22 września 2014

Szkolne wspomnienia

Pewnie ktoś pomyśli, że będę dzielił się swoimi wspomnieniami ze szkoły. Być może kiedyś to nastąpi, ale teraz mam na uwadze zakończoną w miniony piątek XXVIII Letnią Szkołę Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN w Sandomierzu. W ciągu niespełna czterech dób zostało wygłoszonych przez młodych wiekiem i duchem naukowców - pedagogów (filozofów, matematyków, teologów, psychologów, językoznawców, socjologów z pierwszego wykształcenia lub uzyskanego stopnia naukowego doktora) z całego kraju 57 komunikatów z ich badań, analiz, refleksji dotyczących kluczowej dla pedagogiki kategorii - PASJI. O niej mówili słowem, obrazem i dźwiękiem...



(Na fotografiach od góry są profesorowie: Maria Czerepaniak-Walczak, Maciej Tanaś, Janusz Kirenko, ks. dr Marek Jeziorański; profesorowie: Stanisław Popek i Maria Dudzikowa, Amadeusz Krause, Monika Wiśniewska-Kin, Marek Krajewski, ks. Marian Nowak, Wiesława Limont i Agnieszka Cybal-Michalska, Eugenia Potulicka i M. Wiśniewska-Kin)

Czegoś takiego nie spodziewałby się ani Karol Wojtyła, który tak pięknie pisał o różnicy między perfekcjonizmem a perfekcjoryzmem, ani Władysław Tatarkiewicz - autor książki "O szczęściu" i "O doskonałości". Fenomen pasji został - przez uniwersytet typu instant (LSMP KNP PAN) -wszechstronnie i wielostronnie zbadany, prześwietlony, omówiony, przedyskutowany, a było to możliwe dzięki wyjątkowej pasji jego "rektor" - pani prof. Marii Dudzikowej, prof. senior UAM w Poznaniu. Każdy z uczestników i referujących w Sandomierzu mógłby tak, jak kibice dopingujący polskich siatkarzy w Katowicach (w czasie zwycięskiego meczu z Brazylią o mistrzostwo świata) krzyczeć: "DZIĘKUJEMY! DZIĘKUJEMY! DZIĘKUJEMY!"

Wielu z nas wyrażało osobistą wdzięczność z wyjątkowej konstrukcji spotkań, do których doszło z udziałem Pani Profesor i zaproszonych przez nią gości. Mogliśmy podziwiać piękno obrazów prof. Janusza Kirenki z UMCS w Lublinie, fotografie dr Małgorzaty Makiewicz z Uniwersytetu Szczecińskiego), poezje prof. Stanisława Popka czy dzieła teatralne i artystyczne wybitnego twórcy teatralnego, scenografa, malarza, fotografa - prof. Leszka Mądzika. Nie było z nami Prezydenta RP, ani prezydentów innych miast III RP, nie było tysięcy obserwatorów, ale mogę powiedzieć ze spokojem własnego sumienia, że nasi młodzi naukowcy przeniosą swoją pasją zapalną iskrę dążenia do PRAWDY na kolejne pokolenia, na społeczeństwo, do macierzystych ośrodków akademickich i szkół wyższych.


Ktoś, kto usłyszał o tym, czym jest PASJA, co ją warunkuje, co jest jej istotą, jakie są jej skutki nie ma już innego wyjścia jak albo z nią właśnie studiować, analizować, wyjaśniać, interpretować złożoność badanego świata, albo stać się statystą z dyplomem, pasożytem, konsumentem pożerającym de facto własny ogon szans, jakie były mu dane. Były chwile wielkich wzruszeń, silnych emocji, jak chociażby w czasie zorganizowanego przez pracowników Instytutu Pedagogiki KUL spotkania z młodym, nadzwyczaj empatycznym, subtelnym i wysoce profesjonalnym zarazem psychologiem PIOTREM, który oprowadzał nas po Lubelskim Hospicjum Dla Dzieci im. Małego Księcia .

Był w Sandomierzu czas na znakomite wykłady, referaty, prezentacje, komunikaty czy autobiograficzne wspomnienia. Był także czas na spotkania z wybitnymi twórcami, pasjonatami sztuki, kreatorami nowej edukacji, wybitnymi humanistami.
Nie zabrakło też czasu na to, co stało się już tradycją Letnich Szkół Młodych Pedagogów KNP PAN, a mianowicie na KABARET - bez cenzury. Mogliśmy razem z "aktorami" śpiewać refren jednej z piosenek:

"Za czym kolejka ta stoi?
Po granty, po granty, po granty.
Co dostaniesz, gdy dojdziesz?
Zmęczenie, profity, brylanty.

Bądź jak badacz, pisz, wytrzymaj,
gdzieś te granty przecież są
się rozpłyną jak lawina
Ona ma, ty nie i co-o-o".
Dziękuję wszystkim przybyłym do Sandomierza - magistrom, doktorom, doktorom habilitowanym, profesorom nadzwyczajnym i zwyczajnym, samorządowcom, dziennikarzom, między-szkolnikom, -letnikom, -pedagogom, między... zawistnikom i hipokrytom, bo wszystko nas wzmacnia, co nas nie pozbawia pasji. Tej nikt nie jest w stanie zniszczyć czy zdezawuować, poza nami samymi. Dlatego kolejna już XXIX Letnia Szkoła Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN zostanie zorganizowana przez naukowców Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie we wrześniu 2015 r.
Tematem wiodącym i synergicznym dla przedstawicieli nauk humanistycznych i społecznych w pedagogice i dla pedagogiki będzie (a wymieniam tu tylko kluczowe dla niego kategorie): TWORZENIE SAMEGO SIEBIE, AUTOEDUKACJA, SAMOREALIZACJA, PRACA NAD SOBĄ.


Tymczasem za XXVIII LSMP KNP PAN dziękuję ORGANIZATOROM z Wydziału Nauk Społecznych i z Instytutu Pedagogiki KUL JPII: ks. dr hab. Stanisławowi FEL prof. KUL, ks. prof. Marianowi NOWAKOWI, ks. dr. Markowi JEZIORAŃSKIEMU, dr Dorocie BIS, dr Katarzynie BRAUN i wielu ICH partnerom, sojusznikom, sponsorom.



(fotografie autorstwa Edyty Nieduziak)

21 września 2014

Środowiska obywatelskie w służbie edukacji narodowej 1989 – 2014







Fundacja „Rodzice Szkole” we współpracy z Collegium Civitas i Komitetem Nauk Pedagogicznych PAN, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom współpracujących z nimi organizacjami pozarządowymi i osobami zainteresowanymi przyszłością polskiej oświaty, organizuje 3 października br. konferencję:

Środowiska obywatelskie w służbie edukacji narodowej 1989 – 2014, której celem jest:

◾ prezentacja różnego rodzaju inicjatyw na polu edukacji narodowej, podejmowanych w minionym dwudziestopięcioleciu przez rodziców, nauczycieli oraz osoby żywotnie zainteresowane sprawami polskiej szkoły,

◾ uświadomienie społeczeństwu, że szereg rozwiązań, jakie miały miejsce w minionym okresie (łącznie ze zmianami prawa oświatowego), zostało zainicjowane i wprowadzone w życie przez organizacje obywatelskie w wyniku wieloletnich, konsekwentnych działań, polegających na budowaniu poparcia społecznego oraz przekonywaniu do nich parlamentarzystów i kolejnych ministrów edukacji narodowej,

◾ wskazanie na bariery, zagrożenia i szanse jakie pojawiają się przed polską szkołą,

◾ wyrażenie uznania wszystkim uczestnikom, zapoczątkowanych w latach 80-tych ub. wieku, zmian w polskiej edukacji, z podkreśleniem, że wśród nich znaczącą grupę stanowili tzw. nieprofesjonaliści (głównie rodzice), często niedoceniani i niedostrzegani przez system oświaty, a w rzeczywistości wnoszący do niego nowego ducha, tak bardzo potrzebnego w poszukiwaniu odpowiedzi na wyzwania XXI wieku.


Organizatorom zależy na tym, aby w tym wyjątkowym - na przestrzeni ostatnich 25 lat - wydarzeniu wzięli udział przedstawiciele wszystkich znaczących środowisk oświatowych. Szczególnie zależy im, na jak najliczniejszej obecności aktywnych rodziców (przede wszystkim reprezentantów rad rodziców i stowarzyszeń rodzicielskich), którzy w III RP są jedną z najbardziej dynamicznych grup społecznych, dążących do unowocześnienia szkoły i narodowego systemu oświaty. W tej konferencji powinni też wziąć udział członkowie istniejących rad szkolnych, które mają większy wpływ na procesy wychowawcze, współzarządzanie szkołą i egzekwowanie standardów kształcenia.

Prezes Zarządu Fundacji „Rodzice Szkole” - Wojciech Starzyński, zaprasza zainteresowanych uczestnictwem w konferencji. Można przesłać swoje zgłoszenie na adres e-mail kontakt@rodziceszkole.edu.pl lub kontaktowanie się bezpośrednio z organizatorami, tel.: 602 694 951


Program konferencji przewiduje wypowiedzi wielu osób, znakomitości naukowych i oświatowych, także wielu twórców i działaczy podziemnej Solidarności, którzy przygotowywali podstawy do transformacji polskiej edukacji. To, że ich ideały i wysiłek zostały zmarnotrawione przez kolejne ekipy rządu i MEN, będzie zapewne także przedmiotem gorzkiej refleksji. Niestety, edukacja w Polsce nie jest ani demokratyczna ani upełnomocniająca młode pokolenia w postawach obywatelskich. Jeśli już, to ma to miejsce w niektórych środowiskach szkolnictwa niepublicznego, jak m.in. STO. Przedstawiam jednak program tej konferencji, w której - niestety - sam nie mogę uczestniczyć z powodów innych zobowiązań obywatelskich w tym kraju.

A zatem referującymi będą:

Otwarcie konferencji i powitania - prof. dr hab. Stanisław Mocek i Wojciech Starzyński

Prof. dr hab. Maria Dudzikowa - Mechanizmy działań pozornych. U podstaw erozji kapitału społecznego i powstawania jego niekorzystnych odmian w edukacji

Krystyna Starczewska - Środowiska obywatelskie jako inicjatorzy i twórcy nowoczesnego systemu edukacji narodowej u progu III RP: Od inicjatyw edukacyjnych opozycji do rozwoju oświaty niepublicznej w wolnej Polsce

Wojciech Starzyński - STO - lider oświaty niepublicznej i współorganizator działań na rzecz zagwarantowania rodzicom należnego im miejsca w polskiej szkole

Prof. dr hab. Andrzej Janowski - Ekipa ministra Henryka Samsonowicza patronem działań obywatelskich na rzecz edukacji narodowej

Elżbieta Tołwińska-Królikowska - Wiejskie szkoły stowarzyszeniowe - nowa wartość w polskiej edukacji

Anna Bulka - Spółdzielnie uczniowskie jako najlepsza forma nauki przedsiębiorczości

Tomasz Elbanowski - Akcja "Ratuj Maluchy" - pospolite ruszenie rodziców

dr Michał Kawecki - Działania obywatelskie na pograniczu edukacji i kultury

MarcinFrybes, Marek Kunicki – Goldfinger - Działania obywatelskie na rzecz edukacji narodowej w środowiskach Polonii. Środowiska obywatelskie w służbie edukacji narodowej z perspektywy spojrzenia socjologa i historyka

Wojciech Starzyński - Przedstawienie projektu Deklaracji Obywatelskiej

prof. dr hab. Maria Mendel, prof. dr hab.Stanisław Mocek - Podsumowanie i zamknięcie konferencji

Więcej informacji na stronie Fundacji.

20 września 2014

Życie jako podróż a podróże życia naukowców Letniej Szkoły Młodych Pedagogów


(fot. Prof. Eugenia Potulicka z Wydziału Studiów edukacyjnych UAM w Poznaniu)




Piątkowe obrady XXVIII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów KNP PAN w Sandomierzu kończą tygodniowy cykl prac, debat i warsztatów doktorantów, doktorów i profesorów nauk humanistycznych oraz społecznych wokół wspomnianej już wcześniej problematyki autobiograficzno-narracyjnej "OPOWIEM CI O SWOJEJ PASJI - SŁOWEM, DŹWIĘKIEM I OBRAZEM...".

Przedpołudniową sesję otworzyła relacja prof. Eugenii Potulickiej do wybranych spośród wielu, w których była, krajów - Indii i Nepalu. To jest zupełnie naturalne, oczywiste, że pedagog porównawczy nie może prowadzić badań komparatystycznych, pisać czy promować dysertacji naukowych o edukacji w krajach, których nie poznał osobiście lub nie doświadczyli ich kultur podopieczni doktoranci. Prof. E. Potulicka stworzyła poznańską szkołę komparatystyki, która owocuje znakomitymi badaniami i publikacjami ich wyników. Na Letniej Szkole w Sandomierzu poznańska Profesor podzieliła się z nami refleksjami, którym przyświecała kluczowa teza: Podróże pozwalają nam zachwycać się różnorodnością kultur i pięknem przyrody, którym zostaliśmy obdarzeni. W trakcie podróży konfrontujemy własną wiedzę o tym, czego się dowiedzieliśmy o kraju docelowej podróży a tym, czego o nim nie wiedzieliśmy.

Kiedy Profesor zdecydowała się na wyprawę do Indii i Nepalu wiedziała, że jedzie do kraju uduchowionego, szczycącego się filozofią wielkiej kultury. Znała z literatury to, jak kształtują się stosunki społeczno-kulturowe i bieda na świecie. Spodziewała się, że zetknie się z tym zjawiskiem także w tych krajach, ale to, co tam zobaczyła, przerosło jej oczekiwania. Wiedzieć bowiem o nędzy i biedzie to nie to samo, co ją zobaczyć na własne oczy. Szokujące było dla Profesor to, że hinduskie dziecko nie wie, co zrobić z cukierkiem a dziecko w Nepalu kupuje sobie tylko jeden cukierek.


Poruszające nie tylko wyobraźnię, ale przede wszystkim emocje było - dla prof. E. Potulickiej - obserwowanie i doświadczanie niemalże na każdym kroku żebractwa, otaczanie każdego autokaru przez głodne i pobite dzieci. Głęboko zapadł Jej w pamięci widok straszliwie okaleczanych dzieci, by wzbudzały wśród zagranicznych turystów litość, a tym samym mogły zebrać od nich większą kwotę. Widziała dzielnice ogromnej nędzy. W Indii życie toczy się na ulicy – tam się szyje, strzyże, sprzedaje, a nawet załatwia potrzeby fizjologiczne. W dzielnicach biedy nie ma koszy na śmieci, a mężczyźni oddają mocz na ulicy patrząc w twarz innym. Z odchodów krowich niektórzy tworzą materiał budulcowy do swoich lepianek.

Trafiła do państw o strukturze kastowej, która reprodukuje swoją strukturę społeczną, ekonomiczną i kulturową. Kraj który się szczyci że jest tygrysem Azji, nie ma kanalizacji. Wszędzie doznawany brud i ubóstwo były dla niej nie do zniesienia. Nawet paleniska zmarłych wywołują szok, kiedy widzi się niedopalone szczątki ludzkiego ciała. Dlaczego? Także z biedy. Drzewo jest tam bowiem bardzo drogie, a więc i zwłoki są niedopalone. Także tak osławiony w podręcznikach do geografii Ganges jest nieprawdopodobnie brudny. Na ulicach panuje straszny hałas i zgiełk. Riksze są tu środkiem komunikacji, a przejedzie ten, kto głośniej krzyczy.

Indie to kraj głębokiego analfabetyzmu. Istnieją w nim nieliczne szkoły dla elit, w których dzieci wyróżniają się mundurkami i możliwością zdobywania wiedzy oraz umiejętności niedostępnych dla większości. Państwo nie jest w stanie zlikwidować analfabetyzmu. Wszędzie natomiast można spotkać tybetańskich mnichów, u których wielu młodych chłopców pobiera nauki. Rodzina jest tu bardzo patriarchalna. Los kobiety jest godny pożałowania. Jeśli mąż umarł wcześniej, tzn., że żona o niego nie dbała. Są zatem ośrodki dla kobiet żyjących samotnie, a przy tym w wielkiej nędzy.

Nieco więcej optymizmu tchnęła E. Potulicka w relację z Nepalu, gdzie wprawdzie szkoła nie ma ściany od strony ulicy, ale uczęszczające do niej dzieci uczą się w schludnych warunkach. Wiele jednak rodzin żyje w dżungli. Można zatem spotkać po drodze dzieci ulicy, wałęsające się, maluchy bez spodni i majteczek. Znakomity narracyjnie wykład przeplatany był prezentacją zdjęć. Co w nas zmienia tego typu refleksja? Na co zwracamy uwagę, kiedy zamierzamy wyjechać do innego kraju?

Kolejnym gościem referującym swoją pasję o bardziej ekstremalnym charakterze był z wykształcenia geograf a obecnie prof. KUL w zakresie filozofii prawa - dr hab. Krzysztof Wroczyński. Mówił o swojej pasji wspinania się przez 35 lat po wysokich pasmach gór – w Tatrach i Himalajach. Ma za sobą 5 wypraw, w trakcie których zdobył 3 himalajskie szczyty. Na bazie własnej przygody z górami podzielił się uwagami, które wyznaczają trzy etapy dochodzenia do mistrzostwa w tym zakresie:

I etap określił jako techniczny – obejmował on okres młodości, w której uczył się techniki wspinania i nabierał swoistej pasji. Był to dwuletni okres swoistej gimnastyki górskiej.

II etap był czasem uczenia się wędrowania po górach w grupie społecznej. Tu zdobywanie szczytów nie może być traktowane jako akrobatyka na ścianie, gdyż góry są nieprzewidywalne. Konieczna jest zatem zdolność do współpracy z ludźmi i rozwijanie wzajemnego zaufania. On sam terminował u wielkich himalaistów - najpierw w Tatrach, które wcale nie są łatwymi górami. W zetknięciu z nimi poznawał siebie, swoją wydolność fizyczną, sprawność i weryfikował, czy nadaje się do tego sposobu przeżywania świata. Odkrywał nowy świat. Przygotowywał się do wyjazdów pytając Mistrzów o to jak wytrzymać w innym klimacie i warunkach niż te, jakie są w Warszawie. Na lodowcu musiał zmierzyć się w dzień z temperaturą powyżej 25 st., a w nocy spadała ona już do minus 17 st.

Trzeba zatem było hartować swój organizm, przygotowywać go do wyjątkowego wysiłku. Po każdej wyprawie tracił po kilkanaście kg. W górach każdy musi być zdrowy psychicznie, gdyż mogą stać się powodem jego tragedii. W tym pierwszym okresie K. Wroczyński wychowywał się na ideologii romantycznej – na budowaniu w grupie taterników wielkiej przyjaźni.

III etap przypadł na wspinaczkę w Himalajach. Tam już nie wejdzie się po drodze do schroniska. Trzeba umieć znosić wysokość, by nie przeżyć choroby, która może być dla niego śmiertelna. W Himalajach nie ma już romantyzmu. Tam każdy idzie na własną rękę. Wyprawy rozciągają się w przestrzeni gór, bo każdy idzie na własną rękę i odpowiedzialność. Wielkim przeżyciem jest przebywanie przez 7-8 godz. w samotności, gdyż inni albo są poniżej, albo przed nami, powyżej. Gdyby wpadł w szczelinę, to nawet nikt nie wiedziałby o tym. To jest inna poetyka niż ta tatrzańska.

W chodzeniu po górach kluczową rolę odgrywa autorytet. Może być zespół złożony z 9 osób, ale jak nie ma autorytetu, który go poprowadzi, to jest źle. Pasja Profesora była bardzo kosztowna. W okresie PRL trzeba było mieć na nią dużo pieniędzy, stąd wielu alpinistów, himalaistów handlowało alkoholem, żeby zdobyć środki na kolejną wyprawę. Polacy byli w tym wyśmienici. Na zakończenie Profesor przekazał kilka uwag:

1) Postęp techniczny w zakresie wyposażenia zdobywców gór jest wprawdzie w himalaizmie ogromny, ale technika nie zwiększa bezpieczeństwa. Jest tyle samo wypadków, co przed laty.

2) W górach musi być ktoś, kto ma autorytet, kto spaja całość.

3) Kiedy ktoś pyta: Po co się wspinać? - odpowiada Profesor, że jest to najlepszą dla niego szkołą życia, sprawdzania siebie, często w ekstremalnie trudnych warunkach.

W zupełnie inną podróż zabrała nas prof. Maria Dudzikowa, która swoją narrację biograficzną poświęciła książkom jako jej szczególnej miłości. Istotnie, nikt, kto tylko miał okazję spotkać i poznać Panią Profesor, nie zaprzeczy, że nieodłącznym przedmiotem jej pasji są właśnie książki. O ile wcześniej, kiedy była nauczycielką języka polskiego w szkolnictwie państwowym, poświęcała się studiom nad literaturą piękną, o tyle już w roli pracownika naukowo-dydaktycznego nie ma sobie równych w naszym kraju, w środowisku akademickim w monitorowaniu najnowszych rozpraw naukowych z wielu dziedzin nauki. Każdy, kto chciałby dowiedzieć się, co warto przeczytać, kupić/wypożyczyć, a co pozwoliłoby mu/jej na rozwiązanie problemu badawczego, może w całej pełni liczyć na poradę. Nie wiem, czy jest taka problematyka, której kanonicznej literatury nie czytałaby prof. Maria Dudzikowa.

W trakcie swojego wystąpienia poznańska Profesor sięgnęła jednak do głębokich pokładów czytelniczej pasji, jakimi była dla Niej najbliższa rodzina - mama i tata. Przywiozła z sobą "Dziennik Ojca", który został przez niego założony w okresie okupacji hitlerowskiej i był prowadzony do lat niemalże 60.XX w. Ów "Dziennik" Tata zaczął pisać niejako z pozycji narodzonych dzieci, w tym Marii Dudzikowej. Poruszająca to była dla nas lektura, bowiem już od pierwszej strony Jej tata zachwycał się wyjątkową osobowością, naturą, żywotnością, zaciekawieniem, które z biegiem lat przekształciło się w pasję czytania. Profesor odsłoniła w autobiograficznej narracji rodzinne źródła własnej miłości do książek. Odwoływała się do dziennika swojego Ojca oraz wspomnień Mamy, która pisała o tym, jak przechowywali Żydów w swoim domu. Kiedy jeden z uratowanych przyszedł do Mamy by podziękować: „Nie mam Pani co ofiarować, ale żeby Pan Bóg dał , żeby z paninej córki był wielki człowiek, żeby jej pani wszyscy zazdrościli”.