12 września 2013

Kolejna publikacja z metodologii badań jakościowych w naukach społecznych







Właśnie ukazała się w Wydawnictwie Uniwersytetu Śląskiego rozprawa prof. Stanisława Juszczyka (dziekana Wydziału Pedagogiki i Psychologii UŚl) pt. "Badania jakościowe w naukach społecznych. Szkice metodologiczne". Jest to klasyczny podręcznik, w którym autor przedstawia własne podejście do warsztatu badawczego w niniejszym paradygmacie. Warto odnotować, że Stanisław Juszczyk jest autorem wielu rozpraw z zakresu metodologii badań empirycznych, a mając dodatkowo wykształcenie w zakresie nauk ścisłych potwierdza współczesne znaczenie qualitative research jako dopełniające, poszerzające profesjonalną dociekliwość badawczą każdego, kto chce także w inny sposób rozwiązać określony problem badawczy. Jak pisze we "Wprowadzeniu":

Badania jakościowe rozwijały się niezależnie w wielu dyscyplinach naukowych, np., w pedagogice, socjologii, psychologii, w naukach o zdrowiu i innych. W miarę ich rozwoju ich pojęcie stało się coraz bardziej precyzyjne, zaczęto stosować coraz więcej jakościowych metod i technik badawczych, ich metodologia jest coraz bardziej szczegółowa, wnikliwa a charakterystyki dociekań (ang. inquiry) jakościowych stają się coraz bardziej profesjonalne, są coraz częściej publikowane w renomowanych czasopismach naukowych, a także powstają czasopisma specjalistyczne, poświęcone tego rodzajom dociekań.(...) Stają się one nie tylko badaniami alternatywnymi czy uzupełniającymi dla badań ilościowych, ale także badaniami równoprawnymi" (s.7)

Czytelnicy, a będą nimi zapewne studenci wszystkich poziomów studiów nauk społecznych, młodzi naukowcy, jak i dojrzali badacze, znajdą w tej rozprawie przegląd kluczowych dla tego paradygmatu badań metod i technik, które zostały poprzedzone analizą przesłanek metodologicznych nauk społecznych, w tym ciekawą analizą kategorii subiektywizmu w jakościowym podejściu badawczym. Nie jest to praca o charakterze metodycznym, a więc udzielająca odpowiedź na pytanie, w jaki sposób prowadzić badania jakościowe taką czy inną metodą lub techniką. Jest ona jednak o tyle ważna, że znajdziemy w niej syntetyczne uzasadnienie, a więc teoretyczne podstawy dla wielu z nich.


Jak każda tego typu rozprawa, tym bardziej o charakterze szkicowym, powinna poprzedzać decyzję badacza o tym, w jaki sposób chce rozwiązać interesujący go problem. W tym przypadku prof. S. Juszczyk pokazuje zarówno zalety, jak i pewne słabości poszczególnych metod. Korzysta przy tym z najnowszej literatury światowej, w pewnym sensie nawet pomniejszając, nie dostrzegając lub celowo pomijając niektóre z rodzimych źródeł na temat metod badań jakościowych. Jednym z nich bowiem poświęca więcej uwagi, a innym dużo mniej, co może zaskakiwać chociażby na przykładzie badań w działaniu czy badań fenomenograficznych. Zabrakło mi w tej książce metod badań porównawczych, w tym komparatystyki myśli w naukach społecznych, badań socjokulturowych i historycznych, które w Polsce mają już swoje szkoły i wyjątkowe w skali świata osiągnięcia.

Studiując tę rozprawę możemy jednak konstruować także własny sposób postrzegania roli badań jakościowych, by zwrócić uwagę np. doktorantom na problemy, których nie należy lekceważyć, a w tej pracy prof. S. Juszczyk trafnie je usytuował, jak np. kształtowanie autorytetu uczonego, kwestie etyki badań, rola krytyki naukowej czy wreszcie interpretacja danych, jakie uzyskujemy w wyniku przeprowadzonych dociekań.

W "Podsumowaniu" prof. Stanisław Juszczyk przyznaje, że jego monografia jest przesycona osobistymi wyborami źródeł, refleksją, ale i doświadczeniem poznawczym. Ta wielość i różnorodność badań nie tylko interdyscyplinarnych, ale także transdyscyplinarnych wzbogaciła wiedzę i umiejętności autora monografii, to jednak skłoniło także do głębokiej refleksji metodologicznej nad elastyczną strukturą badań jakościowych. Każde z nich jest inne, niepowtarzalne, do każdego z nich należy podchodzić nie rutynowo, ale w taki sposób, jakby to było pierwsze poważne badanie, do którego należy przygotować się z niezmierną dokładnością, uwagą, odrzucając stereotypy i uprzedzenia". (s. 223)

11 września 2013

Edukacja a orientacja zawodowa


Polityka oświatowa w zakresie przygotowania młodzieży gimnazjalnej do kształcenia zawodowego leży w gruzach, mimo że szkoły publiczne mają obowiązek prowadzenia doradztwa zawodowego. Tak brzmi główna teza raportu Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju. W świetle analiz ekspertki Anny Czepiel - szkoły nie wywiązują się z tego zadania, w związku z czym zdecydowana większość uczniów nie wie, co chciałaby robić w życiu, jaki wykonywać zawód. Często wybory kolejnego typu szkoły są przypadkowe i zupełnie nie biorą pod uwagę potrzeb realnego w regionie czy mieście rynku pracy.

Świetnie wypunktowuje słabości systemowe red. Artur Grabek, kiedy pisze w Rzeczpospolitej: Z danych, które na początku tego roku przedstawił wiceminister edukacji Tadeusz Sławecki, wynika, że w 2011 r. na blisko 14,5 tys. gimnazjów oraz szkół ponadgimnazjalnych profesjonalnego doradcę zawodowego zatrudniało tylko 1,1 tys. placówek, czyli mniej niż 8 proc. Inne statystyki mówią o tym, że dwie trzecie gimnazjalistów nigdy nie spotkało się z doradztwem zawodowym. A spośród tych, którzy skorzystali z jego porad, tylko 28 proc. miało z nim kontakt w szkole.

Otóż ta diagnoza nie jest do końca pełna, aczkolwiek w tym segmencie jest w pełni zasadna. W podstawie programowej kształcenia ogólnego w szkołach zawodowych poruszana jest tematyka pośrednio związana z elementami planowania kariery edukacyjno-zawodowej. Są również pewne elementy z zakresu doradztwa zawodowego zawarte w podstawie programowej podstaw przedsiębiorczości. Brakuje natomiast w szkolnictwie zawodowym propozycji psychopedagogicznego wsparcia uczniów do ich konfrontacji z rynkiem pracy.

Z moich badań, jakie prowadziłem wśród uczniów łódzkich szkół ponadgimnazjalnych wynika, że uczęszczająca do szkół zawodowych młodzież należy do grup uczniowskich o najniższym poziomie samooceny. Dziewczęta cechuje zgeneralizowane przekonanie o braku własnej wartości, niska akceptacja siebie tak w sferze fizycznej - brak przekonania o własnej atrakcyjności zewnętrznej (uroda, zgrabność, wdzięk, elegancja czy sprawność fizyczna – siła, zwinność), jak względnie niskie przekonanie o swoim funkcjonowaniu w relacjach społecznych z rówieśnikami.

Tymczasem planowanie własnej edukacji zawodowej i wejścia w zawód wymaga przestrzegania określonych reguł moralnych oraz postaw interpersonalnych, prospołecznych, jak uczciwość, czułość, empatia, życzliwość, otwartość na innych, ufność, lojalność, słowność. Brak mocnego przekonania co do posiadania takich cech, jak wytrwałość, rozwaga, zaradność, ambicja, śmiałość, optymizm życiowy, kultura osobista czy poczucie humoru u diagnozowanych przeze mnie uczennic sprawia, że będzie im bardzo trudno walczyć na rynku pracy o swoje miejsce. Dziewczęta przejawiały ponadto wysoki poziom poczucia bezradności, są bardziej skłonne do przejawiania postaw radarowych, nastawionych na zewnętrzne sterowanie nimi, rezygnację z samokontroli i kierowania własnym rozwojem. Poczucie beznadziejności własnej sytuacji tak tu i teraz, jak i analizując ją prospektywnie, przejawiane stany lękowe, tylko pogłębiają u nich niewiarę w siebie i osłabiają motywację do kreatywnego działania, zaangażowania.

Wcale nie jest lepsza sytuacja w grupie chłopców, w końcu dojrzewających młodzieńców, którzy w świetle przeprowadzonej diagnozy wykazali także niski poziom samooceny ogólnej oraz niższy aż o 4 pkt. (na skali 1-10) wskaźnik w sferze społeczno-moralnej i o 2 pkt. w sferze charakterologicznej w porównaniu z dziewczętami z ich klasy. Oznacza to, że żeby nie wiem, jakie były zalecenia MEN i zaangażowanie nauczycieli szkół zawodowych, to i tak mają oni niesprzyjający klimat społeczny i osobowościowy do pracy z tak zakompleksioną młodzieżą. Ma ona bowiem zaburzone poczucie własnej wartości, niskie poczucie sensu własnego działania. Chłopcy przejawiali także problemy w zakresie samooceny własnych możliwości poznawczo-intelektualnych, co wyraźnie sprzyja blokowaniu ich rozwoju.

Poczucie bezradności u chłopców z techników mieściło się w górnej strefie przeciętnego nasilenia tej cechy. Mogło to rzutować na obniżony poziom ich angażowania się we własny rozwój. Niska motywacja do podejmowania planowych działań i spowalnianie wykonywanych aktywności oraz poczucie zagrożenia, lęku, bezsilności, apatii i braku nadziei na zmianę własnej sytuacji sprzyja rezygnacji z uzyskania kontroli nad zdarzeniami we własnym życiu. Niskie wskaźniki poziomu funkcjonowania interpersonalnego u chłopców wynikały z poczucia braku wsparcia ze strony innych w trudnych sytuacjach. Niekorzystną sytuację pogłębia świadomość niskiego znaczenia siebie w wyniku prawdopodobnie narastającego poczucia zagrożenia, bezradności i braku lub niskiej aprobaty społecznej. Trudno, by młodzi uczniowie przejawiający brak przekonania o skuteczności własnych działań, mogli sprawdzić się na tak wilczym rynku pracy.


Nie jest do końca zgodne z prawdą to, że nic się nie czyni w zakresie wspierania młodzieży szkół zawodowych. Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi zrealizowało projekt „Kształtowanie kompetencji personalnych i społecznych w szkole zawodowej drogą do sukcesu na rynku pracy”, który dotyczył opracowania, wdrożenia i zweryfikowania jakości innowacyjnego programu szkolnego doradztwa zawodowego dla uczniów techników pt. „Kim chciałbym być – kim będę”. Jego autorami są samorządowcy, pedagodzy pracy i psycholodzy społeczni: M. Bartosiak, E. Ciepłucha, prof. A. Falkowski, M. Sienna, prof. H. Skłodowski.

Powodem powstania projektu innowacyjnego były:

brak w obecnej strukturze systemu oświaty narzędzi interwencji niwelowania skutków zjawiska niedopasowania kompetencji absolwentów szkoły zawodowej (technikum) do potrzeb pracodawców;

brak zajęć w technikach z zakresu psychologii pracy, psychologii zawodu, w zakresie umiejętności miękkich, doradztwa edukacyjnego i zawodowego; niedostosowanie programów nauczania w szkole ponadgimnazjalnej do dynamicznie zmieniających się realiów gospodarczych;

brak w programach nauczania elementów wpływających na wzrost kompetencji personalnych i społecznych młodzieży do świadomego wejścia na rynek pracy; istotna luka informacyjna dotycząca procesu planowania kształcenia ustawicznego.

Finalnym osiągnięciem realizatorów tego projektu, który został przetestowany w pięciu łódzkich zespołach szkół ponadgimnazjalnych (technikach) jest dostępny bezpłatnie poradnik dla młodzieży uczącej sięoraz materiały metodyczne dla nauczycieli, którzy chcieliby tę innowację wdrożyć w pracy ze swoją młodzieżą.


10 września 2013

Palikotyzacja akademickiej pedagogiki?

Jak pedagodzy ratują marność Ruchu Palikota? W wywiadzie dla Rzeczpospolitej (7-8.09.2013), lewicowy z krwi i kości profesor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, działacz Europa Plus, z nadzieją, że wreszcie zostanie dostrzeżony i będzie pełnił w nowej formacji partyjnej czołową rolę - Jan Hartman stwierdza, że musi być w Ruchu Palikota mniej samego Palikota. Inaczej, jego dotychczasowy wizerunek błazna, ekscentryka, światopoglądowego hipokryty będzie negatywnie rzutował na całe środowisko. Tylko jak tu przyjąć inną twarz - jak w bajce, w której wilk nakłada na swój łeb owczą skórę i udaje baranka - skoro Palikot odsłonił już siebie do końca. Każdy jego następny strój będzie rzutował na tych, którzy tak, jak on, traktują obywateli jak analfabetów (z poczuciem zresztą własnej wyższości), a więc jak osoby niczego nie dostrzegające, a jak coś słyszą, to i tak tego zapewne nie rozumieją.

Ta formacja chce teraz z lekka ukryć swoje antyklerykalne i antychrześcijańskie postawy, by zająć się gospodarką i ... edukacją. Na tej pierwszej będzie zarabiać, a tę drugą, tak jak wiele innych partii politycznych, będzie chciała wykorzystać jako trampolinę do usytuowania się na szczytach władzy, także tej publicznej jaką jest Parlament III RP. Pisze o tym obecny przewodniczący komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży w Sejmie obecnej kadencji dr Piotr Bauć w wydanym przez siebie biuletynie sejmowym:

Każdy ruch polityczny poza programem i hasłami potrzebuje szerszego wsparcia intelektualnego, by nie utkwić w doktrynerstwie. Zatem zwróciłem się do intelektualistów (nie będę ukrywał, że w pewien krytyczny sposób sympatyzujących z Ruchem Palikota), by napisali lub podsunęli do druku materiały, które korespondować będą z ideami Ruchu Palikota, ale również będą przepracowaną myślowo refleksją nad zagadnieniami i wydarzeniami aktualnie drążącymi społeczeństwo. Zabieg ten ma na celu wzięcie głębszego intelektualnego oddechu przez partię Ruch Palikota oraz uniknięcie estetyczno-logicznej pustki treściowej pleonazmu i tautologii, tak często spotykanych w partyjnych wydawnictwach ideologicznie sterowanych.

Czyżby redaktor sam temu nie zaprzeczał w odniesieniu do ideologicznie przykrojonej publikacji? To ciekawe, bo z jednej strony pisze: (...) każdy projekt edukacyjny sterowany nachalnie ideologicznie lub łagodniej mówiąc programowo, pozostawia po sobie śmietnik wyrzuconych nań i pomieszanych autorytetów i ich fałszywek., by zapowiedzieć we wstępie, że sam tak czyni w odniesieniu do grona autorów, których dobrał właśnie pod doktrynalnym kątem .

Polskie Towarzystwo Pedagogiczne, którym kieruje od dwudziestu lat prof. Zbigniew Kwieciński - po raz pierwszy w swoich dziejach uległo tak silnej presji jednego, a upadającego środowiska partyjnego, jakim jest Ruch Palikota, skoro udzieliło mu wsparcia w ramach organizowanego w tym roku Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego. Jego gospodarzem jest zespół pracowników naukowych Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego, także reprezentowanych w dobranym przez P. Baucia do publikacji ideologicznej Ruchu Palikota zbiorze artykułów. Oni też będą współtworzyć szerokie pole debat naukowców z naszego kraju, których propozycje wystąpień zostały podporządkowane zgodności z ideami tej formacji politycznej.

Tak oto pedagogika akademicka po raz pierwszy od czasów transformacji politycznej, ulega ideologicznej "palikotyzacji", żeby nie dodać - intelektualnemu wsparciu dla doktryny, która zaczyna zbliżać się merytorycznie do tego, z czym mieliśmy do czynienia w okresie instalowania przez bolszewików w Polsce lewicowej ideologii. Teraz jest ona wspierana poglądami przedstawicieli neolewicowego ruchu myśli społecznej i humanistycznej w USA i krajach Europy Zachodniej jako oręża walki z kapitalizmem. W tym przypadku jest to redukowane do neoliberalizmu.

Redaktor publikacji nie ukrywa we wstępie, że: Jednym z głównych celów partyjnej walki politycznej jest zdobycie władzy. Tak oto Uniwersytet Gdański wraz z niezwykle licznym gronem naukowców z całego kraju pośrednio włącza się w walkę partyjną na polskiej scenie politycznej. Zapowiada się zatem debata naukowców z udziałem politycznych doktrynerów, których myśl krytyczna: ma być przyczynkiem do korekty - jak rozumiem polskiego - kapitalizmu. Czyżby zapowiadała się zatem w Gdańsku konfrontacja ideowa, a nie naukowa?

W projekcie programu debat był przewidywany udział w konferencji naukowej Roberta Biedronia, który miał wygłosić referat na temat: "Historia polskiego ruchu LGBT i jego wpływ na kształtowanie dyskursu publicznego i zmianę społeczną". Nie wiedziałem, że poseł Biedroń jest pedagogiem. Wiemy natomiast, że jest on zainteresowany kandydowaniem na funkcję sprawozdawcy Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy ds. LGBT, czyli lesbijek, gejów, bi- i transseksualistów. Pojawi się natomiast na Zjeździe naukowym sam Janusz Palikot (w końcu doktor), który wraz z prof. Janem Hartmanem, Piotrem Bauciem i Krzysztofem Iszkowskim, będzie prelegentem sekcji: "Edukacja dla inkluzyjnej Europy".

Tymczasem z najnowszego wydania tygodnika "wSieci" dowiadujemy się, że wykładowcą Uniwersytetu Otwartego w Uniwersytecie Warszawskim jest Mariusz Drozdowski, szef organizacji Queer UW przyznający się publicznie do pedofilii twierdząc, że "jest ona legalna na całym świecie". Zdaje się, że powróci w nowym roku akademickim odrażający "dowcip": czym różni się pedagog od pedofila. Zapewne zdaniem tego wykładowcy - niczym. Może jednak uczestnicy tej sekcji Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego odpowiedzą na tę kwestię.

Program Zjazdu jest - niezależnie od tego wycinka - bardzo bogaty i interesujący naukowo. Problematyka różnic, inkluzji i ekskluzji we współczesnym świecie jest kluczowa także dla nauk pedagogicznych, toteż znakomicie się stało, że tak licznie są tu reprezentowane wszystkie środowiska akademickie, typy uczelni i subdyscypliny naukowe. Niektórzy akademicy będą referować nawet dwukrotnie, w różnym czasie i sekcjach, by pokazać nie tylko szeroki profil własnych badań, ale i konieczność wychodzenia poza obszar własnej subdyscypliny naukowej. Warto zatem dokonać wyboru sekcji i sesji programowych, które wzbogacą nas o nowe doświadczenia i myśli. Dobrze, że obrady toczyć się będą w kraju, w znakomitym środowisku naukowym i w języku polskim, to prof. J. Hartman nie będzie musiał narzekać, że uczestniczył w "Tango Congreso" (zob. świetny felieton tego autora w "Polityka" 2013 nr 36).