07 lipca 2015

Wdrożenie programu innowacyjnego w przedszkolach autorstwa prof. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej



Klub Radnych Prawa i Sprawiedliwości Rady Miasta Krakowa skierował Projekt Uchwały Rady Miasta Krakowa w sprawie ustalenia kierunków działania dla Prezydenta Miasta Krakowa polegających na wprowadzeniu programu innowacyjnego p.n. "Program rozwijania uzdolnień matematycznych dzieci" prof. dr hab. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej na terenie Gminy Miejskiej Kraków.

Mamy zatem nareszcie mądry i jakże racjonalny przykład współpracy samorządów z profesor pedagogiki, której wieloletnie badania, projekty, eksperymenty nareszcie są dostrzegane i doceniane przez organ prowadzący placówki oświatowe. Zacytuję zatem treść projektu Uchwały w tej sprawie, bo może natchnie ona także innych samorządowców do pozyskiwania najlepszych polskich naukowców do współpracy na rzecz tworzenia jak najlepszych warunków edukacyjnych naszym dzieciom i młodzieży, nie tylko w zakresie edukacji matematycznej.

Mamy wiele, znakomitych projektów edukacyjnych, które są opisane, sprawdzone już empirycznie, ale... albo nie podobały się rządom lewicowym, albo prawicowym, albo neoliberalnym. Powód jest prosty: im mniej kompetentny minister edukacji, im bardziej mierny i bierny, tym bardziej wydaje mu się, że po wycieczce do Finlandii, Wielkiej Brytanii czy nawet USA doznał oświecenia, by "przejść do historii" polskiej oświaty. Owszem, zdecydowana większość przeszła lub właśnie przechodzi jako nędznicy, dewastatorzy, ignoranci czy narodowi szkodnicy.

W dobie globalizacji niedouczeni, a może spragnieni diet w euro urzędnicy MEN i podległych mu placówek, bezmyślnie podróżują do różnych krajów Europy Zachodniej, by zachłysnąwszy się odmiennymi rozwiązaniami, próbować przenosić je do polskich placówek. Cudze chwalą, a swojego nie znają. Wciąż traktują polską edukację jako dogodny teren do narzucania jej wzorów z odmiennych kultur, środowisk gospodarczych i społecznych, byle tylko populistycznie "zabłysnąć" w mediach.


Powróćmy zatem do tego, co być może jest przysłowiową jaskółką zmiany. Mam tu na uwadze oddolną inicjatywę radnych, którzy zaproponowali następujący projekt Uchwały:

Na podstawie art. 18 ust. 2 pkt 2 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (tekst jednolity: Dz. U. z 2001 r. Nr 142 poz. 1591 z późn. zm.); Ustawa z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty (Opracowano na podstawie: t.j. Dz. U. z 2004 r. Nr 256, poz. 2572, Nr 273, poz. 2703, Nr 281, poz. 2781, z 2005 r. Nr 17, poz. 141, Nr 94, poz. 788, Nr 122, poz. 1020, Nr 131, poz. 1091, Nr 167, poz. 1400, Nr 249, poz. 2104, z 2006 r. Nr 144, poz. 1043, Nr 208, poz. 1532, Nr 227, poz. 1658, z 2007 r. Nr 42, poz. 273, Nr 80, poz. 542, Nr 115, poz. 791, Nr 120, poz. 818, Nr 180, poz. 1280, Nr 181, poz. 1292, z 2008 r. Nr 70, poz. 416, Nr 145, poz. 917, Nr 216, poz. 1370, Nr 235, poz. 1618, z 2009 r. Nr 6, poz. 33, Nr 31, poz. 206, Nr 56, poz. 458, Nr 157, poz. poz. 1241, Nr 219, poz. 1705, z 2010 r. Nr 44, poz. 250, Nr 54, poz. 320, Nr 127, poz. 857, Nr 148, poz. 991, z 2011 r. Nr 106, poz. 622, Nr 112, poz. 654, Nr 139, poz. 814, Nr 149, poz. 887, Nr 205, poz. 1206, z 2012 r. poz. 941, 979, z 2013 r. poz. 87, 827, 1191, 1265, 1317, 1650, z 2014 r. poz. 7, 290, 538, 598, 642, 811, 1146, 1198, 1877, z 2015 r. poz. 357) , Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 30 kwietnia 2013 r. w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach Rada Miasta Krakowa uchwala, co następuje:

§ 1. Ustala się dla Prezydenta Miasta Krakowa kierunki działania polegające na podjęciu wszelkich możliwych prawem dozwolonych działań mających na celu podniesienie jakości nauczania matematyki oraz wspierania i rozwijania uzdolnień matematycznych dzieci na terenie gminy miejskiej Kraków w opracowaniu prof. dr hab. Edyty Gruszczyk- Kolczyńskiej.

§ 2. Zobowiązuje się Prezydenta Miasta Krakowa do przedłożenia Radzie Miasta Krakowa informacji o realizacji niniejszej uchwały w terminie do 30 września każdego roku.

§ 3. Wykonanie uchwały powierza się Prezydentowi Miasta Krakowa.

§ 4. Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.

UZASADNIENIE
Wspieranie rozwoju dziecka i rozwijanie jego uzdolnień należy do kluczowych zadań edukacyjnych. Edukacja matematyczna przedszkolaków w opinii Pani prof. dr hab. Edyty Gruszczyk - Kulczyńskiej musi być włączona w działania zmierzające do rozwoju umysłowego dzieci. Efektywność wspomagania rozwoju, a także wyniki edukacji matematycznej zależą od korzystnego dopasowania treści kształcenia do możliwości rozwojowych dzieci.


Ważnym zadaniem wychowania przedszkolnego jest zapewnienie dzieciom sukcesów w nauce szkolnej, treści tego obszaru wychowania przedszkolnego są tak dobrane, aby ich realizacja uchroniła przyszłych uczniów przed niepowodzeniami w uczeniu się matematyki. W praktyce szkolnej badania przeprowadzone przez Panią profesor, wyniki Ogólnopolskiego Badania Umiejętności trzecioklasistów jak również wyniki ubiegłorocznych matur wykazały bardzo niski poziom jakości szkolnej edukacji matematycznej.

„Więcej niż połowa polskich dzieci na styku przedszkole–szkoła jest uzdolniona matematycznie, a co czwarte jest wybitnie. Osiem miesięcy nauki w klasie pierwszej wystarcza, aby dzieci traciły radość uczenia się matematyki, poczucie sensu i były mniej twórcze w działalności matematycznej, już w kwietniu klasy pierwszej tylko co 4 dziecko wykazuje uzdolnienia i zainteresowania matematyczne. W klasie licealnej już tylko troje, czworo uczniów” (prof. dr hab. Edyta Gruszczyk - Kolczyńska.

Podjęcie działań mających na celu podniesienie jakości nauczania matematyki oraz wspierania i rozwijania uzdolnień matematycznych dzieci w gminie miejskiej Kraków wydaje się zatem konieczne i niezbędne. Wdrożenie programu innowacyjnego opracowanego przez Panią prof. Dr hab. Edytą Gruszczyk – Kolczyńską w wybranych placówkach oświatowych pozwoli na stworzenie klas eksperymentalnych z rozszerzonym programem edukacji matematycznej w zakresie wspomagania w rozwoju uzdolnień matematycznych dzieci w ostatnim roku wychowania przedszkolnego oraz w pierwszym roku nauki szkolnej”.

Założone cele innowacji mają być osiągnięte poprzez realizację metod nauczania matematyki opisanych w programie prof. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej, a także dzięki wykorzystaniu autorskich metod i narzędzi do diagnozowania uzdolnień matematycznych, również zawartych programie. Innowacja będzie realizowana podczas planowych zajęć z uczniami. Nie wymaga ona dodatkowych nakładów finansowych. Osiągnięcia dzieci z grup poddawane będą systematycznej obserwacji i ewaluacji. Nadzór merytoryczny nad projektem sprawuje prof. Edyta Gruszczyk - Kolczyńska.



Tekst Uchwały wraz z uzasadnieniem został także wzbogacony o bardzo szeroką charakterystykę osiągnięć naukowych i działalności oświatowej pani profesor. Uważam, że jest to nareszcie powrót do rozwiązań, jakie proponował w rządzie Tadeusza Mazowieckiego pierwszy postsocjalistyczny minister edukacji prof. Henryk Samsonowicz, a mianowicie animowania oraz wspierania w przedszkolach i szkołach autorskich programów, modeli, nawet klas i szkół, by publiczne placówki edukacyjne właściwie służyły rozwojowi dzieci i młodzieży.


Im dłużej system szkolny w III RP będzie sterowany odgórnie, tym więcej będzie w nim patologii i strat szkolnych. Widać to po fatalnej polityce rządów i władz MEN od 1992 r. po dzień dzisiejszy, które postanowiły zawłaszczać edukację do realizowania interesów własnych partii w ramach etatystycznej polityki oświatowej. Zdrada programu "Solidarności" z lat 1980-1991 trwa nadal. Kształcimy i wychowujemy naszych podopiecznych w warunkach typowych dla państwa quasi totalitarnego, w przedszkolach i szkołach autorytarnie zarządzanych i nadzorowanych przez władze państwowe. Teatr rzekomej demokracji i prawa do kreatywności wystawia swoje "sztuki" każdego roku.

Gratuluję powyższej inicjatywy i życzę, by weszła w życie, bo chodzi tu o przyszłość Polski, o jak najlepiej wykształcone pokolenie.

06 lipca 2015

Jak posłanka Urszula Augustyn "wspiera" politykę MEN







Najpierw zacznę od podstawowych faktów.

Urszula Augustyn mgr filologii polskiej po WSP w Krakowiejest już trzecią kadencję posłem Platformy Obywatelskiej, a zatem ponosi pełną odpowiedzialność za politykę swojej formacji w koalicji z PSL w zakresie edukacji, którą się zajmuje. W sensie organizacyjnym jest wiceprzewodniczącą Klubu Parlamentarnego Platforma Obywatelska, co zapewne sprzyjało temu, by koleżanka premier Ewy Kopacz wraz z koleżanką Joanną Kluzik-Rostkowską zapewniły koleżance Augustyn dodatkową "fuchę" w postaci mianowania jej pełnomocniczką p. premier w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Zna się na wszystkim, jak każdy poseł. Może zatem referować w Parlamencie sprawy oświaty, jak i szkolnictwa wyższego, a w trakcie kampanii wyborczej wypowiadać się na wszystkie inne tematy związane z programem własnej partii. To oczywiste.


Należy dementować błędnie, a ustawicznie podawane także przez media, informacje, jakoby pani poseł U. Augustyn była wiceministrem edukacji. Nie była i nie jest. Została mianowana 7 stycznia 2015 r. przez premier E. Kopacz Sekretarzem Stanu w MEN, Pełnomocnikiem Rządu ds. bezpieczeństwa w szkołach. Dlaczego? Jak wyjaśniały to wcześniej media, z prozaicznego powodu. Gdyby była wiceministrem, musiałaby zrezygnować z pensji poselskiej, a jako pełnomocnik... może mieć podwójne dochody. Z czegoś kredyty trzeba spłacać. Ja to rozumiem. PAni poseł swojej misji publicznej jednak nie rozumie właściwie.

Do tej kwestii pośrednio nawiązuje w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" red. Robert Mazurek:

Wszyscy składają się na pani pensję.

(UA)- Ja też się składam na pensje innych, proszę mi wierzyć.

A w jaki sposób?

(UA)- Płacę podatki w tym kraju.

Dostaje pani pensję z pieniędzy podatników i część pani oddaje. Obieg wtórny.

(UA)- Pan też dostaje pieniądze od podatników.

Ja?! Nigdy w życiu nie zarabiałem w budżetówce.

(UA)- Ale dostaje pan pensję z pieniędzy, które funkcjonują w obiegu w tym kraju.

Litości! To, że dostaję pensję w legalnej walucie, nie znaczy, że funduje mi ją państwo. Proszę się nie gniewać, ale to absurd i kompromitacja.

(UA)- Dobrze, proszę pozwolić mi skończyć. Pan tak szybko zadaje pytania, że ja nie tylko nie zdążę odpowiedzieć, ale i pomyśleć.
(...)

Wywiad kończy się następującą konstatacją pani poseł: Obłuda, hipokryzja strasznie mnie odpychają i jak coś mówię, to tak robię, zawsze. Taka jestem.
Pochwalam takie stanowisko. Ganię jednak, kiedy okazuje się, że wypowiadająca ten sąd sama jest hipokrytką. Wystarczy zderzyć ze sobą opinie pani poseł z lipca 2015 r. z tymi, jakie wygłaszała w Sejmie (już nie sięgam do innych źródeł).

Najpierw fragment z wywiadu w "Rzepie":


Red. Mazurek: Dziś czytam, że 30 proc. sześciolatków z Krakowa nie pójdzie we wrześniu do szkoły – mają orzeczenia z poradni.

(UA) - Tak samo było w ubiegłym roku i wiele z tych dzieci poszło do szkoły. Rodzice masowo brali orzeczenia, ale z nich niekoniecznie korzystali. Jednak każdy taki głos traktujemy niezwykle serio i to, co mówią rodzice, jest przez nas analizowane i bardzo uważnie słuchane.

Zauważyłem. Milion podpisów z wnioskiem o referendum zmieliliście.

(UA)- Ja też tego referendum nie chciałam, bo reforma była poprzedzona wieloma analizami i poszła już daleko. Pamięta pan te pytania z projektu referendum: sześciolatki, ale też gimnazja, program nauczania i cały system edukacji. Mielibyśmy to wszystko wywracać do góry nogami, bo komuś się przypomniało?



Komuś? Milionowi Polaków!

(UA)- Ależ należy na ten temat debatować i my to cały czas robimy. Wielokrotnie rozmawialiśmy ze społeczeństwem, na wniosek rodziców zmieniliśmy ustawę...

Pani mówi „podjęto działania", specjaliści coś ustalili. Ale nos dla tabakiery czy tabakiera dla nosa? Spytajmy rodziców.

(UA)- Referendum powinno się rozpisywać w sprawach dotyczących wszystkich.

Co dotyczy wszystkich bardziej niż szkoła? Każdy w niej był, miał, ma lub będzie miał w niej dzieci...

(UA)- I co, teraz ma się wypowiadać na podstawie wspomnień? Głos powinni zabierać tylko ci, których to dotyczy.

Czyli kto? Dzieci? Według pani logiki MEN-em powinien rządzić Król Maciuś I, bo jego dotyczy szkoła.

(UA)- O tym, jaki panuje model szkolny, decyduje ministerstwo, a społeczeństwo dało nam mandat, byśmy w jego imieniu podejmowali decyzje. I nie wyssaliśmy tego z palca, bo taki model panuje w wielu krajach Europy. Są nawet pomysły, by do szkoły posyłać pięciolatki. Postulują to Finowie, którzy mają świetne osiągnięcia edukacyjne...

...i do niedawna najwyższy w Europie wskaźnik samobójstw.

(UA)- Pan sądzi, że to dlatego, że wcześniej poszli do szkoły? Dziwne wnioski.

Rodzice wam nie ufają. Wystarali się o orzeczenia...

(UA)- O, dobrze pan to ujął! Wystarali się.

Bo znają swoje dzieci lepiej niż urzędnicy.

(UA)- Pan mówi o jakimś miejscu, gdzie jedna trzecia rodziców zaprowadziła swoje dzieci do poradni.

Nie mówię o jakimś miejscu, tylko drugim co do wielkości mieście Polski.

(UA)- No dobrze, ale mogę panu pokazać miejscowości, gdzie 100 procent sześciolatków poszło do szkoły. Dlaczego? Bo są rodzice i tacy, i tacy.


Jakoś dziwnym trafem poseł Augustyn nie doczytała, że w Finlandii dzieci idą do szkoły w 7 roku życia. Rodziców postrzega jak oszustów, którzy chcą obejść przymus szkolny. Kończyła studia w PRL, więc powinna pamiętać z tego okresu, że prawidłowości rozwojowe dzieci i młodzieży nie zmieniają się pod wpływem ustaw, a zatem powinno być odwrotnie - to prawo powinno uwzględniać naturę rozwoju psychofizycznego i społecznego dzieci w wieku wczesnoszkolnym.

Przyjrzyjmy się zatem temu, jak pani poseł Augustyn wypowiadała się na temat roli rodziców w systemie szkolnym. Oto w trakcie posiedzenia Sejmu nr 8 w dniu 15-02-2012 mówiła:

jak wygląda wprowadzanie sześciolatków do pierwszych klas. Każdy z tych elementów, o których mówiłam, a więc rodzice, nauczyciele, samorządy i państwo mają tutaj swoją rolę do odegrania. Rodzice, zgoda, decydują o tym, czy dziecko posyłają do szkoły czy nie. Tylko, proszę państwa, system, a więc państwo, samorząd i mądrzy nauczyciele powinni rodzica wspierać, powinni mu pomóc w podejmowaniu decyzji, bo decyzja samego rodzica jest słuszna tylko w momencie, kiedy mówimy o rodzinie, która działa wzorowo, a sami doskonale wiemy o tym, że nie zawsze jest tak różowo.

W wywiadzie dla red. Mazurka z "Rzeczpospolitej" (PLUS-MINUS 4-5 lipca 2015) już wyraziła inny pogląd w tej kwestii:

* Kiedy w Sejmie obniżano wiek obowiązku szkolnego, posłowie PO powoływali się bardzo często na to, że w Wielkiej Brytanii dzieci rozpoczynają szkołę w wieku 5 lat. Poseł Augustyn jednak nieco wcześniej podważała wartość edukacji na Wyspach, a chwaliła polską szkołę, w której dzieci rozpoczynały obowiązek od 7 roku życia. Mówiła bowiem w czasie posiedzenia nr 15 w dniu 24-05-2012, którego przedmiotem był dyskutowany wniosek opozycji o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra edukacji narodowej Krystyny Szumilas, co następuje:

Prasa z przedwczoraj. W Wielkiej Brytanii prof. Sandra McNally przeprowadziła badania, z których wynika, że obecność dzieci polskich emigrantów w szkołach ma pozytywny wpływ na ich rówieśników Brytyjczyków. Co to oznacza? Jako źródło tego trendu badaczka wskazuje wyższy poziom kształcenia w szkołach polskich niż w szkołach brytyjskich i bardzo pozytywny wpływ Polaków na Brytyjczyków.

W trakcie tej samej debaty wprowadzała w błąd parlamentarzystów, ale i społeczeństwo twierdząc: O sześciolatkach w zasadzie była już mowa, ale chcę jeszcze przypomnieć, że w ponad 90% polskich szkół są uczniowie, którzy mają 6 lat. Moim zdaniem drugorzędną sprawą jest to, jak nazywa się oddział, w którym te dzieci są. Jeżeli to jest I klasa, super, jeżeli to jest oddział przedszkolny, też świetnie. To oznacza, że ponad 90% polskich szkół to placówki przygotowane do tego, żeby sześciolatki mogły się spokojnie w nich znaleźć. (Oklaski) Są przygotowane od wielu lat i są przygotowane dzisiaj. Niczego tutaj nie zmieniamy.

Poseł U. Augustyn już w 2012 r. formułowała demagogiczne sądy na powyższy temat. I zebrała oklaski.

* Kiedy w Sejmie przedkładana była 21-06-2013 Informacja rzecznika praw dziecka o działalności za rok 2012 oraz uwagi o stanie przestrzegania praw dziecka (druk nr 1244) wraz ze stanowiskiem Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji Polityki Społecznej i Rodziny swoje wystąpienie zakończyła następująco:

"Moje dzieci, panie marszałku, Wysoka Izbo, są w takim wieku, że już nie mogą zwrócić się w potrzebie do rzecznika praw obywatelskich, ale mam nadzieję, że moje wnuki będą korzystały z dorobku tego rzecznika i że świat, który im przygotujemy, będzie światem lepszym niż ten, w którym my żyjemy."

Co za różnica - rzecznik praw dziecka czy obywatelskich. Ważne, że w Facebooku promuje się jej dyletanctwo.

Na zakończenie stwierdzam: pani pełnomocnik i Podsekretarz Stanu z chwilą mianowania na to stanowisko - nie wypowiedziała się w Sejmie w żadnej sprawie, która wchodzi w zakres jej rzekomych obowiązków. W 2015 r. nie odnotowujemy wypowiedzi poseł Urszuli Augustyn na posiedzeniach Sejmu.

05 lipca 2015

Oświatowe reminiscencje





Reminiscencje to «wspomnienie rzeczy, spraw minionych i refleksje z nimi związane". Przypominam zatem, przeglądając prasę sprzed ponad dwudziestu trzech lat co bardziej odważne jeszcze, bo szczere informacje na temat polskiej transformacji ustrojowej. Doskonale pamiętam rok 1992, bowiem zaczynał się radykalny odwrót w polskiej oświacie od dobrostanu, od nauczycielskiej wolności, od praw rodziców i uczniów do współstanowienia o jakości edukacji szkolnej, od suwerenności kadr przedszkolnych i szkolnych na rzecz przywracania centralizmu, autorytaryzmu i arogancji władzy. Ministerstwo Edukacji Narodowej było wówczas sterowane przez prawicowego polityka Andrzeja Stelmachowskiego.

Tak, tak, niektórzy zapewne pamiętają jeszcze ten okres, kiedy pod koniec maja 1992 r. przyjechali do Warszawy nauczyciele, by protestować przeciwko radykalnym obniżkom standardów kształcenia, płac i autorytarnej, centralistycznej polityce oświatowej. To był ten minister oświaty, który w telewizji publicznej groził laską nauczycielom, że jeśli nie skończą z protestami, zapowiedziami strajków, z krytyką resortu i jego ministra, to muszą liczyć się ze zwolnieniami z pracy.

W roku szkolnym 1991/1992 miały miejsce aż cztery formy protestów nauczycielskich! Na transparentach nauczyciele prezentowali hasła: "Oświata ginie!Ratujcie!", "Germanizacja-Rusyfikacja!", "Chcemy żyć godnie!", "Stelmachowski grabarzem oświaty", "Posłowie, zwalczajcie Lasecznika Złośliwego!" itp. To nauczycielskie protesty, strajki przyczyniły się do upadku postsocjalistycznej formacji rządzącej, w wyniku czego w 1993 r. do władzy wróciła postkomuna. Sprzyjała temu także słynna wojna na górze, czyli wewnętrzne podziały i walki o wpływy, o władzę, o prywatyzację itp. Kto by się przejmował oświatą?

To przypomnijmy sobie, że podczas budapeszteńskiego seminarium CMOPE (Światowa Konfederacja Organizacji Nauczycielskich) został przedstawiony Raport pt. "Bank Światowy i edukacja: kilka aspektów porad dla rządów". Jego autorem był Marc Alain Berberat - Sekretarz Generalny CMOPE. To on ujawnił zalecenia Banku Światowego w kwestiach polityki oświatowej dla rządów państw wychodzących z socjalizmu czy zabiegających o finansowe wsparcie. Ówczesny redaktor naczelny "Głosu Nauczycielskiego" - Wojciech Sierakowski opublikował fragmenty z tego raportu, a są one niezwykle ciekawe i aktualne, nie tylko ze względu na dzisiejsze referendum w Grecji. Oto one:

W związku z tym, że wszędzie 80% budżetu na oświatę pochłaniają koszty płac dla personelu nauczycielskiego, administracyjnego i technicznego, rządy powinny wprowadzić następujące oszczędności:

* powiększenie liczebności uczniów w klasach szkolnych;

* angażowanie do pracy w przedszkolach i szkołach nauczycieli o niższych kwalifikacjach, by mniejsze były wydatki na ich płace;

* zredukowanie okresu nauczania początkowego;

* położenie większego nacisku na kształcenie zawodowe w trakcie praktyki, a tym samym przeciwdziałanie wczesnej specjalizacji zawodowej lub kierunkowej);

* redukowanie kadr pedagogicznych i administracyjnych w szkolnictwie;

* ewentualne pozbawianie nauczycieli funkcji publicznych, aby uniknąć obowiązku przyznawania im tak wysokich uposażeń jak innym funkcjonariuszom publicznym o podobnym poziomie wykształcenia;

* likwidowanie zajęć wyrównawczych;

* modulowanie systemu płac nauczycieli w zależności np. od środowiska ich pracy;

* decentralizowanie, jeśli to możliwe, aż do poziomu szkoły, kompetencji negocjowania zarobków ze związkami zawodowymi;

* zwiększanie trudności w działalności związkowej i narzucanie reguł zmierzających do ograniczania praw negocjowania warunków płacy;

* zwiększanie konkurencyjności i przedsiębiorczości w systemie szkolnym;

* mobilizowanie lokalnych źródeł finansowania oświaty, a czasami zwiększanie w tym współudziału rodziców;

* tworzenie lokalnych systemów podatkowych, które pozwoliłyby władzom gminy stawić czoło wydatkom na oświatę;

* Bank popiera ideę bezpłatnego szkolnictwa podstawowego, proponując jednocześnie zwiększony udział rodziców w kosztach edukacji dzieci w szkołach średnich i

wyższych.

Wówczas cytujący to redaktor naczelny nie chciał komentować "propozycji Banku Światowego jako nie do odrzucenia" twierdząc, że życie oświatowe samo napisze ten komentarz.

Polecam książkę Ireneusza Krzemińskiego, który wprawdzie na oświacie się nie zna i nie zajmował się tą problematyką w swoich studiach socjologicznych, ale za to trafnie odsłonił zdradę solidarnościowych elit doby transformacji.