24 stycznia 2015

Kolejne nominacje profesorów pedagogiki - tym razem specjalnej!

Gratulacje należą się nominowanym w minioną środę (21.01.2015) przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego pedagogom specjalnym. Zapewne to zbieg okoliczności, że Kancelaria Prezydenta zaprosiła na wręczenie nominacji profesorów pedagogiki specjalnej, gdyż na wręczenie aktów tego rzędu czekają już kolejni pedagodzy z naszych uczelni. Los jednak podkreślił symbolicznie tą okolicznością znaczenie wśród nauczycieli akademickich tych, którzy poświęcają swoje badania naukowe i zajmują się kształceniem kadr akademickich w dyscyplinie o szczególnym charakterze społecznym, oświatowym i kulturowym, jaką jest pedagogika specjalna.

Wśród 60 tytularnych profesorów znaleźli się:


prof. dr hab. Kazimiera Wiesława Krakowiak (ur. 4.03.1946 r. w Bychawie) z Instytutu Pedagogiki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w Lublinie -SURDOPEDAGOG. Pani Profesor należy do wąskiego grona specjalistów w zakresie pracy z dziećmi z dysfunkcją słuchu. Jest absolwentką studiów filologicznych, które ukończyła w 1969 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim broniąc pracy magisterskiej pt. Główne motywy poezji Jerzego Lieberta. Doktorską rozprawę naukową poświęciła także polskiej poezji i jej wybitnemu przedstawicielowi pisząc ją na temat: Jan Lechoń – twórczość i osobowość. Wyznaczniki konkretyzacji postaci autora w liryce. Stopień naukowy doktora uzyskała w dziedzinie nauk humanistycznych w zakresie językoznawstwa na podstawie obrony w 1979 r. powyższej rozprawy.

Dalsze losy pracy naukowo-badawczej wiążą się już z problematyką surdopedagogiczną, bowiem dysertację habilitacyjną K. Krakowiak przedłożyła na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej, a poświęciła ją już kwestii ujętej w tytule: Fonogesty jako narzędzie formowania języka dzieci z uszkodzonym słuchem. Z najważniejszych rozpraw monograficznych czy też (współ-)redagowanych przez Panią Profesor są następujące:

1. Fonogesty. Gesty wspomagające odczytywanie wypowiedzi z ust. Poradnik dla logopedów, nauczycieli i rodziców dzieci niesłyszących. Lublin 1986, IKN ODN.

2. Umiejętności komunikacyjne dziecka z uszkodzonym słuchem. /Wespół z Marią Panasiuk/. Komunikacja językowa i jej zaburzenia. T. 3. Lublin 1992, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej Zakład Logopedii i Językoznawstwa Stosowanego.

3. Fonogesty jako narzędzie formowania języka dzieci z uszkodzonym słuchem. Komunikacja językowa i jej zaburzenia. T. 9, Lublin 1995, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej.

4. Mówimy z fonogestami. Przewodnik dla rodziców i przyjaciół dzieci i młodzieży z uszkodzonym słuchem. /Wespół z Jadwigą Sękowska/, Warszawa 1996, WSiP.

5. W sprawie kształcenia języka dzieci i młodzieży z uszkodzonym słuchem. Dla rodziców, lekarzy, logopedów, psychologów i nauczycieli. Komunikacja językowa i jej zaburzenia. T.14, Lublin 1998, Wyd. UMCS.

6. Szkice o wychowaniu dzieci z uszkodzeniami słuchu. Stalowa Wola, Oficyna Wydawnicza Fundacji Uniwersyteckiej KUL 2003.
7. O wsparcie studentów niesłyszących w społeczności akademickiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Lublin: Wydawnictwo Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego 2003.

8. Kim jest moje niesłyszące dziecko? Rozważania o ukrytych założeniach antropologicznych współczesnych koncepcji surdopedagogiki i audiofonologii. Lublin: Wydawnictwo Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego 2003. Przedruk w: „Nie głos, ale słowo…” Przekraczanie barier w wychowaniu osób z uszkodzeniami słuchu. Red. K. Krakowiak, A. Dziurda-Multan. Lublin, Wydawnictwo KUL 2006, s.53-69.

9. Studia i szkice o wychowaniu dzieci z uszkodzeniami słuchu. Lublin: Wydawnictwo Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego 2006.

Pani Profesor jest niezwykle zaangażowanym członkiem m.in.: w Komisji Rozwoju i Zaburzeń Mowy Komitetu Językoznawstwa PAN (od 1997); Polskim Komitecie Audiofonologii (jako współzałożycielka od 1984 r.); Komitecie Redakcyjnym „Audiofonologii” (od 1989 r.); Towarzystwie Naukowym KUL; Zarządzie Głównym Polskiego Towarzystwa Logopedycznego; Radzie Naukowej Polskiego Towarzystwa Logopedycznego (od 23.03.2006); Komisji Procedur Postępowania Logopedycznego PTL (od 23.03.2006); Polskim Stowarzyszeniu Metody Fonogestów (od 2008 była prezesem); Polskim Towarzystwie Pedagogicznym oraz w Academic Advisory Council of National Cued Speech Association w USA (od 2006 r.).


W ostatnich latach jest to kolejny sukces naukowy w gronie ekspertów z tej subdyscypliny pedagogiki specjalnej, gdyż wcześniej tytuł naukowy otrzymał prof. dr hab. Bogdan Szczepankowski (UKSW Warszawa) oraz prof. dr hab. Marzenna Zaorska (surdo- i tyflopedagog z UWM w Olsztynie).



Drugim pedagogiem specjalnym wyniesionym przez Prezydenta do godności profesora - jest przedstawiciel cieszyńskiego, uniwersyteckiego ośrodka naukowego prof. dr hab. Zenon Gajdzica (ur. 10 marca 1970 w Wiśle) - Dziekan Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Studia z pedagogiki specjalnej ukończył w 1994 r. na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym w Cieszynie Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach broniąc pracy magisterskiej pt. Wpływ środowiska rodzinnego na kształtowanie się hierarchii wartości dzieci w wieku wczesnoszkolnym .

Z cieszyńskim Wydziałem jest nierozłącznie związany. Wszyscy w kraju identyfikują tę jednostkę m.in. dzięki Profesorowi, który niezwykle systematyczną pracą naukowo-badawczą, dydaktyczną i organizacyjną osiągnął w ciągu dwudziestu lat najwyższy awans na tytuł naukowy profesora. Kolejno osiągał stopnie naukowej samodzielności. Najpierw obronił w 2001 r. na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach dysertację doktorską pt. Funkcje podręcznika w kształceniu uczniów upośledzonych umysłowo w stopniu lekkim . Jest jednym z "najstarszych" uczestników Letnich Szkół Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN oraz działającego pod patronatem Komitetu Zespołu Pedagogiki Specjalnej.

W 2008 r. Zenon Gajdzica przystąpił do kolokwium oraz wykładu habilitacyjnego na Wydziale Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, którego Rada nadała mu stopień doktora habilitowanego w dziedzinie nauk humanistycznych, w dyscyplinie pedagogika. Wówczas jednym z wielu jego osiągnięć była dysertacja habilitacyjna pt. Edukacyjne konteksty bezradności społecznej osób z lekkim upośledzeniem umysłowym. Jego specjalnością jest zatem oligofrenopedagogika oraz edukacja integracyjna. Wśród najważniejszych rozpraw zwartych Profesora znajdziemy m.in.:

1. Podręcznik w procesie kształcenia uczniów z lekkim upośledzeniem umysłowym. UŚ, Katowice 2002;

2. Uwarunkowania edukacji i rehabilitacji uczniów o specjalnych potrzebach w rozwoju. AP, Kraków 2006 (współautor J. Wyczesany);

3. Edukacyjne konteksty bezradności społecznej osób z lekkim upośledzeniem umysłowym. UŚ, Katowice 2007;

4. Sytuacje trudne w opinii nauczycieli klas integracyjnych, Impuls, Kraków 2011;

5. Kategorie sukcesów w opiniach nauczycieli klas integracyjnych jako przyczynek do poszukiwania koncepcji edukacji integracyjnej, Impuls, Kraków 2014.


Rozprawy (współ_)redagowane przez Z. Gajdzicę:



1. Edukacja i pomoc specjalna osobom niepełnosprawnym w krajach europejskich. UŚ, Cieszyn 2003 (współ. red. J. Wyczesany);

2. Sytuacja osób niepełnosprawnych na terenie gminy i powiatu. O rzeczywistej roli samorządów terytorialnych w procesie wyrównywania szans życiowych. Polskie Towarzystwo Stwardnienia Rozsianego. Oddział Beskidzki, Skoczów 2004;

3. Wątki zaniedbane, zaniechane i nieobecne w procesie kształcenia i rehabilitacji osób niepełnosprawnych. UŚ, Katowice 2004 (współredaktor A. Klinik);

4. Edukacja – socjalizacja – autonomia w życiu osoby niepełnosprawnej. Impuls, Kraków 2005. (współredaktor A. Klinik, J. Rottermund);

5. Bezradność. Interdyscyplinarne studium zjawiska w kontekście zmiany społecznej i edukacyjnej. UŚ Katowice 2005 (współredaktor M. Rembierz);

6. Edukacja i wsparcie społeczne osób z niepełnosprawnością w wybranych krajach europejskich. Impuls, Kraków 2005 (współredaktor J. Wyczesany);

7. Problemy edukacji, rehabilitacji, socjalizacji osób niepełnosprawnych. Tom 3. Rozwój i funkcjonowanie osób niepełnosprawnych. Konteksty edukacyjne i prawne. Impuls, Kraków 2007;

8. Problemy edukacji, rehabilitacji, socjalizacji osób niepełnosprawnych. Tom 6. Między wsparciem doraźnym a wspieraniem racjonalnym, czyli o uwarunkowaniach socjalizacji społecznej osób niepełnoprawnych. Impuls, Kraków 2008;

9. Wspólne i swoiste zagadnienia edukacji i rehabilitacji osób z upośledzeniem umysłowym. Oficyna Wydawnicza Humanitas, Sosnowiec 2008;

10. Problemy edukacji, rehabilitacji, socjalizacji osób niepełnosprawnych. Tom 8. Społeczne i edukacyjne uwarunkowania rozwoju oraz funkcjonowania dzieci i młodzieży z niepełnosprawnością. Impuls, Kraków 2009;

11. Człowiek z niepełnosprawnością w rezerwacie przestrzeni publicznej, Impuls, Kraków 2013.

23 stycznia 2015

Czy w Polsce fałszuje się raporty z badań oświatowych? List Otwarty do Minister Edukacji Narodowej




Zamieszczony w Internecie materiał publicystyczny o wyraźnie oskarżycielskim charakterze, budzi mój szczególny niepokój. U wielu osób, które dotychczas komentowały różne uwagi krytyczne do takich czy innych raportów oświatowych m.in. także zespołu Instytutu Badań Edukacyjnych (bezpośrednio podlega ministrowi edukacji narodowej), pojawiały się typowe dla naukowców postawy nieufności do niektórych danych lub wyrazy sprzeciwu wobec ich nieuzasadnionej nadinterpretacji.

Każdy z naukowców prowadzących badania oświatowe doskonale zdaje sobie sprawę z istniejących ograniczeń, jednak komunikuje je odbiorcom, by wyniki diagnoz znajdowały potwierdzenie w rzeczywistości i ich ocenie. Tymczasem z materiału telewizji (chyba internetowej?), której dotychczas nie znałem, a został mi przekazany link do odpowiedniej strony, są zamieszczone informacje wywołujące dysonans poznawczy i moralny. Mam nadzieję, że Rada Naukowa Instytutu Badań Edukacyjnych w Warszawie zna ten materiał filmowy i odniesie się do jego treści publicznie.

Sprawa wydaje się poważną, bowiem - jeśli prawdą jest, że prowadzone w IBE "jakieś badania", za miliony złotych są poddawane manipulacyjnej obróbce przez władze IBE (na czyjeś zlecenie czy z własnej woli?), to ta instytucja i zatrudnieni w niej naukowcy tracą swoją wiarygodność.

Poniżej wklejam tylko część zapisu treści "programu telewizyjnego" oraz opublikowanego w nim listu anonimowego zleceniobiorcy badań w IBE, który nie może pogodzić się z mającą miejsce patologią. Z jednej strony placówka płaci kierownikom i wykonawcom badań honoraria, i to całkiem wysokie, a z drugiej strony rzekomo podejmuje działania, które - zdaniem komentatora listu - są związane z fałszowaniem danych. Powiadam, dla mnie jest to absolutny wstrząs, bo jednak nie wierzę w to, że kierownicy realizowanych w instytucji publicznej diagnoz uczestniczą w jakiejś nieetycznej działalności.

Skieruję zatem do ministra edukacji narodowej zapytanie: czy istotnie miały bądź ma miejsce w tym Instytucie naruszanie nie tylko dobrych obyczajów, ale i działanie sprzeczne z prawem? Czy jednak nie powinny tego zbadać odpowiednie instytucje kontrolne w naszym państwie?

A może jest to czyjaś prowokacja? Może ktoś prowadzi z tą placówką ukrytą wojnę i usiłuje ją skompromitować? Może ten list i komentarz redaktora prowadzącego ów program jest także czyjąś manipulacją, czymś wyssanym z palca? Kto z Państwa zna kulisy tej sprawy? Sądzę, że nie powinna funkcjonować w sieci bez reakcji publicznej. Zajrzałem na stronę IBE. Nie ma na niej żadnej wzmianki, co świadczyłoby o tym, że albo ów materiał jest sfałszowaną informacją, a zatem powinny być podjęte działania na rzecz jego usunięcia i pociągnięcia autorów do odpowiedzialności? Z daty tego materiału wynika, że został zamieszczony w październiku 2014 r., czyli funkcjonuje w przestrzeni wirtualnej już ponad kwartał. Prawie 60 tys. osób zapoznało się z jego treścią.

Tytuł materiału : Robią nas w konia: Nie wierzcie sondażom! List od ankietera.


Na marginesie, nie przypuszczałem, że po 25 latach transformacji ustrojowej, pojawi się w naszym kraju "podziemna TV". Czy istnieje w III RP także drugi obieg prasy i publikacji naukowych?








Sprawę komentuje także dr Bogdan Stępień, który konfrontuje ten materiał z diagnozą sześciolatków w szkołach. O tej nieprzyzwoitej manipulacji w interpretacji danych oraz przyjęciu błędnych założeń metodologicznych badań sam pisałem już wielokrotnie. Skoro jednak IBE uważa, że wszystko jest w porządku i nadal można oszukiwać polskie społeczeństwo, to sami oceńcie:




Przyjrzyjcie się dokładnie rysunkom

http://www.iar.pl/aktualnosci/2015-01-24_rys-matematyka-01.bmp
http://www.iar.pl/aktualnosci/2015-01-24_rys-pisanie-01.bmp
http://www.iar.pl/aktualnosci/2015-01-24_rys-czytanie-01.bmp

i komentarzom/wnioskom do nich w https://www.youtube.com/watch?v=h4nmJnTBSwk

Czy zauważy ktoś manipulacje?

22 stycznia 2015

Fora z facebookowego dwora ... akademickiego prostactwa









Facebook - ileż to już powstało prac naukowych na temat tego komunikatora społecznego? Pewnie co najmniej kilka tysięcy na świecie, a w naszym kraju minimum kilkadziesiąt artykułów i monografii. Nie ma już rozprawy socjologicznej, psychologicznej czy z pedagogiki mediów, by jej autor pominął to źródło i nośnik komunikacji.

Nie prowadzę badań w tym zakresie, toteż nie będę pisał o tym komunikatorze. Jedno mnie natomiast zastanawia, czy zamieszczanie przez facebookowiczkę (-cza)treści głęboko odzwierciedlających stan własnego umysłu, emocji, kultury, w tym języka nie staje się swoistego rodzaju odkrywaniem treści prywatnych "rozmów", których w tradycyjnej komunikacji telefonicznej nikt by nie poznał (chyba, że służby specjalne)? Niektórzy zapewne pamiętają opublikowanie nagrań polityków, których wulgarny język odsłania ciemną stronę niskiej kultury osobistej rozmówców, wywołując oburzenie szeroko rozumianej opinii publicznej i podziw wśród tych, którym jest to bliskie. Polityk może być niewychowanym gburem, arogantem, artysta może być wulgarny, bo im przystoi być takim ze względu na pozyskiwanie fanów.

W powyższym kontekście można zapytać: Czy nauczyciel akademicki może być człowiekiem popkultury, a nawet subkultury siarczyście, kuchenną łaciną komentując wydarzenia społeczno-polityczne czy jednak powinien być przedstawicielem kultury wysokiej? Kogo to dzisiaj obchodzi? Akademikiem może być każdy, bez względu na cechy osobowe - na zaburzenia psychiczne, niedostosowanie społeczne czy ekstrawagancję, bo prawdziwy naukowiec może być "postrzelony", może być dziwakiem. Ale czy może być prostakiem?

W jakim zakresie i jak daleko możemy ujawniać siebie innym, nie tylko bliskim, znajomym, przyjaciołom, ale i naszym współpracownikom, podwładnym czy zwierzchnikom? Skoro wrzucamy coś do sieci opatrując to własnym imieniem i nazwiskiem, a także serwując w niej wiele fotografii, których historii nie jesteśmy przecież w stanie tam opisać i uzasadniać (kto by to czytał), to pojawia się pytanie, czy nasze JA PUBLICZNE jest NA WYNOS? Czy jest naszą prawdą czy fałszem, grą sobą czy innymi, informowaniem innych o czymś czy manipulowaniem nimi, wyrażaniem własnej samooceny czy jej podwyższaniem, pomniejszaniem lub podtrzymywaniem? Jak dalece możemy posunąć się w wyrażaniu prawdziwych stanów własnej kultury lub jej braku?

Są tacy nauczyciele akademiccy, którzy obnażają części swojego ciała tak, by widoczne były na nim wulgarne tatuaże, ale są też adiunkci czy profesorowie operujący w trakcie wykładów seksistowskimi czy wulgarnymi dowcipami sądząc, że w ten sposób staną się np. bardziej przyjaznymi oceniającym ich w ramach ewaluacji studentom, albo będą mogli pozyskać "zwierzynę łowną". Ujawniane przez niektóre osoby w Sieci ich zwierzęce instynkty, dno ludzkiej natury są przejawem niezakończonego procesu inkulturacji, uspołecznienia czy wychowania wywołując naturalny dysonans p0oznawczy i moralny w konfrontacji z ich statusem jako polskiej inteligencji. Tylko czy to jest inteligencja kulturowa czy może popkulturowa?

Jak postrzegać wpisy na facebooku nauczyciela akademickiego ze stopniem naukowym doktora nauk humanistycznych, który pisze w stylu (usuwam jedynie dane osobowe, pozostawiając w oryginale język doktora nauk humanistycznych, pedagoga na jednym z polskich uniwersytetów):

Do roboty się brać, a nie pierdolić farmazony...(kurwa)...;

...studentki pewnie już zacierają...tylko co...?

Hiszpańskie ślepe jebane kurwy popsuły Nam mecz!!! Wypierdalać!!!!!!!!;

Mój ukochany (...) ...gdyby w tym pierdolonym kraju dało się z tego wyżyć, drugi doktorat wystukałbym dwoma stopkami, bo jak się postaram, to też tak umię...umnę...umie...umi...da radę...;

(...) Będzie można przyjść i się z nami przelecieć (...albo nas...). Zapraszamy!!!

poseł (...) ...kurwa twoja mać...jakaś gruba, brzydka, głupia suka przekonuje mnie, że to episkopat ma największe kompetencje w dziedzinie uprawiania seksu i sensu przyjemności z niego wynikającego...rozumiem, że biskupi już dawno zabezpieczają swoje gosposie przed wpadką...brawo...tylko co, jak gumka pęknie albo dziewczę nie będzie miało ochoty na laskę z połykiem...czy wystarczy dobę krzyżem leżeć???...powiedzcie mi, gdzie przed tą bandą idiotów uciekać...?

Aparycja pani poseł jest najskuteczniejszą antykoncepcją...

Oczywiście, że ten język, stylistyka wypowiedzi są adresowane do osób, które wpisały się na listę czytelników i zapewne podziwiają go jako idola albo kumpla. Są wśród nich także rówieśnicy tego "inteligenta inaczej", jego studentki, współpracownicy i przypadkowi podglądacze. Może powinien załączyć wydruk z fejsa do arkusza własnej oceny nauczyciela akademickiego, żeby pochwalić się, jak "wielkie" ma grono wielbicieli i wielbicielek? W końcu powinniśmy wykorzystywać różne źródła dokumentujące tak rozumiany szacun społeczny.

Tylko dwie osoby na profilu tego "pedagoga" zareagowały krytycznym komentarzem pisząc:

- Jestem zdumiona Pana językiem, Panie Doktorze. Przypominam, że Pan jest nauczycielem akademickim! Studenci uczą się od Pana kultury języka także na tym forum, Pan o tym zapomniał! Wszystkie poglądy, także pańskie, można wyrazić bez konieczności uciekania się do tego typu sformułowań. Być może Panu pochlebia, że 44 osoby podzielają Pana opinię, ale zapewniam Pana, że jest to akurat mało wartościowe poparcie, które nie powinno Pana cieszyć. Pan Doktor chyba nie pamięta, że mówi o drugim człowieku, notabene kobiecie. Dziwię się, że żadna z Pana koleżanek feministek jeszcze nie zaprotestowała....A co więcej, pani, która uważa się za feministkę, z Panem solidaryzuje się, upowszechniając Pana wypowiedź. Z przykrością muszę Panu oznajmić, że usuwam Pana i Pana koleżankę z listy moich znajomych na FB, mimo że z Panem pracuję w jednej Katedrze.

- nie tak ostro - masz syna, ale jeszcze możesz mieć córkę - chciałbyś żeby co tydzień przyprowadzała innego przyjaciela i łykała te piguły np. jako nastolatka ucząca się w gimnazjum - sam jak pamiętam uczyłeś mnie zasad zdrowego dbania o ciało i duszę , a chciałbyś aby dla przyjemności dzieci łykały chemię , a co do opisu samej posłanki to zrobiło mi się smutno, bo jestem już w takim wieku ,że też mi przybyło, do pięknych też nigdy nie należałam , a można zranić wartościowych ludzi pozdrawiam

Jak państwo sądzicie, jaka była reakcja "bohatera" dla jego towarzystwa? Oto jego odpowiedź:

"Będę pisał, co mi się podoba...bycie doktorem nie polega na używaniu takiego a nie innego słownictwa, tylko na dobrym, fachowym wypełnianiu swoich dydaktycznych i naukowych obowiązków, a te-z tego co mi wiadomo-realizuję bez zarzutu...jestem doktorem pedagogiki i TYLKO I WYŁĄCZNIE te kwestie wypełniają treści prowadzonych przeze mnie zajęć...(...) ...żegnam bez żalu..."

Czy mamy zajmować się w uniwersytetach tożsamością nauczycieli akademickich, ich osobistą kulturą, prywatnym życiem i "popędowym byciem"? Obawiam się, że tacy nauczyciele akademiccy nie są w stanie zrozumieć, a co dopiero przekazać chociaż cząstkę kultury, naukowej tradycji i akademickiego etosu. Być może rację ma prof. Lech Witkowski, kiedy pisze o tym, że mamy do czynienia z totalnym upadkiem uniwersytetu jako sacrum nauki, kultury, religii i sztuki. Nawet nie polecam studiowanie jego lektur tego typu wykładowcom, bo im wystarczy gitara, kobiety, wino i śpiew. Resztę studenci sami sobie dośpiewają, doczytają bez zrozumienia czegokolwiek, albo skorzystają z jego korepetycji, bowiem ów "doktor" świadczy usługi także i w tym zakresie. Jak pisze: "Zapraszam na korepetycje!!! Chętnie udzielę pomocy w pisaniu prac licencjackich i magisterskich: zasady pisania i robienia przypisów, konstruowanie założeń badawczych, opracowanie wyników badań własnych: adres i tel. (...)."

Nie dziwmy się i nie krytykujmy. Toż to ktoś z nas, przedstawiciel "nowego" pokolenia cool-wykładowców uniwersyteckich. W sieci nie ma anonimowych wpisów nawet jak komuś się wydaje, że będzie hejtował czyjeś strony prywatne, blog, facebookowy czy twitterowy profil. Młodzież i tak wynosi się do innych komunikatorów, więc moi drodzy: JAK NIE CHCECIE CZYTAĆ WPISÓW PANA DOKTORA/PROFERSORA CZY PANI DOKTOR/PROFESOR TO jak nam podpowiadają - FORA Z TEGO FORA. A na uniwersytecie ten pan czy ta pani grzecznie powie "dzień dobry", głęboko ukłoni się przed swoim szefem, a co o nim pomyśli, to już znajdzie się na fejsie lub w innej prywatnej rozmowie. Jak będzie politykiem, to nagrają go służby i opublikują w odpowiednim momencie. Te bowiem troszczą się o wysoką kulturę jelit.