15 kwietnia 2014

Festiwal Nauki w Łodzi

W dn.12-13 kwietnia odbywał się w Łódzkiej Manufakturze Festiwal Nauki, Techniki i Sztuki. Znakomita organizacja, jeszcze lepsze stanowiska wystawiennicze i laboratoria do przeprowadzania najróżniejszych eksperymentów - od nauk medycznych, przyrodniczych, chemicznych, fizycznych, geograficznych, historycznych, filozoficznych i filologicznych aż po niezwykle atrakcyjne pokazy, warsztaty, ćwiczenia, gry i zabawy dydaktyczne.

Jak ktoś chciał, studenci medycyny mogli zmierzyć mu ciśnienie i poziom cukru we krwi. Można było dotknąć węża, młodego krokodyla, zobaczyć przepiękną kolekcję motyli, kaktusów czy orientalnych roślin. Kto udał się do łódzkiej Manufaktury z dziećmi, to potwierdzi, że nie chciały w ogóle opuścić wielkiego namiotu, w którym rozstawione były stoiska z atrakcjami, zabawami, grami i np. pokazami robotów, chemicznych eksperymentów, symulatorów gospodarowania w domu wodą czy energią elektryczną. Studenci historii uczyli posługiwania się mieczami, szablami, ujawniali tajniki rycerstwa, zaś archeolodzy zachęcali do odkrywania tajemnic naszego świata.
Kto przyszedł z różą czy innym ciętym kwiatem, mógł go sobie zamrozić, zaś chemicy tłumaczyli zasady badań daktyloskopijnych. Na festiwalu można też było poznać tajniki sztuki muzycznej, filmowej, malarstwa, ale i budownictwa czy mechaniki i mechatroniki. Ratownicy medyczni ćwiczyli zainteresowanych w udzielaniu pierwszej pomocy na odpowiednich fantomach.

Niewątpliwie powiodła się komitetowi organizacyjnemu i naukowemu popularyzacja oraz prezentacja osiągnięć naukowych uczelni publicznych miasta Łodzi, w tym tylko jednej niepublicznej, jaką jest AHE. To studenci, ale także pracownicy naukowi zachęcali przybyłą młodzież do odkrywania i pogłębiania wiedzy, promowali przy tej okazji kierunki studiów w moim regionie.
Taki Festiwal odsłania też potencjał innowacyjności oraz kreatywności dydaktycznej kadr akademickich. Co z tego, że pedagogikę można studiować w prawie dziesięciu wyższych szkołach miasta Łodzi, skoro tylko AHE potrafiła zorganizować dwa warsztaty: jeden z surdopedagogiki który poprowadziły dr Elżbieta Woźnicka oraz mgr Olga Romanowska i warsztat "Haft matematyczny" w ofercie dr Doroty Depczyńskiej z AHE. Zadziwiła nieobecność pedagogów Wydziału Nauk o Wychowaniu UŁ, ale i wielu innych szkół wyższych, głównie prywatnych, które ponoć potrafią i mają czym konkurować o przyszłych studentów tego kierunku, tym bardziej, że hasłem tegorocznego Festiwalu było: Wiedza pomaga żyć. Jak widać, nie wszystkim. Niektórzy są już wypaleni.

A może były gdzieś prowadzone jakieś wykłady, tylko nie mam takiej wiedzy? Program całego Festiwalu obejmował podobno przeszło 450 wykładów, pokazów, warsztatów, lekcji, występów artystycznych, dyskusji, wycieczek z różnych dyscyplin nauki i sztuki. Może młodzież naszego regionu miała szansę spotkać naukowców, których osiągnięcia są znaczące w kraju lub za granicą i udokumentowane odpowiednimi publikacjami i nagrodami. Władzom miasta należą się słowa uznania, zaś środowiska akademickie powinny już przygotowywać się do kolejnej, siódmej z kolei edycji Festiwalu, który w przyszłym roku będzie odbywał się pod hasłem: Poznaj siebie i świat, natomiast VIII Festiwal w 2016 r. będzie związany z projektem „Łódź – europejska stolica kultury w 2016 roku”.


14 kwietnia 2014

Kolejni pedagodzy wśród 80 nominowanych profesorów











(fot. prof. Adam A. Zych w dniu nominacji)


Prezydent RP Bronisław Komorowski wręczył w ub. tygodniu nominacje 80 profesorom. Uroczystość został rozłożona na dwa dni. Dwóch pedagogów znalazło się w pierwszej grupie nominowanych w dn. 10 kwietnia br. Akty nominacyjne profesorów nauk społecznych otrzymali:

prof. dr hab. Adam ZYCH z Instytutu Pedagogiki Specjalnej Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu oraz

prof. dr hab. Piotr BŁAJET z Wydziału Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Prof. dr hab. Adam Alfred Zych od początku swojej kariery naukowej związany był z Wyższą Szkołą Pedagogiczną w Kielcach (obecnie Uniwersytet im. Jana Kochanowskiego) na Wydziale Pedagogicznym i Nauk o Zdrowiu w Instytucie Pedagogiki i Psychologii. Od ponad 10 lat pracuje na Wydziale Nauk Pedagogicznych Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu, gdzie pełni funkcję kierownika Zakładu Pedagogiki Leczniczej. Z wykształcenia jest psychologiem, a z zamiłowania poetą i tłumaczem. W 1971 r. ukończył studia psychologiczne w Akademii Teologii Katolickiej (obecny UKSW) w Warszawie, równolegle studiował historię sztuki, będąc uczniem prof. Władysława Tatarkiewicza i ks. prof. Janusza Stanisława Pasierba.

W 1975 r. uzyskał stopień doktora nauk humanistycznych w Instytucie Badań Pedagogicznych (obecny IBE) w Warszawie na podstawie rozprawy wykonanej pod kierunkiem prof. dr. hab. Wincentego Okonia. W 1984 r. Adam A. Zych otrzymał stopień doktora habilitowanego nauk humanistycznych, nadany przez Radę Wydziału Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Gdańskiego.


Przedmiotem zainteresowań badawczych Adama A. Zycha jest w ostatnich latach gerontologia społeczna, a zwłaszcza geragogika specjalna, zaś wcześniej psychologia osobowości, w szczególności psychologiczna problematyka światopoglądu, psychologia religii i tanatopsychologia. Wśród prac zwartych tego autora warto odnotować m.in.:

Światopogląd współczesnej młodzieży akademickiej. Warszawa: PWN, 1983;

Być sobą nawet przeciw sobie. Szkice o młodzieży współczesnej. Warszawa: MAW, 1988;

Zur Lebenssituation alternder Menschen in Polen und in der Bundesrepublik Deutschland – eine komparative Survey-Studie (współaut. Roland Bartel). Giessen: JLU, 1988; Geragogics: European research in gerontological education and educational gerontology (współred. Celia Berdes, Grace D. Dawson). New York: The Haworth Press, 1992;

Człowiek wobec starości. Szkice z gerontologii społecznej. Warszawa: „InterArt”, 1995, nowe wyd. Katowice: Wyd. Nauk. „Śląsk”, 1999;


Słownik gerontologii społecznej. Warszawa: Wyd. Akadem. „Żak”, 2001;

The living situation of elderly Americans of Polish descent in Chicago. Wrocław: Wyd. Nauk. DSWE TWP, 2005;

Leksykon gerontologii. Kraków: Ofic. Wyd. „Impuls”, 2007, wyd. 2. 2010;

Przekraczając „smugę cienia”. Szkice z gerontologii i tanatologii. Katowice: Wyd. Nauk. „Śląsk”, 2009, wyd. 2. 2013;

Pomiędzy wiarą a zwątpieniem. Wprowadzenie do psychologii religii. Kraków: Ofic. Wyd. „Impuls”, 2012

Higiena psychiczna w Polsce. Słownik biograficzny. Wrocław: Wyd. Nauk. DSW, 2013.

Ponadto Adam A. Zych ogłosił drukiem kilka zbiorów wierszy i przekładów oraz antologię Na mojej ziemi był Oświęcim… (1987, 1993, edycja niem. Auschwitz Gedichte, 1993, nowe wyd. 2 t. 2001, edycja ang. The Auschwitz Poems, 1999, wyd. 2. 2011 oraz edycja włoska Auschwitz nella poesia contemporanea – w druku 2014).


W następnym wpisie przybliżę sylwetkę i dorobek naukowy profesora Piotra Błajeta.

13 kwietnia 2014

Nauczyciele bronią uzależnionego od alkoholu dyrektora gimnazjum

Rodzice wprost przeciwnie. To oni stracili cierpliwość. Kiedyś musiało dojść do tego, że skończy się tolerowanie dyrektora gimnazjum, który do szkoły przychodził co jakiś czas pod wpływem alkoholu. Jeszcze się nie zataczał w sposób widoczny dla uczniów i nauczycieli, ale z daleka było czuć odór mieszanki żołądkowo-„żołądkowej” . Zresztą, to nie ma znaczenia, czy codziennie pił piwo czy wódkę czy może denaturat. Od kilku lat „mówiło się” , że dyrektor pije. I co z tego?

Małe miasteczko, wszyscy wszystkich znają, a to w końcu jest gimnazjum, więc nie daj Panie Boże, jeszcze by dziecku zaszkodził... to niech szkodzi sobie. Tu jest jak na wsi, jak w małej społeczności. Jak człowiek pije, to znaczy, że jest „swój”. Nie doniesie, nie zdradzi, a i za piwko da się co nieco załatwić.
Gimnazjum, którym od kilkunastu lat kieruje ów dyrektor, jest szkołą, która nie zapisuje się niczym szczególnym w swoim środowisku. Od 6 lat w ogóle nie chwali się osiągnięciami swoich uczniów,. Gimnazjum jest a jakoby by go nie było.

Gimnazjum jest szkołą średnia I stopnia, która ma wyrównywać szanse edukacyjne młodzieży, nie dla każdego nauczyciela jest właściwym miejscem pracy. Niektórzy są już tak wypaleni zawodowo, że jedyną ucieczką od stresów staje się dla nich alkohol. Może dlatego to gimnazjum nie tylko nie wyrównuje szans, ale zrównuje w reprodukcji społecznej uczniów z poziomem, który nie gwarantuje żadnych szans jego absolwentom.

Nauczyciele będą oburzeni taką opinią, bowiem na stronie internetowej szkoły możemy przeczytać:
Mamy wszechstronnie wykwalifikowanych nauczycieli, posiadających doświadczenie w pracy z młodzieżą gimnazjalną
 Nasi nauczyciele są egzaminatorami gimnazjalnymi i maturalnymi
 Mamy wysoki wskaźnik EWD, czyli wysoki przyrost wiedzy i umiejętności. Dzięki temu nasi uczniowie są przyjmowani do najlepszych liceów a następnie kontynuują naukę na prestiżowych kierunkach uczelni państwowych.


Niestety, nie znajdziemy dowodów na tę wysoką samoocenę. Żadnych przykładów. Nie ma wskaźnika EWD, który ponoć jest tak wysoki. Nie ma informacji o wynikach egzaminu gimnazjalnego z ostatnich lat. Jeśli komuś w tym gimnazjum coś przyrosło, to na pewno dyrektorowi, któremu o 9.00 rano policja zdiagnozowała 0,6% promila alkoholu we krwi. On sam stwierdził, że poprzedniego dnia oglądał mecz i wypił trzy piwa. To musi być chucherko, że po trzech piwach do 9.00 dnia następnego ma tak wysoki wskaźnik alkoholu we krwi. Ciekawe, czy do szkoły przyjechał własnym samochodem, czy może doszedł pieszo? Nie ma to znaczenia, bo rodzic, który zadzwonił ze skargą na stan dyrektora gimnazjum pominął lokalne władze, burmistrza i policję, tylko poprosił o interwencję niezależny od tego środowiska nadzór.

Burmistrz jednemu z dziennikarzy tłumaczył, że jest tym wszystkim zaskoczony, bo po raz pierwszy ma sygnał o problemie alkoholowym dyrektora gimnazjum, ale już następnego dnia, dla innej bulwarówki dodał, że i owszem, jakiś czas temu jeden z radnych w kuluarach mówił mu o problemie alkoholowym tego dyrektora. Jak sygnalizował to radny, to znaczy przedstawiciel społeczności lokalnej, który musiał mieć szereg sygnałów na temat choroby dyrektora gimnazjum. Burmistrz zaś zamiast skierować kolegę do poradni, udzielić mu wsparcia, zamiótł sprawę pod dywan.

Tym razem ponoć któryś z rodziców zadzwonił do wiceprezydenta m. Łodzi odpowiedzialnego za edukację, a ten poprosił o interwencję łódzką policję. Inaczej sprawa nieradzenia sobie przez tego „nauczyciela” z własnym problemem toczyłaby się swoim utartym szlakiem. Przed nim było jeszcze do skropienia wielkanocne jajeczko, a tu.... masz ci los. Ktoś doniósł. Jak mógł? Oburzają się niektórzy mieszkańcy!!! Jak można było donieść na takiego dyrektora?! Wstydu ludzie nie mają. I słusznie. W końcu niech młodzież gimnazjalna widzi, że świat idealny rozjeżdża się ze światem realnym, że realizowane w szkole programy wychowawcze są warte funta kłaków.

Nie oburza mnie fakt choroby dyrektora gimnazjum. To ludzka sprawa i dramat człowieka. Zdumiewa mnie jego otoczenie, ci niby „przyjaciele i przyjaciółki”, którzy współdziałają z nim w pełnieniu roli pierwszego nauczyciela w szkole, który w istocie jest ostatnim. On w ogóle nie powinien w niej pracować. Co to za przykład dfla uczniów, ich rodziców i nauczycieli? Jakim jest autorytetem dla innych uzależniony od alkoholu dyrektor?

Tymczasem czytam wypowiedź dyrektora, że jego nauczyciele skierowali list do burmistrza i kuratora oświaty, by nie odwoływał go z funkcji. W końcu, jak chłopina zapłaci 5 tys. zł. kary za przebywanie w miejscu pracy pod wpływem alkoholu, to będzie dla niego wystarczającą karą.

A może sam podda się terapii? Może zacznie się leczyć? Tylko czy ktoś taki może być nadal dyrektorem gimnazjum?