30 grudnia 2014

Pedagogice społecznej - pro domo sua








Okres świąteczno-noworoczny sprzyja temu, by wysłać ciepłe słowa, życzenia i wyrazy pamięci tym, których cenimy, wielbimy, szanujemy czy są członkami naszej rodziny, a z racji odległego miejsca zamieszkania kontakt z nimi jest dość rzadki. Pamiętam o Bliskich, ale też staram się pamiętać o wszystkich tych, z którymi choć nie jestem spokrewniony, to jednak są mi z różnych powodów bliscy.

Do takich osób należał prof. dr hab. Bogusław Chmielowski - pedagog społeczny, znakomity wychowawca i nauczyciel akademicki wielu pokoleń polskich pedagogów, głównie na Śląsku, bo związany był z środowiskiem uniwersyteckim codziennego miejsca życia i twórczej działalności. Był członkiem Prezydium Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego, a także wiceprzewodniczącym PTP wygłaszając w pierwszym okresie transformacji kluczowe dla polskim przemian ustrojowych, w tym także oświatowych wykłady, których treść odnosiła się do konieczności zmian z udziałem edukacji i w instytucjach oświatowo-wychowawczych. Był też w latach 1988-2000 członkiem International Standing Conference of the History of Education (ISCHE).

Prof. B. Chmielowski był zwolennikiem szkoły uspołecznionej i uspołeczniającej, opowiadał się za egalitaryzmem oświatowym, ale też dostrzegał niekwestionowane korzyści w rozwoju szkół elitarnych. Wspierał ruch edukacji alternatywnej. Biegle mówił po francusku i niemiecku przybliżając nam literaturę pedagogiczną z tych krajów. Interesował się zarówno pedagogiką szkoły wyższej, jak i kształceniem nauczycieli, pedeutologią. Dzięki niemu mamy przekłady tekstów tak znaczących pedagogów francuskich, jak: M. Depaepe, Wkład historii wychowania w określenie polityk oświatowych („Chowanna” 1990, z.1); M.Depaepe, pierwszy (i ostatni) Międzynarodowy Kongres Pedologii w 1911 w Brukseli („Chowanna” 1990 z. 3-4); M.Depaepe, Pedeutologia jako podstawa lepszego świata, Józefa Joteyko i nauka o dziecku na początku XX wieku („Forum Oświatowe” 1992 nr 7); G. Mialaret, Miejsce i rola badań naukowych w wychowaniu i kształceniu nauczycieli, („Rocznik Naukowy” AWF Katowice 1994).


Jak pisał: "U schyłku XX wieku nurty krytyczne pedagogiki, z prowokującymi do zakwestionowania ich prawomocności tezami antypedagogiki - setki milionów dzieci pozbawionych szkoły na całym świecie przyjęłoby z wdzięcznością ową przemoc symboliczną, o którą naturalnie nie bez racji antypedagogika oskarża szkołę - są niezależnie od ich opinii w tej kwestii kontynuacją, co prawda w innych, bardziej złożonych warunkach - rozpoczętej na początku stulecia i trwającej przez cały wiek reformy szkoły. Pedagogika potwierdza ten sposób, że była i jest semper reformanda, nawet jeśli w ostatnich dekadach obserwujemy - głównie ze względów finansowych - powszechny odwrót od kosztownych reform systemów szkolnych na rzecz zmian na mniejsza skalę. Nurty krytyczne w pedagogice nie są też niczym więcej, jak właśnie uzasadnieniem, tyle że w innej formie, potrzeby nieustannej modernizacji edukacji. (B. Chmielowski, Zmieniająca się przestrzeń wychowania, Kraków: 1999, s.85)

Jak co roku wysłałem Profesorowi życzenia i właśnie wczoraj otrzymałem zwrotnie kopertę z adnotacją: "adresat zmarł". Wielkie zaskoczenie. Nie wiedziałem o odejściu tego pedagoga.
Może dlatego, że On sam przed kilku laty rozmawiał ze mną telefonicznie mówiąc o potrzebie uporządkowania swojego życia. Zapytał - Bogusławie, czy mógłbym przesłać Ci kilka książek z mojej biblioteki, którymi chciałbym się z Tobą podzielić, bo wiem, że uczynisz z nich właściwy pożytek? Oczywiście, z wielką radością przystałem na tę propozycję, gdyż sam dzielę się swoimi zbiorami z moimi przyjaciółmi i traktuję to jako zupełnie normalny akt akademickiej solidarności i zobowiązania zarazem do pracy twórczej.

Wspólnie uczestniczyliśmy w znakomitych konferencjach andragogicznych organizowanych w II poł. lat 80. XX w. i na początku lat 90. na przemiennie w Niemczech i w Polsce (Łódź, Lublin, Katowice) - przez prof. Olgę Czerniawską z UŁ i prof. Hartmuta M. Griese z Hanoweru. Odbyliśmy wiele inspirujących rozmów, dzieliliśmy się swoimi opiniami o pracach naukowych z naszych dyscyplin. W 2009 r. zapytałem Bogusława Chmielowskiego, czy przeczytałby maszynopis mojej książki, której treść w dużej mierze była także pokłosiem naukowego dyskursu na temat współczesnej myśli pedagogicznej? Przystał na to z wielką radością, bo - jak się okazało - był nieco zapomnianym już pedagogiem po przejściu na emeryturę, a dysponował czasem do skupienia się na tekście monografii naukowej. Jak przyjaciel z prawdziwego zdarzenia podzielił się uwagami krytycznymi, które pozwoliły mi na wprowadzenie korekt i uniknięcie błędów. Byłem mu za to niezmiernie wdzięczny.

Od 5 lat komunikowaliśmy się już tylko korespondencyjnie. Profesor nie korzystał z nowej technologii komunikacji elektronicznej. Mówił, że jest mu to już niepotrzebne. Odszedł - jak się okazuje - w styczniu 2014 r. W Internecie znalazłem nekrolog, jaki opublikowały władze jego uczelni - Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach, w której kierował Katedrą Pedagogiki i Psychologii, a także był Prorektorem ds. Nauki AWF w latach 1993-1996. Może dlatego, że pracował w Akademii o pozornie odległych związkach z pedagogiką, nie dotarł ów nekrolog do mojego środowiska uczelnianego? Z racji swojej funkcji w AWF zasiadał w Komisji Wydawniczej Komitetu Nauk o Kulturze Fizycznej PAN (1993-1996). Po przejściu na emeryturę pracował też w Wyższej Szkole Pedagogicznej TWP w Warszawie, na Wydziale Nauk Społeczno-Pedagogicznych w Katowicach. Przez jedną dekadę, w latach 1980-1990 był sekretarzem naukowym czasopisma „Chowanna”.


Bogusław Chmielowski (ur. 30.05.1929 w Krakowie, zm. 20.01.2014 r. w Katowicach) - ukończył w 1958 r. studia magisterskie na Uniwersytecie Jagiellońskim pisząc rozprawę pt. "Kazimierz Czachowski jako krytyk i historyk literatury". Stopień naukowy doktora otrzymał na Uniwersytecie Łódzkim w 1971 na podstawie rozprawy doktorskiej pt. "Wychowanie do wczasów w placówce typu pałac młodzieży". Habilitował się także w tym Uniwersytecie w 1985 r. przedkładając w swoim dorobku m.in. dysertację habilitacyjną pt. Kształcenie i doskonalenie nauczycieli wobec perspektywy edukacji ustawicznej. Nie był profesorem tytularnym, ale zatrudniony był na stanowisku profesora nadzwyczajnego kształcąc studentów pedagogiki i kultury fizycznej. Za swoje zasługi dla nauki i szkolnictwa wyższego oraz dla oświaty w okresie, kiedy pracował w Instytucie Kształcenia Nauczycieli w oddziale w Katowicach (1974-1990) był wielokrotnie odznaczany: w 1975 r. - Złotym Krzyżem Zasługi, w 1978 r. - Medalem Komisji Edukacji Narodowej a w 1983 r. otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

Z końcem tego roku żegnam Profesora AWF, pedagoga, dr. hab. Bogusława Chmielowskiego przesłaniem, jakie zawarł w swojej ostatniej książce:

Gdyby mi przyszło określić pro domo sua perspektywy rozwoju pedagogiki społecznej i wskazać możliwe kierunki jej działalności nie zawahałbym się wymienić trzech następujących obszarów -

pierwszy to próby przezwyciężenia pozostałości komunistycznego dziedzictwa w sposobie naszego myślenia oraz uwzględnienia implikacji ponowoczesności w naukach społecznych, do których niewątpliwie należy pedagogika.

Drugi - to postulat powrotu do źródeł i

trzeci - zbudowanie nowego paradygmatu pedagogiki społecznej
.(Tamże, s. 194-195)





27 grudnia 2014

Akademicka hodowla troglodytów








Książka Piotra Andrzeja Nowaka umknęła mojej uwadze ze względu na tytuł, który nie zapowiada treści. Cóż bowiem może znaczyć „Hodowanie troglodytów”? Dopiero podzielenie się ze mną tą książką przez prof. Marię Dudzikową (chyba nikt nie czyta tyle nowości, co Profesor) sprawiło, że na wewnętrznej stronie tytułowej został zawarty podtytuł: Uwagi o szkolnictwie wyższym i kulturze umysłowej człowieka współczesnego”. Wszystko wydało się jasne.

Właściwie mógłbym już tej książki nie czytać, gdyż wdrażana najpierw w 2005 r. a potem w 2011 r. reforma szkolnictwa wyższego i nauki daje wszystkim zatrudnionym w uczelniach państwowych w kość, odsłaniając zarazem bezmiar patologii nie tylko w zarządzaniu tym sektorem przez centrum władzy, ale także przez wielu rektorów. Ministrowie są już przyzwyczajeni do krytyki, ale rektorzy czy dziekani – broń Panie Boże. Tych krytykować nie wolno, bo prędzej czy później można stracić posadę.

Autor książki jest doktorem habilitowanym nauk humanistycznych w dyscyplinie filozofii na stanowisku profesora w Instytucie Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku. Jako specjalista w zakresie filozofii polityki ma znakomite przygotowanie do analizy makropolityki szkolnictwa wyższego i nauki. Wykładał na uniwersytetach w USA, w Europie i Rosji, tak więc ma porównanie do warunków kształcenia i prowadzenia badań naukowych w innych krajach. Nic dziwnego, że przeprowadzona w studium autorskim diagnoza sytuacji polskich uniwersytetów musi być bolesna dla wszystkich tych, którzy odpowiadają za ich obecną kondycję, a ta jest fatalna.

Jak pisze:

Pod naporem chwili obecnej dzisiejszy Uniwersytet osuwa się w niebyt, stając się karykaturą Uniwersytetu. Jego program pisze rynek potrzeb, a więc człowiek masowy, nie człowiek wolny; biuralista, nie naukowiec. W jakimś sensie Uniwersytet stanowi (w coraz mniejszym stopniu zresztą) odskocznię od kariery zawodowej, a ostatnio – przedmiot zwykłej pogardy ze strony tych wszystkich, dla których ostatecznym kryterium sensu jest zasada opłacalności. (s. 8)

Profesor stawia we wstępie pytania, które stają się zarzutem skierowanym nie tylko do władz akademickich różnych szczebli, ale także nauczycieli akademickich, którym w dzisiejszym świecie właściwie już nie zależy na wartościach absolutnych, uniwersalnych, ponadczasowych, na dziedzictwie historii i spłaceniu zobowiązań wobec ich własnych mistrzów, nauczycieli, ale i narodowej kultury , której nauka jest nieodłączną częścią. Ludziom świat wisi, ludzie zadowalają się byle czym. Nędza ich istnienia odbiera im rozum. Mają dusze turystów, flanerów traktujących życie jak deptak czy poczekalnię. Wybierają cyników i umysłowych parweniuszy, którzy następnie rządzą nimi wedle reguł trywialnie pojętego prawa natury: kto silniejszy, ten więcej może. (s. 9)

Można jednak zapytać, skąd wzięli się wśród nich i ponad nimi owi cynicy, troglodyci? Jak to jest możliwe, że większość woli ich właśnie wybierać do pełnienia określonych ról kierowniczych, skoro wiadomo, że prowadzą uczelnię na dno kryzysu? Czy właśnie neoliberalny kurs na zmiany nie sprzyja – wbrew obietnicom wyrwania uczelni z postsocjalistycznego letargu i wygodnictwa dużej części jej kadr naukowych i dydaktycznych – właśnie temu, by niczego nie zmienić, tylko czekać z rozłożonymi rękami na okazję, na kogoś swojego, kto wesprze, dorzuci państwowego grosza, załatwi intratne kontrakty, granty itp.?

Jak stwierdza P. Nowak dzisiejsi światli reformatorzy nakłaniają uczonych nie do prowadzenia badań naukowych, tylko „do robienia geszeftów, do kręcenia lodów – tych większych (granty) i tych zupełnie malutkich (punkty, od których zależeć będzie wysokość pensji)” (s. 14).

Skoro tak, to jednak trzeba pamiętać, że w tak rozumianej rywalizacji na przeżycie czy przetrwanie mamy do czynienia z sytuacją jawnie antagonistyczną, w wyniku której jedni sycą się kosztem drugich. Narusza to także poważnie etos nauki, którego nie wzmocni żaden z powołanych przez ministra Zespołów czy Komisja Etyki, gdyż trwale osadzone dzięki regulacjom prawnym mechanizmy i podtrzymujące je procedury akademickie mają na celu (...) odciągnięcie młodych, zdolnych ludzi od pracy intelektualnej – od czytania książek, pisania i wykładania – na rzecz quasi-biznesowej działalności sprowadzającej się do pozyskiwania pieniędzy dla przedsiębiorstwa zwanego dalej Uniwersytetem. (s. 15)

Co gorsza, tego typu polityka w sposób zamierzony lub pośrednio prowadzi do „osłabienia instynktu wolnościowego”, modusu „bycia” na rzecz wzmacniania postaw typu „mieć” w duchu komercjalizacji stanowisk i nauki. Coraz bardziej godzimy się na to, by uniwersytety stały się szkółkami zawodowymi, z wyłączeniem – rzecz jasna – tych najstarszych, wiekowych, „okrętów flagowych” pani B. Kudryckiej. (...) tylko Uniwersytet , który nie ulega presji finansowej, zasługuje na szacunek w oczach studentów, uczonych, reszty obywateli. Uniwersytety, które decydują się na spieniężenie własnej substancji, podzielą wkrótce los podstarzałej kurtyzany – upadną i zdechną w niesławie. (s. 146)

Autor tej książki chwaląc psychologów za oparcie się bolońskiej transformacji procesu kształcenia i zachowanie pięcioletnich, jednolitych studiów magisterskich nie wie, że właśnie w wyniku żarłocznej walki o finanse i komercjalizację tej dyscypliny naukowej (w niewielu bowiem uniwersytetach jeszcze kształci się na psychologii) niemalże monopolista – jakim jest SWPS – szybko złamał ów kod etyczny i prawny wprowadzając 2,5 letnie studia uzupełniające z psychologii dla absolwentów innych kierunków studiów. Tak więc mamy już na polskim rynku pół-psychologów, felczerów ludzkich dusz, polityków czy prawników po kursie w zakresie manipulacji osobami.

Nie będę zdradzał o co upomina się białostocki filozof, gdyż warto tę książkę przeczytać, by zmierzyć się z jej treścią oraz autorskimi postulatami zmiany. Być może niektóre nie będą nam odpowiadać. Z jednym zgodzić się warto, a mianowicie z tym , że naukowcy powinni bezstronnie prowadzić badania (...) prawdy bez względu na zamówienia płynące ze świata zewnętrznego.(s. 145) Badanie prawdy musi być badaniem wolnym, ograniczonym jedynie przez procedurę dochodzenia do niej. Prawda zakłada wolność. Z chwilą, gdy badanie naukowe zostaje podporządkowane siłom zewnętrznym – ideologii, partiom politycznym, rynkowi – traci ono wolność – wolność myślenia. (s. 149)

26 grudnia 2014

Edukacja integralna i personalistyczna





Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia ukazała się w serii wydawniczej Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN najnowsza rozprawa profesora Uniwersytetu Śląskiego (Wydział Etnologii i Nauk o Edukacji w Cieszynie) - Andrzeja Murzyna pod tytułem: Współczesna filozofia edukacji.

Ogromnie się cieszę, że mamy zupełnie nowe strukturalnie i merytorycznie podejście do filozofii edukacji. Tym razem, w odróżnieniu od wielu innych autorów tego nurtu badań w pedagogice, mamy do czynienia z filozoficznym spojrzeniem na kluczowe kwestie dla polskiej edukacji. Każdy filozof prowadzący badania podstawowe w naukach o wychowaniu kieruje się osobistym wyborem źródeł i kategorii, które zamierza wyjaśnić z określonej perspektywy poznawczej i aksjonormatywnej.

W przypadku tej publikacji są nimi trzy sfery zmiennych, rzutujących na rozwój osobowości młodych pokoleń i jakość procesów wychowawczych, a mianowicie: 1) makrospołeczne uwarunkowania edukacji, w tym jej relacje z kulturą, sztuką, sportem i religią; 2) intra-i interpersonalne następstwa edukacji, która sprzeniewierza się swoim funkcjom założonym, kulturowym w wyniku przyzwolenia lub zamierzonego stosowania w procesie formacyjnym młodych pokoleń metod warunkowania, prania mózgu i indoktrynacji, chociaż wydawałoby się, że czasy tak perfidnej manipulacji mamy już za sobą; 3) uwikłania edukacji w ideologię liberalizmu i demokracji.

Układ treści w tej książce jest zatem następujący:

EDUKACJA A KULTURA, SZTUKA, SPORT I RELIGIA

Rozdział 1. Edukacja – kultura

Rozdział 2. Edukacja – sztuka

Rozdział 3. Edukacja – sport

Rozdział 4. Edukacja – religia

EDUKACJA A WARUNKOWANIE, PRANIE MÓZGU (BRAINWASHING)I INDOKTRYNACJA

Rozdział 5. Edukacja – warunkowanie

Rozdział 6. Edukacja – pranie mózgu

Rozdział 7. Edukacja – indoktrynacja

EDUKACJA A LIBERALIZM I DEMOKRACJA

Rozdział 8. Koncepcja człowieka w tradycji liberalnej

Rozdział 9. Edukacja demokratyczna

We Wstępie prof. UŚl dr hab. Andrzej Murzyn przybliża nam istotę swojego podejścia badawczego:

(...) Podejmując próbę zaprezentowania i poddania refleksji głównych dylematów filozofii edukacji, jakie w moim przekonaniu pojawiły się pod koniec XX wieku, chciałem osiągnąć to, co najtrafniej – jak sądzę - wyraził później jeden z recenzentów książki Czesław Stanisław Bartnik – wprowadzić czytelnika w świat edukacji rzeczywistej, edukacji osobowej .

Zarówno pod względem struktury jak i prezentowanych treści i związków między treściami, niniejsza ksiązka ma stanowić znaczne poszerzenie i pogłębienie problematyki zawartej we wspomnianej powyżej pozycji z uwzględnieniem kryteriów, jakie muszą być spełnione przy pisaniu podręcznika. Od momentu drugiego wydania książki Filozofia edukacji u schyłku XX wieku. Wybrane kwestie (Kraków: 1999) minęło już ponad 10 lat. Przed edukacją polską stają ciągle nowe wyzwania, które są źródłem zarówno nadziei jak i niepokoju każdego wnikliwego badacza zjawisk kulturowo-edukacyjnych.

Do kręgu myślenia o kształceniu i wychowaniu wciąż powracają odwieczne tematy takie jak np. równość, wolność czy demokracja, pojawiają się jednak nowe zmienne, które zmuszają wszystkie osoby odpowiedzialne za jakość edukacji do nowych przemyśleń. Przemyślenia te powinny przede wszystkim sprawiać, aby przechodzenie od tego, co zwykło się nazywać teorią do tzw. praktyki było jak najłagodniejsze dla wszystkich podmiotów edukacji.

Niebagatelną rolę odgrywa tutaj postawa wobec przeszłości, przy czym osobiście zgadzam się tutaj z Hannah Arendt – nie chodzi o klasyczną lekcję historii, chodzi raczej o to, aby zastanowić się nad tym „/…/ w jaki sposób przeszłość – minione działanie – może być doświadczana w teraźniejszości” (Odpowiedzialność i władza sądzenia, ( przekład W. Madej i M. Godyń) Warszawa 2003, s.9). Trzeba też pamiętać o tym, że w kontekście edukacyjnych sporów i uzgodnień pojawiają się nowe kwestie, których nie wolno ignorować i pozostawiać na pastwę urzędników i polityków.

Trudno sobie, na przykład, wyobrazić współczesną filozofię edukacji bez refleksji nad tym wszystkim, co dotyczy zjawiska określanego często jako kryzys jednoczącej się Europy. Zlekceważenie tego zagadnienia przez akademików, nauczycieli i studentów może doprowadzić do powtórki sytuacji, przed którą wiele razy przestrzegała nas Hannah Arendt - zezwolenia na to, aby tradycja myśli moralnej została zerwana za sprawą politycznych faktów dwudziestego (dzisiaj dwudziestego pierwszego)wieku.(tamże, s. 10)

Celem niniejszej książki jest wprowadzenie czytelnika w kluczowe zagadnienia edukacyjne XXI wieku, zainspirowanie go do refleksji nad rolą pedagoga i nauczyciela na płaszczyźnie wyjaśniania dzieciom, uczącej się młodzieży oraz wszystkim osobom zainteresowanym nieustannym dokształcaniem się coraz bardziej złożonych problemów współczesnego świata. Autorowi chodzi przede wszystkim o to, aby zaproponowana tutaj struktura i układ zależności między poszczególnymi zagadnieniami stały się dla odbiorcy czymś znacznie więcej niż kolejnym paradygmatem, który należy po prostu przyswoić i w odpowiednim momencie odtworzyć. Chodzi o to, aby pozyskać jak najwięcej osób poszerzających grono tych, dla których kryterium problemowe stanowi drogowskaz zarówno w teorii jak i w praktyce edukacyjnej.


Polecam ten tytuł nie tylko tym, którzy zajmują się pedagogiką ogólną, teorią i filozofią wychowania, socjologią edukacji i psychologią kształcenia, ale także politykom oświatowym, samorządowcom, kadrom nauczycielskim polskiej oświaty. Każdy znajdzie w tej książce trafne diagnozy, ale i wiele inspirujących myśli współczesnych filozofów, humanistów, którzy ostrzegają nas przed dysfunkcjami (w) edukacji czy zagrożeniami jej prymarnego sensu. Dla A. Murzyna edukacja musi mieć holistyczny wymiar, całościowy, integrujący wszystkie sfery rozwoju każdej osoby. Ich rozbicie, reedukacja do jednej z nich czy tylko wybranych prowadzi do dehumanizacji, także stosunków społecznych w życiu coraz silniej determinowanym mechanizmami rynkowymi i ideologii rozumu instrumentalnego.

W tej kadencji Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN ukazała się już dziesiąta monografia naukowa. Za kilka dni pojawi się kolejna - tym razem z pedagogiki społecznej monografia profesora Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy dra hab. Mariusza Cichosza pt. "Pedagogika społeczna. Zarys problematyki". Będzie zatem co czytać i o czym dyskutować.