09 czerwca 2015

Debata o Raporcie pt. „Reforma Kulturowa 2020 –2030-2040. Sukces wymaga zmian"



W gościnnych progach Politechniki Warszawskiej rozpoczyna dzisiaj swoje obrady Kongres Innowacyjnej Gospodarki. Nie uczestniczyłem w poprzednich, więc nie wypowiadam się na ich temat. Do tegorocznego zostałem zaproszony jako recenzent-krytyk projektu holistycznej szkoły całodziennej, który referować będzie prof. DSW Robert Kwaśnica Tekst raportu zostanie udostępniony w dniu dzisiejszym, toteż zapowiada się ciekawa debata. Z treści Raportu cytuję jego wstępne przesłanki:

SKĄD SIĘ WZIĄŁ TEN RAPORT?

Przez pięć lat w ramach dorocznych Kongresów Innowacyjnej Gospodarki szukaliśmy mechanizmów, które by uwolniły innowacyjność Polaków. W kolejnych latach dyskutowaliśmy o znoszeniu barier tworzonych przez prawo, podatki, aparat państwa, oświatę. Stopniowo odkrywaliśmy, że różne rozwiązania sprawdzone w innych krajach w Polsce działają źle lub są trudne do wprowadzenia. Od przeszkód instytucjonalnych stopniowo przechodziliśmy do barier kulturowych. Piąty Kongres Innowacyjnej Gospodarki w czerwcu 2014 roku doprowadził nas do wniosku, że zasadnicze bariery dla innowacyjności mają charakter kulturowy, więc warunkiem stworzenia w Polsce innowacyjnej gospodarki, zdolnej mierzyć się z najbardziej zaawansowanymi gospodarkami świata, jest dokonanie reformy kulturowej. Nasz Raport jest próbą zbliżenia się do odpowiedzi na to wyzwanie.

PO CO POWSTAŁ TEN RAPORT?

Widmo kryzysu krąży nad „Zieloną Wyspą”! Nie chodzi o gwałtowny krach. Chodzi o wyczerpywanie się zasobów i mechanizmów, dzięki którym Polska szybko się rozwijała
przez pierwsze ćwierć wieku wolności, a zwłaszcza przez pierwszą dekadę członkostwa w Unii Europejskiej. Potrzebne są inne motory wzrostu. Jeśli chcemy dalej się rozwijać, coraz lepiej żyć i zbliżać się do najwyżej rozwiniętych państw, musimy zwolnić hamulce, które nam coraz bardziej przeszkadzają. Chodzi zwłaszcza o takie hamulce, które marnując naszą naturalną energię, utrudniają budowanie bardziej zaawansowanej gospodarki i lepszego życia.

Z wielu analiz wynika, że główne przeszkadzające Polsce hamulce mają kulturową naturę. Warunkiem dalszego szybkiego rozwoju jest więc dostosowanie instytucjonalne oraz zmiany kulturowe. Kultura zmienia się nieustannie. Ale zachodzące spontanicznie zmiany nie zawsze służą lepszemu życiu ludzi. Celem naszego Raportu jest otwarcie poważnej debaty o reformach uruchamiających takie zmiany kulturowe, które otworzą Polsce drogę do lepszej przyszłości. Zaczynamy od zidentyfikowania i wyeksponowania kierunków niezbędnych zmian, oraz rozwiązań, które mogą im służyć. To pierwszy krok. Kiedy w wyniku dyskusji porozumiemy się co do kierunku i zasad, przyjdzie czas na budowanie modeli organizacyjnych i finansowych.

KTO STWORZYŁ TEN RAPORT?

Nad naszym Raportem pracowało Konsylium złożone z uznanych ekspertów w dziedzinie socjologii, psychologii społecznej, pedagogiki, kulturoznawstwa, politologii i ekonomii.
Interdyscyplinarny skład Konsylium odzwierciedla złożoność procesów mających wpływ na rozwój społeczny – w tym gospodarczy, a zwłaszcza na poziom istotnej gospodarczo i społecznie innowacyjności. Raport jest dziełem wspólnym Konsylium. Poszczególne rozdziały, albo ich fragmenty, pisali pojedynczy autorzy. Założenia, teksty i rekomendacje były jednak przez całe Konsylium konsultowane i dyskutowane na spotkaniach plenarnych. Całość została zaakceptowana przez Konsylium na zasadzie generalnego konsensu

JAK ZBUDOWANY JEST RAPORT?

Nasz Raport składa się z dwóch części. W części pierwszej przedstawiamy diagnozę sytuacji. Opisujemy sukcesy pierwszego ćwierćwiecza wolności politycznej i gospodarki rynkowej oraz wskazujemy główne zagrożenia i bariery, przed jakimi staje Polska. W części drugiej przedstawiamy przesłanki, idee oraz projekty reformy kulturowej w czterech kluczowych obszarach. Proponujemy też reformatorskie mechanizmy, które uruchomią ewolucję ku czterem głównym celom, jakimi są:

• DELIBERATYWNE PAŃSTWO

• INKLUZYWNA GOSPODARKA

• HOLISTYCZNA SZKOŁA

• PODMIOTOWE SPOŁECZEŃSTWO

W stanowiących integralną część Raportu esejach prezentujemy interdyscyplinarne spojrzenia na wielkie wyzwania, przed jakimi stoimy. Dla sukcesu zmiany, której ten Raport służy, kluczowe znaczenie ma bowiem przyjęcie wizji rzeczywistości uznającej istnienie silnych przyczynowo-skutkowych więzi między różnymi aspektami życia. Obyczaje, sztuka, gospodarka, nauka, instytucje, polityka i procesy gospodarcze są od siebie znacznie mocniej wzajemnie uzależnione, niż to wynika z dominujących w debacie publicznej narracji politycznych i ekonomicznych, separujących różne dziedziny życia i różne sfery naszego doświadczenia.


Dobrze się stało, że ekonomiści zaczynają w swoich rozwiązaniach także politycznych uwzględniać procesy społeczne, kulturowe i edukacyjne. Gorzej, kiedy czynią to z typową dla siebie ignorancją, a nawet arogancją, skoro tak wielu profesorów tworzących konsylium pochyliło się nad chorym państwem w powyższych wymiarach. Wrażeniami i własnym osądem autorskiego projektu szkoły podzielę się jutro. Czym innym bowiem jest tekst Raportu, który z metodologią konstruowania raportów naukowych niewiele ma wspólnego, a czym innym prognozowanie, formułowanie utopii w sytuacji, gdy jego autorzy przedstawiają wizję zmian. Jak o pisze we wstępie Andrzej Arendarski - Raport pokazuje, że dotychczasowe, standardowe podejście do problemu innowacyjności, próbujące opisać to zagadnienie z zewnątrz, jest niepełne i nieadekwatne.

Co zdumiewa już we wstępnych przesłankach, to - wbrew czterem głównym celom, które ponoć są kluczowe dla reformatorskich mechanizmów, definiuje się jedynie trzy zmienne (kategorie pojęciowe):

* kulturę - Podzielane przez zbiorowość wzorce odczuwania, myślenia i zachowania.

* reformę - Świadomie podjęta próba uzyskania założonego wpływu na zachodzące procesy społeczne. Akt reformatorski dokonujący zmiany (np. instytucjonalnej) jest tylko narzędziem uruchamiającym proces zmian.

i

* sukces kraju, którego miarą jest dziś PKB. Jest to ważna miara, ale jej kult zniekształca obraz sytuacji.


Miarami realnego sukcesu, naszym zdaniem (KONSYLIUM KONGRESU-B.Ś), są:

faktyczne bezrobocie pokazujące jaką część istniejących talentów społeczeństwo potrafi wykorzystać

wydajność pracy pokazująca na ile efektywnie ludzkie możliwości są wykorzystywane

- mediana dochodów pokazująca ekonomiczną jakość życia społeczeństwa

długość życia pokazująca zdrowotną jakość życia

przyrost naturalny jako odzwierciedlenie społecznego zrównoważenia rozwoju.


Ciekaw jestem, do jakich wniosków dojdą organizatorzy tej debaty, skoro z jednej strony wpisują w strukturę analiz i własnej wizji zmian kulturowych mierniki ekonomiczne rzekomych sukcesów, a z drugiej strony przyznają: Nie chcieliśmy zaprojektować nowego systemu, bo nie wiemy, jak świat ma wyglądać, chociaż wydaje się, że przynajmniej z grubsza wiemy, jak powinien działać, by był możliwie najlepszy. Chcieliśmy tylko zaproponować zestaw mechanizmów, które, zmieniając kulturową logikę działania sfery publicznej, uruchomią społeczne, polityczne i gospodarcze procesy prowadzące do optymalnego rozwiązywania problemów stojących przed Polską i mogących stanąć przed nami w przyszłości.

Tym samym rzekomo całościowy projekt takowym nie jest. Kiedy bowiem sugerują, że tworzą coś innowacyjnego, co innowacyjne nie jest, to zachowują się jak pewien człowiek Eliasa Canettiego, który "Wyciągnął się w drut i splótł się w klatkę".

08 czerwca 2015

CZARNA PROCESJA NAUKI



Poetka Irena Conti Di Mauro napisała w jednym ze swoich pięknych wierszy:

Buntuję się i innych do buntu namawiam
przeciw wszystkiemu co zwalnia człowieka
z samodzielnego myślenia co okrada wyobraźnię
serca duszy i całej reszty naszego osobowego „ja”.




W dniu 10 czerwca 2015 r. o godzinie 12:00 spod bram Uniwersytetu Warszawskiego wyruszy „CZARNA PROCESJA” która uda się pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Celem manifestacji jest zaprotestowanie przeciwko prowadzonej w ostatnich latach polityce Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W pochodzie wezmą udział ramię w ramię studenci, doktoranci i pracownicy naukowi z niemal wszystkich polskich ośrodków uniwersyteckich (m.in. Uniwersytet Łódzki wspiera akcję KKHP).

Czarna procesja” jest nawiązaniem do jednego z najdonioślejszych wydarzeń z historii Polski z czasów reform Oświecenia. Niegdyś szli w niej reprezentanci Stanu Trzeciego chcący zwrócić uwagę króla na zły stan miast i problemy stanu mieszczańskiego. Tym razem, 226 lat później, w procesji wezmą udział przedstawiciele polskiej nauki sprzeciwiający się postępującej degradacji publicznych instytucji szkolnictwa wyższego, tak ważnych z punku widzenia prawidłowego funkcjonowania i siły państwa. Polska nauka jest katastrofalnie niedofinansowana.

Prowadzone przez rząd - z miażdżącą konsekwencją - przesunięcia finansowania ze środków strukturalnych na granty, wbrew zapewnieniom resortu nie promują najlepszych, lecz najsilniejszych. Plan zmierzający de facto do wyniszczenia szkolnictwa wyższego we wszystkich niemal ośrodkach pozametropolitalnych wkrótce spowoduje intelektualne pustynnienie kraju. Zmuszani do zmagań z gigantyczną biurokracją, wypełniający mnożone przez ministerstwo sprawozdania, podania i wnioski, naukowcy i nauczyciele akademiccy marnotrawią czas, który powinni poświęcać swemu zawodowemu powołaniu.

Studenci, doktoranci i pracownicy naukowi nie zamierzają dłużej przyglądać się bezczynnie dogorywaniu szkolnictwa wyższego. Zjednoczeni, pójdą w „Czarnej Procesji”, ponieważ polityka ministerstwa wobec nauki przypomina cichy pogrzeb. We wspólnej sprawie przedstawiciele wszystkich uniwersytetów w przemarszu po Warszawie zaprotestują przeciwko niszczącej polityce polskiego rządu.

"Czarna procesja" towarzyszyć będzie ogólnopolskiemu protestowi, zaś jego forma i zasięg zapewne będą dużym zaskoczeniem dla rządzących i społeczeństwa. To tylko jeden z wielu ruchów oporu akademickiego prekariatu, który ma dość propagandowego nasycania przez władze informacjami, które są pięknie opakowane medialnie, ale nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością szkolnictwa wyższego.


Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej apeluje: Idźmy więc razem: stan naukowy. W Czarnej Procesji, ponieważ polityka władzy wobec nauki przypomina cichy pogrzeb. Idźmy w tym marszu razem – my, przedstawiciele wszystkich uniwersytetów – we wspólnej sprawie. Pokażmy rządzącym, że nie da się dłużej udawać, że „nic się nie stało”. Wręczmy im, tym razem w milczeniu, nasze postulaty, by podkreślić powagę kryzysu. Historia uczy, jeśli umiemy ją czytać, iż milczące marsze miewały głośne konsekwencje.

Polecam uwadze dwa cytaty:

Pisarz Stefan Chwin w jednym z wywiadów dla „Tygodnika Powszechnego” poświęconego wydanej przez niego książce „Panna Ferbelin” porusza kwestie egzystencjalne współczesnego człowieka w konfrontacji z marzeniami o lepszym, demokratycznym świecie i o gasnących w nim ludzkich marzeniach. Mnie się podobała pierwsza Solidarność, bo ona, kiedy marzyła o lepszym świecie, nie bardzo wiedziała, jaki ten świat ma być. Coś tam śniono o Wolności, Prawdzie, Sprawiedliwości, Braterstwie, byciu razem, wzajemnym spieraniu się… Naiwny Duch Utopii unosił się nad wodami. To było piękne. Dziś takie marzenie gaśnie. Ludzie uważają, że świat wokół jest właściwie nie najgorszy i raczej nigdy nie zmieni się w zasadniczy sposób. Oczywiście będą kolejne udogodnienia techniczne, ale nie nadejdzie żaden Lepszy Świat. Zawsze będzie mniej więcej tak samo. Trochę dobrze, trochę paskudnie. Niegdyś wyobrażano sobie, że dokona się jakaś wielka przemiana. Coś się zmieni do gruntu. Będzie jakiś Nowy Człowiek i Nowa Ziemia. Ale ja nie spotkałem w życiu nikogo, kto całkowicie poważnie traktowałby np. Kazanie na Górze

Przyjeżdżający do Polski na kongres poświęcony pedagogice krytycznej profesor Henri Giroux pisze w jednej ze swoich rozpraw o konieczności włączenia się pedagogiki radykalnej do walki z możliwością odradzania się różnego rodzaju autorytaryzmów. Chcąc stawić czoła temu zagrożeniu, nauczyciele, rodzice, młodzież, robotnicy i wszyscy pozostali muszą walczyć z upadkiem obywatelskości, zmierzającym wprost ku formom szowinistycznego nacjonalizmu. Oznacza to, że nie tylko nauczyciele będą musieli odnowić demokrację przyjmując pedagogiczny projekt, traktujący debatowanie, deliberację, różnicę zdań, dialog i przestrzenie publiczne jako centralne dla każdego sensownego konceptu globalnej obywatelskości. Ponadto, jeśli obywatelskość ma być globalna, to musi rozwinąć się radykalny humanizm, wynoszący kwestię społecznej i ekologicznej sprawiedliwości poza granice państw narodowych. Ludzkie cierpienia nie znają międzypaństwowych granic


Dla relaksu polecam piosenkę zespołu "Black Hart Procession" pt. "Not Just Words":






(źródła:
- fragm. wiersza: I. Conti Di Mauro, Lubię codzienność…., Warszawa: Polski Instytut Wydawniczy 2005, s. 15
- S. Chwin, Panna Ferbelin, Gdańsk: Wydawnictwo TYTUŁ 2010
- H.A. Giroux, Odzyskiwania uniwersytetu jako demokratycznej sfery publicznej, [w:] H.A. Giroux, L. Witkowski, Edukacja i sfera publiczna. Idee i do świadczenia pedagogiki radykalnej, Kraków: Oficyna Wydawnicza „Impuls” 2010, s. 83)

07 czerwca 2015

Refleksje gimnazjalistki z odwiedzin szkoły średniej w Barcelonie








Wczoraj miał miejsce mecz o Puchar Ligi Mistrzów UEFA, w którym zmierzyły się ze sobą drużyny Juventus Turyn i FC Barcelona. Wygrała Barcelona, toteż nawiążę do tego miasta, bowiem w tym tygodniu z Katalonii wróciła moja córka, której klasa przebywała w Barcelonie doskonaląc język hiszpański. Nie było to łatwe, gdyż - jak się okazało - w Katalonii mówi się po katalońsku, a język hiszpański nie należy tam do ulubionych. Młodzież musiała zatem komunikować się w tym mieście po angielsku, co też było dla niej dobrym sprawdzianem nabytych kompetencji w tym zakresie.

Na krótko odwiedzili jedną z barcelońskich szkół, do której uczęszczają ich rówieśnicy. Nazwa szkoły średniej - odpowiadającej polskiemu gimnazjum - brzmi tam bardzo naukowo - Institut d'Educació Secundaria Valldemossa. Katalońska młodzież uczy się zatem w instytucie edukacyjnym. Szkoda, że nasi uczniowie nie mogli zobaczyć, jak prowadzone są zajęcia dydaktyczne. Pozwolono im jedynie zwiedzić budynek szkolny, a w czasie przerwy lekcyjnej mogli porozmawiać z gospodarzami na interesujące tematy.



Jaki obraz szkoły pozostał w pamięci mojej córki? Przede wszystkim ujął ją wyjątkowy klimat społeczny, którego przejawem jest widoczna w relacjach między uczniami oraz między nimi a ich nauczycielami bliskość, serdeczność i zaskakujące partnerstwo. Zauważalnym tego przejawem był chociażby sposób bezpośredniego zwracania się do siebie po imieniu. Uczniowie podchodzą do nauczyciela bez skrępowania, jak do przyjaciela, przytulają się, kulturalnie żartują i dzielą się z nim swoimi sukcesami czy problemami. Bliskość i bezpośredni kontakt, spontaniczność i kreatywność.


Klasy są w tym instytucie znakomicie wyposażone w media, pomoce dydaktyczne, przy czym mają one charakter laboratoriów, pracowni lub warsztatów dydaktycznych. Zajęcia z muzyki (wszyscy uczą się tam śpiewać i grać na instrumentach, ba szkoła ma własną orkiestrę i zespół muzyczny) są w specjalnej pracowni wyposażonej w instrumenty muzyczne, zaś na ścianie nasi gimnazjaliści dostrzegli plansze z rodzajami instrumentów, które były opisane w języku... polskim.




Lekcje chemii odbywają się w laboratorium, w którym każdy uczeń ma swoje stanowisko. Dzięki temu indywidualnie zaliczają każde ćwiczenie chemiczne czy eksperyment, a nie poznają jego istotę metodą frontalnego pokazu nauczyciela i podyktowanej przez niego notatki na temat zrealizowanego doświadczenia i uzyskanego wyniku.

Podobnie jest z pracowniami do edukacji artystycznej, fizycznej, matematycznej czy przyrodniczej. No i urzekł naszych gimnazjalistów ogródek szkolny, w którym uczniowie pielęgnują rośliny ozdobne oraz warzywa i owoce. Jak mówili tubylcy - dojrzałe już warzywa i owoce są wykorzystywane przez szkolnych kucharzy do uczniowskich posiłków.


O co jeszcze mogła zapytać nasza młodzież barcelończyków w czasie krótkiego z nią spotkania? Oczywiście o to, czy mogą korzystać w czasie lekcji z własnych telefonów komórkowych lub smartfonów no i jak to jest, że niektórzy mogą w czasie przerwy opuszczać budynek szkolny wychodząc poza jej teren? Na to pierwsze pytanie gospodarze odpowiedzieli zdziwieniem, gdyż dla nich jest oczywiste samo przez się, że do szkoły przychodzi się po to, by w niej się uczyć.

Nikomu nie wolno przychodzić do szkoły z telefonem komórkowym, gdyż w każdej klasie, pracowni, laboratorium znajduje się tablica interaktywna. Mogą zatem bez ograniczeń korzystać z źródeł wiedzy dostępnych w Internecie. Natomiast uczniowie do 16 roku życia mogą spędzać przerwy lekcyjne tylko i wyłącznie na terenie szkoły, który obejmuje dwa, ślicznie urządzone patia. Natomiast starsi uczniowie mogą wychodzić poza ten obszar np. do pobliskiego sklepu czy na spacer pobliskimi ulicami miasta.


Na lekcje chętnie wracają, podobnie jak do szkoły udają się z radością i zaciekawieniem. Aż nie chce się wierzyć, że wszyscy. Chyba trochę koloryzowali swoją opowieść o szkolnej codzienności.