27 sierpnia 2025

O alternatywnych metodach badań społecznych

 

 

IV Zakopiańskie Spotkania Metodologiczne pod kierunkiem prof. APS Franciszka Szloska zostały w bieżącym roku skoncentrowane tematycznie na alternatywnych metodach badań pedagogicznych. Już samo określenie metod badań jako alternatywnych sprawia, że może ukierunkować  akademików na podejście binarne, antagonistyczne, a polegające na konflikcie epistemologicznym między metodami badań standardowych, tradycyjnych (jakimi by one nie były) a ich alternatywnym przeciwieństwem. Jednak wcale to tak nie wybrzmiało w wystąpieniach profesorów Stanisława Juszczyka z Politechniki Śląskiej czy Franciszka Szloska.

  Wprawdzie nikt nie prowadził analiz semantycznych alternatywności metod badań, bo przyjęto ich pojmowanie w społeczeństwach pluralistycznych jako tych, które są odmienne, inne od powszechnie stosowanych w nauce. Jednak dyskusja na ten temat byłaby wskazana, bowiem badać inaczej można zarówno w paradygmacie badań ilościowych, jak i jakościowych, mieszanych, triangulacyjnych, inter-, intra- lub transdyscyplinarnych, itd., itp.   Zdaniem F. Szloska "Współczesna metodologia nauk społecznych zdominowana została przez mnożące się paradygmaty badawcze oparte na racjonalizmie, obiektywizmie i założeniach uniwersalistycznych - co zrodziło konieczność wypracowania  bardziej otwartych, relacyjnych i inkluzywnych podejść badawczych". 

Dotknięto zatem jednego z kluczowych sporów metodologicznych w naukach społecznych, które wymagają dyskusji. Istotnie, nadal bowiem dominują w naukach społecznych  paradygmaty  racjonalistyczne i uniwersalistyczne. Przez długi czas, szczególnie w XX wieku, metodologia tych nauk czerpała bazowała na filozofii pozytywizmu i neopozytywizmu, a więc na  idei, że można badać zjawiska społeczne w podobny sposób jak czyni się to w naukach przyrodniczych. Takie podejście cechował racjonalizm, będący przekonaniem, że istnieją obiektywne prawidłowości społeczne, które są możliwe do poznania poprzez rozum i analizę. 

Kluczowy w tym podejściu jest obiektywizm poznania, który niejako zobowiązuje badacza do unikania w założeniach norm, wartości i kontekstu. Każda ze zmiennych musi być zoperacjonalizowana, by można było ją obiektywnie zmierzyć. Uniwersalizm poznania naukowego zaś jest pochodną oczekiwania, że uzyskana w toku badań wiedza naukowa będzie odkryciem „ogólnych prawidłowości”, a więc niezależnym od miejsca i czasu prowadzenia badań.

Taka dominacja rzeczywiście prowadziła do tego, że inne sposoby rozumienia zjawisk społecznych np. interpretatywne, hermeneutyczne, fenomenologiczne czy lokalnie zakorzenione były marginalizowane, uznawane za badania "miękkie", nienaukowe, subiektywistyczne. Od drugiej połowy XX wieku zaczęły pojawiać się silne nurty krytyczne wobec takiego ujęcia, do których można zaliczyć: konstrukcjonizm społeczny i poststrukturalizm. Badacze tego nurtu podważali obiektywizm poznania zjawisk psychospołecznych, kulturowych, pokazując, że wiedza zawsze jest wytwarzana w kontekście społecznym i relacyjnym.

Niewątpliwie można zaliczyć do alternatywnych podejść także metodologie feministyczne  czy badania postkolonialne, których przedstawiciele podkreślali, że uniwersalizm często maskuje perspektywę dominujących, zachodnich, męskich, elitarnych grup (środowisk) społecznych. Wreszcie rozwinęły się metodologie badań partycypacyjnych, narracyjnych i jakościowych, które otworzyły przestrzeń na dotąd wykluczane podejścia poznawcze zjawisk psychospołecznych, w tym także edukacyjnych.

Współcześnie coraz częściej zwraca się uwagę na potrzebę relacyjności, uwzględniającej interakcję między badaczem a badanym/i, między kulturami i perspektywami ich postrzegania, rozumienia i akceptowania. To także dostrzegana potrzeba uwzględniania w procesie badawczym zróżnicowanych głosów i doświadczeń. Tych jednak nie zabraniano czy nie eliminowano w podejściu konwencjonalnym, pozytywistycznym. 

Zapewne alternatywność metod badawczych wynika z uwzględniania świadomości ograniczeń własnej pozycji badacza i kontekstu, w którym powstaje wiedza dzięki podejmowanym przez niego/nią procedur. Wreszcie, alternatywność metodologiczna może wynikać z potrzeby zachowania pluralizmu badawczego, tzn. łączenia różnych paradygmatów np. jakościowych i ilościowych, interpretatywnych i krytycznych.

Nie do końca można powiedzieć, że wszystkie nowe metody badań są „alternatywne” w sensie całkowitego odrzucenia dotychczasowych paradygmatów. Co rozstrzyga o  ich nowości, odmienności? Raczej można mówić o klasycznym podejściu metodologicznym, a więc pozytywistycznym, racjonalistycznym, w którym dominują metody ilościowe, nastawione na obiektywizację i uniwersalność. 

Wspomniane tu jako nowe nurty  - badania interpretatywne, konstruktywistyczne, krytyczne pojawiały się często jako alternatywa i krytyka wobec tej dominacji, gdyż ich zwolennicy dowodzili, że nie da się uchwycić złożoności świata społecznego i psychicznego, duchowego, transcendentnego tylko narzędziami „obiektywnymi”. 

Z biegiem lat badacze zaczęli mówić nie tyle o „alternatywie metodologicznej”, ile o uzupełnieniu i pluralizmie metod badań, skoro różne podejścia odpowiadają na różne pytania badawcze. Dlatego np. metody jakościowe i ilościowe coraz częściej stosuje się komplementarnie (mixed methods). O tym zresztą była mowa w czasie ubiegłorocznych III Zakopiańskich Spotkań Metodologicznych.  Początkowo były one widziane jako alternatywne wobec dominujących, ale współcześnie funkcjonują raczej jako równoprawne i komplementarne, choć wciąż odwołują się do innych założeń filozoficznych i epistemologicznych.

W czasie tegorocznej debaty w Zakopanem trwa dyskusja na temat komplementarności, trafności i sensowności niektórych metod badań, którym przypisuje się miano alternatywnych, a w istocie z poznaniem naukowym mają niewiele wspólnego. Może to, że ich zwolennikom wydaje się, że rozwijają naukę, podczas gdy mogą przyczyniać się do jej zwijania, na co słusznie zwrócił uwagę prof. Stefan Kwiatkowski. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie będą publikowane komentarze ad personam