21 lipca 2013

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego odpowiada

na treść uchwał/stanowisk rad wydziałów w sprawie poparcia inicjatywy Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk dotyczącej włączenia PEDAGOGIKI jako dyscypliny naukowej do dziedziny nauk humanistycznych przy równoczesnym pozostawieniu jej w naukach społecznych. Pisałem o tej inicjatywie KNP PAN kilka miesięcy temu. Dzięki przekazaniu jej treści dziekanom wszystkich wydziałów z uprawnieniami do nadawania stopni naukowych i jej zaakceptowaniu oraz podjęciu przez wiele jednostek uczelni akademickich, w tym jednej niepublicznej, otrzymali oni pismo od Zastępcy Dyrektora Departamentu Strategii MNiSW pani Ewy Sieczek następującej treści:

Szanowny Panie Dziekanie, w nawiązaniu do przedstawionej Uchwały nr ... Rady Wydziału .... o zaliczenie "pedagogiki" do dziedziny nauk humanistycznych, bez usuwania jej z dziedziny "nauk społecznych" uprzejmie informuję, że do Ministerstwa wpłynęły liczne postulaty dotyczące dokonania zmian w wykazie obszarów wiedzy, dziedzin nauki i sztuki oraz dyscyplin naukowych i artystycznych ustalonych rozporządzeniem Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 8 sierpnia 2011 r. w sprawie obszarów wiedzy, dziedzin nauki i sztuki oraz dyscyplin naukowych i artystycznych (Dz.U. Nr 179, poz. 1065).

Postulowane zmiany obejmują zarówno przeniesienie poszczególnych dyscyplin do innych dziedzin nauki, utworzenia nowych dyscyplin naukowych, jak i umieszczenia poszczególnych dyscyplin naukowych w więcej niż jednej dziedzinie nauki.

Trwa proces ich wnikliwej analizy, proponowana w Uchwale zmiana wymaga także - wynikającego z art. 3 ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki (Dz.U. Nr 65, poz. 595, z późn. zm.) - uzyskiwania opinii Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów w zakresie przedstawionego rozwiązania.

Przedstawiając powyższe wyjaśnienia uprzejmie informuję, że niezwłocznie po zakończeniu procesu analitycznego i otrzymaniu opinii CK podjęte zostaną działania zmierzające do wprowadzenia stosownych zmian w ww. wykazie. Z wyrazami szacunku
".

Piszę o tym, by przede wszystkim podziękować Dziekanom wydziałów nauk pedagogicznych/studiów edukacyjnych, pedagogicznych, pedagogiki i psychologii oraz nauk społecznych za dostrzeżenie wartości tej inicjatywy i jej poparcie, często z także własnym uzasadnieniem merytorycznym. Z mojej wiedzy wynika, że takiego poparcia udzieliły następujące Rady (jeśli nie wymieniam którejś, to proszę o informację):

1. Uchwała nr 56 Rady Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji w Cieszynie Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach z dnia 26.06.2013 r.;

2. Stanowisko Rady Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie z dnia 4 czerwca 2013 roku;

3. Uchwała nr 14/2013 Rady Wydziału Pedagogicznego Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie z dnia 6 czerwca 2013
r.;

4. Poparcie Rady Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego (z dnia 13 czerwca 2013 roku;

5. Uchwała Rady Wydziału Pedagogicznego i Artystycznego Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach z dnia 19 czerwca 2013 roku;

6. Uchwała Rady Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie z dnia 27 czerwca 2013 roku;

7. Poparcie Wydziału Nauk Społecznych UWM w Olsztynie z dnia 29 maja 2013 r.

8. Uchwała nr 71/2013 Rady Wydziału Nauk Pedagogicznych Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu z dnia 25 czerwca 2013 r.

9. Uchwała Rady Wydziału Nauk Pedagogicznych Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie z dn. 29 maja 2013 r.


Ufam, że pani minister weźmie pod uwagę racje merytoryczne, bowiem pedagogika w standardach kształcenia jest kierunkiem międzyobszarowym i międzydziedzinowym nauk humanistycznych i społecznych. Zintegrowanie jej także w zakresie awansów naukowych dobrze posłuży rozwojowi jej subdyscyplin, które mają charakter podstawowy.

20 lipca 2013

W Łodzi nie powiodło się

zwolennikom odwołania prezydent miasta Hanny Zdanowskiej. Nie zebrano stosownej liczby podpisów, więc nie będzie powtórki z obywatelskich praw do korzystania z instrumentów demokracji.

Członkowie komitetu "Ratujmy Nasze Miasto" złożyli do Komisarza Wyborczego w Łodzi wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania pani prezydent i Rady Miejskiej w Łodzi. Zadeklarowali. Przedłożyli - ich zdaniem - 60 tys. podpisów. Jak się okazało, było ich za mało. Takie są reguły demokracji. Komisarz przeliczył i sprawdzał, czy są one złożone w sposób prawidłowy (dokładne adresy, numery PESEL itp.). Referendum w sprawie odwołania pani prezydent i Rady Miejskiej mogłoby się odbyć w połowie września, ale się nie odbędzie.

Przeszedłem najbardziej reprezentacyjną ulica tego miasta. Dojazd do Łodzi jest koszmarem z wszystkich niemalże stron. Dawno nie było w nim takiego paraliżu komunikacyjnego, chociaż trzeba oddać sprawiedliwość, bo jednak buduje się obwodnice, remontuje się ulice (ale w sposób bezmyślny, źle koordynowany), a w tym także tę słynną ulicę PIOTRKOWSKĄ. Tymczasem wygląda ona tak:

Plan: coś, co po­tem wygląda ab­so­lut­nie inaczej. (Julian Tuwim)
Cier­pli­wość: naj­trud­niej­sza for­ma rozpaczy. (Julian Tuwim)
Trzeba spuścić na ten chaos zasłonę milczenia, bo jak pisał Julian Tuwim: Mil­cze­nie to tek­st, który niez­wykle łat­wo jest błędnie zinterpretować.
Kiedy przes­koczysz, to i wte­dy nie mów hop. Zo­bacz naj­pierw w co wskoczyłeś (Julian Tuwim)

Róźni­ca między wielbłądem i człowiekiem - wielbłąd może pra­cować przez tydzień nie pijąc; człowiek może przez tydzień pić nie pracując. (Julian Tuwim)
Su­mienie to jest ten cichy głosik, który szep­ce, że ktoś patrzy. (Julian Tuwim)

Jak pisał Julian Tuwim: "W mo­wie pew­nych ludzi słychać błędy ortograficzne." Łódź - to ponoć akademickie miasto. Nic dziwnego, że w swoim Porcie oferuje pracę "na kuchni". Czeka na absolwentów studiów wyższych?

19 lipca 2013

Docenci pracy socjalnej to nie są socjolodzy i pedagodzy, czyli o turystyce habilitacyjnej Polaków w wakacyjnym klimacie




Od kilkunastu lat niektórzy Polacy przeprowadzają tzw. przewody habilitacyjne na Słowacji z dyscypliny, która w naszym kraju nie jest nauką. Wykorzystują zadziwiające regulacje prawne MNiSW, w wyniku których "praca socjalna" została uznana jako odrębny kierunek kształcenia. Tym samym dla zapewnienia minimum kadrowego zatrudnia się na tym kierunku Polaków, którzy nie mogli uzyskać ani habilitacji, ani tym bardziej tytułu naukowego profesora z "pracy socjalnej" w naszym kraju. Na Słowacji ta dyscyplina jest aplikacją wiedzy z różnych nauk społecznych, humanistycznych, a nawet medycznych, które służą diagnozowaniu i rozwiązywaniu problemów tej sfery rzeczywistości naszego życia. Mamy w końcu Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, które zajmuje się także sferą socjalną społeczeństwa. Pięć lat temu polskie i słowackie media ostrzegały MNiSW przed dość dziwnym procederem. I co? I nic. Trwa on nadal.

Niektórzy rodacy wyczuli koniunkturę i zamiast prowadzić badania naukowe w zakresie socjologii, pedagogiki społecznej czy nauk o polityce, gremialnie wyjeżdżają do Rużomberoku, Bańskiej Bystrzycy, Nitry czy Bratysławy, by na tamtejszych uniwersytetach uzyskać tak zwaną habilitację, czyli Dekret mianujący ich docentami z pracy socjalnej. Nie jest to prawdziwa, pełna habilitacja, która mogłaby odpowiadać polskim wymogom na ten stopień naukowej samodzielności, ale ktoś w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego silnie lobbował na rzecz tego, by ów dyplom na stanowisko docenta został koniecznie dopisany jako równoważny polskiej habilitacji. Równoważny jednak nie jest, co widać po jego statusie na samej Słowacji i po wymaganiach, jakie należy tam spełnić, by go otrzymać. To rodzaj awansu w ramach danej uczelni będący obroną pracy podoktorskiej (tam nazwanej habilitacyjną), która ma charakter publiczny, a do jej spełnienia wystarczy przedłożyć jako habilitację - m.in. maszynopis (a nie wydaną rozprawę naukową) jakiejś monografii, publikację metodyczną, popularno-naukową, materiały dydaktyczne itp. Każdy uniwersytet , który uzyskał uprawnienia Słowackiej Komisji Akredytacyjnej do przeprowadzania przewodów i postępowań naukowych, określa własne kryteria na stanowisko docenta. Właśnie dlatego w jednym uniwersytecie wymaga się na to stanowisko czegoś więcej, a w innym czegoś mniej. Mianowanie na docenta dotyczy danej uczelni a nadaje je jej rektor. Ot, taka jest prawda To tak, jak u nas na mocy ustawy o wyższych szkołach zawodowych z 1997 r. rektorzy tych szkół mogli mianować profesorami osoby ze stopniem doktora. Nie miały one jednak tożsamych uprawnień w całym kraju jako samodzielni pracownicy naukowi.

Nic dziwnego, że nasi jadą tam mikrobusami i zabiegają o tzw. habilitację, póki jeszcze w Polsce władze uczelni nie zorientowały się w tym procederze. Prawdziwa habilitacja to uzyskanie stopnia naukowego "doktora vied" - „doctor scientiarum", o czym doskonale wiedzą urzędnicy MNiSW, ale komuś chciano "zrobić dobrze" i załatwić mu godną posadkę w szkolnictwie wyższym. Wwożone do kraju dyplomy słowackich docentów są w istocie jedynie w tym kraju i w danej uczelni potwierdzeniem kompetencji naukowo-pedagogicznych (metodycznych) lub naukowo-artystycznych. Nie powinny być zatem uznawane jako równoważne polskiej habilitacji, gdyż dla jej uzyskania absolutnie nie bierze się pod uwagę po pierwsze prac nieopublikowanych, a zatem pozbawionych możliwości ich publicznej, akademickiej weryfikacji (recenzji), a po drugie nie są uznawane jako naukowe wszelkie prace metodyczne, programowe, które dotyczą doskonalenia metod, form czy technik pracy pedagogicznej lub artystycznej.

Jeśli zatem dziekani uczelni publicznych kierują zapytanie, czy uzyskany przez Polaków na Słowacji dyplom docenta z pracy socjalnej jest odpowiednikiem polskiej habilitacji z socjologii lub z pedagogiki, odpowiedź musi brzmieć jednoznacznie - NIE. Dyplom docenta pracy socjalnej nie ma nic wspólnego z socjologią czy pedagogiką jako nauką, a zatem ten dyplom może być wykorzystywany tylko i wyłącznie do prowadzenia zajęć dydaktycznych na kierunku "praca socjalna", ale w żadnej mierze na socjologii czy pedagogice. Z socjologii lub z pedagogiki trzeba bowiem uzyskać habilitację, by móc prowadzić prace doktorskie z tych dyscyplin, recenzować dorobek naukowy młodszych naukowców itp. Po prostu trzeba mieć kwalifikacje i odpowiadający im dyplom. A ten można sobie powiesić na ścianie we własnym gabinecie i czarować innych, że jest się habilitowanym docentem.

Właśnie w wakacje, bo 7 lipca br. kolejnym polskim docentem na Uniwersytecie Katolickim w Rużomberoku w ramach "pracy socjalnej" został ks. dr Andrzej Kryński
- jak podają Słowacy - odborny asistent Akademii Polonija, Czestochowa, Poľsko), czyli - a to podaje już baza OPI: profesor Akademia Polonijna; Wydział Interdyscyplinarny; Instytut Nauk Humanistycznych. Nowy docent pracy socjalnej wygłosił tzw. wykład habilitacyjny pt. Smery rozvoja neštátnych katolíckych škôl (Kierunki rozwoju niepublicznych szkół katolickich) oraz obronił pracę habilitacyjną (czyli jej maszynopis) pt. Katolícka výchova na vysokých školách v Poľsku v rokoch 1990-2000 (Wychowanie katolickie w szkołach wyższych w Polsce w latach 1990-2000). Gratulujemy i życzymy udanych wykładów z tej problematyki tak w Rużomberoku, jak i w naszym kraju na kierunku "praca socjalna".