15 września 2015

Wypalenie przedzawodowe studentki pedagogiki specjalnej



Studentka pedagogiki specjalnej jednego z uniwersytetów podzieliła się nurtującym i irytującym ją pytaniem - Jak to jest w dzisiejszych czasach, że dziecko (11 lat), które urodziło się w zamartwicy, nie miało żadnego punktu w skali Apgar, jest ignorowane przez nauczyciela, który tak naprawdę ma obowiązek zająć się takim dzieckiem i pomóc mu. Od tego przecież jest nauczyciel, by poświęcać czas takiemu dziecku w czasie trwania lekcji, a - jak się okazuje - w tym kierunku nic nie robi?

Nauczycielka traktuje to dziecko jak balast, zajmuje się uczniami zdolnymi i pozostałymi w klasie, które dają sobie radę z nauką, a niepełnosprawne dziecko to zostawia samemu sobie. Co gorsza, osłabia jego pozycję w klasie sadzając je przy stoliku z dziećmi, które - tak jak ono - uczą się słabiej. Niepełnosprawny chłopiec ma poważne problemy z uczeniem się. Był wielokrotnie badany przez psychologów, którzy stwierdzili u niego lekkie opóźnienie w rozwoju. Wyniki badań są dostępne jego nauczycielce. Szkoła chyba powinna udzielić pomocy takiemu dziecku, które tak naprawdę cierpi
- dodała studentka w jednym z listów.

Przygotowująca się do zawodu praktykantka nie mogła patrzeć na marnowanie się tego dziecka w klasie szkoły ogólnodostępnej. Niewiele jednak też napisała o samej szkole. Nie wiedziałem zatem, czy dziecko uczęszcza do klasy integracyjnej, gdzie powinien być nauczyciel wspomagający takich uczniów. Co to jest za szkoła? Jaki ma statut? Czy jest w niej powołany zespół do udzielenia dziecku wsparcia psychologiczno-pedagogicznego?

Z kolejnego listu wynikało, że jest to szkoła podstawowa w środowisku wiejskim, w której nie ma ani psychologa, ani pedagoga szkolnego. Studentka chciałaby, żeby ten chłopiec wyrósł na porządnego człowieka. Nie mogła pogodzić się z tym, że nauczycielka - jak ją określiła - "od 100 boleści" zaprzepaściła szansę na prawidłowy rozwój chłopca. On przecież nie jest winny tego, że urodził się z lekkim opóźnieniem rozwojowym.

Na miejscu tej studentki podjąłbym rozmowę z wychowawcą klasy, a jeśli ten byłby nieprzychylny, to poprosiłbym dyrektora o wsparcie. Jeżeli bowiem szkoła ogólnodostępna przyjmuje dziecko niepełnosprawne, to otrzymuje na jego edukację wyższą dotację. Tym samym gmina może wyrazić zgodę na zatrudnienie nawet na 1/2 etatu nauczyciela wspomagającego to dziecko. Taki nauczyciel mógłby być w klasie tylko z tym dzieckiem i dla niego, niejako obok prowadzącego lekcję z całą klasą. Taki jest właśnie sens integracji. Pisze o tym m.in. prof. Viktor Lechta w podręczniku "Pedagogika" (tom 4, GWP Gdańsk 2010).

Jak się jednak okazało, młoda adeptka pedagogiki specjalnej rozmawiała wielokrotnie z wychowawczynią tego chłopca i prosiła o zajęcie się nim. Proponowała, by przesadzić ucznia na inne miejsce w klasie i poświęcić mu więcej czasu podczas zajęć. Z jej kolejnego listu wynika, że nauczycielka, która jest wychowawczynią tego dziecka, nie potraktowała jej prośby poważnie. Woli zajmować się dziećmi zdolniejszymi. Poza tym jest osobą, która wszystko wie najlepiej(według niej).

Studentka miała jeszcze rozmawiać o tej sprawie z dyrektorką szkoły. Więcej się nie odezwała. Szybko się wypaliła? Rację miał prof. Aleksander Nalaskowski, że nie tylko nauczyciele są wypaleni zawodowo, ale także przestrzeń szkolna, samo środowisko edukacyjne stanowi w niektórych miejscach swoistego rodzaju pożogę. Po liście studentki musimy dodać, że syndrom wypalenia pojawia się także w szkolnictwie wyższym, kiedy studiujący podejmują próby interwencji w sprawie obserwowanych i badanych przez nich dzieci w trakcie praktyk pedagogicznych, ale w wyniku braku rezonansu sami wpisują się na listę tych z syndromem burn out.

14 września 2015

O poznawaniu, poszukiwaniu i tworzeniu samego siebie




Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego prof. Lena Kolarska-Bobińska, objęła patronatem XXIX Letnią Szkołę Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN: ,,O poznawaniu, poszukiwaniu i tworzeniu samego siebie.Perspektywa teoretyczna i empiryczna''.

Celem Letnich Szkół jest wspieranie i stymulowanie rozwoju naukowego młodych duchem pedagogów, tworzenie okazji do uzupełniania i pogłębiania wiedzy, bogacenia własnego warsztatu badawczego, a także możliwości debiutów naukowych oraz promowania najzdolniejszych. Niemniej ważne jest również tworzenie warunków, sprzyjających autentycznej integracji środowiska, pracy w dobrej atmosferze i zacieśnianiu więzi międzypokoleniowych. W trakcie szkoły zajęcia odbywają się w formie wykładów, dyskusji panelowych i prezentacji naukowych zaproszonych gości – autorytetów w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych, rozmów i konsultacji z nimi, problemowych seminariów w małych grupach, wystąpień i prezentacji dorobku młodej kadry pedagogicznej.

Kierownikiem Naukowym tegorocznej Szkoły będzie – po raz dwudziesty drugi – Wiceprzewodnicząca KNP PAN prof. Maria Dudzikowa,
a gospodarzem - Wydział Nauk Pedagogicznych Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie z Dziekanem dr hab. prof. APS Maciejem Tanasiem oraz zespołem organizacyjnym na czele.

Sekretarzem Naukowym XXIX SZKOŁY jest dr Marta Krasuska-Betiuk z Instytutu Wspomagania Rozwoju Człowieka i Edukacji Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie.

W dniu dzisiejszym Komitet Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk rozpoczyna zatem kolejną, już XXIX Letnią Szkołę Młodych Pedagogów. Naukowcy z całego kraju będą w dniach 14 - 19 września 2015 r. w Pułtusku (Dom Polonii Hotel Zamek) słuchać wykładów profesorów i prowadzić z nimi dyskusję nad prezentowanym problemem.

Problematyka SZKOŁY będzie uszczegóławiana w wystąpieniach plenarnych, pracach w sekcjach, na warsztatach w świetle rozmaitych teorii, także w spotkaniach z praktyką edukacyjną (z dr Krystyną Starczewską i jej uczniami - wizyta w I Społecznym Liceum Ogólnokształcącym w Warszawie), m.in. wokół takich pytań:

1) Jaki rodzaj aktywności można nazwać pracą nad sobą i jakie realia psychospołeczne leżą u jej podstaw?

2) Do jakich możliwości zawartych w psychice człowieka, a także świecie zewnętrznym należy się odwołać, aby móc wyłonić struktury tej aktywności?

3) Spełnienie jakich warunków jest niezbędne, by człowiek chciał i podejmował twórczą pracę nad sobą?

4) W jaki sposób można tworzyć samego siebie, a także przybliżać uczniom/studentom ideę i praktykę samodoskonalenia?

Jak widać, problematyka SZKOŁY obejmuje priorytetowe kwestie podmiotowości człowieka, zawarte w idei pracy nad sobą, często spłycanej w teorii i praktyce pedagogicznej, sprowadzanej do sprawności czysto technicznej, czy dążenia do hedonistycznego „bycia sobą”.

Aktywność ta musi przyjąć głębszy wymiar, związany z samowiedzą, samoświadomością i z doświadczaniem własnej wolności w kontekstach ponowoczesności, sproblematyzowanych w pytaniach: „Kim jestem jako człowiek i co z tego wynika?”; „Kim jestem ja i co z tego wynika?”, „Czym jest otaczający mnie świat i co z tego wynika dla ludzi i dla mnie?”


(fot. Dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych APS w Warszawie - prof. APS Maciej Tanaś przejął w ub. roku w Sandomierzu z rąk ubiegłorocznego organizatora LSMP KNP PAN ks. prof. Mariana Nowaka pałeczkę SZKOŁY)

Zgodnie z rytuałem - niepowtarzalnego w innych dyscyplinach i komitetach naukowych w kraju - LETNIEGO UNIWERSYTETU - w czasie otwarcia będzie miało miejsce uroczyste przekazanie insygniów Szkoły Organizatorom i Gospodarzom przyszłorocznej XXX LSMP KNP PAN w 2016 r. Będą nimi pedagodzy - naukowcy z Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego.

13 września 2015

Odpolitycznić czy odpartyjnić nadzór nad systemem oświatowym w III RP?








Politycy PO i PSL przeprowadzili tzw. Kongres Edukacyjny w Katowicach, który z kongresami naukowymi niewiele miał wspólnego, ale nie ma w tym żadnego problemu. Wiele instytucji, form działań propagandowych przyjmuje nazwy, które w społeczeństwach nowoczesnych wiązały się z merytokratycznie uzgodnionymi i społecznie przestrzeganymi normami, a w ponowoczesnej rzeczywistości mają jedynie to pozorować.

Przed kongresem otrzymałem list od refleksyjnego i zaangażowanego rodzica, który od czasu do czasu komentuje wpisy różnych blogerów, także moje. Wybierając się na ów kongres poruszył w korespondencji istotną kwestię:

Co jakiś czas spotykam się z postulatem zmiany sposoby zarządzania systemem edukacji powszechnej. Najczęściej powtarzanym powodem jest konieczność odpolitycznienia, czyli możliwie maksymalnego uniezależnienia "zarządu oświaty" od partii, polityków, wahań związanych z walką polityczną, przypadkowości w obsadzaniu stanowiska ministra. Być może należałoby przyjąć model kierowania radiofonią i telewizją, czyli KRRiTV? Kierownictwo oświaty narodowej powinno być w rękach osób kompetentnych, mających duże doświadczenie na polu edukacyjnym. Ich wybór nie powinien być uzależniony od wyników wyborów parlamentarnych, bowiem zagadnienia oświatowe są zawsze nieznaczącym marginesem wszelkich kampanii wyborczych.

Czy rewolucyjna zmiana jest potrzebna? Jakie stanowiska w tej kwestii prezentują osoby i organizacje działające w "przestrzeni edukacyjnej"? Jak jest w innych krajach? A może nie warto zastawiać się nad tą sprawą ? Niczego nie poprawią zmiany prawno-organizacyjne, inne usytuowanie ośrodka kierowniczego nie pomoże nauczycielom i uczniom, bowiem problem tkwi w naszych kodach kulturowych, tradycji, obyczajowości, zapóźnieniu, dziedzictwie po społeczeństwie agrarnym, zaborach, klęskach wojennych i sowietyzacji - takie mówią niektórzy ludzie.
(...)

Wrócił z kongresu i... NIC. Jak widać, nie uzyskał tam odpowiedzi na swoje dylematy. Pewnie ich tam nie przedstawił. Z zamieszczonych treści obrad i wniosków też nic w powyższej kwestii nie wynika. To po co tam jechał?

Sądziłem, że może w innym miejscu podzielił się swoim sukcesem poznawczym i oświatowym, że podzielił się opinią na temat tego, jak została przyjęta jego wypowiedź na powyższy temat. Znalazłem tylko jedną, o dziwo w blogu p. Żylińskiej, która rozpływała się z zachwytu nad tym wydarzeniem. Całe szczęście, że wycieczka do Katowic opłacała się nauczycielom i uczniom, bo w końcu tylko o to chodziło. Nie o zmianę w edukacji, nie o konieczną strategię reform, tylko o stworzenie możliwości pedagogom na wzajemne doenergetyzowanie się, poklepanie po plecach, wysłuchanie przekładu zagranicznych nauczycieli. Zacytuję zatem pogodną relację p. W. Mariańskiego, skoro zachęcał mnie do zapoznania się z wypowiedziami uczestników. Wynika z niej bowiem, że jego pytania pozostały bez odpowiedzi.

Za największy sukces Kongresu uważam ludzi. Nauczyciele, uczniowie, rodzice, eksperci, edukatorzy przybyli do Katowic pokazali jak wielki potencjał tkwi w naszych szkołach – należy go tylko obudzić. Ten wspaniały potencjach dotyczył dwóch obszarów:
- wiedzy o tym co potrzebne jest dla nowoczesnej, ludzkiej i skutecznej edukacji w szkole
- komunikacji między uczestnikami Kongresu: opartej na aktywnym dialogu, szacunku, życzliwości
Ten Kongres był miejscem wymiany myśli i emocji, był świetnym wsparciem dla entuzjastów edukacji, dla wielu uczestników, w tym dla mnie, był uskrzydlający. Ale dla mnie to za mało: oczekuję i „żądam” pozytywnych efektów, zdrowych owoców dwudniowej debaty. Chcę dołożyć swoje cegiełki dla ich budowania i pielęgnowania.
Za największą porażkę uważam fakt, że „Kongres chyba zapadł się pod ziemię, jak ponoć zidentyfikowany przez tajemniczych odkrywców pociąg ze złotem w okolicach Wałbrzycha”. To słowa profesora Bogusław Śliwerskiego, który pisze o Kongresie tutaj: http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2015/09/wstydliwy-iii-kongres-edukacji.html#comment-form . Ponieważ pisze bardzo krytycznie, to zaprosiłem go do zapoznania się z wrażeniami i opiniami uczestników tutaj.
Dwa fakty wydają mi się porażające:
- Kongres był nieobecny w mediach
- o Kongresie nie wiedziało i nie dowie się większość …% nauczycieli, dyrektorów, uczniów i rodziców. (czy mylę się)


Nie myli się Pan. I o to właśnie chodziło, żeby za 2 mln zł zorganizować towarzyskie spotkanie przedstawicieli nauczycielskiej profesji. Najważniejsze, że mają w sobie radość do dalszej pracy bez względu na to, co toczy się wokół nich, z nimi czy przeciwko nim.