28 czerwca 2013

Parezjaści wszystkich środowisk akademickich - nie dają się skonformizować!


Forum Młodych Pedagogów przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN jest wyjątkową wspólnotą akademicką w Polsce, która w dwudziestolecie swojego istnienia pod kierunkiem wiceprzewodniczącej KNP PAN prof. dr hab. Marii Dudzikowej - wydała kolejną, znakomitą inicjatywę (po m.in. prowadzonym przez dra Przemysława Grzybowskiego "Międzyszkolniku"), jaką jest przygotowany przez nią projekt nowego periodyku akademickiego pt. PAREZJA.

(fot. Założenia PAREZJI referuje członkom KNP PAN pani dr Ewa Bochno)


Nareszcie widoczna jest zmiana pokoleniowa w polskiej pedagogice, która przebija się przez wszystkie czynniki oporu, obojętności, zniechęcania, cwaniactwa, konformizmu ku przestrzeni wolnego dyskursu naukowego. Jest to wielopokoleniowe środowisko z dominantą młodych pracowników nauki, jak i często osamotnionych pasjonatów badań oraz edukacyjnych eksperymentów, które mając w pamięci własnych doświadczeń i osiągnięć - samorządnie organizowane Letnie Szkoły Młodych Pedagogów KNP PAN - postanowiło stworzyć nową, oryginalną trybunę wypowiedzi naukowych w powoływanym czasopiśmie PAREZJA. O tym, skąd jest taki tytuł i co kryje się za nim, mówili jego twórcy w czasie wczorajszego posiedzenia Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, uzyskując po długiej i owocnej dyskusji z profesorami - pełne poparcie dla tej inicjatywy!

Możemy być dumni z tego, że powstaje pismo, którego wydawcy nie kierują się interesem własnej uczelni, własnej subdyscypliny nauk pedagogicznych, interesownością w szerokim tego słowa znaczeniu, ale postanowili wejść na trudną ścieżkę sporów o jak najwyższy poziom naukowy polskiej myśli i praktyki pedagogicznej. Założyciele i redaktorzy czasopisma pochodzą z różnych uczelni w kraju i reprezentują podstawowe w pedagogice subdyscypliny:

Alicja Korzeniecka - Bondar (Uniwersytet w Białymstoku),

Bożena Tołwińska (Uniwersytet w Białymstoku),

Ewa Bochno (Uniwersytet Zielonogórski),

Maksymilian Chutorański (Uniwersytet Szczeciński).


Powyższa czwórca zmiany, przełomu czy odmienności wyjaśniała nazwę i profil naszego czasopisma, które będzie forum dyskusji młodych badaczy dotyczącej wzbudzającym refleksję i zaangażowanie na rzecz szeroko pojętej edukacji i wychowania, socjalizacji i kształcenia. Jak stwierdził dr M. Chutorański: kluczowa dla istoty pisma a przecież wyeksponowana w jego nazwie kategoria PAREZJI oznacza wolność, otwartość, szczerość i jasność wypowiedzi, osobiste zaangażowanie mówcy (piszącego), ale też stanowi formę obywatelskiego obowiązku mówienia prawdy tym, dla których prawda jest niewygodna, którzy nie chcą jej słuchać, którym prawda zagraża. Parezja jest rodzajem aktywności mowy, w której relację z prawdą określa szczerość, relację z życiem definiuje niebezpieczeństwo, relację z sobą i innymi charakteryzuje krytycyzm, zaś z moralnym prawem wyraża wolność i obowiązek.

Parezjasta zatem to mówca nieustraszony, przyjmujący ryzyko mówienia prawdy i narażający się na niebezpieczeństwo, gdy prawda może w niego godzić. Nad tak rozumianym przesłaniem pisma naukowego, które ma stanowić rdzeń jego tożsamości, wyrazistości i eksterioryzacji młodzi pedagodzy zastanawiali się od dawna, aż w końcu w sposób wysublimowany nadali mu taką właśnie formułę aksjologiczno-społeczno-kulturową. Fenomen parezji zostaje tu przywołany bez jakichkolwiek podtekstów instytucjonalnych czy personalnych, politycznych czy społecznych. Myślenie redaktorów jest trans- i interdyscyplinarnym budowaniem nowej formuły naukowej wypowiedzi być może nawet ze świadomością, że nie spotkają się one z entuzjastycznym ich przyjęciem przez - jak to określają niemieccy politolodzy - tzw. "Betonfraktion".

Jak sami to zapowiedzieli, pismo ma mieć charakter interdyscyplinarny, a zarazem inkluzyjny, integrujący naukowców, którzy prowadzą badania, dokonują opisu interesujących ich zjawisk czy poszukujących rozwiązań podstawowych problemów edukacji oraz jej relacji ze sferą publiczną. Półrocznik - bo taka ma być częstotliwość jego wydawania przez Wydział Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku - został pomyślany jako głos w trybie parezji, a więc szczerego, krytycznego i otwartego na ryzyko zaangażowania w sprawy edukacji i jej szeroko rozumianych kontekstów, jako etyczny obowiązek zabierania głosu w ważnych, aktualnych kwestiach odczytywanych z perspektywy dialogu między pedagogiką, a innymi dyscyplinami.

Redaktorom i wydawcy zależy na tym, by CZASOPISMO miało charakter:
• polemiczny,

• interdyscyplinarny,

• pozwalający zarówno na przekraczanie granic między wąsko zakreślonymi polami badawczymi, jak i łączenie metod badawczych,

• promujący nowatorskie i nieoczywiste ujęcia opracowane przez humanistów, którym zależy, którzy nie godzą się na banał, pozór i "równanie w dół”,

• promujący niesztampowe perspektywy, idee, metody badania i opisywania rzeczywistości edukacyjnej i społecznej.

Chcą zatem publikować:

• teksty wprowadzające do dyskursu naukowego,

• oryginalne/w oryginalny sposób opracowane tematy, perspektywy teoretyczne oraz badawcze.


Półrocznik PAREZJA będzie wydawany w wersji papierowej i elektronicznej. Proponuje się w nim takie działy, jak:

1. OD REDAKCJI (wprowadzenie w specyfikę tekstów lub tematykę tomu, nakreślenie mapy kategorii itp., zaproszenie czytelników do dyskusji)

2. NA NASZE ZAPROSZENIE lub MŁODZI ZAPRASZAJĄ (tekst zaproszonego profesora)

3. STUDIA I ESEJE (artykuły teoretyczne, polemiczne)

4. Z WARSZTATU BADAWCZEGO (raporty badawcze, koncepcje badań, komunikaty z badań, odniesienie/omówienie badań innych autorów)

5. STUDIUM RECENZYJNE (obszerna, dyskutująca recenzja wybranej lektury)

6. LEKTURY „KONIECZNE”/ OMÓWIENIA KSIĄŻEK (krótkie omówienia wraz z rekomendacjami lektur wartych polecenia)

7. Z ŻYCIA NAUKOWEGO MŁODYCH PEDAGOGÓW (informacje o działaniach, konferencjach, awansach naukowych młodych pedagogów)

8. POD PRĘGIERZEM ŚMIECHU (esej ironiczny o tym, co nam doskwiera / prześmiewczo o rzeczywistości)

W czasie wymiany poglądów z członkami Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN pojawiły się tak interesujące kwestie, jak dostrzeżenie w tej inicjatywie ogromnej szansy do zadebiutowania doktorantów na naukowej scenie pisarskiej, wzmocnienie poczucia wartości i sensu prowadzenia suwerennych badań przez tych, którzy nie znajdują w swoim środowisku koniecznego wsparcia, wzmocnienie solidarności i zaufania społecznego między generacjami naukowców otwartych na krytykę i dociekanie prawdy. Młodzi doskonale zdają sobie sprawę z tego, że wielu spośród tych, którzy z własnych tekstów mienią się autorytetami, swoimi postawami w trudnej, a płynnej rzeczywistości zaprzeczają własną hipokryzją. Zapewne czeka ich trudny sprawdzian dzielności w konfrontacji właśnie z takimi osobami, które swoimi postawami zaprzeczają wiarygodności własnych treści i normatywnych pouczeń. Gratuluję całemu Zespołowi i trzymam kciuki za powodzenie tej inicjatywy, by stała się elitarnym przekazem najwyższych wartości tak niszczonej przez niektórych polityków, przedstawicieli władz różnych instytucji naukowych w Polsce tradycji prowadzenia suwerennych badań naukowych i publikowania ich wyników.



27 czerwca 2013

Wstrzymywanie uczniom wydawania świadectw jest niedopuszczalne, czyli kolejna kompromitacja MEN

Tak zatytułowany komunikat widnieje na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej kompromitując tę instytucję i podlegający jej nadzór pedagogiczny! Jego treść jest krótka:

W związku z doniesieniami prasowymi dotyczącymi stosowania w niektórych szkołach praktyk wstrzymywania wydawania uczniom i absolwentom promocyjnych świadectw szkolnych i świadectw ukończenia szkoły z powodu między innymi: nieuiszczenia opłaty za świadectwo, nieuiszczenia dobrowolnej składki na radę rodziców, braku przedłożenia przez absolwenta tzw. „obiegówki" uprzejmie przypominamy, że praktyki tego typu są niezgodne z prawem.

W § 26 ust. 1 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 28 maja 2010 r. w sprawie świadectw, dyplomów państwowych i innych druków szkolnych jest napisane, iż „świadectwa, odpisy świadectw dojrzałości, odpisy aneksów do świadectw dojrzałości, dyplomu, suplementy, zaświadczenia, indeksy, legitymacje szkolne i legitymacje przedszkolne dla dzieci niepełnosprawnych, a także kopie, o których mowa w § 23 ust. 2, są wydawane odpowiednio przez szkoły, kuratora oświaty, komisje okręgowe i przedszkola nieodpłatnie".



To tak, jakby Komendant Główny Policji ogłosił na stronie internetowej apel do bandytów: Stosowanie agresji fizycznej i psychicznej wobec innych osób jest niedopuszczalne! W związku z doniesieniami prasowymi dotyczącymi stosowania przez niektórych obywateli praktyk naruszania cielesności innych osób Komenda Głowna Policji przypomina, że praktyki tego typu są niezgodne z prawem. I tu może pojawić się stosowny artykuł np. z Kodeksu Prawa Karnego.


Tego typu "sterowanie" oświatą staje się wyrazistym dowodem na totalny chaos w polskiej oświacie i wieloletnią nieudolność nadzoru pedagogicznego! Po co wydaje się miliony złotych w naszym kraju na utrzymywanie armii urzędników - wizytatorów kuratoryjnych, skoro aż minister edukacji narodowej musi im przypominać, że obowiązuje w tym kraju jakieś prawo. Ile jeszcze lat będziemy czytać tego typu komunikaty? Czy ktoś w MEN zastanowił się nad tym, jak nieskuteczną stanowi władzę, skoro każdego roku trzeba powtarzać to samo? To może ktoś wreszcie ruszyłby się zza biurka i zaczął sprawować ów nadzór, skoro tak MEN zapisał jego zadania? Może wreszcie ktoś rozliczy pseudo pedagogiczny - jak się okazuje - nadzór z nieudolności, z którą zmagamy się od początku transformacji. To, że w PRL stosowano te praktyki a dzisiaj są one nieustannie reprodukowane tylko wskazuje na to, że dobrze się usadowiło STARE.

No i wreszcie, tego typu sytuacja odsłoniła pozór funkcjonowania Forum Rodziców przy Ministrze Edukacji Narodowej, które okazało się kwiatkiem do kożucha, i to w dodatku zwiędłym, skoro nawet ONO nie potrafi zadbać o tak pryncypialne naruszanie praw rodziców w publicznym szkolnictwie! Wstyd! Forum stało się przedłużonym ramieniem władzy, oferując na stronie MEN banalne treściowo prezentacje typu: Jak wzmocnić dialog polskiej szkoły z rodzicami?, podczas gdy w szkołach prowadzony jest z nimi monolog. Oj, daleko nam jeszcze do demokratyzacji, uspołecznienia, do uczynienia szkolnictwa rzeczywiście publicznym.

26 czerwca 2013

Zerowe gry kadrowe w wyższym szkolnictwie prywatnym

Zbliża się koniec czerwca, a więc ruchu kadrowego w szkolnictwie prywatnym dla tych pracowników, którzy mają trzymiesięczne wymówienie z pracy. Nie ma zmiłuj się. Nawet ci, którym wydawało się, że wystarczy nosić torby za założycielem, jeździć z nim na narty czy na letnie wczasy, kupować okazjonalnie prezenty, niemal codziennie raczyć nieszczerymi komplementami itp., otrzymują wymówienia z pracy. A tak się starali, tak podjudzali, tak kombinowali, by tylko pozbyć się tych, którzy widzą ich pozoranctwo, nieudolność, brak kompetencji i hipokryzję… . Niestety, nadeszła chwila odsłony prawdziwego oblicza ich pracodawcy.

W nieuczciwym biznesie nie ma ludzi niezastąpionych. Są tylko w mniejszym lub większym stopniu traktowani instrumentalnie, by spełniać oczekiwania właściciela. Każdy, kto chce być sobą, zachować własną godność, musi wybrać – być albo nie być. Nie ma innego wyjścia, gdyż prędzej czy później to założyciel pseudobiznesu zadecyduje za niego. Kierowałeś jakimś działem? Byłeś przydatny w nim przez ileś miesięcy czy lat? To ciesz się, bo prędzej czy później przyjdzie walec i wyrówna. W końcu jak założyciel chce zatrudnić zięcia, teścia, kochankę czy partnera kogoś, na kim mu bardzo zależy (tymczasowo, o czym on wiedzieć nie może), to nie będzie żadnej litości, pamięci o tym, co było dobrego i wartościowego w tych relacjach, gdyż toczy się gra o sumie zerowej, tzn. czyjś zysk musi być osiągnięty kosztem czyjejś straty.

Po wymówieniu albo własnej rezygnacji z pracy w takiej psuedoszkółce bardzo szybko dowiesz się, kto czyhał na twoje miejsce, kto był w układzie, zmowie z założycielem, kto był w pakiecie koniecznego zatrudnienia kosztem koniecznego czyjegoś zwolnienia. Ktoś musi dobrze zarobić na czyimś zwolnieniu, to oczywiste w tak „brudnej grze”, jaką prowadzą niektórzy właściciele szkół prywatnych. Pogratulować motywacji pracy tym, którzy pozostali w takiej matni, bo będzie ona napędzana strachem, lękiem przed utratą jakichś dochodów. Jeszcze się ich przetrzyma na pół etatu, na umowę śmieciową, na ustną deklarację, gdzie słowa takiego pracodawcy są tyle warte, co rolka papieru toaletowego. Być może na nią starczy, kiedy trzeba będzie po kolejnym ultimatum o redukcji płac, zwolnieniach udać się tam, gdzie król chadzał piechotą. Może też poczytać sobie artykuły, felietony w uczelnianej gazecinie, która przecież nie poinformuje o tym swoich czytelników, a tym bardziej kandydatów na studia. Nie napisze jej "wypitny" redaktorzyna, że kierunek studiów otrzymał ocenę warunkową, że założyciel zwolnił właśnie kolejnych pracowników, że ci najlepsi już dawno i niedawno sami odeszli, że wszystko tu jest podszyte tchórzem i lipą.

Nie piszcie w swoich komentarzach, że w szkolnictwie publicznym też są zwolnienia, redukcje, cięcia płac, bo płace w nich zaczynają wzrastać, są pod kontrolą państwa a więc nie zależą od widzimisię rektora czy dziekana, a redukcje etatów wynikają z zaniechania przez niektórych nauczycieli akademickich powinności naukowo-badawczych czy braku godzin do prowadzenia zajęć dydaktycznych. Tu jednak każdy znacznie wcześniej dowiaduje się o tym, jak jest oceniany i jakie ma perspektywy. Sam rozstrzyga, czy podejmie właściwą dla danego stanowiska aktywność, czy może nadal zamierza ją pozorować. Pamiętam, jak jeden z moich uniwersyteckich współpracowników grał na swoją rodzinę, na żonę, później na kochankę, na zięcia, na córkę wysysając dla nich co tylko się da z uniwersyteckiego środowiska. Taka gra o sumie zerowej musi się kiedyś zakończyć porażką jednej ze stron, kiedy to tracą na tym współpracownicy, a cynik zyskuje.

Niektórzy nie chcą zrozumieć, że tak, jak sami rozstają się z innymi, zostaną w przyszłości potraktowani przez innych. W przyrodzie i społeczeństwie gra o sumie zerowej toczy się nieustannie. Nie miał racji Thomas Gordon, że w relacjach międzyludzkich, ale w środowisku antagonistycznym, możliwe jest funkcjonowanie bez zwycięzców i bez pokonanych. Jeśli ktoś myśli inaczej, to niech już szuka sobie innej pracy, bo nawet nie wie, kto czyha lub kogo ma założyciel szkoły na jego miejsce.