20 maja 2014

Skazani na konflikt?


W Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie odbyła się dwudniowa konferencja poświęcona tożsamości religijnej, narodowej i kulturowej w poszukiwaniu modeli współistnienia. Kluczowe pytanie, jakie zostało postawione referującym, brzmiało – Czy jesteśmy skazani na konflikt? Czy grupy mniejszości narodowych, kulturowych czy religijnych w naszym kraju mogą żyć w zgodzie z własnym systemem wartości? Jak mają funkcjonować w społeczeństwie, które wciąż eksponuje swoją dominację, chociaż samo doświadczało - chociażby w okresie PRL – przemocy i upokorzeń ze strony bolszewickiej władzy?

Przedmiotem mojego wystąpienia był problem inkluzji mniejszości narodowych w polskiej szkole. Dla mnie wiąże się on także z miastem mojego pochodzenia, jakim jest Łódź – stolica czterech kultur narodowych: niemieckiej, żydowskiej, polskiej i rosyjskiej, które kreowały w okresie międzywojennym własną tożsamość. Ta formowała się zgodnie z przeświadczeniem, że obcość narodowa jest naturalnym środowiskiem zabaw, edukacji, rozwoju czy pracy zawodowej osób o innej narodowości w dominującym środowisku. Zwróciłem uwagę na kilka aspektów prowadzenia badań tych procesów: prawny, społeczno-polityczny czy pedagogiczny. Mamy w III RP Ustawę z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty, w której preambule zapisano m.in.:

Nauczanie i wychowanie - respektując chrześcijański system wartości - za podstawę przyjmuje uniwersalne zasady etyki. Kształcenie i wychowanie służy rozwijaniu u młodzieży poczucia odpowiedzialności, miłości ojczyzny oraz poszanowania dla polskiego dziedzictwa kulturowego, przy jednoczesnym otwarciu się na wartości kultur Europy i świata.

Nie ma zatem symbolicznej i strukturalnie założonej przemocy, dominacji w polskiej edukacji wobec grup mniejszościowych narodowo. Tym bardziej, że podpisane przez polski rząd w 1966 r. a ratyfikowany przez Sejm w 1977 r. Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych w art. 18.4 zawiera normę: - „Państwa – Strony niniejszego Paktu zobowiązują się do poszanowania wolności rodziców lub w odpowiednich przypadkach opiekunów prawnych do zapewnienia swym dzieciom wychowania religijnego i moralnego zgodnie z własnymi przekonaniami”. To rodzice są naturalnymi i pierwszymi wychowawcami swoich dzieci, także w rodzinach odmiennej od polskiej narodowości, a szkoły publiczne mogą spełniać wobec zachodzącego w nich procesu funkcję wspomagającą. Jeśli można mówić o społeczeństwie obywatelskim, otwartym, pluralistycznym, to potrzebuje ono otwartej pedagogiki, otwartej polityki oświatowej i szeroko pojmowanej edukacji inkluzyjnej.

Niezwykle ciekawy był referat naszej profesor Elżbiety Czykwin, która mówiła o uwarunkowaniach różnic w postrzeganiu wzajemnym mniejszości i większości etnicznych jako źródła stygmatyzacji oraz poczucia wstydu przedstawicieli mniejszości. Jej znakomitej rozprawie poświęciłem już dużo wcześniej odrębny wpis, a także przywołałem Interesującą analizę sytuacji mniejszości w Białymstoku ze względu na mające w tym mieście zjawiska rasistowskiej przemocy wobec nich.

Tym razem pani profesor nawiązała w początkowej części referatu do wypowiedzi Ambasadora Izraela w Polsce J.E. Zvi Rav-Nera, który otwierał Sympozjum wskazując, że nastąpiła w Polsce wyraźna zmiana sytuacji postrzegania mniejszości żydowskiej jako mniejszości narodowej, będącej przecież w naszym kraju, w okresie międzywojennym, największą w Europie. Jej zdaniem w wyniku integracji państw (także Polski) z Unią Europejską wszystkie państwa członkowskie stały się mniejszościami, nawet tak wielkie państwo jak Niemcy. Wszyscy wchodzimy w buty mniejszości, a do niedawna wydawało nam się, że jesteśmy większością.


Rdzeń religijny jest konstytutywny dla każdej społeczności. Nadanie negatywnego znaczenia dowolnej mniejszości sprawia, że staje się ono punktem wyjścia dla jej stygmatyzowania, a co za tym idzie także wywoływania z tego powodu poczucia wstydu. Dla procesu społecznej inkluzji kluczowe są zatem emocje, jakie wzbudza w nas czyjaś obcość/odmienność lub jakie są w nas wywoływane z powodu różnicy. Stygmat wywołuje wstyd a ten może prowadzić do agresji. Stosunek do innego ma zatem przede wszystkim charakter emocjonalny i może realizować się w naszych postawach wobec odmienności.

To właśnie w konfliktach etnicznych najsilniej ujawniają się emocjonalne aspekty stosowania zemsty wobec innych - mówiła prof. E. Czykwin. Kluczem do relacji międzyludzkich są zatem emocje, a wśród nich kluczową jest poczucie wstydu, które jest przeżywane we wszystkich kulturach. O ile uświadamiany sobie przez nas wstyd posiada moc naprawy relacji międzyludzkich, gdyż pozwala na wyrażanie żalu z powodu niewłaściwych postaw czy naszą grzeszność, o tyle wstyd stłumiony może stać się zarzewiem zachowań agresywnych.


19 maja 2014

Polskie Towarzystwo Pedagogiczne na nowej drodze życia


Ostatni, Walny Zjazd PTP dokonał wyboru nowych władz, co może wreszcie będzie skutkować nie tylko ładem prawnym (nadal nie został zarejestrowany Statut PTP, który był wielokrotnie nowelizowany i za każdym razem minione władze wmawiały jego członkom, że "nie dało się" tych zmian zarejestrować w KRS), ale także realizacją zadań statutowych. Nową przewodniczącą PTP - co nie zostało jeszcze odnotowane na stronie PTP - została dr hab. Joanna Michalak-Madalińska, prof. UŁ, która jest z naukowego wykształcenia wypromowanym przeze mnie doktorem. Habilitowała się na Wydziale Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu w 2008 r. a po pozytywnej uchwale Rady Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego w listopadzie 2013 r., która pozytywnie zaopiniowała jej dorobek na tytuł naukowy profesora, czeka już tylko na nominację u Prezydenta III RP. Obecnie kieruje Zakładem Dydaktyki i Kształcenia Nauczycieli na Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego.

Młoda profesor UŁ wypromowała jednego doktora nauk humanistycznych w dyscyplinie pedagogika (dr. Stefana T. Kwiatkowskiego). W polskiej pedagogice Przewodnicząca PTP reprezentuje nową już generację nauczycieli akademickich ściśle współpracujących badawczo z naukowcami dwóch kontynentów - Europa (głównie Wielka Brytania, Austria, Szwecja i Finlandia) i USA, uczestnicząc w międzynarodowych zespołach (sieciach badawczych, jak Rektor-en Forskningsȍversiokt, Teachers First – Using Emotional Literacy to Improve VET Teaching in the 21st Century oraz Teacher Education Curricula in the EU. Jej badania naukowe są pochodną systematycznie prowadzonej współpracy zagranicznej, zaś ich wyniki są publikowane w kraju i poza granicami. Indeks Hirscha wynosi 11.

Dorobek naukowy pani dr hab. J. Michalak-Madalińskiej jest imponujący i porównawczo wyjątkowy na tle niektórych, a dotychczas przeprowadzonych postępowań na tytuł naukowy profesora z pedagogiki. Po habilitacji wydała dwie monografie autorskie, w tym tzw. książkę profesorską (zob. skan okładki), redagowała 6 monografii zbiorowych oraz opublikowała 22 artykuły w recenzowanych pracach zbiorowych i 14 w czasopismach punktowanych (Lista B i C). Należy zatem do wiodących autorek rozpraw naukowych z pedeutologii i pedagogiki porównawczej. Jest osobą o wielostronnych zainteresowaniach badawczych, aktywna społecznie, zorganizowana i dynamiczna w rozwoju. Jej dorobek ma spójną logikę i kumulatywną treść, a przy tym jest obszerny, znaczący poznawczo, wypełniający luki w dotychczasowej literaturze nauk o wychowaniu.

Prowadzone przez Przewodniczącą PTP badania w zakresie przywództwa edukacyjnego mają podstawowe znaczenie dla rozumienia reform oświatowych w innych krajach, chociaż niestety, są jeszcze bez wpływu na polskie szkolnictwo, a to dlatego, że funkcjonuje ono w systemie centralistycznego zarządzania. Przywództwo edukacyjne jest możliwe tylko i wyłącznie w strukturach autonomicznych i zdecentralizowanych. Warto jednak sięgnąć do rozprawy profesorskiej pt. "Skuteczne przywództwo w szkołach na obszarach zaniedbanych społecznie. Studium porównawcze (Łódź, UŁ ss. 465), by przekonać się, jak daleko nam jeszcze do rozwiązań kulturowych i społecznych w zarządzaniu oświatą.

Może swoistego rodzaju metodyczny benchmark w naukach społecznych J. Michalak-Madalińskiej sprawi, że te idee przenikną via Polskie Towarzystwo Pedagogiczne nie tylko do jego lokalnych struktur, do szkolnictwa wyższego, ale i polityki oświatowej naszego państwa. Autorka sama jest przykładem naukowca łączącego działalność badawczą z uczestnictwem w pracach zespołowych i kierowaniem nimi. Życzę więc Przewodniczącej PTP na nowej drodze - także społeczno-akademickiego życia - wiele sukcesów, by wreszcie został ożywiony ruch pedagogiczny w naszym kraju, a przywództwo, zgodnie z tytułem jej książki, było skuteczne i satysfakcjonujące.




18 maja 2014

Wsad autorski

Dla naukowca istotne znaczenie ma kwestia autorskiego wkładu w osiągnięcie naukowe, które będzie przedmiotem oceny recenzentów w przewodzie naukowym. Nie wypowiadam się w blogu na temat sytuacji w innych dyscyplinach nauk, gdyż nie jest ekspertem w tym zakresie. Pewne zasady obowiązują jednak dla zbioru dyscyplin w ramach jednej dziedziny, a pedagogika znalazła się w dziedzinie nauk społecznych.

Otóż istotne są tu pytania, które pojawiły się w toku mojego spotkania z kadrą akademicką Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku, toteż postaram się na nie odpowiedzieć dodatkowo w tym miejscu, gdyż nie wszyscy mieli możliwość rozmowy na ten temat.

1) Czy i jaka jest zasada obliczania wkładu pracy poszczególnych autorów w przypadku prac wieloautorskich? Czy jest to kwestia ustaleń pomiędzy autorami? Jakimi kryteriami powinni się oni kierować? Chodzi mi o informacje dotyczącą przeliczania liczby stron w publikacji na procentowy udział danego autora. Zastosowanie takiego kryterium jednak, nie zawsze oddaje faktyczny wkład pracy (co w wypadku kiedy mniejsza liczba stron nie ma związku z mniejszym zaangażowaniem się w pracę). Również w pracach zespołów badawczych/naukowych nie zawsze jest możliwe dokładne "oszacowanie" pracy. Wszak część pracy koncepcyjnej powstaje poprzez wspólne ustalenia, negocjacje itp.

Wkład pracy każdego autora w przypadku pracy wielo- czy dwuautorskiej nie wynika z jakichś ukrytych reguł, którymi kierują się recenzenci w postępowaniu habilitacyjnym czy na tytuł naukowy profesora. Za naukowe uznaje się dzieło opublikowane w całości lub w zasadniczej części, albo jednotematyczny cykl publikacji. Może nim być część pracy zbiorowej, jeżeli opracowanie wydzielonego zagadnienia jest indywidualnym wkładem osoby ubiegającej się o nadanie stopnia doktora habilitowanego.

Co wyróżnia dzieło naukowe, od popularnonaukowych? Takie dzieło, które spełnia następujące kryteria:

a) stanowi spójne tematycznie, recenzowane opracowania naukowe;

b) zawiera bibliografię naukową;

c) posiada objętość co najmniej 6 arkuszy wydawniczych;

d) zostało opublikowane jako książka lub odrębne tomy;

e) przedstawia określone zagadnienie w sposób oryginalny i twórczy.


Jeżeli zatem nasza współautorska praca ma być uznana jako monografia, a nie artykuł, musi liczyć co najmniej 6 arkuszy wydawniczych, niezależnie od tego, jakiej objętości jest tekst drugiego autora czy pozostałych autorów tej rozprawy. Ich oświadczenia powinny zatem dotyczyć owej objętości. Jeżeli publikacja ma minimum 12 ark. wyd. ale została napisana przez dwie osoby bez wydzielania np. w odrębnych rozdziałach jej autora, to wystarczy oświadczenie o udziale procentowym 50%:50% wkładu każdego z autorów. Coraz częściej tak autorzy, jak i sami wydawcy proponują, by jednak przy dających się wyodrębnić w takiej rozprawie samodzielnie napisanych części, podać na stronie redakcyjnej nazwisko autora takich rozdziałów, np. Kowalski (rozdz. 1, 3, 5, 12), Kwiatkowska (rozdz. 2, 4, 6-11). Natomiast wydawnictwo potwierdza ich objętość w arkuszach wydawniczych, żeby sumowały się do pożądanej wielkości.

Czy występując z wnioskiem o uruchomienie procedury habilitacyjnej/profesorskiej trzeba dysponować oświadczeniami wszystkich współautorów? Co w sytuacji kiedy z różnych względów takie oświadczenie jest już nie do zdobycia (np. śmierć jednego ze współautorów, brak z różnych względów wzajemnego kontaktu itp.) Czy te kwestie są i jak określone w przepisach czy są one ustalane jedynie umownie poprzez autorów danej publikacji?

Prace współautorskie powstają w ramach uzgodnionej między autorami współpracy naukowej, a nie są przypadkową sklejką tekstów obcych nam osób. Godząc się na włączenie własnego studium do pracy współautorskiej podpisuję niejako zobowiązanie-umowę z wydawcą, w której to treści jest wyraźnie określona liczba arkuszy wydawniczych. Tak więc, wspomniane tu okoliczności uniemożliwiające pozyskanie oświadczeń, są dość łatwe do zastąpienia ich tekstem umowy wydawniczej lub potwierdzeniem wydawcy o ostatecznym wskaźniku objętości tekstu. Często przecież nasze rozprawy ulegają jeszcze zmianom po recenzji wydawniczej. Przedkładana zatem do oceny publikacja musi mieć wydawcę, czyli znajdować się w ogólnym systemie wydawniczym, podlegającym (bez wystąpienia jednak obowiązku prawnego, choć ze skutkami podatkowymi w razie niezastosowania się) ewidencjonowaniu w ramach standardów ISBN.


Jeżeli osiągnięciem jest "jednotematyczny cykl publikacji” – to kandydat opatruje go tytułem (tak jak posiada swój tytuł monografia wskazana jako „osiągnięcie naukowe” w rozumieniu art. 16 ust. 2 pkt 1 Ustawy). Na stronie Centralnej Komisji jest wykładnia dla tego typu osiągnięć, a mianowicie: jednotematyczny cykl publikacji ma miejsce wówczas, gdy publikacje zostały przygotowane na z góry ustalony temat i ukazują się w sposób, który można określić jako cykliczny. Nie jest zatem „jednotematycznym cyklem publikacji” zbiór publikacji, któremu autor ex post przypisał określony temat - nawet temat bardziej jednoznaczny niż „wybrane zagadnienia” czy też „studia z zakresu”.

Warto pamiętać, że artykuł zostanie uznany za naukowy w naszym dorobku, jeśli był opublikowany w recenzowanym czasopiśmie naukowym oraz jego objętość wynosi co najmniej 0,5 arkusza wydawniczego, niezależnie od pozostałych kryteriów, które wymieniłem powyżej w odniesieniu do rozpraw monograficznych.