Szanowni
Państwo, mój blog ma już długą historię. Powstał w 2007 roku a więc 18 lat
temu. Powoli osiągnął dojrzałość, co wcale nie oznacza, że jest w swej treści
lepszy lub gorszy. Za mną jest wiele wydarzeń oświatowych, akademickich,
społeczno-politycznych i osobistych, które komentowałem doświadczając różnego
rodzaju następstw. Blog jest niekomercyjny, bez reklam, bez jakichkolwiek dla
mnie dochodów finansowych. Tworzę go codziennie, pro publico bono, aczkolwiek
muszę liczyć się ze zróżnicowaną recepcją zawartych w nim treści.
Staram
się w tym miejscu informować o ważnych wydarzeniach, których sam jestem
uczestnikiem bądź zapowiadam w nich także własny udział, bo może dla kogoś
będzie to okazją do spotkań, rozmów, dyskusji. Niektóre informacje są dla kogoś
ważne, dla innej osoby niepokojące lub wywołujące zadowolenie. Najwięcej
negatywnych emocji wywołują publikowane przeze mnie recenzje książek czy
postępowań awansowych w nauce, co jest zrozumiałe. Wywołuje to nieuzasadnioną merytorycznie repulsję ze strony tych, którzy
wpisując się swoją aktywnością w poszerzanie strefy patologii akademickiej, nie
zamierzają przyjąć do wiadomości krytycznych ocen ich wytworów.
Mam
z tego tytułu raczej zmartwienia i troski, bo ze względu na charakterystyczną
dla kolejnych pokoleń zmianę standardów w komunikacji międzyludzkiej, a w tym
przypadku w sieci internetowej (jej różnych publikatorach), która jest
przesycona agresją, szantażem, a nawet wspomagana jest sądowymi pozwami,
wnioskami dyscyplinarnymi itp. doświadczam różnych aktów odreagowania na mojej osobie
własnych kompleksów. Od lat nie ma zatem możliwości komentowania moich
wpisów w blogu.
Informacja zwrotna w stosunku do zamieszczanych tu treści jest poza moją wiedzą, jeśli ktoś nie prześle do mnie stosownej korespondencji. Taki jest efekt jednokierunkowej komunikacji.
W pierwszych latach prowadzenia internetowego dziennika publikowałem jego treść wraz z komentarzami w Oficynie Wydawniczej "Impuls". Można zatem zobaczyć, jak reagowali czytelnicy przed kilkunastu laty na moje wpisy.

Spotykam
się czasami w trakcie konferencji czy okolicznościowych rozmów z pochwałami,
ale też uwagami krytycznymi czy życzliwym poinformowaniem mnie za pomocą innych
komunikatorów o jakimś błędzie literowym, gramatycznym, błędnie podanej nazwie
instytucji czy nieadekwatnym do zdarzenia przywołaniu nazwiska osoby. Za to z
góry przepraszam. Nie zawsze mam możliwość redagowania wpisu w dogodnych
warunkach. Zdarza się, że piszę w podróży korzystając z telefonu komórkowego a
mały ekran i czcionki nie zawsze są korzystne.
Blog nie jest medium naukowym, ale osobistym dziennikiem, który prowadzę od tak dawna, chyba jako jeden z nielicznych w środowisku akademickiej pedagogiki. To, że pracuję naukowo, pełniłem w środowisku różne funkcje, nie powinno być przez kogokolwiek wykorzystywane do własnych a ukrytych celów, tym bardziej, gdy mają one charakter nadużycia, insynuacji czy podważania mojej godności.
Każdy mógł i
może przesłać swoje uwagi, sugestie czy propozycje podjęcia ważnego problemu za
pośrednictwem kontaktowego adresu, który zawsze był umiejscowiony w blogu.
Listy czytelników bloga są przeze mnie czytane a jeśli ich autorowi zależy na
opublikowaniu jakiejś części czy całości lub też usunięciu, to staram się spełnić i takie
oczekiwanie. Nie jest to jednak częsta praktyka.
Skoro
jest czas matur, a więc egzaminu dojrzałości, to zamieszczam w blogu kod
QR, by można było po jego zeskanowaniu smartfonem, błyskawicznie zajrzeć,
przeczytać lub inaczej nań zareagować. Do zobaczenia!