Od
kilkunastu lat nie mogę uwolnić się od listów sfrustrowanych absolwentów
pedagogiki, którzy chcą pracować z dziećmi czy młodzieżą w szkolnictwie
publicznym, ale ich wnioski są odrzucane ze względu na "brak kwalifikacji pedagogicznych'. Nie rozumieją, jak to jest możliwe,
że ukończyli trzy-czy nawet pięcioletnie studia na kierunku pedagogika o
różnych specjalnościach od pedagogiki wczesnoszkolnej (przedszkolnej,
elementarnej itp.), a nadzór pedagogiczny odmawia im zatrudnienia z powodu
braku owych kwalifikacji.
Absolwentka
takich studiów pisze do mnie:
"[…]
Ilekroć w rozporządzeniu jest mowa o:
2)
przygotowaniu pedagogicznym – należy przez to rozumieć nabycie wiedzy i
umiejętności z zakresu psychologii, pedagogiki i dydaktyki szczegółowej,
nauczanych w wymiarze nie mniejszym niż 270 godzin w powiązaniu z kierunkiem
(specjalnością) kształcenia oraz pozytywnie ocenioną praktyką pedagogiczną – w
wymiarze nie mniejszym niż 150 godzin; w przypadku nauczycieli praktycznej
nauki zawodu niezbędny wymiar zajęć z zakresu przygotowania pedagogicznego
wynosi nie mniej niż 150 godzin; o posiadaniu przygotowania pedagogicznego
świadczy dyplom ukończenia studiów lub inny dokument wydany przez uczelnię,
dyplom ukończenia zakładu kształcenia nauczycieli lub świadectwo ukończenia
kursu kwalifikacyjnego; […]
Bardzo
ciekawi mnie fakt czy realnym jest żeby osoba która skończyła licencjat
pedagogika opiekuńcza z promocja zdrowia, posiadająca te 270 godzin zajęć z
zakresu psychologii, pedagogiki i dydaktyki szczegółowej, oraz praktykę w
szkole 120h i w szkolnym schronisku młodzieżowym (120h) mogła posiadać
przygotowanie pedagogiczne? Nie pracuję jako nauczyciel i nie będę, jednak
bardzo zainteresował mnie ten temat.
Otrzymałam
odpowiedź z uczelni, że przygotowania nie posiadam bo brakuje mi tych 30 godzin
praktyk. Bardzo mnie to zaciekawiło bo z tego co dotąd zrozumiałam studia ped.
opiekuńcza z promocja Zdrowia nie dają kwalifikacji nauczycielskich i nie można
po nich uczyć... a jednak odp. Pani z dziekanatu trochę wybiła mnie z toku
myślenia bo gdyby ta druga praktyka (szkolne schronisko młodzieżowe placówka
oświatowo -wychowawcza) była zrealizowana w przedszkolu to te przygotowanie
pedagogiczne jednak bym posiadała? Mało tego pokusiłam się o telefon do
kuratorium i tam Pan uważał, że praktyki w tej placówce powinny normalnie się
zaliczać? Więc gdzie szukać informacji jeśli nie w kuratorium?
Finalnie
odesłano mnie aby wysłać suplement do Kuratorium we Wrocławiu i podano adres i
tam odpowiednie osoby podejmą decyzję co z tymi praktykami. Temat mnie bardzo
zaciekawił w momencie kiedy na grupie z roku (studiowałam 10 lat temu)
zawrzało, że dziewczyny pracujące w szkołach nie posiadają przygotowania ze
względu na te praktyki? Takie dostają również odpowiedzi a czy to nie tak, że
te studia po prostu nie dają możliwości otrzymania przygotowania
pedagogicznego? Postanowiłam napisać do Pana bo ilość interpretacji każdej ze
stron mocno mnie zaskoczyła, skąd biorą się takie różnice i niepewności?
Byłabym wdzięczna za rozmowę i odpowiedź".
Tyle na ten temat pisze absolwentka studiów pedagogicznych I stopnia, ilustrując swój list kopią własnych dokumentów.
Jak sądzę, najwyższy czas dokonać zmiany - przynajmniej w nazwie wymagań w Prawie Oświatowym i rozporządzeniu ministra edukacji o kwalifikacjach nauczycieli, żeby zakończyć wprowadzanie w błąd absolwentów studiów pedagogicznych i opinię publiczną. Przydałoby się bardziej komuniktywne wyjaśnianie studentom pedagogiki pozaszkolnej przez dziekanów wydziałów czy dyrektorów instytutów pedagogicznych prowadzących takie studia studentom, że zgodnie z obowiązującym prawem oświatowym nie będą posiadali kwalifikacji pedaagogicznych.
Może czas powrócić do podziału kierunków
kształcenia na nauczycielskie i nienauczycielskie, by podejmujący studia
wiedzieli, do czego aspirują! Jeśli bowiem od dziecka ktoś marzył o tym, by
zostać w przyszłości nauczycielem i jeszcze nie został pozbawiony tego
pragnienia w toku własnej edukacji szkolnej, a takich kandydatów jest zaledwie
kilka procent, to niech dokonuje świadomie wyboru studiów i uczelni po maturze
unikając powyższego rozczarowania.
Ze
względu jednak na to, że większość kandydatów ubiegających się o wykształcenie
nauczycielskie czyni tak ze względów jedynie asekuracyjnych, z konieczności
życiowej, a nie z osobistej pasji i talentu dydaktycznego (na bezrybiu i rak
rybą), to musi zmienić się polityka państwa wobec tej profesji i konieczności
inwestowania w jak najwyższy poziom kwalifikacji oraz w nim samym poczucie
sensu jej wykonywania za (nie-)godną płacę.