16 grudnia 2015

Kiedy odchodzą zasłużeni dla Polski i nauki


serce bije w rytmie bólu, cierpienia i współczucia dla Bliskich, a zarazem uruchamia pamięć o danych nam z nimi spotkaniach, o czasie ich obecności oraz DOBRA, jakim nas obdarzali.

Najczęściej wspominamy bohaterów tzw. pierwszego planu, głównych aktorów naszego życia, być może nie przywiązując wagi do tego, że takimi są także ci, którzy ani się o to nie upominali, ani takimi być nie chcieli, ale swoim życiem, dokonaniami odegrali istotną rolę w życiu osobistym (rodzinnym), w gronie przyjaciół, znajomych i współpracowników, ale także naszego kraju i społeczeństwa.

Niedawno pożegnaliśmy w Łodzi dra Eugeniusza Czerniawskiego (1926-2015) - męża twórczyni naukowej szkoły oświaty dorosłych (prof. zw. dr hab. Olgi Czerniawskiej) - wspaniałego człowieka o wielkim sercu, niebywałej skromności, pogody ducha i służącego wiernie swoim wartościom Bogu i Ojczyźnie. Wspólnie z Panią Profesor tworzyli w swoim mieszkanku międzynarodowy mikro-uniwersytet, goszcząc w nim każdego roku przyjeżdżających na Uniwersytet Łódzki zagranicznych profesorów i młodych naukowców. A my, zdobywający pierwsze szlify akademickiej pracy u boku Pani profesor mogliśmy "ogrzać się" ciepłem ich gościnności i mądrością rozmów, spotkań czy wspomnień w jakże wyjątkowych warunkach.

Z jednej strony pasjonowała i fascynowała mnie możliwość bycia razem z uczonymi tego świata, uczenia się prowadzenia naukowego dialogu i budowania partnerskich relacji w akademickim świecie, a z drugiej strony zachwycał rodzinny nastrój dla wspólnych wieczorów i kolacji, autentyczna radość bycia z ludźmi tak samo odczuwającymi problemy codziennego świata, pedagogiki i oświaty. Śp Eugeniusz Czerniawski był dla nas wzorem nie tylko Ojca, bo przecież dzięki zaproszeniom do domu mogliśmy poznać Jego dzieci (później także wnuki) i podziwiać ich pasje, profesjonalizm oraz własne rodziny, ale także wyjątkowego przewodnika po świecie wartości.

Śp. dr Eugeniusz Czerniawski był absolwentem biologii Uniwersytetu Łódzkiego, a po uzyskaniu stopnia naukowego doktora pracował do wieku emerytalnego jako adiunkt w Katedrze Mikrobiologii Przemysłowej i Biotechnologii, pełniąc także przez pewien okres funkcję wicedyrektora Instytutu Mikrobiologii i Immunologii UŁ. Dzisiaj już pewnie mało kto pamięta, że to właśnie On poświęcił wiele energii i życia na powstanie budynku i jego wewnętrzną organizację dla Wydziału Biologii przy ul. Banacha w Łodzi. Był cenionym nauczycielem akademickim, który poświęcał się także prowadzeniu badań naukowych jako specjalista w zakresie mikrobiologii lekarskiej i przemysłowej.

Wchodzenie w dorosłe życie E. Czerniawskiego było pełne dramatycznych wydarzeń, które naznaczyły je wyjątkową służbą dla naszej Ojczyzny. Swoją młodość spędził na Wileńszczyźnie, gdzie przyszedł na świat w Hoduciszkach, koło Święcian, ale bardzo szybko została ona poddana największej próbie, jaką było - wraz z nadejściem czasu II wojny światowej - podjęcie służby wojskowej w szeregach Armii Krajowej. Był jednym z obrońców miasta Wilna i uczestnikiem operacji "Ostra Brama". Wstąpił do formacji Szarych Szeregów, gdzie miał pseudonim "Grom".

Do Łodzi przyjechał w jednym z transportów ewakuacyjnych w kwietniu 1945 r. łącząc z naszym miastem całe swoje dalsze życie. Niestety, nie mógł zrealizować swojego marzenia, by ukończyć studia medyczne, gdyż Urząd Bezpieczeństwa w mrocznych czasach stalinowskich wystawił mu tzw. świadectwo niepoprawności moralnej z tytułu Jego działalności w Sodalicji Mariańskiej. Udało mu się jednak podjąć studia na biologii, gdzie działał w duszpasterstwie akademickim przy kościele Jezuitów w Łodzi oraz w Caritas Academica. Tam też poznał swoją przyszłą żonę, z którą niedawno obchodzili 65-lecie wspólnego pożycia.

W 1950 r. został aresztowany i przez miesiąc przetrzymywany przez UB przy ul. Anstadta. Dzięki prof. Bernardowi Zabłockiemu mógł po wyjściu na wolność pracować jako laborant w Zakładzie Bakteriologii UŁ, a po doktoracie już jako adiunkt poświęcić się nauce. Wraz z przejściem na emeryturę E. Czerniawski jeszcze bardziej rozwinął swoją aktywność społeczną w Środowisku Wileńskim AK, gdzie pełnił funkcję przewodniczącego Środowiska Wileńskiego. To dla niego i wraz z żyjącymi organizował wydarzenia pozwalające utrwalić dokonania wspaniałych patriotów oraz wspierał ich w rozwiązywaniu różnych problemów Jego starszych kolegów. Za swoją działalność został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Zasługi oraz Krzyżem Armii Krajowej.

Żegnająca Eugeniusza Czerniawskiego rodzina przekazała najbliższym mu osobom - przyjaciołom, znajomym, byłym współpracownikom i działaczom Środowiska Wileńskiego wzruszające, a jakże osobiste wspomnienie, z którego fragment zacytuję w tym miejscu, byśmy pamiętali o wielkich patriotach, ludziach czynu i niezwykłego serca dostrzegając zarazem ich wokół nas, zanim od nas odejdą:

"Pokazał nam, na czym polega bezgraniczne oddanie, gdy do końca, mimo utraty sił, starał się opiekować naszą mamą. Uczył, czym jest patriotyzm, dlaczego warto być dobrymi życzliwym - z przymrużeniem oka traktowaliśmy jego życzenia "dużo uśmiechu i słoneczka" przekazywane każdej sprzedawczyni w sklepie, z lekkim zniecierpliwieniem podchodziliśmy do rozmów, które odbywał z ludźmi w różnych codziennych sytuacjach - może dlatego, że nam samym trudno jest zdobyć się na takie proste, ludzkie gesty. Pokazywał, jak można cieszyć się życiem, gdy opowiadał o spływach kajakowych, mazurskich rejsach żaglówką. Uczył, jak budować więzi rodzinne - skromny i cichy, ale zawsze obecny w życiu każdego z nas - pamiętał o wszystkich ważnych dla swoich dzieci, wnuków i prawnuków momentach."

Zapewne mogę w imieniu nie tylko własnym i mojej rodziny, ale także koleżanek i kolegów z Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego potwierdzić, że pamięć o życiu i dokonaniach śp. Eugeniusza Czerniawskiego stanowi "(...) szczególny rodzaj intymności, która nie skończy się z naszym odejściem i której nie sposób wyrazić w pełni ani za pomocą słowa mówionego, ani też pisanego. Uwypukla ona ulotność naszego życia wewnętrznego, stanowiąc zachętę do uchwycenia i utrwalenia niewielkiej chociażby jego części." (D. Demetrio, Pedagogika pamięci, Łódź 2009, s. 5)





(fotografia: Źródło)








15 grudnia 2015

Exodus ... także polityki i pedagogiki międzykulturowej

Czy rzeczywiście nie zdajemy sobie sprawy z tego, co się dzieje? - pyta mnie - całkiem słusznie - jeden z profesorów.


Niestety, nie mamy wiedzy na temat dramatu, jaki przeżywają imigranci, których życiową sytuację dość łatwo można poddać polityczno-medialnej obróbce. Nie wiemy, jakie dramaty przeżywają ci, którzy stracili najbliższych w wyniku aktów terroru. Jedni są ZA tym, żeby przyjmować uchodźców na ziemiach bogatej Europy, inni zaś są temu PRZECIWni. A prawda, zapewne leży pośrodku.

Niektórzy wywąchali w tym niezły interes. Nie, nie, nie piszę tu o mafii, która organizuje przemyt uchodźców do Niemiec, ale o polskich firmach oświatowych. Trafnie wywołuje tę kwestię nauczyciel-bloger Dariusz Chętkowski z XXI Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi, więc odsyłam do jego tekstu oraz zamieszczonych pod nim komentarzy.

Co będzie dalej z polityką i pedagogika multikulti?

14 grudnia 2015

Naukowcy Polskiej Akademii Nauk ostrzegali przed destrukcją polskiej demokracji

Dokładnie cztery lata temu ukazał się "Raport Polska 2050+", którego autorzy nie zostawili przysłowiowej suchej nitki na politykach i rządzie PO oraz PSL. Ci jednak zlekceważyli sygnały oparte na badaniach naukowych, których autorzy ostrzegali, że nasz kraj zmierza w kierunku nie tylko ekonomicznej, kulturowej,ale i społeczno-politycznej katastrofy.

Weekend zaś mieliśmy tak z lewej, centrowej, jak i prawej strony sceny politycznej pełen protestów, manifestacji, performance'ów. Jedni buntowali się, bo zbyt wiele patologii wychodzi na jaw z okresu ich działalności, władztwa i antydemokratycznych działań, inni zaś wyrażali sprzeciw w związku z tym, że usiłuje się zepchnąć prawdę w demagogiczne i socjotechniczne manipulacje. Nic dziwnego, że oburzamy się na kolejne podziały naszego społeczeństwa na tych, co to ponoć kiedyś byli po stronie ZOMO, uczestniczyli w zmowie z PRL-owską nomenklaturą w "Okrągłym Stole" czy też stali się w ostatnich latach osobami "gorszego sortu".

Kiedy Jacek Żakowski pisze w ostatnim numerze tygodnika "Polityka" o tym, że zaledwie 29 proc. Polaków jest zadowolonych z ustroju, a ów stan wcale ich nie zachęca do podjęcia działań na rzecz zmiany, to pojawia się pytanie, jak rządy PO i PSL doprowadziły do tak krytycznego stanu odwrotu od społeczeństwa obywatelskiego, od demokracji? Sam przyznaje, a przecież nie można tego redaktora podejrzewać o jakiekolwiek koneksje z obecną prawicą:

"Gra przy pustych trybunach i przy nikłej konkurencji jest dla politycznych elit demoralizująca i delegitymizująca. Formalnie demokratyczną władzę, mającą legitymację wyborczą, zamienia w coś na kształt rotacyjnej władzy absolutnej. A -jak pisał lord Acton - "władza absolutna demoralizuje w sposób absolutny". (Polityka 2015 nr 50, s. 13)

Wracam do RAportu PAN. Dla pedagogów powinny być istotnym ostrzeżeniem zawarte w nim uwagi o wielowymiarowych i niejednoznacznych zagrożeniach techniczno-edukacyjnych, które wynikają z dynamicznego wzrostu postępu technicznego, chaotycznego wzrostu dużej liczby zmiennych jako skutków procesów globalizacyjnych, kryzysów finansowych w różnych regionach świata, oligopolizacji gospodarki światowej, w tym, rozwoju gospodarki wirtualnej.

Wśród nowych zagrożeń pojawiły się takie, jak: imitacyjność innowacji technicznych, instytucjonalnych i organizacyjnych, która niszczy lokalne tradycje i narodowe rozwiązania twórcze. Coraz więcej jest procesów aplikacyjnych także w polskiej oświacie rozwiązań brytyjskich czy amerykańskich, które w dużej mierze nie są zbieżne z polską kulturą, dominującym w społeczeństwie systemem wartości oraz nadmierna komercjalizacja wiedzy, w tym zawłaszczanie jej przez ponadnarodowe korporacje utrudnia powszechny do niej dostęp.

Co gorsza, i na to zwracają uwagę autorzy tego raportu, w naszym, kraju ma miejsce upowszechnianie nadmiaru pseudowiedzy, nieprawdziwych informacji, a zwłaszcza szerzenie ekstremistycznych poglądów, za pośrednictwem Internetu (s. 21) Patologicznie nadmierny wzrost odsetka osób studiujących w Polsce doprowadził do obniżenia jakości kształcenia, co musi skutkować wzrostem bezrobocia lub nietrwałego braku zatrudnienia w tej grupie osób, co będzie sprzyjać ruchom protestów czy społecznych buntów.

Jak budować społeczeństwo oparte na wiedzy w sytuacji, gdy ta jest niskiej wartości? Co gorsza, kierowane są z państw ościennych do władz polskiego rządu zalecenia, by ograniczać wzrost liczby osób studiujących lub by kształcić ich w przeważającej mierze na studiach licencjackich, zaś tych najzdolniejszych „delegować” na staże zagraniczne, by tam pozostali, przyczyniając się do sukcesów, ale państw „strukturalnej emigracji”. Wspomina się w tym raporcie o zaleceniach, by nie finansowano w Polsce nauki przez państwo, bo nauka polska jest nieefektywna; niech naukę w Polsce finansują tylko firmy międzynarodowe. (s. 23)

Jak twierdzą naukowcy PAN, system kultury Polski cechuje swoista zbitka (…) historii z tradycją oraz brakiem ciągłości państwowej w ostatnich dwóch stuleciach. Zbitkę systemu kulturowego tworzą pozostałości cywilizacji agrarnej, anarchii szlacheckiej, konserwatywnego nurtu w Kościele katolickim, roszczeniowo-egalitarnej spuścizny socjalizmu, dominacji indywidualnych korzyści oraz braku umiejętności wspólnego działania na rzecz dobra wspólnego, brak zaufania do instytucji państwa, a także niedoskonałości systemu edukacji i badań naukowych. (s.30)

Ułomność polskiej demokracji polega na tym, że partie polityczne w dużym stopniu:

• są organizacjami dzielenia łupów po wygranych wyborach;

• określają w przeważnej mierze co jest systemem demokratycznym, a co nie przynależy do jego rozwiązań.

• tolerują różne patologie społeczne.


Instytucje publiczne powinny spełniać procywilizacyjną rolę, tzn. być transparentne dla obywateli i uczestników ich usług.

Konieczna jest zatem przejrzystość ich działania, zapewniająca obywatelom bądź ich przedstawicielom dostęp do istoty, założeń i mechanizmów funkcjonowania placówek edukacyjnych, skoro powinny one działać w interesie społeczeństwa i dla społeczeństwa. Instytucje publiczne powinny mieć charakter apolityczny, a więc być niezależne od (…)całego aparatu urzędniczego, niezależnie od tego, jakie prezentuje on prywatne opcje polityczno-ideologiczne .(s. 35)

Jeżeli państwo chce być – a powinno taką rolę spełniać - współkreatorem postępu cywilizacyjnego, to musi zadbać o zwiększenie spójności społecznej, wzrost zaufania do instytucji czy organów władzy oraz sprzyjać maksymalnej i długotrwałej stabilności funkcjonowania poszczególnych instytucji. Społeczeństwo zaś musi mieć możliwość recenzowania poczynań władzy w zakresie zarówno niesprzeczności rozwiązań prawnych, jak i współpracy między władzą centralna a regionalną.

Państwo powinno zmienić stosunek instytucji publicznych do społeczeństwa nie tylko pod kątem okazywania mu większej życzliwości, ale i bycia bardziej otwartymi na współpracę, przestrzeganie prawa i walkę z istniejącymi czy pojawiającymi się patologiami. Społeczeństwo zaś powinno nie tylko szanować i przestrzegać prawa, ale i włączać się aktywnie w jego stanowienie, konsultowanie, podejmowanie inicjatyw społecznych i działania w dialogu z władzą, a zatem i stosowania rozwiązań kompromisowych.

Twórcy raportu określają trzy scenariusze możliwego rozwoju Polski na tle światowych megatrendów i rozwijających się a niekontrolowanych i nie kanalizowanych czynników endemicznych. Obok scenariusza realistycznego i optymistycznego, w których nie przywiązuje się jednak szczególnej wagi do procesów demokratyzacyjnych, pojawia się trzecie scenariusz określany jako zagrożenia.

Wpisuje się weń możliwość rozwoju ruchów protestów społecznych czy terrorystycznego anarchizmu rewolucyjnego, które będą sprzyjać pojawieniu się kierunków neototalitarnych czy neofaszystowskich. Pozbawiona szans pracy młodzież bardzo łatwo nabrać na hasła typu „stać nas na więcej, tylko zarezerwujmy Polskę dla prawdziwych Polaków”. (s. 72)

Rządzący nie czytają, ale czyta opozycja. Kiedy jednak ta ostatnia dochodzi do władzy, przestaje czytać. Tak oto mamy to, co mamy i znowu będziemy niezadowoleni, a świat kultury, narodowych i ponadczasowych wartości ucieka nam coraz dalej i szybciej.