10 kwietnia 2015

Globalizacja dotarła na Podkarpacie






(fot. Broni się pierwsza od lewej - mgr Bernadetta Botwina)


Rada Wydziału Nauk Pedagogicznych Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie zatwierdziła wniosek Komisji Doktorskiej o nadanie stopnia naukowego doktora w dziedzinie nauk społecznych, w dyscyplinie pedagogika mojej podopiecznej - pani Bernadetcie Botwinie.

Pani mgr B. Botwina zgłosiła się do mnie kilka lat temu z zapytaniem, czy nie podjąłbym się opieki naukowej nad jej projektem badawczym. Poprosiłem ją wówczas o podzielenie się szerszą informacją na temat jej wykształcenia i pomysłu na rozprawę doktorską. Jak się okazało, była absolwentką studiów licencjackich w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych, które prowadzone były pod patronatem Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W latach 2002 – 2005 ukończyła studia podyplomowe – York St John College, The University of Leeds, Wielka Brytania, oraz równolegle studia podyplomowe z zakresu współczesnego społeczeństwa i kultury brytyjskiej i amerykańskiej w Wyższej Szkole Lingwistycznej w Częstochowie. Studia uzupełniające magisterskie z zakresu socjologii ukończyła w 2006 r. w Wyższej Szkole Społeczno- Gospodarczej w Tyczynie.

Od kilku lat pani B. Botwina jest nauczycielką–lektorem języka angielskiego, a także ma za sobą prowadzenie wykładów w NKJO w Jarosławiu (ukończyła kurs dla nauczycieli języka angielskiego w Hastings, Wielka Brytania). Uzyskała uprawnienia Egzaminatora OKE z języka angielskiego do Nowej Matury, a w czerwcu 2013, po wielomiesięcznych uzgodnieniach, otworzyła przewód doktorski w Akademii właśnie z pedagogiki. Rada powołała wówczas na promotora pomocniczego panią dr Sylwię Jaskulską z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu, która należy do zespołu badawczego pani prof. dr hab. Marii Dudzikowej. Było to dla mnie pierwsze doświadczenie współpracy z promotorem pomocniczym. Ono też stało się podstawą do podzielenia się uwagami w artykule, jaki skierowałem do tomu pod redakcją dra hab. Mirosława Kowalskiego, prof. UZ.

Rozprawa doktorska nosi tytuł: Wartości uczniów szkół ponadgimnazjalnych na Podkarpaciu. Recenzentami w tym przewodzie byli znakomici i zarazem wymagający eksperci w zakresie badań nad młodzieżą, profesorowie: Mirosław J. Szymański (APS) i Józef Górniewicz (UWM Olsztyn). Ich bardzo szerokie opinie, wskazujące także na dyskusyjne w konstrukcji pracy czy doborze źródeł uwagi krytyczne oraz dostrzeżone wysokie zalety przeprowadzonych analiz teoretycznych i wyników badań skutkowały dopuszczeniem Doktorantki do obrony pracy w dn. 4 marca 2015 r. Wynik obrony był bardzo pozytywny. Czekaliśmy jednak na decyzję Rady Wydziału, bo to ta jednostka akademicka dysponuje uprawnieniami do nadawania stopni naukowych.

Można dociekać powodów podjęcia takiego zagadnienia przez moją Doktorantkę. Była zresztą o to także pytana w czasie obrony dysertacji. Otóż region Podkarpacia zaliczany jest do jednego z najbardziej tradycyjnych kulturowo i wychowawczo w naszym kraju. Byliśmy zatem ciekawi, w jakim zakresie i stopniu procesy globalizacji, przenikania wartości ponowoczesnego świata, w tym także coraz bardziej lewicowo-liberalnej strategii kształtowania postaw młodzieży w toku szkolnej edukacji, rzutują na obecny zbiór deklarowanych wartości przez młodzież szkół ponadgimnazjalnych.

Coraz częściej odczytujemy z socjologicznych raportów dane o występującym kryzysie wartości na różnych płaszczyznach codziennego świata życia młodego pokolenia. Potrzebna zatem była głęboka refleksja nad procesem jego wychowania i kształcenia ogólnego. Wiedza, mądrość życiowa oraz moralność młodego pokolenia są wyrazistymi wskaźnikami skuteczności oddziaływań także szkoły, rodziny i społeczeństwa na naszych uczniów. Żyjemy w społeczeństwie informacyjnym, które umożliwia dostęp do informacji, pluralizmu świata wartości, idei, dając możliwość ich wolnego wyboru. Informacja w sieci nie ma hierarchii wartości ani wymiaru etycznego. O wyborze informacji decyduje zatem sam jej użytkownik.

Otoczona na co dzień „ elektronicznymi gadżetami popkultury” młodzież często zapomina o realnym świecie, żyjąc w świecie wirtualnym. Nie sprzyja to podtrzymywaniu rodzinnych więzi, kontaktów międzyludzkich, czy przekazywaniu wzorców kulturowych. Socjalizacja do wartości w rodzinie i szkole jest niezwykle ważna dla młodego pokolenia, gdyż obecnie panuje aksjologiczny chaos, w którym młody człowiek bywa pozbawiony drogowskazów życiowych. Tradycyjny system wartości jest mało atrakcyjny dla młodego człowieka, którego kuszą różne aspekty kultury popularnej. Ideał wolności i swobodnego wyboru, w którym wszystko jest względne i nie ma jednej niepodważalnej prawdy, dotarł również do polskiej młodzieży.

Młodzi ludzie na całym świecie zaczynają być do siebie podobni, tworząc pokolenie, które prof. Zbyszko Melosik określa mianem globalnych nastolatków. Podchodzą oni do życia „na luzie”, są przede wszystkim nastawieni na korzystanie z przyjemności tego świata i unikają zaangażowania w sprawy ogólnospołeczne. Globalny nastolatek ulega wpływom zachodniej kultury, fascynuje się muzyką, modą, skupia przede wszystkim na własnym wyglądzie oraz pracy nad swoim wizerunkiem. W kulturze konsumpcyjnej najważniejszy jest wygląd. Taki styl życia dotyczy przede wszystkim wielkomiejskiej młodzieży z klasy średniej, gdyż bycie „cool” wymaga pewnych nakładów finansowych.

Czy jest to zjawisko równie powszechne na terenach biednych i tradycyjnych takich jak Podkarpacie, uważane za ostoję tradycyjnych wartości, gdzie wpływ Kościoła katolickiego jest bardzo znaczący? Nie sposób tu przedstawić ani założeń teoretycznych, metodologicznych, ani też pełnych wyników badań, toteż przytoczę tylko niektóre wnioski, jakie z nich wypływają.

Województwo podkarpackie charakteryzuje się relatywnie młodą społecznością, i korzystnym udziałem osób w wieku produkcyjnym w strukturze ludności. Niekorzystnym zjawiskiem jest ujemne saldo migracji zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych oraz stopa bezrobocia, która stanowi jeden z najgorszych wyników w kraju. Znacznie niższe od średniej krajowej są też tu przeciętne wynagrodzenia. Byliśmy ciekawi, czy u badanej młodzieży szkół średnich odzwierciedla się w deklarowanych przez nią wartościach "wpływ" kultury globalnej? Na terenie Podkarpacia promuje się rodzimą kulturę w wielu miejscach regionu, podkreśla się rolę tradycyjnych wyrobów. Podkarpacie należy również do regionów bardzo religijnych.

Według Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w 2012 roku, kiedy było przeprowadzane liczenie wiernych, najwięcej osób było w diecezjach południowej Polski. Duża jest też frakcja osób tworzących rodziny trzypokoleniowe. Taka struktura rodzin występuje bardzo rzadko w innych regionach kraju i stanowi specyficzną cechę, co nie pozostaje bez wpływu na postawy i zachowania religijne i społeczne ludności. W świetle powyższego wydaje się być interesujące, jaki jest uznawany na początku II dekady XXI w. system wartości młodzieży Podkarpacia oraz jakie czynniki mają na niego wpływ? Pytanie to uczyniłam przedmiotem moich badań. Region Podkarpacia jest uważany za kolebkę tradycyjnych wartości i kultury, więc chciałam sprawdzić czy wkraczająca w dorosłe życie młodzież będzie tworzyć w przyszłości społeczeństwo tradycyjnie polskie, czy dołączy do społeczeństwa kultury globalnej za sprawą wyznawanych wartości tejże kultury.

Badania prowadzone były w maju i czerwcu 2013 w wybranych szkołach średnich, liceach i technikach województwa podkarpackiego wśród 631 uczniów, w takich miejscowościach jak Rzeszów, Przemyśl, Jarosław, Kańczuga, Sieniawa, Zarzecze, Lesko i Sanok. Na potrzeby badań została opracowana skala natężenia wartości o charakterze lokalnym, pośrednim i globalnym, wskazująca na preferencje młodzieży Podkarpacia. Z przeprowadzonej diagnozy wynika, że ponad 75% respondentów deklarowało wartości o charakterze pośrednim (wartości znajdujące się na skali pomiędzy wartościami lokalnymi a globalnymi), zaś około 20% reprezentowało wartości globalnego nastolatka. Wartości o charakterze lokalnym są znikome, gdyż reprezentowało je zaledwie 5,23% badanych. Widać, że młodzież nawet tak tradycyjnego - jakby się wydawało regionu Polski - zmierza zdecydowanie w kierunku globalnych trendów.

Nie jest jednak wyraźnie widoczne wśród badanej młodzieży zjawisko rozluźnienia więzi rodzinnych i towarzyskich. W tym przypadku wartości o charakterze lokalnym nieznacznie przeważały nad wartościami o charakterze globalnym. Kultura Zachodu nie jest obca podkarpackiej młodzieży, jednak jeszcze nie zdominowała rodzimej kultury i przywiązania do tradycji. Cechy kultury globalnej są wyraźnie widoczne w preferowanych wartościach, jednak jest to dopiero początek ich przenikania do dotychczas dominującej kultury wysokiej.

Badaną młodzież charakteryzuje przede wszystkim beztroskie nastawienie na cieszenie się zdrowiem, dobrami materialnymi i przyjemnościami życia oraz zaspokajanie podstawowych potrzeb życiowych (40%). Na drugim miejscu świata jej wartości znalazło się nastawienie na dominowanie nad innymi w zakresie posiadanych dóbr materialnych, co pozwala młodemu człowiekowi orzekać o swojej wartości (24%). Uczniowie szkół średnich są nastawieni na dominowanie nad innymi dzięki własnym umiejętnościom, predyspozycjom oraz śmiałemu podejmowaniu decyzji (11%).

Ma też miejsce ucieczka w świat przeżyć wewnętrznych od zagrożeń świata zewnętrznego, która jest połączona z jego negatywną oceną i brakiem wiary w możliwość zmiany (10%). Nastawienie na rozumienie innych, okazywanie im życzliwości, wrażliwości na ich potrzeby, zdolność do rozumienia i niesienia pomocy drugiemu człowiekowi deklarowało jedynie 8% młodzieży, zaś na ostatnim miejscu pojawiło się nastawienie na perfekcjonizm, doskonałość w działaniu i pełnieniu ról społecznych (7%). Prawdopodobnie taka hierarchia wartości młodzieży wynika z niestabilnej sytuacji na rynku pracy i braku dla niej jakichkolwiek perspektyw życia. Młode pokolenie podkarpacian uważa się za pokolenie „stracone”. Najwyraźniej wartości o charakterze globalnym są widoczne w przypadku narcyzmu, kultu ciała, zaniku autorytetów, braku zaangażowania w sprawy polityczne i społeczne, oraz wyboru wartości hedonistycznych i materialnych. Także P. Długosz prowadząc badania na Podkarpaciu stwierdził, że młodzież w ogólnym wymiarze dąży do założenia rodziny, znalezienia pracy i zdobycia ludzkiego szacunku, jednak jest skoncentrowana raczej na swoich potrzebach. wskazuje to na powstanie tzw. „generacji-JA”.








09 kwietnia 2015

INNY w kierowaniu samorządową oświatą w Łodzi vs miejsce INNEGO w naukach o wychowaniu



Samorządowa Łódź powróciła do starych, socjalistycznych metod obsadzania funkcji kierowniczych w miejskim urzędzie, a to za sprawą wiceprezydenta tego miasta tow. Tomasza Treli, który - przy kiepskim wyniku w wyborach SLD do tego gremium - został tzw. pierwszym wiceprezydentem u boku pani prezydent Miasta - Hanny Zdanowskiej z Platformy Obywatelskiej.

Red. Wioletta Gnacikowska doniosła właśnie na łamach łódzkiej Gazety Wyborczej, że Krzysztof Jurek, dotychczasowy dyrektor Gimnazjum nr 43 im. Karla Dedeciusa, nauczyciel historii zostanie nowym dyrektorem wydziału edukacji. Nie wiemy, czy nowy dyrektor jest członkiem terenowego oddziału partii SLD, ale widzimy, że władze już dawno zapomniały o (z-)obowiązujących je procedurach, które wskazują na wyłanianie dyrektora takiego wydziału w konkursie.

Dobrze pamiętam sytuację z poprzedniej kadencji, kiedy to wybierano - a nie wnoszono w czerwonej teczce - nowego dyrektora wydziału edukacji Urzędu Miasta Łodzi w ramach wcześniej ogłoszonego konkursu. Dziennikarze nawet denerwowali się, bo zbliżał się nowy rok szkolny 2012, a nie było wiadomo, pod czyją batutą będzie zarządzana oświata w tym mieście. Obrady komisji konkursowej przypominały konklawe, bowiem stanęło przed nią aż pięcioro kandydatów. Podobno był szósty, ale jego dokumentacja wnioskowa była niepełna, więc został odrzucony z powodów formalnych.

Po pięciu dniach (w tym trzech roboczych) było już tylko trzech chętnych, w tym urzędniczki pracujące wówczas w kuratorium oświaty oraz nasza koleżanka - dr nauk humanistycznych w dyscyplinie pedagogika - Beata Jachimczak, która była i jest zatrudniona na Wydziale Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. To właśnie jej projekt na zarządzanie oświatą publiczną w Łodzi zyskał największe poparcie, toteż zgodnie z prawami demokracji została nominowana na to stanowisko. Wówczas wiceprezydentem m. Łodzi był samorządowiec obywatelskiego ruchu Krzysztof Piątkowski. Także pani dyrektor była bezpartyjną specjalistką w zakresie polityki oświatowej, w tym, szczególnie wspomagania dzieci i młodzieży o specjalnych potrzebach edukacyjnych.

Nie oceniam tej kadencji, podobnie jak poprzednich, gdyż nie dysponuję stosowną wiedzą. Zapewne zajmą się tym lokalni socjolodzy, pedagodzy, a niewątpliwie działacze partyjni SLD, których krytyka minionego okresu obróci się teraz przeciwko nim samym, gdyż powinni spełnić obietnice z kampanii wyborczej będące "gruszkami na wierzbie".

Po ostatnich wyborach nastąpiła "nocna zmiana bluesa" i dotychczasowa opozycja, jaką tworzyli m.in. radni SLD - została namaszczona. W sensie politycznym nic już nas nie zaskakuje. Konkursy na stanowiska w administracji państwowej, a od kilkunastu już lat także w administracji samorządowej zostały radykalnie upartyjnione. Mamy zatem to, na co godzą się wyborcy, którzy swoje głosy oddali na nomenklaturę partyjną, by ta mogła realizować własne interesy ideologiczne. Nie zdziwiła mnie zatem nominacja, poza konkursem, bo przecież w PRL było to czymś naturalnym. Dyrektorów przynoszono w "czerwonej teczce" z polecenia komitetów PZPR.

Mnie osobiście bardzo cieszy to rozwiązanie, bo pani dr hab. Beata Jachimczak, która została mianowana profesorem Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, powróci do bardziej intensywnych badań naukowych, a swoim studentom przekaże tajniki zarządzania samorządową oświatą w wydaniu demokratycznym. Czekam zatem na jej publikacje.

Wiem, że już został rozesłany jakiś czas temu do wszystkich ośrodków akademickich komunikat WSE UAM o współorganizowanej B. Jachimczak kolejnej z cyklicznych konferencji naukowych - pod nazwą MIEJSCE INNEGO WE WSPÓŁCZESNYCH NAUKACH O WYCHOWANIU. Odbędzie się ona w dn. 15 kwietnia br. w Obrzycku.

Już po raz siódmy Organizatorzy proponują podjęcie refleksji i rozważań krytycznych w zakresie następujących problemów:

1.Autonomia a zależność


•jakość życia osób z niepełnosprawnością


•możliwości i ograniczenia w realizacji zadań rozwojowych


•władza profesjonalisty a wolność odbiorcy


2.Przemiany społeczne


•wizerunek publiczny Innego


•współczesny paradygmat – od idei do praktyki


•starość z niepełnosprawnością


•nowe technologie – szanse i zagrożenia


Do zobaczenia zatem w Obrzycku, gdzie będę mówił o INNYM w pedagogice praktycznej jako terroryście.

08 kwietnia 2015

Praktyka edukacyjna w warunkach zmiany kulturowej (w poszukiwaniu logiki zmian)







Właśnie ukazała się najnowsza monografia naukowa prof. Teresy Hejnickiej-Bezwińskiej z Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Są książki, na które warto czekać, gdyż ich autorzy nie spieszą się z ujawnieniem światu własnych odkryć. Dochodzą do nich latami żmudnej, często bardzo czasochłonnej i osamotnionej pracy badawczej. Naukowiec – pasjonat, miłośnik swojej dyscypliny wiedzy a spiralnie dociekający prawdy o edukacyjnym świecie nigdy nie wie, kiedy powstanie i wyda dzieło o ponadczasowym wymiarze. Takim jest niewątpliwie prof. Teresa Hejnicka-Bezwińska, której wcześniejsze rozprawy pochłaniałem z wielką satysfakcją intelektualną, duchową, ale i moralną, a teraz doświadczam szczególnego spotkania z wyjątkową, przenikliwą syntezą szeroko pojmowanej wiedzy pedagogicznej.

Trudno jest zrozumieć zachodzące w teraźniejszości zmiany polityczno-oświatowe bez uprzedniego odniesienia ich do minionej, chociaż wcale nie tak odległej od niej przeszłości, by zrozumieć szanse i zagrożenia, których skutki zostaną dotkliwie doznane w nieodległej przyszłości. Czymże bowiem jest teraźniejszość? Jest ona przeszłością, która staje się przyszłością. Złożoność procesów edukacyjnych możemy zrozumieć właśnie dzięki ich kolejnemu, oryginalnemu, interdyscyplinarnemu „uporządkowaniu”, metapoznawczemu spojrzeniu, które polega na ujawnieniu nowego znaczenia pewnego syndromu faktów, zjawisk, wydarzeń i procesów, przybliżającego do odkrycia logiki zmian edukacyjnych w warunkach radykalnych i traumatogennych zmian kulturowych, jakie miały miejsce w Polsce XX wieku. "Jest to praca o społecznej praktyce edukacyjnej, w której nie można oddzielić teorii od praktyki (a tym bardziej nie można przeciwstawiać sobie poznania i działania), obejmującej ogół oddziaływań służących formowaniu się zdolności życiowych człowieka (ale najważniejsze i z tego powodu najbardziej interesujące wydają się uwarunkowania i efekty działań świadomych i celowych, które są realizowane w instytucjach wszystkich szczebli systemu oświatowego). (s. 20)

Bydgoska uczona wpisuje historię zmian oświatowych w teraźniejszość, byśmy lepiej kreowali przyszłość reform edukacyjnych. Kieruje się przy tym baumanowską potrzebą naukowego odczytywania edukacyjnego świata w procesie „nieustannego zapominania i odzyskiwania” pamięci. Jak słusznie stwierdza we Wstępie: Dla zrozumienia i wzbudzenia woli zmiany konieczne wydaje mi się poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o genezę zjawisk uznanych za szkodliwe oraz ich uwarunkowania, aby móc podjąć dzieło zmiany. Jestem przekonana, że tej zmiany nie uda przeprowadzić się pokoleniu o programie ahistorycznym, bez przeszłości, bez pamięci o tym, skąd jesteśmy, które przyjęło skróconą perspektywę czasową do „tu i teraz”.

Rozprawa ma znakomitą strukturę, klarowność narracji i źródłową rzetelność. Autorka prowadzi niejako wykład spraw trudnych, skomplikowanych, o zróżnicowanych uwarunkowaniach, poliwalentnych i wielowarstwowych w taki sposób, że stają się one zrozumiałe, czytelne i przekonywujące. Zachowuje przy tym naukowy dystans starając się nie narzucać własnych opinii czy ocen, a jeśli pojawiały się w toku pracy nad tą książką jakieś przedsądy, to je ujawnia i uzasadnia swoje wątpliwości, hipotezy czy rozczarowania. Takie rozprawy nie powstają w ramach projektów, wniosków o grant badawczy, gdyż wymagałyby redukcji własnego namysłu i studiów badacza do kryteriów zewnętrznych (temporalnych, strukturalnych, metodologicznych itp.).

Tymczasem – jak Autorka idealistycznie wyznaje we wstępie, napisała tę książkę nie dla jakiejkolwiek oceny parametrycznej, awansu czy gratyfikacji naukowych, ale po to, (...) aby bardziej racjonalnym uczynić twórczy wysiłek podmiotów zainteresowanych konstruowaniem świata przyszłego, w którym edukacja będzie pełniła ważniejszą rolę – jak dowodzą intelektualiści i eksperci – niż pełniła i pełni w świecie nam znanym. Tym samym otrzymujemy dzieło o zmianach dla zmiany, podtrzymujące ustawiczny proces rekonstruowania polityki oświatowej i zarządzania nią w sposób kompetentny. W ten sposób możemy lepiej dostrzec, jak daleko obecna polityka oświatowa została pozbawiona jakiejkolwiek wiedzy, naukowych racji, by zadowolić i zaspokoić partykularne interesy środowisk władzy politycznej.

To prawda, że nie możemy oddzielić procesów edukacyjnych od polityki państwa w stosunku do kultury jako całości oraz poszczególnych jej dziedzin, ale okres dwudziestopięciolecia III RP wyraźnie dowodzi, że edukacja i polityka oświatowa niewiele już mają wspólnego z kulturą, gdyż determinują ją wąsko pragmatyczne interesy neoliberalnych rządów nawet, jeśli miały one ideologiczne fundamenty lewicy czy prawicy. To nie kultura jest punktem odniesienia dla rządzących, ale mechanizmy kapitalistycznego rynku i oczekiwania pracodawców, którzy rywalizują o jak najwyższe zyski przy ponoszeniu jak najmniejszych kosztów.

Wprowadzenie czytelników w politykę oświatową począwszy od II Rzeczypospolitej a skończywszy na czasach nam współczesnych, a raczej ponowoczesnych jest znakomitym zabiegiem nie tylko historycznym, ale właśnie kulturowym, jeśli chcemy jeszcze traktować edukację jako źródło inkulturacji, uczłowieczenia a nie dehumanizacji. Właśnie dlatego pedagog upomina się w swojej monografii o spełnianie przez naukowców powinności badacza, który będzie spełniał nie tylko reguły scjentyzmu, ale będzie zarazem obecny w przestrzeni publicznej.

Nawet tak szczegółowe kwestie praktyczne jak te, które w ostatnich latach wywołują niebywałe spory w naszym społeczeństwie a dotyczą kwestii obowiązku szkolnego, kierunków, profili i programów kształcenia czy pomiaru ich jakości, muszą być odczytywane w szerokim kontekście kulturowym. Ten jednak wymaga powrotu do pytań pierwszych, fundamentalnych dla procesu kształcenia i wychowywania młodych pokoleń. Tych jednak rządzący nie tylko nie chcą stawiać, przypominać, ale i skutecznie zagłuszają je technikami public relation. Ogromnie mnie zatem ucieszył fakt osadzenia przez T. Hejnicką – Bezwińską własnych badań w przestrzeni kulturowej, których redukcja do przestrzeni jedynie ekonomiczno-politycznej czyni edukację jej własnym zaprzeczeniem, pseudosem.

Idealizm Autorki jest widoczny w wielu oczekiwaniach, jakie adresuje także do swojego środowiska, uczonych-pedagogów, kiedy m.in. upomina się o to, by język narracji stał się ponownie spoiwem wspólnot, a nie antagonizowania czy podtrzymywania podziałów społeczeństwa. Nie jest to realny postulat, skoro rozwój może odbywać się także dzięki nieustannym podziałom, ambiwalencji postaw. Autorka dokonała świetnej syntezy wiedzy o faktach i wydarzeniach historycznych, które były kluczowe dla procesów edukacyjnych i polityk oświatowych w zmieniających się ustrojach i rządach wyprowadzając syntetyczne wnioski o także prospektywnym znaczeniu.

Po raz kolejny, bo już w jednej ze swoich wcześniejszych rozpraw tego dokonała, mamy do czynienia z wywabianiem białych plam w polskiej historii oświaty i wychowania. Ogromnie to cenię, gdyż najmłodsze pokolenie zostało - w wyniku rynkowych reform - pozbawione konieczności i wartości uczenia się historii własnego kraju i narodu. W tym przypadku jestem pewien, że adepci studiów nauczycielskich i pedagogicznych dostaną „soczysty owoc” prawdy o niszczeniu przez rządzących polskiej tożsamości, kultury, elit z wykorzystaniem także do tych celów systemu szkolnego i polityki oświatowej.

Profesor T. Hejnicka-Bezwińska sięga w swoich studiach do najnowszych badań historyków krajowych i zagranicznych, którzy mieli już częściowy dostęp do źródeł archiwalnych. Wspólnym mianownikiem w historycznej rekonstrukcji polskiej oświaty jest niewątpliwie kategoria: zniewolenia, totalitaryzmów, autorytarnego sprawowania władzy, odczłowieczania, a więc tych procesów, których istotą było i jest nadal niszczenie tradycji, struktur i kultur społecznych, wszechobejmująca kontrola i nadzór, ofensywa ideologiczna oraz zawłaszczanie świadomości indywidualnej i społecznej przez polityków /rządzących. Szczególnie dzisiaj, w obliczu toczącej się agresji Rosji wobec b. państw ZSRR, niezwykle cenne jest wyeksponowanie przez Autorkę fenomenu „sowietyzacji”, który wcale nie wygasł, nie został zniszczony w naszym kraju, w tym w mechanizmach i socjotechnice sprawowania władzy.