek Krajewski z Wydziału Nauk Społecznych UAM w Poznaniu - "INCYDENT JEST CZYMŚ NORMALNYM, NIE ZAŚ ODSTĘPSTWEM OD NORMY, CZYMŚ, CO NAM SIĘ NIEUSTANNIE PRZYDARZA I CO TWORZY ISTOTNY ASPEKT NASZEJ EGZYSTENCJI". (s. 70-71).

To powinno zmienić optykę postrzegania wydarzeń także w naszym kraju.

01 czerwca 2017

Otrzegajmy młodzież przed niewolnictwem XXI wieku

Tak głośno komentowana w kraju śmierć młodej Polki w Egipcie zwróciła wreszcie uwagę opinii publicznej na zjawisko, którego być może nie jesteśmy świadomi, a rozprzestrzenia się w niewidoczny sposób jak wirus. W sieci padały najróżniejsze powody tego tragicznego zdarzenia, od powiązań różnych osób z kręgu tej kobiety z mafią narkotykową, poprzez insynuowanie objawienia się nagle u niej zaburzeń psychicznych po bycie ofiarą handlu ludźmi.

Tak, tak, czas najwyższy wprowadzić jeszcze przed wakacjami do zajęć wychowawczych w szkołach średnich (jeszcze w wygaszanych gimnazjach i wszystkich szkołach ponadgimnazjalnych) problem przestępstwa, które rozwija się w Polsce od dłuższego czasu. Jak podaje policja, rocznie popełnianych jest kilkadziesiąt przestępstw handlu młodymi kobietami, a jest to TRZECIE po handlu bronią i narkotykami ŹRÓDŁO ZYSKÓW dla zorganizowanych grup przestępczych. Te mają swoich ludzi w instytucjach, które powinny bronić i chronić polskich obywateli przed niewolnictwem XXI wieku, ale - jak w każdym środowisku społeczno-zawodowym - mamy do czynienia z podłą zdradą etosu wykonywanej profesji i człowieczeństwa dla indywidualnego zysku.

Przeczytałem w miesięczniku "Policja 997" artykuł Elżbiety Sitek właśnie pod takim tytułem: "NIEWOLNICTWO XXI WIEKU" (2017 nr 5, s. 18-19), którego treść powinna być przedrukowana do czasopism oświatowo-wychowawczych. Trzeba uświadamiać młodzieży, że staje się w wyniku rozbuchanych potrzeb konsumpcyjnych, które prof. Jan Szczepański określał mianem potrzeb "otoczkowych", łatwym "kąskiem" dla świetnie zorganizowanych i bogatych grup przestępczych. Młoda kobieta staje się dla nich TOWAREM, który najpierw "kupuje się" osaczaniem emocjonalno-materialnym, by po pewnym czasie, naiwną, bezgranicznie ufną, często nieznającą dobrze języka obcego i mało zaradną - sprzedać na czarnym rynku:

- by była wykorzystywana seksualnie;

- do niewolniczej pracy;

- do pobrania organów na przeszczep.

Jak pisze pani E. Sitek:

"Schemat tych przestępstw jest dość podobny - do pracy werbuje się osoby nieznające języka i mało zaradne, znajdujące się w trudnej sytuacji, potem wpuszcza się je w spiralę długów: za podróż i załatwienie pracy, za mieszkanie, za różne prawdziwe czy fikcyjne świadczenia. W ten sposób osoba pracuje i ciągle musi oddawać to, co zarobiła. Bywa, że na nazwisko zwerbowanego pracownika zakładane jest konto, do którego nie ma on dostępu i z tego konta "pracodawca" zabiera wszystkie ewentualne świadczenia, jakie dana osoba dostaje od państwa". Ten proceder ma miejsce szczególnie w takich krajach, jak Anglia, Holandia czy Belgia.

Polska stała się także źródłem dla grup przestępczych porywających dzieci i handlujących nimi głównie dla środowisk pedofilskich lub do pobrania organów. Nie piszę o tym, by kogokolwiek straszyć, gdyż polska policja walczy z tym światkiem przestępczym wszczynając blisko 30 nowych śledztw rocznie. Niech jednak rodzice, nauczyciele, wychowawcy, instruktorzy harcerscy czy grup młodzieżowych, opiekunowie wakacyjnych obozów, kolonii czy form wypoczynku letniego nie spuszczają dzieci i młodzieży z oczu, bo gangi przestępcze w Polsce tylko na to czekają.

NIEWOLNICTWO XXI WIEKU nie może być tematem TABU!


31 maja 2017

Konieczny upadek tzw. wyższych szkół prywatnych

Kto pamięta ten numer nieistniejącego już czasopisma, które powołał przed laty do życia rzekomo wówczas prawicowy polityk Janusz Palikot? Przywołuję je, chociaż mógłbym zamieścić w tym miejscu setki artykułów na temat pseudoakademickiego biznesu. Poszukujący tanich studiów, w tym przede wszystkim podyplomowych, różnego rodzaju kursów, szkoleń, a w istocie chętni do pozyskania jak najtaniej dyplomu takich studiów, mogą nie zdawać sobie sprawy z faktu, że zapisują się w szkole wyższej, która już została zlikwidowana, bądź też jest w trakcie likwidacji. Wpłacą, zarejestrują się i... zostaną na lodzie.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nareszcie, po raz pierwszy od wielu, wielu lat, opublikowało w środę, 24 maja 2017 r. wykaz wyższych szkół prywatnych, które nie spełniają wymogów do udzielenia im dotacji budżetowej. Czy to oznacza, że w ogóle nie powinny też dalej działać na naszym rynku? Czy może jednak wolno im nabierać naiwnych na oferowane przez nie studia podyplomowe czy inne kursy? Komunikat ministerstwa powinien być bardziej jednoznaczny, a wskazujący na konsekwencje podjętych przez władze decyzji.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego informuje, że przedstawione w tabelach uczelnie niepubliczne, nadzorowane przez Ministra właściwego do spraw szkolnictwa wyższego, nie otrzymały na 2017 r. dotacji na zadania związane ze stwarzaniem studentom i doktorantom będącym osobami niepełnosprawnymi warunków do pełnego udziału w procesie kształcenia; na zadania związane z bezzwrotną pomocą materialną dla studentów i doktorantów. Prawdopodobnie jest to pochodną niżu demograficznego i/lub braku zainteresowania studiami w tych szkołach.

Resort wskazuje na powody "odcięcia" akademickich jednostek od dalszego zasilania finansowego przez państwo. Są to:

I - z powodu nieprzekazania danych niezbędnych do naliczenia dotacji:

1. Wyższa Szkoła Bankowości i Finansów z siedzibą w Katowicach;

2. Wyższa Szkoła Hotelarstwa i Gastronomii w Poznaniu;

3. Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Łodzi;

4. Wyższa Szkoła Sportowa im. Kazimierza Górskiego w Łodzi;

5. Wyższa Szkoła Techniczno-Humanistyczna – Kadry dla Europy z siedzibą w Poznaniu;

6. Wyższa Szkoła Współpracy Międzynarodowej i Regionalnej im. Zygmunta Glogera z siedzibą w Wołominie;

7. Wyższa Szkoła Zarządzania Personelem w Warszawie;

8. Wyższa Szkoła Zawodowa „Oeconomicus” Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego z siedzibą w Szczecinie


II - z powodu braku możliwości nawiązania kontaktu i uzyskania danych niezbędnych do naliczenia dotacji:

9. ALMAMER Szkoła Wyższa z siedzibą w Warszawie;

10. Wyższa Szkoła Gospodarowania Nieruchomościami w Warszawie.

III - z powodu nieprzekazania danych niezbędnych do naliczenia dotacji:

11. Szkoła Główna Politechniczna z siedzibą w Nowym Sączu;

12. Wyższa Szkoła Bankowości i Finansów z siedzibą w Katowicach;

13. Wyższa Szkoła Nauk Prawnych i Administracji im. Leona Petrażyckiego w Wołominie;

14. Wyższa Szkoła Techniczno-Humanistyczna − Kadry dla Europy w Poznaniu;

15. Wyższa Szkoła Współpracy Międzynarodowej i Regionalnej im. Zygmunta Glogera z siedzibą w Wołominie;

16. Wyższa Szkoła Zawodowa „Oeconomicus” Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego z siedzibą w Szczecinie.

IV - z powodu braku możliwości nawiązania kontaktu i uzyskania danych niezbędnych do naliczenia dotacji:

17. ALMAMER Szkoła Wyższa z siedzibą w Warszawie;

18. Wyższa Szkoła Gospodarowania Nieruchomościami w Warszawie;

19. Wyższa Szkoła Służb Lotniczych w Bydgoszczy.

Mam nadzieję, że ta lista będzie aktualizowana na bieżąco, codziennie. Jest w naszym kraju wiele wyższych szkół, które nie spełniają standardów akademickich! Śmieją się z nas w Europie, że potrafiliśmy z udziałem, bo przyzwoleniem władz ministerialnych i Polskiej Komisji Akredytacyjnej, działać czarnemu biznesowi, który wyłudzał od naiwnych środki na rzekomą edukację. Podwyższyliśmy wskaźniki statystyczne w zakresie skolaryzacji, ale wskaźniki jakościowe są tu porażające.