07 kwietnia 2014

Komitet Polityki Naukowej bez humanistów

Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego - prof. Lena Kolarska-Bobińska powołała nowy skład Komitetu Polityki Naukowej. W jego gronie znajdują reprezentanci różnych, ale nie wszystkich dziedzin nauki. Jak informuje MNiSW: KPN jest organem opiniodawczo-doradczym ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Do jego głównych zadań należy udzielanie pomocy ministrowi przy opracowywaniu dokumentów dotyczących rozwoju nauki oraz polityki naukowej i innowacyjnej, projektu budżetu państwa oraz planu finansowego określającego środki finansowe na naukę, krajowych i zagranicznych priorytetów inwestycyjnych. Komitet opiniuje projekty aktów normatywnych dotyczących rozwoju nauki i innowacyjności, planów działalności NCN i NCBR oraz sporządza merytoryczne oceny sprawozdań z ich działalności.

Minister powołuje członków Komitetu spośród kandydatów spełniających wymogi formalne, kierując się zasadami zapewnienia reprezentacji różnych dziedzin naukowych, różnych rodzajów jednostek naukowych, a także różnych dziedzin życia społeczno-gospodarczego. W składzie tego Komitetu odnotowuję nieobecność przedstawiciela dziedziny nauk humanistycznych. Jakoś dziwnie korespondują wcześniejsze zapewnienia pani minister (socjolog) o znaczeniu humanistyki z faktem wyboru przez nią do składu KPN dwóch... socjologów (dziedzina nauk społecznych). Niezależnie od wszystkiego, nominowanym należą się gratulacje, bowiem czeka ich realizacja trudnych zadań i odnoszenia się do pretensji osób rozczarowanych praktykami w zakresie funkcji założonych.

Komitet Polityki Naukowej (KPN) liczy 12 członków. W tegorocznym składzie znaleźli się:


1. dr hab. Dariusz Jemielniak – nauki społeczne Pracuje w Akademii Leona Koźmińskiego, specjalista w zakresie organizacji i zarządzania m.in. wysokimi technologiami.

2. prof. dr hab. Tomasz Szlendak – socjolog, nauki społeczne, Wydziałem Humanistyczny Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

3. prof. Jarosław Górniak – socjolog, nauki społeczne, Instytut Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalności: analiza danych, analiza polityk publicznych, metodologia badań społecznych, socjologia gospodarki.

4. dr hab. Maciej Duszczyk – nauki o polityce, zastępca Dyrektora Instytutu Polityki Społecznej UW do spraw współpracy z zagranicą i badań naukowych.

5. prof. Maciej Konacki – astronomia Jeden z najmłodszych profesorów (uzyskał tytuł w wieku 36 lat). Zdobywca grantu ERC, promowanego przez Komisję Europejską jako jeden z najciekawszych projektów badawczych w UE.

6. prof. Jerzy Duszyński – biolog - Instytut Biologii Doświadczalnej im. Nenckiego PAN. Był wiceministrem nauki i szkolnictwa wyższego w latach 2008-2009.

7. prof. Janusz Bujnicki – biolog, profesor młodego pokolenia, zdobywca grantów ERAC.

8. Krzysztof Gulda – fizyk, wiceprzewodniczący i reprezentant ministra nauki w ERAC - Komitecie Europejskiej Przestrzeni Badawczej i Innowacji.

9. prof. Tomasz Guzik – nauki medyczne, profesor młodego pokolenia, zdobywca licznych międzynarodowych grantów, związany z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

10. dr hab. Beata Czarnacka-Chrobot – ekonomia, prodziekan Kolegium Analiz Ekonomicznych SGH (jednostka A+). Ekspert Komisji Europejskiej w 7 Programie Ramowym.

11. prof. Henryk Górecki – technologia chemiczna, wieloletni współpracownik MNiSW, członek KPN ostatniej kadencji, wcześniej także wielu rad i zespołów eksperckich MNiSW. Twórca 63 patentów RP, 18 patentów zagranicznych, wielu opracowań dla przemysłu i wdrożeń w przemyśle nawozowym.

12. prof. Jolanta Jabłońska-Bonca – prawo, kierownik Katedry Teorii i Filozofii Prawa w Akademii Leona Koźmińskiego. Od 12 lat współpracuje z Polską Komisją Akredytacyjną w charakterze eksperta.

06 kwietnia 2014

O przysłowiowej edukacji


Wczoraj brałem udział w konferencji z okazji Jubileuszu Wojewódzkiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Skierniewicach, która to placówka jest z certyfikatem PN EN ISO 9001:2009 z akredytacją Łódzkiego Kuratora Oświaty. W tym roku obchodzi swój "srebrny jubileusz" - 25 lat działania w nowych warunkach ustrojowych. Nie było wielkich fanfar, nikt nikomu nie wręczał medali, odznaczeń i odznak, gdyż swoje święto placówka uczciła pracą organizując w Rawie Mazowieckiej kolejny, bo VI. Kiermasz Edukacyjny dla nauczycieli, dyrektorów przedszkoli i szkół, które objęte są doradztwem i wsparciem metodycznym, programowym i organizacyjnym przez WODN w Skierniewicach. Każdego roku Kiermasze odbywają się w innym mieście. W ubiegłym miał on miejsce w Łowiczu. W tym roku spotkaliśmy się w Zespole Szkół - Centrum Edukacji Zawodowej i Ustawicznej w Rawie Mazowieckiej, by debatować najpierw o polityce oświatowej w naszym kraju -(„Gdzie jesteśmy – dokąd zmierzamy? Edukacja w Polsce”) i poza jego granicami (na przykładzie Francji) a następnie uczestniczyć w szeregu sesji warsztatowych, wzbogacających umiejętności pedagogiczne nauczycieli.
O ile poprzedniego dnia brałem udział w bardzo ekskluzywnej co do organizacji i miejsca obrad debacie, jaką było Forum Bliżej Przedszkola w krakowskim Kazimierzu, o tyle wczoraj miałem okazję spotkać się z nauczycielami województwa łódzkiego w jakże adekwatnych do ich codzienności warunkach. Obrady bowiem toczyły się w sali gimnastycznej powyższego Zespołu Szkół, zaś nagłe obniżenie temperatury na zewnątrz i wewnątrz budynku ogrzewali nam Gospodarze obrad swoją niezwykłą gościnnością, serdecznością, ludowymi występami młodzieży szkolnej i przygotowanymi przez nią posiłkami - kanapkami oraz słodyczami. Był też tort z okazji 25-lecia WODN w Skierniewicach. Pani dyrektor WODN dr Teresa Janicka-Panek oraz pan Radosław Kaźmierczak, dyrektor ZSCEZiU w Rawie Mazowieckiej starali się przypomnieć nam najważniejsze wydarzenia ośrodka i jego dokonania, okraszając je archiwalnymi i najnowszymi zdjęciami oraz przysłowiami, aforyzmami czy myślami wybitnych humanistów. W trakcie prezentacji pojawiły się zatem takie m.in. mądrości:

- "Ci, którzy studiują księgi, nie pragną uzyskać przez to godności, lecz ich umysł pragnie zgłębić wiedzę" ( przysłowie mandżurskie);

- "Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy" (Jan Paweł II);

- "Doświadczenia, które powtarzają się wielokrotnie, mają jeden jedyny cel, nauczyć nas tego, czego jeszcze nie potrafimy" (Paulo Coelho);

- "Dom bez psa przypomina głuchego, człowiek bez wykształcenia przypomina ślepego" (przysłowie buriackie);

- "Doświadczenie jest szkołą, w której lekcje drogo kosztują" (przysłowie włoskie);

- "Doświadczenie prowadzi szkołę, w której lekcje są bardzo drogie" (przysłowie indyjskie);

- "Dzielny nauczyciel potrafi uczyć innych nawet tego, na czym sam się nie zna" (Tadeusz Kotarbiński);

- "Edukacja jest droższa od złota" (przysłowie arabskie);

- "Jak wychowujesz dziecko, tak też ono rośnie" (przysłowie afrykańskie);

- "Na naukę nigdy nie jest za późno".

Ciekawa była prezentacja eksperta pedagogicznego Ambasady Francji w Polsce na temat "System oświaty we Francji i współpraca z Ambasadą Francuską" – Denisa Gérarda (Koordynatora Projektu Łódzkie bardziej francuskie). Gość z Paryża mówił po polsku jak znany kucharz-celebryta Pascal, ale czynił to z równą jemu radością, pogodą ducha i otwartością na słuchaczy. Po moi referacie na temat PISA-nek (omówiłem problem rządowej manipulacji politycznej na przykładzie międzynarodowego programu OECD/PISA) był nieco stremowany, gdyż chciał pochwalić się znaczeniem tych badań, ale szybko zreflektował się i do swojej prezentacji dorobił na gorąco, spontanicznie zupełnie szczerą analizę porównawczą francuskiego i polskiego systemu szkolnego. Niestety, jak to młodzi referenci, mówił o sprawach banalnych, powierzchownie, żeby raz wykazać "wyższość" odmienności naszych szkolnych rozwiązań, także systemowych czy wewnątrzszkolnych. Niektóre sfotografowałem z jego prezentacji.

(fot. 1: Na podstawie tego slajdu wyjaśniał, jak absurdalne jest porównywanie systemów szkolnych różnych państw ze względu na wiek rozpoczynania obowiązku szkolnego, skoro w każdym z państw realizacja tego prawa wygląda zupełnie inaczej, ma inny program i metodykę. Niestety, tego nie rozumieją ani K. Hall, ani K. Szumilas, ani J. Kluzik-Rostkowska, toteż "wciskają Polakom kit");

(fot.2: We Francji szkoły mają więcej uczniów, niż w Polsce, toteż nasze szkoły mają lepszy klimat, atmosferę, a uczniowie lepszy kontakt między sobą);


(fot.3: W szkołach francuskich dyrektor szkoły jest menedżerem, a nie pedagogiem, nie kształci uczniów. Mało kto go zna i nikt, tak jak ma to miejsce w Polsce, nie potrafi nawet powiedzieć, jak wygląda czy jak się nazywa);

(fot.4: We Francji uczniowie mają możliwość uczestniczenia tylko w jednym konkursie przedmiotowym z matematyki. Tymczasem to, co go zdziwiło w polskich szkołach, to niezliczona liczba konkursów, olimpiad przedmiotowych, zdolnościowych itp.).



To były dla Denisa Gérarda najważniejsze różnice między edukacją w naszych krajach. Referował je - jak mi się wydaje - na podstawie własnych doświadczeń szkolnych, gdyż nie jest naukowcem. Było to jednak ciekawe i przekonywujące dla uczestników tej sesji.










05 kwietnia 2014

Kto podrzucił MEN zespute PISA-nki?

Jechałem na IX Forum Bliżej Przedszkola do Krakowa i zastanawiałem się po drodze, po przeczytaniu relacji prasowych z wyników drugiej części badań PISA z udziałem polskich piętnastolatków, co też wymyślą specjaliści od PR w MEN, żeby przykryć wstydliwy wynik tej diagnozy?

Jeszcze pamiętamy, jak to kilka tygodni temu Premier III RP Donald Tusk wraz z ministrami edukacji narodowej (byłymi - K. Hall i K. Szumilas) zachwycał się znakomitymi wynikami naszej młodzieży z matematyki w ramach międzynarodowego programu OECD/PISA (2012), a tu taki pech przed Wielkanocą. Red. Justyna Suchecka informuje czytelników Gazety Wyborczej zastępując w tym MEN: W dodatkowym teście PISA badającym umiejętność rozwiązywania problemów wzięło udział 1207 spośród 4607 polskich uczniów uczestniczących w głównym badaniu. Wyniki ogłoszono 1 kwietnia 2014 roku. Wypadliśmy słabo. W dodatku mamy większą od średniej grupę uczniów z najsłabszymi wynikami (25,7 proc., przy średniej 21,4 proc.) i znacznie mniejszą od średniej grupę uczniów o najwyższym poziomie umiejętności (6,4 proc., przy średniej 11,4 proc.). W tym jednak przypadku mamy do czynienia z tak samo bezkrytycznym relacjonowaniem PISA-nek, chociaż zapewne z bólem odsłaniającym niewygodny dla władzy wynik, jak i poprzednio. A gdzież są byłe panie minister - K. Hall, K. Szumilas i obecna - J. Kluzik-Rostkowska? Dlaczego nie zorganizowały wczoraj konferencji prasowej z udziałem Premiera Tuska, by wspólnie z narodem otrzeć łzy z powodu kompromitujących polską młodzież wyników PISA 2012?

To ja informuję, że PISA-nki są mocno nieświeże niezależnie od tego, jakie wyniki uzyskują w tej diagnozie polscy, brytyjscy czy amerykańcy piętnastolatkowie. Ta gra fałszywymi kartami kosztuje budżety państw w niej uczestniczących miliony, z których dla uczniów nic nie wynika, podobnie jak dla poprawy jakości kształcenia. Jedyna korzyść dotyczy osób organizujących i przeprowadzających ów pomiar wiedzy i umiejętności uczniów. To rządy państw należących do OECD potrzebują tych badań, których istotą nie jest dociekanie prawdy o edukacji i jej uwarunkowaniach, a wykorzystywanie ich do manipulacji społeczeństwami, by móc realizować cele polityczne pod pozorem troski o wartości edukacji. Celem tego programu, który z nauką niewiele ma wspólnego, jest pozyskiwanie przez polityków uproszczonych danych, które pozwolą im radzić sobie z codzienną rzeczywistością, by ją móc lepiej kontrolować i czerpać korzyści dla własnych środowisk.

Przejawem tych działań jest wybiórcze prezentowanie przez resort wyników osiągnięć z testów wiedzy i kompetencji uczniów, żeby można było mówić i pisać o sukcesach polskiej szkoły. Wcale to nie oznacza, że propagandowo skrojone dane nie są prawdziwe. Konstrukcja zadań testowych wynika z założeń przyjętych przez ekspertów prywatnego konsorcjum międzynarodowego, którzy przyjmują możliwie wspólną dla uczących się w krajach OECD wiedzę i umiejętności, ale pod takim kątem, aby były one niezbędne w życiu dorosłym, na rynku pracy. Ten jednak w każdym kraju jest inny i czego innego oczekuje od poszukujących pracy. W jednym państwie będzie się zwracać uwagę na innowacyjność, umiejętności do współpracy, niezależność, kreatywność, a w innym lojalność, posłuszeństwo, dyspozycyjność i odtwórcze realizowanie wzorów pożądanych zachowań. Tym samym prezentowane wyniki są oderwane od kontekstu społeczno-gospodarczego, kulturowego i tradycji narodowych kraju, w którym ów pomiar był przeprowadzany a są ze sobą zestawiane tak, jakbyśmy wszyscy żyli w takich samych warunkach i mieli być przygotowywani do pracy w niemalże tożsamych okolicznościach i wymaganiach.

Nie wolno na podstawie wyników PISA wnioskować o występowaniu jakiejkolwiek dynamiki osiągnięć szkolnych piętnastolatków, gdyż nie dotyczą one tych samych respondentów w kolejnych latach ich życia i rozwoju. Analitycy PISA na podstawie operacji statystycznych między zmiennymi mogą wnioskować co najwyżej o tym, w jakim stopniu te zmienne są ze sobą „powiązane” lub „nie powiązane”, a więc na ile ten związek między nimi jest silny , słaby lub w ogóle nie występuje. Diagnoza PISA jest badaniem poprzecznym a nie podłużnym. Politycy doskonale o tym wiedzą, ale liczą na brak orientacji obywateli, którzy nie dysponują specjalistyczną wiedzą, by rozpoznać ową manipulację.

Czy sztab PISA-nkowców uważa, że nasi nauczyciele nie potrafią kształcić i w związku z tym trzeba co trzy lata karmić ich marchewką lub okładać batem w wyniku pseudonaukowej interpretacji wyników programu PISA, który niewiele ma wspólnego z procesem edukacji w naszym kraju? Chwalenie czy ganienie kogokolwiek za wyniki PISA jest nonsensowne. Natomiast jakże dobrze nadaje się do realizacji celów politycznych, bowiem jak jest dobrze, to ministrowie są pierwsi do uwodzenia narodu i wygłaszania hymnów samochwalnych, natomiast jak wyniki są złe, to natychmiast uruchamia się krytykę szkoły, w tym przede wszystkim nauczycieli, bo przecież władza jest w porządku.

Ten teatr fikcji i inżynierii społecznej trwa od lat, ale platformersi wyspecjalizowali się w jego scenografii i reżyserce. Profesor Stanisław Dylak z UAM zapytany o powody „zepsucia” PISA-nek w tej części diagnozy stwierdza: „Polski piętnastolatek w normalnym życiu radzi sobie z biletomatem stojącym na ulicy, Ale w szkole, gdy dostaje do rozpracowania system, którego nie zna, to mu nie wychodzi.” W czym zatem jest problem? W wyniku PISA? Czy może w konstrukcji zadań, nieadekwatności ich treści do doświadczeń i wiedzy naszych uczniów? O co tu chodzi? Czy to źle, że polscy 15-latkowie świetnie dają sobie radę w życiu, tylko nie potrafią tego udowodnić w zeszytach z zadaniami PISA? To co jest ważne - testy PISA czy realna wiedza i umiejętności naszych uczniów? Dlaczego mamy ogłaszać albo żałobę narodową albo eksponować zachwyt, bo wyniki PISA raz są byle jakie, a innym razem nie?


Byłem wczoraj z szczęśliwymi nauczycielami wychowania przedszkolnego w Krakowie, na kolejnym już Forum "Bliżej Przedszkola". Doskonale bawili się, ćwiczyli nowe umiejętności, poznawali metody i techniki pedagogicznej pracy z dziećmi. Można im pozazdrościć, gdyż nikt nie może powiedzieć, że złe wyniki PISA są powodem ich zaniedbań czy złej pracy, podobnie jak nie może im przypisać sukcesów piętnastolatków. Ich wartością dodaną jest autentyczna, niekłamana radość dzieci z kolejnego dnia zajęć w przedszkolu oraz szczera wdzięczność ich rodziców. Obrady Forum toczyły się na terenie byłej zajezdni tramwajowej. Były też jajeczka - ale świeże i zdrowe. Alleluja!