07 stycznia 2017

Najtrudniejszy dla pedagoga pierwszy krok na rynku ...


Student ostatniego roku pedagogiki jednej z wielkomiejskich uczelni w naszym kraju podzielił się dylematem związanym z jego przyszłą pracą. Dostał bowiem propozycję założenia prywatnej świetlicy w mieście, gdzie jest duża liczba wykluczonych społecznie dzieci i młodzieży. Otrzymał tę ofertę od pani, która zadzwoniła do niego (po uprzednim odnalezieniu jego ogłoszenia w Internecie w sprawie poszukiwania pracy jako nauczyciela świetlicy) i zapytała, czy chciałby pomóc jej w otwarciu środowiskowej świetlicy.

Zainteresowana powołaniem do życia takiej placówki ma swój lokal i dość pieniędzy na takie przedsięwzięcie, tylko nie posiada należytej wiedzy i kwalifikacji oraz czasu. Nie jest pierwszą osobą w tym kraju, która traktuje edukację, wychowanie społeczne czy socjoterapeutyczne jako jeszcze jeden biznes obok prowadzonych już dwóch sklepów spożywczych. Dlatego poszukuje osoby, która ma większe pojęcie o tym niż ona i "rozkręci" jej interes. Poprosiła zatem studenta o spotkanie.

Po tym telefonie jego odczucia były jednak sceptyczne. Po pierwsze, wydawało mu się czymś niepoważnym zabieranie się przez tę panią za coś, o czym nie ma pojęcia i doświadczenia. Po drugie, nie uważał żeby posiadał dobre doświadczenie w pracy chociażby z dziećmi. Wprawdzie odbył 120 godzin praktyki w jednej ze świetlic w publicznej szkole podstawowej, ale jednak była to tzw. szkoła ogólnodostępna, publiczna, a nie prywatna placówka.

Po trzecie wreszcie, pomyślał, że właściwie, jest młody, pełen inwencji, więc możliwe, że trafia mu się życiowa szansa na spełnienie zawodowych aspiracji. Z tego też powodu zgodził się na rozmowę z businesswoman. Jak się okazało, lokalem na działalność pedagogiczną jest jej jednopiętrowy dom, drugi, jaki wybudowała na terenie własnej działki. Był nawet mile zaskoczony jego wielkością: łącznie 3 bardzo duże pokoje, 2 łazienki i kuchnia na dole. Wszystko znajduje się w bardzo dobrym stanie.

Pierwsza reakcja? Uśmiech od ucha do ucha i odważne stwierdzenie w głowie: to naprawdę może się udać!
W chwilę później pojawiło się jednak pytanie: Czy aby jest odpowiednią osobą na koordynację takiego przedsięwzięcia? Czy sam ma o tym jakieś pojęcie? Czy wie, za co się w ogóle najpierw zabrać? Oczywiście odpowiedź na wszystkie pytania była negatywna.

Jednak po głębszym namyśle stwierdził, że woli spróbować i nie żałować, niż żałować zaniechania takiej próby. Teraz zastanawia się nad tym:

Jakie powinny być jego pierwsze kroki do utworzenia takiej świetlicy? Nie myśli tu o metodach prowadzenia zajęć lub ich formie, tylko o tym, co powinien zrobić najpierw, żeby taki interes w ogóle ruszył. W końcu jest lokal i chyba są na to finanse.

Początkowo stwierdził, że stworzy program tej świetlicy czy też harmonogram zajęć, jakie miałyby się w niej początkowo odbywać. Dalej myślał o stanowieniu celów ogólnych i szczegółowych, jakie miałby realizować w takiej świetlicy.

Nadal jednak nie ma punktu zaczepienia do otwarcia takiej świetlicy. Jaki powinien być jego pierwszy krok?




06 stycznia 2017

Wyróżnienie dla mojej książki w kategorii "Perły z lamusa"


Otrzymałem z Krakowa miłą wiadomość, że w głosowaniu na "Najlepszą książkę na zimę 2016" internauci wybrali - w kategorii "Perły z lamusa" - moją książkę - "Harcerstwo źródłem pedagogicznej pasji". Wyboru dokonali za pośrednictwem strony www.ksiazkanazime.pl wskazując tym samym wraz z jurorami, jakie książki warto czytać w długie, zimowe wieczory.

To wyróżnienie jest niewątpliwie także dla Oficyny Wydawniczej "IMPULS", której redakcja perfekcyjnie wykonała swoje zadanie troszcząc się o estetykę i najwyższy standard edytorski. Bardzo dziękuję zatem nie tylko głosującym w tym popkulturowym plebiscycie Czytelnikom czy zainteresowanym tym tytułem, ale i profesjonalistom z tego Wydawnictwa.

Warto przypomnieć, że w 2009 roku redakcja wortalu Granice.pl po raz pierwszy zorganizowała cykl plebiscytów, w ramach którego internauci i jurorzy wybierali najlepsze książki na kolejne pory roku. Inicjatywa ta znalazła już swoje stałe miejsce na polskim rynku księgarskim oraz w świadomości czytelników. Długie, zimowe wieczory, czas słoty to okres, w którym szczególnie wiele czasu poświęcić możemy – i chcemy – na lekturę.

To czas, gdy skupić się możemy przez chwilę na publikacjach nieco bardziej wymagających – na poradnikach, książkach, które pomogą nam w codziennym życiu, które pokażą, jak zrozumieć własne dzieci, jak wychowywać je i wspierać w nauce. Jesień to też czas, gdy w Polsce wydaje się wiele książek ważnych, publikacji o wielkiej wartości literackiej – dzieł zarówno polskich, jak i zagranicznych autorów.


Tak piszą o wyróżnieniu organizatorzy:

- Jak opowiedzieć o swojej pasji, która 25 lat temu przekształciła się z formy czynnej w ukrytą? Czy istnieje coś takiego jak implicytna pasja na wzór ukrytych, utajonych postaw? Czy można być harcerzem/instruktorem harcerskim, nie będąc już w czynnej służbie? A czy ktoś przestaje być nauczycielem, lekarzem, prawnikiem wraz z przejściem na emeryturę lub ze zmianą profesji? Czy przestajemy być rodzicami tylko dlatego, że nasze dzieci opuściły już domowe gniazdo i są dorosłe, samodzielne, być może nawet mają już własne rodziny? Czy pasja może być włączana w naszą biografię w związku z podjętą rolą społeczną lub zawodową, czy też może być wyłączana z tych ról? Jaki jest związek osoby z pasją i czy musi ona nakładać się lub wpisywać w naszą biografię jako coś dodatkowego, jakiś wyróżnik czy świadectwo naszej osobliwości? - pyta autor, pedagog, profesor nauk humanistycznych, wykładający na Uniwersytecie Łódzkim oraz Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, od 2011 przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk. I na te pytania stara się udzielić odpowiedzi w kolejnej swej publikacji.

Dziękuję za zainteresowanie moją książką obiecując zarazem, że nie będzie ostatnią, chociaż niektórych może to zasmucić.


05 stycznia 2017

Troska o higienę


Mój współpracownik przejrzał wytyczne" dla "Horyzontu 2020, którego finansowanie" koncentruje się na następujących dziedzinach naszego życia:

1) zdrowie, zmiany demograficzne i dobrobyt;

2) bezpieczna żywność, zrównoważone rolnictwo, badania zasobów i gospodarki morskiej, bio-ekonomia;
bezpieczna, czysta i wydajna energia;

3) inteligentny, zielony i zintegrowany transport;

4) innowacyjne i bezpieczne społeczeństwa bez wykluczeń;

5) zagadnienia klimatyczne, wydajność zasobów i surowce.

Szanowni Państwo - zachęca MNiSW - Zapraszamy Państwa do współpracy i skorzystania z oferty usługowej jaką oferujemy w regionie łódzkim jako członek ogólnopolskiej sieci Punków Kontaktowych do spraw programów badawczych UE prowadzonej przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Niech ktoś przeprowadzi badania nad uwarunkowaniami edukacji zdrowotnej dzieci i młodzieży, także akademickiej w szkolnictwie publicznym.

Nareszcie ktoś pomyślał o tym, by przeznaczyć środki budżetowe na badania naukowe dotyczące zdrowia i dobrobytu Polaków, bowiem w tym zakresie polskie szkolnictwo - tak to powszechne, ogólnodostępne, jak i wyższe ma poważne zaniedbania jeszcze z czasów PRL. Kiedyś już pisałem o złym stanie toalet w naszych szkołach oraz w szkolnictwie wyższym.

Cieszę się, że posłowie naszego Sejmu i Senatu też się troszczą o higienę osobistą, a Kancelaria Sejmu unieważniła przetarg na zamówienie publiczne dotyczące papieru toaletowego. Ryba wreszcie nie będzie psuła się od głowy. Może jest jakaś szansa, że członkowie parlamentarnej Komisji ds. edukacji i szkolnictwa wyższego zainteresują się stanem czystości i wyposażenia nie tylko własnych toalet, ale także w tych środowiskach oświatowych, które socjalizują młode pokolenia w kulturze zdrowotnej i higienie osobistej.


Też chciałbym, żeby dyrektorzy przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów (póki są) i szkół ponadgimnazjalnych oraz władze uniwersytetów, akademii czy politechnik mogły unieważniać przetarg publiczny na papier toaletowy, który najczęściej określany jest mianem "ściernego" i na zakup pachnących, wysokiej jakości środków czystości.

Oto członkowie Rady Dzieci i Młodzieży przy Ministrze Edukacji Narodowej wyrazili w swoim stanowisku następującą opinię:

W toku dyskusji okazało się, że dużym problemem we wszystkich częściach kraju jest brak w szkole podstawowych środków higieny – mydła, ciepłej wody, papieru toaletowego. Mamy świadomość, że często jest to wina nieroztropnego zachowania uczniów, czasem jednak wynika to z oszczędności organów prowadzących. Taka jednak sytuacja, bez względu na przyczynę, urąga wszelkim standardom. Postulujemy podjęcie zdecydowanych działań aby egzekwować dostępność środków higieny osobistej we wszystkich placówkach oświatowych w Polsce. (s.11)

Tymczasem mamy już pierwsze skutki podwyższenia płacy minimalnej i stawki za godzinę pracy, gdyż oznajmiono w mojej uczelni, że firma sprzątająca pojawiać się będzie dwa razy w tygodniu, a może trzy, już nie pamiętam. Obawiam się, że papier też wkrótce będzie nam wydzielany, bo przyjmujemy za dużo studentów, a ci muszą korzystać z miejsc, do których - jak się powiada - "król chodził piechotą".