19 września 2014

Dziewięćdziesiąte urodziny Profesora pedagogiki

Profesor Stanisław Kaczor - kolejny z tegorocznych Jubilatów dziewięćdziesięciolatków - urodził się 19 września 1924 roku w rodzinie chłopskiej, we wsi Dzierżąźnia, gmina Krynice, powiat Tomaszów Lubelski. Po wojnie w 1948 r. uzyskał wykształcenie ogólnokształcące a następnie kwalifikacje pedagogiczne. Jeszcze jako nauczyciel niekwalifikowany podjął pracę w Uniwersytecie Ludowym im. M. Rataja w Rachaniach. W latach 1951-1952 Stanisław Kaczor kierował w Opolu szkołą zawodową o profilu artystycznym wspomagając zarazem rozwój oświaty w tym mieście.

W 1952 r. powrócił do Warszawy, kiedy kierowana przez niego placówka została przeniesiona do Turczynka pod Warszawą i tam otrzymała status placówki trzywydziałowej: przyrodniczy, artystyczny i techniczny. W tym czasie nasz Jubilat podjął studia w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Warszawie, która w późniejszym czasie została włączona do Uniwersytetu Warszawskiego. Tam ukończył w 1959 r. studia na kierunku „pedagogika” z „historią literatury polskiej”.

W 1954 roku S. Kaczor rozpoczął pracę w Liceum Pedagogicznym Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Warszawie jako nauczyciel klas harcerskich (OHPL). Jednocześnie został powołany na nauczyciela przysposobienia wojskowego, co wymagało uzyskania dodatkowych uprawnień w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie. W 1959 r. został powołany do pracy w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego na stanowisko wicedyrektora Departamentu Studiów Ekonomicznych i Pedagogicznych. W czasie pracy w tym resorcie uczestniczył w seminariach doktorskich pedagoga społecznego - prof. Ryszarda Wroczyńskiego, a następnie u dydaktyka prof. Czesława Kupisiewicza. Pod kierunkiem także tegorocznego Jubilata, o którym pisałem wcześniej w blogu, w 1971 roku obronił pracę doktorską w dziedzinie nauk humanistycznych z dyscypliny pedagogika w Uniwersytecie Warszawskim uzyskując promocję w lutym 1972 r.


W 1978 roku uzyskał na Uniwersytecie Warszawskim stopień doktora habilitowanego, a od 1983 r. został profesorem tej uczelni. Mianowanie na profesora zwyczajnego nauk humanistycznych otrzymał w 1989 r. W latach 1987-1989 Profesor uczestniczył w pracach Komitetu Ekspertów do Spraw Edukacji Narodowej, którym kierował prof. Czesław Kupisiewicz. Od 1984 r. kierował jako redaktor naczelny czasopismem „Pedagogika Pracy”. Przy Zarządzie Głównym Stowarzyszenia Oświatowców Polskich Stanisław Kaczor opracowywał i wydawał czasopismo „Oświatowiec”. Jest również członkiem Komitetu Naukowego periodyku „Edukacja Ustawiczna Dorosłych”, który ukazuje się od 1993 r., a na liście punktowanych czasopism MNiSW ma 8 pkt.

Prof. Stanisław Kaczor przez kilka lat współpracował z ośrodkami Ukraińskiej Narodowej Pedagogiki. Jako pierwszy z zagranicznych pedagogów został wyróżniony w 2007 r. tytułem doktora honoris causa przez Akademię Nauk Pedagogicznych Ukrainy w Kijowie. Przedmiotem badań naukowych Profesora są takie zagadnienia jak: edukacja dorosłych, dydaktyka szkolnictwa zawodowego, dydaktyka szkoły wyższej, pedagogika pracy. Jego dorobek naukowy obejmuje ponad 250 publikacji z zakresu andragogiki i dydaktyki, w tym prac poświęconych dydaktyce szkoły wyższej.


Jubilat jest autorem i redaktorem kilkudziesięciu pozycji monograficznych m.in, 10 lat w służbie oświaty 1972-1982; Teksty semiprogramowe dla pracujących; Kształcenie i doskonalenie zawodowe w okresie przemian; Kształcenie kursowe dorosłych; Kształcenie zawodowe: elementy diagnozy; Nauczyciel w kształceniu pozaszkolnym dorosłych; Samokształcenie nauczycieli studiujących; Kształcenie zawodowe w wybranych krajach socjalistycznych; Tendencje rozwoju kształcenia zawodowego w krajach gospodarczo rozwiniętych; Wybrane problemy edukacji i eurointegracji, Z metodologii badań oświatowych; Kształcenie i doskonalenie zawodowe w okresie przemian; (red.) Problemy pedagogiki dorosłych w Niemczech.

W nocie biograficznej Stanisława Kaczora, którą zamieścił Wincenty Okoń w swoim „Nowym Słowniku Pedagogicznym”, jest też interesująca informacja o tym, że Jubilat jest autorem tomików poezji, co obok pracy naukowo-dydaktycznej jest jego kolejną pasją. Profesor Stanisław Kaczor otrzymał w 2011 r. w ramach dorocznych wyróżnień Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi certyfikat „Ambasador Innowacyjnych Idei i Praktyk Pedagogicznych”.

(na zdjęciu od lewej: Janusz Moos i prof. Stanisław Kaczor)

Tym, którzy uważają, że profesorowie w wieku emerytalnym nie powinni już czynnie uczestniczyć w kształceniu kadr zawodowych i naukowych czy prowadzeniu badań, zaprzecza nasz Jubilat, bowiem – jak wynika z danych ministerialnej bazy kadr naukowych (OPI) - prof. Stanisław Kaczor w wieku 90 lat jest zatrudniony w podlegającym Ministerstwu Edukacji Narodowej - Instytucie Badań Edukacyjnych w Warszawie, na Wydziale Pedagogicznym Wyższej Szkoły Społeczno-Ekonomicznej w Warszawie, na stanowisku profesora wizytującego w Wszechnicy Polskiej - Szkole Wyższej Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Warszawie oraz w Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji w Opolu, gdzie na Wydziale Pedagogicznym pracuje w Katedrze Pedagogiki Ogólnej i Badań Edukacyjnych. To właśnie w tej ostatniej uczelni - w dniu 25 września odbędzie się Jubileusz z okazji 90-lecia urodzin prof. zw. dr hab. Stanisława Kaczora.

Życzymy Profesorowi jeszcze wiele lat radości życia i twórczej pracy oraz tak życzliwego wsparcia środowiska akademickiego oraz oświatowego, z jakim zasłużenie spotyka się na co dzień.


(źródła: Informacja Rektora Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu dr hab. Mariana Duczmala, prof. WSZiA w Opolu, „Nowy Słownik Pedagogiczny” Wincentego Okonia; za fotografie dziękuję dyrektorowi ŁCDNiKP w Łodzi - Januszowi Moosowi oraz Sławomirowi Śliwie - prodziekanowi Wydziału Pedagogicznego WSiZ w Opolu).

Opowiadają nam swoje pasje - słowem, obrazem i dźwiękiem

(fot. ks. prof. Marian Nowak - dyrektor Instytutu Pedagogiki KUL; twórca naukowego "serialu" w Sandomierzu)




Pracownicy naukowi Instytutu Pedagogiki Wydziału Nauk Społecznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II dokonali czegoś fenomenalnego, niepowtarzalnego, bowiem podjęli się organizacji i nasycenia pedagogiczną pasją uczestników XXVIII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznego PAN. Od poniedziałku do piątku ponad 80 doktorantów, doktorów wraz z doktorami habilitowanymi i profesorami z kluczowych dla rozwoju nauk pedagogicznych akademii i uniwersytetów, w których kształci się na najwyższym poziomie przyszłych pedagogów oraz prowadzi badania naukowe, dzieliło się tym, co czyni ich indywiduami, osobami kreującymi w wyjątkowy sposób szeroko pojmowany świat (re-)socjalizacji, wychowania, kształcenia, opieki, terapii czy wspomagania rozwoju INNYCH.

Letnie Szkoły organizowane są od 1979 r. (z wieloletnią przerwą w okresie upadającego PRL). Od początku transformacji ustrojowej nabrały one zupełnie nowego charakteru - wyzwolonego z podległości wobec jedynie słusznej ideologii i włączającego się do odnowy pedagogiki w III RP. Każda ze SZKÓŁ jest inna, wnosi do pola problemowego badań w naukach humanistycznych i społecznych, do debat naukowych, prezentacji wyników badań z jednej strony coś niepowtarzalnego (ze względu na miejsce i organizatora), z drugiej zaś łączącego potrzebę namysłu, prowadzenia sporów o istotę, znaczenia, sensy, uwarunkowania, przebieg i następstwa procesów edukacyjnych.


W ubiegłym roku debatowaliśmy obradowaliśmy w Wojanowie dzięki naukowcom z Wydziału Nauk Pedagogicznych Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu. Temat wiodący ubiegłorocznej SZKOŁY brzmiał: Między sferą publiczną a sferą prywatną. Tam też zrodziła się potrzeba mówienia w 2014 r. o pasji jako fenomenie, który wpisuje się w życie i działalność wybitnych osobowości.

W ciągu trwających od rana do późnych godzin nocnych warsztatów, sesji, konsultacji, referatów, prezentacji, sesji plakatowych, rozmów i dyskusji pojawia się tak duże natężenie wiedzy oraz ma miejsce tak intensywny przekaz umiejętności metodologicznych, że nie ulega już dla nikogo wątpliwości uniwersalna, ponadczasowa "wartość dodana" Letniej Szkoły, w wyniku której - taką mamy zawsze nadzieję - spełni się teza Leonarda da Vinci: "KIEPSKI TO UCZEŃ, KTÓRY NIE PRZEWYŻSZY SWOJEGO MISTRZA". Właśnie po to organizowane są LSMP KNP PAN, byśmy mogli z tym większą satysfakcją powitać w jej "murach" młodych-dojrzałych. Łza się kręci w oku nie tylko prof. dr hab. Marii Dudzikowej, kiedy gościmy już wśród wykładowców, MISTRZÓW profesorów tytularnych, którzy przed dwudziestu laty zaczynali swoją pracę naukową.

(fot. prof. Stanisław Popek - psycholog UMCS w Lublinie; mówił o istocie i mechanizmach pasji)

Referat prof. Stanisława Popka otworzyło motto Konfucjusza: „Wybierz sobie zawód,który lubisz,a całe życie nie będziesz musiał pracować”. Lubelski psycholog przypomniał, że podstawową odmianą szczęścia człowieka jest właśnie pasja. Jakże wielu myślicieli, filozofów jeszcze w czasach starożytnych twierdziło, że najważniejszą wartością życia ludzkiego jest szczęście. Czyż zatem nie miał racji prof. Władysław Tatarkiewicz, kiedy w swoich dziełach „O szczęściu” (1947) i „O doskonałości” (1976)pisał o szczęściu tych, którzy swoje życie wypełniają pasją obdarzającą także ich bliskich i jej odbiorców wielkim darem. W latach 50. XX w. S. L. Rubinsztejn opracował najpełniejszą teorię, w której opisał i wyjaśnił mechanizm pasji. Można także doszukiwać się najnowszych odsłon uwarunkowań pasji w wynikach badań polskiego psychologa Józefa Kozieleckiego, twórcy transgresyjnej teorii osobowości. To z nich wynika, że najbardziej korzystną sytuację mamy wówczas, gdy aspiracje jednostki w niewielkim stopniu przewyższają poziom możliwości.

Rekonstruując dotychczasową wiedzę psychologiczną prof. S. Popek stwierdził, że pasja określana jest jako:

* wielka zniewalająca miłość,
* źródło radości,
* poczucie spełnienia i samorealizacji,
* także siła aktywności i tworzenia,
* mądre postępowanie i kompetencja,
* cierpliwość, odporność na zmęczenie i stres,
* lekarstwo na nudę i poczucie beznadziejności,
* lekarstwo przeciw wypaleniu zawodowemu,
* poczucie bezinteresowności,
* poświęcenie i determinacja,
* poczucie wolności,
* zanik poczucia czasu,
ale także
* niewola wyobraźni, uzależnienie i zapamiętanie się w sobie,
* namiętność i cierpienie (mania).



(fot. Kasztelan Zamku Królewskiego w Sandomierzu witał prof. Marię Dudzikową - kierującą po raz dwudziesty pierwszy Letnią Szkołą Młodych Pedagogów KNP PAN)


W tym roku znaleźli się wśród MISTRZÓW profesorowie (a tak niedawno temu uczestnicy LSMP absolwenci studiów magisterskich) z Uniwersytetu Adama Mickiewicza - Agnieszka Cybal-Michalska i z Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji w Cieszynie Uniwersytetu Śląskiego Zenon Gajdzica. Po raz pierwszy gościła wśród tegorocznych MISTRZÓW wypromowana przed kilku miesiącami (także b. "uczennica" LSMP) doktor habilitowana Monika Wiśniewska-Kin z Uniwersytetu Łódzkiego. Narracje o ich naukowej pasji lub analiza istoty tego fenomenu wzbogaciły nas wszystkich intelektualnie, emocjonalnie i duchowo. Bo pasja, to - jak definiuje się jej istotę w Słowniku Języka Polskiego (1980, s. 555) (łac. passio namiętność, cierpienie) jest silnym, namiętnym przejęciem się czymś, zamiłowaniem do czegoś, przedmiotem czyjejś namiętności”, lub jest to „silny gniew, furia”, a w religii „Męka Jezusa opisana w Ewangelii, obrzęd w Wielkim Tygodniu, a także utwór muzyczny (wokalno-instrumentalny) obrazujący mękę Jezusa”.

Jeśli każdy z nas - uczestników XXVIII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów KNP PAN w Sandomierzu - miał szansę odniesienia powyższych cech do własnej postawy, zaangażowania, aspiracji i dokonań, to niewątpliwie, bez koncentracji na pasji jako celu życia, sam wpisze ją w jego treść w sposób nieuświadamiany dla siebie, zaś rozpoznawalny przez innych.


(fot. dr hab. Monika Wiśniewska-Kin z pasją mówiła o swojej drodze do naukowych sukcesów)





18 września 2014

Rodzic : ministra edukacji postępuje jak glazurnik






Otrzymałem list od jednego z refleksyjnych i odpowiedzialnych rodziców, którego spotykam na różnych konferencjach naukowych poświęconych edukacji, ale także w prowadzonym przez niego blogu. Pisze do mnie co następuje:

Panie Profesorze, rzeczywiście, monopol MEN i sposób zarządzania edukacją jest zadziwiający. Chyba lepiej byłoby, gdyby pieczę nad oświatą miała jakaś instytucja "niezależna", np. typu Rada Polityki Pieniężnej. Dlaczego o losach mojego dziecka decydują politycy partyjni?

Martwi mnie jedno: brak dyskusji i sporu o edukację w przestrzeni publicznej. Taki spór istnieje. Rodzice, uczniowie i nauczyciele rozmawiają i buntują się "po cichu" - każdy osobno. Wystarczy podsłuchać co mówią rodzice po wywiadówkach, uczniowie w domach i w swoim gronie, nauczyciele w zaufanych grupkach. W mojej szkole spotykamy się po kryjomu, żeby nikt nie dowiedział się, bo to może zaszkodzić. Aż mi wstyd. Ale dobrze, że spotykamy się, bo w ten sposób, tak jak Pan pisze, wzmacniamy siebie i nasze dzieci.

"Wszyscy" słyszą o sporach wokół gender, religii w szkole, pedofilii w kościele, aborcji, homoseksualizmu, inicjatyw Owsiaka, obowiązku szkolnym Elbanowskich. itp.. "Nikt" nie słyszy o sporze o obraz polskiej szkoły, o edukację naszych dzieci. Dlaczego ? W ciągu ostatnich miesięcy obejrzałem przypadkiem i fragmentarycznie dwie niszowe audycje telewizyjne o edukacji. W jednej, profesor Łukasz Turski nawoływał do przewrotu analogicznego jak solidarnościowy. W drugiej, dwóch ekspertów i zwykli słuchacze, bez żadnych emocji, wypunktowali najważniejsze choroby naszych szkół.

Co zrobić, żeby spór o oświatę przedarł się na stałe do mediów? Wydaje mi się, że brakuje nam "sojuszu" ludzi światłych i wrażliwych: zwykłych rodziców + uczniów + szeregowych nauczycieli + ekspertów, ludzi nauki. Każdy mówi w swoim gronie. Te głosy są osobne i za ciche, trzeba je połączyć aby były donośniejsze. Jak to zrobić ? Przykładem pozytywnym jest sojusz ludzi dobrej woli w latach 1980-89. Dlatego też jestem optymistą.

Marzy mi się, abyście Wy - profesorowie, ludzie nauki, humaniści, intelektualiści - byli głośniejsi. To co czytam w Waszych publikacjach jest wspaniałe, a zarazem przygnębiające, ponieważ nie dociera do praktyki szkolnej od 25 lat. Przepraszam za wyrażenie: polska szkoła nie implementuje dobrych idei, pomysłów i praktyk (praktyk sprawdzonych i stosowanych przez wielu wspaniałych i osamotnionych nauczycieli). Te pomysły i tę nieumiejętność doskonale opisują nauczyciele nauczycieli: Dylak, Śliwerski, Kłakówna, Dudzikowa, Melosik, Kwieciński, Żylińska, Robinson, Radziwiłł, Korczak, Montessori, Plutarch, Sokrates, ... (tylko tyle nazwisk zapamiętałem) . Niektórzy są już Świętej Pamięci. To mnie bardzo martwi.

Szkoła mojej córki, najlepsza w regionie, znajduje się kilkaset metrów od siedziby profesora Dylaka. Dzieli ich/nas przepaść. Z wyrazami szacunku
RODZIC

O wspomnianych przez powyższego RODZICA problemach piszemy nieustannie, niektórzy napiętnują władze resortu edukacji, kolejnych premierów i ... , demistyfikują fałszowanie interpretacji danych z badań oświatowych na użytek władzy politycznej itp., ale to jest rzucaniem grochem o ścianę, gdyż – proszę pamiętać – edukacja stała się znakomitym obszarem do wzbogacania się przez pragmatyków dysponujących ogromnym budżetem państwa także na edukację. To oni posługują się kategorią skuteczności, edukacji jako instrumentu, środka, okazji do zysku.

Unia Europejska kieruje wielkie strumienie pieniędzy na edukację, ale o sensowności ich wydatkowania nie decydują pedagodzy, nauczyciele, ale ekonomiści, politolodzy, socjolodzy, osoby spoza branży, które widzą w tym dla siebie kapitalny biznes. Tym samym mamy tu do czynienia z doraźną konsumpcją, która nie zmienia niczego istotnego w polskim systemie edukacyjnym. Nikogo zresztą to nie obchodzi. MEN, ORE i IBE organizują co rusz konferencje w różnych miejscach kraju, w pięciogwiazdkowych hotelach, z dostępem do SPA, posiłków jak w Restauracji "Sowa" dla polityków PO tylko po to, by przekazać ich uczestnikom kwestie zbyteczne, propagandowe, polityczne, ale uzasadniające wydatkowane miliony na pseduoprojekty.

Dlatego tak ważna jest wrażliwość i oddolna, społeczna kontrola rodziców, obywateli w środowiskach szkolnych, by przede wszystkim nie krzywdzono naszych dzieci, by mieć wpływ na formację osobową młodych pokoleń. Z drugiej strony edukacja nie może być pod kloszem, w oderwaniu od obowiązujących reguł życia, bo inaczej dzieci wypadną z gry, na którą są skazane. Trzeba je zatem wzmacniać w radzeniu sobie z tym, co jest konieczne, by nie zatracały przy tym własnego człowieczeństwa, własnych sumień, wrażliwości na dobro i zło. Muszą być świadome zagrożeń, ale zarazem wiedzieć, co będzie stanowić o ich godności, mocy, siły oporu na manipulacje.

Wchodzimy w bardzo trudne procesy. Niestety, jak długo będzie w kraju centralizm oświatowy, tak długo będziemy skazani na socjotechniczne manipulacje władzy, która kosztem edukacji dba o własny wizerunek, niszczy autonomię pracy nauczycieli, nie jest zainteresowana realnym partnerstwem rodziców w szkołach publicznych. Też jestem optymistą. Uważam, że powinniśmy – jako rodzice – stanowić silny opór przeciwko politycznym graczom i wzmacniać dzieci w domu i poza szkołą, jeśli w szkole nie jest to możliwe.

Na medycynie nie ma już tak wielu absolwentów z czerwonym paskiem, laureatów olimpiad, dziedziców rodzinnych tradycji lekarskich czy stomatologicznych. Niestety, tak jak w zawodzie nauczycielskim, nie wszyscy mają powołanie, serce do bycia z pacjentami i dla pacjentów. Każda grupa zawodowa ma swój margines, cwaniaków, pasożytów, niedouczonych, a ksobnych osobników, czerpiących tylko korzyści. Szkolnictwo wraz z jego set-tysięczną grupą urzędników, także w MEN i kuratoriach oświaty, nie jest od nich uwolnione.

----

Panie Profesorze.
Tu jest credo władz oświatowych Bardzo trudno jest polemizować z takim wystąpieniem. To jest taka sama sytuacja, jak spotkanie przeciwnika ze zwolennikiem Peerelu. "Nie było tak źle. Były różne nieprawidłowości, ale spójrz: podnieśliśmy kraj z ruin, ludzie mieli pracę, zlikwidowaliśmy analfabetyzm, itd.".

Na każdy fakt negatywny, miłośnik Peerelu przytoczy jakieś pozytywy. "Jedzenia nie było w bród - ale nikt nie głodował. Pegeery były niewydajne - ale plony wzrastały." Ja to nazywam syndromem Manieczek (pamięta Pan wzorcowy PGR?). Zawsze można znaleźć jakieś jasne punkty i przykłady, nawet na wojnie, nawet w więzieniu.

Trudno polemizować, bo różnimy się światopoglądem i zasadami. Tak samo jak bezowocna była polemika Miodowicza z Wałęsą. Co więcej, wypowiedź ministra jest sprzeczna z zasadami szacunku i dialogu, z zasadami przyzwoitości, z zasadami demokracji, ze zdrowym rozsądkiem. Trudno to wytłumaczyć, bo to jest bardzo subtelne, zapewne nieświadome łamanie tych zasad. Ale postaram się to opisać na blogu.

Mój kolega powiada: nie pytaj glazurnika czy dobrze kładzie płytki, zapytaj jego klientów. Pani minister zachowuje się jak glazurnik, który zachwala swoje usługi. Gdyby dyrygent opowiadał, że jego orkiestra jest wspaniała, ośmieszyłby się. Od tego są muzycy, muzykolodzy, recenzenci i słuchacze. Jeżeli jest tak dobrze, to dlaczego w mojej szkole trudno jest znaleźć ucznia, który nie bierze korepetycji? Uff, ulało mi się.