11 marca 2016

Zmarła andragog prof. Eugenia Anna Wesołowska


Polska pedagogika straciła Profesor, która przez pół wieku była filarem toruńskiej szkoły naukowej andragogiki. W dn.8 marca br. zmarła bowiem emerytowana już em. prof. Wydziału Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, b. kierownik Zakładu Edukacji Ustawicznej i Pedagogiki Porównawczej - Eugenia Anna Wesołowska.

W ostatnich latach prof. E. Wesołowska zatrudniona była w dwóch wyższych szkołach niepublicznych. Najdłużej - w okresie emerytalnym - pracowała w Wyższej Szkole im. Pawła Włodkowica w Płocku, gdzie pełniła funkcję prorektora, prodziekana i kierownika katedry. Ostatnim miejscem jej zatrudnienia była Koszalińska Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych.

portal "pedagogika pracy" odnotowuje w krótkim biogramie:

WESOŁOWSKA Eugenia Anna, ur. 8.11.1929 roku w Wereszczynie. W 1977 r. obroniła pracę doktorską i pracowała w Instytucie Programów Szkolnych w Warszawie jako sekretarz naukowy, a w latach 1981–1990 kierowała Zakładem Kształcenia Dorosłych tego Instytutu. Następnie podjęła pracę na Wydziale Humanistycznym w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. W 1991 r. otrzymała stopień naukowy doktora habilitowanego, zaś tytuł naukowy profesora otrzymała w 1996 roku.

Profesor Anna Wesołowska jest współtwórczynią kwartalnika "Edukacja Dorosłych", a także pierwszej w Polsce serii wydawniczej "Biblioteka Edukacji Dorosłych". W swoich publikacjach podejmowała zagadnienia obejmujące nie tylko edukację dorosłych, ale także pedeutologię, dydaktykę, pedagogikę pokoju i pedagogikę porównawczą.


Do najważniejszych rozpraw tej Autorki zalicza się:

* Problemy dydaktyczne i wychowawcze w szkołach dla pracujących (Warszawa 1985);

* Uczestnicy procesu dydaktycznego (Toruń 1994);

* Społeczeństwo ludzi wykształconych? – społeczne uwarunkowania edukacji (przekł. i oprac., Warszawa 1997);

* Edukacja dorosłych w erze globalizmu - materiały IV Zjazdu PTP Sekcja II (red. nauk., Płock 2002).

Panią Profesor poznałem w Łodzi w 1993 r. na Międzynarodowej Konferencji "Edukacja dorosłych w sytuacji przemian na tle porównawczym", którą zorganizowała na Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego prof. dr hab. Olga Czerniawska. Na ponad dziesięć lat przed integracją Polski z Unią Europejską toruńska andragog przedstawiała zadania, jakie wówczas stały przed oświatowcami i badaczami, a mianowicie:

1. prowadzenie interdyscyplinarnych badań stanu świadomości społecznej, wiedzy o dokonujących się przemianach i warunkach życia, które kształtują autentyczne potrzeby edukacyjne, obejmując nimi różne środowiska populacji ludzi dorosłych, bez względu na wiek, miejsce życia czy inne uwarunkowania. (...)

2. Edukacja dorosłych - jej treści , formy organizacyjne i metody pracy musi być (zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej) ściśle związana z życiem społeczeństwa, z jego autentycznymi potrzebami , z rozwijającymi się procesami ekonomicznymi i społecznymi, z systemem politycznym, z lokalnymi warunkami czy specyfiką regionów. (...)

3. Wraz z rozwojem i zachodzącymi przemianami w otaczającym świecie edukacja dorosłych winna wprowadzać nowe treści kierunki kształcenia , modernizować proces dydaktyczny. (...)

4. Poszukiwanie optymalnych rozwiązań organizacyjnych i metodycznych w edukacji dorosłych , tworzenia nowych struktur kształcenia , krótszych, obliczonych na różnych uczestników procesów edukacyjnych, nastawionych na indywidualne sterowanie swoją nauką przez uczących się , odejście od formuły encyklopedyzmu w nauce, opartej głównie na metodach pamięciowych, na rzecz indywidualnych poszukiwań i wyborów (...);

5. Stworzenie - nieistniejącego np. w Polsce - systemu informacji służącej kształceniu dorosłych, jako podstawowego elementu warunkującego edukację.
(...). (Edukacja dorosłych a problemy integracji Europy, s. 170-171)


Upłynęły 23 lata od ukazania się tego tekstu, a ówczesne problemy edukacji dorosłych nadal są aktualne. Prof. Eugenia Wesołowska prowadziła niezwykle interesujące badania biograficzne w paradygmacie badań jakościowych i ilościowych. Dla mnie fascynująca była Jej analiza badań pięciu pokoleń na przykładzie jednej rodziny w Polsce. Przedstawiła ją w czasie kolejnej z międzynarodowych konferencji andragogicznych w Łodzi, która miała miejsce w Łodzi pod koniec września w 2000 r. na UŁ. Ówczesna debata poświęcona była drogom edukacyjnym i ich biograficznym wymiarom.

Ten pasjonujący poznawczo problem wymagał zbadania i sporządzenia biogramów 439 osób reprezentujących pięć generacji, począwszy od urodzonych w latach 1849-1873 poprzez grupy urodzonych w latach: 1875-1897; 1903-1926; 1926-1956 po urodzonych w latach 1957-1975.

Z tak pieczołowicie prowadzonych badań wynikało, że polska rodzina okazała się na przestrzeni dziejów: liczna, robotniczo-chłopska, przemieszczająca się ze wsi do miasta, pracująca głównie w zawodach wymagających pracy fizycznej, podejmująca się kursowego doskonalenia zawodowego, podwyższającą swoje wykształcenie z pokolenia na pokolenie, o malejącej dzietności w kolejnych generacjach, gdzie podstawowym źródłem utrzymania była w najstarszych pokoleniach praca na roli, a w młodszych - pomoc finansowa rodziców oraz gdzie osiągane sukcesy i klęski dotyczyły najbliższej rodziny. (Drogi edukacyjne pięciu pokoleń - na przykładzie jednej rodziny w Polsce, w: "Drogi edukacyjne i ich biograficzny wymiar", red. E. Dubas. O. Czerniawska, Warszawa: 2002, s. 123)


Z okazji 50-lecia pracy pedagogicznej i naukowej akademicy z całego kraju spotkali się na Wydziale Nauk Pedagogicznych UMK w Toruniu, by przekazać Profesor tom studiów pt. "Andragogiczne wątki, poszukiwania, fascynacje" pod red. Ewy Przybylskiej - pierwszej wypromowanej przez Profesor doktor, która oczekuje już tylko na nominację profesorską.


To tylko dowód na to, jak wielkim cieszyła się szacunkiem, uznaniem oraz jak znakomicie potrafiła wspierać młodych naukowców w ich drodze do akademickiego awansu. Każdy, kto zajmuje się andragogiką, powinien zajrzeć do rozpraw prof. Eugenii Wesołowskiej, które zostały wykazane w powyższym tomie.

Pogrzeb odbędzie się 14 marca o godz. 15.30 na Cmentarzu Północnym w Warszawie. Polscy andragodzy łączą się w bólu z rodziną i bliskimi zmarłej Profesor.







10 marca 2016

Nie bądźmy głusi i ślepi na trudy codziennego świata życia ludzi głuchoślepych



Jakże piękny Jubileusz czeka Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomych w październiku 2016 r. Jego Przewodniczący Grzegorz Kozłowski wspomina w ostatnim numerze Magazynu TPG "Dłonie i Słowo" (2015 nr 6) jakże trudne okoliczności powołania do życia społeczności osób głuchoniewidomych, która do 1991 r. działała w strukturze Polskiego Związku Niewidomych.

Pragnęli stworzyć odrębne stowarzyszenie, skoncentrowane na potrzebie wspierania osób z jednoczesnym uszkodzeniem wzroku i słuchu, by nie tylko one mogły realizować swoje marzenia, zaspokajać jakże specyficzne potrzeby, ale także by możliwe było dostrzeżenie głuchoślepych osób przez pozostałą część społeczeństwa i tych instytucji rządowych oraz pozarządowych, które mogłyby wspierać żyjących w tak egzystencjalnie trudnych dla nich warunkach.

Nie chcieli pozostać na marginesie społecznego życia, bo tak samo jak wszyscy Polacy pierwszych lat transformacji chcieli włączyć do budowania społeczeństwa otwartego, demokratycznego, tolerancyjnego i inkluzyjnego. Jak pisze Prezes PTG:

"Zaczynaliśmy niemal od zera. Byłą wśród nas garstka specjalistów, którzy pracowali z osobami głuchoniewidomymi podczas turnusów organizowanych raz w roku. Z czasem zaczęły powstawać pierwsze kluby głuchoniewidomych, podjęte zostały działania na rzecz dzieci i ich rodziców, dzięki organizowanym przez nas szkoleniom przybywało specjalistów, pojawili się tłumacze-przewodnicy, rozszerzała się grupa osób głuchoniewidomych uzyskujących od nas konkretne wsparcie. Jak to w życiu - chwile radosne przeplatały się z trudnymi, a nawet bardzo trudnymi. Ale dzięki wspaniałym ludziom, którzy ofiarowali osobom głuchoniewidomym i TPG swoje serca, kompetencje i zaangażowanie, udało nam się przejść przez najtrudniejsze doświadczenia, kontynuując działalność.




Są wśród tych niepełnosprawnych osób różnej kategorii twórcy - poeci, pisarze, ale i blogerzy, dorastający do dorosłego życia, którzy używają do wzajemnej komunikacji różnych serwisów społecznościowych. Niestety, i oni spotykają się w tej przestrzeni z szykanowaniem, bowiem - jak pisze jedna z niepełnosprawnych blogerek - Anna Tokarska: "Nie wszyscy potrafią być asertywni, czyli nie wszyscy umieją otwarcie wyrażać swoje myśli, uczucia i przekonania, nie lekceważąc przy tym uczuć i poglądów innych." Nie rańmy tych osób tak głęboko przecież dotkniętych przez los.

Czasami młodzi ludzie poszukują sensu dla własnego życia, które upływa im między palcami, a przecież mogliby stać się życzliwym, nawet doraźnym wsparciem dla niepełnosprawnych osób. Rozejrzyjmy się, czy nie ma w naszym mieście ludzi o szczególnej wrażliwości i empatii, poszukujących przyjaznej dłoni, osobistego kontaktu, możliwości doznawania świata dostępnymi im zmysłami w poczuciu pełnego bezpieczeństwa.

Jedna z głuchoniewidomych pań relacjonuje w powyższym Magazynie swoją pasję, jaką stały się samodzielne wyprawy w Tatry. Teraz dzieli się doświadczeniem i wskazówkami z innymi osobami niepełnosprawnymi na temat tego, jak przygotować się do takiej wyprawy, jak się ubrać, co włożyć do plecaka i jak zapewnić sobie bezpieczeństwo.

Niepełnosprawna poetka Krystyna Łagowska opublikowała w jednym ze swoich tomików - wydanych przez Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym - wiersz pt. "Płomień", który dedykowany jest Janowi Pawłowi II. Zacytuję tu chociaż jego fragment, który przepięknie oddaje wspólnotę ludzkich serc:

"Od jednej świecy płomienia

Świec można zapalić tysiące

Rozgrzać miliony serc

Rozjaśnić nowe horyzonty

(...) "

(K. Łagowska, Z potrzeby serca, Warszawa 2013, s. 8)

Nie wszyscy korzystają z prawa do uwzględnienia w rozliczeniu roku podatkowego możliwego odpisu w wysokości 1% na organizację pozarządową. Tymczasem i w ten sposób możemy okazać wsparcie głuchoniewidomym, pomóc im dzieląc się tym odpisem, by mogli dalej przywracać wiarę i odkrywać na nowo piękno codziennego życia tych, którzy mają uszkodzony jednocześnie wzrok i słuch.

Nr konta Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomych: 60 1560 0013 2365 5015 3000 0007

Polskie Towarzystwo Głuchoniewidomych jako organizacja pożytku publicznego prowadzi też akcję: "Nie widzę problemu, nie słyszę sprzeciwu", w ramach której pozyskuje środki na udzielanie realnej pomocy osobom niepełnosprawnym. Jak piszą na swojej stronie:

Pomagamy superbohaterom – bo jak inaczej nazwać osobę niesłyszącą i niewidzącą, która nie patrząc na przeciwności robi fantastyczne rzeczy? Jednak każdy superbohater potrzebuje pomocnika, kogoś kto zadba o zaplecze i narzędzia dla swojego przyjaciela. Nie byłoby sprawiedliwości w Gotham City, gdyby Batman nie mógł liczyć na Alfreda i Robina, a Frodo Baggins nie dotarłby do Mordoru, gdyby nie pomoc oddanego Sama Gamgee. Jesteśmy po to by wspierać osoby głuchoniewidome w przełamywaniu barier, pokonywaniu przeciwności i realizowaniu się na każdym polu – czy to zawodowym, czy też prywatnym."

Jeśli możecie, okażcie wsparcie i pomoc dla osób głuchoniewidomych. Czasami tak niewiele może uczynić bardzo wiele.

07 marca 2016

Także Słowacy nie chcą już działalności na ich terenie BIURA TURYSTYKI HABILITACYJNEJ "DOCENT"



Słowackie media już poinformowały, że została przyjęta przez rząd Republiki Słowacji zmiana w dotychczasowej umowie bilateralnej o wzajemnej uznawalności dyplomów stopni naukowych docenta i profesora, po które Polacy jeździli od 2005 roku na Słowację.

Liderem dyplomowania okazał się Katolicki Uniwersytet w Rużomberku, a wraz z pozbawianiem jego wydziałów przez Słowacką Komisję Akredytacyjną uprawnień do nadawania tytułów naukowo-pedagogicznych m.in. z pedagogiki i z pracy socjalnej (ze względu m.in. na mające tam miejsce matactwa, fałszowanie dokumentów, niezgodne z prawem pobieranie dodatkowych opłat itp., co potwierdził także w swojej kontroli b. Rektor KU ks. prof. T. Zasępa, ale i prokuratura i Komisja Episkopatu Słowacji) rolę promowania naszych akademików przejęły inne uniwersytety, w tym także wyższe szkoły prywatne.

Jak wynika z przekładu dokumentu, który został przedstawiony na posiedzeniu rządu Ministerstwa Szkolnictwa, Nauki, Badań i Sportu Republiki Słowackiej zatwierdzono propozycję zawarcia Umowy pomiędzy rządem Republiki Słowackiej a rządem Rzeczypospolitej Polskiej, którą się zmienia i uzupełnia. Nasze Ministerstwo potwierdza, że umowa została zatwierdzona przez oba rządy i w najbliższych dniach zostanie podpisana. Zmiana wejdzie w życie z dniem podpisania tej nowelizacji, nie pozbawiając ważności stopni i tytułów naukowych dotychczasowych ich posiadaczy.

Oto treść słowackiej wersji inicjatywy w tym zakresie:

Umowa zawarta pomiędzy rządem Republiki Słowackiej a rządem Rzeczypospolitej Polskiej o wzajemnym uznawaniu części studiów i równoważności dokumentów potwierdzających uzyskane stopnie naukowe, godności i tytuły otrzymane w Republice Słowackiej i Rzeczypospolitej Polskiej, podpisana w Warszawie 18 lipca 2005 roku.

Bilateralna umowa o wzajemnym uznawaniu części studiów i równoważności dokumentów potwierdzających uzyskane stopnie naukowe, godności i tytuły otrzymane w Republice Słowackiej i Rzeczypospolitej Polskiej, podpisana w Warszawie 18 lipca 2005 roku, nawiązuje do wzajemnych stosunków społeczno–kulturalnych pomiędzy Republiką Słowacką a Rzeczpospolitą Polską. Republika Słowacka posiada bogate i bardzo dobre doświadczenia w realizowaniu umowy o wzajemnym uznawaniu dokumentów potwierdzających zdobyte wykształcenie z Rzeczpospolitą Polską, która była opublikowana w Zbiorze Ustaw pod nr. 3/2006 Z.z.

Ze względu na to, że obecnie obowiązująca umowa była podpisana w 2005 roku, nie w pełni odpowiada ona zmianom, jakie się dokonały na poziomie szkolnictwa średniego i wyższego, oraz na inne sytuacje, które nie pozwalają na efektywne jej stosowanie. Przedmiotem zmian w niniejszej umowie jest zawężenie obszaru jej obowiązywania z uwzględnieniem wyłączenia explicite uznawania dokumentów o uzyskanym wykształceniu lub specjalistycznych kwalifikacjach dla potrzeb wykonywania regulowanych profesji.

Z tego powodu wyłącza się z umowy uznanie tytułów naukowo–pedagogicznych, ponieważ na terenie Słowacji wykonywanie profesji nauczyciela akademickiego na stanowisku docenta i profesora jest profesją regulowaną. Z tego też powodu przy uznawaniu kwalifikacji nie postępowano zgodnie z umową bilateralną. Przy uznaniu kwalifikacji zawodowej nauczyciela akademickiego w Republice Słowackiej Ministerstwo Szkolnictwa, Nauki, Badań i Sportu Republiki Słowackiej - jako właściwy organ według ustawy nr. 422/2015 Z.z. określający warunki uznawalności dokumentów o uzyskanym wykształceniu i kwalifikacjach zawodowych oraz o zmianie i uzupełnieniu niektórych przepisów - uczyniono punktem wyjścia minimalne wymagania kwalifikacyjne, które są ustanowione dla nauczycieli akademickich w Republice Słowackiej.

Wykonywanie zawodu nauczyciela akademickiego w Rzeczypospolitej Polskiej nie jest profesją regulowaną, dlatego kwalifikacje zawodowe nie są w Rzeczypospolitej Polskiej wymagane. O ich uznaniu decyduje pracodawca danego specjalisty.

Propozycja niniejszej umowy jest w zgodzie z interesami polityki zagranicznej Republiki Słowackiej. Została opracowana zgodnie z porządkiem prawnym Republiki Słowackiej i powszechnymi zasadami prawa międzynarodowego, jak również ze zobowiązaniami Republiki Słowackiej wypływającymi z innych dokumentów międzynarodowych.
(źródło przekładu: Číslo materiálu:UV-9472/2016 Rezort: MŠVVaŠ SR, Rezortné číslo:2016-8489/1219:1-15CO. Materál: Schválený Č. uznesenia:68/2016).


Ten stan rzeczy potwierdziła już prasa słowacka. Na łamach gazety "Pravda" ukazał się artykuł pt. S Poliakmi si už nebudeme uznávať tituly docent a profesor" - Z Polakami nie będziemy już uznawać tytułu docenta i profesora". Autor artykułu Ivan Majerský wskazuje na odmienne regulacje prawne w obu państwach, które były przez niektórych Polaków nadużywane. Jak pisze: "Do zmiany umowy doszło pół roku po tym, jak polskie media ujawniły przypadki kupowania profesur czy docentur na Słowacji".

Prasa polska i słowacka od 2008 r. alarmowały o turystyce habilitacyjnej Polaków. Zaniepokoiło to także Centralną Komisję Do Spraw Stopni i Tytułów w Warszawie. W istocie to był główny powód doprowadzenia do zmiany treści umowy.

Ministerstwo Republiki Słowacji potwierdza, że będą wzajemnie uznawane jedynie dyplomy w zakresie wykształcenia powszechnego i studiów I, II oraz III stopnia, a więc włącznie z doktoratami.

Na tym kończy się okres dziesięcioletniego nadużywania przez niektórych Polaków luki prawnej, celowo zresztą stworzonej przez lobbystów (swoistego rodzaju biuro turystyki habilitacyjnej), by można było habilitować "swoich" krewnych i znajomych oraz osadzić ich w polskich szkołach wyższych na intratnych stanowiskach w naszym środowisku akademickim. Przywołany w artykule "Pravdy" Filozofickej fakulty Univerzity Komenského w Bratysławie Martin Slobodník uważa, że to ograniczenie jest racjonalne. Przynajmniej ze względu na podejrzane praktyki przyznawania niektórych tytułów. Przykłady takich nieuczciwych docentów i profesorów rzucały przecież złe światło na wszystkie nasze uniwersytety".


Co ciekawe, ani generał słowacki ani nominowany przez Prezydenta Słowackiej Republiki sędzia nie mają prawa wykonywania swojego zawodu w Polsce. Nominowani zaś przez tego prezydenta profesorowie mogą takie zadania spełniać. Jest to kuriozalne, ale prawdziwe osiągnięcie III RP, na które wielokrotnie zwracała uwagę m.in. prof. Maria Czerepaniak-Walczak z Uniwersytetu Szczecińskiego jako wiceprzewodnicząca Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Niestety, tak władze naszego resortu jak i były prezydent powoływali się na powyższe porozumienie osłaniając powyższą praktykę.

Jaka szkoda, że niektórzy Polacy potrafią zniszczyć poza granicami kraju wizerunek naukowca, polskiej nauki wykorzystując luki i nieprecyzyjność prawa na rzecz kupowania czegoś, co im nie przysługuje. Możemy przeczytać na forum gazety "Pravda" także żal, że znaleźli się na Słowacji naukowcy, którzy współdziałali z Polakami w tym interesie. To było i okrywa się hańbą w obu krajach.

Oto jedna z wypowiedzi słowackiego czytelnika:

"Poliaci sa už nemohli dívať na to ako sa na Katolíckej univerzite udeľujú tituly, stačí odrecitovať základné modlitby každý deň a mať dostatočný finančný obnos. Tak nestrkajme hlavu do piesku, Katolícka univerzita, a žiaľ nielen ona, je hanbou nášho vysokého školstva" co w tłumaczeniu brzmi: "Polacy już nie mogli patrzeć, jak przyznaje się tytuły na Katolickim Uniwersytecie, że wystarczy wyrecytować codziennie modlitwę i mieć wystarczające środki finansowe. Tak więc, nie chowajmy głowy w piasek. Katolicki Uniwersytet, a szkoda, że nie tylko on, jest hańbą naszego szkolnictwa wyższego."


Jak już pisałem wcześniej, a wielokrotnie - także na wniosek komitetów naukowych Polskiej Akademii Nauk - ów proceder dotyczył także niektórych czeskich nauczycieli akademickich, którzy - podobnie jak nasi zabiegali i uzyskiwali na Słowacji docentury oraz profesury. Jak przyznaje słowackie ministerstwo, słowackie tytuły nie są uznawane w renomowanych uniwersytetach czeskich, a zatem widać wyraźnie, że Czesi szybciej i skuteczniej poradzili sobie z tym zjawiskiem. U nas jest wprost odwrotnie.

Im więcej szkół wyższych - państwowych i prywatnych, im bardziej naruszający etykę niektórzy rektorzy czy dziekani także polskich uniwersytetów, tym większa była presja na "import dyplomów", na ich czarny rynek. Wstyd.

Zbliżają się wybory rektorów i dziekanów. Warto kierować się dobrem nauki i rzeczywistą jakością osiągnięć naukowych tych, którzy aspirują do powyższych godności. Mam nadzieję, że idzie "dobra zmiana" w szkolnictwie wyższym.