05 lipca 2015

Oświatowe reminiscencje





Reminiscencje to «wspomnienie rzeczy, spraw minionych i refleksje z nimi związane". Przypominam zatem, przeglądając prasę sprzed ponad dwudziestu trzech lat co bardziej odważne jeszcze, bo szczere informacje na temat polskiej transformacji ustrojowej. Doskonale pamiętam rok 1992, bowiem zaczynał się radykalny odwrót w polskiej oświacie od dobrostanu, od nauczycielskiej wolności, od praw rodziców i uczniów do współstanowienia o jakości edukacji szkolnej, od suwerenności kadr przedszkolnych i szkolnych na rzecz przywracania centralizmu, autorytaryzmu i arogancji władzy. Ministerstwo Edukacji Narodowej było wówczas sterowane przez prawicowego polityka Andrzeja Stelmachowskiego.

Tak, tak, niektórzy zapewne pamiętają jeszcze ten okres, kiedy pod koniec maja 1992 r. przyjechali do Warszawy nauczyciele, by protestować przeciwko radykalnym obniżkom standardów kształcenia, płac i autorytarnej, centralistycznej polityce oświatowej. To był ten minister oświaty, który w telewizji publicznej groził laską nauczycielom, że jeśli nie skończą z protestami, zapowiedziami strajków, z krytyką resortu i jego ministra, to muszą liczyć się ze zwolnieniami z pracy.

W roku szkolnym 1991/1992 miały miejsce aż cztery formy protestów nauczycielskich! Na transparentach nauczyciele prezentowali hasła: "Oświata ginie!Ratujcie!", "Germanizacja-Rusyfikacja!", "Chcemy żyć godnie!", "Stelmachowski grabarzem oświaty", "Posłowie, zwalczajcie Lasecznika Złośliwego!" itp. To nauczycielskie protesty, strajki przyczyniły się do upadku postsocjalistycznej formacji rządzącej, w wyniku czego w 1993 r. do władzy wróciła postkomuna. Sprzyjała temu także słynna wojna na górze, czyli wewnętrzne podziały i walki o wpływy, o władzę, o prywatyzację itp. Kto by się przejmował oświatą?

To przypomnijmy sobie, że podczas budapeszteńskiego seminarium CMOPE (Światowa Konfederacja Organizacji Nauczycielskich) został przedstawiony Raport pt. "Bank Światowy i edukacja: kilka aspektów porad dla rządów". Jego autorem był Marc Alain Berberat - Sekretarz Generalny CMOPE. To on ujawnił zalecenia Banku Światowego w kwestiach polityki oświatowej dla rządów państw wychodzących z socjalizmu czy zabiegających o finansowe wsparcie. Ówczesny redaktor naczelny "Głosu Nauczycielskiego" - Wojciech Sierakowski opublikował fragmenty z tego raportu, a są one niezwykle ciekawe i aktualne, nie tylko ze względu na dzisiejsze referendum w Grecji. Oto one:

W związku z tym, że wszędzie 80% budżetu na oświatę pochłaniają koszty płac dla personelu nauczycielskiego, administracyjnego i technicznego, rządy powinny wprowadzić następujące oszczędności:

* powiększenie liczebności uczniów w klasach szkolnych;

* angażowanie do pracy w przedszkolach i szkołach nauczycieli o niższych kwalifikacjach, by mniejsze były wydatki na ich płace;

* zredukowanie okresu nauczania początkowego;

* położenie większego nacisku na kształcenie zawodowe w trakcie praktyki, a tym samym przeciwdziałanie wczesnej specjalizacji zawodowej lub kierunkowej);

* redukowanie kadr pedagogicznych i administracyjnych w szkolnictwie;

* ewentualne pozbawianie nauczycieli funkcji publicznych, aby uniknąć obowiązku przyznawania im tak wysokich uposażeń jak innym funkcjonariuszom publicznym o podobnym poziomie wykształcenia;

* likwidowanie zajęć wyrównawczych;

* modulowanie systemu płac nauczycieli w zależności np. od środowiska ich pracy;

* decentralizowanie, jeśli to możliwe, aż do poziomu szkoły, kompetencji negocjowania zarobków ze związkami zawodowymi;

* zwiększanie trudności w działalności związkowej i narzucanie reguł zmierzających do ograniczania praw negocjowania warunków płacy;

* zwiększanie konkurencyjności i przedsiębiorczości w systemie szkolnym;

* mobilizowanie lokalnych źródeł finansowania oświaty, a czasami zwiększanie w tym współudziału rodziców;

* tworzenie lokalnych systemów podatkowych, które pozwoliłyby władzom gminy stawić czoło wydatkom na oświatę;

* Bank popiera ideę bezpłatnego szkolnictwa podstawowego, proponując jednocześnie zwiększony udział rodziców w kosztach edukacji dzieci w szkołach średnich i

wyższych.

Wówczas cytujący to redaktor naczelny nie chciał komentować "propozycji Banku Światowego jako nie do odrzucenia" twierdząc, że życie oświatowe samo napisze ten komentarz.

Polecam książkę Ireneusza Krzemińskiego, który wprawdzie na oświacie się nie zna i nie zajmował się tą problematyką w swoich studiach socjologicznych, ale za to trafnie odsłonił zdradę solidarnościowych elit doby transformacji.

04 lipca 2015

Z tajnych archiwów polityki - także oświatowej i pseudonaukowej w Polsce




W poszukiwaniu materiałów źródłowych do książki natrafiłem na przedrukowaną w miesięczniku "Wychowawca" (1995 nr 11) za londyńskim "Tygodnikiem Polskim" "tajną instrukcję KGB" z 1947 r., która w tłumaczeniu na język polski znajdowała się w archiwum kancelarii Bolesława Bieruta - agenta NKWD już w okresie międzywojennym. To właśnie na podstawie tej instrukcji służby specjalne w okresie PRL, a potem w KC PZPR miały wdrażać zawarte w niej polecenia. Kolonizacyjna globalizacja (internacjonalizm socjalistyczny) miała miejsce w naszym kraju 70 lat temu. W Instrukcji NK/003/47 nakazano polskim władzom m.in.:
(...)

6. Doprowadzić do połączenia całego ruchu młodzieżowego w jedną organizację, a stanowiska szczebla powiatowego wzwyż obsadzić przez ludzi zatwierdzonych przez nasze (sowieckie - dop.BŚ) służby specjalne. Do czasu zjednoczenia zlikwidować znanych przywódców harcerstwa.

8. Należy zwrócić baczną uwagę na ludzi wyróżniających się zmysłem organizacyjnym, umiejących sobie nadać popularność. Ludzi takich należy pozyskać, a w razie odmowy nie dopuszczać do wyższych stanowisk.

9. Doprowadzić do tego, aby pracownicy na stanowiskach państwowych (z wyjątkiem służb ścigania i pracowników przemysłu wydobywczego) otrzymali niskie pobory. Dotyczy to w szczególności zdrowia, wymiaru sprawiedliwości, oświaty i kierowników różnych szczebli.

10. Do wszystkich organów władzy i większości zakładów pracy wprowadzić ludzi współpracujących z naszymi służbami specjalnymi (bez wiedzy władz krajowych).

14. Spowodować, aby wszystkie zarządzenia i akty prawne, gospodarcze, organizacyjne (z wyjątkiem wojskowych) nie były precyzyjne.

15. Spowodować, aby dla każdej sprawy powoływano kilka komisji, urzędów, instytucji społecznych, ale żadne z nich nie powinny mieć prawa podejmowania ostatecznej decyzji bez konsultacji z pozostałymi. (Nie dotyczy przemysłu wydobywczego).

16. Samorządy w zakładach pracy nie mogą mieć żadnego wpływu na kierunek działania przedsiębiorstw. Mogą się zajmować jedynie sposobem wykonywania zleconych zadań.

17. Związki zawodowe nie mogą mieć możliwości sprzeciwu wobec poleceń dyrekcji. Obciążyć związki inną pracą, jak organizowanie wczasów, zaopatrzenia, działalności rozrywkowej i oświaty, wycieczek oraz rozprowadzanie atrakcyjnych towarów, potwierdzanie opinii i decyzji władz politycznych.

18. Należy spowodować, aby awansowano tylko tych pracowników i kierowników, którzy wzorowo wykonują przydzielone im zadania i nie wykazują skłonności do analizowania spraw wychodzących poza te działania.

22. Objąć szczególnym nadzorem wszelkie laboratoria i instytucje naukowo-badawcze.

23. Należy zwrócić szczególną uwagę na ruch racjonalizatorski i wynalazców, rozwijać go i popierać, ale wszystkie odkrycia dokładnie rejestrować i zapisem przekazywać do centrali. Dopuszczać do realizacji tylko te wynalazki, które przydatne są w przemyśle wydobywczym, wstępnej obróbce i określone w specjalnej instrukcji. Nie mogą być realizowane te odkrycia, które mogłyby doprowadzić do wzrostu produkcji kosztem ograniczenia wydobycia surowców lub zaniechania zalecanych działań. W wypadku głośnych odkryć spowodować ich sprzedanie za granicę. Nie dopuszczać do publikacji zawierających wartości i opisy wynalazków.

26. Spopularyzować wywiady z ludźmi pracy na aktualne tematy produkcyjne, w których zawarta jest krytyka przeszłości lub lokalnego bałaganu, ale nie doprowadzić do likwidacji przyczyn krytykowanych zjawisk.

32. Doprowadzić do maksymalnej rozbudowy administracji biurowej wszystkich stopni. Można dopuszczać krytykę działalności administracyjnej, ale nie wolno pozwolić na jej zmniejszenie ani sprawną pracę.

34. Szczególnej obserwacji poddać Kościół i tak ukierunkować działalność oświatowo-wychowawczą, aby wzbudzić powszechny wstręt do tej instytucji. Objąć baczną uwagą i kontrolą kościelne drukarnie, biblioteki, archiwa, kazania, kolędowania, treści nauk religijnych oraz obrzędy pogrzebowe.

35. W szkolnictwie podstawowym, zawodowym, a w szczególności wyższym, doprowadzić do usunięcia nauczycieli cieszących się powszechnym autorytetem i uznaniem. Na ich miejsce wprowadzić ludzi mianowanych. Doprowadzić do zerwania korelacji między przedmiotami, do ograniczenia wydawania materiałów źródłowych, do usunięcia ze szkół średnich łaciny, greki, filozofii ogólnej, logiki i genetyki. W historii nie można podawać, co który władca chciał zrobić, lub zrobił dla kraju, trzeba natomiast ukazywać tyranię królów oraz walki uciemiężonego ludu. W szkolnictwie zawodowym doprowadzić do wąskiej specjalizacji.

40. Pilnować, aby aresztować przeciwników politycznych. Rozpracować przeciwników z autorytetem wśród krajowców. Likwidować w drodze tzw. zajść sytuacyjnych, przypadkowych, zanim staną się głośnymi, lub aresztować ich wcześniej za wykroczenia kryminalne.

45. Spowodować napływ do szkół wyższych ludzi pochodzenia z najniższych grup społecznych, którzy nie wykazują zainteresowań zawodowych, a tylko chęć zdobycia dyplomu.


Treść całej Instrukcji KGB dedykuję tym naukowcom, którzy uważają, że można pomiatać naukową i oświatową opozycją z czasów nazizmu, stalinizmu i rzekomego okresu "odwilży" w PRL na podstawie jedynie znajomości niektórych ich tekstów. Gorąco też polecam tę Instrukcję wielbicielom neomarksizmu i neokomunizmu, którzy chcą zmieniać współczesną Polskę i rzekomo uczynić pedagogikę bardziej naukową, paląc drogie cygara i odpoczywając na Majorce w okresie wakacyjnym.

Ciekawe, jakie i czyje instrukcje będzie za kilkadziesiąt lat publikować pokolenie, które przyszło na świat w III RP?

03 lipca 2015

Podwyższono w Narodowym Centrum Nauki środki na ogumienie do hulajnogi




Rada Narodowego Centrum Nauki, odpowiadając na postulaty środowiska naukowego, postanowiła zmodyfikować regulacje dotyczące wysokości wynagrodzenia dodatkowego (rozumianego jako dodatek do otrzymywanej już pensji lub stypendium doktoranckiego) dla kierowników projektów. Ze względu na tegoroczny budżet, który - jak wiadomo - nie jest z gumy, a więc z próżnego i Salomon nie naleje - wprowadzono drobną korektę podwyższając wysokość dotychczasowych limitów w poszczególnych konkursach (od 1000 złotych w PRELUDIUM do 5 tys. zł miesięcznie w MAESTRO).

PRELUDIUM to konkurs, w którym można zdobyć przede wszystkim grant wspomagający – dodatek do posiadanego już stypendium naukowego czy pensji. Doskonale wiemy, że przed wyborami władza usiłuje za wszelką cenę, a z opóźnieniem, korygować swoje zaniedbania, lekceważenie postulatów środowiska akademickiego, które ma dość jałmużny, nieustannego manipulowania nędzą finansową z równoczesnym eksponowaniem przez resort nauki i szkolnictwa wyższego powinności i oczekiwań rywalizowania w skali międzynarodowej. To znaczy, polscy naukowcy mają na hulajnogach ścigać się z amerykańskimi badaczami w Fordach GT.

Jest wreszcie w komunikacie resortu potwierdzenie, że neoliberałowie zamierzają odchodzić od odpowiedzialności państwa w zakresie finansowania uniwersytetów na rzecz zatrudniania nowych kadr z tak zwanych środków grantowych. Stwierdza się bowiem: Jednocześnie NCN promuje zatrudnianie młodych naukowców, zobowiązując grantobiorców m.in. w MAESTRO 7 i SONATA BIS 5 do tworzenia nowych, pełnoetatowych miejsc pracy. To prosta droga do wygaszania dotychczasowych etatów na rzecz pozyskiwania ich w dużej mierze z innych źródeł.

Jest w tym jakaś sprzeczność, bowiem to oznacza, że większość naukowców zatrudnionych w uczelniach publicznych będzie musiała skupiać się głównie na dydaktyce, bo od liczby przyjętych i kształconych studentów zależy kondycja finansowa jednostek akademickich, natomiast nauką mają zająć się młodzi w ramach pozyskanych środków grantowych.

Młodzi naukowcy są rozgoryczeni. Oto fragment listu jednego z nich na temat tego, jak wygląda sytuacja młodych naukowców:
Obserwuję rosnący niepokój i troskę wobec edukacji wyższej w niektórych tylko środowiskach. Mówi się o kryzysie humanistyki – czy nie jest to przede wszystkim kryzys człowieka? Mówi się o kapitale społecznym, ale w tej ekonomicznej kategorii nie liczy się jednostka – tylko pewna masa zasilająca swą energią odgórne tezy i idee. Takie mam odczucie jako przeciętny pracownik systemu. Napotkałam na swej drodze mur instytucjonalny.

Wraz z kolegami i koleżankami reprezentuję kohortę pierwszego rocznika absolwentów studiów doktoranckich. Nasze doświadczenia są czymś nowym i zaskakującym, zapewne nie tylko dla nas samych, ale i instytucji odpowiadających za realizację koncepcji studiów III stopnia i ich absolwentów. W istocie, wygranie konkursu na stanowisko adiunkta jest pierwszym krokiem do dalszego rozwoju naukowego. Dużo zależy od nas samych, niemniej uwikłanie w specyficzną organizację stanowi znaczące utrudnienie i barierę:

1. Zanim powstanie interesujący poznawczo projekt badawczy. Po obronie dysertacji doktorskiej szukamy nowych pól problemowych. Tu konieczna jest kwerenda biblioteczna, uczestnictwo w konferencjach krajowych i zagranicznych, etc. Bez wsparcia finansowego trudno o realizację tychże zadań. Skromne wynagrodzenie utrudnia samofinansowanie pomysłów badawczych (sprawnie zrealizowane badania na potrzeby rozprawy doktorskiej jak i publikacja książki podoktorskiej w moim przypadku stały się możliwe dzięki dwóm grantom).

2. Etat na uczelni plus nadgodziny są wielkim dobrodziejstwem, ale z czasem stają się przekleństwem. Oszczędności systemowe („cięcie etatów”) prowadzą do sytuacji, w których pracownicy naukowo-dydaktyczni stają się niemal wyłącznie pracownikami dydaktycznymi. Nadmierne przeciążenie pracą ze studentami utrudnia szukanie inspiracji badawczych.

3. Udział w konkursach NCN-u jest nadzieją, ale także ułudą. Przeglądając statystyki konkursów można odczytać, jak niewiele jest pieniędzy: stypendiów i staży dla humanistów. Przygotowanie dokumentacji jest niezwykle czasochłonne, a szanse niewspółmiernie małe. W opiniach od ekspertów w Sonacie i Fudze przeczytałam, że brakuje mi doświadczenia zagranicznego (paradoksem jest, że rekomendację napisał mi profesor z Uniwersytetu w Lund). Od czasu obrony doktoratu wydałam książkę, napisałam rozdział w monografii pod patronatem PAN i kilka pomniejszych tekstów. Opracowałam dwa wnioski do konkursów NCN, wzięłam udział w kilkunastu konferencjach, etc. Sądziłam, że to właśnie projekty NCN-u są furtką do doświadczeń zagranicznych, które z reguły są kosztowne. Eksperci widzą to jednak inaczej; oczekują młodego pracownika z zakresem doświadczeń, który ze względu na specyfikę systemu jest w zasadzie nieosiągalny.