31 grudnia 2016

Trudny i niepewny los wykładowców akademickich i studentów



Każdy nauczyciel akademicki musi zdać sprawozdanie z tego, czego dokonał w mijającym właśnie roku kalendarzowym. To swoistego rodzaju rachunek sumienia z działalności, która ma szereg wymiarów – organizacyjny, dydaktyczny i naukowy. Ostatnio dyskutowaliśmy na radzie, czy podział dodatku motywacyjnego dla nauczycieli uczelni powinien być zrównoważony, tzn. by każdy otrzymał 33,3proc., czy też należałoby utrzymać jego zróżnicowanie, by jednak za działalność naukową akademicy otrzymywali wyższy odsetek dodatku motywacyjnego. To ich osiągnięcia rzutują na ocenę parametryczną jednostki, a tym samym na dotację z budżetu państwa. Taka jest brutalna prawda.

Gdyby tu szło rzeczywiście o duże pieniądze, ale w grę wchodzi różnica kilkunastu złotych miesięcznie, bo uczelnie publiczne dzielą się swoją biedą z naukowcami i wykładowcami. Jednak zgodnie z dotychczasową polityką resortu nauki i szkolnictwa wyższego to właśnie wykładowcy, starsi wykładowcy, asystenci (jeśli jeszcze są takie etaty) i lektorzy mając bardzo wysokie pensa dydaktyczne umożliwiali wydziałom przyjmowanie jak największej liczby studentów.

Jednostki organizacyjne uczelni publicznych otrzymywały tym wyższe dotacje budżetowe, im więcej kształciły młodzieży. Zaangażowanie pracowników pomocniczych w dydaktykę w istocie uwalniało od tego obowiązku kadry naukowo-badawcze, które mają o 50 proc. niższe obowiązki w tym zakresie. I na odwrót. Wykładowcy nie muszą prowadzić badań i wykazywać się osiągnięciami naukowymi, a więc ich zatrudnienie w szkolnictwie wyższym stwarza gwarancje stałej, pewnej płacy za konkretną (dydaktyczną i organizacyjną) pracę.

Wraz ze zmianą władzy w resorcie nauki i szkolnictwa wyższego w 2015 r. zaczęło się przygotowywanie zmian strukturalno-finansowych, w wyniku których jednostki nie powinny już przyjmować zbyt wielu studentów, bo w ten sposób zaszkodzą sobie i swoim kadrom. Dotacja budżetowa będzie tym niższa, im więcej przyjmą studentów. Tym samym uczelnie publiczne mają niejako „oddać” miejsca bezpłatnego studiowania uczelniom prywatnym, w których miejsc będzie bez liku, ile tylko wlezie, bo one nie otrzymują dotacji na ich kształcenie. Jeśli już, to jedynie na stypendia socjalne.

Tym samym ministerstwo zamierza przerzucić finansowy ciężar z tytułu studiowania z budżetu państwa na samych kandydatów. Chcesz studiować – to płać, bo ani uniwersytet, ani politechnika, ani akademia nie będą zainteresowane tym, żebyś kształcił się na koszt podatników. Od 2017 r. minister został zobowiązany do radykalnych cięć w budżecie resortu (ponoć ma zaoszczędzić miliard zł.), a tym samym obywatele muszą przejąć finansowanie własnych aspiracji akademickich.

Historia kołem się toczy. Dokładnie tak samo w latach 90.XX w. kolejne rządy nie dofinansowywały szkolnictwa wyższego, by przy wolnej amerykance w powstawaniu w każdej wsi WSI, czyli namnażaniu się pseudoakademickich szkół jako małej przedsiębiorczości z dużymi zyskami dla założycieli jako rzekomo stwarzanej przez władze szans edukacyjnych każdemu, kto tylko chciał zostać magistrem.

Teraz mamy powtórkę z tej rozrywki. Lobbing szkolnictwa prywatnego znajduje od ponad 25 lat zadziwiające przyzwolenie w MNiSW na współkonstruowanie ustaw i aktów wykonawczych w taki sposób, by można było nadal prowadzić ten antyakademicki biznes.

Nie ma się co oburzać, bo rzecz jasna ta krytyka nie dotyczy tych niepublicznych szkół wyższych, których założyciele i kadry rzeczywiście stworzyli alternatywne, o wysokim poziomie kształcenia i badań naukowych, a tym samym i uzyskanych uprawnień do nadawania stopni naukowych środowiska. Ministerstwo im nie pomaga, tylko traktuje na równi z każdą wyższa szkółką zarządzania „gotowaniem makaronu”.

W 2017 r. uczelnie publiczne, w których wskaźnik liczby studentów na jednego nauczyciela akademickiego będzie mniejszy lub większy od 12 (+/-1 są pod strukturalnym przymusem:

- jeżeli mają zbyt mało studentów na jednego nauczyciela, to albo w ciągu najbliższych kilku lat zwiększą nabór na studia stacjonarne i niestacjonarne, albo zmniejszą liczbę etatów nauczycielskich;

- jeżeli mają za dużo studentów, a więc odbiega powyższy wskaźnik od ustalonej przez MNiSW "normy" - będą zmuszone - albo do zmniejszania przyjęć i już studiujących osób (rygorystyczna selekcja negatywna w toku studiów), albo zwiększą liczbę etatów nauczycieli akademickich, co przecież wiąże się z poniesieniem kosztów, na które resort nie da środków.

Mamy na wiosnę w rolnictwie zjawisko "świńskiej górki", toteż teraz dochodzi nam jeszcze nowy fenomen - "akademickiej górki", która rzekomo jest pochodną troski o jakość kształcenia młodzieży. Sprawa jest bardziej skomplikowana, toteż zainteresowani statystycznymi kalkulacjami mogą znaleźć ciekawą analizę Henryka Miłosza w najnowszym, grudniowym wydaniu "Forum Akademickiego".

30 grudnia 2016

Niespodziewana śmierć pedagoga resocjalizacji dr hab. Tomasza WACHA, adiunkta KUL


Ta wiadomość zaskoczyła mnie wczoraj, bo tydzień temu w dn. 21 grudnia 2016 r. Rada Wydziału Nauk Pedagogicznych Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej przyjęła uchwałę o nadaniu adiunktowi z Pracowni Resocjalizacji w Katedrze Pedagogiki Społecznej i Pedagogiki Opiekuńczej KUL, panu dr. Tomaszowi Wachowi stopień naukowy doktora habilitowanego w dziedzinie nauk społecznych, w dyscyplinie pedagogika.

Tę porażającą wiadomość otrzymałem od dra hab. Ryszarda Skrzyniarza prof. KUL - współredaktora jednej z monografii zbiorowych poświęconych badaniom z biografistyki pedagogicznej.

Nie tylko środowisko pedagogiki resocjalizacyjnej w naszym kraju utraciło młodego jeszcze uczonego, który dopiero co stanął u progu tak wyczekiwanej i wypracowanej samodzielności akademickiej, ale i Instytut Pedagogiki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w Lublinie nagle stracił tak wysokiej klasy specjalistę.

Śp. T. Wach był bowiem nie tylko badaczem, ale i wysoce doświadczonym praktykiem, zawodowcem w swojej profesji, co wcale nie jest często spotykaną synergią w środowisku akademickim.

Przywołam zatem na podstawie udostępnionego biogramu najważniejsze informacje o Zmarłym, byśmy zachowali w pamięci Jego dokonania:

Urodził się 13 kwietnia 1961 r. w Lublinie. W 1987 r. ukończył studia magisterskie z pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej na Wydziale Pedagogiki i Psychologii UMCS w Lublinie wzbogacając swoje wykształcenie zawodowe o dodatkowe studia podyplomowe z zakresu resocjalizacji.

W 1996 r. pan Tomasz Wach został doktorem nauk humanistycznych w zakresie socjologii na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie przygotowując na Wydziale Filozofii i Socjologii pod kierunkiem prof. Mariana Filipiaka pracę pt. Osobowość społeczna abiturientów wybranych szkół podstawowych miasta Lublina . To znakomite powiązanie wiedzy pedagogicznej ze sztuką badań naukowych w socjologii dopełniło wartości akademickiego startu.

Nie musiał, a jednak w 2007 r. obronił swój drugi doktorat - tym razem z nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki na KUL-u przygotowany pod kierunkiem ks. prof. Mariana Nowaka pt. Możliwości resocjalizacji nieletnich sprawców gwałtownych czynów zabronionych. To rzadkość, by dociekać prawdy o człowieku w wymiarze socjalizacyjnym i społecznym zarazem.

Na tym jednak nie poprzestał, bowiem odbył w toku swojej kariery zawodowej dodatkowe kursy i szkolenia: Studium Podyplomowe z Zakresu Organizacji i Zarządzania (Warszawa SGH); Studium Przeciwdziałania Przemocy (Warszawa-Instytut Psychologii Zdrowia); Warsztaty nt. Mediacji Między Ofiarą a Sprawcą organizowane przez Senat RP. Uzyskał uprawnienia mediatora sądowego będąc wpisanym na listę tych specjalistów Sądu Okręgowego (i Sądu Apelacyjnego) w Lublinie. Wkrótce też został wpisany na listę biegłych sądowych z zakresu socjologii i pedagogiki resocjalizacyjnej (aktualizacja do 2012 r.).

Od 1992 r. pracował w Schronisku dla Nieletnich w Dominowie, gdzie powierzono mu funkcję kierownika internatu, a następnie dyrektora. Był pedagogiem w zespole diagnostycznym. W latach 2003-2009 opracował ok. 300 opinii diagnostycznych dla sądów powszechnych (Wydziałów Rodzinnych i Nieletnich oraz Karnych Sądów Rejonowych).

W latach 1987-1992 był kuratorem społecznym w Wydziale V Rodzinnym i Nieletnich Sądu Rejonowego w Lublinie. W latach 1993-1994 oraz w 1998 r. był Pełnomocnikiem Wojewody Lubelskiego ds. Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, a od marca 2004 r. był kuratorem społecznym dla dorosłych w Sądzie Rejonowym w Lublinie.

Z tak znakomitym wyksztalceniem, stopniami naukowymi doktora i bogatym doświadczeniem został w 2006 r. adiunktem na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w Katedrze Pedagogiki Ogólnej, w Pracowni Resocjalizacji. Współpracował z Wszechnicą Świętokrzyską w Kielcach, gdzie wypromował 97 licencjatów z pedagogiki resocjalizacyjnej oraz z Wyższą Szkołą Humanistyczno-Przyrodniczą w Sandomierzu i z Akademią Humanistyczno-Ekonomiczną w Łodzi. Nic dziwnego, że wiele szkół wyższych chciało mieć takiego wykładowcę.

W obszarze zainteresowań zawodowych i badawczych były następujące zagadnienia: przestępczość nieletnich, szczególnie w typie gwałtownym; uzależnienia – od alkoholu oraz od środków psychoaktywnych innych niż alkohol; systemy współpracy instytucji i organizacja międzyinstytucjonalnych systemów pomagania; przemoc, w tym rodzinna, ale i terroryzm; bezpieczeństwo pracowników w trakcie wykonywania czynności zawodowych; mediacje, negocjacje, w tym w sytuacji konfliktu.; rozwiązywanie problemów związanych z agresywnym zachowaniem nieletnich; subkultury młodzieżowe (w tym nieformalne negatywne o charakterze antyspołecznym); wykluczenie społeczne, marginalizacja jako tło zachowań przestępnych.

Pan dr hab. Tomasz Wach jest autorem wielu publikacji, w tym wartościowych w pedagogice resocjalizacyjnej dwóch monografii:





Resocjalizacja nieletnich sprawców gwałtownych czynów zabronionych, Lublin 2009;







Profilaktyka i resocjalizacja nieletnich zagrożonych uzależnieniem od środków psychoaktywnych, Warszawa


Był członkiem Towarzystwa Wiedzy Powszechnej (Oddz. w Lublinie), zaś w latach 1999-2003 był ekspertem MEN w Komisjach ds. Awansu Zawodowego Nauczycieli. Od kilku lat działał w Zespole Pedagogiki Chrześcijańskiej pod patronatem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Dwukrotnie był nagradzany przez Ministra Sprawiedliwości za swoją pracę w Schronisku dla Nieletnich w Dominowie.

Społeczność akademicka KUL, jak i środowisko pedagogów resocjalizacyjnych żegnają zmarłego naukowca, dzieląc się swoim bólem z Jego Rodziną, Bliskimi i Współpracownikami.

29 grudnia 2016

Kicz diagnostyczny Zespołu Instytutu Allerhanda dla MNiSW


Nie po raz pierwszy biorę udział w sondażu opinii na temat szkolnictwa wyższego, ale narzędzie, które skonstruował rzekomo naukowy Zespół Instytutu Allerhanda uświadomił mi nie po raz pierwszy, komu resort nauki powierza publiczne pieniądze, by uzyskać kicz diagnostyczno-prognostyczny.

Najpierw fragment informacji, którą otrzymał każdy uczestnik badania:

zwracamy się do Państwa z prośbą o podzielenie się swoimi opiniami i przemyśleniami na temat funkcjonowania polskiego sytemu szkolnictwa wyższego z perspektywy Państwa doświadczeń. Państwa uwagi i spostrzeżenia będą dla nas cennym źródłem informacji, które zamierzamy uwzględnić w projekcie nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, nad którym pracuje Zespół Instytutu Allerhanda.

Bardzo zależy nam żeby głos środowiska akademickiego był podstawą do tworzenia zmian – nie zrobimy tego bez Państwa zaangażowania w udzielnie odpowiedzi na kluczowe pytanie oraz wskazanie swoich opinii.

Bardzo prosimy o wypełnienie dostępnej on-line ankiety do dnia 30 grudnia 2016 r. Wyniki ankiety będą wykorzystane przez Zespół przygotowujący Ustawę 2.0. Prosimy także o dalsze udostępnienie ankiety wraz z tym zaproszeniem innym zainteresowanym osobom. Ankieta ma na celu zdiagnozowanie najistotniejszych kwestii dotyczących kadry akademickiej Uczelni wyższych oraz przedstawienie propozycji zmian w prawie o szkolnictwie wyższym
.

Postanowiłem wypełnić Ankietę dla nauczycieli akademickich mając nadzieję, że mam do czynienia z profesjonalnie wykonanym narzędziem diagnostycznym. Niestety, takiego rozczarowania nie mogłem się spodziewać, toteż nie omieszkam podzielić się nim z innymi. Być może nie mam racji, albo zmieniły się w ostatnich miesiącach reguły konstruowania ankiet.

Ankieta w/w Instytutu nie uwzględnia w tzw. metryczce faktu, że można pracować w uczelni po kilku- czy kilkunastoletniej przerwie, a zatem oczekiwanie odpowiedzi na kwestię: "Rok rozpoczęcia pracy na Uczelni" wskazuje, że autorzy nie wiedzą o mającej już od lat 90. XX w. w Polsce migracji nauczycieli akademickich.

Skoro zatem zaznaczę, że w obecnej uczelni pracuję od 2015 r., to zakłóci to ich analizę danych, gdyż zostanę wprowadzony do bazy jako nauczyciel z rocznym stażem pracy, w dodatku z tytułem naukowym profesora! Ta kategoria w metryczce powinna być poprzedzona określeniem "w obecnej uczelni", bo socjalizm chyba się już skończył, o czym socjolodzy z tego Instytutu powinni wiedzieć.

Ktoś mógł zacząć pracę w szkolnictwie wyższym 10-, 20 - a nawet 30 lat temu, co nie oznacza, że w tej uczelni, której dotyczyć będą dalsze jego/jej wypowiedzi. Tego jednak oczekuje autor pseudoankiety.

Jest wprawdzie jeszcze jedno pytanie, a mianowicie:

1. Proszę o wskazanie dotychczasowego doświadczenia zawodowego:
Pracuję na Uczelni wyższej i nie mam innego doświadczenia pracy na innej Uczelni wyższej
Pracuję na Uczelni wyższej i mam wcześniejsze doświadczenie pracy na innej Uczelni wyższej
Pracuję na Uczelni wyższej i mam wcześniejsze doświadczenie pracy w sektorze prywatnym
Pracuję na Uczelni wyższej i mam wcześniejsze doświadczenie pracy w sektorze administracji publicznej
Pracuję na Uczelni wyższej i mam wcześniejsze doświadczenie pracy w sektorze organizacji pozarządowych
Pracuję jednocześnie na Uczelni wyższej oraz w innym miejscu
Pracuję jednocześnie na Uczelni wyższej publicznej oraz na innej Uczelni publicznej
Pracuję jednocześnie na Uczelni wyższej publicznej oraz na innej Uczelni prywatnej


tyle tylko, że nie przewiduje ono jeszcze innej, a możliwej sytuacji. Moich studentów uczę, że w takich sytuacjach należy podać w kafeterii odpowiedzi "Inne.....", by respondent wprowadził informację, o których nie miał pojęcia ankieter. Szczególnie ciekawe jest pozycjonowanie pracy nauczycieli akademickich w kategorii "oraz w innym miejscu".

Dopiero później, a więc z pominięciem sytuacji aktualnego zatrudnienia, skierowana jest do badanych prośba, by wybrać tylko te pytania, które dotyczą sytuacji obecnej. Po co zatem pytać o sprawy dotyczące bieżących doświadczeń z uczelni, w której pracuje się bardzo krótko, skoro nie uwzględniają one nabytych doświadczeń w pracy w innej uczelni lub innym miejscu zatrudnienia?

Co chcą osiągnąć autorzy ankiety, oczekując oceny na skali od 1 o 5?

Organizacje szkolnictwa wyższego w Polsce oceniam 1) bardzo źle, ...... , 5) bardzo dobrze.

Każdy wybór ankietowanego kreuje ogólnik. Banał, który nie wymaga żadnej wiedzy na temat organizacji szkolnictwa wyższego w Polsce. Większość nauczycieli akademickich w ogóle się tym nie interesuje, ale będzie ją oceniać.

Co możecie wiedzieć i na tej podstawie oceniać: Funkcjonowanie pionu administracji na polskich Uczelniach? Skala od 1 do 5 obowiązuje. Efekt wyboru to kolejny banał.

A jak oceniacie: Funkcjonowanie dydaktyki na polskich Uczelniach? Czy ktoś jest w stanie ocenić funkcjonowanie dydaktyki we własnej uczelni, która ma kilkanaście wydziałów? Lipa.

Potraficie ocenić: "Możliwość pracy naukowej na polskich Uczelniach", skoro nie macie żadnej wiedzy na ten temat? Czy ankietowani w ogóle wiedzą, ile jest w Polsce uczelni? Pracownicy tego Instytutu nie wiedzą, skoro pytają o uczelnie w ogóle, a tymczasem nie ma obowiązku i możliwości prowadzenia pracy naukowej w wyższych szkołach zawodowych, szczególnie tych, gdzie kształci się tylko i wyłącznie na studiach I stopnia!

Jak oceniają ankietowani: "Funkcjonowanie pionu badań i rozwoju na polskich Uczelniach? Bardzo dobrze .... źle? A mają jakiekolwiek pojęcie o tym pionie w uczelniach w ogóle?

Jeszcze lepiej, bo Allerhandczycy proszą o ocenę: "Współpracy polskich Uczelni z otoczeniem społeczno-gospodarczym" i "Współpracę polskich Uczelni z Uczelniami zagranicznymi (w tym w zakresie mobilności pracowników naukowych)".

Ciekawe, na jakiej podstawie mają się wypowiadać ankietowani? Na podstawie doniesień prasowych, resortu nauki czy plotek? Nie ma to znaczenia. Ważne, że dokonają jakiejś oceny, a ta posłuży do konstruowania nowej Ustawy o szkolnictwie wyższym. Strach się bać, co z tego wyjdzie.

Trzeba być niezłym ekspertem, by ocenić w skali 1-5 "Jakość prowadzonych badań naukowych na polskich Uczelniach".

Dopiero w dalszej części ankiety pojawia się sugestia: "Patrząc z perspektywy Uczelni na której Pan/i pracuje jak Pan/Pani ocenia(w skali 1-5; 1 –bardzo źle; 5 – bardzo dobrze). Jeśli nie ma Pan/Pani zdania na dany temat, proszę nie zaznaczać żadnej opcji".

Właściwie należałoby nie wypełniać tej ankiety, nie zaznaczać żadnej opcji. Kolejne bowiem kwestie dotyczą uczelni, w której jest zatrudniony ankietowany, ale nie bierze się pod uwagę tego, że miejscem jego/jej pracy nie jest uczelnia w ogóle, ale konkretna w niej jednostka - Wydział, a dalej - Instytut/Katedra, Zakład czy pracownia.

Dociekanie zatem tego, jak oceniamy te same kwestie na uczelni, co na uczelniach w kraju, jest nonsensowne. Mój uniwersytet jest od wielu lat już zdecentralizowany, toteż nie mogę wypowiadać się na temat: funkcjonowania pionu administracji w mojej Uczelni; Funkcjonowanie dydaktyki w mojej Uczelni; możliwości pracy naukowej na mojej Uczelni; Funkcjonowania pionu badań i rozwoju w mojej Uczelni; Współpracy mojej Uczelni z otoczeniem społeczno-gospodarczym; Współpracy w mojej Uczelni z Uczelniami zagranicznymi (w tym w zakresie mobilności pracowników naukowych); Efektywności zarządzania finansami mojej Uczelni; Stanu infrastruktury badawczej mojej Uczelni; Stanu bazy dydaktycznej mojej Uczelni; Bazy lokalowej mojej Uczelni; Zasobów biblioteki mojej Uczelni, jeżeli nie byłem na innych wydziałach, nie uczestniczyłem w zajęciach dydaktycznych, nie poznałem systemu organizacji administracji i finansowania itd.

Pytanie rozstrzygające: 5. Czy są dla Państwa łatwo dostępne (informacje email/spotkania informacyjne/ogłoszenia) informacje na temat możliwości grantowych/stypendiów krajowych i zagranicznych? (TAK - NIE) - nie zawiera w nawiasie wskaźników łatwo dostępnych informacji, tylko wymienia się je łącznie. Tym samym analitycy tej odpowiedzi nie będą wiedzieli, czy szybkość informacji jest dzięki przekazywaniu jej mejlowo, czy w ramach organizowanych spotkań informacyjnych lub/i ogłoszeń. Brakuje też odpowiedzi: "Nie wiem".

Podobnie jest w pytaniu: 39. Czy jakiś organ np. konwent/senat, czy inny organ powinien mieć większy wpływ na funkcjonowanie Uczelni (zarządzanie, strategię, wybory władz)?
Tak - Nie - Nie mam zdania
. Skąd będą badacze wiedzieli, której z tych działalności dotyczy podkreślona odpowiedź?

Czego dotyczy jedna z trzech odpowiedzi na pytanie: 8. Czy Uczelnia stwarza pracownikom naukowym możliwości podejmowania wspólnych działań(projektów, realizacji zajęć dydaktycznych, itd.)?
(Tak - Nie - Nie wiem) Czy dotyczy projektów czy także zajęć dydaktycznych, czy tylko jednej z tych form?

Jest też sondowanie kwestii genderowych: Prosimy o wyrażenie swoich opinii na temat roli kobiet w nauce. Zabrakło mi tylko pytania o światopogląd, przynależność do organizacji, stowarzyszeń, partii politycznych i religijności.

Potem można już napisać mniej więcej, zgodnie z sugestią autorów ankiety: Prosimy o wyrażanie swoich opinii i wskazanie doświadczeń na temat prowadzonej działalności badawczo-rozwojowej (...) - liczba (mniej więcej).

Są też w kafeterii odpowiedzi na inne kwestie, w tym możliwość powołania się na plotkę "Wiem o tym tylko ze słyszenia".

Pojawia się też sonda dotycząca pomysłu ministra (?), by wprowadzić doktoraty branżowe:

22. Czy należy zaangażować przedsiębiorców w ocenę aplikacyjności prac naukowych (przyjmując np. że executive summary byłoby częścią dysertacji doktorskiej– nawet jeśli praca miałaby charakter teoretyczny naukowiec mógłby zdobyć dodatkowe punkty za opisanie możliwych zastosowań zawartej w dysertacji wiedzy). Tak - Nie - Nie mam zdania - Tak, należy zaangażować, ale na innych zasadach.

Na podstawie pytań ankietera można domyślać się, o co mu tak w istocie chodzi. Co chciałby potwierdzić, skoro formułuje pytania rozstrzygnięcia np. 23. Czy pracownicy zarządzający Uczelnią uczestniczą w szkoleniach dla profesjonalnej kadry urzędniczej szkoły wyższej? Zastanawiałem się nad tym, czy powinienem coś na ten temat wiedzieć. Może są już tak wyszkoleni, że nie ma potrzeby, by dalej tracili czas na kolejne kursy?

Jest też błąd literowy w pytaniu: 25. W jaki sposób można ponieść jakość doktoratów? Błąd czeski, więc wybaczam. Mnie też się zdarza. Tu jednak brzmi zabawnie.

Zdumiewające jest pytanie: 26. Czy doktoraty powinny:
a) podlegać procedurze scentralizowanej (Centralna Komisja)
b) być wyłącznie w gestii Uczelni.


Czyżby zachęcano lub zniechęcano w ten sposób ministra do wciągania Centralnej Komisji w procedurę, która od dawna jest suwerenna w jednostkach organizacyjnych uczelni, które dysponują stosownymi uprawnieniami? Jeszcze zabrakło mi pytania: Czy prezydent może skorzystać z aktu łaski i nadać komuś z łaski jakiś stopień naukowy? Czemu nie?

Są jeszcze takie ciekawostki, jak:

28. Czy należy:

Wprowadzić na szczeblu centralnym funkcję junior-profesor otwartą dla osób z doktoratem?
Tak
Nie
Nie wiem

Znieść na szczeblu centralnym habilitację
Tak
Nie
Nie wiem

Umożliwić uzyskanie profesury bezpośrednio po doktoracie?
Tak
Nie
Nie wiem
.

Co to znaczy "bezpośrednio po doktoracie"? Czy bezpośrednio po uzyskaniu stopnia naukowego doktora np. następnego dnia, czy może bez habilitacji? w tym pierwszym przypadku, mamy w kraju takich wybitnych uczonych, którzy na Słowacji potrafili dokonać takich cudów. W tym drugim ankieterzy powinni wiedzieć, że taka możliwość w naszym prawie ma miejsce. Można bez habilitacji ubiegać się o tytuł naukowy profesora. Nie wiedzą o tym? Czy może chcą przetestować, jaki jest do tego stosunek nauczycieli akademickich?


Moi studenci mają świetny materiał do studiowania tego, jak nie należy konstruować ankiet. Pracownicy Instytutu Allerhanda tego jeszcze nie wiedzą. Ciekawe, jaki wcisną nam kit w swoim raporcie?