IV
Zakopiańskie Spotkania Metodologiczne pod kierunkiem prof. APS Franciszka
Szloska zostały w bieżącym roku skoncentrowane tematycznie na alternatywnych
metodach badań pedagogicznych. Już samo określenie metod badań jako
alternatywnych sprawia, że może ukierunkować akademików na podejście
binarne, antagonistyczne, a polegające na konflikcie epistemologicznym między
metodami badań standardowych, tradycyjnych (jakimi by one nie były) a ich
alternatywnym przeciwieństwem. Jednak wcale to tak nie wybrzmiało w wystąpieniach
profesorów Stanisława Juszczyka z Politechniki Śląskiej czy Franciszka Szloska.
Wprawdzie nikt nie prowadził analiz semantycznych alternatywności metod badań,
bo przyjęto ich pojmowanie w społeczeństwach pluralistycznych jako tych, które
są odmienne, inne od powszechnie stosowanych w nauce. Jednak dyskusja na ten
temat byłaby wskazana, bowiem badać inaczej można zarówno w paradygmacie badań
ilościowych, jak i jakościowych, mieszanych, triangulacyjnych, inter-, intra-
lub transdyscyplinarnych, itd., itp. Zdaniem F. Szloska
"Współczesna metodologia nauk społecznych zdominowana została przez
mnożące się paradygmaty badawcze oparte na racjonalizmie, obiektywizmie i
założeniach uniwersalistycznych - co zrodziło konieczność wypracowania
bardziej otwartych, relacyjnych i inkluzywnych podejść badawczych".
Dotknięto
zatem jednego z kluczowych sporów metodologicznych w naukach społecznych, które
wymagają dyskusji. Istotnie, nadal bowiem dominują w naukach społecznych
paradygmaty racjonalistyczne i uniwersalistyczne. Przez długi czas,
szczególnie w XX wieku, metodologia tych nauk czerpała bazowała na
filozofii pozytywizmu i neopozytywizmu, a więc na idei, że
można badać zjawiska społeczne w podobny sposób jak czyni się to w naukach
przyrodniczych. Takie podejście cechował racjonalizm,
będący przekonaniem, że istnieją obiektywne prawidłowości społeczne, które
są możliwe do poznania poprzez rozum i analizę.
Kluczowy
w tym podejściu jest obiektywizm poznania, który niejako zobowiązuje
badacza do unikania w założeniach norm, wartości i kontekstu. Każda ze
zmiennych musi być zoperacjonalizowana, by można było ją obiektywnie
zmierzyć. Uniwersalizm poznania naukowego zaś jest pochodną
oczekiwania, że uzyskana w toku badań wiedza naukowa będzie odkryciem „ogólnych
prawidłowości”, a więc niezależnym od miejsca i czasu prowadzenia badań.
Taka
dominacja rzeczywiście prowadziła do tego, że inne sposoby rozumienia zjawisk
społecznych np. interpretatywne, hermeneutyczne, fenomenologiczne czy lokalnie
zakorzenione były marginalizowane, uznawane za badania "miękkie",
nienaukowe, subiektywistyczne. Od drugiej połowy XX wieku zaczęły pojawiać się
silne nurty krytyczne wobec takiego ujęcia, do których można
zaliczyć: konstrukcjonizm społeczny i poststrukturalizm. Badacze
tego nurtu podważali obiektywizm poznania zjawisk psychospołecznych,
kulturowych, pokazując, że wiedza zawsze jest wytwarzana w kontekście
społecznym i relacyjnym.
Niewątpliwie
można zaliczyć do alternatywnych podejść także
metodologie feministyczne czy badania postkolonialne,
których przedstawiciele podkreślali, że uniwersalizm często maskuje perspektywę
dominujących, zachodnich, męskich, elitarnych grup (środowisk) społecznych.
Wreszcie rozwinęły się metodologie badań partycypacyjnych, narracyjnych i
jakościowych, które otworzyły przestrzeń na dotąd wykluczane podejścia
poznawcze zjawisk psychospołecznych, w tym także edukacyjnych.
Współcześnie
coraz częściej zwraca się uwagę na potrzebę relacyjności, uwzględniającej
interakcję między badaczem a badanym/i, między kulturami i perspektywami ich
postrzegania, rozumienia i akceptowania. To także dostrzegana potrzeba
uwzględniania w procesie badawczym zróżnicowanych głosów i
doświadczeń. Tych jednak nie zabraniano czy nie eliminowano w podejściu
konwencjonalnym, pozytywistycznym.
Zapewne
alternatywność metod badawczych wynika z uwzględniania świadomości
ograniczeń własnej pozycji badacza i kontekstu, w którym powstaje wiedza dzięki
podejmowanym przez niego/nią procedur. Wreszcie, alternatywność metodologiczna
może wynikać z potrzeby zachowania pluralizmu badawczego, tzn.
łączenia różnych paradygmatów np. jakościowych i ilościowych, interpretatywnych
i krytycznych.
Nie
do końca można powiedzieć, że wszystkie nowe metody badań są
„alternatywne” w sensie całkowitego odrzucenia dotychczasowych
paradygmatów. Co rozstrzyga o ich nowości, odmienności? Raczej można
mówić o klasycznym podejściu metodologicznym, a
więc pozytywistycznym, racjonalistycznym, w którym dominują metody
ilościowe, nastawione na obiektywizację i uniwersalność.
Wspomniane
tu jako nowe nurty - badania interpretatywne, konstruktywistyczne,
krytyczne pojawiały się często jako alternatywa i krytyka wobec tej
dominacji, gdyż ich zwolennicy dowodzili, że nie da się uchwycić złożoności
świata społecznego i psychicznego, duchowego, transcendentnego tylko
narzędziami „obiektywnymi”.
Z
biegiem lat badacze zaczęli mówić nie tyle o „alternatywie metodologicznej”,
ile o uzupełnieniu i pluralizmie metod badań, skoro różne podejścia
odpowiadają na różne pytania badawcze. Dlatego np. metody jakościowe i
ilościowe coraz częściej stosuje się komplementarnie (mixed methods).
O tym zresztą była mowa w czasie ubiegłorocznych III Zakopiańskich Spotkań
Metodologicznych. Początkowo były one widziane jako alternatywne wobec
dominujących, ale współcześnie funkcjonują raczej jako równoprawne i
komplementarne, choć wciąż odwołują się do innych założeń filozoficznych i
epistemologicznych.
W
czasie tegorocznej debaty w Zakopanem trwa dyskusja na temat komplementarności,
trafności i sensowności niektórych metod badań, którym przypisuje się miano
alternatywnych, a w istocie z poznaniem naukowym mają niewiele wspólnego. Może
to, że ich zwolennikom wydaje się, że rozwijają naukę, podczas gdy mogą
przyczyniać się do jej zwijania, na co słusznie zwrócił uwagę prof. Stefan
Kwiatkowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie będą publikowane komentarze ad personam