20 października 2014

MAŁA SZKOŁA W POLSKIEJ I EUROPEJSKIEJ PRZESTRZENI EDUKACYJNEJ


W dniu dzisiejszym zaczyna się w Uniwersytecie Rzeszowskim międzynarodowa konferencja pod wspomnianym powyżej tytułem, której organizatorem jest Zakład Pedagogiki Szkolnej oraz Katedra Pedagogiki Medialnej UR. Jej inicjatorem jest prof. UR dr hab. Ryszard Pęczkowski, autor m.in. rozprawy - Funkcjonowanie klas łączonych w polskim systemie edukacji (Wyd. Uniwersytetu Rzeszowskiego 2010), badacz sieci i funkcji rzeczywistych edukacji szkolnej w środowiskach wiejskich i małych miastach oraz dr hab. prof. UR Marta Wrońska – Kierownik Katedry Pedagogiki Medialnej.


Kogo dzisiaj obchodzą losy małych szkół? Być może przed wyborami samorządowymi, a kampania trwa już na całego, ktoś sięgnie po tę ideę, by wzmocnić swoje szanse na wygraną w lokalnej społeczności. Nie o politykę tu jednak chodzi, ale o jakość polskiej edukacji. Kto czytał wywiad w GW z Arturem Andrusem, to zapewne był zaskoczony, że uczęszczał on do "mikroskopijnej szkoły", dla siedmiorga dzieci, a mieszczącej się w domu nauczycielki. Można było tak uczyć dzieci, by wykształcić i wychować je na przyzwoitych obywateli kraju? Opłacało się to państwu wówczas, w okresie quasitotalitarnym? Nie opłaca się już w neoliberalnym?

Jak piszą Organizatorzy: MAŁA SZKOŁA – to kategoria odmieniana na wszystkie możliwe sposoby. Jest przedmiotem dyskusji i polemik prowadzonych w różnych środowiskach, w wielu przypadkach jest źródłem konfliktów społecznych. Sytuacja ta stwarza władzom oświatowym, zarówno na szczeblu centralnym, jak i samorządowym, szereg problemów natury organizacyjnej, ekonomicznej i społecznej. Jest to również kategoria praktycznie nieobecna w dyskursach teoretycznych i empirycznych.

(fot. Mała szkoła na wsi)

Być może dzisiejsza debata pojawia się za późno z punktu widzenia dobra całego systemu szkolnego, ale lepiej jest mówić o tym jakże interesującym i wartościowym zjawisku późno niż wcale. Przez 25 lat wolności, a ściślej od 1993 r., kiedy do władzy wróciła b. nomenklatura PZPR, resort edukacji wraz z powołanymi do życia samorządami zaczął politykę dewastacji wartości lokalnej edukacji szkolnej, właśnie w małych przedszkolach i szkołach. Jakże łatwo jest zlikwidować to, co małe, bo "tu i teraz" dużo kosztuje, ale za to jakie rodzi owoce w przyszłości.

Znakomicie, że Dziekan Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Rzeszowskiego podjął ten problem z udziałem wielu, znakomitych pedagogów szkolnych i medialnych. Wystarczy zajrzeć na stronę konferencji, żeby zobaczyć, jak znaczący eksperci, profesorowie i doktorzy wraz z młodymi naukowcami będę prezentować walory, ale i problemy edukacji w małych ośrodkach i placówkach edukacyjnych.

Można z ulgą odetchnąć i powiedzieć, że nareszcie nauka upomina się o powrót do rozwiązań, które – choć przecież nie są nowe – to jednak stanowią problem, wywołują frustrację, albo są przemilczane. Taniej dla państwa jest bowiem pracować z dziećmi w wielkich szkołach, w grupach jednorodnych wiekowo. Na dziś korzystne jest dla budżetu państwa i gmin - na skutek niżu demograficznego - likwidowanie małych szkół na terenach wiejskich. Warto jednak zacząć czytać raporty badawcze na temat kulturotwórczych, patriotycznych, obywatelskich funkcji właśnie małych szkół, w tym także modeli kształcenia w klasach łączonych, zróżnicowanych wiekowo. Są to rozwiązania organizacyjne, wychowawcze i dydaktyczne, które stwarzają wielką szansę dla dzieci, by nie uciekały na emigrację zewnętrzną lub wewnętrzną, podejmowały działania na rzecz "małych ojczyzn". Przestańmy zamykać małe szkoły na terenach rustykalnych, jeśli nie chcemy mieć narastającej fali wtórnego analfabetyzmu, ofiar przemocy i agresji, sekstingu, uzależnionych od narkotyków i alkoholu itp. W tym sensie konferencja odbywa się w dobrym momencie.

Nie ulega jednak wątpliwości, że mamy w Polsce do czynienia z systematyczną marginalizacją tej formy organizacyjnej kształcenia, niechęcią wobec niej przede wszystkim MEN i samorządów, ale i wśród części nauczycieli, jak i niektórych dyrektorów szkół. W procesie przygotowania do zawodu w ogóle jej się nie wyodrębnia i nie omawia jako wartościową formę edukacji. Z kolejnym rokiem docierają do nas alarmujące dane o likwidowaniu przez gminy szkół podstawowych ze względu na małą liczbę dzieci i zbyt duże koszty ich utrzymania. Rodzice zaś protestują, bo są to jedyne w ich środowisku lokalnym centra kultury, to ośrodki kultywujące piękno lokalnego folkloru i wzmacniające kapitał ludzki oraz społeczny.

W literaturze europejskiej oraz w polityce samorządowej wielu państw naszego kontynentu tego typu rozwiązanie jest szeroko reprezentowane w praktyce oświatowej. Wystarczy tylko wspomnieć, że w Szwajcarii nauczyciele szkół podstawowych pracują w małych szkołach, które są jak najbliżej miejsca zamieszkania dzieci. Zajęcia dydaktyczne odbywają się w systemie klas łączonych (1/2, 3/4 i 5/6). Także w Niemczech, Austrii czy Danii korzysta się z tego typu rozwiązań jako alternatywnych w sytuacji, gdy w rejonie jest mniej dzieci w wieku szkolnym.

Co ciekawe, wyniki osiągnięć szkolnych w ramach międzynarodowych badań PISA potwierdzają m.in. to, że absolwenci szkół szwajcarskich czy fińskich uzyskują wyższe noty, niż nasi. Na proces sepizacji w systemie edukacji zwróciła uwagę nie po raz pierwszy w naszym kraju prof. Maria Dudzikowa w 2004 r. Sam także pisałem o tego typu praktykach w 1993 r. w książce „Wyspy oporu edukacyjnego”. Wraz z ruchem pedagogiki reform, o którym tak znakomicie pisze prof. Mirosław S. Szymański z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. M. Grzegorzewskiej w Warszawie, nieustannie nawiązują do ich doświadczeń i rozwiązań współczesne szkoły niepubliczne.


Z niecierpliwością będziemy czekać na publikację studiów i analiz uczestników tej debaty, której celem jest m.in.:

◦stworzenie stałego forum wymiany informacji o funkcjonowaniu małych szkół, zarówno w polskim systemie edukacji, jak i w systemach europejskich,

◦zainicjowanie dyskusji o podstawowych problemach małych szkół w kontekście dynamicznie zmieniającej się sytuacji demograficznej, ze szczególnym uwzględnieniem przyszłości,

◦poszukiwanie odpowiedzi na fundamentalne pytania: „Likwidować, czy nie małe szkoły? Rozwijać?, a jeżeli tak, to w jakim kierunku? Jaka jest przyszłość małych szkół w Polsce i Europie?

◦stworzenie platformy wymiany doświadczeń, będących efektem funkcjonowania małych szkół publicznych i niepublicznych, szkół alternatywnych i innych, działających w Polsce oraz krajach europejskich.




Obszary tematyczne konferencji:

I. Społeczno-polityczne konteksty małej szkoły

◦Prawne i ekonomiczne aspekty funkcjonowania małych szkół.

◦Mała szkoła a procesy demograficzne w Polsce i Europie.

◦Społeczne, kulturowe i ekonomiczne skutki likwidacji małych szkół – doświadczenie polskie i europejskie.

◦Polityka oświatowa państwa wobec małych szkół – konteksty historyczne, stan aktualny, propozycje zmian.

II. Mała szkoła w perspektywie diagnoz

◦Mała szkoła w świetle badań jakościowych i ilościowych – diagnozy, analizy porównawcze, etnopedagogiczne, kulturowe.

◦Środowisko wychowawcze małych szkół – diagnozy, analizy, eksperymenty, propozycje metodyczne.

◦Mała szkoła w perspektywie pozaszkolnych oddziaływań środowiskowych.

III. Mała szkoła – istota, specyficzne problemy i oczekiwania (nadzieje)

◦Modele małych szkół – teoria i praktyka.

◦Uczniowie o specjalnych potrzebach edukacyjnych w małej szkole.

◦Mała szkoła a współczesne technologie informacyjne – teoria i praktyka.

◦Mała szkoła w mediach, media, media cyfrowe w małej szkole.

◦Nauczyciel w małej szkole.

Tymczasem ministra edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska będzie w szkołach-molochach zagęszczać klasy dla najmłodszych dzieci. Jej zdaniem, nic się nie stanie, jak w każdej klasie będzie więcej niż 25 sześcio- i siedmiolatków. Oczywiście, sama posyła dziecko do szkoły prywatnej, więc doskonale wie, na czym polega różnica między kształceniem w tłumie a elitarnym.

19 października 2014

Krytycznie o polityce oświatowej



Zdaniem niemieckich pedagogów i psychologów zbyt wczesne skierowanie dziecka do szkoły (Die Früheinschulung) nie ma żadnych racji edukacyjnych, a jedynie gospodarcze, rynkowe. Obniżanie wieku obowiązku szkolnego w państwach UE ma służyć rynkowi pracy. Im młodsi ludzie nań trafią po zakończeniu edukacji szkolnej, tym lepiej dla państwa, a nie dla nich. W Polsce obniżenie wieku obowiązku szkolnego miało ten sam powód, tyle że został on wzmocniony jeszcze potrzebą ratowania pustej kasy ZUS. Ktoś musi na nią zapracować.

Tak więc, to nie tylko polska edukacja została podporządkowana interesom finansowym państwa oraz jego rynkowej gospodarce. W Niemczech dyskutuje się już o redukcji czasy nauki w gimnazjum, w którym kształcenie do tej pory trwało dziewięć lat. Planuje się skrócenie o jeden rok. Ten typ szkoły, który nie tylko zgodnie z europejską tradycją, ale i charakterem proakademickiego kształcenia w Niemczech, ma cykl dziewięcioletni. Tymczasem polscy politycy, pozbawieni wykształcenia komparatystycznego w zakresie systemów edukacyjnych i ich walorów oraz słabości, utworzyli trzyletnie gimnazjum. Nie wiedzieli, że w systemach szkolnych Europy Zachodniej obok gimnazjów są jeszcze dwa typy szkół dla uczniów o niższych aspiracjach, kompetencjach, ale za to o uzdolnieniach rzemieślniczych, technicznych, artystycznych itp., które można szlifować w kierunku edukacji zawodowej?

W III RP skierowano do gimnazjów wszystkich absolwentów szkół podstawowych, bez względu na poziom ich wykształcenia podstawowego, by podwyższyć dla celów politycznych wskaźniki statystyczne. Nie chodziło tu o poziom wykształcenia polskich nastolatków, gdyż w ciągu trzech lat nikt nie wyrówna ich szans edukacyjnych, chyba że mamy na myśli redukowanie ich w dół. Nie ulega też wątpliwości, że nie wszyscy absolwenci szkół podstawowych mogą i powinni kontynuować swoją edukację w szkołach ogólnokształcących o profilu akademickim, jakim jest gimnazjum.

Żaden z b. ministrów, jak i obecna ministra nie chcą przyznać się do fatalnego błędu, jaki został popełniony w ramach reformy ustrojowej 1999 r., gdyż u nas dominuje zmowa i solidarność polityczna, która nie ma nic wspólnego z poczuciem odpowiedzialności za dewastację polskiej edukacji. To niewątpliwie politykom i urzędnikom w MEN się powiodło. Wystarczyło jeszcze wzmocnić ten trend obniżania poziomu kształcenia wprowadzeniem egzaminów państwowych, by uzyskać kolejny sukces w zakresie "wypchnięcia" na rynek pracy lub do większości pseudowyższych szkół prywatnych i państwowych (jako przechowalni) zyskując statystycznie korzystniejsze wskaźniki oświatowe. Nic dziwnego, że zachęca się polską młodzież, by wyjeżdżała do innych państw na studia, do pracy (na tzw. zmywak), byle nie było widać jej problemów w naszym państwie. Rządzącym łatwiej będzie poradzić sobie z opozycją i pozostałymi w kraju emerytami.

Ministra edukacji zamiast inwestować w nauczycieli i nowoczesne szkoły zawodowe, będzie finansować zwolenników swojej partii, których firmy będą konstruować kolejne mapy na stronie MEN - tym razem szkolnictwa zawodowego. Tak tworzy się z pieniędzy publicznych fikcję - zamiast lepszych szkół mamy kolejne mapki z banalnymi informacjami na temat tego, gdzie i jakie są typy szkół zawodowych w poszczególnych województwach.

"Minister zapowiedziała uruchomienie już w lutym przyszłego roku specjalnej internetowej mapy zawodów i placówek, na której mają się znaleźć informacje na temat każdej szkoły zawodowej, z adnotacją, do jakich zawodów przygotowuje, ilu ma uczniów, jaki jest w niej poziom zdawalności egzaminów zawodowych, kwalifikacyjnych i matury. Mapa ma być dostępna dla uczniów po feriach zimowych. "

Jak czytam, że na szkolnictwo zawodowe przeznacza się ze środków unijnych 920 mln euro z nowej perspektywy finansowej UE na lata 2014-2020, to przeraża towarzysząca temu informacja, że chodzi tu wsparcie szkolnictwa zawodowego. Ma ono sprowadzać się do rozdysponowania przez MEN 120 mln euro, a 700 mln przez programy regionalne. Jak widać władze centralne zachowały dla siebie 120 mln euro. Na co ministerstwu tyle pieniędzy? Dla kogo będą one przeznaczone? Oczywiście, na lipne diagnozy, na utrzymywanie przy życiu armii urzędników instytucji centralnych, którym zleci się zadania nonsensownie konsumujące te środki. Zbliżają się wybory samorządowe, więc można teraz politycznie "kupować" sobie przyszłych samorządowców obiecując im dorzucenie kilku milionów euro za różne usługi na rzecz centrum.

To, co realizuje ministerstwo edukacji, jest marnotrawieniem publicznych środków, a nawet szkodzeniem polskiej edukacji. Każdy bowiem uczeń, który jest zainteresowany jakimkolwiek typem kształcenia, bez tej pseudomapki znajdzie każdą informację na temat poszukiwanej szkoły czy możliwości kształcenia zawodowego w Internecie. Ministra edukacji wystawia nie tylko sobie, ale i urzędowi państwowemu jak najgorsze świadectwo.

18 października 2014

Dr Anita Gulczyńska laureatką nagrody naukowej ŁTN, imienia Profesor Ireny Lepalczyk


Kapituła nagrody naukowej ŁTN, imienia Profesor Ireny Lepalczyk, za prace badawcze z pedagogiki społecznej podjęła decyzję o przyznaniu w tym roku Nagrody adiunkt Katedry Pedagogiki Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego - pani dr Anicie Gulczyńskiej za monografię pt. Chłopaki z dzielnicy. Studium społeczno-pedagogiczne z perspektywy interakcyjnej, Wydawnictwo UŁ, Łódź 2013.


W roku 2014, w dziesiątej edycji konkursu, zgłoszono dziewięć książek. Nominowane do nagrody rozprawy zostały nadesłane z następujących uczelni w kraju: Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy(dwie pozycje), Uniwersytet Śląski w Katowicach, Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet w Szczecinie, Uniwersytet Łódzki, Politechnika Krakowska, Państwowa Wyższa Szkoła w Jeleniej Górze, Zgłoszona także została jedna pozycja przez Naukowe Towarzystwo Poradoznawcze we Wrocławiu.

Profesorowie - członkowie Kapituły po zapoznaniu się z wszystkimi monografiami uznali, że:

- dwie prace nie spełniały kryterium konkursu, z uwagi na to, że ich problematyka, pomimo interesujących analiz, nie odpowiada polu badawczemu pedagogiki społecznej;

- były też prace słabe, w nikłym stopniu odpowiadające warunkom konkursu. Główne wątpliwości dotyczyły braków teoretycznych, nadmiernej orientacji praktycznej, jedynie przeglądowego wymiaru pracy, czy też błędów metodologicznych.

Zwycięska rozprawa - na tle innych - wyróżnia się orientacją poznawczą, ważną dla pedagogiki społecznej i rozwoju jej podstaw teoretycznych. Stanowi przykład badań społecznie zaangażowanych, tak istotnych dla pedagogiki społecznej. Książka znakomicie poszerza wiedzę na temat mechanizmów uczestnictwa społecznego młodzieży nastoletniej i stanowi propozycję teoretyczną dla dalszych analiz. Dzięki zastosowanemu podejściu badawczemu odkrywa (albo lepiej udostępnia czytelnikowi) świat symboliczny młodzieży i tym samym potwierdza kompetencje jej autorki do prowadzenia tego typu badań uczestniczących.

Serdecznie gratuluję wszystkim jednostkom, które skierowały wnioski do Łódzkiego Towarzystwa Naukowego, a Zwyciężczyni szczególnie. Zachęcam zarazem do udziału w przyszłorocznej edycji. Jest to prestiżowa nagroda nie tylko w sensie naukowym, ale także finansowym. Laureat ma zarazem okazję do wygłoszenia wykładu w trakcie uroczystego posiedzenia Zarządu ŁTN. W tym roku będzie to miało miejsce w 78. rocznicę powstania ŁTN, w dniu 17. listopada 2014 (poniedziałek) o godz. 16.00. Wstęp wolny.